Jump to content
Dogomania

Zamojskie psiaki szukają domów i miłości


Tola

Recommended Posts

Dnia 3.03.2020 o 20:11, Tianku napisał:

Pisalam Wam tu kiedys o kotach ktorym chcialam pomoc byly cztery male i dwie kocice matka malych i jej corka z poprzedniego roku. Matka jest taka poldzika udalo sie zlapac jedynie dwa ppdrosniete poldzikie male dwa niestety zaginely:( w jesieni udalo sie do lapki zlapac ta dorosla corke - dzikus totalny ona uciekala jak sie na nia popatrzylo... Po sterylce poszla prosto na ulice bo podobno tak szalala ze sie bali ze sobie cos zrobi. Wszystko z nia ok ale o czym chce napisac... Znalazla sie starsza Pani ktora teraz regularnie ich dokarmia i co ta dzika kotka chyba po tej sterylce tak sie zmienila bo chodzi miedzy nogami tej Pani (dotknac sie nie da) i tak zlagodniala nawet obcym da sie sobie poprzygladac :)  ja sie kompletnie na kotach nie znam ale jak taki dzik sie zmienil na ulicy.. to moze i dla kotki zamojskiej jest nadzieja :) 

p.s.a na druga kotke urzadzamy polowanie niedlugo ale ciezki temat :( 

 

Bardzo chciałabym, aby przestała się bać i zaczęła korzystać z normalnego, kociego życia, ale jak będzie, zobaczymy.

Myślę, ze Jaaga opowie nam o każdym sukcesie koci.

Dnia 3.03.2020 o 20:24, Havanka napisał:

Zrobiłam obiecane ogłoszenie Zorro i Cekina, na Kraków: https://www.olx.pl/oferta/cekin-i-zorro-kocie-pieknosci-do-adopcji-CID103-IDDWq5j.html

Pięknie dziękuję serce-ruchomy-obrazek-0486.gif

Było jedno zapytanie o Zorro i dwa o cekina, oba z Krakowa, jak na razie domu z tego nie będzie.

Ale najważniejsze, ze jest zainteresowanie!

Dnia 4.03.2020 o 12:00, Jaaga napisał:

Ogłosiłam Cekina na FB. jest ciekawie umaszczony, więc może komuś wpadnie w oko. Ważne, żeby podrostki wyadoptować, zanim pojawi się wysyp maluchów, bo potem do jesieni będą miały mniejsze szanse na adopcję.

Też pięknie dziękuję serce-ruchomy-obrazek-0486.gif.

Wczoraj dzwonił pan z Chorzowa, nie pytałam, gdzie znalazł ogłoszenie, ale bardzo mu się spieszyło, chciał kota na już.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 4.03.2020 o 12:47, Livka napisał:

Co to za psiaki ? Wiadomo o nich coś więcej ?Ten po prawej to Bruno ? Czy już mam jakieś omamy ?

416d4e3c6b7c9b4agen.jpg

 

10 godzin temu, Jaaga napisał:

Ten po lewej jest cudny. Zwróciłam na niego uwage na zdjeciach Toli. Bardzo mi go żal, że wegetuje w schronisku. Prawie identyczny Tarzan wychowywał mnie w dzieciństwie praktycznie od urodzenia. Był moim najlepszym opiekunem i przyjacielem. pamiętam jego śmierc, kiedy miałam 6 lat. 40 lat temu nikt nie słyszał o kastracji, pobiegł za suka z cieczką, zabił go pociąg. przez całe dzieciństwo nie mogłam miec psa, po smierci Tarzana nikt z domowników oprócz mnie nie chciał mieć następnego. Dlatego widok tego psiaka mnie tak poruszył. Życzę mu dobrego domu. T

o takie smutne, że śliczne, teoretycznie adopcyjne psiaki muszą marnowac życie w schroniskowym kojcu. Nie wiem jak Wy, ale ja mam slabość do pewnych psiaków, jak tylko je zobaczę. Tak było z Freyą. Wtedy mieliśmy dogomaniackie psiaki u siebie, zarzekałam się, że ani jeden więcej. Jednak po miesiącach szukania jej domu na FB, kiedy zobaczyłam kolejne jej zdjęcie wstawione przez Tolę, jak stoi wycofana w kojcu, to była decyzja podyktowana sercem, nie rozumem. Na dzień dzisiejszy wiem, że to była dobra decyzja. Każdy jej normalny dzień jest warty zabrania jej wtedy. To cudowny pies, który spędził podobno w schronisku kilka lat niezauwazony.

