Jump to content
Dogomania

Zamojskie psiaki szukają domów i miłości


Tola

Recommended Posts

12 godzin temu, Tola napisał:

Pytałam też o tego psa - spokojny, łagodny, chyba nie bardzo radzi sobie w schronisku,  bo najczęściej siedzi przy wyjściu na wybieg, jak  Freya od Jaaga...

Rok urodzenia wpisany do książeczki - 2015

 

2288ddb6d73fb081med.jpg

Naprawdę siedzi tam jak Freya. Wygląda jak siedem nieszczęść, jest cały pożółkły od moczu, miedzy palcami drożdżaki, futerko w strąkach, zrezygnowana mina :(

Rewelacyjne to zdjęcie, widać na nim, że to przyjacielski psiak.

5e64d67d68851a79gen.jpg

 

Kotka nad ranem zeszła z szafy i próbowała sforsować szybę w oknie. Nie pomyślalam, że ona przecież dotąd nie miała do czynienia z oknem.W pokoju zastałam zrzucone wszystkie doniczki, rozwaloną ziemię i połamane rośliny. Teraz siedzi na drugim parapecie w doniczce z drzewkiem laurowym, drży ze strachu, jest cała w wylezionych kłaczkach, ze źrenicami jak spodki. Może nawet lepiej, że zeszła, bo szybciej ogarnie otoczenie.  Kotki Rysia i Oliwka siedza w pobliżu i ją obserwują.

Link to comment
Share on other sites

ojej biedna ta kotka :( 

nie uznaję takiego czegoś  jak koty wolnożyjące ... ale chyba lepiej jej będzie na "wolności" jednak :( 

szkoda że nie można jej wypuścić w miejscu które znała :(

ciekawe czy w miejscu gdzie ktoś stałe dokarmia miała by szansę zakotwiczyć czy uciekła by po wypuszczeniu gdzie pieprz rośnie

Link to comment
Share on other sites

34 minuty temu, Tianku napisał:

ojej biedna ta kotka :( 

nie uznaję takiego czegoś  jak koty wolnożyjące ... ale chyba lepiej jej będzie na "wolności" jednak :( 

szkoda że nie można jej wypuścić w miejscu które znała :(

ciekawe czy w miejscu gdzie ktoś stałe dokarmia miała by szansę zakotwiczyć czy uciekła by po wypuszczeniu gdzie pieprz rośnie

Tola ewentualnie chce ją wypuścić właśnie tam, skąd przyjechała. U nas zostały wcześniej wypuszczone dwa koty, takie, które zostały zabrane z miejsc, gdzie ktoś zabijał koty, więc nie mogły tam wrócić ze schroniska. jeden od razu zniknął, drugi trzymał się długo w pobliżu. Może i jest nadal, tylko cały czarny, a nie podchodzi zaden bliżej, więc nie jestem w stanie poznać.

Dzis powtórka z rozrywki: zrzucone doniczki z drugiego okna, szyby cale usmarowane śladami łap, jak chciała się wydostać,  kupa zrobiona w legowisku, choc kuweta jest 15 cm dalej ustawiona, na kanapie wymioty żółcią wymieszane z ziemią. Kotka nadal w totalnym stresie. chciałam podsunąć jej miskę z mokrym, żeby móc sprzątnąć kał, to tak trzasnęla, że miskę wytrąciła mi z dłoni prosto jedzeniem w tą kupe. Dobrze, że w miskę, a nie w dłoń. Zabrałam z pokoju Oliwke, została tylko stara Ryśka.

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Jaaga napisał:

Tola ewentualnie chce ją wypuścić właśnie tam, skąd przyjechała. U nas zostały wcześniej wypuszczone dwa koty, takie, które zostały zabrane z miejsc, gdzie ktoś zabijał koty, więc nie mogły tam wrócić ze schroniska. jeden od razu zniknął, drugi trzymał się długo w pobliżu. Może i jest nadal, tylko cały czarny, a nie podchodzi zaden bliżej, więc nie jestem w stanie poznać.

