Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Beatrx']tak w temacie saren: właśnie się dowiedziałam, że pies który nigdy nie powinien być spuszczany, bo odwoływalny to był jak nie miał nic lepszego do roboty zagryzł małą sarenkę i przyciągnął ją z lasu na osiedle. dopiero 15-20minut później zjawiła się za nim jego właścicielka nie spiesząc się zbytnio:angryy:[/QUOTE]

To jest masakra, dlatego nigdy nie można być 100% pewnym psa... Pominę już, że jedynie mały odsetek psów jest odwoływalny. My na Partynicach (tor wyścigów konnych) mieliśmy sytuację, gdy ludzie normalnie spuszczali psy, a psy biegały wzdłuż ogrodzenia bądź wybiegały wręcz na tor i biegały za końmi :roll: I dziwić się, że ludzie nie lubią psiarzy - my też byliśmy z psem, ale jak konie szły, to pies dostawał zajęcia i miał odwracaną uwagę, a poza tym był cały czas upięty. Sama zwracałam ludziom uwagę, że tak być nie może nie tylko dlatego, że w obiekcie jest zakaz puszczania psów luzem (i tak cud, że nie ma zakazu ich wprowadzania), ale też ze wzgledu na bezpieczeństwo i koni, i psów, i jeźdźców. Niestety, to co dla mnie oczywiste, dla nich było czarną magią - upięli psy dopiero wtedy, gdy wytarzały się w gównach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']To jest masakra, dlatego nigdy nie można być 100% pewnym psa...[/QUOTE]
akurat przy tym psie to można było być na 100% pewnym, ze ucieknie i nie przyjdzie na wołanie, jak zobaczy jakieś zwierze. ile razy on do nas czy do innych psów podleciał z kłami na wierzchu a właścicielkę i jej wołania miał totalnie gdzieś. do tego jak był zapięty, to na flexi i przeciągał właścicielkę gdzie chciał a jak nie zdążyła zablokować linki to wyciągał sobie całą długość smyczy i robił co chciał. totalnie zero kontroli i zero pomyślunku.
a tego sarniego niemowlaka to mi tak szkoda, bo w piątek go spotkaliśmy a dziś już nie żyje:(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']tak w temacie saren: właśnie się dowiedziałam, że pies który nigdy nie powinien być spuszczany, bo odwoływalny to był jak nie miał nic lepszego do roboty zagryzł małą sarenkę i przyciągnął ją z lasu na osiedle. dopiero 15-20minut później zjawiła się za nim jego właścicielka nie spiesząc się zbytnio:angryy:[/QUOTE]
Zgłosił ktoś to? Bo to karalne jest. I państwu trzeba zapłacić za tę sarnę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Zgłosił ktoś to? Bo to karalne jest. I państwu trzeba zapłacić za tę sarnę.[/QUOTE]
oczywiście. powiadomiona policja, przyjechała na miejsce, leśnictwo, służba weterynaryjna i burmistrz miasta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']tak w temacie saren: właśnie się dowiedziałam, że pies który nigdy nie powinien być spuszczany, bo odwoływalny to był jak nie miał nic lepszego do roboty zagryzł małą sarenkę i przyciągnął ją z lasu na osiedle. dopiero 15-20minut później zjawiła się za nim jego właścicielka nie spiesząc się zbytnio:angryy:[/QUOTE]

Masakra. W Norwegii jest zakaz spuszczania psów ze smyczy od początku maja do jesieni (chyba). Właśnie dlatego, że zwierzęta mają wtedy młode, które nie mogą się bronić. Oczywiście ludzie spuszczają i tak i nikt tego nie kontroluje, więc to martwy przepis. Nie wiem, co trzeba by było zrobić, żeby zapobiec tego typu zagryzieniom.

