Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='a_niusia']a owszem, musi.
i powiem wam, ze jako wlasciciel dwoch psow, ktore mam od szczeniaka, oba z dobrej hodowli, ktore sa odwolywalne i posluszne, uwazam, ze przypinanie szczeniaka do linki jest zupeknie niepotrzebne i najczesciej koczy sie tym, ze szczeniak na tej lince juz zostanie na reszte zycia.

trzeba byc mega nudnym i nieudolnym, zeby nie wzbudzic w 8tyg szczeniaku checi podazania za przewodnikiem i musiec zapinac go na linke.[/QUOTE]

Ja się akurat z tym zgadzam, choć wiadomo że w miejscach o dużym natężeniu ruchu (samochodowy/rowerzyści) psa powinno się mieć na smyczy. Moja pierwsza suka, którą miałam od małego brzdąca od razu pocinała bez smyczy i nie wyszło jej to na złe, wręcz przeciwnie. A i ja musiałam się wysilić żeby psa sobą zainteresowac na spacerach. Przy rudej zresztą tą sama taktykę zastosowałam, już od pierwszego dnia po wzięciu jej ze schronu ją puszczałam luzem. Zwiewała mi często do innych psów, ludzi, ale zawsze wystarczyło przeprosić, uśmiechnąć się i nigdy nikt problemu nie robił.

Prawda jest taka, że mało ludzi pracuje ze swoimi psami za szczeniaka, ja rzadko widuje na spacerach chodzące luzem szczeniory, co najwyżej młode psy, takie psie nastolatki, które zaczęły być luzem puszczane dopiero po ukończeniu kilku miesięcy i których właściciele zupełnie nad nimi nie panują.


Inna sprawa że nie każdy ma szczeniaka od zupełnego malucha, a linka też stanowi dobry sposób na nauczenie psa określonego zachowania. Lepsza linka i robienie czegoś z psem niż zostawienie wszystkiego podsumowując to stwierdzeniem "on tak ma" (a sporo takich właścicieli spotykam niestety na spacerach....). Gdyby ludzie linki częściej używali zamiast flexi jako sposobu na wybieganie...

Moja tez na lince (wlekącej się za nią) chodzi czasami jak sobie sesje urządzamy, z dwóch powodów- mogę linkę przydepnąć (bo pracujemy nad tym żeby bez wyraźnej komendy się ode mnie nie oddalała dalej niż te 5 m), mogę śmiało puścić ją do ludzi i korygować złe zachowanie nie tylko słownie, bez narażenia się na bulwers że pies bez kontroli. No ale to jest zryty pies, gdybym ją miała od zupełnego szczeniaka to może bym dzisiaj w ogóle linki nie używała.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']w moim poscie nie padlo ani razu slowo "smycz".
twoje wnioski sa absurdalne.
nie mam zamiaru udowadniac, ze nie jestem wielbladem.[/QUOTE]


Nic z tego nie rozumie, co napisalas, a rozumiem, ze odniosłas sie do wypowiedzi[B] mańka[/B]... jakieś skróty myslowe?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Skoro Twój szczeniak "ma prawo" podbiec, to obcy pies "ma prawo" spuścić mu łomot[/QUOTE]

Nie, nie ma prawa. Tak samo jak niewychowany/agresywny dzieciak nie ma prawa walnąć w głowę kamieniem innego, Bogu ducha winnego dzieciaka, z którym akurat nie bardzo chce się zaprzyjaźnić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Nie, nie ma prawa. Tak samo jak niewychowany/agresywny dzieciak nie ma prawa walnąć w głowę kamieniem innego, Bogu ducha winnego dzieciaka, z którym akurat nie bardzo chce się zaprzyjaźnić.[/QUOTE]

Ma prawo, inny duzy pies podbiec do Twojego bez prawia malego psa, ktoremu wszystko wolno, bo jest maly i nic nie zrobi....

