Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='agairiki'][B]zaginiona sara-[/B]jak sobie poszperasz po necie znajdziesz jeszcze nie jedną taką 'fajną fotkę'. Ludzie zapominają, że w sieci też jest kara za swoje czyny, a szkoda...[/QUOTE]
Wiesz chyba nie chcę szperać za takim czymś.
Brzydzą mnie te kreatury.

Dzisiaj widziałam yorka bez smyczy, drugi na rękach był. Żeby moje pekiny tak chodziły....
zazdroszczę.

Edited by zaginiona sara
Link to comment
Share on other sites

Ja bym chciała, żeby Lenny tak chodził, ale hormony zalały mu mózg, przestał się pilnować, jest nie odwoływalny... Na nic ćwiczenia, puszczony luzem biegnie zygzakiem, obejmuje wszystko i nie ogląda się za siebie... Dlatego jak widzę psy bez smyczy idace przy nodze to jestem pełna podziwu...

Link to comment
Share on other sites

U nas też masa psów biegających wolno. Nawet zaczęłam ostatnio wychodzić z nią późnym wieczorem, żeby ot tak się przejść i żeby wiele psów nas nie widziało bo od razu cała wieś wie że idę z psem na spacer - jeden wielki jazgot.
Szczerze powiedziawszy to już się boję, że z zza rogu wyleci jakiś pies. Bo one takie chętne do "zabawy" z moją, która innemu psu krzywdę może zrobić a potem ja będę miała nieprzyjemności. Wczoraj gonił nas jamnik, moja dwa razy większa ale mimo wszystko wolę unikać takich "spotkań"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']Ja bym chciała, żeby Lenny tak chodził, ale hormony zalały mu mózg, przestał się pilnować, jest nie odwoływalny... Na nic ćwiczenia, puszczony luzem biegnie zygzakiem, obejmuje wszystko i nie ogląda się za siebie... Dlatego jak widzę psy bez smyczy idace przy nodze to jestem pełna podziwu...[/QUOTE]
Witamy w klubie :) Jednak ja raz na jakiś czas od początku zaczynam 'szkolenie' związane z chodzeniem przy nodze. Na jakiś okres jest okej, a potem znowu pobiegnie za rowerem czy coś i mogę krzyczeć, a reakcja jest tylko na początku, taki 'szybki okres zastanowienia', ale to albo zadziała albo szybko minie i leci do przodu....! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Mój też nie nadaje się do chodzenia bez smyczy, bo ucieka. U nas w miasteczku oba parki są przy ruchliwych szosach, dlatego nigdy nie zaryzykowałabym aby Oskar biegał luzem. Przez to, że on jst na smyczy a inne psy bez (u nas to normalka, prowincja i wolna amerykanka w tym temacie - od małych kundelków po jamniki, aż do amstafa i golden retrivera a nawet huski, wszystko luzaki) to często bywa atakowany.

Jedną z najgroszych sytuacji mieliśmy rok temu, kiedy zaatakował nas właśnie huski, na szczęscie w ostatniej chwili znalazła się jego właścicielka, bo pewnie byłoby po mnie. Ale nie dalej jak dwa dni temu Oskara zaatakowała suczka typu posokowiec będąca w praku ze starszą kobietą. Pani przeprosiła, ze pies się jej wymknął, no ale co z tego, skoro mogło się to skończyć traficznie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ninoczka_:)\Ale nie dalej jak dwa dni temu Oskara zaatakowała suczka typu posokowiec będąca w praku ze starszą kobietą. Pani przeprosiła, ze pies się jej wymknął, no ale co z tego, skoro mogło się to skończyć traficznie.[/QUOTE']
Wymknął się jej ze smyczy czy biegał luzem? Jeśli wymknął no to faktycznie nie była jej wina, takie wypadki zdarzają się każdemu np. przy nowej, niesprawdzonej jeszcze obroży... Natomiast jeśli biegał luzem(tutaj przede wszystkim chodzi mi o tego husky) to już inna sprawa godna nawet zgłoszenia na policję

Link to comment
Share on other sites

Ja jeszcze nie miałam (póki co) takiej niemiłej sytuacji z ludźmi.
Mieszkam na wsi i w sumie psów tutaj nikt nie wyprowadza, bo każdy ma podwórko to po co. :roll:
Jedynie jest masa psów biegających wolno, lub wychodząca sobie za otwarta bramę podwórka.
Wczoraj gonił nas jamniczek a dzisiaj szedł za nami młody kot. Denerwujące są kajtki dolatujące do nóg i chcące ugryźć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agairiki']Wymknął się jej ze smyczy czy biegał luzem? Jeśli wymknął no to faktycznie nie była jej wina, takie wypadki zdarzają się każdemu np. przy nowej, niesprawdzonej jeszcze obroży... Natomiast jeśli biegał luzem(tutaj przede wszystkim chodzi mi o tego husky) to już inna sprawa godna nawet zgłoszenia na policję[/QUOTE]

