Jump to content
Dogomania

Zamojskie psiaki szukają domów i miłości


Tola

Recommended Posts

4 godziny temu, elik napisał:

Dzięki.  To już jutro. Kennel stoi w sypialni  :(

 Bardzo współczuję Elu bo moja Julika miała podobnie i było podejrzenie zerwania wiązadła.Dostałam skierowanie do kliniki na operację i arthrovet do podawania bo to było przed weekendem.Podawałam,masowałam i płakałam....Jednak z każdym dniem była malutka poprawa i iskierka nadziei,że może jednak obejdzie się bez bardzo kosztownej operacji, rzędu ok.1000e.Szczęście nam dopisało i Julisia wróciła do zdrowia i do końca jej dni ta kontuzja się nie odezwała.Najwidoczniej było to nie zerwanie, a chyba naciągnięcie,skoro ustąpiło...

Wiem co wtedy przechodziłam dlatego mocno przytulam i będę jutro mocno trzymać za Was kciuki!

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

27 minut temu, Bogusik napisał:

Wiem co wtedy przechodziłam dlatego mocno przytulam i będę jutro mocno trzymać za Was kciuki!

Dziękuję Boguniu kochana. Ja już dzisiaj ryczę. Trzeba by unikać sytuacji, w której się mu to stało, a ja nie mam pojęcia kiedy to się mogło stać.

Musi go to bardzo boleć, bo teraz to już nawet jak stoi, to nie podpiera się tą łapeczką. Trzyma ją w górze.

Link to comment
Share on other sites

31 minut temu, elik napisał:

Dziękuję Boguniu kochana. Ja już dzisiaj ryczę. Trzeba by unikać sytuacji, w której się mu to stało, a ja nie mam pojęcia kiedy to się mogło stać.

Musi go to bardzo boleć, bo teraz to już nawet jak stoi, to nie podpiera się tą łapeczką. Trzyma ją w górze.

Elu tego się niestety ale nie przewidzi...Julika miała swoje legowisko tuż obok niewysokiej kanapy.Przeważnie wchodziła do niego i wskakiwała ok 25 cm. na kanapę i tak było zawsze.Tego dnia ja byłam w kuchni, a ona sobie spała na kanapie i nagle usłyszałam okropny płacz...To się stało przy zeskoku, bardzo ją to bolało i też nie mogła w ogóle stanąć na tej nóżce :( W te pędy do weta i dalej było jak już wcześniej napisałam...Z całego serca życzyłabym tego Alficzkowi aby tak się to szczęśliwie zakończyło,jak w przypadku Juliki!Piszesz jednak,że operacja nieunikniona,więc pozostaje przesyłać dobre myśli i mocno zaciskać kciuki!

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Bogusik napisał:

Piszesz jednak,że operacja nieunikniona,więc pozostaje przesyłać dobre myśli i mocno zaciskać kciuki!

Lekarz ortopeda wykręcał łapkę Alfika na wszystkie strony i kręciła się tak, jakby nie było żadnego oporu i co dziwne, Alfik nie czuł bólu. Odczuwa ból tylko gdy staje na tą łapkę. Wet powiedział, że nie ma żadnej wątpliwości, że to właśnie zerwanie tego wiązadła, że takie objawy daje tylko ten przypadek. Bardzo mi go żal, bo on jest taki  ruchliwy, jak to mówią, jak żywe srebro, małe ADHD, a po operacji czeka go bardzo długi okres oszczędzania tej łapki. 

Jak teraz przeczytałam o tym płaczu Twojej suni, to przypomniało mi się, że była taka sytuacja, że nagle usłyszeliśmy płacz Alficzka, a że był wówczas w innym pomieszczeniu, nie wiedzieliśmy z jakiego powodu płakał. Gdy podbiegliśmy nic się nie działo i nic nie wskazywało, co mogło być powodem tego płaczu. Prawdopodobnie to wtedy naciągnął, czy naderwał to wiązadło, ale chyba nie od razu zerwał, bo nie od razu tak kulał.W tak wyraźny sposób zaczął kuleć w ubiegłym tygodniu. Dlatego przyspieszyliśmy szczepienie obu psiaczków, żeby wet przy okazji szczepienia zobaczył co z tą łapką. Ale nasza wetka już go nie zaszczepiła, tylko Masię. Powiedziała, że prawdopodobnie będzie operowany, a po szczepieniu musiałby mieć 2 tygodnie karencji. No i dobrze, że go nie zaszczepiła, bo musiałby o te 2 tygodnie dłużej cierpieć.

