Jump to content
Dogomania

Elio - porzucony psiak, który na wschodnich krańcach Polski nikogo nie obchodził, z głodu żywił się odchodami bydła, uratowany przez Figunia, skomli o kasę na hotel i weta, żeby dotrwać do własnego domu.


Recommended Posts

Dnia 27.08.2024 o 22:32, Sowa napisał:

Poker, wierzysz w ten drugi list???

Tak.

Miałam podobną sytuację z moją tymczasią i wszystko skończyło się dobrze.

Skąd w ludziach tyle nieufności do innych ludzi?

Link to comment
Share on other sites

W moim przypadku - niestety z doświadczenia. Pies jest bezbronny - nawet unikalna rasa, nawet doskonały rodowód nie dają gwarancji dobrostanu. Wolałabym, żebyś to Ty miała rację w ocenie tego domu. 

  • Like 2
  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Dużo zostało tu napisane, więc raczej sprawy już nie pogorszę.

Uważam, że Wszystkim nam bardzo leży na sercu  los tego pieska . Na dziś mniej ważne  są czyjeś racje, a ważne są fakty, o których tu się nie pisze ( poza Poker). 

Fakty są takie, że wg. mojej,( zaznaczam- mojej)  zdobytej na własną rękę wiedzy, na dzień dzisiejszy nie ma podstaw prawnych, żeby móc Państwu psa odebrać.Pies jest już własnością tych ludzi.
Prawnik, albo ktoś biegły w temacie być może znajdzie rozwiązanie.

Wszystkimi wstrząsnął pierwszy meil z domu. Mną najmocniej, bo Mikunia poznałam najbliżej i mnie najbardziej zabolało. Ale tu Miki-Elio najważniejszy!  Pierwsza powiedziałam Eli, że psa trzeba zabrać, że przyjmę do siebie z powrotem.
Nie do mnie jednak należało podjęcie decyzji czy odbierać,.. ostatecznie dostałam odpowiedź, że zabieramy.

W rozmowie z Figunią Pani nie zgodziła się Mikunia oddać. Po pierwszym szoku, realnie musiałam zacząć myśleć i jakoś działać. Na własną rękę zaczęłam dzwonić do ludzi znających dobrze temat adopcji, przedstawiając sytuację pieska na tamten moment, jak sprawę "ugryźć" i ew. jakie mamy możliwości prawne odbioru psa, jeżeli dom dalej nie będzie się zgadzał.  W międzyczasie załatwiłam u p.Michała-szkoleniowca transport, żeby był gotowy, a nóż się uda, on swoje sprawy szkoleniowe niedzielne nawet przełożył.
Dzwoniąc do Pani przedstawiłam dość solidny argument ( póki co, może jeszcze nie będę tu pisać jaki),  że psa musimy zabrać, ale niestety, Pani powiedziała,że jest już trochę lepiej i że bardzo chcą pracować, będą się starać. Stanęło na tym, że od soboty utrzymuję kontakt z domem codziennie, i zapewnienia, że jest znaczna poprawa relacji. Staram się wierzyć, widzę normalnego Mikunia, pocieszam, że jest jakiś kontakt z domem,  bo równie dobrze mógłby być zerwany. Wciąż pełna obaw i jak na szpilkach dzwonię jak tam Mikunio  , czekam  powrotu Jo37  i wizyty pa.
To, co dowiedziałam się we własnym zakresie przekazałam Figuni i Eli.
Dowiedziałam się i zrobiłam tyle, ile byłam w stanie i nic więcej niestety nie mogę. Ukraść psa nie pojadę.
Nie wiem, czy jest coś dalej robione w sprawie psiaka, raczej nie.

Są zapewne tu osoby, które na prawie się znają, albo mają takich znajomych. Może ktoś mógłby pomóc dla tego pieska?

Żadna konkretna podpowiedź, w jaki sposób zabrać psa, tu na wątku nie padła, ani tel.do mnie osobiście żadna rada.

Natomiast wszyscy (poza Poker) piszą - "zabierzcie psa", ale bez konkretów, nie szuka się tu, jak?,na jakiej podstawie prawnej go zabrać?
 
I kto ma zabrać?
Kto może/mógłby  zająć się sprawą?