Ta suczka w parku ostatnio wymknęła się w taki sposob, że pani miała ją na smyczy, ale za lekko trzymała, bo rozmawiała z kimś i była tyłem. Suczka od razu na widok Oskara rzuciła się do niego, a że pani nie zdązyła zareagować, to smycz wysunęła się jej z ręki i rozwścieczona suczka charcząc skoczyła usiłując dopaść Oskara. Nic mu się nie stało ostatecznie, a pani od suczki była jak dotąd jedyną osobą, ktora przeprosiła, bo w sumie był to po porstu zły zbieg okoliczności. Natomiast nigdy nie przeprosił nikt, kto celowo puszczał psa luzem.

Generalnie to się zastanawiam czy psy bardziej nie lubią mojego yorka czy mnie.
Jeszcze jak nie miałam Oskara i byłam w podstawowce, zaatakował mnie pies (wilczur) po drodze do mojej babci - właściciel nie zamykał bramy, gdy wyjeżdżał. Pies średniej wielkości zaatakował mnie z rok temu, wymykał się przez dziury w płocie, uratowało mnie jedzenie w siatce. Pierwszy pies, ktory mnie ugryzł to jamnik mojej koleżanki, miałam wtedy 7 lat. Dużo było takich przypadków, chyba mam coś w sobie takiego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ninoczka_:)']Ta suczka w parku ostatnio wymknęła się w taki sposob, że pani miała ją na smyczy, ale za lekko trzymała, bo rozmawiała z kimś i była tyłem. Suczka od razu na widok Oskara rzuciła się do niego, a że pani nie zdązyła zareagować, to smycz wysunęła się jej z ręki i rozwścieczona suczka charcząc skoczyła usiłując dopaść Oskara. Nic mu się nie stało ostatecznie, a pani od suczki była jak dotąd jedyną osobą, ktora przeprosiła, bo w sumie był to po porstu zły zbieg okoliczności. Natomiast nigdy nie przeprosił nikt, kto celowo puszczał psa luzem.

Generalnie to się zastanawiam czy psy bardziej nie lubią mojego yorka czy mnie.
Jeszcze jak nie miałam Oskara i byłam w podstawowce, zaatakował mnie pies (wilczur) po drodze do mojej babci - właściciel nie zamykał bramy, gdy wyjeżdżał. Pies średniej wielkości zaatakował mnie z rok temu, wymykał się przez dziury w płocie, uratowało mnie jedzenie w siatce. Pierwszy pies, ktory mnie ugryzł to jamnik mojej koleżanki, miałam wtedy 7 lat. Dużo było takich przypadków, chyba mam coś w sobie takiego.[/QUOTE]

Ja też cenię sobie każde 'przepraszam', a mało ich ostatnio. Każda sytuacja zazwyczaj kończy się tym, że właściciel psa zabiera i odchodzi bez słowa...

Wow, dziwna historia... Fajnie tylko, że się do psów nie zrażasz...! :)

Link to comment
Share on other sites

Nie zrażam się, ale... do dużych psów, których nie znam nigdy nie podchodzę pierwsza. Do małych nieznanych zdarza mi się wyciągnąć rękę w celu pogłaskania, mam dobry refleks, więc może nie stracę palca :p Ogólnie słyszałam, że są ludzie, których psy nie lubią i tyle. Za to koty mnie kochają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ninoczka_:)'] Do małych nieznanych zdarza mi się wyciągnąć rękę w celu pogłaskania, mam dobry refleks, więc może nie stracę palca :p[/QUOTE]
Wiesz, ja osobiście nie lubię jak ktoś wyciąga rękę do mojego psa... Mimo, że mam pewność, że nic nie zrobi to wolę jak pytają, wtedy dajesz znak, że bierzesz odpowiedzialność za psa na siebie. Poza tym wiesz, jak ktoś zobaczy, że pogłaskał bez zapytania to podejdzie następny, który też tak zrobi...

Link to comment
Share on other sites

Do mnie psy podchodzą prawie wszystkie, zazwyczaj z pewłnym zdumienia pytaniem w oczach "ty, ty jesteś człowiek, czy jak????" - podejrzewam, że przesiąkłam zapachem psów w sposób nieodwracalny ;) Ale więszkość zdecydowanie reaguje pozytywnie, może dlatego, że staram się zachowywać wobec nich w sposób uspokajający....