Dzis powtórka z rozrywki: zrzucone doniczki z drugiego okna, szyby cale usmarowane śladami łap, jak chciała się wydostać,  kupa zrobiona w legowisku, choc kuweta jest 15 cm dalej ustawiona, na kanapie wymioty żółcią wymieszane z ziemią. Kotka nadal w totalnym stresie. chciałam podsunąć jej miskę z mokrym, żeby móc sprzątnąć kał, to tak trzasnęla, że miskę wytrąciła mi z dłoni prosto jedzeniem w tą kupe. Dobrze, że w miskę, a nie w dłoń. Zabrałam z pokoju Oliwke, została tylko stara Ryśka.

Ja jestem przeciwniczką  uszczęśliwiania kotów wolnożyjacych na siłę i zamykanie ich w klatkach, czy nawet w domu. Przynosi to zazwyczaj więcej szkody niż pożytku. Ta kotka może po prostu  nie przeżyć tego stresu, a po drugie Jaaga uważaj bardzo żeby Cię nie zaatakowała bo może Cię dotkliwie pogryźć. 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, jankamałpa napisał:

Ja jestem przeciwniczką  uszczęśliwiania kotów wolnożyjacych na siłę i zamykanie ich w klatkach, czy nawet w domu. Przynosi to zazwyczaj więcej szkody niż pożytku. Ta kotka może po prostu  nie przeżyć tego stresu, a po drugie Jaaga uważaj bardzo żeby Cię nie zaatakowała bo może Cię dotkliwie pogryźć. 

Też się tego obawiam. Ona dalej nie je, a ja nie byłabym w stanie nawet jej nakarmić. Kot nie może długo nie jeść. Wszystko leży nie tknięte. Ona stale w takiej pozycji. Syf i sierść na oknie nie są u nas normą ;) to jej sprawka, a ja nie mogę po prostu zblizyć sie i sprzątnąć.

89022803_2572488963071234_3061042454787522560_n.jpg?_nc_cat=110&_nc_sid=b96e70&_nc_oc=AQn4LYnfqy7g7IyN8cEeS-OH0s1RZSoTm96peBkaivbeJ2sfdIsswGNksIAv80yd-VY&_nc_ht=scontent-vie1-1.xx&oh=60cfef13e941cb367d19c23547580780&oe=5E8FB82F

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Jaaga napisał:

Też się tego obawiam. Ona dalej nie je, a ja nie byłabym w stanie nawet jej nakarmić. Kot nie może długo nie jeść. Wszystko leży nie tknięte. Ona stale w takiej pozycji. Syf i sierść na oknie nie są u nas normą ;) to jej sprawka, a ja nie mogę po prostu zblizyć sie i sprzątnąć.

89022803_2572488963071234_3061042454787522560_n.jpg?_nc_cat=110&_nc_sid=b96e70&_nc_oc=AQn4LYnfqy7g7IyN8cEeS-OH0s1RZSoTm96peBkaivbeJ2sfdIsswGNksIAv80yd-VY&_nc_ht=scontent-vie1-1.xx&oh=60cfef13e941cb367d19c23547580780&oe=5E8FB82F

Ostateczne wyjście to otworzyć okno i wypuścić :(.

Link to comment
Share on other sites

 Może umieścić ja w pomieszczeniu gdzie będzie sama i nikt nie będzie się kręcił ani z ludzi , ani ze zwierzaków. koty podobno najbardziej lubią surową wołowinę. Nie wiem jakie masz możliwości , żeby jej dać.

A pije chociaż?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Poker napisał:

 Może umieścić ja w pomieszczeniu gdzie będzie sama i nikt nie będzie się kręcił ani z ludzi , ani ze zwierzaków. koty podobno najbardziej lubią surową wołowinę. Nie wiem jakie masz możliwości , żeby jej dać.

A pije chociaż?

