Jump to content
Dogomania

Czy syberian husky może mieszkać w bloku?


Alba1986

Recommended Posts

Hihi, byl nawet taki "klub sportowy" z eksploatowanymi psami z dysplazja, mnozonymi "przypadkiem", reklamowanymi jako po "sportowych" rodzicach itp.kffiatki :diabloti:.
Byle nie trafic na takich znawcow tematu, bo wielu w dobrej wierze zaufalo, niestety.... a potem psy nie do wyprowadzenia z traumy, problemow zdrowotnych...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 116
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='karjo2']Poza tym, jesli sie nie myle, to towarzystwo od zaprzegowcow w lasku Arkonskim az takie ciekawe nie jest :evil_lol:. Od teorii dominacji, przez dziwne sposby uzytkowania "zaprzegow" do chodoffli (ale ciiii, moze troche dojrzeli, dorosli, douczyli sie, a przede wszystkim nabrali pokory i szacunku do zwierzat ;) ).[/quote]
Szczerze mowiac, nie rozmawiam z nimi na tematy hodowlane, a i o teori dominacji podyskutowac mozna, oby odbylo sie to w sposob kulturalny. Co do chwalenie wybiegu, chodzilo mi glownie o to, ze ludzie sa tam w wiekszosci swiadomi swoich psow i w przypadku jakis sciec miedzy pupilami nie zostawia mnie sama ze swoim najezonym psem, tylko odwolaja, a w miare potrzeby wyjda z wybiegu jesli byli na nim pierwsi. Uwierzcie, ze kultura wlascicieli na wybiegach psich czasem pozostawia wiele do zyczenia... niestety :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ageralion']Uwierzcie, ze kultura wlascicieli na wybiegach psich czasem pozostawia wiele do zyczenia... niestety [/quote]
Wierzymy ;)

Dlatego ja i moje pitbullowe córki omijamy wybiegi z daleka. Z tej prostej przyczyny, że ludzie mają nieodwoływalne psy, albo nie widzą potrzeby, aby je odwołać, ewentualnie siedzą na drugim końcu wybiegu i zajmują się rozmową z kolegami, z telefonem komórkowym, piją piwo, kontemplują przestrzeń - niepotrzebne skreślić*

Dwa wybiegi na lewobrzeżu są dość ludne. Za to ten na prawobrzeżu (skręt nad Szmaragdowe) jest ok, zwykle nie ma tam nikogo, chociaż zdażało mi się trafić na matołów puszczających luzem ok dwuletnie dziecko, gdy obok biegały dwa moje rottweilery, bullterier i pitbull, bądź takich, którzy zapytani, ile jeszcze czasu mają zamiar spędzić na wybiegu (kulturalne pytanie - nie chcę przecież skrzywdzić za pomocą moich psów czyjegoś słodkiego, małego labka, tudzież haszczaka), odpowiadają "ile mi się spodoba".

Koleżanka adoptowała ode mnie mix collie i bardzo sobie chwali wybieg przy Arkońskiej, natomiast na końcowym "trójki" pojawia się co jakiś czas towarzystwo z kilkoma haskimi - państwo zasiadają pod wiatką, a psy w sforze robią, co chcą, łącznie z kupą, wielkim dołem i dręczeniem innych psów.

Link to comment
Share on other sites

Bo na ogol w koncu pies sie dostosuje do tego, co czlowiek mu narzuca - zwlaszcza, gdy nie ma wyboru.
Natomiast norma jest dla kazdego psa, by sie realizowal w tym, w czym jest u dobrze. Nie widze np. swojego psa w innej dzialce niz szelki, tak uchachanego ;).
No, moze poza chwila, gdy kradnie mi kotleta z talerza :evil_lol:.
I faktem jest, ze potrzebuja ruchu, nie bardzo mozna im dac swobodny bieg po lesie, wiec co zostaje?
A jechac iles czasu na polgodzinna przebiezke, to bez sensu, lepiej wychodzi kilkogodzinny wypad co 2-3 dzien - wtedy schodzi pare(nascie) km.