Link to comment
Share on other sites

Ja chyba nie rozumiem tej postawy. "Mój szczeniaczek ma prawo do wszystkich podbiegać, bo jest malusi, słodziusi i śliczniusi i ma dopiero siedem miesięcy, a jak włos mu z głowy spadnie to będzie wina całego świata, tylko nie moja" :roll:

I dziwne, że tak samo głupio się później tłumaczą niby nieświadomi "Kowalscy" z ulicy - "to szczeniak, ma dopiero dwa latka, musi się nauczyć", jak nabuzowany 40kg labrador próbuje zgwałcić moją wykastrowaną sukę, a przy okazji wszystko, co żyje i na drzewo nie ucieka. Dogomanio...

Mój pies nie podbiega do Twojego, więc Twój nie powinien podbiegać do mojego. Bogowie, co w tym trudnego i nielogicznego?

I jeszcze coś - mam w rodzinie pseudo pinczerki, które też wiecznie biegają luzem, "bo się muszą nauczyć". Niestety, dla jednego z nich nauka trwała dość krótko, bo skończył pod samochodem, rozjechany na placek na osiedlowej uliczce, po prostu nagle wbiegł pod koła. I teraz co - pewnie wina kierowcy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Nie, nie ma prawa. Tak samo jak niewychowany/agresywny dzieciak nie ma prawa walnąć w głowę kamieniem innego, Bogu ducha winnego dzieciaka, z którym akurat nie bardzo chce się zaprzyjaźnić.[/QUOTE]
Widzę, że mojego postu nie przeczytałaś. Co w sytuacji jak Twój szczeniak podbiegnie do szczeniaka np mastifa neapolitańskiego a tamten chcąc się przywitać zrobi niezdarny ukłon i uderzając łapami trafi w Twojego psa łamiąc mu kręgosłup? Czy szczenięta dużych ras nie mają prawa się witać/reagować spontanicznie na podbiegającego małego psa? Czy może nie mają prawa w ogóle istnieć, Twoim zdaniem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ejre']Co w sytuacji jak Twój szczeniak podbiegnie do szczeniaka np mastifa neapolitańskiego a tamten chcąc się przywitać zrobi niezdarny ukłon i uderzając łapami trafi w Twojego psa łamiąc mu kręgosłup?[/QUOTE]

No jak to - co - uśpić mastifa mordercę :grins:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a jak straci to życie? aż tak nie lubisz tego psa, ze puszczasz go luzem nie majac nad nim kontroli?o.O[/QUOTE]

Mam nad nim kontrolę, w życiu nie miałam psa, który by się nie słuchał, ale jeśli jego kontakt z innym psem może - według ciebie - skończyć się śmiercią, to mamy sytuację nienormalną.
Pozwalając nastoletniej córce pójść do dyskoteki, powinniśmy być przygotowani na to, że zostanie zgwałcona/zabita? Może tak, takie są czasy, ale normalne to nie jest.

Link to comment
Share on other sites

Na dyskotece są ludzie, mniej lub bardziej ale zbliżeni do siebie wielkością. Czy pozwoliłabyś córce wejść na wybieg na którym radośnie bawią się bardzo przyjaźnie nastawione słonie? Bo ja nie. A taka właśnie jest różnica między Twoim szczeniakiem a psem dużej rasy. Widzę, że łatwo Ci napisać, że przez te złe, agresywne psy Twój szczeniak nie może się witać ze wszystkimi napotkanymi psami ale jak Cię zapytałam o sytuację z dużym, łagodnym ale nieuważnym psem to nie potrafisz odpowiedzieć. A patrząc z Twojej strony to właściciel 7 miesięcznego mastifa też ma prawo go puścić żeby się z Twoim socjalizował.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ejre'] Co w sytuacji jak Twój szczeniak podbiegnie do szczeniaka np mastifa neapolitańskiego [/QUOTE]
MN ma trudny charakter, więc powiedz mi, jaka jest racja bytu Mastino w mieście, gdzie musi obligatoryjnie chodzić na smyczy, bo nie okiełznasz go na tyle, żeby być pewną, że karnie wykona twoje polecenia, a wokół dużo jest bodźców.

