Jump to content
Dogomania

SAFI - Spin Doctorz znad Łydyni


Traviata

Recommended Posts

[quote name='Traviata']Witam wszystkich serdecznie,
dołaczyłam do Was z Wrocławia: ja i mój ukochany coton Safi, ma dopiero roczek, ale jestem pod wrażeniem jego fantastycznego charakteru (chociaż mam dwa inne psy w domu)..
pozdrawiamy[/quote]

Witamy serdecznie na forum i mamy nadzieję, że zagościcie tu na stałe.

A co do fantastycznego charakteru cotonów - no nie wiem - moim zdaniem są to straszne "cwaniaki" i ani się spostrzeżesz jak jesteś przez swojego psa zwyczajnie manipulowana.
Mnie np. zawsze śmieszy, gdy moje cotonki pilnują, żeby nie ominął mnie jakiś poczęstunek. Biegają jak szalone pomiędzy mną i pojawiającym się jedzonkiem i pilnują, żebym siadła do stołu. Nie ma to jednak negatywnego wpływu na moją linię, bo one wiedzą, że dla mnie jest tylko pół porcji, a drugą połową należy podzielić się z psiakami.
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

Pomimo,że w naszym domu jest psia konkurencja (2 psy i kotka ) to Safi nie rzuca się na jedzenie i kiedy wszyscy domownicy siadają do stołu, on specjalnie nie jest zainteresowany tym ,czy coś dla niego zostanie. Zresztą sama pilnuję,żeby nie dokarmiać w trakcie, bo mam już jednego "żebraka", który stale pilnuje stołu... Mnie z kolei najbardziej zauroczył bardzo pogodny charakter i wpatrzenie w swojego "pana" oraz wyczuwanie nastrojów...
pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Masz rację, cotony nie są łakomczuchami, jedzonka nie trzeba wydzielać, ale moje mają ukochane przysmaki, za które dałyby się pokroic, a największą frajdę sprawia im skórka chleba solidnie posmarowana masłem, o pasztecie nie wspominając :evil_lol:.
Chyba najbardziej urzekający w cotonie jest jego wiecznie dobry humor, stała gotowość do kontaktu z człowiekiem, nie narzucanie się, ale jednocześnie obserwowanie właściciela i reagowanie na każdy skierowany do psiaka gest.
Mnie osobiście pasuje również to, że cotona można wszystkiego oduczyć przy pomocy, energicznie powiedzianego, słowa "fe" i nauczyć -ciesząc się mocno z prawidłowo wykonanego przez psiaka polecenia. One po prostu po to żyją, by nieść radość.
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

Moje się dają czesać, ale chyba mają poczucie, że robią coś zupełnie wyjątkowego, żeby pańci sprawić przyjemność, bo po zabiegu, a nieraz i w trakcie, gnają w radosnych podskokach pod lodówkę. Przecież taka grzeczność musi się psu opłacać!:evil_lol:
Traviata - napisz proszę coś więcej o swoim zwierzyńcu /a może jakieś fotki:lol:/

Link to comment
Share on other sites

Taaak.... z moimi zwierzakami to dłuższa historia.... ale ok, opowiem, ale w kilku kawałkach, bo nie zawsze mam czas..
Dziś o Dudusiu, czyli Dodo, bo zawsze marzyłam,żeby mieć całą "gamę" zwierzaków.... od [B]Do[/B]do do [B]Si[/B]si...

