Jump to content
Dogomania

Zamojskie psiaki szukają domów i miłości


Tola

Recommended Posts

4 godziny temu, Tola napisał:

Serdecznie zapraszam na wątek suni Sary, której zmarł właściciel i smutnego porzuconego kudłaczka Dino. 

 

Nic się na razie się nie układa u psiaków , transport odwołany, bo klatki nie mieszczą się do auta😭

Link to comment
Share on other sites

Dnia 28.07.2021 o 12:43, Aska7 napisał:

Marysiu, co Ty gadasz. Pomagasz na ile możesz. Każdy chciałby więcej, ale się czasami nie da. To co widać na dogo to czubek góry lodowej. Na dobrą sprawę, gdzie nie spojrzysz to psie nieszczęście. 

Ogrom psich nieszczęść załamuje totalnie, coraz bardziej załamuje...

20 godzin temu, Tola napisał:

 

Maryś, rozumiem Twój ból, mam podobnie, pisałam Ci o tym. Po takiej wizycie w schronisku mam je wszystkie przed oczami bardzo długo, a Ty po Fenixie i po tym co zobaczyłaś już wiesz, jak cierpią. Ale tak jak pisze Aska - czasami jest się bezsilnym, a bezsilność boli najbardziej.

A Ty  przecież pomagasz z całych sił -  jesteś obecna u wszystkich psich nieszczęść, angażujesz się cała, pomagasz finansowo, zabierasz je do siebie - to wszystko też pomoc, która jest bardzo tutaj potrzebna.

Jak pomoc kolejnym w sytuacji, kiedy na utrzymaniu dogomaniaków jest tyle staruszków? My we dwoje z TZ i z niewielkimi funduszami ZEa uzyskanymi z 1 % nie jesteśmy w stanie zabrać do hotelu starszego psa,  bo wtedy nie bylibyśmy w stanie pomoc kolejnym i utrzymać te, które mamy na stałe pod opieką i dla których fundusze muszą być cały czas zagwarantowane.  I tak staramy się tak gospodarzyć funduszami, żeby starczyło do czerwca, bo nigdy nie wiadomo co będzie w kolejnym roku... Na pewno jesteśmy w stanie pomoc opłacić weta, przynajmniej do połowy roku, pomoc z karmą. Już rozmawialiśmy po tej ostatniej wizycie w schronisku, bo TZ też wstrząśnięty, że może udałoby się gdzieś zaistalować kojec na takie psie przypadki, ale gdzie i u kogo ( u Jagny już taki  powstał na potrzeby Suvi, bo sytuacja tego wymagała). Z drugiej strony takiemu psiemu staruszkowi po całym życiu w schronisku należy się kawałek miękkiej kanapy  i ciepło domu, a nie kojec. A miejsc w dogomaniackich hotelach coraz mniej.

Myślmy na spokojnie, razem łatwiej coś  sensownego wymyśleć.

 

Śmierć Feniksa[*] poruszyła wiele serc i choć sytuacja była podobna do obecnej możliwości prawie zerowe, to udało się wyciągnąć grupkę staruszków i tych z długim stażem. Jedne domy znalazły, inne zostały i będą jeszcze pewnie długo na naszym wspólnym utrzymaniu, na które składają się może niewielkie, ale od wielu serc ofiarowane deklaracje.

Dużo psów pomocy potrzebuje, te młodsze, silniejsze, które niedawno do schroniska trafiły mają jeszcze jakąś szansę....

Co z tymi bez żadnej szansy???? Zamkniemy oczy? Przecież my je sercem widzimy - wycieńczone, zrezygnowane...one nie chcą kanapy, luksusów i najlepszej karmy, one chcą żyć, chcą ulgi w cierpieniu i głaszczącej dłoni człowieka - tylko tyle i aż tyle, dla nich nawet kojec to szczyt marzeń...dla niektórych nigdy nie spełnionych :( :(

14 godzin temu, Tola napisał:

Nic się na razie się nie układa u psiaków , transport odwołany, bo klatki nie mieszczą się do auta😭

Biedne psiaczki, nawet z transportem "pod górkę" mają :( Oby choć im udało się szybko pomóc.

