Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

N&N
To teraz z innej strony, ja miałam w mieście 2 duże psy owczarkowatą sukę( jakieś 50kg) i rota. Obydwa po pewnych przejściach, Rotek nie pałał miłością do obcych psów. A takich radośnie podbiegających blabladorków, i innej maści pimpusiow były setki.
I teraz albo mogłam ja interweniować, albo mogły się spotkać z zębami moich psów/ a częściej z kagańcem, którym mogły zrobić jeszcze większą krzywdę. Czasami lepszy był dla takiego nachalnego futra mój kop niż atak ze strony moich bestii. (co nie znaczy, że każdą psinę brutalnie kopałam, zawsze najpierw starałam się odgonić, prosiłam własicieli itp itd)

I pomimo mojej usilnej pracy nad agresją w stosunku do innych psów, rotek oduczył się prób mordu dopiero po 2 latach naszego wspólnego bycia razem. Zgadnij dlaczego?

Teraz mam sukę, która kocha wszystkich i wszystko, i na spacerze każdy pies to dla niej potencjalny przyjaciel, suczydło w ogóle nie rozumie tego, że niektóre psy podbiegają w niekoniecznie dobrych zamiarach. I tu albo zainterweniuje ja, albo dam suce dowód na to, że nie można mi ufać i na mnie polegać i musi zacząć bronić się sama. Co przy psie niestabilnym prowadzi w prostej drodze do agresji.
A czasami nie da się inaczej, a 20kilku kg nie wezmę na rece, i nie bede się odganiać od natretnego agresora, który "chce się tylko pobawić"

Także dla mnie ten wymierzony kop to na ogól było mniejsze zło. Zarówno dla jednej i dla drugiej strony.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N'] Jak dotąd żaden pies mnie nie zaatakował i nie próbował ugryźć.[/QUOTE]
więc wszystko przed Tobą. wtedy zobaczysz, że o pewnych rzeczach się nie myśli, nie zastanawia nad pokojowym rozwiązaniem sprawy, nie pała się miłością do obcego pieseczka tylko automatycznie robisz wszystko, aby uratować siebie/swojego psa, nieważne czy to walenie w niego smyczą, wyklinanie, kopanie, rzucanie czymkolwiek czy jeszcze inny rodzaj agresji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']więc wszystko przed Tobą. wtedy zobaczysz, że o pewnych rzeczach się nie myśli, nie zastanawia nad pokojowym rozwiązaniem sprawy, nie pała się miłością do obcego pieseczka tylko automatycznie robisz wszystko, aby uratować siebie/swojego psa, nieważne czy to walenie w niego smyczą, wyklinanie, kopanie, rzucanie czymkolwiek czy jeszcze inny rodzaj agresji.[/QUOTE]

no różnie to bywa, jak nas pies zaatakował, to mój TŻ mimo wszystko nie był w stanie zrobić agresorowi krzywdy :cool3: na szczęście kundel odpuścił na samo tupanie TŻ i moje wrzaski :evil_lol:
za to jak kiedyś podleciał do nas pies jak miałam swojego zlęknionego tymczasowicza i właściciela nie było wcale widać, to sprzedałam kopa i puściłam smycz własnego psa. Etna dokończyła sprawę przeganiając burka, stając się idolem Aposka :evil_lol: jakoś nie miałam ochoty patrzeć jak tymczasowicz się wierzga i próbuje uciec z obroży, bo jakiś pies się uparł, że do niego podejdzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']no różnie to bywa, jak nas pies zaatakował, to mój TŻ mimo wszystko nie był w stanie zrobić agresorowi krzywdy :cool3: na szczęście kundel odpuścił na samo tupanie TŻ i moje wrzaski :evil_lol:[/QUOTE]
no to agresja była:cool3: ja tez najpierw od krzyków i tupania zaczynam, ale bywa, ze nie ma już na to czasu i np. musiałam zakopać kundlowi większemu od mojego psa prosto w łeb, bo już był 5cm od szyi mojego psa z otwartym pyskiem i kłami na wierzchu.