Ten rok był dla mnie bogaty w przykre wydarzenia. Oby to był już koniec tych wydarzeń.

Mam nadzieję Martusiu, że mi wybaczysz to odejście od głównego tematu tego wątku.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, elik napisał:

Lekarz ortopeda wykręcał łapkę Alfika na wszystkie strony i kręciła się tak, jakby nie było żadnego oporu i co dziwne, Alfik nie czuł bólu. Odczuwa ból tylko gdy staje na tą łapkę. Wet powiedział, że nie ma żadnej wątpliwości, że to właśnie zerwanie tego wiązadła, że takie objawy daje tylko ten przypadek. Bardzo mi go żal, bo on jest taki  ruchliwy, jak to mówią, jak żywe srebro, małe ADHD, a po operacji czeka go bardzo długi okres oszczędzania tej łapki. 

Jak teraz przeczytałam o tym płaczu Twojej suni, to przypomniało mi się, że była taka sytuacja, że nagle usłyszeliśmy płacz Alficzka, a że był wówczas w innym pomieszczeniu, nie wiedzieliśmy z jakiego powodu płakał. Gdy podbiegliśmy nic się nie działo i nic nie wskazywało, co mogło być powodem tego płaczu. Prawdopodobnie to wtedy naciągnął, czy naderwał to wiązadło, ale chyba nie od razu zerwał, bo nie od razu tak kulał.W tak wyraźny sposób zaczął kuleć w ubiegłym tygodniu. Dlatego przyspieszyliśmy szczepienie obu psiaczków, żeby wet przy okazji szczepienia zobaczył co z tą łapką. Ale nasza wetka już go nie zaszczepiła, tylko Masię. Powiedziała, że prawdopodobnie będzie operowany, a po szczepieniu musiałby mieć 2 tygodnie karencji. No i dobrze, że go nie zaszczepiła, bo musiałby o te 2 tygodnie dłużej cierpieć.

Ten rok był dla mnie bogaty w przykre wydarzenia. Oby to był już koniec tych wydarzeń.

Mam nadzieję Martusiu, że mi wybaczysz to odejście od głównego tematu tego wątku.

Znając Martę,to na pewno nie będzie miała nic przeciw temu,co piszesz.Przecież wszystkie psiaki nie dogomaniackie,nasze i nie nasze,w taki czy inny sposób adoptowane, tak samo poruszają nasze serca.Zawsze w obliczu  trudnej sytuacji, trzymamy za nie kciuki zawsze tak samo.Wiem,że to może nie wiele ale jednak  pomaga taka świadomość,że nie jest się z tym samemu,że są osoby które wspierają słowem i myślami.Też o Julice pisałam na jakimś wątku,choć sunia nie z dogo i wiele osób przyjęło to ze zrozumieniem.Było mi  lżej  przejść przez  nie jedną ciężką sytuację związaną z jej zdrowiem,a szczególnie, gdy odeszła na zawsze....Dla mnie dogo to jedna Wielka Rodzina i wszystkie sprawy związane z psiakami,j powinny nas tak samo obchodzić.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

52 minuty temu, Bogusik napisał:

Znając Martę,to na pewno nie będzie miała nic przeciw temu,co piszesz.Przecież wszystkie psiaki nie dogomaniackie,nasze i nie nasze,w taki czy inny sposób adoptowane, tak samo poruszają nasze serca.Zawsze w obliczu  trudnej sytuacji, trzymamy za nie kciuki zawsze tak samo.Wiem,że to może nie wiele ale jednak  pomaga taka świadomość,że nie jest się z tym samemu,że są osoby które wspierają słowem i myślami.Też o Julice pisałam na jakimś wątku,choć sunia nie z dogo i wiele osób przyjęło to ze zrozumieniem.Było mi  lżej  przejść przez  nie jedną ciężką sytuację związaną z jej zdrowiem,a szczególnie, gdy odeszła na zawsze....Dla mnie dogo to jedna Wielka Rodzina i wszystkie sprawy związane z psiakami,j powinny nas tak samo obchodzić.