Z lepszych wiadomości chciałam przekazać, że wczoraj wieczorem dzika kicia z Zamościa dotarła do mojej mamy w Katowicach i nawet calkowicie grzecznie się zachowywała. Jutro Andrzej po nią jedzie. trzymajcie kciuki za jej zachowanie, bo ze względów zdrowotnych musi na razie mieszkać w pokoju gościnnym. Juz w sobotę bedzie miała test z obcymi osobami w domu.

Ten po prawej jest faktycznie bardzo podobny do Bruno, a ten czarny z białym krawatem do Czarka, który był w schronisku, pojechał do DT u mari23 i ma już własny dom.

To jest inny boks; Bruno był w ostatnim. Nie wiem nic o tych psach, na pewno bez problemu podchodzą do siatki. Ten czarny na pewno był już w schronisku w maju, jak szykował się transport dla Czarusia.

Mogę podpytać, bo jutro  albo w sobotę będę w schronisku, wyjazd uzależniony jest od dnia transportu Bruneta do Warszawy...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Jaaga napisał:

Ten po lewej jest cudny. Zwróciłam na niego uwage na zdjeciach Toli. Bardzo mi go żal, że wegetuje w schronisku. Prawie identyczny Tarzan wychowywał mnie w dzieciństwie praktycznie od urodzenia. Był moim najlepszym opiekunem i przyjacielem. pamiętam jego śmierc, kiedy miałam 6 lat. 40 lat temu nikt nie słyszał o kastracji, pobiegł za suka z cieczką, zabił go pociąg. przez całe dzieciństwo nie mogłam miec psa, po smierci Tarzana nikt z domowników oprócz mnie nie chciał mieć następnego. Dlatego widok tego psiaka mnie tak poruszył. Życzę mu dobrego domu. T

o takie smutne, że śliczne, teoretycznie adopcyjne psiaki muszą marnowac życie w schroniskowym kojcu. Nie wiem jak Wy, ale ja mam slabość do pewnych psiaków, jak tylko je zobaczę. Tak było z Freyą. Wtedy mieliśmy dogomaniackie psiaki u siebie, zarzekałam się, że ani jeden więcej. Jednak po miesiącach szukania jej domu na FB, kiedy zobaczyłam kolejne jej zdjęcie wstawione przez Tolę, jak stoi wycofana w kojcu, to była decyzja podyktowana sercem, nie rozumem. Na dzień dzisiejszy wiem, że to była dobra decyzja. Każdy jej normalny dzień jest warty zabrania jej wtedy. To cudowny pies, który spędził podobno w schronisku kilka lat niezauwazony.

Z lepszych wiadomości chciałam przekazać, że wczoraj wieczorem dzika kicia z Zamościa dotarła do mojej mamy w Katowicach i nawet calkowicie grzecznie się zachowywała. Jutro Andrzej po nią jedzie. trzymajcie kciuki za jej zachowanie, bo ze względów zdrowotnych musi na razie mieszkać w pokoju gościnnym. Juz w sobotę bedzie miała test z obcymi osobami w domu.

Jaaga, bardzo dziękuję Ci za kocię, nie wiem, co by z nią było, gdyby nie Twoja oferta pomocy...

Mam nadzieje, ze nie sprawi problemów, wczoraj trochę narozrabiała przy wkładaniu do kontenera tuż przed wyjazdem.

Ona jest spokojna dopóki jej się nie chce dotknąć...

Mam nadzieję, że uda Ci się zrobić jej jakieś zdjęcie, bo jestem jej bardzo ciekawa...Mam tylko to zdjęcie zrobione zaraz po sterylce, reszta w klatce, zupełnie jej nie widać.

Wetce nic innego nie udało się zrobić przez te 3 mies;  tak naprawdę to jeszcze jej w calości nie widziałam, bo albo wbijała się w róg klatki, albo siedziała skulona.

Jej dwaj synowie Heban i Batman czekają na miejsce w DT po Duszku i Dusi...

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Tola napisał:

Jaaga, bardzo dziękuję Ci za kocię, nie wiem, co by z nią było, gdyby nie Twoja oferta pomocy...