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko chciałam sie dowiedziec czy to co mowił ten hodowca jest prawda bo byłam zdziwiona ze w necie i praktycznie wszedzie gdzie czytałam było duzo ruchu po iles tam kilometrow. Byłam strasznie zdziwiona ze sa leniwe haszczaki :) ktore podobno nie lubia zbyt wiele sie ruszac :-o

Link to comment
Share on other sites

Ochota husky na ruch ma związek z kilkoma czynnikami, wrodzonymi i nabytymi.
Wrodzony jest np. temperament, czyli pobudliwość i tu niewiele da się zmienić. Pies o tzw. żywym temperamencie będzie potrzebował intensywniejszych doznań i więcej ruchu niż przeciętna dla rasy (bez względu na rasę). Częściowo jest to cecha dziedziczna, jednak nawet po tzw. biegających rodzicach mogą przyjść na świat zupełnie "leniwe" psiaki.
Pies karmiony pokarmem wysokobiałkowym będzie również bardziej wymagający jeśli chodzi o aktywność ruchową.
Zwierzak przyzwyczajony do regularnej , intensywnej aktywności będzie miał trudność w nagłym przerwaniu tego trybu życia. Trenując trzeba pamiętać o stopniowym wygaszaniu obciążeń.
Pies "kanapowy" po jednorazowej, długotrwałej aktywności może mieć problemy zdrowotne, a w najlepszym razie będzie "wykończony" nawet przez kilka dni. Takie doświadczenie może go jeszcze bardziej zniechęcić do wysiłku/ruchu.
Generalnie tryb życia ludzkiego stada silnie stymuluje aktywność psa, jeśli jest w rodzinie od wczesnego szczenięctwa i jest odpowiednio prowadzony/socjalizowany i wychowywany.

Husky żyjące w psim stadzie i mające krótki, mało intensywny indywidualny kontakt z ludzkim przewodnikiem po prostu dziczeją :razz:
Kierowanie stadem, bycie przewodnikiem stada, jest poważnym wyzwaniem i wymaga sporej wiedzy oraz umiejętności a nawet talentu!
W dobrze "zaopiekowanym" stadzie nie dochodzi do krytycznych spięć, choć drobniejszych tarć oczywiście nie da się uniknąć.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Bez przesady z tym psem na lince.

Po pierwsze chyba nie czekamy na moment, gdy pies jest już maksymalnie rozpędzony dokładnie 20 metrów od nas, by ściągnąć linkę. No chyba, że ktoś nieco się zagapi, ale jak ma krzepę (i rękawiczki), to psa utrzyma. Delikatna osoba psa nie utrzyma, ale zawsze ma większe szanse, by psa dopaść, bo może za nim pobiec i linkę przydepnąć.

Po drugie jeden pies... no powiedzmy ważący 19 kg... nie jest w stanie powieźć normalnej postury człowieka, zapierającego się nogami. Potwierdzi ten fakt chyba każdy, kto ma doczynienia z końmi. Skoro jesteśmy w stanie utrzymać szalejącego, nieułożonego, czy spłoszonego konia na kantarze - przy czym koń waży nawet 500 kg - to chyba pies nie przerasta możliwości...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Bez przesady z tym psem na lince.

Po pierwsze chyba nie czekamy na moment, gdy pies jest już maksymalnie rozpędzony dokładnie 20 metrów od nas, by ściągnąć linkę. No chyba, że ktoś nieco się zagapi, ale jak ma krzepę (i rękawiczki), to psa utrzyma. Delikatna osoba psa nie utrzyma, ale zawsze ma większe szanse, by psa dopaść, bo może za nim pobiec i linkę przydepnąć.

