Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[B]behemotka -[/B] czytałam gdzies kiedyś, ze koty, skubańce, umieją naśladować w mruczeniu częstotliwość płaczu dziecka - czy jakos tak. możed stąd ten kociak cię zmiękczył wyjątkowo? ale z drugiej strony ,mowa była o dorosłych kotach, jak mniemam, usytuowanych przed lodówka, więc jeszcze cos tam musiało być na rzeczy.


a ja uważam za skandal, ze skandalicznym i nienormalnym uznaje sie deklarację ratowania najpierw zwierza, a nie człowieka, będąca przeciez przedłużeniem przywiązania. ta deklaracja ztego wynika. prawda jest, jak to ktoś tu napisał, z e wostateczności nigdy nie wiemy, jak byśmy postąpili w danej sytuacji, jeśli jej nie przeżyliśmy. ale o deklaracjach tu tylko mówie.
co do wyroku za nieudzielenie pomocy, które nie wymagało ryzykowania, to jest z tym jeszcze gorzej, niż ze sprawami sądowymi za znęcanie się nad zwierzętami.
pamiętam, jka zatrzymałam tarmwaj, bo totalny menel miał ataka padaczki, siłą rzeczy, bo musiał sie tramwaj zatrzymać i poczekać na karetkę - cały tramwaj pasażerów w dąsach i ąsach, że się podróz opóźni, bo to przeciez pijany facet, delirkę ma i tyle. więc o czym my tu mówimy? 99 na 100 facet nie raz nie dwa samotnie bez pomocy przeżywał czy to delirkę, czy to p[adaczkę. tylko ten setny raz umrze na oczach ludzi. no, ale w tedy odpowiedxialnośc sie rozywa, bo" każdy mógł zadzwonić, dlaczego ja akurat?"

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]A większość ludzi z psami około-haszczakowymi to głąby, którym się spodobał śliczny piesek, a nie mają pojęcia, że zwierzę też ma potrzeby. Mimo to, zobacz, jakoś nie spotykasz się tu z automatycznym przyporządkowaniem do tej grupy...[/QUOTE]
Co, jak co, ale u Arwi nie mieszka pseudo haszczak, tylko rodowodowy Nomir, więc nijak ie można jej do tej grupy przyporządkować, bo nie spełnia podstawowego warunku.
Ja też bym na pierwszym miejscu ratowała kogoś bliskiego, albo w ogóle innego człowieka, chyba, że to byłaby osoba, której wybitnie nie cierpię. Tak smao wolałabym, żeby to mojego psa pogryzł inny pies niż mnie. Co nie oznacza, że w razie ataku stoję i się cieszę, że to nie ja jestem na miejscu mojego psa.

Link to comment
Share on other sites

arwilla,daj już spokój. I tak w sytuacji zagrożenia człowiek często działa irracjonalnie,pod wpływem emocji.Wiem,bo sama uczestniczyłam w wypadku samochodowym i uwierz ,ze pierwsze co zrobiłam to mocno ścisnęłam mojego psa żeby nie wypadł.A na chłopski rozum powinnam trzymać całą ludzką część rodziny. Jestem aspołeczna?Niemoralna?Bez przesady.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']
Skoro posiadasz tupet do rzucania implikacjami, że nie dbam, czy pies kogoś zabije, może powiedz wprost, co Cię tak uwiera w moim systemie wartości? Co jest w nim takiego przerażającego? Kogo nim krzywdzę?[/QUOTE]
Przecież już napisałam - post 6113. Nie godzę się na taki system wartości. Jest dla mnie przerażający.

[quote name='behemotka']
Nie znasz mnie. Może jestem jednostką aspołeczną. Może nie sądzę, że ludzie mają większe prawo do czegokolwiek tylko dlatego, że sama należę do tego gatunku. Może nie uważam, że człowiek jest w czymkolwiek lepszy, ważniejszy, cenniejszy od psa. Może z powodu jakiegoś defektu emocjonalnego [B]rozum stoi u mnie przed uczuciami/hormonami[/B].[/QUOTE]
No może. A może wręcz odwrotnie. Przecież Cię nie znam. A uwagi o roli hormonów to były do Szury, nie do Ciebie - ale chyba tego nie zauważyłaś.