Moje psy chociaż mają instynkt łowny i są bardzo szybkie, są odwoływalne ale i tak w miejscach, o których wiem, że zwierzęta mają tam swoje nory/gniazda, prowadzę je na lince. Też dlatego, że młode dzikie zwierzę może paść ze stresu na sam widok biegnącego psa albo psa niuchajacego w jego norze. Nieczęsto się to zdarza ale słyszałam o takich przypadkach. Pies to pies, kieruje się głównie instynktem i dlatego nie należy psu wierzyć w 100%.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Szczerze mówiac - ja w ogóle nie popieram spuszczania psów w lesie, i nieraz mi się za to oberwało na dogo.[/QUOTE]
Zasadniczo spuszczenie psa ze smyczy w lesie jest złamaniem prawa. O ile wiem tylko myśliwym wolno, tylko na zgłoszonym, legalnym polowaniu z psami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Zasadniczo spuszczenie psa ze smyczy w lesie jest złamaniem prawa. O ile wiem tylko myśliwym wolno, tylko na zgłoszonym, legalnym polowaniu z psami.[/QUOTE]

Owszem, to prawda. Ale za każdym razem, jak piszę/mówię psiarzom, że to łamanie prawa i nieodpowiedzialność, to spotykam się ze stwierdzeniem "mój pies jest posłuszny/nie pogoni niczego/jak pogoni, to nie zagryzie (to jeden z najlepszych argumentów :roll:)". I to psiarzy, którzy działają z bezdomnymi zwierzętami itd - a więc podejrzewać by można, że mają jakieś wyobrażenie i resztki empatii czy odpowiedzialności. Niestety, niektórzy wygodę swoją i psa stawiają ponad wszystko.

Link to comment
Share on other sites

moje psy to generalnie wiecej czasu spedzaja na terenie otwartym, ale w zeszly weekend bylam sama i musialam jechac w teren.
wiec niestety w drodze losowania wybralam jednego psa, ktory ze mna pojedzie, bo mialam wazna robote do zrobienia.

oczywiscie wiadomo, kogo wybralam.
ja sobie robilam, co mialam do zrobienia, a moj pies sobie gonil jakies tam skowronki czy motylki-generalnie przekladala pole na wlasna reke, ale zero tam bylo, wiec gonila owady.
pozniej musialysmy isc na jeszcze jeden staw.
kawalek przez las. nie zapielam jej na smycz, bo nie mialam wolnej reki, a poza tym uznalam, ze bede jej pilnowac. wlozylam sobie profilaktycznie gwizdek w gebe.

idziemy, a tu sarny.
nie zdazylam zagwizdac.

i wiecie co sie stalo?
moj pies znieruchomial i sie polozyl.

normalnie ja uwazam, ze to jest strasznie niezwykly pies.

w pelni zrozumialabym, zeby wystartowala za tymi sarnami-oczywiscie ona jest odwolywalna z poscigu nawet po kilku krokach.
ale ona bez komendy zrobila to, co cwiczymy od kilku miesiecy.

mam do niej naprawde bardzo, bardzo duzy szacun.
nie wiem, czy jeszcze kiedys tak zrobi. pewnie bylo to troche przypadkowe.
ale naprawde to zrobila.

Link to comment
Share on other sites

No i ja spuszczam czasem, przyznaję się bez bicia :oops:
W górach szczególnie, bo jak tak idziemy przez kilka godzin, zwłaszcza jeśli idzie się z plecakami, to mi już niewygodnie, i psu niewygodnie. Z tym że chodzimy oznakowanymi szlakami i tam spotkać zwierzynę, to rzadkość. Choć raz spotkaliśmy sarny właściwie już na terenie zabudowań w Szczyrku, między posesjami, więc nie ma reguły. Dwa razy się nam zdarzyło, że wystartował za sarną, ale za każdym razem natychmiast dał się odwołać. Ale na to pozwalam sobie wyłącznie jak idziemy z mężem, bo on ma wypracowane takie przywołanie, że pies zawraca w miejscu piruetem, jak na kreskówkach :) Ja tak nie umiem, nie umiem tak gwizdnąć, i nie wiem, czy potrafiłabym odwołać go z pogoni.

