Jump to content
Dogomania

Jak się bronić przed dużymi psami?


Koryna

Recommended Posts

Chiquita@DeeDee - nie powiedziałabym większość psiarzy ale " wielu właścicieli psów" - wg mnie zdecydowana różnica;)
Wg mojego doświadczenia najgorsze są starsze panie z małymi pieskami, kulturalni właściciele małych psów niestety zdarzają się bardzo rzadko - cieszę się, że jako właścicielka maluchów dostrzegasz problem i go nie lekceważysz, ale rozumiesz:)

Link to comment
Share on other sites

Ja właśnie jestem starszą panią z małym pieskiem:eviltong: ale mój pies jest zawsze na smyczy, nie zaczepia ani psów, ani ludzi. Parę razy już nam się zdarzyło, że zaatakował nas latający luzem pies, na szczęście zdążyłam złapać swojego na ręce, bo moje chucherko nawet 7 kg nie waży. Boję się bardzo,że kiedyś mogę nie zdążyć.:-( Prawie 11 lat temu tak straciłam ratlerkowatą sunię. :placz: Żaba
[*] była na smyczy, rzuciła się na nią suka ON, też na smyczy. Tamta suka rzucała się na małe psy i po kilku takich incydentach, w końcu ją uśpili:mad: ale to nie wróciło życia zagryzionym psiakom.
Jako odstraszacz, gorąco polecam otwierający się z głośnym trzaskiem automatyczny parasol;). Szłam z moim poprzednim psem (bokserem) i zaatakowal nas latający luzem duży, podobny do rottweilera, pies. Mogło się skończyć tragicznie, bo mój był w kagańcu i na smyczy:angryy: W trakcie szamotaniny, przypadkowo, otworzył mi się automatyczny parasol i napastnik uciekł jak oparzony. Póżniej kilka razy wypróbowałam ten sposób, takich nieciekawych sytuacjach.

Link to comment
Share on other sites

Tessi&Tola napisałam psiarzy, bo z tym się spotykam i takie mam doświadczenie. Ludzie kochający psiaki i robiący dla nich dużo dobrego często dla drugiego człowieka są bardzo niemili niestety.
Ja spotykam dużo ludzi z psiakami i niestety moje odczucie jest takie, że właściciele dużych psów traktują moje jak jakiś gorszy gatunek i nie umieją uszanować tego, że też mam prawo do spacerów. Jak już widzą większego psiaka to sytuacja zaraz wygląda inaczej. To, że ktoś jest wielbicielem dużych ras nie znaczy, że tak ma traktować małe.
Dla mnie pies to pies nie ważne jakiej wielkości i ma takie samo prawo spacerować w spokoju jak każdy inny.
Różnica niestety jest taka, że właściciel dużego psa nie musi się martwić, że przez czyjąś głupotę straci swojego ukochanego przyjaciela.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=Handzia55;W trakcie szamotaniny, przypadkowo, otworzył mi się automatyczny parasol i napastnik uciekł jak oparzony. Póżniej kilka razy wypróbowałam ten sposób, takich nieciekawych sytuacjach.[/QUOTE]