Masz rację Boguniu :) To wspaniale czuć, że nie jest sie samemu z problemem. Alfik to psiak dogomaniacki. Byliśmy najpierw dla niego BDT, a potem DS :) Tak to u nas dogomaniaków często bywa. Adoptowałam go od karusiap po śmierci jego  opiekunki. Zostały 4 suczki i 1 piesek. Suczki dość szybko znalazły domy, a ten się ostał i osiadł u nas na stałe  :)  Wydaje mi sie, że on był u nas od zawsze.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elik napisał:

Masz rację Boguniu :) To wspaniale czuć, że nie jest sie samemu z problemem. Alfik to psiak dogomaniacki. Byliśmy najpierw dla niego BDT, a potem DS :) Tak to u nas dogomaniaków często bywa. Adoptowałam go od karusiap po śmierci jego  opiekunki. Zostały 4 suczki i 1 piesek. Suczki dość szybko znalazły domy, a ten się ostał i osiadł u nas na stałe  :)  Wydaje mi sie, że on był u nas od zawsze.

O widzisz,to nawet nie wiedziałam,że Alficzek jest dogomaniacki :) Miał chłopak farta,że daliście mu dom na stałe:) A teraz też, bo zrobicie wszystko aby pomóc mu wrócić do zdrowia!:)

Mam nadzieję,że jutro znajdziesz chwilkę czasu i napiszesz nam parę słów co u Alficzka.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Bogusik napisał:

O widzisz,to nawet nie wiedziałam,że Alficzek jest dogomaniacki :) Miał chłopak farta,że daliście mu dom na stałe:) A teraz też, bo zrobicie wszystko aby pomóc mu wrócić do zdrowia!:)

Mam nadzieję,że jutro znajdziesz chwilkę czasu i napiszesz nam parę słów co u Alficzka.

Dla każdego psiaczka, który był u nas w BDT robiliśmy wszystko co było w naszej mocy, przy Waszym wsparciu finansowym i emocjonalnym.

Masia też jest adoptowana z dogo jako 2-4-ro letni psiak, a teraz ma 16 :)

Skoro tyle Wam o Alficzku opowiedziałam, to Nie ma innej opcji :)  Napiszę jak zniósł operacje, jak tylko przywieziemy go do domu i zakwateruję go w nowych warunkach.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, Bogusik napisał:

Znając Martę,to na pewno nie będzie miała nic przeciw temu,co piszesz.Przecież wszystkie psiaki nie dogomaniackie,nasze i nie nasze,w taki czy inny sposób adoptowane, tak samo poruszają nasze serca.Zawsze w obliczu  trudnej sytuacji, trzymamy za nie kciuki zawsze tak samo.Wiem,że to może nie wiele ale jednak  pomaga taka świadomość,że nie jest się z tym samemu,że są osoby które wspierają słowem i myślami.Też o Julice pisałam na jakimś wątku,choć sunia nie z dogo i wiele osób przyjęło to ze zrozumieniem.Było mi  lżej  przejść przez  nie jedną ciężką sytuację związaną z jej zdrowiem,a szczególnie, gdy odeszła na zawsze....Dla mnie dogo to jedna Wielka Rodzina i wszystkie sprawy związane z psiakami,j powinny nas tak samo obchodzić.

Oczywiście, że nie mam nic przeciwko informacjom o innych psiakach, one wszystkie są nasze i należy się im uwaga i wsparcie.

Gdzie jak nie tutaj, na forum, możemy nie tylko ratować psy, szukać dla nich pomocy, ale i rozmawiać o swoich problemach i o problemach z naszymi własnymi zwierzakami.

Pisząc o swoich kłopotach  nie tylko zyskujemy cenne rady, czujemy wielkie wsparcie, ale i bardziej siebie poznajemy, wzmacniamy więzi, a to bardzo ważne i potrzebne we wzajemnych relacjach :).

Trzymam kciuki za Alficzka bardzo mocno, Ciebie Elu przytulam i życzę dużo sił i dużo nadziei, że będzie dobrze.

 

 

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Bogusik napisał:

Ela nic nie napisała ale mam nadzieję,że z Alfikiem wszystko dobrze....

Bardzo przepraszam Boguniu, byłam ogromnie zajęta, bo prawie cały czas leżę na podłodze przy Alfisiu, żeby nie musiał mieć założonego kołnierza, a chciałam ostatecznie zakończyć bazarek, który trwał do 30.11. żeby zacząć drugi. Nie wiem czy mi sie uda tak jak planowałam od 15.12. ale tamten musiałam już zakończyć.

