Jump to content
Dogomania

Wątek poradnikowy dla kobiet w ciąży i świeżo upieczonych mam.


Shaluka

Recommended Posts

Majka, myślę, że nie ma co dzielić na "smak dziecka" i "smak dorosłego" ;)
Niektórych słoiczków się nie da zjeść po prostu :D
Np. mój Theodor lubił jak mu robiłam ziemniaka ze szpinakiem. Zajadał się tym, że aż uszy się trzęsły :evil_lol:
Jak jechaliśmy do PL, to kupiłam mu właśnie takie połączenie w słoiczku, żeby mieć co mu dać, jak nie będę miała czasu gotować.
Nie zjadł ani jednej łyżki :shake: Pluł dalej niż widział :D
Ja taki słoik spróbowałam i w smaku w ogóle nie przypominało to ziemniaka ze szpinakiem :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ale jednak takie jałowe wydaje nam się dla dziecka nieatrakcyjne, nie?
Jak się robi w domu to jest smak masełka, czuć trochę soli, jakichś przypraw. Słoik to taki jał.

A własnie ,co do szpinaku - jak wygląda kwestia szczawianów itd? Podajecie często czy raczej sie hamujecie?
Ja w ciąży jadłam mnóstwo szpinaku, Kinka też lubi, ale teraz dopiero widzę że raczej nie poleca się przesadzać?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Ale jednak takie jałowe wydaje nam się dla dziecka nieatrakcyjne, nie?
Jak się robi w domu to jest smak masełka, czuć trochę soli, jakichś przypraw. Słoik to taki jał.[/QUOTE]

Ja nie dawałam żadnych przypraw, ani soli :shake:
Jedynie odrobina masła, żeby się lepiej gniotło ziemniaki.
Ale z tego co pamiętam, to w składzie słoiczków jest olej lub masło-przynajmniej te niemieckie mają ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Rozumiem że dla Ciebie?
Bo ja osobiście też uważam wszystkie słoiczki jak leci za paskudztwo i najbardziej ufam temu co ugotuję sama, ale Kini przykładowo smakuje.
Ona ogólnie ma śmieszny gust, nie ma rzeczy której by nie lubiła, jak słyszę o matkach którym dzieciaki nie jedzą nic to mi się oczy ze zdziwienia otwierają, bo ja wrzucam warzywo do garnka i ona zjada wszystko. W jej czołówce ulubionych warzywek króluje brokuł, dynia i cukinia.[/QUOTE]
I dla mnie i dla małej ;). Dynia ze słoika nie smakuje jak dynia. Za to jabłka wszelakie mi bardzo smakują słoikowe, a dostałyśmy w prezencie chyba wszystkie smaki słoiczków z jabłkami więc będzie w czym wybierać :lol:. Mała jabłko dostaje póki co w formie do pomlaskania w siateczce i nieźle jej idzie rozgryzanie.
Wszystkie z wymienionych warzyw mamy wypróbowane, plus ziemniak, i wszystkie smakują. Jedyny problem był z ziemniakiem gniecionym już na zimno bo były grudki w jedzeniu i mała nie mogła przełknąć.
Ciesz się że masz niewybredne dziecko, bo u mnie w rodzinie są dzieci co prawie nic jeść nie chciały i nadal mało co jedzą. Potwornie to uciążliwe bo nieźle trzeba się napocić żeby nakarmić :shake:

W tych pierwszych słoiczkach od 4go m-ca Bobovity nie kojarzę żeby był olej w składzie, jedynie woda i to raczej w większej ilości niż podane na opakowaniu bo smak miały bardzo wodnisty. Do jedzenia Rossmanowego dodają olej.

Link to comment
Share on other sites

Mi Hanka wczoraj nie mogla kupki zrobić, pewnie po tych kaszkach i kleikach nowych. Dalam jej kopru wloskiego to wyduldala to wszystko co miala i... Dalam jej troszke zeskrobanego jabuszka. Mialam owoce poźniej dać ale jakudzko dzidiala kupkopednie to pomyslalam ze dam. Lekko kwasne bylo, krzywila sie i ja trzepalo ale tak sie cieszyla, buźkę otwierala i piszczala z radosci :) po 2h zrobila co miala zrobić i juz nie była taka marudna.