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Tola napisał:

Już rozmawialiśmy po tej ostatniej wizycie w schronisku, bo TZ też wstrząśnięty, że może udałoby się gdzieś zaistalować kojec na takie psie przypadki, ale gdzie i u kogo ( u Jagny już taki  powstał na potrzeby Suvi, bo sytuacja tego wymagała). Z drugiej strony takiemu psiemu staruszkowi po całym życiu w schronisku należy się kawałek miękkiej kanapy  i ciepło domu, a nie kojec. A miejsc w dogomaniackich hotelach coraz mniej.

Myślmy na spokojnie, razem łatwiej coś  sensownego wymyśleć.

 

Niestety, ale kwestia kojca gdzieś umieszczonego nie jest taka prosta. ktoś musi miec warunki i możliwości. Kiedy pojawiły się problemy z Suvi, akurat mieliśmy umówioną firmę brukarską i zadecydowaliśmy, że przy okazji wybrukujemy jej tą cześć i ogrodzimy. Usługi teraz są koszmarnie drogie, wybrukowanie tego wybiegu kosztowało ok 8,5 tys zł. Do tego doszedł koszt ogrodzenia. Na szczescie mój mąż pracujac w schronisku nauczył się tego, wiec odpadł koszt robocizny. Materiały wyszły ok 2000 zł. Stawiając kojec na glebie, trzeba liczyć się z tym, że bedzie błoto po dwóch dniach deszczu czy pies zrobi klepisko z trawnika. No i kwestia opieki. Osoba, u której stanie kojec musi miec możliwość dojadu do weta, być dyspozycyjną, co dzien karmić psa, nie wyjeżdzac na dłuzej lub mieszkać bliziutko osób, które są w stanie to ogarnać. 

Jednak mieszkanie na zewnątrz dla wielu, szczególnie dużych schroniskowych psów nie jest najgorszą opcją. One nie znają kanap i potrafią byc bez nich szczęśliwe, a w takim miejscu mają zapewnione bezpieczeństwo, psychiczny odpoczynek, opiekę weterynaryjną i pełną miskę zdrowego jedzenia. Nie umierają przynajmniej zapchane folia podawaną z parówkami, nie odchodzą zagryzione lub na niezdiagnozowane choroby. Dla mnie zewnętrzy kojec z wybiegiem jest lepszy niż wąski boks w małym budynku z małym osobnym wybiegiem, jak bywa czasem w hotelikach czy nawet hodowlach większych ras. Co z tego, że cieplej, jak psychika siada.

Chyba każda z nas ostatnio głowi się, co jeszcze da się zrobić i jak pomóc. Każda przełyka gorycz porażek, ale doszłam do wniosku, jak Tola, że trzeba się cieszyć z  tego, ilu zwierzakom udało się pomóc i nadal cierpliwie robić swoje.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, mari23 napisał:

Ogrom psich nieszczęść załamuje totalnie, coraz bardziej załamuje...

Śmierć Feniksa[*] poruszyła wiele serc i choć sytuacja była podobna do obecnej możliwości prawie zerowe, to udało się wyciągnąć grupkę staruszków i tych z długim stażem. Jedne domy znalazły, inne zostały i będą jeszcze pewnie długo na naszym wspólnym utrzymaniu, na które składają się może niewielkie, ale od wielu serc ofiarowane deklaracje.

Dużo psów pomocy potrzebuje, te młodsze, silniejsze, które niedawno do schroniska trafiły mają jeszcze jakąś szansę....

Co z tymi bez żadnej szansy???? Zamkniemy oczy? Przecież my je sercem widzimy - wycieńczone, zrezygnowane...one nie chcą kanapy, luksusów i najlepszej karmy, one chcą żyć, chcą ulgi w cierpieniu i głaszczącej dłoni człowieka - tylko tyle i aż tyle, dla nich nawet kojec to szczyt marzeń...dla niektórych nigdy nie spełnionych :( :(

Biedne psiaczki, nawet z transportem "pod górkę" mają :( Oby choć im udało się szybko pomóc.