Link to comment
Share on other sites

Rozi, dzielenie na równych i równiejszych jest mega słabe. Każdy ma takiego psa, jaki mu odpowiada i nierealne jest (na szczęście!) wyznaczanie jakichś odgórnych standardów, że w mieście mogą żyć tylko rasy takie i siakie.

A gdyby zamiast mastino był nieskoordynowany szczeniak załóżmy DON czy doberman (różnica między takim młodzieńcem a yoraskiem pewnie ze 25 kg, jeśli nie więcej), a reszta jak wyżej (DON/dob na smyczy, ukłon do zabawy, trzask prask i po yorku)? Zakładając oczywiście, że DON czy doberman jest dostatecznie karną rasą, żeby "mieć rację bytu w mieście"...

Link to comment
Share on other sites

Przykładowo przyjechał z właścicielami na wystawę i później przechodzą przez miasto. To był PRZYKŁAD rasy, jest wiele dużych ras, które mogą przypadkowo rozgnieść Twojego psa. A pomiędzy urodzeniem a momentem kiedy pies jest dorosły i powinien być zrównoważony zawsze jest czas, kiedy jest szczeniakiem i może być niedelikatny.

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, poradźcie co robić, bo ja już nie mam sił :(

Mam wspaniałych sąsiadów, którzy jakiś czas temu przygarnęli paskudnie brzydkiego (nie przesadzam) kundelka. Pies zdecydowanie bez żadnych szans na adopcje... W ogóle nie wyróżniający się w psim tłumie, spokojnie leżący w kojcu, ze smutnymi oczami. Chwała im za to, że, dali mu dom.... Ale do rzeczy. Pies na bank nigdy nie był wychowany w jakikolwiek sposób, Ci ludzie to starsi państwo, więc też nie mają nawet siły żeby się tym zająć. Kundel mieszka w kojcu, od rana do wieczora jest wypuszczony, rano (koło 7) cyt. "odprowadza swojego Pana do ruchliwej drogi i wraca do domu" (ludzie mieszkają w domu jakieś 800m od asfaltowej drogi, w polu). I oni myślą, że tak mała kreaturka tak robi. ;)
Ale nie. On od czasu do czasu wpadnie na pomysł aby któremuś z sąsiadów urozmaicić życie. Idzie sobie grzecznie, podchodzi od płotu i wygryza (!) siatkę. Normalnie, autentycznie robi dziurę w drucie. Co najlepsze - wygryzienie dziury, w której się on mieści zajmuje mu nie więcej niz 15min. Poezja. Potem włazi na cudze podwórko, szuka kojca lub ewentualnie psa i heja. Idzie dostać... ekhem, nie powiem czego.

My, jazdy z tym kundlem mamy od samego początku. W końcu (ponad rok temu) kiedy, dosłownie, wyprowadził moją Whisky swoją wspaniałą dziurą zamontowaliśmy pastucha na płocie. Raz się nadział, przez 3 msc nie przylazł, potem obczaił, że już nie kopie (pastuch nie jest zawsze włączony) znowu zaczął włazić, podłączyliśmy pastucha, kundla skopało, i tak w kółko. Aż do teraz.

Posraniec znowu zorientował się, że nic go nie skubie, więc wyżarł dziurę i zaczął włazić. Tak od zeszłej niedzieli, wreszcie w czwartek udało się naprawić pastuch. Wczoraj, nie wiem jakim cudem, ale go nie skopało, natomiast dzisiaj... Poezja.