Link to comment
Share on other sites

Mój Olo startował do większych psów. Byłoby mi strasznie przykro, gdyby ktoś go kopnął, albo potraktował gazem, on wystarczająco był bity w schronisku. Ale właśnie dlatego chodził wyłącznie na smyczy, od kiedy mi ogłuchł i nie słuchał się, no bo zwyczajnie nie słyszał że coś mówię.

Link to comment
Share on other sites

Taka uwaga ogólna mnie naszła... Ja nie rozumiem - naprawdę trudno pojąć, że w sytuacji, gdy coś tratuje naszego psa, używamy nieprzyjemnych dla napastnika technik? Nie rzucamy się z ciosami karate na grzecznie idące psy, nawet luzem. Ani na takie, które coś tam sobie jamniczą, ale są na smyczy. Ani nawet na takie, które podchodzą, ale znają psi savoir vivre (moja suka ma kolejnego "chłopaka" - brzydki jak noc :roll: ale bardzo delikatny i uprzejmy niewielki wielorasowiec ;)). Przynajmniej ja tak nie robię, a wnioskuję z postów, że większość z nas reaguje negatywnie tylko wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Taka uwaga ogólna mnie naszła... Ja nie rozumiem - naprawdę trudno pojąć, że w sytuacji, gdy coś tratuje naszego psa, używamy nieprzyjemnych dla napastnika technik? Nie rzucamy się z ciosami karate na grzecznie idące psy, nawet luzem. Ani na takie, które coś tam sobie jamniczą, ale są na smyczy. Ani nawet na takie, które podchodzą, ale znają psi savoir vivre (moja suka ma kolejnego "chłopaka" - brzydki jak noc :roll: ale bardzo delikatny i uprzejmy niewielki wielorasowiec ;)). Przynajmniej ja tak nie robię, a wnioskuję z postów, że większość z nas reaguje negatywnie tylko wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba.[/QUOTE]

Jak widać, nie jest to takie jasne, bo przecież dogomaniacy, to krwiożercze bestie, które każdego psa poza swoim traktują jak zło konieczne i najlepiej z kopa potem gazem a na koniec jeszcze właściciela takim zestawem traktują. Chamy! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie to sobie powiedzmy, że ten wątek jest po to, aby wyprać brudy. Spotykamy 100 fajnych piesków, a 101 jest pokręcony i na dodatek ma pokręconego właściciela, który uważa, że ani on, ani pies jednak pokręceni nie są. I właśnie ten sto pierwszy trafia na ten wątek zgodnie z jego tytułem.
Miłe wydarzenia i towarzyskie spotkania ludzie opisują sobie w swoich galeriach.

Link to comment
Share on other sites

Napiszę coś strasznego. Po wczorajszym porannym spacerze: UWIELBIAM WIEJSKIE BURKI Z MOJEJ WSI. Mam ttb ze schronu i od roku pracuję z nim żeby nie próbował pożreć wszystkich obcych psów z coraz lepszymi wynikami.
W lesie spotkaliśmy wolno biegającego niewielkiego kundelka. Jest ich teraz dużo obok naszego osiedla, bo suki mają cieczkę. Miałam fantastyczny pokaz sygnałów uspokajających ze strony kundelka. Mój rudy wie, że ma leżeć jak widzi obcego psa. W końcu do siebie podeszły - piękny pokaz psiego powitania i zawierania przyjaźni. Do końca spaceru dwa psy biegały obok mnie bawiąc się razem. Rozstały się przed moim domem. Jestem dumna z mojego psa i moich metod wychowawczych.
Zdecydowanie gorsze doświadczenia mam z psami na smyczach ale nie pod kontrolą - niestety to też się zdarza.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ajeczka']Napiszę coś strasznego. Po wczorajszym porannym spacerze: UWIELBIAM WIEJSKIE BURKI Z MOJEJ WSI. Mam ttb ze schronu i od roku pracuję z nim żeby nie próbował pożreć wszystkich obcych psów z coraz lepszymi wynikami.
W lesie spotkaliśmy wolno biegającego niewielkiego kundelka. Jest ich teraz dużo obok naszego osiedla, bo suki mają cieczkę. Miałam fantastyczny pokaz sygnałów uspokajających ze strony kundelka. Mój rudy wie, że ma leżeć jak widzi obcego psa. W końcu do siebie podeszły - piękny pokaz psiego powitania i zawierania przyjaźni. Do końca spaceru dwa psy biegały obok mnie bawiąc się razem. Rozstały się przed moim domem. Jestem dumna z mojego psa i moich metod wychowawczych.
Zdecydowanie gorsze doświadczenia mam z psami na smyczach ale nie pod kontrolą - niestety to też się zdarza.[/QUOTE]