Handzia - patent z parasolem bardzo dobry, na duże psy jak najbardziej polecam, dodatkowo może być pęk kluczy rzucony o ziemię tuż obok napastnika, szklana butelka z wodą rozbita obok psa,gwizdek, klakson, wrzask (niskim tonem, warknięcie) jeśli masz donośny głos, zasłonięcie psa sobą (jeśli jesteś postury, która może "zastanowić" napastnika), psiknięcie dezodorantem w pysk (dlaczego zaraz gaz?) - właściwie wszystko tylko nie branie psa na ręce - z moich doświadczeń z dużymi rasami wynika jedno: jeśli atakują małe zwierzę, a ktoś je bierze to na ręce to, po pierwsze, pokazuje dodatkowo słabość atakowanego obiektu (bo czy ktoś bierze groźnego napastnika na ręce?) a po drugie: zajmuje swoje ręce, którymi mógłby osłonić słabszego.
Zwykle kończy się przewróceniem człowieka, który trzyma takiego psa, w najgorszym przypadku również pogryzieniem (ale to już ostateczność i naprawdę przypadki patologiczne). Dlatego nadal uważam, branie małego psa na ręce - najgorsza z możliwych opcji.
Nie mam nic przeciwko właścicielom małych psów, a opinia, że ja, jako właścicielka dużego psa przejmuję się mniej jest, delikatnie mówiąc, krzywdząca, z tego powodu, że mi grożą poważne konsekwencje w przypadku niewłaściwego wychowania pupila - od wysokiej grzywny, po zabranie psa, poprzez jego uśpienie, nawet do kary więzienia, więc przepraszam bardzo, ale nie oznacza to, że ja traktuję małe psy jak "podrasę" tylko wymagam tego samego co ty Chiquita&DeeDee - szacunku dla mojego wyboru. Z obu stron spotykam się z ludźmi, którzy nie rozumieją odpowiedzialności jaką na siebie wzięli: z właścicielami dużych psów, którzy lekceważą objawy ich agresji, oraz z właścicielami małych psów, którzy uważają, że ich psów problem agresji nie dotyczy, bo co one mogą? Twój ostatni post wskazywał na to, że podzielasz moje zdanie, ale chyba jednak nie zrozumiałyśmy się dokładnie.

Link to comment
Share on other sites

Twój ostatni post zrozumiałam jako, że problem tworzą tylko małe psy, myślę, że stąd nieporozumienie;)
Ja osobiście marzę o większym psie. Moim ogromnym marzeniem jest dog, ale zwyczajnie nie mam warunków nawet na psa średniego. Wybrałam chiłki, bo są wg mnie inteligentne i bardzo ciekawe i dzięki ich wielkości mogę mieć kilka ;)
Twój post wiele mi dał, nigdy nie wpadłam na takie metody obrony! Myślę, że to cenne informację, jeżeli psiak nie jest mocno agresywny, bo w takim szale, to chyba nic nie pomoże?
U mnie branie na ręce bierze się stąd, że dziewczyny są 3, więc obronię jedną, dwie, ale trzeciej mogę już nie zdążyć.. a one mieszczą mi się w 1 ręce, więc zawsze 2 zostaje i tak do tej pory radziliśmy sobie z takimi sytuacjami, brałam dziewuchy do jednej ręki, stawałam mocno bokiem i stanowczo 'warczałam' na agresora. Poza jedną sytuacją, gdy złapał naszą sunią.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem z parasolem trzeba jednak uważać, bo są psy które coś takiego nakręca. Ja muszę przy moim bardzo uważać, żeby powoli otwierać parasol, ponieważ jeżeli zrobię to wywołując hałas to mój pies uznaje to za zabawę i chce się tym parasolem przeciągać łapiąc go w pysk (no i po parasolu). Może się więc zdarzyć, że napastnika takie coś też nakręci.

Link to comment
Share on other sites

Chiquita&DeeDee - cieszę się, że wreszcie się zrozumiałyśmy:)
Rozumiem Twój problem, bo sama czekałam 10 lat na to, żeby wziąć dwa duże psy. Dopóki nie wyprowadziliśmy się z mieszkania na ostatnim piętrze do domu z ogrodem, również nie było to możliwe. Chociaż znam takich ludzi, którzy dzielą z dogiem kawalerkę i twierdzą, że można:) ja sobie nie wyobrażam, bym mogła tak funkcjonować.

Link to comment
Share on other sites

Każdy pies jest niepowtarzalną osobowością. Żyję na tym świecie dłuugo, miałam psa, dużego, małego i średniego:evil_lol: i każdy był inny z charakteru:diabloti: Każdego starałam się wychować tak, aby nie był uciążliwy dla nikogo, nie mówiąc już o stwarzaniu zagrożenia dla innych zwierząt czy ludzi. Każdy pies ma prawo do życia, do spacerów ale psim obowiązkiem właściciela jest pilnowanie, aby jego pies nie stwarzał zagrożenia dla innych. Sama tego rygorystycznie przestrzegałam i przestrzegam i tego samego oczekuję od innych.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj znowu kłóciłam się z typem (!) który nie chciał zapiąć swojego psiaka. Ja swoje zapięte elegancko, a on zaczął się drzeć, że to jego miejsce spacerowe i jak mi nie pasuje to mam spadać lekko mówiąc... :shake: Szkoda, że jego pies łapą mógłby mojego niechcąco połamać... ale on jest najważniejszy... ehh brak kultury.