Link to comment
Share on other sites

ja psa spuszczam w lasku tam zwierzaczki są raczej sporadycznymi gośćmi dalej jest jeszcze las taki prawdziwy i tam psa nie spuszczam, w sumie rzadko się tam w ogóle zapuszczam.
Moją zasadą jest nie spuszczanie psa poza miejscem zamieszkania wtedy smycz i linka. W górach w szczególności, jeśli istnieje choć najmniejsza szansa że pies sie nie odwoła(a uznaje ża taka szansa jest zawsze bo pies to nie robot i może się wystraszyć zapomnieć et.) co zrobić daleko poza miejscem zamieszkania w górach, jak szukać? i jak pies ma trafić z powrotem? Za bardzo bym panikowała. Wole na zimne dmuchać w tej kwestii

A jak chodzę z plecakiem i pies jest na szelkach na lince amortyzującej to mi raczej pomaga a nie przeszkadza :cool3:więc go wykorzystuje w końcu ja jego żarcie niosę :mad:

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze niedawno nie miałam podstaw, by narzekać na psiarzy w mojej okolicy, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
Spacerowałam sobie z Sonią i koleżanką po lesie. Powoli wychodziłyśmy z tych głębszych partii na bardziej uczęszczane ścieżki, więc zapięłam sunię na smycz. Kiedy wyszłyśmy na główną drogę podbiegł do nas pies, na moje niedoświadczone oko podobny trochę do posokowca, tyle że większy. Na początku wszystko było ok, moja spokojnie i grzecznie obwąchała towarzysza, on odwzajemnił gest. Nagle jednak się zjeżył i rzucił na Sonię. Ona wpadła w panikę, ja zresztą również. Właściciel szedł do nas wykrzykując imię psa, ale specjalnie się nie śpiesząc. Kiedy pies przewrócił moją na plecy, starałam się go odepchnąć. Właściciel wreszcie łaskawie ruszył odwłok i złapał zwierzę za obrożę. Nie wiem, kto był bliżej zawału - ja czy Sonia.
Jeżeli ktokolwiek spodziewał się, że właściciel mnie przeprosi, przeliczył się. Uśmiechnął się tylko i stwierdził, że "zazwyczaj tak nie robi" po czym zapiął agresora na smycz i odszedł.
Parę dni później znów ich spotkałam. Tak, zgadliście - pies biegał luzem.

Link to comment
Share on other sites

Taaa, mi 30 kilo psa stratowało wieczorem w parku moje 6 kilo. ;) Aż się boję pomyśleć, jak to wpłynie na naszą pracę nad oswajaniem się z psami po ciemku + dużymi psami...

A dziś się załamałam, najpierw na osiedlu jak byłam z przyjaciółką i jej psem, to pani jakiejś labrador wyrwał flexi z ręki i do naszej suki przerażonej poszarżował, złapałam go za fraki i odstawiłam bez słowa. :roll: Po chwili spotkałyśmy starszą panią z 9 tygodniowym szczeniakiem laba, którego NIE POTRAFIŁA UTRZYMAĆ, ciągnął ją jak chce. Ona go błagała, żeby raczył pójść za nią, on ma ją gdzieś. Za parę miesięcy przybędzie u nas kolejny lab robiący co chce... :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Ona go błagała, żeby raczył pójść za nią, on ma ją gdzieś. [/QUOTE]
O, ja mam na osiedlu takiego posokowca. Te dialogi, czy raczej monologi, które wygłasza jego właścicielka, to by trzeba nagrać - kabaret. Kobieta całe retoryczne popisy daje ale pies zupełnie tego nie docenia i podchodzi do każdego napotkanego psa. Co gorsza - chodzi bez smyczy i dlatego kobiecina aż tak musi się ugadać. Na razie to młody i uległy pies - wysyła CS całym sobą, więc nie spotykają go problemy, ale czy tak zostanie jak dojrzeje?