Przekopiuję tu to, co napisałam na wątku Beni

To relacja z wczoraj, jak pojechaliśmy odebrać Alfisia:

Ja to mam jakieś mega koślawe szczęście. Ten rok daje mi do wiwatu. Pani w recepcji powitała nas słowami: Ale ja operację Alfika mam zapisaną na przyszły wtorek, na 17-tego. Oczy zrobiły mi się chyba jak spodki pod szklanki i na chwile zaniemówiłam. Pytam panią jak to sobie wyobraża -   pies od rana głodny, w przyszły wtorek mąż pracuje, a przede wszystkim no jak pozwolić psu cierpieć tak długo??? Po co. Chciałam, żeby był operowany jak  najszybciej, już w ubiegłą sobotę więc miałabym zwlekać do przyszłego wtorku?  Pani widziała, że zanosi się na burzę, a właściwie nawałnicę. Niewiele brakowało.  Gdyby pani szybko nie wyszła i wróciła z wieścią, że jest ok, że się wyjaśniło to nie wiem, czy nie eksplodowałabym. Chciałam zostać z Alfikiej do momentu, aż uśnie, ale pani powiedziała, że to niemożliwe, że musimy go już zostawić i przyjść po niego około godz. 22-giej. Oczy znowu w spodki. Przecież wet w sobotę mówił, że odbierzemy go około 19-tej. Skąd ta zmiana? Pani tego nie potrafiła wyjaśnić, tylko powtarzała, że teraz jest taka decyzja. Co było robić. Zostawiliśmy biedaka.  Oczywiście chciał się jej zerwać ze smyczy za nami i skuczał, a ja w bek :(  Wybiegłam. Wyobrażam sobie, co on tam przeżywa. Pewnie myśli, że znowu został porzucony.

Po uspokojeniu się i przemyśleniu całej sprawy doszliśmy do wniosku, że pewnie świadomie przyjęli jakąś drugą operacje na ten sam termin i myśleli, że może sie uda, że zabajerują mnie, że to jakaś pomyłka i że dam się zbyć. Pewnie gdyby to o mnie chodziło, to by się im udało, ale z Alfikiem nie przeszedł ten numer!!!  Biedak będzie tam czekał sam i przeżywał, bo pewnie teraz operują innego psiaka. Wet mówił, że odbierzemy go o 19-tej, a teraz nagle o 2 godziny później? Przecież nic się nie skomplikowało w międzyczasie, jest jak było. Tyle godzin będzie operowany?? Na bank wzięli drugiego psa na tą samą godzinę. Jestem potwornie zdenerwowana tą sytuacją. Żeby mi chociaż pozwolili z nim zostać póki go nie uśpią. Gnoje. Zero empatii. Po raz kolejny przekonuję się, że moja wetka należy do zdecydowanej mniejszości wetów, którzy przejmują się odczuciami pacjentów. Niestety nie wykonuje wszystkiego, a szkoda :(

Jakoś muszę dotrwać do tej 22-giej. Ale ja im wygarnę, co o nich myślę. Niech tylko Alfikowi zagoi się łapka.

 

A to z dzisiaj:

Jestem, oboje żyjemy, choć ciężko jest :(  Finuś trzyma tą łapkę cały czas w górze, nawet się nią nie  podpiera. Noc spędził w kennelu :(

Prawie cały czas cichutko pojękuje. T łapka wygląda okropnie. Prawie całą doopinkę ma wygoloną i pomalowaną na pomarańczowo. Aby dopełnić czarę goryczy, Finuś ma założony kołnierz  :(  Zdejmuję mu go, jak tylko mogę mieć go na oku, ale i tak biedaczek jest, a jakoby go nie było. Leży i kompletnie się nie rusza :(

Dostał 3 rodzaje tabletek: Elanco 100 mg  – 1x24 h, Clavaseptin – 1x12 h i Pyralginę 500 mg – 0,5x12 h.  Trudno będzie je podawać, bo na razie nie chce jeść, ani pić, a przecież od poniedziałku nic nie jadł :(  Znajoma uświadomiła mi, że teraz powinien dużo pić, żeby wypłukać organizm z narkozy. Jeśli nadal nie będzie chciał pić, to mam poić go choćby na siłę strzykawką. A wet nawet o tym nie wspomniał!  Muszę kupić taką większą strzykawkę, bo jak na razie nie jest zainteresowany piciem.