Po drugie jeden pies... no powiedzmy ważący 19 kg... nie jest w stanie powieźć normalnej postury człowieka, zapierającego się nogami. Potwierdzi ten fakt chyba każdy, kto ma doczynienia z końmi. Skoro jesteśmy w stanie utrzymać szalejącego, nieułożonego, czy spłoszonego konia na kantarze - przy czym koń waży nawet 500 kg - to chyba pies nie przerasta możliwości...[/QUOTE]

[B]Człowiek[/B] liczby nie kłamią. Jasne jak widzisz że pies się oddala możesz się do tego przygotować i zamortyzować uderzenie ale jeżeli nie jestes na to przygotowany to psiak może cię potraktować jak zwykłą szmatę.
Podstawowe zasady fizyki się kłaniają [B]Człowiek[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Demon']Jasne jak widzisz że pies się oddala możesz się do tego przygotować i zamortyzować uderzenie ale jeżeli nie jestes na to przygotowany to psiak może cię potraktować jak zwykłą szmatę.[/quote]
Zamortyzować jakie uderzenie? Pędu powietrza rozpędzającego się haszczaka? :hmmmm: Czy fali uderzeniowej po tym, jak już przemknie obok, powalając wszystkich na ziemię? :evil_lol:


[quote name='Demon']Podstawowe zasady fizyki się kłaniają [B]Człowiek[/B][/quote]
Bardziej interesuje mnie praktyka, niż teoria, szczególnie że dość często prowadzam silne psy na długich linkach, a na dodatek ważące więcej, niż haski i lubię być przygotowana na "niespodzianki".

Po przeczytaniu kilku powyższych postów (teoria), a nie mając doświadczenia (praktyka), chyba bym się nie odważyła kontrolować linką silnego, szybkiego, zrywnego psa, który lubi biegać, bo wyraźnie taka próba może skończyć się - w teorii - poważnymi urazami...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Zamortyzować jakie uderzenie? Pędu powietrza rozpędzającego się haszczaka? :hmmmm: Czy fali uderzeniowej po tym, jak już przemknie obok, powalając wszystkich na ziemię? :evil_lol:



Bardziej interesuje mnie praktyka, niż teoria, szczególnie że dość często prowadzam silne psy na długich linkach, a na dodatek ważące więcej, niż haski i lubię być przygotowana na "niespodzianki".

Po przeczytaniu kilku powyższych postów (teoria), a nie mając doświadczenia (praktyka), chyba bym się nie odważyła kontrolować linką silnego, szybkiego, zrywnego psa, który lubi biegać, bo wyraźnie taka próba może skończyć się - w teorii - poważnymi urazami...[/QUOTE]

To jeszcze zależy od psa:diabloti: Ja miałam już kilka przejść podobnego rodzaju kończące się tylko paroma siniakami i otarciami wiec nie są to chyba poważne urazy:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że to przesada. Pies silnym być może, ale tu chyba raczej o sposób trzymania psa chodzi, a nie o przygotowywanie się na silne wstrząsy.
A jeżeli ktoś czuje się niepewny to stanąć k. drzewa i przygotowując się na wstrząs zakręcić linę wokół drzewa. Tylko haszczakowi można zrobić krzywdę, powinno się założyć dobry amortyzator i tyle, wstrząsów mniej.

A w temacie nasz husky mieszka w kawalerce... raczej zadowolony :)

Pozdr.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']

Po drugie jeden pies... no powiedzmy ważący 19 kg... nie jest w stanie powieźć normalnej postury człowieka, zapierającego się nogami. Potwierdzi ten fakt chyba każdy, kto ma doczynienia z końmi. Skoro jesteśmy w stanie utrzymać szalejącego, nieułożonego, czy spłoszonego konia na kantarze - przy czym koń waży nawet 500 kg - to chyba pies nie przerasta możliwości...[/quote]
po pierwsze, pies zaprzęgowy jak najbardziej jest w stanie powieźć człowieka normalnej postury, ba nawet takiego większej postury. Zwłaszcza, że rozmawiamy tu o lince, dającej możliwość pewnego rozpędzenia się. Dwa, na krótkiej smyczy husky czy malamuty mają mocne szarpnięcie... poobserwuj sobie starty przy wyścigach.
Po 3 ja chce zobaczyć jak Ty tego szalejącego, nieułożonego czy spłoszonego na tym kantarze utrzymujesz... w to nie uwierzę, a doświadczenie z końmi i zajeżdżaniem mlodych koni mam.