[quote name='behemotka']
Dawno czytałam i od początku miałam mieszane uczucia. Choć panią Mrzewińską (bezpośrednio nie znam) szanuję za wiedzę z zakresu psich zachowań i pracy ze zwierzęciem, jej poglądy na temat społecznej pozycji psa wśród ludzi budzą we mnie poczucie niesprawiedliwości. [/QUOTE]
A we mnie wręcz odwrotnie - jej uwagi budzą we mnie poczucie niespełnionego a teoretycznie możliwego poczucia bezpieczeństwa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']O właśnie. Tu się podpisuję absolutnie w 100%.

Ja też pracuję nad suką i jej reakcjami, ale jak nas znienacka dopada na przykład urocze rozwrzeszczane dziecię to zazwyczaj stanowczo dziecię stopuję [B]przed [/B]kontaktem z suką, ku (zazwyczaj) oburzeniu rodziców. [B]Może powinnam po prostu się odsunąć i pozwolić, żeby dziecko zarobiło ostrzegawczego gryza w rąsię?[/B] Psa nie zamierzam puszkować, bo i tak jest jakoś tak sto razy bardziej pod moją kontrolą niż przeciętny Pimpek. Wśród ludzi jest właściwie zawsze na smyczy.[/QUOTE]No właśnie na wątku [URL="http://www.dogomania.pl/threads/201298-Dziecko-vs-zwierzak-czyli-o-pokr%C4%99conych-mamu%C5%9Bkach-s%C5%82%C3%B3w-kilka"]Dziecko vs zwierzak...[/URL] z wypowiedzi ładnych paru osób wynika jasno, że tak właśnie należy zrobić. Bo przecież nie mamy prawa ingerować w rodzicielskie decyzje odnośnie metod wychowawczych. Skoro chcą, żeby pociecha podbiegała do piesków - należy pozwolić... Wtrącać się nie wolno, zatrzymać mechanicznie też nie wolno (przecież rodzice nie pozwolili na dotykanie dziecka). To co wolno? Bo jeśli dojdzie do niebezpiecznej sytuacji, której nie mamy prawa zapobiec, będzie oczywiście, że potwór, że agresor, że pies morderca.

Nie lubię dramatyzowania, ale jak czytam, że przewodnik psa popełnił błąd, bo... uśmiechnął się w kierunku dziecka :mdleje:, tym samym jakoby jasno zachęcając do szarży z wyciągniętymi do zwierza rękami - naprawdę przychodzi na myśl, że niektórzy rodzice wymagają od całego świata, by kręcił się dookoła ich latorośli.

I są szalenie oburzeni, jeśli się nie kręci.

[quote name='kavala']A mnie się nadal wydaje, że katolik i ateista powinni mieć taka sama moralność, oczywiście w kwestiach niedotyczących wiary.[/QUOTE]
Dłuższą chwilę nad tym myślałam - i według mnie moralność nie musi być uniwersalna, ta sama dla wszystkich. Na przykładzie postaw choćby w sprawie ratowania tonącego: Ty uratowałabyś obcego człowieka, ja uratowałabym swojego psa/kota. Co znaczy, że obie jesteśmy gotowe ryzykować własne zdrowie i życie, by ocalić czyjeś. W moim pojęciu obie te postawy są słuszne moralnie... choć przecież poniekąd przeciwstawne.

[quote name='kavala']Złodziej ma inne poglądy na czyjąś własność, uszanujesz to?[/QUOTE]Pół żartem, pół serio: A ja uszanuję :eviltong:. Niech sobie ma poglądy, jakie chce, niech je nawet wprowadza w życie - na sobie, czyli niech rozda wszystkie swoje ruchomości pierwszym lepszym przechodniom. Ale niech tylko spróbuje aktywnie przenieść swoje poglądy na [U]moją[/U] własność... Obawiam się, że dojdzie do starcia ideologicznego :diabloti:

[quote name='sleepingbyday'][B]behemotka -[/B] czytałam gdzies kiedyś, ze koty, skubańce, umieją naśladować w mruczeniu częstotliwość płaczu dziecka - czy jakos tak. możed stąd ten kociak cię zmiękczył wyjątkowo? ale z drugiej strony ,mowa była o dorosłych kotach, jak mniemam, usytuowanych przed lodówka, więc jeszcze cos tam musiało być na rzeczy.[/QUOTE]Kociak na początku nie umiał jeszcze mruczeć, tylko wył jak syrena okrętowa :diabloti:

Ale to hipotetyczne naśladowanie dotyczy chyba tylko kotów, które miały okazję zaobserwować małe dziecko oraz jego wpływ na otoczenie? Moje tego nie miały... Natomiast bez wątpienia każdy z czwórki padalców mruczy zupełnie inaczej: w innym trybie, z inną częstotliwością, nutą, rytmem... Jeden głąb opanował nawet nietuzinkową sztukę mruczenia roszczeniowego :mad:. Nie wiem, na czym to polega, ale po prostu się czuje, że on nie prosi, tylko [U]żąda[/U] głaskania/picia/żarcia/uwagi/sam-nie-wie-czego-ale-to-pilne.