Ja też wolę wiejskie burki, moja powalona suka też. Właśnie z powodu świetnej znajomości sygnałów- jak dotąd na wsi nie zaatakował nas żaden pies, a jak już jakiś podleciał z mordą to zaraz zwiewał gdy starsza mu spokojnie zęby pokazywała. Młoda też o wiele swobodniej znajomości zawierała, właściwie to wszystkie spięcia pojawiały się z psami które z miasta na spacery na wieś przyjeżdżały.

Link to comment
Share on other sites

WTF? (Nie psiarze, ale draństwo w czystej postaci.) Co się z tymi ludźmi dzieje? :-o :shake:
Najpierw miesiąc temu ktoś rozjechał półrocznego psa mojej mamy :-(. Świetny był. Z budowy labrador, z maści Collie. Z charakteru przytulak i lizak. :-( Już go nie ma....
Teraz ktoś rozjechał psa sąsiadki. Przechodziła przez przejście, pies na smyczy, lekko z przodu. Ktoś wyprzedzał na pasach (jedno auto się zatrzymało, drugie nie). Psiak poniósł śmierć na miejscu. Pani w szoku nie zapamiętała numerów....:angryy: :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']WTF? (Nie psiarze, ale draństwo w czystej postaci.) Co się z tymi ludźmi dzieje? :-o :shake:
Najpierw miesiąc temu ktoś rozjechał półrocznego psa mojej mamy :-(. Świetny był. Z budowy labrador, z maści Collie. Z charakteru przytulak i lizak. :-( Już go nie ma....
Teraz ktoś rozjechał psa sąsiadki. Przechodziła przez przejście, pies na smyczy, lekko z przodu. Ktoś wyprzedzał na pasach (jedno auto się zatrzymało, drugie nie). Psiak poniósł śmierć na miejscu. Pani w szoku nie zapamiętała numerów....:angryy: :mad:[/QUOTE]
a co stało się że pierwszy pies poniósł śmierć pod kołami samochodu?
Widziałam w tv ostatnio jak na pasach potrącił samochód człowieka, jedno auto się zatrzymało a drugie przejechało.. w ogóle nie rozumie jak można wjeżdża na pasy jeśli jest tam człowiek obojętnie z której strony... ktoś schodzi z pasów wtedy się rusza... :/
Przed wczoraj widziałam jak pudel wbiegł na jezdnię i dostał w biodro obróciło go o 360st i wbiegł z powrotem na jezdnie przed moje koła :/ właściciela znam, siedział sobie na kawce w kafejce i po wiadomości co stało się z jego psem nawet się nie wzruszył, rzadki widok psów luzem w IRL ale niektórzy w ogóle nie powinni mieć zwierząt :/

Link to comment
Share on other sites

Pierwszy pobiegł za sąsiadką. Nie domknęła bramy, młody to wykorzystał. Nigdy wcześniej nie wyszedł sam poza podwórko. Nie było śladów hamowania. Widać dla kogoś "to był tylko pies". Strasznie fajny szczenior był z niego. Ech... :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']Pierwszy pobiegł za sąsiadką. Nie domknęła bramy, młody to wykorzystał. Nigdy wcześniej nie wyszedł sam poza podwórko. Nie było śladów hamowania. Widać dla kogoś "to był tylko pies". Strasznie fajny szczenior był z niego. Ech... :-([/QUOTE]