Link to comment
Share on other sites

wczoraj wieczorem szłam z suka na ostatni spacer koło 21 , na kaltce schodzi zawsze na smyczy bo mamy nie lubiane suczki sąsiadów , więc mam ją na smyczy widze idzie ktoś do góry muszę się minąć ale to jakis obcy pan bez psa , nie znam go może nowy sąsiad (oby nie) , skróciłam smycz ale psa mam przy nodze od strony schodów nie ściany , na półpiętrze jak się mijałam z panem to on zaczął tupać! tupnął jakby na mojego psa 2 razy , moja suka do ludzi jest ok jak jej nie prowkują ale takie tupanie uznaję za atak i zaczęła się rzucać , ledwo ją utrzymałam takiego powera dostała , facet mało co ze schodów nie spadł tak się wystraszył .
uspokajałam psa , trochę to trwało , i pytam Pana czemu tupał ? słyszę "bo się boję psów" ..
wystarczyło powiedzieć, wzięłabym psa w drugą rękę i minęła od strony schodów wtedy psa i i tego pana odzielały by moje nogi a moja suka na 100% by wcale nie zareagowała na takie spokojne mijanie.
skąd mogłam wiedzieć że ktoś tak panicznie boi się psów .
mam tylko nadzieje że to nie jest mój nowy sąsiad bo pewnie suka sobie go zapamiętała a on ją na pewno.
nie było to chamskie tylko hmm głupie jak dla mnie , owszem nie wiedział jak pies sie zachowa ale myślę że po wczorajszym już nie natupa na żadnego psa tylko zwyczajnie poprosi o skrócenie psa.
ale co się stresu najadłam to moje , dawno się tak nie wystarszyłam , nawet tak mocna reakcja mojego psa mnie zaskoczyła bo najczęściej reaguję na takie coś tylko pojedyńczym wyskokiem a teraz dosłownie broniła mnie i siebie całą sobą, fakt że pan był w czapce i na luźno ubrany to może też inaczej go odebrała niż jakby był ubrany inaczej .
i od razu mówie mój pies nigdy tak wcześniej nie zrobił , nie spodziewałam się ani reakcji pana ani własnego psa.
jeszcze top przeżywam , nie chcę więcej spotkać tego cżłowieka.

Link to comment
Share on other sites

tak ludzie mają ciekawe zachowania mnie raz coś takiego spotkało...szliśmy z Bemolem takim sadkiem i jakiś facet młody gdy Bemol go mijał (pies nie wykazał nim żadnego zainteresowania) nagle podrzucił ręce do góry wystrzelił nimi jak z procy na co pies od razu sie zainteresował i podskoczył mu do tych rak :/ na szczęście nawet faceta nie dotkną raz podskoczył i się od razu uspokoił ale też się wystraszyłam. Zaczęłam faceta przepraszać ale sam uznał że glupio zrobił tyko odruch taki miał.

Wiesz wieczorem obcy facet może być uznany za niebezpiecznego mój pies na wieczornych spacerach jest bardziej wyczulony.

Link to comment
Share on other sites

Też miałam przygodę, którą przeżywam do tej pory.Wracam z wieczornego spaceru z moim psem. Mój pies jest mały (6 kg żywej wagi), spokojny, w najmniejszym stopniu nie zaczepia ludzi ani innych psów, no i oczywiście na smyczy. Jesteśmy już prawie pod furtką naszego domu, a tu z drugiej strony ulicy startuje do nas z wściekłym warkotem labrador.:angryy: Cud boski, że zdążyłam złapać Filka na ręce i zatrzasnąć za sobą furtkę. Właścicielka labka szła sobie kilka metrów za psem, smycz trzymała w ręku:mad: a do mnie powiedziała z rozbrajającą szczeroscią, że < on nie lubi małych psów >:angryy: :mad: Głupota tej baby ogluszyla mnie jak cepem