[quote name='sleepingbyday']a ja uważam za skandal, ze skandalicznym i nienormalnym uznaje sie deklarację ratowania najpierw zwierza, a nie człowieka, będąca przeciez przedłużeniem przywiązania. ta deklaracja ztego wynika. prawda jest, jak to ktoś tu napisał, z e wostateczności nigdy nie wiemy, jak byśmy postąpili w danej sytuacji, jeśli jej nie przeżyliśmy. ale o deklaracjach tu tylko mówie.[/QUOTE]Przyznam, że mam pewien niesmak z tego powodu. Chcę ocalić życie kogoś, kogo kocham, nie robię przy tym nikomu krzywdy - a w odpowiedzi padają określenia typu "jednostka aspołeczna", "bez poczucia moralnego" i "wypaczony system wartości". No takie trochę... dziwne :roll:

[SIZE=2]Oczywiście, że to jedynie deklaracja. Nie mogę mieć pewności, jak bym się zachowała w sytuacji rzeczywistego zagrożenia życia. Mam nadzieję, że znalazłabym odwagę i siłę na skuteczne działanie.[/SIZE]

[SIZE=1][quote name='sleepingbyday'](...) w tedy odpowiedxialnośc sie rozywa, bo" każdy mógł zadzwonić, dlaczego ja akurat?"[/QUOTE]Na zajęciach z psychologii społecznej omawialiśmy przypadki, gdy nawet do kilkudziesięciu osób oglądało np. morderstwo (jedno "trwało" prawie czterdzieści minut :crazyeye:) i nikt nie zadzwonił na policję; wszyscy się potem tłumaczyli przeświadczeniem, że już ktoś inny na pewno zadzwonił.
Dlatego też na rozmaitych zajęciach kryzysowych uczą, by wskazać kogoś palcem i powiedzieć: "Ty zadzwoń po karetkę" zamiast krzyczeć "Niech ktoś wezwie pogotowie!".[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']Nie lubię dramatyzowania, ale jak czytam, że przewodnik psa popełnił błąd, bo... uśmiechnął się w kierunku dziecka :mdleje:, tym samym jakoby jasno zachęcając do szarży z wyciągniętymi do zwierza rękami - naprawdę przychodzi na myśl, że niektórzy rodzice wymagają od całego świata, by kręcił się dookoła ich latorośli.[/QUOTE]

Znajoma sytuacja :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='engelina_88']Może to wynikać z tego, że pies w oczach człowieka jest istotą bardziej bezradną w takich sytuacjach niż człowiek. Ale fakt jest faktem, że nikt nie może powiedzieć co by w takiej sytuacji zrobił, dopóki się w niej nie znajdzie.[/QUOTE]
Wydaje mi się, że generalnie rozpatrywanie takich sytuacji czysto teoretycznie mocno odbiega od realiów. Ciekawa jestem, ile z osób tu się wypowiadających rzeczywiście wyciągało rannych z np. wypadku samochodowego i wie, jak to wygląda. I ile rzeczywiście widziało drastycznie pogryzione osoby. Bo jedno i drugie trochę zmienia perspektywę - niektórym osobom, bo są też nieprzemakalne ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Co, jak co, ale u Arwi nie mieszka pseudo haszczak, tylko rodowodowy Nomir, więc nijak ie można jej do tej grupy przyporządkować, bo nie spełnia podstawowego warunku.[/QUOTE]Nie pisałam o psudo haszczakach, tylko o psach okołohaszczakowych. W sensie rasowe, w typie rasy, podobne... Spełnia podstawowy warunek, jak najbardziej.