 

5 godzin temu, Jaaga napisał:

Niestety, ale kwestia kojca gdzieś umieszczonego nie jest taka prosta. ktoś musi miec warunki i możliwości. Kiedy pojawiły się problemy z Suvi, akurat mieliśmy umówioną firmę brukarską i zadecydowaliśmy, że przy okazji wybrukujemy jej tą cześć i ogrodzimy. Usługi teraz są koszmarnie drogie, wybrukowanie tego wybiegu kosztowało ok 8,5 tys zł. Do tego doszedł koszt ogrodzenia. Na szczescie mój mąż pracujac w schronisku nauczył się tego, wiec odpadł koszt robocizny. Materiały wyszły ok 2000 zł. Stawiając kojec na glebie, trzeba liczyć się z tym, że bedzie błoto po dwóch dniach deszczu czy pies zrobi klepisko z trawnika. No i kwestia opieki. Osoba, u której stanie kojec musi miec możliwość dojadu do weta, być dyspozycyjną, co dzien karmić psa, nie wyjeżdzac na dłuzej lub mieszkać bliziutko osób, które są w stanie to ogarnać. 

Jednak mieszkanie na zewnątrz dla wielu, szczególnie dużych schroniskowych psów nie jest najgorszą opcją. One nie znają kanap i potrafią byc bez nich szczęśliwe, a w takim miejscu mają zapewnione bezpieczeństwo, psychiczny odpoczynek, opiekę weterynaryjną i pełną miskę zdrowego jedzenia. Nie umierają przynajmniej zapchane folia podawaną z parówkami, nie odchodzą zagryzione lub na niezdiagnozowane choroby. Dla mnie zewnętrzy kojec z wybiegiem jest lepszy niż wąski boks w małym budynku z małym osobnym wybiegiem, jak bywa czasem w hotelikach czy nawet hodowlach większych ras. Co z tego, że cieplej, jak psychika siada.

Chyba każda z nas ostatnio głowi się, co jeszcze da się zrobić i jak pomóc. Każda przełyka gorycz porażek, ale doszłam do wniosku, jak Tola, że trzeba się cieszyć z  tego, ilu zwierzakom udało się pomóc i nadal cierpliwie robić swoje.

Padło parę propozycji, które mogą być dobrym początkiem pomocy kolejnemu starszemu psu, a potem kolejnym:

1. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi każda z nas nie patrząc na to, że "nie powinnam" wzięła jednego takiego "Feniksa", wiem, to trudne, bardzo trudne.....ale to "tylko" jeden pies na osobę i chyba inaczej pomóc nie możemy, inaczej będą tam powoli umierać...

2. Może wrócić do pomysłu z wątku starszych psów i stworzyć na nowo staruszkową skarbonkę

3. Pomoc Zea w zakupie karmy, opłaty za weta, zbiórka na Ratujemy Zwierzaki

4. Pomoc w zakupie kojca,  zbiórka na kojec na Ratujemy Zwierzaki

5. Może ktoś ma kolejny pomysł?

Rozmawiajmy tutaj, szukajmy rozwiązań, które pozwolą wyjść ze schroniska kolejnej biedzie, od czegoś trzeba zacząć.   Myślę, że tutaj nigdy nie zamkniemy oczu ani serc dla tych najbardziej pokrzywdzonych i potrzebujących. Przydałoby się jednak, aby wypowiedziało się więcej dogomaniaczek, bo na razie  mało nas w tej dyskusji ...

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Tez myślę, że warto zrobić burzę mózgów. Im wiecej osób, tym wiecej pomysłów. Myślę, że skarbonka też jest fajnym pomysłem, bo może osoby robiące bazarki pomogłyby na ten cel zdobywac środki i pomalutku  jakiś zapas udałoby się zgromadzić. Zbiórki na Ratujemy Zwierzaki są doskonałym rozwiązaniem, bo dzięki nim udało mi się nazbierać duże kwoty na duże potrzeby np Barytona czy Lindy. Nie mówiac o pamiętnej zbiórce dla Kokoska, która przeszła oczekiwania. Wydaje mi się, że fajnie byłoby, gdyby znalazły się osoby, które mogłyby pokazywać psiaki np. na Instagramie. Może ktoś  oblatany w tym dałby radę pomóc.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 29.07.2021 o 22:10, Tola napisał:

 

Padło parę propozycji, które mogą być dobrym początkiem pomocy kolejnemu starszemu psu, a potem kolejnym:

1. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi każda z nas nie patrząc na to, że "nie powinnam" wzięła jednego takiego "Feniksa", wiem, to trudne, bardzo trudne.....ale to "tylko" jeden pies na osobę i chyba inaczej pomóc nie możemy, inaczej będą tam powoli umierać...