Na początku był Duduś, rasa "7 kwiatów", ale troszę podobny do owczarka nizinnego, z burzą włosów, z których, dzisiaj, niewiele zostało...
Kiedy go kupowałam, na placu, był najmniejszy i najsłabszy, potem przez całe swoje zycie chorował... Był moim wiernym towarzyszem słuzbowych podróży po całej Polsce i nie tylko, bez żadnych szkół, potrafił wyczuc sytuacje, kiedy trzeba cichutko pod biurkiem kilka godzin przesiedzieć. Nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych, dlatego chętnie brałam go póżniej do swojego biura, kiedy załozyłam swoją firmę. Zresztą uwielbia samochód i jazdę, kiedy widzi otwarte auto, od razu wsiada, najchetniej za kierownicę.
Charakter zawsze miał bardzo spokojny i stonowany, kiedy pojawiały się inne zwierzęta zawsze był usłużny i czasami rozjemcą pomiędzy innymi zwierzakami. Kiedy się gryzły np. 2 psy, potrafił wejść między nimi i próbować załagodzić sytuację.
Potem, kiedy w domu pojawiła się kotka, zaakceptował ją, a kiedy urodziły się małe kotki, tylko on mógł sprawować opiekę nad nimi, zresztą uwielbiał je, wylizywał i czyścił, a kiedy kotka odchodziła na chwilę zjeść, on od razu pojawiał się przy dzidziusiach, niczym ojciec zastępczy. Kiedy dorastały, wieszały się na bujnych włosach swojego wujka, a on, cierpliwie wszystko znosił.
Dzisiaj ma prawie 15 lat, jest bardzo schorowany, chociaż też bardzo odżył, kiedy pojawił się Safi, razem się bawią, a Safi traktuje go z pełnym szacunkiem, jak starszego brata.

[IMG]http://www.mojalbum.com.pl/Album=NWMU8ZXO[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Traviata - tak ciepło napisałaś o swoim Dudusiu, że znów zrobiło mi się smutno z powodu Milusi. Mili też chodziła ze mną do pracy. W obcym mieście, w obcym środowisku była początkowo jedynym życzliwym, z którym można było szczerze pogadać.
Z konieczności musiała tez uczestniczyć w różnych naradach, szkoleniach czy spotkaniach integracyjnych , ale to dziwactwo było wybaczane, bo Mili szybciutko stała się maskotką firmy. Znała mnóstwo osób, mnóstwo ludzi lubiła i potrafiła im okazać sympatię, a obcych pierwsza nie zaczepiała.
Na pewno była lepiej rozpoznawalna niż ja i na pewno wielokrotnie przyczyniła się do złagodzenia tonu rozmów, bo trudno mówić nieprzyjemne rzeczy, głaszcząc jednocześnie psa.
Amerykanie nadali cotonom nazwę "psów antystresowych" i Milusia była najlepszym przykładem takiego terapeuty. Od czasu do czasu ,na przykład, wpadał do nas szef i mówił; - ale jestem wk....., ty rób herbatę, a ja pobawię się z Milką.-
No cóż, mi po małej zostały tylko wspomnienia.
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

Doskonale Cię rozumiem... ja też kiedyś przeżyłam odejście i decyzję uśpienia psa.... to najtrudniejsze chwile, których nie życzę nikomu. Po tych przezyciach obiecałam sobie,że już nie chcę mieć nigdy żadnego zwierzęcia, ale na szczęście nie dotrzymałam słowa.... chociaż mam świadomość,że Ta Trudna Chwila znów nieuchronnie przybywa.... obydwa starsze psy (Duduś i Portos) mają po 14,5 roku... szczególnie Portos (mieszaniec z owczarkiem niemieckim) od roku ma poważne problemy z nogami, od pół roku nie wstaje samodzielnie, a przez ostatni miesiąc prawie nie wychodzi z domu... to strasznie smutne,że nie można mu pomóc, ale jeszcze nie jestem gotowa na Decyzje.. tym bardziej,że jego umysł jest w pełni sprawny...

Link to comment
Share on other sites

[quote=elbe;

Prośba - Traviata, przedstaw swojego pieska - z jakiej jest hodowli? Zamieść też jakieś jego zdjęcie :mad:.[/quote]


A ja mam inną propozycję. Może ogłosiłabyś konkurs na odgadnięcie kim jest Twój zwierzaczek. Cotonków jest tak mało, że nie powinno to być trudne, ale musiałabyś ufundować nagrody: np. pywko, lody lub buziaczek, do odebrania na wystawie :evil_lol:, bo mam nadzieję, że będziesz psiaka pokazywać.
A ja poproszę o podpowiedż za 100 pktów - Safi to imię chłopczyka, czy dziewczynki?
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Traviata']
[url]http://www.mojalbum.com.pl/Foto-CGXWXTRM.jpg[/url]
[/quote]

Traviata - Twoja podpowiedż mnie podłamała.
Myślałam, że to ja zgarnę nagrodę w konkursie, ale niestety nie wiem:shake: i nawet się nie domyślam, co to za cotonik:placz:.