[quote name='HelloKally']Ja też bym na pierwszym miejscu ratowała kogoś bliskiego, albo w ogóle innego człowieka, chyba, że to byłaby osoba, której wybitnie nie cierpię. Tak smao wolałabym, żeby to mojego psa pogryzł inny pies niż mnie. Co nie oznacza, że w razie ataku stoję i się cieszę, że to nie ja jestem na miejscu mojego psa.[/QUOTE]Ciekawam, czy decyzja o nieratowaniu człowieka, bo się go nie lubi, jest uznana przez forumowe autorytety moralne za "normalną" :-P

[quote name='filodendron']Przecież już napisałam - post 6113. Nie godzę się na taki system wartości. Jest dla mnie przerażający.[/QUOTE]Ale nie godzisz się, bo jest inny? Jest przerażający, bo inny? Naprawdę tylko dlatego - czy masz jakiś powód poza "nie masz racji, BO TAK"?

Ja jestem otwarta na dyskusję, naprawdę. Ale dyskusja zakłada argumenty, a nie wygłaszane autorytatywnie Jedynej Słuszne Prawdy, po czym obrażanie (przez Ciebie w doprawdy obrzydliwym stylu) każdego, kto śmie wyrażać inny pogląd...

[quote name='filodendron']No może. A może wręcz odwrotnie. Przecież Cię nie znam. A uwagi o roli hormonów to były do Szury, nie do Ciebie - ale chyba tego nie zauważyłaś.[/QUOTE]Zauważyłam, do kogo było skierowane stwierdzenie nt. mocy działania hormonów, a nawet o "klarowaniu poglądów". I co, ja nie mogę się do tego w żaden sposób odnieść? :roll: Zwłaszcza że napisałam coś o dokładnie tym samym znaczeniu, co Szura?

[quote name='filodendron']A we mnie wręcz odwrotnie - jej uwagi budzą we mnie poczucie niespełnionego a teoretycznie możliwego poczucia bezpieczeństwa.[/QUOTE]Interesujące. I ma sens, przecież każdy ma prawo czuć się bezpiecznie.
W takim razie: Skoro mam niemalże obowiązek schodzić ludziom z drogi, żeby przypadkiem nie odczuwali dyskomfortu z powodu mojego psa, a ja (też człowiek) boję się samochodów prowadzonych przez mężczyzn, to znaczy, że wszyscy faceci-kierowcy mają analogiczny obowiązek zjeżdżać mi z drogi?

Poważnie pytam. Sytuacje analogiczne.


EDIT: Myślę, myślę i nie potrafię wymyślić. W jaki sposób zobaczenie drastycznie pogryzionej osoby miałoby zmienić perspektywę w stosunku do ratowania człowieka/psa z wypadku czy od utonięcia? :confused:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Znajoma sytuacja :)[/QUOTE]Pamiętam, że to o Ciebie chodziło :)

Naprawdę byłam pewna, że zgłupiałam i nagle przestałam umieć czytać. No uśmiechać się już nie wolno, bo człowiek ma psa... :stupid:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']
Ale nie godzisz się, bo jest inny? Jest przerażający, bo inny? Naprawdę tylko dlatego - czy masz jakiś powód poza "nie masz racji, BO TAK"?[/QUOTE]
Jeśli uważasz, że ratowanie psa może być ważniejsze i bardziej priorytetowe niż ratowanie dziecka, to rzeczywiście - przeraża mnie to swoją "innością". Dałabym się całkiem skołować, ale na szczęście przynajmniej prawo mam po swojej stronie, skoro już moralność podlega tak daleko idącej dyskusji. Smuci mnie to. Straszy mnie to. Określenie "obrzydliwość" nie jest natomiast moje.

[quote name='behemotka']
Interesujące. I ma sens, przecież każdy ma prawo czuć się bezpiecznie.
W takim razie: Skoro mam niemalże obowiązek schodzić ludziom z drogi, żeby przypadkiem nie odczuwali dyskomfortu z powodu mojego psa, a ja (też człowiek) boję się samochodów prowadzonych przez mężczyzn, to znaczy, że wszyscy faceci-kierowcy mają analogiczny obowiązek zjeżdżać mi z drogi?