Rano musiał wejść na podwórko (mój pies w domu, więc spokój), polatał polatał, nic ciekawego więc się zebrał i poszedł wyjść. I tym razem już go skopało, i to chyba dość mocno. Więc... Piesek uwięził się na naszym podwórku. Praktycznie od rana podjęłam wszelkie próby usunięcia go z mojego podwórka, jednak jest sprytny w cholerę, ale jednocześnie tępy. Gdy tylko słyszał, że drzwi od domu się otwierają chował się gdzieś (nie mam pojęcia oczywiście gdzie, podwórka ponad hektar, więc miał sporo możliwości). Kiedy wreszcie ja wpadłam na genialny pomysł, żeby zamiast go złapać to lepiej go wywalić bramą, otworzyłam dwie bramy... Pies przez żadną nie wyszedł przez ponad 3 godziny... Poezja. Do właścicieli dzwoniłam kilkanaście raz - oczywiście cisza. W końcu wkurzona zabrałam mojego osobistego psa i udałam się do nich z prośbą, żeby wszarza zabrali. Pani stwierdziła że jej to on nie słucha, a męża nie ma, bo jest u córki (gdzieś zdaje się na drugim końcu Polski), więc niech u nas siedzi.

:zly7: No żesz kur...

W końcu kundel też się chyba zmęczył. Dopadłam go... Położył się, i zaczął drzeć japę gdy zbliżałam się w jego kierunku. Poezja w ciągu dalszym.

Nie wytrzymałam. Doszłam do wniosku, że dzwonię na policję. Niech kundla zabiorą a tym ludziom wstawią mandat. Na policji, co? Oni takimi rzeczami się nie zajmują. Poetą chyba zostanę.

W końcu wpadłam na kolejny genialny pomysł, aby kundliszcza teleportować przez jeszcze jedną furtkę... Otworzyłam ją... I pies wyszedł!!!


Cała zabawa trwała ponad 11 godzin. Właściciele nie odpowiedzialni, policja nie odpowiedzialna, i ja z kupą agresywno-lękliwego futra i zmarnowanym dniem. Dzięki. Powiedzcie, proszę - co zrobić w takiej sytuacji?

Link to comment
Share on other sites

Olson, to wieś, jak rozumiem, skoro dzwoniłaś na policję, a nie na SM? Ja bym ponagrywała tego psa jak sobie biega i pojechała z tym na komisariat, powołując się na konkretne przepisy (KW + prawo lokalne) - złożyła zeznania, że właściciele popełniają wykroczenie takie a takie i że prosisz o reakcję. Ja rozkręciłam imprezę u rodziców, niby też policja kwękała, że oni się tym nie zajmują, ale jak się zorientujesz, jakie konkretnie właściciele tego burka naruszają przepisy i im zaniesiesz na tacy, plus dowody w postaci nagrania to nie ma siły - muszą zareagować. U nas skończyło się na pouczeniu w tamtej sprawie, ale pies już nie biega po całej wsi.