Jeśli pies wybiegnie na ulicę nagle, gdzie samochód jest od niego 5m to nie zobaczysz hamowania bo nie będzie czasu na reakcję, widziałam takie zdarzenie kilka dni temu o którym pisałam wyżej, kierowca nie miał czasu hamować, pies wybiegł na ulicę jak torpeda, samochód jechał pewnie gdzieś 60km/h i nie miał szans zobaczyć tego psa wcześniej.. więc to nie wina kierowcy. Dziwie się że zazwyczaj wini się kierowcę samochodu... :/ jak widzę psy bez smyczy przy ulicy to mnie skręca, bo fakt pies to tylko pies, ale przy nagłym hamowaniu konsekwencje wypadku mogą być znacznie gorsze niż utrata życia psa... przykre ale prawdziwe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14'] jak widzę psy bez smyczy przy ulicy to mnie skręca, bo fakt pies to tylko pies, ale przy nagłym hamowaniu konsekwencje wypadku mogą być znacznie gorsze niż utrata życia psa... przykre ale prawdziwe.[/QUOTE]

Mnie osobiście utrata psa przekonuje jednak bardziej :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Mnie osobiście utrata psa przekonuje jednak bardziej :diabloti:[/QUOTE]

Tak, jak kobieta, która pozabijała dzieci na przystanku autobusowym, bo nie chciała przejechać kota czy jakiegoś tam innego zwierzaka? No sorry, ale jak dla mnie nie bardzo.

Link to comment
Share on other sites

[B]zaba[/B], nawet jak to nie była wina kierowcy to i tak żal mi pieska. Młodziutki był i przez głupie niedopatrzenie (niestaranne zamknięcie) nie żyje. Starsza pani nie pomyślała. Bywa.

Masz rację, że czasem konsekwencje nieprzejechania są gorsze.... Koleżanki z pracy kuzynka wracała ze znajomymi z dyskoteki. To było kilka lat temu. Na ulicę wybiegł pies. Kierowca gwałtownie skręcił, wylądowali na drzewie. Dwie osoby nie przeżyły. Psu nic się nie stało. Kierowca był trzeźwy. On jeden specjalnie nie pił, bo miał rozwozić kolegów do domu. A tu taka tragedia. :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Tak, jak kobieta, która pozabijała dzieci na przystanku autobusowym, bo nie chciała przejechać kota czy jakiegoś tam innego zwierzaka? No sorry, ale jak dla mnie nie bardzo.[/QUOTE]

Nie, nie tak.
Tak, że MÓJ pies jest dla mnie najważniejszy :) Z tego też powodu będę trzymać przy ulicy swojego psa na smyczy przede wszystkim, dopiero w drugiej kolejności dlatego, że ryzykuję też życie innych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Nie, nie tak.
Tak, że MÓJ pies jest dla mnie najważniejszy :) Z tego też powodu będę trzymać przy ulicy swojego psa na smyczy przede wszystkim, dopiero w drugiej kolejności dlatego, że ryzykuję też życie innych.[/QUOTE]

Wiesz, jak jest - niezależnie od pobudek po prostu psy przy ulicy powinno się trzymać na smyczy. Ja zawsze się zastanawiam, czy ludzie puszczający psy przy ulicy nigdy nie mają choćby cienia wątpliwości, że pies, choć tysiąc razy nie wybiegł na jezdnię, może jednak tysiąc pierwszy raz - wybiegnie? Że zobaczy kota, że podbiegnie za gołębiem, że zobaczy innego psa po drugiej stronie, kogoś znajomego, czy przestraszy się czegoś, że stanie się cokolwiek, a skutki mogą być opłakane i to nie tylko dla psa?

Ja jestem panikara, dla mnie nie do pomyślenia jest puszczanie psa przy ulicy, choćby takiego najlepiej wyszkolonego - przezorny zawsze ubezpieczony, mi ani psu nie ubędzie, że się przejdzie na smyczy przy ulicy.