Poważnie pytam. Sytuacje analogiczne.[/QUOTE]
Nie za bardzo analogiczne. W artykule wyraźnie mowa jest o psach przejawiających agresję wobec ludzi. Czy któryś z mężczyzn prowadzących samochód gonił Cię tym samochodem po ulicy? Albo przygazował, żeby Cię przestraszyć na przejściu? Wjechał kołem na chodnik a potem powiedział, że stałaś za blisko krawężnika? Jeśli tak (czego nie wykluczam), należało wezwać policję.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Ciekawam, czy decyzja o nieratowaniu człowieka, bo się go nie lubi, jest uznana przez forumowe autorytety moralne za "normalną" :-P[/QUOTE]
Nie lubię to ja soku pomidorowego. Musiałabym kogoś szczerze nienawidzić, a jest taka osoba w moim życiu i nie wiem co jest niemoralnego w tym, że nie cieprię kogoś, kto na każdym kroku, nieprzerwanie od 7 lat uprzykrza mi życie i niejednokrotnie mi wyrządzał krzywdę.

Link to comment
Share on other sites

[B]Behemotko[/B] - wybacz, nie przedrę się przez Twoje cytaty, większość wolę odpuścić, z wielu względów. Poziomy sobie odpuść, bo aż tak nisko zejść nie potrafię...


Nie podyskutujemy, bo Twój system wartości/światopogląd/kodeks moralny itd jest zupełnie różny od mojego...
Wydaje mi się, że bierze się to stąd, iż uważasz, że pies stoi, a przynajmniej powinien stać na równi z człowiekiem...
O czym świadczy choćby to:
[quote]niezależnie od gatunku w obu przypadkach [/quote]
Nie jest tak i nigdy nie będzie...
Dlatego jak idę chodnikiem z psem i widzę, że ktoś z naprzeciwka czuje się niepewnie, to schodzę z drogi, a nie idę dalej, :bo ja i mój pies mamy takie same prawo iść"*.
Z tego co czytam Ty masz właśnie takie podejście...
Dlatego za potrącenie psa nie odpowiada się tak jak za potrącenie człowieka...
Dlatego za zarżnięcie kury na rosół nie idziemy do paki na kilka lat... chociaż gdzieś już czytałam, że za karpia można iść siedzieć...:evil_lol: ale to chyba była kwestia znęcania się, a nie samego "zabójstwa"...
Znęcanie się nad zwierzętami, które zapewne ktoś po mojej wypowiedzi wyciągnie, to inna - NIEDOPUSZCZALNA - sprawa... dla jasności...

Kiedy człowiek stawia życie psa nad życie ludzkie, to jakim jest człowiekiem?
Prosiłaś, żeby dopowiedzieć Ci "jak to o Tobie świadczy"...
Rozbieżności między nami powodują, że moja odpowiedź brzmi "bardzo źle", a Twoja "bardzo dobrze"...:roll:

*To też kwestia kultury, ale nie o tym...

Co do mojego "chamstwa" wobec Szury:
Skoro ktoś twierdzi, że nie wie kogo by ratował: psa, czy swoje dziecko, to Twoim zdaniem powinien mieć dzieci, żeby móc się o tym przekonać?
Skoro Szura jest tak pewna, że ich nie chce, to super... gorzej, gdyby chciała, żeby się przekonać...
Poza tym skoro nie chce mieć dzieci, to moje " życzenie" powinno ją zachwycić... ;)

Nie podyskutujemy, bo nawet to:
[quote]Ciekawam, czy decyzja o nieratowaniu człowieka, bo się go nie lubi, jest uznana przez forumowe autorytety moralne za "normalną" :-P[/quote]świadczy o tym, że autorytety to my mamy zuuuupełnie różne... :lol:

I w dalszym ciągu nie rozumiesz, że to nie kwestia "lubienia", czy też "nie lubienia"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']

Pół żartem, pół serio: A ja uszanuję :eviltong:. Niech sobie ma poglądy, jakie chce, niech je nawet wprowadza w życie - na sobie, czyli niech rozda wszystkie swoje ruchomości pierwszym lepszym przechodniom. Ale niech tylko spróbuje aktywnie przenieść swoje poglądy na [U]moją[/U] własność... Obawiam się, że dojdzie do starcia ideologicznego :diabloti:

[/QUOTE]

A jak ktoś nie widzi nic złego w zabiciu psa, to rozumiem, że może sobie zabijać, byle od Twojego trzymał się z daleka, bo szanujesz odmienność jego poglądów? :D