Na każdego psiaka zadziała co innego, ale ja teraz dzięki Wam mam większe pole manewru, bo dostałam tu kilka ciekawych pomysłów:)

Tessi dog w mieszkaniu dla mnie jest niewykonalne, bo uważałabym, że psiak się męczy, ale wiem, że i tak ludzie żyją.
Ja w sumie już nawet nie czekam, bo pokochałam te maluchy ogromnie i jestem z nich zadowolona - nawet myślałam o 4:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Zdarza mi się chodzić na spacery z moim ttb i yorkiem (kumple). Mój rudy broni malucha, a mały wie, że warto się za nim chować. Na psiej łące zauważyłam, że jak ktoś bierze jakiego psa na ręce to większość naszych biegnie "maluchowi" na pomoc. Nie atakują, ale chcą "ratować" psa z rąk strasznego oprawcy ;-)
Na szczęście na naszej psiej łące bawią się wszystkie psy niezależnie od ich wielkości bez konfliktów. Te duże nauczyły się nie deptać małych, a małe nie "jazgoczą".

Link to comment
Share on other sites

Ja mam psa średniej wielkości - 23 kg. Dla cziłki czy yorka jest to olbrzym. Nie wyobrażam sobie aby mój pies reagował na małe jazgoty. Nie ma takiej opcji. Jak widzi ujadającą miniaturę to się odwraca i idzie w swoją stronę. Duży pies, który reaguje agresją na "małe coś" jest moim zdaniem niestabilny emocjonalnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Tessi&Tola']Chiquitta - w sumie jak się rozkręcisz, to wagowo może dojdziesz do poziomu dogowatego szczenięcia:eviltong: 3 czy 4 to już w sumie niewielka różnica :cool3:[/QUOTE]

A ile waży? Moje łącznie 4,2kg, więc chyba jeszcze mi daleko coo?:) decyzja zapadła będzie 4 i pierwszy przemyślany;)

[quote name='natka.jezewska']Ja mam 2 chihuahua i zawsze biorę je na ręce i się uspokajają, a większość posiadaczy dużych psów wtedy mówi spokojnie on nic nie zrobi.. ale wolę zapobiec taką ewentualność bo maluchy nie mają szans w starciu z olbrzymem :)[/QUOTE]

Ja się nie bałam do puki labrador nie złapał naszej jednej suni.. nikomu nie życzę aby poczuł to co ja wtedy.. jakby małej coś poważnego się stało, to gołymi rękami bym właścicielkę udusiła:roll:

Można gdzieś zobaczyć Twoje chi?

Przepraszam za off :Rose:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chiquita&DeeDee']A ile waży? Moje łącznie 4,2kg, więc chyba jeszcze mi daleko coo?:) decyzja zapadła będzie 4 i pierwszy przemyślany;)
[/QUOTE]
Co, co ja słyszę? Jaki 4? :crazyeye:
Mi na szczęście nie zdarzyło się by jakiś pies nas zaatakował. Niejodnokrotnie były jednak sytuacje gdy duży pies chciał się bawić z moją a właściciel to ignorował. A w takiej sytuacji również nie jest ciężko o jakieś poważne uszkodzenie.
Raz zdarzyło nam się, że jakaś pani dała swojemu synkowi (ok 4 lata) do potrzymania ich laba. Ten wyrwał się chłopcu i pognał za Joy. Nie miał złych intencji, tylko chciał się bawić. Ale moja zaraz znalazła się pod nim, oberwała od niego łapą...po prostu została przez niego stratowana... Właścicielka zamiast zająć się swoim psem, zaczęła coś mówić do chłopca i go pocieszać...zanim do nas doszła, trochę to zajęło. Potem zaczęła się wykłócać, że ona nie życzy sobie by ktoś chwytał jej psa i do tego, że Joy jest 'niestabilna emocjonalnie' bo po jakimś czasie zaczęłą się bronić...
Z drugiej strony jak widzę właścicieli małych psów którzy kompletnie olewają ich wychowanie, bo one przecież z nic nie zrobią, to brak mi słów...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chiquita&DeeDee']
Z mojego doświadczenia większość psiarzy to chamy, a szkoda, bo można by było fajnie socjalizować psiaki.[/QUOTE]