Nie mam żadnego pomieszczenia, gdzie ma ludzi bądź kotów. Teraz jest w pokoju, gdzie jest tylko jedna stara kotka. I tak wywaliłam stamtąd Lindę i druga kotkę. Zresztą, co to da? Liczyliśmy na to, że dostosuje się do domowego życia. Gdyby miała je spędzić gdzieś zamknięta w osobnym pomieszczeniu, to dla mnie lepiej ją wypuścić, niż ma się trząść ze strachu i rozbijac na oknach przy każdym wejściu człowieka. U mamy w Katowicach była w pustym mieszkaniu, w zaciemnionej klatce i tam jadła i załatwiała się. Jednak kot nie może całego zycia spędzić w klatce.

Jedzenie przy niej nie tknięte, kupy już też nie zrobiła. woda i sucha karma są dalej, widziałam w nocy ze siedziała tam, więc może piła. Trudno mi stwierdzić, bo jest jeszcze Rysia. Moje oprócz Alexa, którego odchowałam ze szczeniakami na barfie, nie tkną surowej wołowiny. Spróbuję dziś podać, bo  mam zamrażarkę wypchaną mięsem dla psów.

7 godzin temu, jankamałpa napisał:

Ostateczne wyjście to otworzyć okno i wypuścić :(.

To nie wchodzi w grę przy psach. U nas musiałabym kota wynieść do stodoły, gdzie jest wyjście na zewnątrz, na pola. Tola i tak w razie, gdyby kotka nie zaaklimatyziwała się, planuje jej powrót do Zamościa i wypuszczenie, w miejscu odłowienia.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Tianku napisał:

chyba w takim razie trzeba jak najszybciej szukać transportu 

też tak myślę. Ona zna tam teren, jest u siebie. Tu może nie dać rady. Nie każde stworzenie da się uszczęśliwić na modłę ludzką.

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, jankamałpa napisał:

Ja jestem przeciwniczką  uszczęśliwiania kotów wolnożyjacych na siłę i zamykanie ich w klatkach, czy nawet w domu. Przynosi to zazwyczaj więcej szkody niż pożytku. Ta kotka może po prostu  nie przeżyć tego stresu, a po drugie Jaaga uważaj bardzo żeby Cię nie zaatakowała bo może Cię dotkliwie pogryźć. 

Mamy takie samo zdanie... Nie wszystkie koty dadzą się udomowić niestety. Trzeba dawać im szansę, ale też nic na siłę. 
Zgodzę się, że kotka powinna jak najszybciej wrócić w dotyhczasowe miejsce bytowania. 
Żal jej mocno.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Anula napisał:

Kicia ileś czasu chyba siedziała w klatce w Izbicy tylko nie wiem jak długo.Zastanawiam się czy teraz sobie poradzi na wolności,czy na tym jej miejscu ktoś dokarmiałby ją.

Siedziała od grudnia, więc długo. Na jutro mam zamówiony Feliway dyfuzor, bo ponoć w przychodni, gdzie była jest to stosowane. Spróbujemy jeszcze tego.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.03.2020 o 08:27, Tianku napisał:

chyba w takim razie trzeba jak najszybciej szukać transportu 

 

Dnia 10.03.2020 o 14:10, Poker napisał:

też tak myślę. Ona zna tam teren, jest u siebie. Tu może nie dać rady. Nie każde stworzenie da się uszczęśliwić na modłę ludzką.

 

Dnia 10.03.2020 o 14:19, Tyś(ka) napisał:

Mamy takie samo zdanie... Nie wszystkie koty dadzą się udomowić niestety. Trzeba dawać im szansę, ale też nic na siłę. 
Zgodzę się, że kotka powinna jak najszybciej wrócić w dotyhczasowe miejsce bytowania. 
Żal jej mocno.

Z tym powrotem w dotychczasowe miejsce będzie niestety problem:(

Może ja najpierw wytlumaczę, jak to się stało, że kotka jest tu gdzie jest, bo nikt z nas nie chciał dla niej źle.