Ja cały czas obstawiałam, że Twój jest ten psiaczek, który [B]na codzień nie[/B] [B]używa łapek,[/B] ale widzę, że to był pomysł "kulą w płot".
A ja przygotowałam taki ładny mix różnych fotek tego malucha:evil_lol:

[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img12.imageshack.us/img12/838/safimix.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

No i co? nikt nie chce zjeść z nami lodów?
Safi jest rocznym chłopczykiem, bardzo zdolnym... chodzimy do przeszkola i ukończyliśmy kurs PT, na wiosnę będziemy zdawać egzamin i jeśli nam pójdzie pomyślnie to chyba się zapiszemy na agility, mamy teraz elementy agility w przedszkolu i synek baaaardzo to lubi, to tego jest wyjątkowo skoczny, więc może później friesbee...

Link to comment
Share on other sites

o kurcze:oops: zostaliśmy rozpoznani....:lol:
SAFI to Spin Doctorz hodowli znad Łydyni....
stawiam wszystkim lody!!!:multi:
Te zdjęcia pochodzą częściowo z wystawy a częściowo z pobytu w Egipcie, Safi, chyba jako pierwszy Coton stanął łapkami na afrykańskiej ziemi faraonów....
a nie musiał używać łapek bo... albo przeprawiał się przez Nil łodką, albo latał samolotem, albo miał kierowcę z autem....:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

No jeśli Safiemu uda się zdać egzamin PT, to będzie pierwszym tak wykształconym cotonkiem w Polsce!.
Cotony są też rasą predystynowaną do agility, w wielu krajach odnosza w tym sporcie znaczące sukcesy /ale futerko wtedy cierpi/. Nic dziwnego, elementy agility trenują niemal od urodzenia, np. na fotce szczenię wyścigowe.
[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img150.imageshack.us/img150/2536/szczen2a.jpg[/IMG][/URL]

Zabranie psiaka do Egiptu to był chyba szalony pomysł, ciekawa jestem jak Was odbierano, bo to przecież zupełnie inna kultura, a zwłaszcza inny stosunek do psów.
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

no cóż... to faktycznie była wielka przygoda i ogromne doświadczenie, zarówno dla nas jak i dla Safiego.Ludzie zaczepiali nas na ulicy i pytali się co TO jest i czy TO jest prawdziwe... robili sobie z nim zdjęcia, znalazło się nawet kilku amatorów do kupienia.. ale byli i tacy, którzy obrzucali nas niemiłymi spojrzeniami i próbowali dyskusji na temat: pies w islamie... mąż jest egipcjaninem, muzułmaninem i bardzo się przejął tymi przejawami dyskryminacji w jego religii, nawet szukał w Koranie, czy jest coś na ten temat, rozprawiał z imamami (rodzaj księdza), ale okazało się,że pies jest tak samo stworzeniem bożym jak każde inne.. W kulturze egipskiej docenia się bardziej koty i jeśli już ktoś trzyma zwierzę w domu, to jest to właśnie kot.. Psów jest sporo, ale na wpół dzikie, wałęsające się na rogatkach miast, czasem trzymane są w gospodarstwach na wsiach, ale i tam mają marny żywot, często bite i niedożywione. Wprawdzie słyszałam,że czasmi zdarza się piesek lepiej traktowany, ale jest to tylko w kręgach egipskich VIP, którzy poznali inne kultury świata. Nas, np. w sklepach i restauracjach, kasowano podwójnie, bo wszyscy myśleli,że jesteśmy właśnie takimi VIPami. Kiedy pojechaliśmy do rodziny, cała wieś się zeszła żeby zobaczyć to białe cudo, każdy chciał dotknąć, wziąść na ręce, dzieci chciały się z nim bawić... męczyło to Safiego i stresowało i, z jednej strony, chcieliśmy być uprzejmi, a z drugiej, denerwowaliśmy się,że pomimo próśb, ludzie nadal zaczepiają Safiego.
No cóż, ale popularność i wyjątkowość ma swoją cenę...
Safi leciał z nami samolotem, wprawdzie w klatce, ale na naszych kolanach.. na szczęście to tylko 4 godziny bezpośredniego lotu, bez żadnych przesiadek, oczywiście miał paszport, mikroczip i specjalistyczne badanie krwii.
Potem jeszcze kilkakrotnie przeprawiał się łódkami przez Nil, ciągle zmieniał auta i kierowców, miał ważne spotkanie z osłem, na małej wyspie bananowej, trochę pogadał z baranami, obwąchał wielbłada i zasmakował w świeżych daktylach, a na kolację zamawiał krewetki, te duże królewskie, specjalnie dla niego łowione...no.. czasami gołębie i baraninę, bo tam są wielkim przysmakiem..
Dla ochłody wpadał do basenu,żeby popływać.. ale morza nie polubił bo, chociaż spokojne i bez fal, ale strrrrasznie słone..
nie wiem czy skusiłby się sie jeszcze raz na takie wakacje... bo tam straszne upały; w sierpniu w Luksorze nawet do 50stopni bywa:angryy:

Link to comment
Share on other sites

No właśnie tak się zastanawiałam jak cotonek znosił te Egipskie upały???
Sama kiedyś miałam ochotę zabrać mojego kudłacza na wakacje do ciepłych krajów ale jak widzę jak się męczy przy Polskiej temperaturze 25-30C to trochę mnie przeraża co będzie jakby temperatura była wyższa. A jak wasz maluch dawał sobie radę??
a te gorące piaski nie pażyły w łąpki??
a klątwa faraona nie dopadła go???
ojeju ale ja jestem ciekawska:evil_lol:


PS swoją drogą to superowo że miał okazje zobaczyć tak egzotyczny kraj jakim jest Egipt ;)

Link to comment
Share on other sites

Klątwa nie dopadła bo mieliśmy karmę ze sobą i pił tylko wodę mineralną, a egipskie smakołyki dawaliśmy mu dopiero jak my przetestowaliśmy.. zresztą jedliśmy głównie w domu rodzinnym męża..
Łapki strasznie parzyły, więc często nosiłam go na rękach...
My tam pojechaliśmy do rodziny, mąz bardzo chciał się pochwalić swoim synkiem,ale byliśmy ograniczeni np. ze zwiedzaniem czy innymi przyjemnościami bo wszędzie musieliśmy mieć ze sobą Safiego. Na szczęście, tak jak pisałam wcześniej, mieliśmy do dyspozycji basen, tak więc największe upały spędzaliśmy w wodzie w cieniu parasola lub ukryci w pokoju, czekając na chłód wieczora i nocy.
Wakacje z psiakiem to wielka frajda, bo można do woli bawić się, szkolić,spacerować, pielęgnować, na wszystko jest czas, ale nie miałam sumienia zostawić go samego w pokoju, albo pod opieką, wprawdzie rodziny, ale dla Safiego, całkiem obcych osób.

Link to comment
Share on other sites

Nie należy się zbytnio przejmować psiakami na wakacjach. Cotony doskonale znoszą kilka godzin samotności. Z tego co zaobserwowałem (ukryta kamera :evil_lol:), to wówczas leżą relaksując się (zbierają siły na powitanie:multi:) lub śpią. Tak samo zachowują się pozostawione na kilka godzin w pokoju hotelowym - co prawda po pozostawieniu naszych oraz psich rzeczy (zapachów). Poza tym wszędzie wzbudzają ogromne zainteresowanie swoją "puchatością" oraz temperamentem - szczególnie "tańcami" na tylnych łapkach. (Żona boi się mnie zostawić samego z pieskami przed sklepem, bo zawsze znajdą się jakieś amatorki głaskania lub fotografii :oops:). Coraz więcej hoteli i restauracji oraz sklepów toleruje wprowadzanie "małych kudłaczy" na ich teren. Niestety, nasze, polskie plaże morskie są z reguły zamknięte dla piesków w okresie od czerwca do września :angryy:. Wydaje mi się, że lepiej mieliście w Egipcie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...