Jump to content
Dogomania

behawiorysta / zoopsycholog


ailata

Recommended Posts

"Skoro wystarczy z takimi psami tylko popracowac, to klientów Ci nie zabraknie. Właściciele psów które nie zaliczyły próby strzału powinni Cie ozłocić za skuteczne przygotowanie ich do powtórnego testu."
Rany, ja wcale nie twierdzę, że odpowiednim treningiem da się dojść do całkowitego braku reakcji na strzały! Mówię tylko, że można poprawić sytuację psa, żeby nie szalał z przerażenia.
Skoro da się zrobić doktorat, to gdzieś da radę to pewnie studiować ;)
Fakt: na kursie COAPE nie ma zajęć praktycznych. I to bardzo źle. Pewnie dałoby radę to zorganizować, ale byłoby to bardzo wymagające przedsięwzięcie. Z praktyką jest tak, że podsyłają nam klientów z okolic miejsca naszego zamieszkania, kursanci jadą na wywiad, opisują czego się dowiedzieli, co zaproponowali, a po kolejnych spotkaniach zdają relację co zostało wprowadzone w życie, a co nie i dlaczego i jakie są efekty.
Ja wcale nie twierdzę, że jestem super fachowcem. Dopiero zaczynam, jestem adeptem sztuki, ale kiedyś trzeba zacząć, prawda? Ale jeśli nie będę mówić ludziom, że tym się zajmuję, to nikt mnie nie znajdzie, bo i jak? Poza tym, jest masa ludzi, którzy chcą pomocy "wprost", a nie przez internet, a ich problemy są często bardzo łatwe do rozwiązania (typu: pies skacze na gości). Im jestem w stanie pomóc, a to już coś. Jeśli jakiś przypadek mnie przerośnie (a z całą pewnością wiele razy tak się zdarzy), to mam kogo poprosić o pomoc - ludzi, którzy praktykują zawód behawiorysty od lat, pracowali z setkami psów, dużo wiedzą, dużo widzieli,wiele zrobili.
Szczerze mówiąc, nie bardzo mam jak zająć się tym niezawodowo. Próbowałam i ze znajomymi i ze znajomymi znajomych i ze schroniskami.
Niestety z moich doświadczeń wynika, że jeśli ludzie za coś nie płacą - nie stosują się do zaleceń, a wiec nie mają efektów.
W schroniskach jeszcze gorzej: wszyscy bardzo sie cieszą jak proponuję pomoc, ale jak przychodzi co do czego, to nigdy nie mają czasu żeby ze mną zamienić chociaż 2 słowa, nigdy nie ma miejsca do pracy, zawsze bym przeszkadzała, więc mam się nie pojawiać.
Poza tym, za wiele problemów można się zabrać dopiero po adopcji psa. Nauka czystości czy lęk przed samotnością... Do wielu ćwiczeń potrzeba choćby skrawka terenu, a w zatłoczonym boksie co ja zrobię?

Widzę, że bardzo się Wam wszystkim nie podoba to co robię. Przykro mi, że tak to odbieracie. Nie robię tego żeby zarobić fortunę (nawiasem mówiąc zarabiam akurat na opłaty typu ZUS i tel, w tym miesiącu zostanie mi ok 300zł, które wydam na książki dla kursantów). Chciałabym zrobić coś dobrego dla psiego świata (bez względu na to jak głupio dla większości ludzi to brzmi.) Nie mam lepszego pomysłu niż uczyć się i działać na tyle, na ile dam radę.
Czuję się przez Was zaszczuta i mocno zdołowana. Przykre tym bardziej, ze już i tak część mojej rodziny i wielu znajomych śmieje się, że chcę pracować z psami, skoro mogłabym zostać tłumaczem przysięgłym i zarabiać całkiem spore pieniądze.
Niestety tylko nieliczni rozumieją.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 110
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='ailata']
Rany, ja wcale nie twierdzę, że odpowiednim treningiem da się dojść do całkowitego braku reakcji na strzały![/quote]
Da się. Pod warunkiem ze nie jest to przypadłosc genetyczna.
Psa z nabytym lękiem (wybuch petardy tuz obok jego głowy) mozna doprowadzic odpowiednim treningiem do tego, żeby nie reagował na wybuchy armatnie podczas rekonstrukcji XIX-wiecznych bitew.
[QUOTE] Mówię tylko, że można poprawić sytuację psa, żeby nie szalał z przerażenia.[/QUOTE]Skoro da sie poprawic troche to logiczne że powinno dac sie poprawic jeszcze bardziej a w koncu całkiem zlikwidowac lęk.

[QUOTE] Poza tym, jest masa ludzi, którzy chcą pomocy "wprost", a nie przez internet, a ich problemy są często bardzo łatwe do rozwiązania (typu: pies skacze na gości). Im jestem w stanie pomóc, a to już coś.[/QUOTE]
Ale wciąz nie rozumiem co ma do tych problemów behawiorysta?