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj wyszłam na spacer szłam trawnikiem ciagnacym sie wzdłuz bloków az doszłam do ulicy krzyzujacej sie z moja (tez ciagnaca sie wzdłuz bloków). Za ta ulica był kolejny trawnik i tam widziałam ze jest mały czarny piesek, pózniej widziałam ze to pudelek. Jak juz byłam przy ulicy postanowiłam ominac blok i wrócic w strone domu po jego drugiej stronie. Zaczełam przechodzic na druga strone bloku kiedy usłyszłam za soba szczekanie. Spojrzałam a to był pudelek a raczej pudelka która widziałam przed chwila po drugiej stronie ulicy. Pudelka szczekała i szła za nami. Rozejrzałam sie za włascicielem, zobaczyłam po drugoej stronie ulicy jakosgos pana idacego w nasza strone ale nie wizidałam smyczy w jego rekach tylko gałazke ale postanowiłam poczekac i nie przechodzic przez ulice póki nie dojdzie do swojego psa zeby pudelka nie przeszła za nami przez ulice. Okazało sie ze pudelka była tego pana. Usłyszałam jak karci ja jak dziecko:
-Kto ci pozwolił przechodzic?
Potem widziałam jak bioerze ja na rece i przechodzi z nia na ta strone ulicy gdzie był.
Pózniej jeszcze słyszałam jak jej mówi rzeczy typu "któ ci pozwolił przechodzic?", "Czemu przeszłas?" Spojrzałam i widziałam jak jedna reka ja trzymał a druga bił ja ta gałazka która miał w rece.

Link to comment
Share on other sites

[B]@Bogarka [/B]- :lmaa: załamka ;/

Dzisiaj z moją sunią na spacerze w drodze powrotnej natknęłyśmy się na jakiegoś kundla 2x mniejszego od mojej. Miałam już serce w gardle, że będzie bitka, bo pies dolatywał do nas i wracał po jakiś moich tupnięciach. Najfajniejsza była właścicielka stojąca przy bramie domu z inną babą i plotkująca. Brama otwarta na oścież no i pies wyleciał. W porę wleciał za bramę, nie chciałabym mieć nieprzyjemności że moja pogryzła czyjegoś psa. :razz:

Ale spotkałam też miłego pana, który szedł z miotłą po ulicy by pozamiatać z niej trawę. Moja warczała,z resztą jak na połowę ludzi. Ale pan miły, zaczął gadać do psa i do mnie :cool3: Pytał jak ma na imię i nie obyło się bez paru żartów ;D
Tacy ludzie to są fajni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='monisiaxp'][B]@Bogarka [/B]- :lmaa: załamka ;/

Dzisiaj z moją sunią na spacerze w drodze powrotnej natknęłyśmy się na jakiegoś kundla 2x mniejszego od mojej. Miałam już serce w gardle, że będzie bitka, bo pies dolatywał do nas i wracał po jakiś moich tupnięciach. Najfajniejsza była właścicielka stojąca przy bramie domu z inną babą i plotkująca. Brama otwarta na oścież no i pies wyleciał. W porę wleciał za bramę, nie chciałabym mieć nieprzyjemności że moja pogryzła czyjegoś psa. :razz:

Ale spotkałam też miłego pana, który szedł z miotłą po ulicy by pozamiatać z niej trawę. Moja warczała,z resztą jak na połowę ludzi. Ale pan miły, zaczął gadać do psa i do mnie :cool3: Pytał jak ma na imię i nie obyło się bez paru żartów ;D
Tacy ludzie to są fajni.[/QUOTE]

Oj, a czemu psiak ma takie problemy? Warczenie na ludzi to już nie przelewki.

Link to comment
Share on other sites

Kilka dni temu na moim osiedlu doberman zagryzł yorka. York był na smyczy, dobermanka luzem. W momencie gdy zaczęła biec w stronę psa właścicielka wzięła yorka na ręce. Dobermanka próbując wyszarpnąć yorka z rąk kobiety pogryzła również ją. Niestety właścicielka nie zdołała obronić swojego psa. Jestem wstrząśnięta tą historią. Dobermanka mieszka opodal mnie - niedawno się wprowadzili a ja też mam dwie suki w tym jedną małą. Nie wiem, że nie ma bata na takich ludzi. Baba wie, że ma agresywnego psa a wyłazi z nim luzem i bez kagańca. Mam nadzieję, że właścicielka yorka nie odpuści. Nawet nie wyobrażam sobie co musiała czuć kobieta zagryzanego psiaka. Baba od dobermana nie ma nawet wyrzutów sumienia, boi się tylko utraty mieszkania bo wynajmuje je jej przyjaciel właścicielki yorka.