Ano właśnie. Jak ktoś jest chamem, to niezależnie od tego, czy ma cziłkę, czy doga, będzie miał w d... innych.

Co do brania na ręce - różnie to bywa, czasem biorę sukę pod pachę a napastnika odsyłam kopniakiem tam, skąd przybył. Rąk mi szkoda do łapania burków, mogą mi się jeszcze przydać. Wiem, że to potencjalnie zwiększa ryzyko, ale nie pozwolę z mojego psa zrobić mielonego, bo ktoś zapomniał z domu zabrać mózgu :shake:

[quote name='maryg22']Potem zaczęła się wykłócać, że ona nie życzy sobie by ktoś chwytał jej psa i do tego, że Joy jest 'niestabilna emocjonalnie' bo po jakimś czasie zaczęłą się bronić...[/QUOTE]

Jakbym puściła tej pustej lali wiąchę to by mnie uznała za najbardziej niezrównoważoną emocjonalnie :diabloti: Szczerze nie cierpię psów o wrażliwości mastodonta, które przebiegają po mojej suce, nawet jeśli "chcą się tylko pobawić". Odławiam, oddaję właścicielowi i idziemy sobie dalej. Do tej pory jeszcze nikt nie protestował, być może się boją, widząc moją minę :evil_lol:

Edited by evel
Link to comment
Share on other sites

Jakiś czas temu byłam z przyjaciółką na spacerze w lesie. Nagle wyleciał w naszą stronę pies, koleżanka bardzo się boi psów, dlatego ja poprosiłam właścicielkę o zabranie swojego pupila. Oczywiście bezskutecznie. Wyjęłam gaz i potraktowałam nim psinkę. Natychmiast pies uciekł. A my poszłyśmy dalej , wyrażając na głos swoją opinię o Pani i jej piesku. W lesie jest obowiązek prowadzenia psa na smyczy.
Gaz bardzo ładnie działa tylko trzeba uważać jak go się stosuje aby strumień nie poleciał na nas .
Ania

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

[QUOTE]Jakbym puściła tej pustej lali wiąchę to by mnie uznała za najbardziej niezrównoważoną emocjonalnie :diabloti: Szczerze nie cierpię psów o wrażliwości mastodonta, które przebiegają po mojej suce, nawet jeśli "chcą się tylko pobawić". Odławiam, oddaję właścicielowi i idziemy sobie dalej. Do tej pory jeszcze nikt nie protestował, być może się boją, widząc moją minę :evil_lol:[/QUOTE]

Tak , też nie znoszę takich psów..Które "są takie przyjazne i chcą się bawić..." a jak się inny pies nie chce bawić to co to go obchodzi przecież to tylko on ma się bawić :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest wolfheart

jakieś 3 mies temu,mijałam z moją sunią Doga Niemieckiego(bydle ok 90kg) wielki...burczał,ciągnął myślałam że chce nas zjeść...I co?Wczoraj rano bawię się z Lunką na łące,słyszę ciężki tupot.Myślę ,sarny biegną.To nie były sarny.To był ten Dog.Wypadł zza krzaków.Doskoczył do mojej suni i...zaczęły się bawić...bydle miało problem z koordynacją,bo turbowało moją drobinkę.
Właściciel przygłup z mózgiem chyba w d***e,dowlókł się po dłuższej chwili:crazyeye:,chociaż ja wydarłam się "WYNOCHA" od razu jak pies podbiegł.
"spokojnie,bawią się" no k****..a jakby się nie bawiły?Powiedziałam,że mogę zafundować bydlakowi zabawę z moim gazem...miałam też pod ręką ciężki kij i mocne buty.Byłam gotowa stłuc to bydle gdyby coś zrobił Lunie.:angryy:Jak można być takim ignorantem,pozbawionym wyobraźni?:angryy:
Powinni przyczepiać takim na czoło tabliczkę "UWAGA IDIOTA!"