Mam nadzieje, ze nie sprawi problemów, wczoraj trochę narozrabiała przy wkładaniu do kontenera tuż przed wyjazdem.

Ona jest spokojna dopóki jej się nie chce dotknąć...

 

Dziś już pokazała co potrafi. Kiedy mama chciała jej sprzątnąć kuwetę, to rzucila się jej na rękę. Mama nadzieje, że jakoś uda się Andrzejowi ją zwabić do transporterka, żeby przywieźć. Za parę godzin przyjadą.

Link to comment
Share on other sites

Jest ciężko, kotka w mega stresie. Nie dalo sie jej wczoraj wyjąć z klatki, więc przyjechała do nas w niej. Atakuje, kiedy się wyciąga ręce w jej kierunku. Kiepsko rokuje. Od wczoraj nie zmieniła pozycji i nie ruszyła się. Nie jest zainteresowana jedzeniem, nie połozyła się w budce. Myślę, że jeśli nie zaaklimatyzuje się w domu przez 2 tyg., to lepiej dla niej będzie ją wypuścić. Jest wysterylizowana, zaszczepiona. Życie w takim stresie dla dzikiego zwierzaka to nie jest najlepszy pomysł. Nasza poprzednia dzika Cuksa zachowywała się inaczej. Nie dała się dotykac, ale była zainteresowana otoczeniem, rozglądała się, zwiedzała, jadła, korzystała z budek, zwijała się w kłębek do spania. Z tą jest całkiem inaczej. Ma sierść w takie tłustawe strączki, więc pewnie nawet nie bardzo dba o pielęgnację futerka. To jedyne zdjęcie, gdzie choć fragmentarycznie ją widać.89434447_510331149677735_2275212427740053504_n.jpg?_nc_cat=104&_nc_sid=b96e70&_nc_oc=AQkZgbrwv-uEtd2wyV7oCYLIxAkEfpz7qUPZKhtvPAT0vUazsZR9q3e7AfgTQsjBaaM&_nc_ht=scontent-vie1-1.xx&oh=c379aa289ea418422f7f242bc126468e&oe=5E928C73

Link to comment
Share on other sites

Wiadomo , że ona jest w ogromnym stresie. Doba to mało , żeby minął. Wydaje mi się , że czasem i 2 tygodnie to mało nawet dla psa , a co dopiero dla dzikiego kota. . Ale TY masz ją na miejscu i najlepiej ocenisz. Ja nie mam doświadczenia z dzikimi kotami. Opieram się na tym co czytałam na różnych wątkach.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Poker napisał:

Wiadomo , że ona jest w ogromnym stresie. Doba to mało , żeby minął. Wydaje mi się , że czasem i 2 tygodnie to mało nawet dla psa , a co dopiero dla dzikiego kota. . Ale TY masz ją na miejscu i najlepiej ocenisz. Ja nie mam doświadczenia z dzikimi kotami. Opieram się na tym co czytałam na różnych wątkach.

Większość dzikich kotów jest wypuszczana po kastracji, bo męczą się w domu. Myslę, że 2 tyg to tak w sam raz. Wiem, że doba to mało, ale chodzi o to, jak ona reaguje. Nie jest pierwszym dzikim kotem, jaki do nas trafił. Zobaczymy, może przywyknie. Jednak całe życie była dzikim piwnicznym kotem. Dobrze, że jej dzieci zostały wczesniej złapane, zanim całkiem zdziczały. Nadal się nawet nie poruszyła.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Jaaga napisał:

Większość dzikich kotów jest wypuszczana po kastracji, bo męczą się w domu. Myslę, że 2 tyg to tak w sam raz. Wiem, że doba to mało, ale chodzi o to, jak ona reaguje. Nie jest pierwszym dzikim kotem, jaki do nas trafił. Zobaczymy, może przywyknie. Jednak całe życie była dzikim piwnicznym kotem. Dobrze, że jej dzieci zostały wczesniej złapane, zanim całkiem zdziczały. Nadal się nawet nie poruszyła.

 

7 godzin temu, Poker napisał:

Wiadomo , że ona jest w ogromnym stresie. Doba to mało , żeby minął. Wydaje mi się , że czasem i 2 tygodnie to mało nawet dla psa , a co dopiero dla dzikiego kota. . Ale TY masz ją na miejscu i najlepiej ocenisz. Ja nie mam doświadczenia z dzikimi kotami. Opieram się na tym co czytałam na różnych wątkach.

