Jump to content
Dogomania

co zrobić w sytuacji gdy inny pies zaatakuje naszego?


fifi290496

Recommended Posts

  • Replies 119
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='SuperGosia']4. Podobnie jak gaz pieprzowy zadziala pryśnięcie psu w pysk (nos, oczy) lakierem do wlosów w areozolu (są male "kieszonkowe" opakowania, nie jest zabroniony ;)). I podobnie jak gaz pieprzowy może odstraszyć, bądź rozjuszyć napastnika.

[/quote]

Właściwie to nie rozumię dlaczego rozważacie użycie gazu pieprzowego czy lakieru do włosów narażając zdrowie nie tylko swoje, agresora ale i własnego psa, skoro identyczne działanie..a może nawet skuteczniejsze ma zwykła woda. Nie każdy na spacer zabiera coś do picia dla siebie, ale mając na uwadze możliwość spotkania psów agresywnych polecam 0,5l butelkę mineralnej z "dziubkiem"... raz_ że można ugasić pragnienie:diabloti:, dwa_nie wyglada podpadająco, a trzy_ że "ciśnienie" z jakim wypływa woda przez dziubek "daje" zdecydowanie większy efekt zaskoczenia niż "dezodoranty"...a woda krzywdy nie robi. Można też wykorzystać plastikowe butelki po płynach do naczyń, ale wtedy woda nie będzie już tak smakowała:diabloti:

Aha i odradzam łapanie kotłujących się psów za obroże, bo nawet nasz pupil może nieopatrznie dziabnąć rękę pana....wystarczy złapać delikwenta za ogon i unieść do góry...tracąc grunt pod nogami nawet największy agresor odstąpi od ataku....:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']


Ktoś tam napisał, że łapanie cudzego agresywnego psa, po to by puścił/ bądź nie chwycił ostatecznie naszego jest błędem. Otóż z moich doświadczeń jak i obserwacji wynika, że to bardzo dobra metoda.
[/quote]

Gratuluję odwagi i wiary we własne siły fizyczne. I obcego psa też :roll:
Tak na marginesie to odciągnąć to ja mogę ratlerka sąsiadki, albo ewentualnie jakiegoś innego pieska zbliżonego rozmiarami. Rany, jaka Ty odważna i opanowana jesteś.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Gratuluję odwagi i wiary we własne siły fizyczne. I obcego psa też :roll:
Tak na marginesie to odciągnąć to ja mogę ratlerka sąsiadki, albo ewentualnie jakiegoś innego pieska zbliżonego rozmiarami. Rany, jaka Ty odważna i opanowana jesteś.[/quote]
To nie chodzi o to, czy pies jest obcy czy nie. Przecież nawet nasz własny może się odwinąć - bardzo częsty przypadek wbrew pozorom.
Miałam kilka wyjazdów z psem o ponad połowę mniejszym od mojego, zawzięty strasznie. Zdejmowało się mojego (w kagańcu), a on startował dalej, właściciel mógł dopiero go jako tako złapać jak odrzucił go na pewną odległość i łapał "na powrocie" :roll: inaczej pies przytrzymany dłużej gryzł na oślep.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']To nie chodzi o to, czy pies jest obcy czy nie. [/quote]

Dla mnie jednak byłoby to istotne. Po pierwsze, skoro zaatakował bez żadnego powodu, to umówmy się, że jednak oazą spokoju to nie jest. Po drugie, nie wiem jakiej reakcji mogłabym się spodziewać po nieznajomym psie przy próbie odciągnięcia go.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Gratuluję odwagi i wiary we własne siły fizyczne. I obcego psa też :roll:
Tak na marginesie to odciągnąć to ja mogę ratlerka sąsiadki, albo ewentualnie jakiegoś innego pieska zbliżonego rozmiarami. Rany, jaka Ty odważna i opanowana jesteś.[/quote]
Nie wiem skąd i w ogóle po co ten Twój ironiczny ton.

