Jump to content
Dogomania

Kreska - psi dzieciak


iskra_wroc

Recommended Posts

  • Replies 480
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dzynio zrobił mi prezent - niespodziankę:)

Przyniósł mi do domu kreta. Kocię było tak szczęśliwe, rozmruczane i autentycznie był z siebie dumny !
Kret duży jak dla niego, tym bardziej że to jego pierwszy taki łup.
Rzucił mi ścierwo pod nogi, uwalił się zadowolony obok i czekał na pochwały :))))
Coś czuję że mogę się spodziewać martwych podarunków też w łóżku pewnego dnia ;)

[url=http://naforum.zapodaj.net/a3fb0f6c300f.jpg.html][img]http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a3fb0f6c300f.jpg[/img][/url]

A Kresce zaczął się okropny czas - czas linienia. Kłak fruwa wszędzie. Na dywanach, meblach, trawnikach, w zupie, na ciuchach. . . Podejrzewam że sąsiedzi też wiedzą jak wygląda linienie Krysosławy :diabloti: Ostatnio ją dręczyłam z trymerem, grzebieniem, furminatorem i pudlówką w rękach przez co wizualnie pies mi schudł o jakieś 2 kg :D Jeszcze z 2 tygodnie i wyłysieje całkowicie:)

A wczoraj na nocnym spacerze zaatakował nas kot. Ot uroczy burasek w obróżce z dzwoneczkiem sobie szedł. Krysia postanowiła go pogonić, ruszyła, ja sie wydarłam więc zawróciła. Ale . . . kotek się zirytował że jakiś psiur w ogóle ma czelność próbować do niego startować i zaczął nas śledzić. 20 minut za nami chodził w różnych kierunkach, więc myślałam że może się kocisko zgubiło. Podeszłam pogłaskałam, pomruczał, łasił się po czym olał moją osobę i poszedł skradać się do ataku na Kreskę. Dosłownie kot mi zaatakował psa. W prawdzie kiedy rzucił się na Kreskę to ta go odbiła łapą (jak dobrze że w domu jest kot i nie wolno kiciusiów zębami killim :) ) i nikomu krzywda się nie stała, ale wyglądało to przerażająco. Kocię miało obłęd w oczach :P Znalazłam po paru minutach nawet jego właściciela, więc wszystko skończyło się dobrze:) Cudny burasek z niesamowitym charakterkiem :)

Link to comment
Share on other sites

  • 6 months later...

Jakiś czas temu wracałam późnym wieczorem do domu. W zasadzie 'późny wieczór' dla części ludzi oznacza ciemną noc, ale nie zmienię przecież postrzegania świata ogółu. Mgliście było. I dżdżyście. W nieba sypała się mżawka, sprawiająca że z każdym oddechem robi ci się niedobrze. Więc idę z buta, bo autobus jak zwykle odjechał niewidzialny. Obok mnie dynda sobie smycz, a elementem dyndającym jest moja suk. Leziemy więc, krok po kroku, pysk w pysk. Obie zajęte własnymi myślami. Prowadzi mnie muzyka, ją symfonia zapachów. Mimo wszystko, w takim towarzystwie miło pokonywać kilometry. Rozumiemy się bez słów, bez gestów, wystarczy spojrzenie... Przyjaźń idealna. Bezinteresowna. Cudowna.


Po drugiej stronie wyboistego szlaku asfaltowego idzie podobna para. Człowiek i pies. Drobną różnicę stanowi tylko smycz, a raczej jej brak. Radosne biszkoptowe psisko biega wokół, co chwile zanurzając mokry nosek w trawie. Pewnie czytał najnowsze wydanie psiego dziennika. Gdyby zaczytał sie bardziej.... 


Niestety psiak nas zauważył. Ruszył biegiem z zamiarem uroczystego przywitania, bo przecież tak trzeba. Psi savoir vivre. Pan zawołał, ale widocznie nie widział potrzeby wypracowania awaryjnego przywołania ze swoim Przyjacielem. Może mu się nie chciało, może nie miał czasu.. A może uważał że jego pies jest Szarikiem, który przecież będzie wiedział kiedy jest niebezpiecznie... 
Człowiek tu się nie popisał.
Biszkopcik nie zdążył poznać Krystynki.

 

Przejeżdżający samochód nawet nie próbował zwolnić.
Nie zatrzymał się. Nie obejrzał. Psisko wpadło pod koła,a kierowca przejechał jakby to była mała gałązka na drodze. Nie zrobił nic. Na pewno widział w lusterku wybiegającego na ulicę Pana. Na pewno widział mnie na ulicy. I na pewno słyszał krzyk Biszkopta... Tego skowytu nie da się zapomnieć. Do dziś dźwięczy mi w uszach ten ogrom cierpienia i strachu...

Pan wziął psisko na ręce i pobiegł po samochód, pojechał ratować Przyjaciela. Nie mogłam im pomóc w żadem sposób... Wszystko trwało kilka sekund...

 

Dziś spotkałam Pana na spacerze. Biszkopt nie żyje. Pogruchotane kości, stłuczenie narządów wewnętrznych. Nie było szans podobno. Pan płakał przy kilkuminutowej rozmowie....

 

I wiecie, najbardziej boli, że winni są wszyscy. Pan który nie zabezpieczył swojego Przyjaciela, przed jego własną ciekawością świata i skurwiel kierowca który za nic ma życie innej istoty..

 

Kierowcy życzę żeby ktoś go potrącił. Niech poczuje to co ten psiak. Ból i strach. I życzę mu żeby ktoś go rowie zostawił na pastwę losu.

 

Pan zapłacił najwyższą cenę swojej lekkomyślności. Stracił Przyjaciela i zawsze winny będzie śmierci Przyjaciela swojej córki.

 

Bo wiecie, Biszkopcik był pupilem autystycznej dziewczynki. Dzięki niemu zaczęła się komunikować ze światem.

 

W zasadzie dla niej był Całym Światem...

 

 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...