Na razie wszystkie problemy które wymieniasz jako "zaburzenia behawioralne" to sprawa wychowania/wyszkolenia....
[QUOTE]Szczerze mówiąc, nie bardzo mam jak zająć się tym niezawodowo. [/QUOTE]Cóz....
Znam takich którzy pokonują regularnie wiele km zeby móc obserwowac prace mistrzów i praktykowac pod ich okiem....

Link to comment
Share on other sites

Problemy które opisałaś w ostatnim poście: skakanie na ludzi, nauka załatwiania się w wyznaczonych miejscach, lęk przed samotnością do wg. mnie typowe zadania z którymi poradzi sobie szkoleniowiec i zastanawia mnie dlaczego nie chcesz poszukać dobrego psiego trenera przy którym zrobiłabyś jakieś praktyki. Sama mam psa ze schroniska z którym miałam liczne problemy jak agresja lękowa, ucieczki w siną dal też na tle lęku, obawy przed pozostawaniem. Wszystko to dało się w stopniu bardzo zadowalającym ograniczyć właśnie dzięki szkoleniu, co prawda nie korzystałam z płatnych prywatnych konsultacji u trenera, ale z tego co wiem ma stawki podobne do Twoich a doświadczenie znacznie większe. Co prawda, aby mi pomóc nie potrzebował znać całej mojej sytuacji rodzinnej, diety psa (którą nie wnikając w skład dość znacznie ograniczył) itp.

Czy ktoś z doświadczeniem zna sytuację psów Wam podsyłanych, jest przy Was gdy sugerujecie rozwiązania i pokazujecie jak je wdrożyć w życie?

[quote name='ailata']Witam,
Chciałabym zapytać co myślicie o zawodzie behawiorysty / zoopsychologa.
Czy Waszym zdaniem jest potrzebny?
Czego byście od kogoś takiego oczekiwali?
Myślicie, że ten zawód ma szansę rozpowszechnić się w naszym kraju?
Pytam, bo tym właśnie zamierzam się zająć zawodowo - szkoleniem i terapią behawioralną. Ruszam 2 maja br. i jestem bardzo ciekawa Waszej opinii, rad, uwag itp.
Zapraszam też na moją stronę: [URL="http://www.szkolabaron.pl/"]www.szkolabaron.pl[/URL][/quote]

Pytajac mogłaś się spodziewać, że nie każdy przyklaśnie modzie na nowy zawód, szczególnie, że na forum są osoby, które od wielu lat zajmują się rozwiązywaniem psich problemów. Niektórych korespondecyjny sposób na pozyskiwanie uprawnień w tak żywej materii zwyczajnie razi. Myślę, że nie warto się dołować, ale lepiej przemyśleć dlaczego tak wiele osób przedstawia taki a nie inny punkt widzenia.

Link to comment
Share on other sites

[B]Ailata[/B] - napisałaś, że nie twierdzisz, że jesteś super fachowcem. Wiesz.. problem polega na tym, że kończąc kurs COAPE tak na prawdę w ogóle nie jest się fachowcem..
Masz opanowaną teorię.. ok..
Ale co poza tym?
Jak chcesz stanąć oko w oko np. z amstaffem, czy z owczarkiem niemieckim z pokaźną agresją lękową, skoro nie masz praktycznego obycia w postępowaniu z takimi psami?
Behawioryści reklamują się jako fachowcy. A tak naprawdę nimi nie są..
Mają wiedzę teoretyczną (o ile uważali na kursach, a kursy były prowadzone przez kompetentne osoby), ale gdzie praktyka?

Dużo szumu, dużo ideologi, dużo sloganów, dużo pięknych słów..
I całe mnóstwo szafowania tytułami..

W Polsce nie ma behawiorystów.
W Polsce są ludzie nazywający siebie behawiorystami.

Pozdrawiam

P.s nie czuj się urażona.. ale spójrz na to wszystko z boku.. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja mam pytanie - ile w końcu kosztuje konsultacja? 100 czy 80zł?

Druga sprawa - podchodzenie "finansowe" do właścicieli psów "robią coś, bo płacą" - przepraszam :roll: ale albo ktoś chce coś z psem zrobić, albo idzie na siłę, bo już płaci, więc szkoda by było kasy.
Jeśli już tak materialnie podchodzimy - nie zapłaciłabym tyle pieniędzy osobie początkującej, bo zwyczajnie bym się bała i... tak - byłoby mi szkoda kasy.

I tak jak ktoś już zauważył - po 1 spotkaniu nijak można postawić dobrą diagnozę.. na podstawie obserwacji? W przypadku mojego psa doświadczony szkoleniowiec przy [B]ciągłym [/B]kontakcie z psem, po 1 spotkaniu nie potrafił jednoznacznie się wypowiedzieć co będzie dalej i czy cokolwiek się uda z nim zrobić.