Link to comment
Share on other sites

To ja wam opowiem coś o kierowcach.
Kolega szedł z psami wąską, spokojną uliczką, nagle pojawił się rycząc rozpędzony bolid, a psy były blisko jezdni (chora, stara ONka i mały kundelek na smyczy), więc kolega zamiast psy szarpnąć wyskoczył na brzeg jezdni, żeby osłonić, a pomyślał też w tym ułamku sekundy, że przed człowiekiem ten samochód prędzej zahamuje, czy ominie za wszelką cenę, a przed psem niekoniecznie.

Wyhamował, a właściwie ominął hamując i dopiero stanął. Kierowca dostał wiązankę za taką jazdę, ale widać nie lubił być pouczany, bo wyskoczył z samochodu z kumplem i tak tego mojego kolegę pobili, że parę miesięcy spędził w szpitalu - pęknięty kręgosłup.

Edited by rozi
Link to comment
Share on other sites

Chamstwo kierowcy zna moja nauczycielka z 1-3. Jej wnuk stał na chodniku, może z metr od krawężnika - czekał, aż mama przyjedzie go odebrać. Chwilę później, jakaś babka wjechała na chodnik i przejechała chłopakowi palce. Niż poważniejszego się nie stało, ale chłopak pół roku (może więcej, nie pamiętam) przeleżał w szpitalu.
Według mnie puszczanie psów ze smyczy, przy ulicy jest istną głupotą właścicieli. Bo tak, jak napisała bodajże [B]evel[/B]: skąd mogą wiedzieć, że pies nie zrobi "skoku w bok" i nie wybiegnie na ulicę? Ja nigdy takiej pewności nie będę mieć. Po prostu nie wyobrażam sobie tego.
Dwa lata temu, podczas letnich wakacji spotykałam się z koleżankami "na rowery". Sąsiedzi mojej koleżanki mają suczkę w typie JRT. Zawsze biega luzem, nigdy nie widziałam jej na smyczy. Mieszkam około 0,5km od koleżanki. Gdy wyjeżdżałam do niej, patrzę, a na rogu mojej ulicy jest sunia sąsiadów koleżanki. Biegła za jakimś facetem, ale on ją odganiał, więc to nie był jej właściciel. Podjechałam, więc do niej rowerem i przez to 0,5km cały czas w nerwach jadąc na rowerze doprowadziłam ją do koleżanki, a ta oddała ją właścicielom. Obroży sunia oczywiście nie miała. Miałam nie lada stresa, bo bałam się, że wyleci mi na ulicę... Na całe szczęście nic się nie stało, ale właściciele, żadnej nauczki nie mają - nadal sunia na spacery wychodzi bez smyczy. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą widziałam hit życia.
Szliśmy z naszymi trzema psami po wałach, mijał nas facet ze sznupem olbrzymem. Sznup zaczął się na nas rzucać, więc facet chciał go siłą uspokoić. Próbował zmusić go do siadu, a ten zaczął na niego warczeć. Facet nie odpuścił, więc sznup ugryzł go w rękę i zaraz potem wreszcie usiadł. Co zrobił facet? Nagrodził smaczkiem :megagrin:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Przed chwilą widziałam hit życia.
Szliśmy z naszymi trzema psami po wałach, mijał nas facet ze sznupem olbrzymem. Sznup zaczął się na nas rzucać, więc facet chciał go siłą uspokoić. Próbował zmusić go do siadu, a ten zaczął na niego warczeć. Facet nie odpuścił, więc sznup ugryzł go w rękę i zaraz potem wreszcie usiadł. Co zrobił facet? Nagrodził smaczkiem :megagrin:[/QUOTE]
U nas hity na koniec świata to rzucanie psom petard pod nogi :angryy: gównażeria ma radochę jak pies próbuje łapać do pyska, petarda przeleciała moze metr od nas, Biszkopta to mało obeszło, ale Fido mało zawału nie dostał a Cześ tak się zerwał, ze mało se głowy na obroży nie urwał, potem przywarł do ziemi i trząsł sie tak, ze musiałam go pozbierać ze sniegu, wziąć na ręce i pod kurtkę, tak zaniosłam go do domu. Od jutra zaczynam rzucone przez gównażerię petardy pakować rzucającym w paszcze i zaklejać taśmą...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...