Link to comment
Share on other sites

wczoraj o godzinie 15 wyszłąm jak co dzien z psem , Poszlam niedaleko takiego kiosku wokół którego stoją bloki otoczone od strony balkonów trawnikami i jarzebiną. Stoje z moim jamnikiem pod czyims balkonem on robi co ma robic na dworze... a nagle z balkowyskakuje do mnie koleś tzn starszy gościu, facet ja wiem po 60 i do mnie ze mam tu nie chodzic bo to nie jestmiejsce do załatwiania sie psów. Ja na to że trawa nie jest na pokaz a ja nie mam zamiaru chodzic z psem po parkach gdzie bawią sie dzieci, jesli mu tak mój pies przeszkadza niech nie patrzyi zajmie sie wypełnianiem krzyżówek. dobrze mu powiedzialam?? dodam że nie ma żadnych tabliczek czy nawet poejmników na odchody psie w pobliżu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olaola31']wczoraj o godzinie 15 wyszłąm jak co dzien z psem , Poszlam niedaleko takiego kiosku wokół którego stoją bloki otoczone od strony balkonów trawnikami i jarzebiną. Stoje z moim jamnikiem pod czyims balkonem on robi co ma robic na dworze... a nagle z balkowyskakuje do mnie koleś tzn starszy gościu, facet ja wiem po 60 i do mnie ze mam tu nie chodzic bo to nie jestmiejsce do załatwiania sie psów. Ja na to że trawa nie jest na pokaz a ja nie mam zamiaru chodzic z psem po parkach gdzie bawią sie dzieci, jesli mu tak mój pies przeszkadza niech nie patrzyi zajmie sie wypełnianiem krzyżówek. dobrze mu powiedzialam?? [B]dodam że nie ma żadnych tabliczek czy nawet poejmników na odchody psie w pobliżu[/B].[/QUOTE]

Ale jest coś takiego, jak przepis prawn i kultura osobista, które każą po sobie posprzątać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olaola31']wczoraj o godzinie 15 wyszłąm jak co dzien z psem , Poszlam niedaleko takiego kiosku wokół którego stoją bloki otoczone od strony balkonów trawnikami i jarzebiną. Stoje z moim jamnikiem pod czyims balkonem on robi co ma robic na dworze... a nagle z balkowyskakuje do mnie koleś tzn starszy gościu, facet ja wiem po 60 i do mnie ze mam tu nie chodzic bo to nie jestmiejsce do załatwiania sie psów. Ja na to że trawa nie jest na pokaz a ja nie mam zamiaru chodzic z psem po parkach gdzie bawią sie dzieci, jesli mu tak mój pies przeszkadza niech nie patrzyi zajmie sie wypełnianiem krzyżówek. dobrze mu powiedzialam?? dodam że nie ma żadnych tabliczek czy nawet poejmników na odchody psie w pobliżu.[/QUOTE]

Miałam podobną sytuację, tyle tylko, że ja zasadniczo sprzątam. Zapomniałam worków na spacer, pan z balkonu się wychylił i jedzie mi od najgorszych, że milicje zawoła itp... Grzecznie wysłuchałam, powiedziałam że zapomniałam worka i jeśli może niech mi zrzuci zwykłą foliówkę to posprzątam bez problemu. Pan mi kazał sp*** i na tym nasza miła pogawędka się skończyła.

Swoją drogą ostatnio zaintrygowało mnie to jak duży wpływ na sprzątanie kup ma otoczenie. Wśród moich znajomych (branża zoologiczna) nieposprzątanie jest powodem do wstydu i docinków. I działa. Więc może to byłaby dobra terapia? Lekko ponabijać się z niesprzątających.

Link to comment
Share on other sites

Nie dziwię się facetowi. Nie wyprowadza się psa pod czyjś balkon, a jeśli się zdarzy psu załatwić to trzeba posprzątać. Nie chciałabym, żeby mi ktoś srał psem pod oknami, sama nigdy pod balkony ludziom psa nie wyprowadzam. Facet słusznie zwrócił Ci uwagę, powinnaś posprzątać i przeprosić a nie jeszcze się kłócić.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...