[quote name='pawelek']
A jeżeli ktoś czuje się niepewny to stanąć k. drzewa i przygotowując się na wstrząs zakręcić linę wokół drzewa. Tylko haszczakowi można zrobić krzywdę, powinno się założyć dobry amortyzator i tyle, wstrząsów mniej.
[/quote]
wątpię, żebyś zdążył wokół tego drzewa się zawinąć :D

Nie mniej jednak ja prowadzam swojego mixa na długiej lince, na tzw. kontakcie. Dobrze ktoś tu napisał, trzeba być czujnym i starać się nie dopuszczać do tego by pies nas zaskoczył szarpnięciem.
Trzeba wybadać swojego psa i dostosować jego trening do hmm osobowości ;]. Przynajmniej ja tak uważam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Onsen']po pierwsze, pies zaprzęgowy jak najbardziej jest w stanie powieźć człowieka normalnej postury, ba nawet takiego większej postury. Zwłaszcza, że rozmawiamy tu o lince, dającej możliwość pewnego rozpędzenia się. Dwa, na krótkiej smyczy husky czy malamuty mają mocne szarpnięcie... poobserwuj sobie starty przy wyścigach.
Po 3 ja chce zobaczyć jak Ty tego szalejącego, nieułożonego czy spłoszonego na tym kantarze utrzymujesz... w to nie uwierzę, a doświadczenie z końmi i zajeżdżaniem mlodych koni mam. [/quote]
Czy naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy "bezwładnym" przedmiotem, jakim jest np. wózek, a człowiekiem który działa na psa swoją siłą, ma możliwość zaprzeć się oraz używa techniki?

Porównanie psa szarpiącego PRZEDMIOT, do psa szarpiącego CZŁOWIEKA, jest [U]bez sensu[/U], bo mamy doczynienia z dwoma różnymi sytuacjami.

Przedmiot jest bierny, człowiek reaguje. No chyba, że jest bardzo słaby fizycznie, albo pies bardzo go zaskoczy - wtedy owszem, nie ma szans na utrzymanie psa, a jeśli będzie próbował, to zostanie przewrócony, pokaleczy ręce linką itd.

Jak chcesz zobaczyć, jak utrzymuję trudnego konia na kantarze i lonży, to zapraszam do mnie. Siła fizyczna w połączeniu z techniką i ok 20 letnim doświadczeniem (z naciskiem na technikę i doświadczenie, siła to tylko dodatek, aczkolwiek bardzo przydatny), sprawiają że w większości wypadków nie mam z tym problemu.

Link to comment
Share on other sites

chodzi o sam start, zresztą jakby nie patrzeć sam wózek ma swoją wagę plus kontrola człowieka.

Rozumiem, że jesteś bardzo doświadczony/a ale widziałam wiele razy jak konie przeciągały bardzo doświadczonych koniarzy, na kantarze czy na wędzidle. Kwestia sytuacji. Nie uwierzę, że za każdym razem udaje Ci się opanować zwierzę. Nie twierdzę, że nigdy się nie udaje a, że za każdym razem to nierealne. Ale nie o koniach tu mowa.

Uważam, że pies zaprzęowy jest w stanie przeciąnąć, przewrócić człowieka o przeciętnej wadze lub wyrwać mu np. ramię ze stawu...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Onsen']Nie uwierzę, że za każdym razem udaje Ci się opanować zwierzę.[/quote]
Oczywiście, że nie za każdym razem mi się to udaje.

Ale mimo wszystko, po latach pracy z końmi, haszczak nie robi na mnie wrażenia ;) Ani żaden inny średniej wielkości pies. Bo te duże, to już w ogóle - mają słabe przyspieszenie, są za ciężkie na dynamiczny start. Na pewno są wyjątki i specyficzne sytuacje (np. agresywny atak samca na samca), ale ja mówię o normalnym, codziennym obcowaniu z psem wyprowadzanym na długiej lince.

