Jump to content
Dogomania

Wszystkie psy idą do Nieba?


Olka_Olga

Recommended Posts

[quote name='zmierzchnica']OOBE da się wywołać mechanicznie. [/quote]Nie trzeba razic pradem. Podobno deprywacja i przeciazenie sensoryczne tez moze to wywolac, tak samo jak prochy :eviltong:

[quote]Krowy też nie lubię postrzegać jako kupy mięsa.[/quote]Zle sie wyrazilem, albo zly przyklad podalem raczej. Nie chcialem napisac miesa w znaczeniu spozywczym, tylko... hmm... ogol: cialo + procesy w nim zachodzace, ale bez zadnej warstwy nadprzyrodzonej, o.
Co do roslin - jakis czas temu zaczalem sie zajmowac formowaniem bonsai i od tego czasu sporo sie nauczylem o drzewach i ich rozwoju, i tak jak nigdy nie mialem tendencji do bezsensownego niszczenia przyrody, tak teraz podchodze do roslin z wiekszym szacunkiem, od kiedy nauczylem sie cieszyc z kazdej nowowypuszczonej galazki :loveu:
[quote]Wszystko żyje, jest częścią świata. I życie trzeba szanować, nieważne w jakiej formie...[/quote]Dlatego mam tak koszmarnie pogryzione nogi. Bo szanuje nawet te diabelskie bestie zwane komarami :eviltong: No bo w koncu jesli jestem na tyle glupi, zeby dac sie pociac, to czemu one nie powinny sie najesc? Moze to troche glupie, bo przeciez skutecznym sposobem [bez trucia pokoju chemia, czy np. jedzenia czosnku] jest wlasnie ubijanie komarow, a przyroda dala nam ich tyle, ze 5, 50, 500 w ktorakolwiek strone nie robi wielkiej roznicy, ale... skoro nie musze ich zabijac, to po co?

[quote]No tak, ale zjedzenie kromki chleba czy wypicie wody daje jednak dość oczywisty skutek. A śmierć to zagadka, nie wiadomo co potem, co przedtem, jak jest w trakcie.[/quote]Jak na stolowce! :evil_lol::evil_lol::evil_lol: [SIZE=1]sorka, nie moglem sie powstrzymac :oops:[/SIZE]
Mnie w smierci to zastanawia jedno. Mamy iles tam kryteriow, od kiedy pacjent przestaje byc pacjentem, a staje sie cialem, ale... kiedy w efekcie jest ten moment smierci? I mean, obserwowalem smierc mojego szczura - nie byla to ladna smierc w formie zastrzyku usypiajacego i zabijajacego, tylko paskudna, naturalna smierc, z wybaluszaniem slepi i jakims... no, nie wiem jak to okreslic, wstrzasem? Zastanawiam sie tylko, w ktorym momencie ten szczuras naprawde umarl. Czy kiedy przestal oddychac? Kiedy serce przestalo pracowac? W ktorym momencie od wylaczenia tych mechanizmow wylacza sie tez mozg? Podobno po odcieciu glowy mozg dostaje kopa bolowego jeszcze dobre pol minuty, stad opisy straconych na gilotynie z grymasami bolu na twarzach...


[quote]To naturalne, ale siłą rzeczy trochę przerażające, przynajmniej dla mnie ;) Kiedyś się nie bałam, ale po śmierci Dziadka jakoś mi się włączył taki lekki strach, że jak to tak - nie być? :shake:[/quote]Ja juz sporo smierci w rodzinie mialem, krewnych blizej i dalej, w czasach licealnych samochod rozmazal po asfalcie mojego kumpla, z ktorym rywalizowalismy na kazdych zawodach... ostatnio babcia miala sepse, ale sie wylizala. We mnie kiedys prawie uderzyl piorun [nie dochodzmy do tego, jak sie to stalo, ale plywanie na metalowym rowerze wodnym po jeziorze w czasie burzy NIE JEST fajne].
W smierci na haslo 'co potem' to raczej mnie zastanawiaja reakcje rodziny, co mi uswiadomila sytuacja z babcia. Ludzie nie sa gotowi 'oddac' swoich bliskich, staja sie nerwowi, drazliwi... nie, nie dziwie sie, ale trwajaca ponad miesiac taka atmosfera jest... meczaca. Chociaz z drugiej strony, to czasem ta smierc moze byc tez wybawieniem dla rodziny - jak chociazby w sprawach ludzi w x-letniej spiaczce, kiedy rodzina cierpi, bo praktycznie dziecko/wspolmalzonek/rodzic/rodzenstwo [jest od tego pojedyncza forma?] zawieszone jest w niebycie, nie jest do konca zywe, ale nie jest tez do konca martwe...