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Arwillą. Ja też schodzę z drogi, jeśli widzę, że ktoś się boi mojego psa, czuje się nie pewnie lub jeśli idzie człowiek z wózkiem czy z dzieckiem za rękę. Chociaż mój pies jest łagodny, nie zaczepia ludzi i innych zwierząt.
A co do ratowania: mając wybór człowiek albo pies wybrałam bym człowieka, co nie znaczy, że nie kocham mojego psa. Choć z drugiej strony ludzi też nie dażę nienawiścią, może mi się nie podobać ich zachowanie, ale nie podzielam zasady "ząb za ząb". Lubię psy i lubię ludzi, dlatego uważam, że psy agresywne (nie takie które ugryzły, bo się przestraszyły, ktoś zadał mi ból itd, tylko zajadłe, dla których priorytetem jest zabicie, czy takie które szczuto na człowieka lub zwierzęta) powinny być usypiane.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ojasia']Zgadzam się z Arwillą. Ja też schodzę z drogi, jeśli widzę, że ktoś się boi mojego psa, czuje się nie pewnie lub jeśli idzie człowiek z wózkiem czy z dzieckiem za rękę. Chociaż mój pies jest łagodny, nie zaczepia ludzi i innych zwierząt.
[/QUOTE]
Ja bym nawet zeszła z drogi gdyby ktoś się bał... przypuśćmy mojego kapelusza (nie chodzę w takowych ;)) I tu nie chodzi o to kto ma "prawo" przejść albo kto ma rację, tylko o to, że czasami miło jest coś bezinteresownie zrobić dla kogoś, za ten przysłowiowy uśmiech. Niestety świat ogarnia znieczulica i egocentryzm, każdy teraz myśli tylko o sobie, bo skoro on ma prawo do czegoś, to za wszelka cenę musi to zrobić. Ja staram się nie zawsze tak postępować, jeśli nic na pójściu na ustępstwo nie stracę, albo stracę niewiele, jestem w stanie coś dla kogoś zrobić, lub poświęcić, nawet dla nieznajomego.

Jeśli zaś chodzi o dzieci, to wiadomo, że małe dzieci, nie są w pełni świadome, żeby odpowiadać za swoje czyny. Jeśli matka nie dopilnuje dziecka, a ja pozwolę mu pogłaskać psa który może ugryźć to czy tym samym nie karze matki poprzez świadome popuszczenie do krzywdy dziecka? Bo przecież to wina matki, bo nie upilnowała malucha. Tylko dlaczego w tym wszystkim ma ucierpieć niewinne dziecko? Nota bene, jak mnie pyta ktoś czy może pogłaskać psa, czy nie ugryzie, odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie wiem :) To często ostudza zapał głaskających, ale jeśli już ktoś po takiej odpowiedzi zdecyduje się go pogłaskać to po prostu pilnuje aby pies faktycznie nie dziabnął, nawet w zabawie, bo po co mam być złośliwa?

Link to comment
Share on other sites

Ja też schodzę z drogi, gdy widzę, że ktoś obawia się mojego psa i nie musi to być matka z dzieckiem, a np. starsza osoba. Nie widzę w tym nic dziwnego, bo jest to dla mnie element kultury, a w odpowiedzi często słyszę "dziękuję" lub poprostu ktoś posyła mi uśmiech.
I chciałabym, żeby mnie spotykało to samo ze strony innych psiarzy, gdy będę chodzić z moim dzieckiem, bo mijając się na chodniku z wielkim psem, którego nie znam, wolałabym czuć się bezpiecznie.

Link to comment
Share on other sites

Uważam, że powinno się schodzić w miarę możliwości albo mieć psa blisko siebie i na krótkiej smyczy.

Raz wracałam wieczorkiem i szedł jakiś niewychowany dupek z dużym onkiem na lince. Cały chodnik ich. Pies łaził od lewej do prawej i bacznie się na mnie patrzył. Wkurzyłam się bo pies nie wyglądał na zbyt przyjaźnie nastawionego. Stanęłam na środku chodnika naprzeciw tego kolesia z onkiem. Każdy chociażby troszkę ogarnięty człowiek zrozumiałby aluzję ale nie ten "ynteligent". Popatrzył na mnie i idzie dalej. Wkurzyłam się i mówię do niego, że boję się jego psa i by go trzymał bo chodnik nie jest tylko jego.... Tempo w jakim ściągał psa do siebie świadczył o tym, że jeszcze tej umiejętności do końca chyba nie opanował....

Wkurzają mnie tak prostaccy ludzie (bo inaczej ich nazwać nie potrafię) co myślą, że cały chodnik ich a jak ktoś się boi psa to ma się prosić by móc w miarę spokojnie po nim przejść. Ja rozumiem, że nikt nie jest w stanie się domyślić czy dana osoba z naprzeciwka boi się psów czy nie. Ale jak już się z daleka daje znaki że się obawia danego psa ....