Takie mam doświadczenia. Bozia nie poskąpiła mi wzrostu i siły fizycznej jak i siły charakteru.:evil_lol: Z małymi psami to mój sobie jakoś sam w razie potrzeby radził, ale z dużymi wiadomo, jakby się to skończyło, więc gdy człowiek jest zdany sam na siebie, a w niebezpieczeństwie jest jego ukochany pies potrafi wiele, oj wiele.;)

Od wielu już lat mam duże psy po sztuk kilka. Rożne ekscesy na spacerach też się przydarzają i muszę w każdej sytuacji umieć nad nimi zapanować, więc nie wiem co dziwnego i takiego niewiarygodnego w tym, że byłam w stanie kiedyś tam chwytać pojedyncze obce duże psy i je przytrzymywać ratując życie i zdrowie mojemu psu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Ktoś tam napisał, że łapanie cudzego agresywnego psa, po to by puścił/ bądź nie chwycił ostatecznie naszego jest błędem. Otóż z moich doświadczeń jak i obserwacji wynika, że to bardzo dobra metoda.
Może być to ryzykowne, ale czasem jeśli się nie zainterweniuje, można stracić psa.
Pies gwałtownie szarpnięty przez obcego sobie człowieka często traci rezon, a przytrzymanie go daje szansę, by nasz się spod niego wydostał.
[/QUOTE]
Nie jest może błędem, ale z obserwacji znajomych psów widzę, że większość na chwyt za futro na karku reaguje zębami. Inaczej jest jak psy się kotłują (trudniej chwycić) a inna sprawa jak jeden drugiego z góry maltretuje.
Pies gwałtownie szarpnięty może bardzo gwałtownie oddać :roll:. Ale nie piszę, że nie chwytała bym się łapania drugiego psa jak by było zagrożenie dla mojego psa.

Z Aresem (ON) miałam kilka sytuacji jak się z psem ściął. Większość z nich była jak on był na smyczy i często również smycz do haltera miał przypiętą. Zawsze się starałam spokój zachowywać, jak widziałam że jatka będzie to do właściciela mówiłam miło żeby psa odwołał. Jak nic nie pomagało to ścięcie było. Na ręce 40 kg wziąć nie dałam rady (sama ważąc niewiele więcej), usadzenie działało dopuki drugi się nie rzucił. Ale jak mały pies nas atakował, to za każdym razem musiałam Resiaka za halti w powietrzu trzymać, bo nawet łapą walnięcie by mogło małego połamać. Na szczęście był on na tyle normalny, że jak miał ścięcie z rhodezjanem i się zaczepił kolcami o tamtego szelki to stał grzecznie i czekał aż go ktoś uwolni. Teraz jak o tym myślę to śmiać mi się chce z psich min, ale wtedy serce w gardle miałam. Psy się spięły, bo rhodezjan z krzaków wyskoczył jak Resiak piłkę akurat mi rzucił pod nogi. Spięcie trwało krócej niż zczepienie. Dwa niekastrowane supersamce stały grzecznie czekając na ratunek, decyzję szybką podjęłam, że ja nie p[odchodzę, bo Resiak może się ważny poczuć. Właściciel rhodezjana psy rozczepił i każdy poszedł w swoją stronę. Psy już nawet na siebie nie patrzyły. My się poprzepraszaliśmy (oba psy bez smyczy i chyba właśnie to było przyczyną szybkiego załatwienia sprawy) i cali wszyscy pozostali.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']

Bozia nie poskąpiła mi wzrostu i siły fizycznej jak i siły charakteru.:evil_lol: Z

[/quote]
Widziałeś jaki mam nick na dogo? No teraz tak szczerze, bez ściemy, spróbuj mi wytłumaczyć w jaki sposób byłabym w stanie odciągnąć takiego np. owczarka niemieckiego, albo jakiegoś jeszcze większego psa? :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Widziałeś jaki mam nick na dogo? No teraz tak szczerze, bez ściemy, spróbuj mi wytłumaczyć w jaki sposób byłabym w stanie odciągnąć takiego np. owczarka niemieckiego, albo jakiegoś jeszcze większego psa? :eviltong:[/quote]
Ale czy ja gdziekolwiek napisałam, że chwytanie i odciąganie obcego psa jest bezpieczne lub że każdy da sobie radę fizycznie? Oczywiście, że to jest ostateczne wyjście, gdy już innego po prostu nie ma.
Takie przeżycia fajne nie są i świadomość ryzyka też jest. No, ale w sytuacji, gdy jeden pies drugiego chce wyeliminować, człowiek chwyta się każdej metody.
Nie wytłumaczę Ci w jaki sposób mogłabyś dać sobie radę z obcym, silnym psem. Może powinnaś spacerować z obstawą?;)
A tak na poważnie nie ma chyba żadnej niezakazanej, nieryzykownej i super skutecznej metody na atak obcego, dużego psa. Wszystko zależy od tego jak przebiega konkretne zdarzenie.
Najlepiej jest unikać takich sytuacji, schodzić z drogi, ale gdy się nie da... stosować [B]sobie[/B] dostępne środki i metody.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']