Coz... watpie, zeby cos zmienilo moj brak wiary w istnienie zycia po smierci, czy brak strachu przed smiercia. Ja sie po prostu boje bolesnej, dlugiej, czy upierdliwej dla otoczenia smierci, a nie samego 'wylaczenia swiatla'. Z moim przekonaniem, ze nie ma nic 'po', banie sie samej smierci byloby hipokryzja :eviltong:


Btw, czy ktos gral w Final Fantasy VII? Podoba mi sie koncepcja lifestreamu.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 55
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE]Zle sie wyrazilem, albo zly przyklad podalem raczej. Nie chcialem napisac miesa w znaczeniu spozywczym, tylko... hmm... ogol: cialo + procesy w nim zachodzace, ale bez zadnej warstwy nadprzyrodzonej, o.[/QUOTE]

Rozumiem ;) Tak trochę BTW - dziś koło mnie przejeżdżał transport ze świniami na rzeź. Strasznie kwiczały... Poczułam się, może trochę przesadnie, ale mimo wszystko, jakbym była świadkiem wywożenia ludzi do obozu :roll: Bo w sumie... Słyszę ich krzyk strachu, bólu. I jest to tak jakby naturalne - przyzwyczailiśmy się do tego. Potem będzie mięsko, a co. Jeżeli na to nie jesteśmy wrażliwi, to trudno się dziwić, że na wywożenie ludzi inni ludzie nie byli - skoro codziennie to się widziało... Brr. :shake:

[QUOTE]Dlatego mam tak koszmarnie pogryzione nogi. Bo szanuje nawet te diabelskie bestie zwane komarami :eviltong: No bo w koncu jesli jestem na tyle glupi, zeby dac sie pociac, to czemu one nie powinny sie najesc? Moze to troche glupie, bo przeciez skutecznym sposobem [bez trucia pokoju chemia, czy np. jedzenia czosnku] jest wlasnie ubijanie komarow, a przyroda dala nam ich tyle, ze 5, 50, 500 w ktorakolwiek strone nie robi wielkiej roznicy, ale... skoro nie musze ich zabijac, to po co?[/QUOTE]

Preparaty na kleszcze moich psów skutecznie też odstraszają komary, więc pogryziona podczas snu nie bywam :diabloti: Też nie lubię ich zabijać. W ogóle zabijać nie lubię, ale znalezione na sobie/psach kleszcze jednak uśmiercam i będę :cool3:

[QUOTE]Jak na stolowce! :evil_lol::evil_lol::evil_lol: [SIZE=1]sorka, nie moglem sie powstrzymac :oops:[/SIZE][/QUOTE]

Spoko :diabloti:

[QUOTE]Mnie w smierci to zastanawia jedno. Mamy iles tam kryteriow, od kiedy pacjent przestaje byc pacjentem, a staje sie cialem, ale... kiedy w efekcie jest ten moment smierci? I mean, obserwowalem smierc mojego szczura - nie byla to ladna smierc w formie zastrzyku usypiajacego i zabijajacego, tylko paskudna, naturalna smierc, z wybaluszaniem slepi i jakims... no, nie wiem jak to okreslic, wstrzasem? Zastanawiam sie tylko, w ktorym momencie ten szczuras naprawde umarl. Czy kiedy przestal oddychac? Kiedy serce przestalo pracowac? W ktorym momencie od wylaczenia tych mechanizmow wylacza sie tez mozg? Podobno po odcieciu glowy mozg dostaje kopa bolowego jeszcze dobre pol minuty, stad opisy straconych na gilotynie z grymasami bolu na twarzach...[/QUOTE]

Mózg pewnie wyłącza się dopiero w kilka chwil po tym jak wysiądzie serce itd... I to dopiero jest prawdziwa śmierć. Ech, naprawdę lepiej szybko i bezboleśnie niż się tak męczyć, umierać etapami :shake:

[QUOTE][nie dochodzmy do tego, jak sie to stalo, ale plywanie na metalowym rowerze wodnym po jeziorze w czasie burzy NIE JEST fajne][/QUOTE]

Niemożliwe :diabloti: A myślałam, że to taka bezpieczna i milutka rozrywka :razz: Gratuluję pomysłowości :lol:

[QUOTE]W smierci na haslo 'co potem' to raczej mnie zastanawiaja reakcje rodziny, co mi uswiadomila sytuacja z babcia. Ludzie nie sa gotowi 'oddac' swoich bliskich, staja sie nerwowi, drazliwi... nie, nie dziwie sie, ale trwajaca ponad miesiac taka atmosfera jest... meczaca. Chociaz z drugiej strony, to czasem ta smierc moze byc tez wybawieniem dla rodziny - jak chociazby w sprawach ludzi w x-letniej spiaczce, kiedy rodzina cierpi, bo praktycznie dziecko/wspolmalzonek/rodzic/rodzenstwo [jest od tego pojedyncza forma?] zawieszone jest w niebycie, nie jest do konca zywe, ale nie jest tez do konca martwe...[/QUOTE]

(Rodzeństwo... Jeden rodzeństew? :diabloti:)

Umieranie bliskiej osoby to dużo roboty. No i prócz tego - lepiej jak wszystko jest super, mamy taką osobę blisko... Trudno się dziwić, że nie chce się z nią rozstać. Ale to na pewno dla każdego męczące, taka walka o życie, walka z czasem. Osoby "zwieszone" to już zupełnie inna sprawa - faktem jest, że dla rodziny lepiej chyba, żeby one umarły. Człowiek godzi się z tym, że tej osoby nie ma, jakoś żyje dalej. A tak? Nie wiadomo czy się obudzi, czy umrze, czy kontaktuje, czy nie. Czy warto się zajmować taką osobą, jeśli się nie obudzi? A co jak obudzi? A jeśli kontaktuje jakoś? A co, jeśli nie, jesli cała robota na nic - tej osoby w sumie nie ma?... Straszny dylemat i męka :roll: Mimo to... śmierć zawsze jest trudna dla tych, co zostają. Trudniejsza dla nich, niż dla tego co odszedł zapewne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Preparaty na kleszcze moich psów skutecznie też odstraszają komary, więc pogryziona podczas snu nie bywam :diabloti: Też nie lubię ich zabijać. W ogóle zabijać nie lubię, ale znalezione na sobie/psach kleszcze jednak uśmiercam i będę :cool3:[/quote]Kleszczy zadne z nas nie lapie, wiec nie mam z tym problemu, a preparaty... psisko mialo obroze, capilo to nieludzko, ale fakt, pokoj byl totalnie zabezpieczony przed owadami... a pozniej nauczyl sie obrozke zdejmowac :mad: On ma grube futro, jego nie ruszaja, a ja?! To ja mu brzuszek masuje, paszcze wycieram, a tu zero, ZERO rewanzu! A podobno najlepszy przyjaciel czlowieka :shake: :evil_lol:

[quote]Niemożliwe :diabloti: A myślałam, że to taka bezpieczna i milutka rozrywka :razz: Gratuluję pomysłowości :lol:[/quote]Wiesz, to nie bylo tak, ze 'łoooo, burza, lecim plywac!' :eviltong: Mialem zwyczaj wypozyczania sprzetu plywajacego na caly dzien i wyplywania tak daleko, jak sie dalo. Akurat na srodku jeziora mnie nagla burza zlapala i nie zdazylem do brzegu wrocic, jak pioruny zaczely blisko walic :mad: Nauczylem sie sprawdzac prognoze pogody chociaz :eviltong:

[quote](Rodzeństwo... Jeden rodzeństew? :diabloti:)[/quote]Tak jak spodnie? Dwa spodnie, jeden spodzien? :evil_lol:

Do ostatniego akapitu nic dodac, nic ujac.

Link to comment
Share on other sites

Baaardzo mnie denerwuje współczesna tendencja do rozdzielania rzeczy i zjawisk na "materailane" i "ezoteryczne" względnie świata na rzeczywistość i rzeczy nadprzyrodzone. Wrrr.... Po pierwsze to dla mnie przejaw potwornej zarozumiałosci człowieka- "skoro nie umiem tego wyjasnić, opisac i zmierzyć, to jest to nieprawdziwe", po drugie... świadczy o tym jak strasznie oderwani jesteśmy od świata który nas otacza.
Dlaczego uważamy, że skoro czegos nie potrafimy "złapac" to tego nie ma? Czy tak trudno z pokorą przyjąć, że możemy po prostu być JESZCZE niezdolni akurat do widzenia/słyszenia/mierzenia tego? Kurcze kiedy człowiek nauczył się korzystać z ultradźwięków, czy odkrył ultrafiolet? Może za jakiś czas nauczymy się widzieć duchy (a może JUŻ straciliśmy tę zdolność).