Ja też nie mam doświadczenia z dzikimi kotami, nie wiem, ile potrzebują czasu, myślę, ze to sprawa indywidualna, najważniejsze,  aby były postępy. Nie wyobrażałam sobie wypuszczenia jej znowu na wolność, bo wg mnie to zbyt okrutne, ale może niektórym  dzikim kotom nie można pomóc,  może są nieszczęśliwe właśnie blisko człowieka.

Myślę,  że czas pokaże, czy robi chociaż minimalne postępy. Teraz jest na pewno w mega stresie, więc żadnej zmiany nie ma co od niej oczekiwać.

Przy okazji przypomniała mi się nasza pierwsza kotka Magia, która była dosyć nieufna w stosunku do obcych, ale w domu to była normalna, domowa koteczka. No i kiedyś zabraliśmy ją na święta do rodziny do Wałbrzycha. Dla kotki to był ogromny stres, cały pobyt spędziła na szafie, gdzie trzeba było postawić jej kuwetę i miski, nie zeszła ani razu. Nigdy więcej nie zabieraliśmy jej na wyjazdy, ale tak teraz myślę, ze skoro dla domowej domowej kotki zmiana miejsca była takim stresem, to co musi przezywać  ta dzika kotka:(.

 

Link to comment
Share on other sites

Byłam dzisiaj w schronisku i to dosyć długo, sporo czasu spędziłam przy boksach psów.

Mało jest tych najmniejszych psów, pierwszy boks właściwie pusty.

ee75999dc4c37567med.jpg

To chyba ten maluch, na którego uwagę zwróciła Jaaga, jest najmniejszy w boksie; piesek przyjazny, łagodny

75c3c170e9639afbmed.jpg

7a0cc76e091021c3med.jpg

7cc194f0f2d3a48amed.jpg

Link to comment
Share on other sites

11 minut temu, Tola napisał:

To chyba ten maluch, na którego uwagę zwróciła Jaaga, jest najmniejszy w boksie.

7a0cc76e091021c3med.jpg

7cc194f0f2d3a48amed.jpg

Rzeczywiście jest sam z takimi dużymi psiakami. W razie draki w kojcu byłby bez szans.

3a39fba380503794med.jpg

I szpicuś, taki śliczny i jak sfilcowany :( Dzis miałam telefon o Freyę od bardzo sypatycznej pani z Warszawy, niestety mieszkanie w bloku, więc kolejna osoba nie zdecydowała się i Freya czeka nadal. Zrobiłam jej nowe fotki i ogłoszenia na FB, ale odzewem był tylko ten jeden telefon.

Co do kici, to nadal bez zmian. Nie zmieniła nawet pozycji. Jestem ostatnią osobą, która wypuszcza koty na wolność, ale niestety, czasem jest to konieczne. Wegetacja  w zamknięciu i stresie to nie życie. Zobaczymy, czy da radę.

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Jaaga napisał:

Co do kici, to nadal bez zmian. Nie zmieniła nawet pozycji. Jestem ostatnią osobą, która wypuszcza koty na wolność, ale niestety, czasem jest to konieczne. Wegetacja  w zamknięciu i stresie to nie życie. Zobaczymy, czy da radę.

W lecznicy cały czas siedziała w klatce, ale korzystała z kuwety, jadła...To na pewno dla niej ogromny stres ta przeprowadzka...

Link to comment
Share on other sites

Skorzystałam dzisiaj z okazji, że był p. Wiesław, którego psy bardzo lubią i pytałam o czarnego i rudego - oba przyjazne, szukają kontaktu z człowiekiem. Czarny zaczepiał do zabawy, skakał, podgryzał;  próbowałam robić zdjęcia, ale nie bardzo wyszły

416d4e3c6b7c9b4agen.jpg

5e64d67d68851a79med.jpg

91a525aa5134477emed.jpg

cfabdf15f7d1eed2med.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tola napisał:

W zagródce dla szczeniaków jedna malutka sunia bez ogonka; zaczęła życie tak smutno, bez domu, bez mamy, bez rodzeństwa, bez swojego człowieka:(

0e00e91946de30e5med.jpg

Takie maleństwo samo :(  Biedactwo  :(  Było więcej szczeniaczków. Pewnie zabrali, byle nie do budy  :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...