Nie wytłumaczę Ci w jaki sposób mogłabyś dać sobie radę z obcym, silnym psem. Może powinnaś spacerować z obstawą?;)
[/quote]

Ja to sobie już tylko pogdybać mogę, bo moja suczka odeszła:shake:
No, ale pamiętam jaka była jej reakcja (już gdzieś nawet pisałam), na zbliżające się do niej psy, większe od niej samej. Stawała jak wryta, odwracała sie, patrzyła mi błagalnie w oczy i to był znak, żeby wziąć ją na ręce :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Ja to sobie już tylko pogdybać mogę, bo moja suczka odeszła:shake:
No, ale pamiętam jaka była jej reakcja (już gdzieś nawet pisałam), na zbliżające się do niej psy, większe od niej samej. Stawała jak wryta, odwracała sie, patrzyła mi błagalnie w oczy i to był znak, żeby wziąć ją na ręce :cool3:[/quote]
Współczuję odejścia suni.
Swojego niewielkiego psa (ok. 15 kg) też kilkakrotnie brałam na ręce, chcąc go uchronić przed dużym, agresywnym psem jednak wiele psów jest skłonnych przewrócić człowieka, by dostać się do psa będącego na rękach. Zaprzestałam więc tego, ponieważ przewrócona ( o ile tylko przewrócona) chyba nie mogłabym w żaden sposób pomóc swojemu zaatakowanemu psu. Obecnie nie mam małego psa, więc to już u mnie odpada.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Obecnie nie mam małego psa, więc to już u mnie odpada.[/quote]
Przesadzasz :shake:
Robisz tak:
[IMG]http://i508.photobucket.com/albums/s323/an1a1987/dzidzia.jpg[/IMG]

I biegiem!!!!! :evil_lol::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite'][B]an1a[/B], ale to tylko jeden jest... A jak się ma więcej, jak ja?[/quote]
To na barana :diabloti: a jak trzeci - jeszcze przez ramię :evil_lol:

Branie na ręce małego psa jest dobre, o ile ten atakujący nie jest zbyt zdeterminowany. Mój pies odruchowo wyciąga łeb zaciekawiony tym "czymś" wysoko na rękach u kogoś.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']

Branie na ręce małego psa jest dobre, o ile ten atakujący nie jest zbyt zdeterminowany.[/quote]
Eeee. Moja bała się każdego większego od siebie. Nawet super spokojnego. A już nie daj Bóg, jak wyszedł taki z zza węgła, bez uprzedniego szczeknięcia (co się bardzo rzadko zdarzało, jeśli nie w ogóle), no to dopiero był raban!! Ona kilkakrotnie mnie o wylew prawie przyprawiła swoim jazgotem:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Eeee. Moja bała się każdego większego od siebie. Nawet super spokojnego. A już nie daj Bóg, jak wyszedł taki z zza węgła, bez uprzedniego szczeknięcia (co się bardzo rzadko zdarzało, jeśli nie w ogóle), no to dopiero był raban!! Ona kilkakrotnie mnie o wylew prawie przyprawiła swoim jazgotem:cool3:[/quote]
Mój pies w takim przypadku jest bardzo zdziwiony tym "czymś", nie dość, że wysoko, to jeszcze jazgocze i lepiej TEGO nie tykać :evil_lol: Ale były przypadki, kiedy małe psy "uciekały" mu przed nosem na smyczy do góry, bo właściciel, który wcześniej się normalnie zachowywał nagle postanowił spanikować, tłumacząc 'a nie wiem.. jakoś tak, bo duży'