Co do śmierci...... miałam niestety okazję stykać sie z nią wielokrotnie. I poweim że po jakimś czasie wykształca się swoista wrażliwośc, która pozwala wyczuć moment odejścia, to takie dziwne, jakby nagle wyłączyło się telewizor, wczesniej chodzący z wyłączonym dźwiękiem, niby nic nie słychać, ale kiedy go wyłączysz, jest ciszej (trudno znaleźć inną analogię). I nie chodzi o dźwięk, tylko o pewne poczucie... nieobecności? Potrafię obudzić sie z głebokiego snu na moment przed odejściem, lub dokładnie w chwili śmierci zwierzęcia (kilkakrotnie odchodziły mi kociaki, zupełnie niespodziewanie, wiele razy spodziewanie :-()....

Sama byłam na krawędzi trzy razy. I... nie, nie widziałam żadnych tuneli, białych świateł, nic z tych rzeczy, ale ... już się nie boję.


Co do ducha kota. No był. A właściwie była, bo mam wrażenie że to kotka. Objawiała się czasem jako skupienie ciemniejszego powietrza (nie jak dym, tylko jakby sie widziało przedmioty za nia przez szybę innego odcienia). Czasem pomiaukiwała, czasem bawiła się piłką (świetne wrażenie, piłka, która turla ktoś niewidzialny). Niekiedy otarła się o nogę, dawała pogłaskać (rzadko). Bawiła sie z moimi zwierzętami. Czasem było słychać w pokoju ciężki oddech śpiącego kota (czy duchy oddychają? może to swoista "pamięć" siebie?) chociaż Amber akurat szurgał w kuwecie...
Nie widziałam, ani nie słyszałam jej od śmierci Ambra....

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=1]rodzeństew, spodeń, podaj mi proszę tę nożyczkę? :evil_lol:[/SIZE]

ciekawy temat. od jakiegoś czasu coraz bardziej oddalam się od katolicyzmu, w którym niby to byłam chowana przez całe życie, jednak muszę przyznać, że pewne rzeczy zostają... i tak np. jak osobiście teraz nie wiem, czy Bóg czy inna siła, która sprawiła, że powstało coś z niczego, nadal sprawuje nad światem pieczę, czy ogólnie zostawił to wszystko w chol.erę i 'niech się kręci samo', tak zostało gdzieś tam we mnie przekonanie, że po śmierci coś jest. nie wiem co, nie wiem, czy można to nazwać hmm... heaven-em :cool3: ale jeżeli tam nie ma naszych przyjaciół to wcale nie chcę tam iść :p

idiotyczne jest to, że niektóre religie całkowicie skreślają możliwość posiadania duszy przez zwierzęta, bo niby w czym człowiek ma być lepszy? człowiek też jest zwierzęciem, a nie jakimś super herosem, który jest "ponad" tylko dlatego, że jest człowiekiem. se popisałam :lol:

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=1]Od ponad 2h usiluje sie zalogowac na dogo. Zaczyna mnie to 'lekko' irytowac :mad:[/SIZE]

[quote name='ulvhedinn']Po pierwsze to dla mnie przejaw potwornej zarozumiałosci człowieka- "skoro nie umiem tego wyjasnić, opisac i zmierzyć, to jest to nieprawdziwe",[/quote]Nie, chwilka. Jest roznica, miedzy 'nie umiem tego wytlumaczyc, ale widze to, czuje, slysze, umiem udowodnic, ze to istnieje, chociaz nie umiem tego opisac i powiedziec skad sie wzielo', a 'nie umiem tego wytlumaczyc ani udowodnic istnienia, ale wierze, ze jest, a kto nie wierzy, ten jest zarozumialy i nie ma kontaktu z rzeczywistoscia'.

[quote]po drugie... świadczy o tym jak strasznie oderwani jesteśmy od świata który nas otacza.[/quote]Wydaje mi sie, ze wrecz przeciwnie.

[quote]Dlaczego uważamy, że skoro czegos nie potrafimy "złapac" to tego nie ma? Czy tak trudno z pokorą przyjąć, że możemy po prostu być JESZCZE niezdolni akurat do widzenia/słyszenia/mierzenia tego? [/quote]Ale w takim razie mamy uznac, ze istnieje wszystko, co jestesmy w stanie sobie wyobrazic, tylko po prostu nie mozemy tego w chwili obecnej udowodnic? Mamy wierzyc, ze Swiety Mikolaj i jego zaprzeg reniferow w ciagu jednej nocy oblatuje wszystkie domostwa? Krasnoludki sikaja do mleka? Po Tokyo regularnie zapiernicza przerosniety gumowy jaszczur?