2. Może wrócić do pomysłu z wątku starszych psów i stworzyć na nowo staruszkową skarbonkę

3. Pomoc Zea w zakupie karmy, opłaty za weta, zbiórka na Ratujemy Zwierzaki

4. Pomoc w zakupie kojca,  zbiórka na kojec na Ratujemy Zwierzaki

5. Może ktoś ma kolejny pomysł?

Rozmawiajmy tutaj, szukajmy rozwiązań, które pozwolą wyjść ze schroniska kolejnej biedzie, od czegoś trzeba zacząć.   Myślę, że tutaj nigdy nie zamkniemy oczu ani serc dla tych najbardziej pokrzywdzonych i potrzebujących. Przydałoby się jednak, aby wypowiedziało się więcej dogomaniaczek, bo na razie  mało nas w tej dyskusji ...

Innego nie mam, ale ruszajmy z tymi, które są i to jak najszybciej. Nasza gmina ma "swój" kojec w schronisku w Gilowie, przez gminę zakupiony i tam funkcjonujący,  pomyślałam, że może schronisko pozwoliłoby Fundacji ZEA postawić na swoim terenie np. 2 kojce z podwójnymi budami (ratunek dla 4 psów-  takich staruszków), "wolontariackie" jakby, ale "nasze" dla ich psów najbardziej pomocy potrzebujących. Kojce dla staruszków nie potrzebują mocnych zabezpieczeń, te biedaki nie skoczą wysoko i podkopu siły zrobić nie mają. Luksusów nie potrzebują, tylko szansy na życie, miejsca na przeczekanie w kolejce do ...domku, hoteliku...albo po śmierć, ale godną przynajmniej. Wiem, że współpraca nie jest łatwa, ale to byłaby pomoc staruszków i tak trochę "w interesie" schroniska, poprawiłoby to im opinię, do której tak dużą wagę przywiązują.

Dla nas czas wakacji, dla tych staruszków to może być czas umierania i ostatnia szansa na życie. Gdybym była bogatsza, jeden taki kojec zbudowałabym u siebie, ale bogata jestem tylko "w stare psy" :( No i odległość, koszty transportu ogromne, a każda złotówka na diagnostykę i leczenie potrzebna.

 

Wczoraj wieczorem długo rozmawiałam z Fenisiem[*], płakałam, prosiłam go, żeby jeszcze raz zorganizował jakąś pomoc dla tych najbiedniejszych, takich, jak ON....

IMG-20210320-WA0004_resize_8.jpg

wchodzę na wątek, a tu tyle pomysłów.... "czaruj" piesku dalej!!!

jeżeli jeszcze nie zwariowałam, to chyba jestem tego bliska.... nie mogę spać, myślę o tych "Feniksach" za kratami... chyba nie nadaję się na Dogomanię :( :(