Z tego co mi wiadomo Figunia psa nie zabierze, Ela również.
Myślę, wręcz pewna jestem, że Figunia wszelkie pełnomocnictwa złoży.
 
Przyjmę  Mikunia-Elio z powrotem choćby o północy, załatwię i wyślę też transport.

 

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Bardzo ważna będzie relacja z wizyty poA, jeżeli Jo37 będzie mogła ją zrobić.

Zwykle w umowie jest punkt, który mówi o odebraniu psa w przypadku traktowania psa niezgodnie z ustawą o ochronie zwierząt czy coś w tym sensie.

Na razie nie widzę takiego działania ze strony domu.

I tak należy przyjąć za dobrą monetę fakt, że pani cały czas jest w kontakcie. Mogłaby powiedzieć, że pies jest jej i wara od niego.

Link to comment
Share on other sites

On 8/28/2024 at 4:44 PM, WiosnaA said:

Dużo zostało tu napisane, więc raczej sprawy już nie pogorszę.

Uważam, że Wszystkim nam bardzo leży na sercu  los tego pieska . Na dziś mniej ważne  są czyjeś racje, a ważne są fakty, o których tu się nie pisze ( poza Poker). 

Fakty są takie, że wg. mojej,( zaznaczam- mojej)  zdobytej na własną rękę wiedzy, na dzień dzisiejszy nie ma podstaw prawnych, żeby móc Państwu psa odebrać.Pies jest już własnością tych ludzi.
Prawnik, albo ktoś biegły w temacie być może znajdzie rozwiązanie.

Wszystkimi wstrząsnął pierwszy meil z domu. Mną najmocniej, bo Mikunia poznałam najbliżej i mnie najbardziej zabolało. Ale tu Miki-Elio najważniejszy!  Pierwsza powiedziałam Eli, że psa trzeba zabrać, że przyjmę do siebie z powrotem.
Nie do mnie jednak należało podjęcie decyzji czy odbierać,.. ostatecznie dostałam odpowiedź, że zabieramy.

W rozmowie z Figunią Pani nie zgodziła się Mikunia oddać. Po pierwszym szoku, realnie musiałam zacząć myśleć i jakoś działać. Na własną rękę zaczęłam dzwonić do ludzi znających dobrze temat adopcji, przedstawiając sytuację pieska na tamten moment, jak sprawę "ugryźć" i ew. jakie mamy możliwości prawne odbioru psa, jeżeli dom dalej nie będzie się zgadzał.  W międzyczasie załatwiłam u p.Michała-szkoleniowca transport, żeby był gotowy, a nóż się uda, on swoje sprawy szkoleniowe niedzielne nawet przełożył.
Dzwoniąc do Pani przedstawiłam dość solidny argument ( póki co, może jeszcze nie będę tu pisać jaki),  że psa musimy zabrać, ale niestety, Pani powiedziała,że jest już trochę lepiej i że bardzo chcą pracować, będą się starać. Stanęło na tym, że od soboty utrzymuję kontakt z domem codziennie, i zapewnienia, że jest znaczna poprawa relacji. Staram się wierzyć, widzę normalnego Mikunia, pocieszam, że jest jakiś kontakt z domem,  bo równie dobrze mógłby być zerwany. Wciąż pełna obaw i jak na szpilkach dzwonię jak tam Mikunio  , czekam  powrotu Jo37  i wizyty pa.
To, co dowiedziałam się we własnym zakresie przekazałam Figuni i Eli.
Dowiedziałam się i zrobiłam tyle, ile byłam w stanie i nic więcej niestety nie mogę. Ukraść psa nie pojadę.
Nie wiem, czy jest coś dalej robione w sprawie psiaka, raczej nie.

Są zapewne tu osoby, które na prawie się znają, albo mają takich znajomych. Może ktoś mógłby pomóc dla tego pieska?

Żadna konkretna podpowiedź, w jaki sposób zabrać psa, tu na wątku nie padła, ani tel.do mnie osobiście żadna rada.

Natomiast wszyscy (poza Poker) piszą - "zabierzcie psa", ale bez konkretów, nie szuka się tu, jak?,na jakiej podstawie prawnej go zabrać?
 