Kotka żyła przy małej, starej przychodni w Zamościu (dzielnica przemysłowa, teren Zakładów Drzewnych).  W piwnicy przychodni (w archiwum) urodziła kociaki, więc 2 pracownice przychodni zaczęły ją tam  dokarmiać. Do nas zwróciły się o pomoc w dostarczeniu karmy. Ale właścicielowi przychodni nie bardzo spodobał się pomysł 3 kotów w budynku i  zarządził ich usunięcie. Panie  zadzwoniły więc ponownie do TZa  z prośbą o zabranie kotów - tak trafiły do lecznicy w Izbicy.  Mieliśmy nadzieję, że kotka okaże się  zwierzakiem po przejściach i będzie potrzebowała tylko czasu.

Co okazało się potem, wiecie...

Po rozmowie  z Jagną  wymyśliłam, żeby kotka wróciła w dotychczasowe miejsce, nie znając obecnej sytuacji, jaka tam panuje.

Dzisiaj TZ byl w tej przychodni, rozmawiał z kobietą, która kotkę dokarmiała. Przychodnia jest w stanie likwidacji, zostało już tylko  2 lekarzy. W archiwum są w tej chwili pracownicy, którzy porządkują dokumenty, w czerwcu budynek zostanie całkowicie zamknięty. W obecnej chwili kotka nie miałaby nawet jak wejść do piwnicy, skazana byłaby na życie na zapleczu hali produkcyjnej. Pani dokarmiałaby kotkę tylko do czerwca, potem traci tam pracę.

Rozmawiałam dzisiaj z wetką z Izbicy, dała parę rad, przekazałam je Jagnie. W lecznicy kotka jadła, korzystała z kuwety, ale całymi dniami siedziała w swojej budce.

Wypuszczenie kotki u Jagny zaskutkuje jej ucieczką;  nie będzie się trzymała  miejsca, bo nie jest z nim związana. Czy da sobie radę na  na obcym terenie, wątpię.

Przywiezienie jej tutaj  w obecnej sytuacji skaże ją na gorsze życie, niż miała poprzednio. Co wybrać, które wyjście jest lepszym złem?

 Nie jestem zwolenniczką zamykania dzikich kotów w klatkach, dzikie kotki z działek sterylizowaliśmy i wypuszczaliśmy w znanych im miejscach, gdzie żyją nadal, dokarmiane przez karmicielki.

Tutaj nikt nie wiedział,  czy kotka jest dzika, czy tylko unika ludzi. Chciano ją zlikwidować, więc zabranie jej to był jedyny sposób na ratunek dla niej.  Na tym terenie jest dużo porzuconych kotów, dwa tyg. temu tez sterylizowaliśmy kotkę z tamtych terenów,   nie wszystkie  okazują się dzikie.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Poker napisał:

Sytuacja rzeczywiście bardzo trudna. To może wstawić budkę do pokoju , żeby miała swój azyl . Obok kuwetę . Miskę może wkładać do budki.

Bardzo bym chciała, żeby tak było. Tylko jak teraz namówić kotkę, aby weszła do budki, ona jest w strasznym stresie:(

Link to comment
Share on other sites

Elik  była dzisiaj na wizycie w Krakowie dla Cekinka no i maluch może się pakować!

7242eb81faabce19med.jpg

Bardzo dziękuję Ci Elu, że pomimo ogromnych problemów ze swoimi psiakami, zgodziłaś się podejść do rodziny.

Havanka - dziękuję za krakowski OLx

serce-ruchomy-obrazek-0820.gif

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

24 minuty temu, Tola napisał:

Elik  była dzisiaj na wizycie w Krakowie dla Cekinka no i maluch może się pakować!

Bardzo dziękuję Ci Elu, że pomimo ogromnych problemów ze swoimi psiakami, zgodziłaś się podejść do rodziny.

Havanka - dziękuję za krakowski OLx

serce-ruchomy-obrazek-0820.gif

 

Bardzo się cieszę, że się udało !