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Jeszcze przyszło mi do głowy, żeby może w mediach społecznościowych fundacja zrobiłaby akcję szukania wolontariuszy do pomocy przy zwierzakach w kilku większych miastach? Tam gdzie bywaja tymczasowani podopieczni fundacyjni lub są większe centa weterynaryjne. Przyszło mi to do głowy po dzisiejszej wymianie korespondencji z Tolą odnośnie neurologicznych kociąt w zamojskim schronisku. Kociaki fundacyjne tymczasuje np p. Justyna, ale nie ma samochodu i przydałyby się takie osoby, które własnie mogły pojechac ze zwierzakami do  specjalisty w razie potrzeby. Aktualnie ani jeden neurologiczny kociak nie może trafić pod opiekę fundacji nawet nie o tyle z braku miejsca, tylko z powodu że nie możliwości jechac go diagnozowac do neurloga do Wrocławia. gdyby np był jakiś wolontarius,z który dałby radę poświecić kilka godzin na wyjazd ze zwierzakiem, to na pewno ułatwiloby wspólne pomaganie. Nie każdy może wziać do siebie psa czy kota, ale może pomóc w jego ogarnięciu. Przyszło mi to do głowy, bo kiedyś jak maż pracował w schronisku i braliśmy stamtad zwierzaki na DT, to własnie wolontariusze z nimi jeździli do lekarzy. to było duze odciążenie. Dziś bardzo przydałaby się taka pomoc przy ukrainskiej szczeniaczce z wadliwa łapka. Mogłaby u nas być, ale my nie damy rady jeździć do neurologa do tychów i do ortopedy do Oświęcimia. Co najmniej, bo może się okazać że np. potrzebna byłaby konsultacja czy operacja u dr Novaka w Czechach. I własnie tylko przez ten brak czasu na jeżdżenie po wetach szczeniak bedzie nadal wegetować w schronisku. przydałaby się np. osoba, która zgodziłaby sie na fundacyjny kojec. Jakoś nie wydaje mi się, żeby była realna w tej kwestii współpraca ze schroniskiem. Pomocne byłyby też osoby z dobrym sprzetem fotograficznym. czesto adopcje stoja, bo zdjęcia robione telefonem sa kiepskiej jakości. Nam kiedyś, jeszcze w Katowicach, kiedy mieliśmy byle jaki aparat np przyjeżdżała robić zachwycajace zdjecia Malawaszka. Chyba jedynym wyjściem jest próba dotarcia i zwerbowania większej liczby pomagających osób.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

O tak! Dobry wet to skarb!
Trzeba jakoś  "zaprosić" do współpracy nowych ludzi, chętnych do pomocy np. w social mediach.  Każdy ma jakiś talent, który może pomóc.  Nawet "klikanie" pomaga. Chętnie też dorzucę się do jakiegoś "Feniksowego Funduszu" dla tych, które już nie mają czasu na czekanie... 😞
 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Jaaga napisał:

Tez myślę, że warto zrobić burzę mózgów. Im wiecej osób, tym wiecej pomysłów. Myślę, że skarbonka też jest fajnym pomysłem, bo może osoby robiące bazarki pomogłyby na ten cel zdobywac środki i pomalutku  jakiś zapas udałoby się zgromadzić. Zbiórki na Ratujemy Zwierzaki są doskonałym rozwiązaniem, bo dzięki nim udało mi się nazbierać duże kwoty na duże potrzeby np Barytona czy Lindy. Nie mówiac o pamiętnej zbiórce dla Kokoska, która przeszła oczekiwania. Wydaje mi się, że fajnie byłoby, gdyby znalazły się osoby, które mogłyby pokazywać psiaki np. na Instagramie. Może ktoś  oblatany w tym dałby radę pomóc.

Ja tez uważam, że trzeba reaktywować  skarbonkę, bo wtedy w przypadku decyzji o zabraniu psa ze schroniska odpadnie będzie "parę groszy" na start...

Mam znajomą (pańcia Duszki) która teraz chętnie pomaga i pokazuje zamojskie psiaki na Instagramie, pokazywała tez szczeniakai od Jagny, te ukraińskie. Ale na pewno przydałaby się jakaś dogomanicka dusza...

10 godzin temu, mari23 napisał:

Innego nie mam, ale ruszajmy z tymi, które są i to jak najszybciej. Nasza gmina ma "swój" kojec w schronisku w Gilowie, przez gminę zakupiony i tam funkcjonujący,  pomyślałam, że może schronisko pozwoliłoby Fundacji ZEA postawić na swoim terenie np. 2 kojce z podwójnymi budami (ratunek dla 4 psów-  takich staruszków), "wolontariackie" jakby, ale "nasze" dla ich psów najbardziej pomocy potrzebujących. Kojce dla staruszków nie potrzebują mocnych zabezpieczeń, te biedaki nie skoczą wysoko i podkopu siły zrobić nie mają. Luksusów nie potrzebują, tylko szansy na życie, miejsca na przeczekanie w kolejce do ...domku, hoteliku...albo po śmierć, ale godną przynajmniej. Wiem, że współpraca nie jest łatwa, ale to byłaby pomoc staruszków i tak trochę "w interesie" schroniska, poprawiłoby to im opinię, do której tak dużą wagę przywiązują.