Link to comment
Share on other sites

no to w takim wypadku uważam, że nie widziałeś możliwości zarówno Husky jak i Alaskanów.
Możemy się tak spierać i spierać, Ty wiesz swoje, ja swoje widziałam w wykonaniu tych psów, zarówno jednej jak i drugiej rasy...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Onsen']no to w takim wypadku uważam, że nie widziałeś możliwości zarówno Husky jak i Alaskanów.
Możemy się tak spierać i spierać, Ty wiesz swoje, ja swoje widziałam w wykonaniu tych psów, zarówno jednej jak i drugiej rasy...[/quote]
Ja też widziałam. Nie neguję tego, że są szybkie, że mają dobre przyspieszenie, że są silne jak na swoją niewielką masę. Po prostu nie popadam w paranoję pt. "próba utrzymania psa zaprzęgowego na lince = ciężkim obrażeniom ciała".

Ja się o nic spierać nie chcę, nie zależy mi. Ty masz swoje doświadczenia z psami i końmi, których człowiek nie mógł utrzymać, ja mam swoje... chyba bardziej pozytywne ;)

Zwróć uwagę, że w pewnym momencie haski stały się rasą niestety modną. Pojawiły się tabunami na wsiach i w mieście. A mimo to ludzie - często kompletni laicy, kupujący haszczaka, bo ma niebieskie oczy i dzieci się zakoffały w szczeniaczku - [B]jakoś sobie z tymi bestiami przyspieszenia i uciągu radzą[/B], wyprowadzają po laicku na spacery, ramiona mają na swoim miejscu, nie zaliczają szlifa podczas popołudniowej przechadzki, ani nie muszą się asekurować drzewami na wieczornym sikaniu.

Link to comment
Share on other sites

oczywiście...to tak jak z tymi końmi: część się wyrwie a część da się uspokoić.
Stety / Niestety 95% psów z blokowowisk widuję na króciutkich smyczkach.

Co by nie było, ja jestem za wychodzeniem z psami na linkach! Tyle, że trzeba mieć oczy w okół głowy i tyle.

Link to comment
Share on other sites

A u mnie - widziałem sporo labradorów, mojego haszczaka... Co do wyrywania, to panowanie głosem to podstawa :)

Ja naszego wyprowadzam na luzie i jest ok :) na pewno się nie szarpie :) Wszystko da się zrobić i haskie aż takie szybkie nie są, to nie LuckyLuke :D
Znajomi są podobnymi analfabetami co do psów jak i ja, a jakoś sobie radzą, na linkach, BA! radzą sobie głosem i już :D

My wychodzimy z psem na spacery na 5 metrowej smyczy, a na treningi do tej pory bez linki, baz smyczy, ale czas to zmienic, bo potwór staje się coraz pewniejszy :D

Pozdr.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alba1986']Wiesz ja kocham prace z psami :loveu: i myśle nawet o kursie na tresera psów. A satysfakcjonuje mnie już sama myśl, że moge zaoferować ciepły kąt jednemu z tych pożuconych psów. A praca z nim to już czysta przyjemność i satysfakcja gdy są widoczne nawet najmniejsze efekty:loveu:[/quote]
witam w pazdzierniku tamtego roku adoptowalem 2,5 rocznego mixa husky ze schroniska w rudzie slaskiej psiak bardzo szybko sie zaklimatyzował wychodzimy 3 razy dziennie na dlugie spacery nie mam zadnych problemow ze spuszczaniem go ze smyczy:) fakt ze Musi sie wybiegac to taka rasa psa,pracujemy z zona obydwoje i pies czasami zostaje na 8 godzin sam w domu ale tego mozna nauczyc psiaka ,mysle ze najwarzniejsze jest zeby wiedzial jaka jest chierarchia w domu bo to psy z Duzym charakterem i uparte heheh ale za to bardzo kochane ,mam 6 letniego syna który jest jego najlepszym kumplem i razem urzadzaja demolke heheh ogólnie uwarzam ze warto adoptowac psa ze schroniska on naprawde odplaci ci za to całym serduchem pozdro