Sama wychodziłam z psem, którego ludzie zaliczali do morderców. I mimo, że wiedziałam iż on nikomu nic nie zrobi to zawsze na chodniku psa miałam przy nodze. Nie za mną, nie przede mną a przy nodze. Bo tak mi nakazuje kultura. Żyć spokojnie i dać żyć innym w spokoju.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']
A większość ludzi z psami około-haszczakowymi to głąby, którym się spodobał śliczny piesek, a nie mają pojęcia, że zwierzę też ma potrzeby. ...

[/QUOTE]



[quote name='behemotka']Nie pisałam o psudo haszczakach, tylko o psach okołohaszczakowych. W sensie rasowe, w typie rasy, podobne...
[/QUOTE]


Obraziłaś HelloKally, czy mi się wydaje? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Wydaje mi się, że generalnie rozpatrywanie takich sytuacji czysto teoretycznie mocno odbiega od realiów. Ciekawa jestem, ile z osób tu się wypowiadających rzeczywiście wyciągało rannych z np. wypadku samochodowego i wie, jak to wygląda. I ile rzeczywiście widziało drastycznie pogryzione osoby. Bo jedno i drugie trochę zmienia perspektywę - niektórym osobom, bo są też nieprzemakalne ;)[/QUOTE]
Dokładne tak jak piszesz! Kiedyś byłam świadkiem wypadku drogowego- dwóch chłopaków mniej więcej w moim wieku (wtedy 20-22) zderzyło się z kobitką, która z tyłu wiozła dziecko (na oko 3 lata). Nie dość, że sama byłam zaskoczona swoją reakcją, to jeszcze zdziwiło mnie niesamowicie, że większość ludzi od razu rzuciło się do ratowania dziewczynki, chociaż nic poważnego jej się nie stało. Chłopak, który był w najgorszym stanie, nie oddychał miał przy sobie tylko jednego ratownika. Niestety nie przeżył. Potem toczyła się dyskusja, dlaczego ludzie tak postąpili, ale po fakcie to można pogadać. Działa się automatycznie, instynktownie.

Link to comment
Share on other sites

Ja też schodzę z dorgi ludziom. Nawet z yorkiem, a z 'psem mordercą' szczególnie, ale nie mam obwiązku izolować psa od każdego, kto idzie na naprzeciwka i to, że to robię jest tylko i wyłącznie moją dobrą wolą, o której behemotka pisała wcześniej.

Naprawdę taki wielki problem macie ze stawianiem swoich zwierząt ponad ludzi? Bo ja nie rozumiem.
Uwierzcie, że głupio się czyta, że ma się wypaczony system wartości tylko dlatego, że ktoś go nie rozumie. Ja też nie rozumiem, jak można ratować obcą osobę zamiast swojego psa i z tego co było wcześniej widać nie jestem sama, ale czy którakolwiek z nas napisała coś podobnego do Was?
Nie ma tu kultury, nie ma tolerancji i nie ma szacunku. To chyba źle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Ja też nie rozumiem, jak można ratować obcą osobę zamiast swojego psa[/QUOTE]
A rozumiesz, jak bardzo jest to niefortunne sformułowanie?
Zaczynam się bać, czy ten pogląd nie jest bardziej rozpowszechniony niż mi się wydaje - no bo nauczyciele, opiekunowie też kochają swoje psy. Właściciel szkoły mojej córki nawet bardzo, a to osoba określająca warunki. Kurczę, miałam kiedyś opiekunkę do dziecka kompletnie zakręconą na punkcie swojego psa - nawet nie wiedziałam, ile ryzykuję.

Link to comment
Share on other sites

Omry, nigdzie nie napisałam, że nie masz racji. Ja mam inne poglądy i je przedstawiłam. Ty masz inne poglądy, przedstawiłaś je, a ja przyjełam do wiadomości, że myślisz inaczej i tyle. Nie oceniam Cię, bo nie mam do tego prawa. Dla mnie ważniejszy jest człowiek, nawet obcy, znajdujący się w niebezpieczeństwie niż mój pies (co nie znaczy, że swojego psa okładam codziennie metalowym prętem) a najważniejsze jest dla mnie moje dziecko i koniec.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...