Nie neguje - moze to wszystko, lacznie z duszami, energiami itp. istniec, ale poki nie doswiadcze tego osobiscie, lub nie dostane dowodow, to po prostu nie moge tego za fakt uznac, bo wtedy nalezaloby rowniez za fakt przyjac, ze jedzenie psiego miesa pozwala przejac mistyczna madrosc psa, grzmoty to przetaczane przez bozie beczki, a zle uroki istnieja, i ochroni przed nimi wyslanie sms pod nr..., ewentualnie wypicie wywaru z krowiego moczu w czasie pelni ksiezyca.

evl - nie te nozyczke, a tego nozyczka :evil_lol: I uwazaj, zeby psu ogona drzwiem nie przytrzasnac :eviltong:
Czlowiek od psa jest lepszy tym, ze nosi spodzienie. A super herosi to na spodzieniach nosza jeszcze bielizne, ha! :evil_lol::evil_lol: Wobec tego obwieszczam wszem i wobec, ze psy sa gorsze od suk niekastrowanych, cieczkujacych, ktorym wlasciciele zakladaja majtki! :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='shin']Nie neguje - moze to wszystko, lacznie z duszami, energiami itp. istniec, ale poki nie doswiadcze tego osobiscie, lub nie dostane dowodow, to po prostu nie moge tego za fakt uznac, bo wtedy nalezaloby rowniez za fakt przyjac, ze jedzenie psiego miesa pozwala przejac mistyczna madrosc psa, grzmoty to przetaczane przez bozie beczki, a zle uroki istnieja, i ochroni przed nimi wyslanie sms pod nr..., ewentualnie wypicie wywaru z krowiego moczu w czasie pelni ksiezyca.

evl - nie te nozyczke, a tego nozyczka :evil_lol: I uwazaj, zeby psu ogona drzwiem nie przytrzasnac :eviltong:
Czlowiek od psa jest lepszy tym, ze nosi spodzienie. A super herosi to na spodzieniach nosza jeszcze bielizne, ha! :evil_lol::evil_lol: Wobec tego obwieszczam wszem i wobec, ze psy sa gorsze od suk niekastrowanych, cieczkujacych, ktorym wlasciciele zakladaja majtki! :evil_lol:[/quote]

[SIZE=1]kurf, wcięło mi wypowiedź[/SIZE] :mad:

hm, shin, jesteś trochę jak House :evil_lol: jesteś ateistą...? ;)

[SIZE=1]mój pies, a właściwie suka nie będzie miała ogona :diabloti: aaaaaa, zło, stal, krew, stal, śmierć, szatan! :evil_lol: :eviltong:
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl'][SIZE=1]kurf, wcięło mi wypowiedź[/SIZE] :mad:[/quote][SIZE=1]Ja juz mam na stale zalogowanie, bo jak tak nie mam, to udaje mi sie zalogowac raz na 7-10 prob :mad:[/SIZE]

[quote]hm, shin, jesteś trochę jak House :evil_lol: jesteś ateistą...? ;)[/quote]Za porownanie dziekuje, bo badz co badz House genialny jest, chociaz mialem przyjemnosc z takim lekarzem i dziekuje mu za to, ze mnie wyleczyl... ale taaa, z dala ode mnie :eviltong:
Co do ateizmu - jestem raczej mitozwisaista. Nie dopatruje sie w niczym boskich interwencji czy cudow, religie monoteistyczne sa dla mnie tak niesamowicie nielogiczne i wewnetrznie sprzeczne, ze nie do przyjecia.

Nie odczuwam potrzeby oddawania holdu nikomu i niczemu, ale tez nie twierdze kategorycznie, ze czegos bogopodobnego nie ma - jednak nie uwazam sie przez to za agnostyka. O tyle mnie mozna jako ateiste zaszufladkowac, ze w sile wyzsza nie wierze i watpie, zeby moglo sie wydarzyc cos, co by moje zdanie zmienilo.

Jezeli jacys bogowie istnieja, to musza sie bardzo, ale to bardzo nudzic, a jezeli stworzyli czlowieka na swoje podobienstwo [chociaz IMO jest raczej odwrotnie, bo czy bogowie nie pojawiali sie masowo z okazji burzy, trzesienia ziemi, powodzi i setek innych, niewyjasnionych dla dawnych ludzi zdarzen?], to albo im bardzo nie wyszlo, wiec sa niekompetentni i nie zasluguja przez to na oddawanie im czci, albo im wyszlo bardzo dobrze, wiec sa tacy jak my, wiec tym bardziej nie zasluguja :eviltong: Dupek ze mnie, co? :evil_lol:

Ostatecznie jako bostwo moge panteistycznie traktowac nature, ale nie mam zamiaru sie modlic do krzaka porzeczki, czy bic poklonow przed tchorzofretka. Z wierzen zorganizowanych najbardziej zbiezny z moim swiatopogladem jest buddyzm Therawada.