Link to comment
Share on other sites

[quote]Po drugie jeden pies... no powiedzmy ważący 19 kg... nie jest w stanie powieźć normalnej postury człowieka, zapierającego się nogami. Potwierdzi ten fakt chyba każdy, kto ma doczynienia z końmi. Skoro jesteśmy w stanie utrzymać szalejącego, nieułożonego, czy spłoszonego konia na kantarze - przy czym koń waży nawet 500 kg - to chyba pies nie przerasta możliwości...[/quote]Gdyby koń chciał, z każdego zrobiłby szmacianą, fruwającą lalę na sznurku.
Jak sama podkreślasz w kolejnych postach ważna jest technika i doświadczenie w utrzymywaniu zwierząt na uwięzi (czy to koni, czy psów), której ciężko wymagać od osób stawiających pierwsze kroki w obcowaniu z husky - psów z zasady sprytnych, szybkich, silnych, spostrzegawczych i "pomysłowych". Dopiero jeśli właściciel nauczy się wyprzedzać refleksem pomysły swojego psa, nie będzie ryzykował oraniem zębami po chodniku.
Przy odrobinie doświadczenia i osoba drobnej postury bez problemu może wyprowadzać na smyczach trójkę, czwórkę haszczaków, mając oczy dookoła głowy - tak na wszelki wypadek...

Najczęściej to, że pies przeciągnął kogoś po ziemi wynika ze zwykłego zagapienia się - gdy pies zauważył czmychającą wiewiórkę, zanim zobaczył ją właściciel... A z pozycji mniej lub bardziej horyzontalnej już o wiele trudniej wyhamować ciągnącego psa.


[quote]często kompletni laicy, kupujący haszczaka, bo ma niebieskie oczy i dzieci się zakoffały w szczeniaczku - [B]jakoś sobie z tymi bestiami przyspieszenia i uciągu radzą[/B], wyprowadzają po laicku na spacery, ramiona mają na swoim miejscu, nie zaliczają szlifa podczas popołudniowej przechadzki, ani nie muszą się asekurować drzewami na wieczornym sikaniu.[/quote]

a jednak jeśli przepytałabyś i tych "laików" i tych, którzy husky mają od lat - zdziwisz się, jak duży procent będzie mógł opowiedzieć Ci historię z życia wziętą, kiedy zaliczył glebę w mniej lub bardziej wyszukany sposób przez swojego husky ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka']Dopiero jeśli właściciel nauczy się wyprzedzać refleksem pomysły swojego psa, nie będzie ryzykował oraniem zębami po chodniku.
Przy odrobinie doświadczenia i osoba drobnej postury bez problemu może wyprowadzać na smyczach trójkę, czwórkę haszczaków, mając oczy dookoła głowy - tak na wszelki wypadek...

Najczęściej to, że pies przeciągnął kogoś po ziemi wynika ze zwykłego zagapienia się - gdy pies zauważył czmychającą wiewiórkę, zanim zobaczył ją właściciel... A z pozycji mniej lub bardziej horyzontalnej już o wiele trudniej wyhamować ciągnącego psa.[/quote]
A to nie jest tak, że psa szkolimy? Nawet takiego haszczaka? :hmmmm:

Nie każdy haski będzie psem zaprzęgowym, ba! większość z nich nie będzie psem zaprzęgowym. A nawet u psa zaprzęgowego chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by wpoić zasady nieciągnięcia, jeśli z tyłu nie ma wózka, tylko jest człowiek ze smyczą (w tej kwestii akurat jestem laikiem, być może każdy sportowy haszczak musi bezwzględnie i obowiązkowo ciągnąć w każej sytuacji).

Haski są trudne, niezależne itd. Wiem, bo miałam kilka na tymczasach plus miksy rasy. Chyba wszystkie (oprócz jednego) spuszczałam po drugim-trzecim spacerze, nie było linek, ucieczek "za wiewiórką", było normalne egzekwowanie poleceń, chodzenie przy nodze, wracanie na wołanie itd.