Link to comment
Share on other sites

Ja właśnie strasznie się boje mieć dziecko niejadka... pamiętam jak moja kuzynka taka była, ile babcia nerwów miała przy każdym posiłku, ile błagań zeby chociaż jeszcze ziemniaki zjadła, chowanie slodyczy przed nią przez co i ja nie mogłam ich jeśc mimo ze byłam "zlotym dzieckiem do jedzenia"- czyli jadłam co mi dali.
Dzieci szwagra tez wiecznie mają problem przy posiłku, ile ja sie musze z nimi nakombinować, żeby zjedli... Ostatnio sałatę ze śmietaną nalozyłam chrześnicy TŻta i namawiałam, bo ona surówek nie tknie za chiny. Mówiła ze dobre, ale musialam jej wyberac tylko te jaśniejsze liście... także z 30 min nam zajęło zjedzenie łyżki sałaty. Oby Hanka miała po mnie apetyt :roll:

Link to comment
Share on other sites

A właśnie, pełno jest kaszek/kleikow z owocami a jest coś warzywnego? Jakoś wolałabym jej w ciagu dnia dac coś z warzywkami, jakoś tak... mam kaszkę typu Na dobranoc, z bananem- małej strasznie smakuje, ale na noc dostaje butle, ta kaszke woli jeśc łyżeczką- straszna radocha jest. Kleiku ryzowego np juz łyżeczką nie zje, a z butli wyżłopie aż jej się uszy trzesą.

Link to comment
Share on other sites

Mój Theoś na szczęście je wszystko :multi:
Nawet sałatkę ziemniaczaną czy sos tatarski zje :p
Z mięsem ma swoje etapy ;) Jednego dnia potrafi zjeść całego fileta z łososia albo kotleta mielonego, a innego dnia mięsa nie tknie i już! Ale warzywa je wszystkie i we wszystkim, więc takie nie jedzenie czasem mięsa mnie nie martwi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Panna Cotta']A właśnie, pełno jest kaszek/kleikow z owocami a jest coś warzywnego? Jakoś wolałabym jej w ciagu dnia dac coś z warzywkami, jakoś tak... mam kaszkę typu Na dobranoc, z bananem- małej strasznie smakuje, ale na noc dostaje butle, ta kaszke woli jeśc łyżeczką- straszna radocha jest. Kleiku ryzowego np juz łyżeczką nie zje, a z butli wyżłopie aż jej się uszy trzesą.[/QUOTE]
Jak szukałam kaszki bezmlecznej znalazłam np. takie coś: [url]http://allegro.pl/topfer-bio-kaszka-warzywna-z-marchewka-ryz-kukuryd-i4508756173.html[/url] . Albo kaszkę bezsmakową dodaj do gotowanych warzyw i będzie 2w1. Mi do cukinii by pasowało, ale kaszkę daję tylko raz dziennie wieczorem więc zaczęłam dodawać do obiadku ziemniaczka w wersji mini. I tak mi się mała warzywami czy kaszką nie najada i musi po max godzinie poprawić cycem bo inaczej płacz i lament na całą okolicę.