Link to comment
Share on other sites

To polecam gaz w żelu :-)


[quote name='anna187']Jakiś czas temu byłam z przyjaciółką na spacerze w lesie. Nagle wyleciał w naszą stronę pies, koleżanka bardzo się boi psów, dlatego ja poprosiłam właścicielkę o zabranie swojego pupila. Oczywiście bezskutecznie. Wyjęłam gaz i potraktowałam nim psinkę. Natychmiast pies uciekł. A my poszłyśmy dalej , wyrażając na głos swoją opinię o Pani i jej piesku. W lesie jest obowiązek prowadzenia psa na smyczy.
Gaz bardzo ładnie działa tylko trzeba uważać jak go się stosuje aby strumień nie poleciał na nas .
Ania[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

A ja dla odmiany... Jak sie bronić przed małymi psami? Dzisiaj na spacerze użarł mnie jeden w łydke. U zarł, bo stanęłam mu na drodze do mojego psa....
Mieszkamy na wsi. Takiej miejskiej. Dookoła miasta. Masę tutaj uciekinierów miastowych ( ja też z tych jestem ;) ). Co za tym idzie widok psów na spacerach jest normą. I lazła dzisiaj na łąkach za nami kobieta z dwoma yorkopodobnymi. Byłam ze swoją Luśką. Nie jest wielka. Waży 12 kg. Ale jest po przejściach i boi się malutkich psów. No i jest pacyfistką psią.... A te dwa z właścicielką lazły za nami drąc gumiory przez prawie pół godziny! Weszłam do lasu- oni za nami. Chodziłam i chodziłam a za sobą miałam jazgoty. Luśka zamiast cieszyć sie spacerem to z ogonem zwieszonym tuż przy mnie ( no bo pancia obroni przed critersami). W końcu nie wytrzymałam, poczekałam aż kobieta dojdzie. No i jeden udziamgał mnie w łydke! Na moje pytanie dlaczego w tak wielkiej przestrzeni gdzie można iść w różne strony chodzi za mną odpowiedziała: " Bo one nie chciały iść gdzie indziej". Ręce opadają!
I co? Jakbym szła ze świętej pamięci Szelmą to ten pies byłby już trupem. Mogłabym ją trzymać na smyczy i w kagańcu. Zabiłaby go jednym uderzeniem pyska.... I byłoby na mnie. Pisaliby ze wielki pies ( 72 kg) zabił malutkiego. A zrobiłaby to natychmiast po tym jak ten mały mnie ugryzł. Sama nigdy by nie rzuciła się na małego.
Nie wspomnę o tym, że dla mnie samej spacer z jazgotami za mną byl strasznie nieprzyjemny. teraz mam mega ból głowy..... Szkoda ze nie zabrałam Zmorki. Ona to juz wogóle total pacyfista i nie zauważa małych absolutnie. Ale babka pewnie zdołaby wtedy odwołać swoje bo gabaryty działaja na wyobraźnie ( Zmorka to niuf).

Link to comment
Share on other sites

a ja bym chciała żebyście dali radę w takiej sytuacji kiedy idziecie z dwoma psami na smyczy, żaden z waszych psów nie jest kieszonkowy, i podbiega do wad duży obcy pies, który nie ma właściciela. Ja miałam taką sytuację ostatnio i miałam mokro w gatkach ze strachu, nie wiem co bym zrobiła gdyby zaatakował moje psy, co wy byście zrobili tak praktycznie w takiej sytuacji? ciągnąć swojego psa za obroże? puścić psy samopas w nadziei, że nasz wygra walkę? obcy pies nie ma obroży i nie ma właściciela, ot takie sobie bydlątko na samodzielnej wycieczce

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...