Naklejka - właśnie tak. A jak podbiega do Was mikroszczeniak, to zarzucasz sobie Jetsana na plecy i biegniesz do domu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Nie, nie ma prawa. Tak samo jak niewychowany/agresywny dzieciak nie ma prawa walnąć w głowę kamieniem innego, Bogu ducha winnego dzieciaka, z którym akurat nie bardzo chce się zaprzyjaźnić.[/QUOTE]
Dziecko to nie pies. Serio. Jeżeli dziecku powiesz-nie podchodź do Jarka bo jest chory, to raczej zrozumie.Oprócz tego dzieci nie różnią się wielkością tak by mogły uszkodzić się przy przywitaniu.:lol: Psa też musisz nauczyć, żeby nie podbiegał do obcych psów bez twojej zgody. I tak Ty musisz nauczyć go życia, ja nie mam najmniejszej ochoty uczyć czegokolwiek obcych szczeniaków. Nie rozumiem podejścia-mój może podbiegać, bo jest mały i się ciszy-duży też może się cieszyć, a 7 miesięczny dog może z tej radości uszkodzić malutkiego joreczka. Naprawdę aż tak trudno to zrozumieć?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Podbiegnie, szczeniak ma prawo podbiec, szczeniak uczy się życia i nie nauczy się go ode mnie. To znaczy nauczy się sztucznie, jak dziecko wychowywane wyłącznie w środowisku dorosłych.[/QUOTE]
No to podbiegnie i trzeba patrzeć, co się będzie działo - to chyba Twoja rola, którą wybrałaś.
Rozumiem Cię, i nawet jestem przekonana, że w 99% nic się nie wydarzy, jeśli to szczenię 3-5 miesięczne (jeśli starsze, to ten procent spada), no ale co z tych procentów mojej sąsiadce, która z 3-miesięcznym labradorkiem musiała jechać na rozległe szycie??
To przed tym wszyscy próbują Cię ostrzec.
Ciągle spotykam ludzi ze szczeniakami, którzy chyba mają podobne do Twojego zdanie. W porządku, mnie to nie przeszkadza, ale zawsze jednak myślę o tym, co się stanie, jak ten czy tamten szczylek gorzej trafi. Jak trafi tak, jak psiak sąsiadki - no to co mu przyjdzie z tego "prawa" do podbiegania? Tylko ból, cierpienie, antybiotyki i spaprany socjal.
Do psiego przedszkola się zapisz z maluchem albo organizuj spotkania ze znajomymi psami. Będzie dwa w jednym - i socjal, i szkolenie.

Link to comment
Share on other sites

to moze inna sytuacje sobie wyobraz.
moja mlodsza suka jak sie bawi to drze morde i kocha gnic male pieski drac morde tak, zeby sie baly i uciekaly jeszcze szybciej.
twoj papis podbiegnie, mojej suc on sie spodoba i sie z nim zabawi.

tyle ze ja odwolam swoja suke, a twoj szczeniak od czegos takiego moze zesrac sie w gacie, wpasc w panke, wyleciec na ulice itd.
a my w tym czasie pojdziemy sobie dalej, bo przeciez nie bede podporzadkowywac spaceru jakiemus yorczkowi.


czasem to nie chodzi o to, ze dosrosly pies cos szczeniakwi zrobi, ale moze po prostu w ramach "edukacji" bardzo ostro go preczolgac i to w ogole nie bedzie fajne ani mile.
to rola wlasciciela jest nauczenie psa zycia. nie jest to rola innych psow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']w moim poscie nie padlo ani razu slowo "smycz".
twoje wnioski sa absurdalne.
nie mam zamiaru udowadniac, ze nie jestem wielbladem.[/QUOTE]

A linka to co to jest, jeśli nie smycz?
Dłuższa smycz i tyle.

Chyba że miałaś na myśli po prostu puszczania psa na np. 10m lince żeby się wybiegał - to tak, dla mnie to jest też absurdalne.

[quote name='rozi']MN ma trudny charakter, więc powiedz mi, jaka jest racja bytu Mastino w mieście, gdzie musi obligatoryjnie chodzić na smyczy, bo nie okiełznasz go na tyle, żeby być pewną, że karnie wykona twoje polecenia, a wokół dużo jest bodźców.[/QUOTE]

Masakra, jakie ty bzdury opowiadasz.
Juz pomijam, że jeden z fajniejszych kompanów do zabawy moich psów do właśnie mastino - pies płci pies, karny, grzeczny i WIELKI, choć w wieku mojej suki (1,5roku). I tak, chodzi na smyczy tam gdzie i wszystkie inne psy. A na łące czy innych naszych spacerowych terenach chodzi luzem, bo jest karny.

Ale jak już chcesz się tak idiotycznie licytować - to ok, ja miałam CTRa. Waga podobna - przestaw sobie opisywaną sytuację na niego. Albo na berneńczyki - które mam teraz. Waga mniejsza, ale siano we łbie i w zabawie są niedelikatne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mańka_']A linka to co to jest, jeśli nie smycz?
Dłuższa smycz i tyle.

