kasia159 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Co zrobić gdy pies jest potrącony przez samochód..?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rosomak Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Zawiezc psa do weterynarza? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kasia159 Posted July 24, 2009 Author Share Posted July 24, 2009 [quote name='Rosomak']Zawiezc psa do weterynarza?[/QUOTE] [B]no wiem ze sie zabardzo nie rozpisalam ale chodzi mi o to ...czy podniesc psa z ulicy i przeniesc na trawe.. co nalezy robic.. a czego nie wolno.../?!?!?!?![/B] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rosomak Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Psa usunąć z ulicy, bo jeszcze go drugi samochód rozjedzie i tyle szczęścia już mieć nie może... A czy go podnieść, to zależy dużo od obrażeń jakich doznał. Ewidentnie trzeba mu udzielić pomoc! Czyli opieka weterynaryjna i bezpieczeństwo. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebra12 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Czy to wtedy znalazca psa płaci za jego leczenie? Czy kto? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
niemand89 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Gdy się podnosi psa po wypadku najlepiej chwycić go przez jakiś materiał - kurtkę, koc cokolwiek, bo pies często gryzie z bólu. I rzecz jasna jak najszybciej do weta. Kto płaci nie wiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rosomak Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Znalazca płaci. Czasami weci robią za free, jak się dowiedzą ze to bezdomny po wypadku - ale sa to sporadyczne wyjątki. Bo jak udowodnisz czyj jest to pies? Zwłaszcza, w przypadku nieznajomości okolicy i tutejszych ludzi. Tylko jak można zostawić psa w cierpieniu? Gdybym takiego znalazł, też bym go zawiózł do weta i zapłacił. Nawet zaciągnąłbym dług, zresztą nieważne - chodzi tu o życie, nie kasę. Jak pies jest w bardzo ciężkim stanie, konający i nie do uratowania, to humanitarnie uśpić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebra12 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Może też nie być możliwości wzięcia psa do auta. Np z powodu braku miejsca. Trudno wieźć dużego krwawiącego psa na kolanach... Tak teoretyzuję, bo raz, że nie mam auta, a dwa, że żywego zwierza na poboczu nie widziałam. Tylko martwe. Natomiast ratowanie zwierząt często uniemożliwia brak pieniędzy. Czy w Polsce nie ma jakiegoś pogotowia dla zwierząt? Żeby zgłosić i żeby przyjechali, albo żeby zawieźć i zostawić na leczenie. A jak zobaczę na poboczu rannego lisa, albo sarnę, to co? Też mam wziąć do auta? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rosomak Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Zawsze można poprosić kogoś o przewiezienie, zadzwonic do przyjaciół itp. jak samemu się nie może. A co do saren i lisów, tym się lesniczy zajmuje raczej. Bo są to dzikie zwierzęta, a prawo zabrania trzymania rodzimych zwierząt w niewoli. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebra12 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 Bo, ze znajdzie je leśniczy zanim padną, to mała szansa. A przecież i pies może być zdziczały i chory na wściekliznę. Z tym dzwonieniem, to fajnie, jak to jest blisko domu, ale jak jadę sobie na Mazury (mieszkam w Krakowie) to kogo mam poprosić o pomoc? Kiedyś będąc na Kaszubach znalazłam indyka siedzącego na jezdni. Miałam czas i siłę, to chodziłam od domu do domu i szukałam właściciela. W końcu znalazłam. Ale dziś byłoby to niemożliwe. Szczerze mówiąc nie wiem, co bym zrobiła znalazłszy potrąconego psa. I obym nie musiała się przekonywać. Zwykle jadę autem ze znajomymi, a ci nie wiem czy by psa wzięli. Wątpię. Moi rodzice na pewno nie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Arwilla Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 986 - pogotowie dla zwierząt...jeszcze w powijakach, ale jest... A przynajmniej było jakieś 4 lata temu... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zebra12 Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 To zapisuję sobie ten telefon. Czy on jest na całą Polskę? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AjriszZona Posted July 24, 2009 Share Posted July 24, 2009 [quote name='Arwilla']986 - pogotowie dla zwierząt [/quote] ale to jest numer straży miejskiej, czyli najlepiej do nich zadzwonić i mogą pomóc? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rosomak Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 Straż Miejska jest dobra w mieście, ale co będzie jak znajdziemy psa gdzieś daleko od miasta, na wsi itp. ? Bo tam najwięcej psów jest potrąconych :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Arwilla Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 [quote name='tina i irish']ale to jest numer straży miejskiej, czyli najlepiej do nich zadzwonić i mogą pomóc?[/quote] Serio? Kurcze, w telewizji podawali,że to numer właśnie na pogotowie dla zwierząt...specjalnie zapisałam....:roll: A do SM to ja mam stacjonarny....:evil_lol: Kiedyś jak byłam dziecięciem, mój ojciec znalazł sukę na poboczu... Pamiętam,że miałą uszkodzoną miednicę i łopatkę. Wet leczył ją za grosze. Suczka później powłóczyła trochę tylnymi łapkami, ale znaleźliśmy jej dom.... Gdybym znalazła psa potrąconego przez samochód, to pewnie nie zastanawiałabym się i pognała do weta, ale teraz zastanawiając się "na chłodno", myślę sobie,że może zadzwonic na straż, namierzyc najbliższe schronisko i tam szukac jakiejś pomocy? W końcu schrony mają podpisane umowy z weterynarzem... Byc może ten pomógłby za darmo, lub za niewielką opłatą? Chyba,że numer podany w telewizji nie był pomyłką i SM zajmuje się również niesieniem pomocy rannym zwierzętom... [B]Rosomak[/B] - na wsi, to może policja? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ada-jeje Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 [SIZE=3][B]NIGDY[/B][/SIZE] do schroniska nie zawozi sie potraconego psa. kazda gmina powinna miec podpisana umowe na takie przypadki z wetem. Psu musi byc udzielona pierwsza pomoc jak najszybciej ( dowiezc psa do weta), mozna zadzwonic na SM, Policje i zapytac do ktorego weta psa nalezy odwiezc. Jak gmina ma podpisana taka umowe to koszty pokrywa Um, UG, itd. Zawozac psa do schroniska lub powiadamiajac hycla, skazujecie psa na cierpienia. W Polsce mamy malo schronisk przy ktorych sa lecznice, gdzie dostarczonemu psu po wypadku natychmiast jest udzielana pomoc weterynaryjna. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
*Monia* Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 Jako 11-letnie dzieciaki mieliśmy na osiedlu bezdomnego psiaka (mój ulubieniec), dokarmialiśmy go, szczepiliśmy, odrobaczaliśmy i ogólnie o niego wszyscy dbali. Próbowaliśmy go oddać, żeby nie żył na ulicy, ale on uciekał i wracał 'do siebie', tylko na osiedlu czuł się dobrze. Niestety potrącił go samochód i psiak zginął (podobno facet celowo w psa na poboczu wjechał, nie było mnie przy tym; bardzo to przeżyłam). Chłopcy, dzieciaki jak by nie patrzeć małe jeszcze (11 lat i młodsi), wzięli ciało psa (duży był) i zanieśli w krzaki na taką polankę. Jedna grupka niosła psa, druga wykopała dół a trzecia płakała (dziewczyny oczywiście, ja najgłośniej). Sami wpadliśmy na to wszystko (musiałam dowodzić 'pogrzebem') i bez udziału dorosłych to urządziliśmy. Ludzie, którzy przyjechali z Niemiec aż i filmik z nami zrobili :roll:. Mimo, że minęło kilkanaście lat mam ten obraz nadal przed oczami i jak widzę zwierzaka i samochód to się rzucam do pomocy żeby nie doszło do tragedii. Raz jak biegłam do potrąconego kotka to kierowca oszczędził mi wysiłku i po nim przejechał :mad::angryy::angryy:. Nie myślalam co ja z kotem zrobię, to był odruch bezwarunkowy :roll:. Osoby które mnie znają i mają psy już się przyzwyczaiły, że się drę na niewinnego psiaka jak samochód jedzie :oops:. Musiałam się wyżalić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulvhedinn Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 No ja sie upierdliwie drę na wiozącego kierowce i każę zatrzymywac przy każdym potrąconym zwierzu.... :oops: ale kilka uratowanych juz mam "na koncie". Z praktycznych rad- dobrze jest zabezpieczyć pysk psa np. prowizorycznym kagańcem, chocby z paska, czy krawata, bo z bólu i szoku może dziabnąć. Przenosić najlepiej na kocu, a jeszcze lepiej na czymś sztywnym, na który wciągamy łapiąc jednocześnie za skórę na karku i zadzie lub podkładając ręce pod te miejsca. jak najmniej przewracać, przekręcać itp. Jesli wstaje, chce chodzić- złapać choćby na pasek, bo- może w szoku wlecieć pod kolejne auto, lub wbrew pozorom być ranny bardzo poważnie wewnętrznie. I niestety jak pisze Ada-jeje, największe szanse dajemy zwierzęciu jeśli sami zawieziemy go natychmiast do najbliższej lecznicy.... mało schronisk ma weta 24/h, a nawet jeśli jest- może być po prostu zbyt zajęty. A czasem liczą się minuty. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ailata Posted July 25, 2009 Share Posted July 25, 2009 czytałam we wczorajszej gazecie, że w Łodzi facetowi pod koła wybiegł pies, kierowca nie zdążył go ominąć i potrącił. Zatrzymał się i zadzwonił na policję, która kazała mu zadzwonić do inżyniera miasta. Zadzwonił, czekał 30 czy 40 min, a potem "nie mógł już dłużej czekać - musiał jechać do pracy". Po jakimś czasie ktoś kolejny się zatrzymał, zadzwonił na policę, przekierowali do inż. miasta. Kazali zadzwonić do schroniska. Ktoś wreszcie przyjechał i zabrał psa do weta. Psiak (z poważnym urazem kręgosłupa nie przeżył). W gazecie napisali, że w takich wypadkach policja może, ale nie musi wyłączyć pas z ruchu, zabezpieczyć miejsce itp i że dzwonić do schronu lub do inż. miasta. Tyle, że jak do inżyniera moja mama próbowała się dodzwonić (jakiś syf - jak gdyby farba rzeczką do stawu w parku płynęła), to nikt przez godzinę telefonu nie odbierał, a było to koło 10tej rano, więc raczej powinni pracować... Chore to wszystko. Nic nie działa tak jak powinno, a znieczulica pełna... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AjriszZona Posted July 26, 2009 Share Posted July 26, 2009 [quote name='Arwilla']Serio? Kurcze, w telewizji podawali,że to numer właśnie na pogotowie dla zwierząt...specjalnie zapisałam....:roll: A do SM to ja mam stacjonarny....:evil_lol: (...) Chyba,że numer podany w telewizji nie był pomyłką i SM zajmuje się również niesieniem pomocy rannym zwierzętom... [/quote] u nas jest to wlasnie nr SM, w google tez on wyskakuje jako ich nr ale znalazłam stronę ze spisem według miast, do jakiego weterynarza można zawieźć ranne zwierzę. podobno jeśli jest bezdomne, za leczenie tam nie trzeba płacić [URL="http://www.adopcje.org/article25-1-Pogotowia_dla_zwierzat_bezdomnych.html"]Pogotowia dla zwierząt bezdomnych - Psy do adopcji - koty do adopcji - zwierzęta - oddam kota - oddam psa - adopcja kota - adopcja psa[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Della Posted July 27, 2009 Share Posted July 27, 2009 od ponad roku mieszkam na wsi i codziennie kiedy wracam z pracy boje sie ze zobacze mojego psa potraconego przez samochod..ale nie mialabym powodow zeby sie bac, gdyby nie to,ze u mnie w domu nikt nie chce zrozumiec, ze dla psa (typowego kundelka, takiego jak milion typowych kundelkow) nie bedzie wcale lepiej jak pod nasza nieobecnosc bedzie spacerowal wkolo domu i obszczekiwal czesto ludzi ( mieszkamy przy wiejskiej drodze, kolo lasu, mamy ogrodzony teren ale bez bramy jeszcze :/ ). :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AjriszZona Posted July 27, 2009 Share Posted July 27, 2009 [B]Della[/B] rozumiem, że to domownicy go wypuszczają bez nadzoru przy braku bramy, ale jak napisałaś to jest Twój pies? dla mnie to ogromna nieodpowiedzialność. może pokaż im co może stać się gdy psa potrąci samochód, w pwp z pewnością nie brakuje takich nieszczęść. sama miałam na tymczasie suczkę, potrąconą przez samochód i nigdy nie zapomnę jej cierpienia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted July 27, 2009 Share Posted July 27, 2009 U nas na wsi czasem psem na szosie zajmie się Straz Pożarna, ale myslę, ze tylko dlatego, ze jeden z młodych strazaków lubi psy... Dwa razy przywoził psa do naszego gabinetu i prosił o diagnozę. Jeden pises był juz w agonii, nie przeżył, drugiego po opatrzeniu (za darmo) chłopak zabrał do siebie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Della Posted July 27, 2009 Share Posted July 27, 2009 Tak, to jest nasz pies. I tez uwazam to za mega nieodpowiedzialnosc:/ A problem jest taki ze ja wyjezdzam pierwsza do pracy, rano wychodze z psami na spacer i potem zamykam je w domu. Potem wyjezdzam i rodzice wstaja i jak oni wyjezdzaja do pracy to zostawiaja Gordona pod domem. Jasne ze ma miske z woda i wogole, ale to ze jak wracaja i siedzi sobie zawsze pod drzwiami to nie jest argument zeby go tam zostawiac, bo tak naprawde nikt nie wie co robi kiedy nas nie ma :shake: Mam nadzieje ze w dosc krotkim czasie uda sie zakupic brame i skoncza sie problemy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted July 27, 2009 Share Posted July 27, 2009 A nie dałoby się jakiegoś, choćby prowizorycznego kojca zbudować, jeśli pies jest zostawiany na zewnątrz? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.