I kto ma zabrać?
Kto może/mógłby  zająć się sprawą?

Z tego co mi wiadomo Figunia psa nie zabierze, Ela również.
Myślę, wręcz pewna jestem, że Figunia wszelkie pełnomocnictwa złoży.
 
Przyjmę  Mikunia-Elio z powrotem choćby o północy, załatwię i wyślę też transport.

 

 

 

Aniu, czy możemy być pewni że nikt z domu Elio nie czyta tego wątku?

Jeśli ani Ty ani Ela, albo Pani Joasia, nie mówiliście tej pani o Dogomanii, to myślę, że nie.

Często tak się robi z nadzieją, że ta osoba zechce sama na wątku przekazywać o piesku informacje.

Ja jej o tym nie wspominałam ale nie wiem, jak Wy...a to ważne.

Link to comment
Share on other sites

On 8/28/2024 at 5:18 PM, Sowa said:

W umowie o adopcji nie było uwagi o możliwości odebrania psa

Taki zapis jest w umowie:

  1. Dotychczasowy Opiekun ma prawo odebrać psa Adoptującej w przypadku stwierdzenia rażących naruszeń przez Nią umowy oraz przepisów odrębnych dotyczących praw zwierząt,
    a Adoptująca ma obowiązek niezwłocznie wydać psa. Dotychczasowy Opiekun nie może odebrać zwierzęcia w przypadku respektowania przez Adoptującą praw zwierzęcia i niniejszej umowy.

Link to comment
Share on other sites

Skąd w ludziach tyle nieufności?

Jeżeli chodzi o mnie to życie mnie niestety tego nauczyło i ludzie, których spotkałam na swojej drodze. Z toksycznymi osobami niestety też miałam (nie)przyjemność. Wiem jak potrafią manipulować, kłamać w żywe oczy, żeby osiągnąć to, co oni chcą, nie licząc się z cudzymi uczuciami. 

Co mi się nie podoba w tej pani? Kompletnie nie rozumie zwierząt. Ludzie porozumiewają się za pomocą mowy - psy szczekają. Kiedy jednak szczeka Elio pani oskarża go o to, że jest agresywny. W ostatnim mailu napisała nawet: "Na szczęście coraz mniej szczeka." Czyli co -najlepiej, żeby nie szczekał? Najpierw zwróciła się do behawiorysty, ponoć, a nie do was, chociaż oferowałyście, że gdyby było coś nie tak, żeby się z wami kontaktowała. Ponoć pani weterynarz tłumaczyła pani przez 1,5 godziny jak to jest z tymi psami.  Czemu piszę "ponoć"? Bo im więcej pani pisze tym więcej się plącze, jak dla mnie. Bo najpierw pisze tak, po czym pisze, że było inaczej. Nie mieszkam w Warszawie tylko małej mieścinie i nawet w takiej mieścinie weterynarze są bardzo zajęci. Próbuję sobie wyobrazić jak jakaś wetka przez 1,5 godziny gada z właścicielem o zachowaniach zwierząt, udziela rad. Czy nie ma innych pacjentów, czy ma ich tak mało? Druga sprawa, wydaje mi się że to właśnie od tego są behawioryści. No i niby pani stosuje się do udzielanych rad, jest bardziej świadoma ale dalej pisze: "Małe pieski, które prowokują, skaczą i ujadają są zdecydowanie bardziej agresywne od niego." Niby rozumie, że go nie rozumiała, że jego zachowanie nie świadczyło o tym, że jest agresywny, po czym pisze, że jednak jest.  Już nie będę pisać o tych nieszczęsnych butach, ale zastanawiam się co ta kobieta wymyśli jeszcze. A już najbardziej nie podoba mi się to, że kobieta pisze jak bardzo jest rozczarowana tym co dostała, jaki to Elio jest zły, ale po tym wszystkim nie chce go oddać. Nawet jeśli miałaby go oddać dla dobra nie tyle jej samej, co samego psa. 

  

 

  • Like 3
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Figuniu, mogły dziewczyny nie mówić, ale Pani ma dwie córki studentki więc net znają i raczej korzystają.