Chyba że miałaś na myśli po prostu puszczania psa na np. 10m lince żeby się wybiegał - to tak, dla mnie to jest też absurdalne.
[/QUOTE]

moje psy nie maja linek.
i tyle w temacie.

nie wiem, o czym chcesz dyskutowac i co probujesz mi udowodnic.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']moje psy nie maja linek.
i tyle w temacie.

nie wiem, o czym chcesz dyskutowac i co probujesz mi udowodnic.[/QUOTE]
Moje też nie. Tylko co to ma do rzeczy?

A ja nie wiem, czemu tak się zaperzasz.
Ja Ci nic udowadniać nie potrzebuję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Mam nad nim kontrolę, w życiu nie miałam psa, który by się nie słuchał, ale jeśli jego kontakt z innym psem może - według ciebie - skończyć się śmiercią, to mamy sytuację nienormalną.[/QUOTE]
skoro masz nad nim kontrolę to w czym problem? widzisz innego psa, odwołujesz swojego, pytasz czy mogą się psy poznać i puszczasz albo nie puszczasz swojego. a umrzeć może i owszem. ile on waży? 2kg? 3kg? wiesz, co się stanie z takim pieskiem jak inny piesek 40kg w zabawie niechcący łapą na niego nadepnie? drugi pies nie musi być wcale agresywny, żeby takiej maliźnie zrobić krzywdę. a 7 miesięcy to już nie szczeniaczek, a podrostek, taki psi nastolatek, hormony w nim buzują, bo dojrzewa i też przez inne psy jest postrzegany inaczej niż 8 tygodniowy szczyl. po prostu użyj wyobraźni, a nie patrz na świat wg tego, co Ty uważasz, ze jest słuszne i jak wg Ciebie powinno być.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Mam nad nim kontrolę, w życiu nie miałam psa, który by się nie słuchał, ale jeśli jego kontakt z innym psem może - według ciebie - skończyć się śmiercią, to mamy sytuację nienormalną.
Pozwalając nastoletniej córce pójść do dyskoteki, powinniśmy być przygotowani na to, że zostanie zgwałcona/zabita? Może tak, takie są czasy, ale normalne to nie jest.[/QUOTE]

powinniśmy być przygotowani i to nie są żadne takie czasy, tylko to jest świat. świat zawsze był do kitu, no imaginujesz sobie? i w czasach prehistorycznych, i w piątym wieku przed naszą erą, i w czternastym wieku naszej ery, i w 2013 - zawsze znajdzie się facet z chrapką na młodą dziewczynę, zawsze znajdzie się niezdiagnozowany wariat, który ją zabije. tacy są ludzie i takie są realia i dlatego nastoletnie córki na dyskotekach stosują specjalne środki ochrony, zwane koleżankami, a także nie zostawiaj swojego drinka, nie oddalaj się od grupy i miej przy sobie telefon. i tak samo, zawsze znajdzie się niepełnosprytny ktoś, kto wyjdzie na spacer z agresywnym psem nad którym nie panuje. no i co, kiedy twój szczeniaczek się na niego nadzieje? będziesz stała i tupała na niego nóżkami, bo on nie-miał-prawa, nie-miał-prawa?
jakoś tak strasznie dziecinnie to brzmi. mam pierwszeństwo na przejściu dla pieszych, więc wbiegnę pod tira, a jak mnie rozjedzie, to i tak wygrałam. przejdę się późną nocą po mieście w bikini, przecież mam pełne prawo, nikt mi krzywdy nie zrobi.
pomijając fakt, że w temacie psa realnie prawa nie masz (chyba, że jesteś z magicznego miejsca w polsce, gdzie nie ma obowiązku trzymania psa na uwięzi), nie rozumiem braku chęci chronienia psa z twojej strony. nie jesteś w stanie tego zrobić dla dobra szczeniaka, bo ty masz prawo, masz prawo, masz prawo?
życie to nie je bajka i tyle chyba w temacie.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...