[SIZE=1][quote]mój pies, a właściwie suka nie będzie miała ogona :diabloti: aaaaaa, zło, stal, krew, stal, śmierć, szatan! :evil_lol: :eviltong:
[/quote]Pamietaj o obrozy z cwiekami, a na piatki 13. o sztucznych rogach :diabloti:[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Mnie śmieszą te tęczowe mosty i wszystkie inne pierdoły.W ogóle niebo Jezuski ,Maryjki to jedna wielka legenda.Nie mieli neta ,tv i w ogóle to musieli sobie coś wymyślać czegoś sie bać do czegoś dążyć.
Szatany ,opętania itd.:lol::lol: Mój klecha puszczał nam filmy z uwalniania od demonów jedna wielka komedia .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='shin']
Ostatecznie jako bostwo moge panteistycznie traktowac nature, ale nie mam zamiaru sie modlic do krzaka porzeczki, czy bic poklonow przed tchorzofretka.
[/quote]
Koza! Tylko i wyłącznie koza! :evil_lol:

[B]ulv[/B] tu nie chodzi o rozdzielanie. Ja (jako ja :evil_lol:) nie mam potrzeby wiary i rozmyślania nad tym, czy nad naszym materialnym światem ktoś czuwa. Nie mam też potrzeby zastanawiania się nad tym co się dzieje po śmierci i może za mało we mnie wrażliwości, bo nie myślę czy komuś na "tamtym świecie" jest dobrze itp. itd.
Ludzie mają potrzebę poczucia, że życie się nie kończy z chwilą śmierci, wielu to przeraża, boją się.

Link to comment
Share on other sites

Ależ wy też macie potrzebe wiary :evil_lol: niekoniecznie w boga, ale przecież wierzycie- wierzycie naukowcom kiedy mówią np. o fotonach, o antymaterii, czy o czymkolwiek innym - a widzieliście kiedyś foton? Nie? No to wierzycie :eviltong: (a co jesli to spisek i oni kłamią? :diabloti:)


Ja swoją wiarę w istnienie "duszy" opieram na doświadczeniu- widząc jak zmienia się z chwilą śmierci istota umierająca, trudno mi uwierzyć, że to co znikło, znikło bezpowrotnie i bez śladu.... chocby z powodu prostych zasad fizyki- jeśli to jest energia, to ona zniknąć nie może (w "najgorszym" razie moze sie rozproszyć, ale nie zniknąć!!!!!), więc dlaczego nie miałaby przetrwać w "skupieniu"?
Poza tym widziałam kilkakrotnie w życiu rzeczy, nie do wytłumaczenia w sposób racjonalno-klasyczny. I nie zadne tam "w nocy o północy", w ciemności, czy cienie, tylko w biały dzień, w pełnym słońcu, bardzo wyraźnie i z bliska i nie było to "tylko mignięcie kątem oka widziane".

BTW, animizm nie polega na "biciu pokłonów przed mrówką", tylko na szanowaniu elementu "duszy" we wszystkim co nas otacza. Jakby to ująć... nie ma nic złego w zrąbaniu drzewa na dom, ale złem jest podpalenie lasu dla rozrywki. Łapiecie różnicę?

Link to comment
Share on other sites

Nie wierzę w teorię spisku :evil_lol: Jeśli co chwilę coś nowego odkrywają i to lubią, niech rzeźbią dalej, mi nic do tego.
Nie muszę mieć alternatywy dla wiary w Boga.
Wiara jest kwestią wyboru którą "niewiadomą" wybrać. Mimo usilnych starań ludzi nigdy nie będzie tak, że wszystkie zagadki świata zostaną wyjaśnione.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']Nie wierzę w teorię spisku :evil_lol: Jeśli co chwilę coś nowego odkrywają i to lubią, niech rzeźbią dalej, mi nic do tego.
Nie muszę mieć alternatywy dla wiary w Boga.
Wiara jest kwestią wyboru którą "niewiadomą" wybrać. Mimo usilnych starań ludzi nigdy nie będzie tak, że wszystkie zagadki świata zostaną wyjaśnione.[/quote]
Nie chodzi mi o alternatywę dla wiary w boga/ów- po prostu za każdym razem, kiedy przyjmujesz za prawdę coś, czego osobiście nie sprawdziłaś empirycznie- to wierzysz. Inaczej zresztą się nie da, bo człowiekowi by odbiło ;)