Dla nas czas wakacji, dla tych staruszków to może być czas umierania i ostatnia szansa na życie. Gdybym była bogatsza, jeden taki kojec zbudowałabym u siebie, ale bogata jestem tylko "w stare psy" :( No i odległość, koszty transportu ogromne, a każda złotówka na diagnostykę i leczenie potrzebna.

 

Wczoraj wieczorem długo rozmawiałam z Fenisiem[*], płakałam, prosiłam go, żeby jeszcze raz zorganizował jakąś pomoc dla tych najbiedniejszych, takich, jak ON....

IMG-20210320-WA0004_resize_8.jpg

wchodzę na wątek, a tu 5 pomysłów.... "czaruj" piesku dalej!!!

jeżeli jeszcze nie zwariowałam, to chyba jestem tego bliska.... nie mogę spać, myślę o tych "Feniksach" za kratami... chyba nie nadaję się na Dogomanię :( :(

Maryś, wrażliwi ludzie cierpią za wszystko...

A odnośnie fundacyjnego kojca, kojców w schronisku  to na pewno nie pozwolą takiego postawić, bo już to przerabialiśmy i nic z tego nie wyszło.  Być może warto podjąć kolejną próbę rozmowy o możliwości przeniesienia wybranego przez nas psa do kojca wolontariackiego, ale to też dotyczyłoby tylko tych psów, które  w niedługim czasie miałyby zagwarantowane wyjście do DT, DS lub hoteliku. 

Pisząc o kojcu myślałam raczej o postawieniu takiego  u kogoś w Polsce...Zabranie psa z kojca ogólnego i przeniesienie go do innego w tym samym schronisku wg mnie niewiele zmieni (ci sami ludzie, to samo jedzenie, ten sam stosunek do zwierząt). Na krótki czas to na pewno byłoby jakieś zabezpieczenie  dla psa ( miska tylko dla niego, nie  zagrażają inne psy), ale tylko na krótko. Ale z tym tez były problemy (przykład czarnego psa i Shili), bo wszytsko zależy od opinii pracownika o danym psie...

8 godzin temu, Jaaga napisał:

Jeszcze przyszło mi do głowy, żeby może w mediach społecznościowych fundacja zrobiłaby akcję szukania wolontariuszy do pomocy przy zwierzakach w kilku większych miastach? Tam gdzie bywaja tymczasowani podopieczni fundacyjni lub są większe centa weterynaryjne. Przyszło mi to do głowy po dzisiejszej wymianie korespondencji z Tolą odnośnie neurologicznych kociąt w zamojskim schronisku. Kociaki fundacyjne tymczasuje np p. Justyna, ale nie ma samochodu i przydałyby się takie osoby, które własnie mogły pojechac ze zwierzakami do  specjalisty w razie potrzeby. Aktualnie ani jeden neurologiczny kociak nie może trafić pod opiekę fundacji nawet nie o tyle z braku miejsca, tylko z powodu że nie możliwości jechac go diagnozowac do neurloga do Wrocławia. gdyby np był jakiś wolontarius,z który dałby radę poświecić kilka godzin na wyjazd ze zwierzakiem, to na pewno ułatwiloby wspólne pomaganie. Nie każdy może wziać do siebie psa czy kota, ale może pomóc w jego ogarnięciu. Przyszło mi to do głowy, bo kiedyś jak maż pracował w schronisku i braliśmy stamtad zwierzaki na DT, to własnie wolontariusze z nimi jeździli do lekarzy. to było duze odciążenie. Dziś bardzo przydałaby się taka pomoc przy ukrainskiej szczeniaczce z wadliwa łapka. Mogłaby u nas być, ale my nie damy rady jeździć do neurologa do tychów i do ortopedy do Oświęcimia. Co najmniej, bo może się okazać że np. potrzebna byłaby konsultacja czy operacja u dr Novaka w Czechach. I własnie tylko przez ten brak czasu na jeżdżenie po wetach szczeniak bedzie nadal wegetować w schronisku. przydałaby się np. osoba, która zgodziłaby sie na fundacyjny kojec. Jakoś nie wydaje mi się, żeby była realna w tej kwestii współpraca ze schroniskiem. Pomocne byłyby też osoby z dobrym sprzetem fotograficznym. czesto adopcje stoja, bo zdjęcia robione telefonem sa kiepskiej jakości. Nam kiedyś, jeszcze w Katowicach, kiedy mieliśmy byle jaki aparat np przyjeżdżała robić zachwycajace zdjecia Malawaszka. Chyba jedynym wyjściem jest próba dotarcia i zwerbowania większej liczby pomagających osób.