 

Dwie godziny temu słyszałam szczeknięcie Mikunia w trakcie rozmowy z p.Basią. Pani już wie, że chodzi o wyjście i zaraz poszli,  za kilka chwil przysłali  te zdjęcia.

Pani mówi, że wszystko jest jak najlepiej, spacerują, uczą się, dogadzają Mikusiowi.

KPME1626.jpg

 

HXAN6619.jpg

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

On 8/28/2024 at 9:05 PM, WiosnaA said:

Figuniu, mogły dziewczyny nie mówić, ale Pani ma dwie córki studentki więc net znają i raczej korzystają.

 

Dwie godziny temu słyszałam szczeknięcie Mikunia w trakcie rozmowy z p.Basią. Pani już wie, że chodzi o wyjście i zaraz poszli,  za kilka chwil przysłali  te zdjęcia.

Pani mówi, że wszystko jest jak najlepiej, spacerują, uczą się, dogadzają Mikusiowi.

KPME1626.jpg

 

HXAN6619.jpgb

Dziękuję Aniu za zdjęcia.

Link to comment
Share on other sites

Zawsze coś będzie źle. Tak jakbyśmy my byli idealni w opiece nad psami.

Co by pani teraz nie zrobiła, to będzie brane jej za złe. Czepianie się słów. Ludzie używają różnych określeń, czasem przesadzonych, czasem niewłaściwych.

Zależy mi na losie Elio i dlatego tu wchodzę. Ale chyba po raz pierwszy od 17 lat , czyli tyle ile wynosi moje dogomaniackie życie, mam wrażenie, że ten wątek się kręci wskutek nagonki na kobietę. I wcale nie jestem pewna czy wszystkim piszącym chodzi o dobro psa czy chodzi o to by zaistnieć na wątku

A teraz mnie zlinczujcie. Kicham na to.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

"Dwie godziny temu słyszałam szczeknięcie Mikunia w trakcie rozmowy z p.Basią. Pani już wie, że chodzi o wyjście i zaraz poszli,  za kilka chwil przysłali  te zdjęcia. " to był cytat.

Uczą się siebie nawzajem, pies dał znać szczeknięciem , że chce wyjść. Czy to źle? A może to była właśnie pora wyjścia i Elio przypomniał?

Przecież te wpisy to tylko opis niektórych sytuacji wyrwanych z kontekstu życia.

Leżą chodniczki - na pewno położyła, żeby nie niszczył podłogi. A może jednak po to,  by się nie ślizgał albo zawsze leżały ?

Buty ?  kto zakłada buty w lecie ? Było wyjaśnione dlaczego, ale po co doczytać, lepiej przywalić.

Czy naprawdę nie widzicie niczego pozytywnego?

I z ręką na sercu powiedzcie czy biorąc pierwszego czy drugiego psa  byłyście  tak wyedukowane w opiece nad psem czego wymagacie od innych osób? nie popełniałyście żadnych błędów? nie wierzę.

Ja nie byłam , a psy mam całe życie czyli od 65 lat.  I cały czas się uczę i dowiaduję czegoś dla mnie nowego. A może po prostu jestem tępa?

Całe szczęście,  że  chętni na psy nie podlegają sprawdzianowi na inteligencje, jeszcze, wszystko przed nami.

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Ale chyba nie posądzałaś swojego  pierwszego czy drugiego psa, że chce Cię zagryźć, kiedy zaszczekał?

Ja mieszkam w 9-piętrowym bloku; zdarzały się tu psy szczekające na każdy odgłos na klatce schodowej, w dzień i w nocy. Lepiej, żeby Elio nie zauczył się takiego zachowania, wszystko jedno, czy zostanie w obecnym domu czy nie.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Czytam będąc w pracy i jedno mi się nasuwa: ja pier..., co ludzie mają w głowach? Błagam zabierzcie stamtąd Elio.

On jest traktowany, jak nakręcana zabawka. Zero empatii i zrozumienia dla żywej istoty. Buty k....a, zagryzie męża..., naprawdę, aż się we mnie gotuje ze złości.

Coraz mniej szczeka..

Małe pieski są bardziej agresywne....itp.

Co ludzie mają z tą agresją? Szczekanie = agresja...

A co psy mają robić gdakać, czy miauczeć?

  • Like 4
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...