Aha- ja się śmierci nie boję, wręcz przeciwnie (i nawet nie miałabym nic przeciwko nieistnieniu), więc to raczej nie dlatego wierzę w "coś potem" :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio byłam u weta uśpić suczkę znalezioną na drodze. Głucha, ślepa, chore serce, ogromna rana, stara jak świat... Ktoś ją zostawił na poboczu, żeby ją auto przejechało. Fajnie. Ale to nie ten temat... Nie wiem, może gdzieś jest ta energia, to wszystko, ale ja nic nie czułam. Tylko nagle byt się skończył, ciało zrobiło się cięższe, nic więcej w tym nie było. Czysta biologia... I to chyba tym bardziej bolesne.

Z drugiej strony - może fakt, że to właśnie strach powoduje chęć szukania czegoś więcej? Czasem tak myślę... Ale w moim domu po śmierci Dziadka działy się różne dziwne rzeczy. Naprawdę dziwne, nie do wyjaśnienia - w dniu pogrzebu trząsł się cały blat kuchenny, jakby ktoś walił o niego ręką. Moja babcia widziała Dziadka w fotelu - taki miraż, który się oddalał powoli i znikł (ale to mogła być już tylko wyobraźnia i rozpacz). W dniu babci urodzin otworzyło się okno i wywaliło kwiatka. Otworzyło na oścież - a nigdy nie jest otwierane, bo jest od strony sąsiadki-wariatki :diabloti: Oczywiście, to może być tylko przypadek. Że akurat w te dni, akurat taki sposób... Tylko jak to wyjaśnić? Byłam tego świadkiem. Trudno mi myśleć, że tam nic nie ma, skoro dzieją się rzeczy niewytłumaczalne. Najdziwniejsze było, jak ktoś wyrwał mnie z głębokiego snu w środku nocy... Dmuchając na mnie. Ciepły oddech. Nikogo nie było w pokoju... I muszę przyznać, że wierzę w swojego anioła stróża. Nie wiem co to i jak to się odbywa, czy to katolicki czy inny... Ale mam wrażenie, że ktoś mnie chroni. A może to tylko mój wrodzony fart? Wychodzę cało z bardzo trudnych opresji zwykle. (I oby było tak dalej :razz:).

Ulv - opowieść o kocie niesamowita :razz: Twoje zwierzęta traktowały ducha jak normalne inne zwierzę?

Wiara w energię posiadaną przez każdą istotę jest mi najbliższa. Choć czasem wydaje mi się, że tam nic nie ma... To jednak trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę moje doświadczenia i doświadczenia innych - większości znanych mi ludzi. Każdy ma taką swoją historię w rodzinie, nawet wiele... To świadczy o tym, że jednak takie rzeczy występują powszechnie. Może to, co teraz nam się wydaje naiwne, kiedyś będzie udowodnione naukowo. A to, co jest naukowe i poprawne okaże się bujdą... W końcu kiedyś ludziom się wydawało, że niebo to wielka woda, w której pływają potwory :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ulv - opowieść o kocie niesamowita :razz: Twoje zwierzęta traktowały ducha jak normalne inne zwierzę?
[/quote]
Całkowicie. Tak jak każdego innego kota. Co ciekawsze, Zjawę (no kurcze musiałam jakoś ją nazwać... :oops:) zaobserwowało/usłyszało/dotknęło zupełnie niezaleznie od siebie kilka osób, w żaden sposób przeze mnie nie uprzedzonych o jej istnieniu....

Link to comment
Share on other sites

Pojawiła się chyba rok, albo półtora po przybyciu do domu Amberka... nie umarł mi wtedy żaden kot, ani nie byłam w stanie skojarzyć tego z żadnym konkretnym wydarzeniem. Kilkakrotnie Zjawa jakby to ująć... towarzyszyła mi w wypadzie np. do znajomych (Amber za to był kotem niewychodzacym).

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=1]Przepraszam za braki emotek w cytowanych tekstach, ale internet mi sie w trakcie pisania wiechnal, wiec trzeba bylo resetowac kompa, a nie chce mi sie znowu szukac cytatow.[/SIZE]

[quote name='ulvhedinn']Ależ wy też macie potrzebe wiary niekoniecznie w boga, ale przecież wierzycie- wierzycie naukowcom kiedy mówią np. o fotonach, o antymaterii, czy o czymkolwiek innym - a widzieliście kiedyś foton? Nie? No to wierzycie (a co jesli to spisek i oni kłamią? ) [/quote]Paranoikiem nie jestem, a naukowcom wierze, bo ich doswiadczenia sa powtarzalne, udokumentowane i gdyby nie brak zainteresowania fizyka, to tez bym mogl sobie fotony widziec 'na zywo', po wybraniu odpowiedniej sciezki zawodowej.