Link to comment
Share on other sites

Czytam ten wątek od długiego czasu i normalnie szok jacy bezmyślni potrafią być ludzie... :shake: Ja mam wyrzuty sumienia jak moja kotka upoluje wróbla, nie mówiąc już o sytuacji, w której mój pies zagryzłby kota czy drugiego psa. Mieszkam raczej kilka minut od centrum, więc u mnie względny spokój, chociaż dawniej też zdarzały się sytuacje zagryzień, ale w zupełnie innych okolicznościach. Niedaleko mamy taki jakby magazyn - ciągle są po dwa, może trzy psy od wielu lat i zawsze wieczorem ochrona je wypuszcza. Łażą wszędzie. Czasami zapuszczają się do nas, kilka razy była sytuacja że ubrania pościągały z linki i rozszarpały... :mad: Pewnego dnia jak co dzień - psy zostały wypuszczone. Moja sąsiadka najmądrzejsza kobietą nie jest, bo w tym samym czasie miała psa w typie jamnika (szorstkowłosego) i oczywiście wypuściła go, "a niech sobie piesek pobiega". W efekcie nie wrócił już do domu. Dwa dni później znaleźli go zagryzionego w pobliskim małym lasku. Innym razem te same psy zagryzły psa sąsiada, ale już na jego terenie. Po prostu weszły do ogródka i dosłownie rozszarpały psiaka, który nie sięgał dalej jak za kolano (tamte psy były mniej więcej wielkości ONków). Nigdy nie zapomnę tego widoku, zwłaszcza, że miałam wtedy maksymalnie 10 lat. Sąsiad ze łzami w oczach niósł ledwie żywego psa, którego stan był tragiczny i ostatecznie uśpili go... albo zdechł zanim dojechali do weta, nie pamiętam dokładnie. Facet był w takim szoku, że próbował biedaka ratować, nie zwracał uwagi na jego okropny stan oraz fakt, że szanse na przeżycie miał niemal zerowe (jak już pisałam - tamte go dosłownie rozszarpały...). Mimo, że takie sytuacje miały miejsce parę lat temu, zawsze mam oczy dookoła głowy jak idę z moim maluchem. Żal jedynie psów przez bezmyślność ludzi...

Link to comment
Share on other sites

Ludzie :placz:Ręce opadają!
Jak ostatnio szłam z moją whippetką koło budowanego bloku, jakiś pracownik wołał do niej, a to pocieszne zwierzę, jak zwykle chciało podejść. A zaraz "Choć, dam ci kiełbasy bo pani cię nie karmi". Strasznie się zdenerwowałam, bo z piętnaście osób to słyszało i tak popatrzyło na psa i na mnie, że faktycznie jakiś za chudy.

Link to comment
Share on other sites

Mnie to strasznie denerwuje, jak obcy ludzi próbują karmić mojego psa. W naszej okolicy od jakiegoś czasu trwa sporo remontów i w pobliżu tras spacerowych jest mnóstwo robotników, za każdym razem jak tamtędy przechodzimy to wołają psa, cmokają na niego, gwiżdżą i wyciągają w jego stronę jakieś bułki czy kiełbasy :angryy: Tak samo zresztą nienawidzę, jak właściciele innych psów częstują mojego bez pytania jakimiś ciastkami, parówkami itp. Ostatnio po takich parówkach, zapewne wątpliwej jakości, miał biegunkę. Ręce opadają...

Link to comment
Share on other sites

na moim poprzednim osiedlu była pani, która karmiła wszystkie pieski froliciem. specjalnie mi to nie przeszkadzało, póki nie zaczęła w ten sposób nagradzać Etnę za skakanie po niej... :shake: ale wystarczyło jej powiedzieć, by tego nie robiła i dawała smaki tylko jak piesek czekał :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pestkaa']Ludzie :placz:Ręce opadają!
Jak ostatnio szłam z moją whippetką koło budowanego bloku, jakiś pracownik wołał do niej, a to pocieszne zwierzę, jak zwykle chciało podejść. A zaraz "Choć, dam ci kiełbasy bo pani cię nie karmi". Strasznie się zdenerwowałam, bo z piętnaście osób to słyszało i tak popatrzyło na psa i na mnie, że faktycznie jakiś za chudy.[/QUOTE]
Na charcim forum sporo ludzi opisywało właśnie podobne sytuacje, więc ja osobiście nastawiam się psychicznie na to, że będą mnie wytykać palcami, że psa głodzę. Jestem takim typem, że za bardzo się tym nie przejmę, Tobie radziłabym to samo :) To normalne, że niedoinformowane społeczeństwo po zobaczeniu charta z krótkim włosem powie, że właściciel go głodzi :shake:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...