Link to comment
Share on other sites

Gdy miałem jeszcze tylko spaniela i podleciał do mnie mieszaniec wielkości ONa wziąłem go na ręce, bo tamten zaczął go strasznie szarpać za uszy a że spaniel był na smyczy, wziąłem go do góry, na ręce, napięcie się odwróciłem i się.... wywróciłem przez tego ONa bo nie chciał mnie puścić, skakał na mnie. Uderzyłem go wtedy dość mocno w nos, oszołomiony uciekł.Nos go chyba bolał a mojemu psu krew z ucha leciała.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem dlaczego, ale mnie takie sytuacje, że inny pies od razu rzuca się do gardła praktycznie się nie zdarzają... Może ja w jakimiś innym kraju żyję... Tak z tego co czytam to u was wszystkie od razu z charkotem do gardła, żeby tylko wasze pożreć. Zdarzają się takie sytuacje, ale to chyba niecodziennie i nie każdym spacerze żeby tu sobie wymieniać takie rady. Dlatego napisałam w pierwszym poście, że może najpierw dać się psom spokojnie przywitać? :lol: Taka sytuacja, że jakiś pies podbiega do naszego bez naszej wyraźnej zgody w ogóle nie powinna mieć miejsca, ale to się niestety szybko nie zmieni.

[B]mala_czarna [/B]uważasz, że lepszym i mniej narażającym na pogryzienie zachowaniem niż po prostu złapanie psa jest kopanie go aż skowycze? To wg ciebie daje mniejszą szansę na pogryzienie? Według mnie nie bardzo. Tym bardziej, że pies był luzem.

[B]SuperGosiu [/B]zwolenniczko kopania podbiegających w niekoniecznie agresywnych zamiarach psów? Dlaczego tak generalizujesz? Czy ja pisałam o sytuacji, w której dużo większy pies miażdży naszemu czaszkę? Uważasz, że wtedy stałabym z telefonem i czekała na SM? Dziewczyna wyraźnie pisała o dwóch psach, o stosunkowo zbliżonej sile i podbiegającego obdarzyła kopami gdy nawet jeszcze jej psa nie dotknął... A potem precyzyjnie wymierzała mu kopy aż piszczał w czasie wielkiej walki z jej suką... Nie pisałam ogólnie tylko w kontekście tej sytuacji, ale widzę lubisz uogólniać.

Też bym swojego psa broniła jak mogę, ale bez przesady. Ja tu widzę, że większość osób bardzo chętnie skopałaby albo spryskała gazem pieprzowym czy lakierem do włosów :crazyeye: każdego podbiegającego psa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bakteria']Nie wiem dlaczego, ale mnie takie sytuacje, że inny pies od razu rzuca się do gardła praktycznie się nie zdarzają... Może ja w jakimiś innym kraju żyję... Tak z tego co czytam to u was wszystkie od razu z charkotem do gardła, żeby tylko wasze pożreć. Zdarzają się takie sytuacje, ale to chyba niecodziennie i nie każdym spacerze żeby tu sobie wymieniać takie rady. Dlatego napisałam w pierwszym poście, że może najpierw dać się psom spokojnie przywitać? :lol: Taka sytuacja, że jakiś pies podbiega do naszego bez naszej wyraźnej zgody w ogóle nie powinna mieć miejsca, ale to się niestety szybko nie zmieni.[/quote]

Podpisuję się pod tym...

a mnie dziwi jedno... że spośród wielu psów spotkanych na spacerze, tylko jeden labrador 'przywitał się' z moim kundlem - reszta psów z którymi może się przywitać, to te, które wydawałyby się najbardziej skłonne do agresji... przede wszytkim ONki i ich mieszańce, ASTy, i duże straaszne kundelki.. a jak ludzie idą z labkami, goldenkami, cockerkami - o yorkach już nie wspominając - i widzą mojego psa, to nawet jeżeli oby dwa są na smyczy, to skręcają/przechodzą na drugą stronę... Uważają, że mój psiak jest pręgowany - to pewnie zaraz się rzuci :diabloti: i co niektórzy tutaj również mają podobne podejscie.

(Oczywiście nie mówię, że wszyscy właściciele labków czy yorków są tacy jakich wyżej wymieniłam... po prostu mówię, co u mnie na dzielnicy jest.)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bakteria']Nie wiem dlaczego, ale mnie takie sytuacje, że inny pies od razu rzuca się do gardła praktycznie się nie zdarzają... Może ja w jakimiś innym kraju żyję... [/quote]
A każdemu wychodzącemu z domu zdarza się być ofiarą brutalnego gwałtu/morderstwa?

Urok zaprzeczania, bo kogoś bezpośrednio nie dotyczy :evil_lol: Logiczne, że są to bardzo sporadyczne przypadki. Mój pies mimo swojej "specjalności" przez całe życie nie zrobił nikomu większej krzywdy, a mógłby.