Co do kwestii wierzysz/wierzysz, to zdajesz sie na rowni stawiac wiare w rzeczy nadprzyrodzone, a stwierdzenie 'wierze, ze jutro nie bedzie padac'. Rozumiesz o co mi chodzi? To inny typ wiary, ze tak sie wyraze.

[quote]BTW, animizm nie polega na "biciu pokłonów przed mrówką", tylko na szanowaniu elementu "duszy" we wszystkim co nas otacza. Jakby to ująć... nie ma nic złego w zrąbaniu drzewa na dom, ale złem jest podpalenie lasu dla rozrywki. Łapiecie różnicę?[/quote]Ktos pisal o animizmie? Ja pisalem o panteizmie. W wielkim skrocie:
animizm - wszystko ma dusze
panteizm - utozsamianie boga ze swiatem, najczesciej rozumianym jako przyroda
Ja panteizm rozumiem jako widzenie boskosci we wszystkim co nas otacza - dlatego pisalem, ze panteizm jest mi w pewnym sensie bliski, bo fascynuje mnie, ze krew plynie we wlasciwa strone, ze rosliny zwracaja sie w strone swiatla, ze piasek na plazy byl kiedys wielka gora. Nie wierze, ze to wszystko ma jakies dusze i nie dopatruje sie w tym jakiegokolwiek pierwiastka boskiego, jednak uwazam, ze natura jest piekna - czy to w postaci drzewa, ktore zylo w czasach powstawania cywilizacji na brzegach Tygrysa i Eufratu, czy w postaci psa rozszarpujacego korpus kurzecy.

[quote name='zmierzchnica']Nie wiem, może gdzieś jest ta energia, to wszystko, ale ja nic nie czułam. Tylko nagle byt się skończył, ciało zrobiło się cięższe, nic więcej w tym nie było. Czysta biologia...[/quote]Podejrzewam, ze odczuwanie czyjejs smierci to posrednio efekt przywiazania. Brzydko mowiac - nie czulas nic do tej suczki. Najprawdopodobniej inaczej bys odczula sytuacje, gdyby miedzy toba a nia byla silna wiez emocjonalna.

Co do dalszej twojej wypowiedzi: coz, widzisz, to nas odroznia. Jezeli podobne rzeczy dzialyby sie w moim domu... uznalbym je za nietypowe, nie da sie ukryc, jednak nie nadprzyrodzone. Trzesacy sie blat mogl wpasc w rezonans ze zmywarka czy mlynkiem do odpadow, otwierajace sie na osciez okno moglo byc za slabo przymkniete, lub miec uszkodzone zamkniecie. Tam gdzie inni sie doszukuja boskich interwencji, ja wole poszukac wytlumaczalnych, ziemskich przyczyn.

Moze podam przyklad: niedawno mialem naprawde ciezki egzamin. Dzien wczesniej babcia do mnie zadzwonila, jak uslyszala jaka na razie mam srednia, to powiedziala, ze powinienem isc do kosciola i bogu dziekowac, ze jest taka wysoka. Zirytowalo mnie to nieludzko, bo naprawde duzo mnie ten rok studiow kosztowal, odwarknalem wiec, ze podziekuje, jesli bog za mnie pojdzie i napisze egzamin na 5 :eviltong:
Pytania mi nie podpasowaly. Czesc byla w miare, ale jedno... pamietalem z literatury rysunki, moglem nawet podac na ktorej to bylo stronie, ale za zadne skarby swiata nie moglem sobie przypomniec opisow, a ciapnac rysunki bez podpisu i opisu to nie w moim stylu, wiec calkiem je pominalem. Generalnie pytanie to zawalilem. Popisalem sie jakas wiedza, ale, zeby to na psiarstwo przeniesc - pytanie bylo o cechy kilku ras psow, a ja pisalem czym sie pies ogolnie od kota rozni :eviltong:

Dostalem z tego egzaminu 5. Czy mam uwazac, ze to boska interwencja, skoro ewidentnie na jedno pytanie mi zabraklo poprawnej odpowiedzi [a poprzedniego dnia 'wyzwalem boga na pojedynek' :evil_lol:]? Nie. Po prostu na inne, jako ze ten temat to moj konik, dalem na tyle rozszerzone odpowiedzi, ze egzaminator przymknal oko na tamto.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...