Jak się nieco ogarnę to pokażę Wam Alfinia bidusia. Teraz leży pomiędzy moimi nogami i dlatego mogę oderwać od niego oczy. Czuwają nad nim moje nogi :)

 

Po porannej sesji na dogo położyłam się obok Alfika na podłodze na kołdrze i kocach i tak przeleżeliśmy, z przerwą na spacer, do godz. 15-tej.  Na spacer wyniosłam go na rękach, bo mamy kilka schodów do wyjścia poza budynek. 14 kilo z hakiem to za wiele, jak na mój kręgosłup, ale jak mąż jest w pracy 12 godzin. Musimy pomyśleć o jakiejś platformie, bo długo tak nie pociągnę.

Alfik sam zaczął pić, na spacerze zrobił siooo. Zjadł troszku mięsa z indyczej szyi, ale niewiele. Może jutro będzie miał większy apetyt. Po powrocie ze spaceru cały czas leży. Chyba śpi, bo ma zamknięte oczka. Jak dotąd, kołnierz miał założony tylko w nocy, gdy był w kennelu. Jutro będzie też mąż więc będę mogła porobić zdjęcia fantów na kolejny bazarek.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A to mała Bakalia, znaleziona na ryneczku przy Orzeszkowej.

Byliśmy dzisiaj z małą w lecznicy, bo trochę kicha, dostała leki.

Pani, która ja znalazła już pyta, kiedy zabieramy koteczkę:(.

Jakby ktoś mógł pomóc i zrobić OLX na Kraków, bardzo proszę, dom pilnie potrzebny!

Kotka ma ok. 3,5 mięs., testy ujemne, miziasta, korzysta z kuwety.

9b27d48e1f629bbcmed.jpg

7fadf557ddef6bebmed.jpg

0e62879bbb0a4520med.jpg

ab3c87e53ffa1ea7med.jpg

1833317ceadb75dfmed.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tola napisał:

A to mała Bakalia, znaleziona na ryneczku przy Orzeszkowej.

Byliśmy dzisiaj z małą w lecznicy, bo trochę kicha, dostała leki.

Pani, która ja znalazła już pyta, kiedy zabieramy koteczkę:(.

Jakby ktoś mógł pomóc i zrobić OLX na Kraków, bardzo proszę, dom pilnie potrzebny!

Kotka ma ok. 3,5 roku, testy ujemne, miziasta, korzysta z kuwety.

9b27d48e1f629bbcmed.jpg

7fadf557ddef6bebmed.jpg

0e62879bbb0a4520med.jpg

ab3c87e53ffa1ea7med.jpg

1833317ceadb75dfmed.jpg

 

Zaraz zrobię :)

 

Kicia Maja

https://www.olx.pl/oferta/kicia-maja-czeka-na-kochajacego-czlowieka-CID103-IDCQsIR.html

Link to comment
Share on other sites

Byłam dzisiaj w schronisku, porobiłam parę zdjęć, może chociaż jedno psie życie uda się zabrać na święta zza tych krat...

Nie byłam u wszystkich psów, bo właściwie w dalszych boksach nic się nie zmieniło, przerażająco smutne psie oczy,   wciąż te same:(

Najmniejsza sunia w schronisku, wielkości mojej Zulci, więc około 6 kg, niedawno po sterylizacji.

Najbardziej domagała się  uwagi, błagała wzrokiem, aby się zatrzymać;  ona jedna została i nie uciekała przed pracownikiem

c6807278d18b4127med.jpg

39ae4fa5d6e32288med.jpg

19936dcc9245494amed.jpg

5400d65ac3afea2emed.jpg

64f3abc79300f339med.jpg

 

 

Link to comment
Share on other sites

5378e6d56a14eb05med.jpg

a82064c08a4925f4med.jpg

Mała, drobniutka, sunia na długich nóżkach z puchatym ogonkiem

48a084c863c545eemed.jpg

Bardzo ładna suczka

14bd187c267d737amed.jpg

Niestety nie ma więcej zdjęć  z tego boksu, było sprzątanie,  przyszedł pracownik i wszystkie suczki uciekły.

Oprócz tej malizny z poprzedniego postu.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...