Moja mama jako dzieciak piła wyłącznie mleko z żółtkiem, chyba do 6go roku życia, i nic innego poza tym nie chciała. Obecnie smakuje jej wszystko :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Panna Cotta']Ja właśnie strasznie się boje mieć dziecko niejadka... pamiętam jak moja kuzynka taka była, ile babcia nerwów miała przy każdym posiłku, ile błagań zeby chociaż jeszcze ziemniaki zjadła, chowanie slodyczy przed nią przez co i ja nie mogłam ich jeśc mimo ze byłam "zlotym dzieckiem do jedzenia"- czyli jadłam co mi dali.
Dzieci szwagra tez wiecznie mają problem przy posiłku, ile ja sie musze z nimi nakombinować, żeby zjedli... Ostatnio sałatę ze śmietaną nalozyłam chrześnicy TŻta i namawiałam, bo ona surówek nie tknie za chiny. Mówiła ze dobre, ale musialam jej wyberac tylko te jaśniejsze liście... także z 30 min nam zajęło zjedzenie łyżki sałaty. Oby Hanka miała po mnie apetyt :roll:[/QUOTE]
Babcia nerwów? A biedne dziecko? Zmuszanie dzieci do jedzenia jest okrutne :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']Babcia nerwów? A biedne dziecko? Zmuszanie dzieci do jedzenia jest okrutne :roll:[/QUOTE]


alez ona by zjadla, jakby po kryjomu sie nie opychala slodyczami. Nie to ze nie lubila, bo dawali jej to co jej smakowalo, tylko w szafie czekoladę wrąbała a potem kotlecik be... Teraz juz je normalnie, nawet za dużo bo w ciąży i sie opycha zachciankowo :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pepsicola']ja stosowałam i bardzo nam się sprawdziło, Młoda je samodzielnie właściwie od samego początku dzięki tej metodzie[/QUOTE]
A jak to wygląda przy nie siedzącym jeszcze dziecku? Zamontowałam dzisiaj blat do krzesełka i na półleżąco nie ma szans żeby cokolwiek z niego mała ściągnęła. Blat założyłam bo mi wykopywała miskę z rąk ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']Babcia nerwów? A biedne dziecko? Zmuszanie dzieci do jedzenia jest okrutne :roll:[/QUOTE]
Potworne... Mi w przedszkolu babeczki wpychały na siłę, do tej pory pamiętam... Babka brała mnie między kolana , odchylała głowę do tyłu, łapała za szczękę żebym nie zamknęła i wpychała jak gęsi. Dławiłam się, wymiotowałam, a ona ładowała wszystko do dna.
Potem były zaskoczone że kilka razy uciekłam z przedszkola jak przychodziła pora jedzenia...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pepsicola']warunkiem wprowadzenia BLW jest siedzące dziecko[/QUOTE]
No to u nas nieprędko to nastąpi bo mała woli się turlać niż tracić czas na próby siadania :lol:.

[quote name='Majkowska']Potworne... Mi w przedszkolu babeczki wpychały na siłę, do tej pory pamiętam... Babka brała mnie między kolana , odchylała głowę do tyłu, łapała za szczękę żebym nie zamknęła i wpychała jak gęsi. Dławiłam się, wymiotowałam, a ona ładowała wszystko do dna.
Potem były zaskoczone że kilka razy uciekłam z przedszkola jak przychodziła pora jedzenia...:shake:[/QUOTE]
:crazyeye:
Mój chrześniak podobno w przedszkolu się oduczył jeść (wczoraj ciotka do takiego wniosku doszła), bo mu jedzenie nie smakowało. Wg niego nie jadł zupy bo "ksiaki" pływały, a przecież krzaków się nie je :evil_lol:. A wg pań bardzo ładnie zjadał wszystko :mad:

Link to comment
Share on other sites

Ja nigdzie nie napisalam ze babcia kuzynce wpychala i zmuszala na chama jedzenie, tylko blagala żeby zjadla cos z tego talerza. Żeby nie bylo zaraz niedomówień. Kuzynka zarla slodycze po kryjomu a potem nie jadla obiadu- no to babcia nie miala prawa sie denerwować? Ze obiad nawet nietknięty a za szafa papierki po czekoladzie? Dziecka nikt nie dotykal, nie bil, nie wpychal jedzenia. A wyniki krwi miala fatalne.