Nie pasuje mi demonizowanie haskich, robienia z nich [I]innego gatunku psa[/I]. Oczywiśce ze względu na specyfikę rasy mogą sprawiać problemy i je sprawiają - szczególnie w rękach osób nieodpowiedzialnych i niedoświadczonych, co kupują szczeniaczka, bo ma słodkie niebieskie oczka - ale tak naprawdę to jest pies jak pies, uczy się komend, może być spuszczany ze smyczy (nie każdy, ale też nie każdego kundla, owczarka, amstaffa, bigla czy pudla można puścić i mieć nadzieję, że wróci) i niekoniecznie będzie okaleczał właściciela podczas spacerów, realizując swój instynkt ciągnięcia.


[quote name='Miśka']a jednak jeśli przepytałabyś i tych "laików" i tych, którzy husky mają od lat - zdziwisz się, jak duży procent będzie mógł opowiedzieć Ci historię z życia wziętą, kiedy zaliczył glebę w mniej lub bardziej wyszukany sposób przez swojego husky [/quote]
Takich historii słyszę wiele także z ust właścicieli psów przeróżnych ras i kundelków - pociągnął mnie, szarpnął, przewrócił, podciął mi nogi, wyrwał smycz, przewrócił na oblodzonym chodniku, zepchnął ze schodów... normalnie horror można nakręcić ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote]A nawet u psa zaprzęgowego chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by wpoić zasady nieciągnięcia, jeśli z tyłu nie ma wózka, tylko jest człowiek ze smyczą[/quote]

oczywiście, że tak - ale zanim psiaka się wyszkoli (do jakiegokolwiek celu), istnieje szereg nieoczekiwanych zachowań z jakimi początkujący właściciel się spotka. Tu nie chodzi o demonizowanie czy roztaczanie koszmarnych wizji. To zwykła ludzka szczerość i prawdomówność każe potencjalnym właścicielom husky (czy generalnie psów gabarytów nieco większych niż york ;)) powiedzieć, że te psy potrafią pociągnąć, potrafią wywrócić i bez sentymentów powlec kogoś za sobą kilka metrów. Jedne w większym, inne w mniejszym stopniu. Zestawienie "początkujący właściciel" i "energiczny husky chętny do ciągnięcia wszystkiego" nie jest niczym niezwykłym, a może odebrać całą przyjemność posiadania czworonoga, zanim początkujący nabierze wprawy w jego ujarzmianiu.
Dlatego widzi się psy na kolczatkach, które i tak niewiele pomagają...

Link to comment
Share on other sites

He, he, he... Nie wierzyłem póki nie "zobaczyłem" (generalnie to usłyszałem od żony). Ja raczej dużej postury jestem (140 kg żywej wagi :) ), więc mnie pies nie rusza, a żonę po prostu słucha :). Ale w niedziele - teść, teściowa i żona wybrali się z psem na spacer nad rzekę. Psa prowadził dumny teść, który sam jest wędkarzem, więc chwalił się każdemu napotkanemu koledze jakiego to on ma psa, a jak on go słucha (ciężko psu nie słuchać jak się skróci smycz do niecałych 2 metrów i ciągnie/szarpie psa co 10 sekund :roll:) . W pewnym momencie teściowa też zachciała się z psem spróbować i dostałą odblokowane flexi do ręki - moja żona zawołała psa, a "ukochana":diabloti: teściowa zaliczyła lot koszący. Szczęściem całym wylądowała na łasze piasku, smycz puściła od razu jeszcze w locie więc ciągnięcia nie było. Pies niecałe 20 kg wagi :D - pewnie było zabawnie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka']
Przy odrobinie doświadczenia i osoba drobnej postury bez problemu może wyprowadzać na smyczach trójkę, czwórkę haszczaków, mając oczy dookoła głowy - tak na wszelki wypadek...
[/quote]

Jestem tego żywym przykładem :)
Miśka sama widziała :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...