Też dobry pomysł. Można tez  próbować wykorzystać wolontariuszy z tamtejszych fundacji, ale na pewno przydałyby informacje w mediach społecznościowych. 

3 godziny temu, maarit napisał:

O tak! Dobry wet to skarb!
Trzeba jakoś  "zaprosić" do współpracy nowych ludzi, chętnych do pomocy np. w social mediach.  Każdy ma jakiś talent, który może pomóc.  Nawet "klikanie" pomaga. Chętnie też dorzucę się do jakiegoś "Feniksowego Funduszu" dla tych, które już nie mają czasu na czekanie... 😞
 

Masz rację co do tych talentów,   w mediach też ogromna siła....

Teraz trzeba byłoby jakoś zebrać to w co się tutaj zadziało w zgrabny tekst i można próbować...

Link to comment
Share on other sites

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tola napisał:

Pastelka, mama Poziomki, szuka nowego domu. Koteczka jest uż wysterylizowana, ma ok. 1, roku.  czy ktoz mzoe zrobic Olx na Kraków?

Tutaj OLX na Katowice

https://www.olx.pl/d/oferta/mlodziutka-spokojna-pastelka-do-adopcji-CID103-IDKMmGC.html

 

1625336881319.jpg

1627479939605.jpeg

1627479952223.jpeg

1627479957858.jpeg

1627479977382.jpeg

1627479983462.jpeg

 

3 godziny temu, Tola napisał:

Zaraz zrobię :)

Link to comment
Share on other sites

Gutek po wizycie u dr Olender; na razie leków na tarczycę nie będzie, mamy powtórzyć badanie za miesiąc - jak poziom będzie wyższy wtedy trzeba będzie rozważyć leczenie farmakologiczne. Natomiast to powolne, sztywne  poruszanie, powolne jedzenie może być wynikiem przebytego w dzieciństwie zapalenia opon mózgowych lu jakiegoś urazu. Kot dostał leki, przez dwa tyg, trzeba je zwiększać, jak objawy ustąpią, to dr Olender sugeruje wykonanie TK.

Koszt wizyty 170 zł.

 

1621180777783.jpg

Link to comment
Share on other sites

Kopiuję z watku staruszków zamojskich, bo nie wszycy tam zaglądają: 

Halo, halo; zachęcam do burzy mózgów, czy uda się ogarnąc pomoc dla któregoś staruszka, np krótkowłosej szkieletowej kopii Borysa lub mniejszego od niego psiaka z ubytkiem kawałka łapki? Borys ma zabezpieczenie, które oczywiście może się przydac mu w przyszłosci, ale jego cześć na dzień dzisiejszy może też  uratować życie nastepnej biedzie. W razie ewentualnej choroby Borysa zawsze możemy zorganizowac zbiórkę na ten cel, a leżące na koncie pieniądze nie wskrzeszą psa, który może teraz odejsć w schronisku z powodu braku możliwosci pomocy. Myślałam o kwocie 1000 zł.

Potrzebne są pomysły, miejsce, opiekun. Zapraszam do dyskusji i udziału w ratowaniu następnego wieloletniego schroniskowego więźnia. Może znowu wspólnie się uda?

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia 3.08.2021 o 22:08, Tola napisał:

Dziękuję za fotkę, cudna kocia i nadal cisza, ani jednego zapytania.

Tak zresztą jest i w sprawie innych kociaków i kotów, adopcje nadal stoją:(

Negri nie ustępowała biegunka, więc dałam kał do badania, wyszły pierwotniaki 😞 Będziemy leczyć.

 

negribadkalu.jpg

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Murka napisał:

Negri nie ustępowała biegunka, więc dałam kał do badania, wyszły pierwotniaki 😞 Będziemy leczyć.

 

negribadkalu.jpg

Nie ma innego wyjścia, trzeba leczyć:(.

Nadal cisza, nikt nikt zwrócił uwagi na koteczkę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...