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Poker napisał:

Sytuacja rzeczywiście bardzo trudna. To może wstawić budkę do pokoju , żeby miała swój azyl . Obok kuwetę . Miskę może wkładać do budki.

Mam ją w pokoju gościnnym, gdzie spotykam się z klientami odbierającymi szczeniaki. Nie mogę tam rozłozyć całego majdanu klatkowo-kuwetowego. Budki ma, ale nie wejdzie. Na parapet budka nie zmieści się. W całym domu są zwierzęta. Psów nie zna. Choćbym mogła połączyć ją z kotami, to byłaby wojna.

Jesli po dyfuzorze nie uspokoi się, to mysle, ze jednak wypuszczenie jej u nas będzie najlepsze w tak patowej sytuacji. Najpierw trzebaby ja nakłonic do wejścia do klatki. Potem klatke umiescić w stodole, zeby przywykła do miejsca i dopiero po jakims czasie otworzyć. Tu wszystkie okoliczne koty chodzą luzem, poluja na polach, krzywdy nikt jej nie zrobi. Zresztą ta bura koteczka, którą ktoś niedawno chyba podrzucil też trzyma się stodoły, chodzi tu jeść i spać. Ją jednak będę lada dzień łapać, bo juz daje się głaskać, tylko nie podnosić. Muszę ją dać wysterylizowac, bo przyprowadziła sobie jakiego kota kilka dni temu. Ją dam na testy, sterylkę i do mamy do Katowicm zeby szukac domu. 

Dziś rano pokój znowu wygląda, jakby przeszło tornado. Zabrałam rosliny z parapetów, ale zostawiłam  w doniczkach na wiszących z boku okna metalowych kwietnikach, to wspinala się i po nich na samą gorę okna, wszystkie doniczki pozrzucała, cały pokój w ziemi, rozwalonych kwiatkach, do tego wywaliła kuwetę, rozrzuciła karmę, zrzuciła koszyk z legowiskiem do tej rozsypanej zawatości kuwety, poszarpała firanę. Po prostu tragedia. Nadal nie jestem w stanie nawet umyć ogluconego okna czy parapetów, rzuca się, jak tylko się zbliżę. Odkurzacza nawet nie mam odwagi użyć.

Moze ktoś inny ma mozliwosć udostepnić jej osobne, niezamieszkane pomieszczenie? My naprawde nie jesteśmy w stanie tak z nią funkcjonować. Chyba zresztą nikt z Was tego nie wytrzymałby w normalnie użytkowanym pokoju. Czekam na Feliway. Jesli nie pomoże, to trzeba mysleć o wypuszczeniu. Gdyby Tpla chciała ją wypuścić gdzie u siebie, to muszę wczesniej wiedziec, żeby udało się ją zwabic do kaltki przed transportem i dowieźć do Katowic.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Tianku napisał:

Da sobie radę ja bym się nie martwiła i jak najszybciej ją wypuściła tym bardziej że nic nie je 

klatka w stodole to dobry pomysł ale jak ją tam zwabić :(

W nocy zjadała suchą karme i piła. Dziś miał być dyfuzor, ale nie dotarł do przychodni. Ostatnie moje zamówienia z allegro też są opóźnione. Poczekam jak zareaguje na dyfuzor. Gdyby póxniej i tak była nadal w dużym stresie, to wstawie klatke do pokoju, dam do niej jedzenie, zostanę tam na noc i spróbuję ją zamknąć. Póxniej Tola zadecyduje, czy mam ją dać do stodoły, czy ma wrócić do Zamościa. Stodołę mamy o tyle dobrą, że są dwa wejścia: od nas z placu i drugie na zewnątrz, na pola. W ten sam sposób wychodzi na zewnątrz ta druga koteczka, która u nas się pojawiła.Stodoła jest murowana, ogromna, wyścielona słomą. Myślę, że kotka powinna się tam trzymać o ile będzie tam najpierw w klatce. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...