Link to comment
Share on other sites

To ja nasze BLW pokażę (jakość niestety komórkowa):

[video=youtube;DNjxarsiYgo]https://www.youtube.com/watch?v=DNjxarsiYgo&feature=youtu.be[/video]


[video=youtube;jb4ldyTnr5o]https://www.youtube.com/watch?v=jb4ldyTnr5o&feature=youtu.be[/video]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Wiktor z brokułami cudowny :loveu::loveu:
On już wtedy sam siedział czy był oparty o blat i tak sobie radził? Mała mi się wyrywa do samodzielnego jedzenia, ale nie chcę jej sadzać póki sama się nie podniesie.[/QUOTE]

Posadzony siedział sam i nie przewracał się, ale nie siadał jeszcze samodzielnie.
Ja też go miałam zamiar nie sadzać, póki sam się nie podniesie, ale po 6 mies był już tak ciekawy świata, że musiał do spacerówki się przesiąść, a co za tym idzie i siedzieć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']Sa takie dzieci :razz:

Musze w takim razie sprawdzić czy spacerówka rozkłada mi się na płasko :roll: bo młoda za diabla nie chce leżeć w niej. Dźwiga się do góry. Jedynie ja interesuje jazda na brzuchu, bo coś widzi. Ale rośnie :crazyeye: Twoja tez? ;)[/QUOTE]

Mój się dźwiga odkąd skończył 5 miesięcy... I strasznie się przy tym złości. Problem jest i z jazdą w foteliku, bo się "składa" ciągle i z posadzeniem w bujaku :/
O dziwo nawrócił się i w gondoli leży bez krzyku, ale i tak zostało nam może z 2 cm miejsca albo opcja z nogami położonymi na oparciu, więc czas chyba przenieść się do spacerówki...

[quote name='Majkowska']Wpadam z pytaniem - dziewczyny czy któraś ma jakieś opinie o rossmanowskich produktach?

Byłam ostatnio i wpadłam na zupki, sama nie wiem co myśleć, ale etykietki wyglądają zachęcająco.


A na blizny polecam maści ze srebrem, za czasów Amora miałam mnóstwo blizn na rękach, wszystkie zeszły.
Cepan tez jest spoko ale śmierdzi jak diabli, na twarz bym sobie nie posmarowała.[/QUOTE]

Ja jestem bardzo zadowolona z całej serii rossmanowskich kosmetyków dla dzieci Babydream. Bez parabenów, PEGów, konserwantów i innych świństw.
Co do słoiczków to są teoretycznie z upraw bio ale skład trzeba sprawdzać i tak przy każdym.

Z kaszek to polecam firmy Holle, Nominal, Babysun - z upraw eko, bez dodatku cukru (w przeciwieństwie do Nestle, Bobovity itp.)




Dziewczyny, a ja mam taki problem... Byliśmy ponad tydzień w szpitalu (zapalenie płuc) i po powrocie mały nie chce jeść nic innego jak mleko z butli. Jakieś 3 tygodnie przed szpitalem rozszerzaliśmy już dietę i wcinał wszystko co mu dałam (marchew, ziemniak, dynia, cukinia, pietrucha, jabłko), pięknie jadł z łyżeczki. W szpitalu no to nie było warunków na takie jedzenie więc dostawał tylko butlę i po powrocie do domu jest bunt. Wrzeszczy przy próbie włożenia łyżeczki do paszczy, nie chce nawet posmakować co mu daję. Odrobinę więcej entuzjazmu było przy jabłku, ale dało radę zjeść tylko 2 łyżeczki i potem znowu wrzask. I to krzyczy tak że chyba go słychać na ulicy... Nie wiem co mam robić, probowałam już bardziej rozrzedzać tą marchewkę, próbowałam dawać na palcu a nie na łyżeczce, dodawałam mleko - i nic. Macie jakieś pomysły? Teraz robię 7-10 dni przerwy, może zapomni i podejmiemy kolejną próbę, ale ma już 5,5 miesiąca więc powinien coś jeść :/


I jeszcze takie pytanie o BLW - nie boicie się że dziecko się zakrztusi? Mnie się kiedyś w jabłku przedostała mikro-grudka i się krztusił, musiałam z paszczy wygrzebać. I od kiedy można zacząć? Jak się dziecko umie usiedzieć posadzone czy jak samo będzie potrafiło usiąść?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...