Jak był szczylem stał się taką "ofiarą", nie dość, że młody, to jeszcze w kagańcu. Mix ON sobie wyszedł zza rogu i ot tak rzucił się na mojego. Szczęście w nieszczęściu - akurat byłam spisywana przez miłych panów policjantów, którzy hm... spałowali "agresora" i puścił.

Link to comment
Share on other sites

To baaardzo pocieszające, że inni spotykają się jedynie z łagodnymi przejawami agresji ze strony spotykanych psów, żadnego rzucania się do gardła itp. Ja mam psy nie tolerujące innych zwierząt, więc muszę unikać spotkań z innymi psami, przez co nie wiem, który pies w okolicy jaki jest przy bliższym kontakcie. Ale te psy, które dotąd odważyły się do nas podbiec (poza jednym "półkilogramowym" kundelkiem, który za wszelką cenę próbował moje psy przekonać, by się z nim pobawiły), zawsze były nastawione wrogo i z biegu próbowały atakować, a wtedy to już na poważnie się akcja rozkręcała.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bakteria']Nie wiem dlaczego, ale mnie takie sytuacje, że inny pies od razu rzuca się do gardła praktycznie się nie zdarzają... Może ja w jakimiś innym kraju żyję... Tak z tego co czytam to u was wszystkie od razu z charkotem do gardła, żeby tylko wasze pożreć. Zdarzają się takie sytuacje, ale to chyba niecodziennie i nie każdym spacerze żeby tu sobie wymieniać takie rady. Dlatego napisałam w pierwszym poście, że może najpierw dać się psom spokojnie przywitać? :lol: Taka sytuacja, że jakiś pies podbiega do naszego bez naszej wyraźnej zgody w ogóle nie powinna mieć miejsca, ale to się niestety szybko nie zmieni.
[/QUOTE]
Mi się teraz zdarzają baaardzo rzadko, bo mieszkam w takim miejscu gdzie nieczęsto się psy bez kontroli spotyka albo są to psy spotykane stale i znane mi i Hexolinie (większość nawet nas nie zauważa przechodząc tuż obok). Ale jednak zdarzają się jakieś ataki. Przewrażliwiona zaczęłam być po ataku (nagłym, bez wąchania nawet) samca na Hexę, chwycił ją za brzuch, nie wiem jak to dokładnie zrobił (były porównywalnej wielkości). Agresora odpędziłam narażając siebie, a Hexę w tym czasie trzymał już mój brat. Właściciele wyszli z domu zdziwieni, że pies suczkę chciał pogryźć, 'przepraszam' się nie doczekałam :roll:. Hexa była atakowana wiele razy, nawet będąc małym szczeniakiem płaszczącym się przed wszystkimi. Na szczęście nigdy poważnie nie ucierpiała, bo ma zaciekle broniącą ją pańcię. Nigdy nie zabraniałam jej witania się z żadnym psem i to był błąd mój :shake:. Chodziła na smyczy albo blisko mnie, więc nie podbiegała sama po wpierdziel. Mam taki psi worek treningowy, ale ile to można patrzeć jak inne psy na niej się wyżywają i wycierają nią podłoże? Jednak można mieć dość...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bakteria']

[B]mala_czarna [/B]uważasz, że lepszym i mniej narażającym na pogryzienie zachowaniem niż po prostu złapanie psa jest kopanie go aż skowycze? To wg ciebie daje mniejszą szansę na pogryzienie? Według mnie nie bardzo. Tym bardziej, że pies był luzem.


Też bym swojego psa broniła jak mogę, ale bez przesady. Ja tu widzę, że większość osób bardzo chętnie skopałaby albo spryskała gazem pieprzowym czy lakierem do włosów :crazyeye: każdego podbiegającego psa...[/quote]

Powiem raz jeszcze, bo chyba nie zrozumiałaś. Gdybym musiała ratować zycie mojego psa (małego), dlatego, że o 20 kilo większy od niego pies rzuca się i jest napastnikiem, to uwierz mi, nie zastanawiałabym się nawet 5 sekund, i gdybym tylko dała radę to z pewnością bym mu przykopała. W takich sytuacjach pięść ( no właściwie to noga) jest szybsza i skuteczniejsza od zastanawiania się czy mam odciągać psa, pstrykać na telefonie do straży miejskiej, czy może wzywać pomocy.
A czy Ty masz ochotę swojego pieska odciągnąć to już Twoja sprawa. Każdy broni się jak umie; we własnym zakresie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...