Ogólnie super, że coraz więcej osób się interesuje tymi sprawami, ale osobiście oczekuję działania, a nie diagnoz i wywodów.
Inaczej jest z wiedzą praktyczną i spędzeniem -nastu godzin z teorią, a inaczej spędzić tyle samo czasu bezpośrednio z psami i osobą doświadczoną w szkoleniu psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a'] W przypadku mojego psa doświadczony szkoleniowiec przy [B]ciągłym [/B]kontakcie z psem, po 1 spotkaniu nie potrafił jednoznacznie się wypowiedzieć co będzie dalej i czy cokolwiek się uda z nim zrobić.
[/QUOTE]
Własnie dlatego ze był doswiadczony nie obiecywał gruszek na wierzbie.
Bo mozna z bardzo duzym prawdopodobienstwem okreslic czy sie da ale czy sie uda (z tym włascicielem i w okreslonych warunkach) to juz zupełnie inna sprawa.

Link to comment
Share on other sites

Wybaczcie, że się tu wtrącę, ale akurat zaciekawił mnie temat.

Wiem oczywiście (i dziwi mnie troszkę, że pani zoopsycholog nie wie, bez urazy) że jakieś skakania na ludzi, czy siusianie w domu to sprawa dla szkoleniowca.

Ale tak się zastanawiam, z czym można w takim razie udać się do behawiorysty? Ta wymieniana ciągle agresja lękowa.. I co jeszcze? Od dawna byłam przekonana o tym, że mój pies ma problemy behawioralne (jego brat zresztą podobne) i były to właśnie lęki (np przed mężczyznami), "ataki" bez wcześniejszych sygnałów (zupełnie zero ostrzeżenia). Problemy zostały praktycznie całkowicie rozwiązane metodami typowo wydaje mi się "szkoleniowymi", no nie będę tu tego wszystkiego opisywać, ale widziałam się tylko z treserem i prosiłam o rady na dogo, "zoopsycholodzy" nam nie pomagali.
W każdym razie moje pytanie w związku z tym...
Z czym konkretnie przychodzi się do behawiorysty?


Bo mi ten behawiorysta (opisywany w tym temacie, nie mówię, że ogólnie) brzmi jak taki niedoszły szkoleniowiec, który już chce mieć biznes nie mając na to jeszcze ani doświadczenia ani papierów, zatem robi sobie kolorową stronkę i nazywa się behawiorystą

I na prawdę bez urazy, ale chciałabym zrozumieć różnicę

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury/etolog_zoopsych.pdf"]www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury/etolog_zoopsych.pdf[/URL]

:evil_lol:
Przy okazji zobaczy się różnice pomiędzy etologiem, a behawiorystą :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint'][URL="http://www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury/etolog_zoopsych.pdf"]www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury/etolog_zoopsych.pdf[/URL]

:evil_lol:
Przy okazji zobaczy się różnice pomiędzy etologiem, a behawiorystą :evil_lol:[/quote]

O matko i córko :crazyeye: A nie mógłby mi ktoś tak [I][U]od pauz[/U][/I] napisać z czym się chodzi do behawiorysty:diabloti:
Ja mam tonę nauki na jutro, zlitujcie się :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint']

W Polsce nie ma behawiorystów.
W Polsce są ludzie nazywający siebie behawiorystami.

[/quote]

Myślę, że jadnak kilku jest... Podważysz wiedzę i doświadczenie np Andrzeja Kłosińskiego ??
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że pomysł Pana Kłosińskiego by drogą korespondencyjną, bądź trwającego 8 dni kursu "tworzyć" rzeszę nowych samozwańczych behawiorystów i nieźle na tym zarabiać świadczy rzeczywiście o niezłej wiedzy z zakresu marketingu. Nie wyobrażam sobie doświadczonego szkoleniowca, który brałby na siebie odpowiedzialność za świeżynki po kilkudniowym/kilkulistowym kursie, mające iść w świat i samodzielnie szkolić/uzdrawiać obce psy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='paczanga']Myślę, że pomysł Pana Kłosińskiego by drogą korespondencyjną, bądź trwającego 8 dni kursu "tworzyć" rzeszę nowych samozwańczych behawiorystów i nieźle na tym zarabiać świadczy rzeczywiście o niezłej wiedzy z zakresu marketingu. Nie wyobrażam sobie doświadczonego szkoleniowca, który brałby na siebie odpowiedzialność za świeżynki po kilkudniowym/kilkulistowym kursie, mające iść w świat i samodzielnie szkolić/uzdrawiać obce psy.[/quote]

Nie wdaję się w dyskusję jak powinna wyglądać ścieżka stawania się behawiorystą ... chodzi mi o stwierdzenie, że w Polsce nie ma behawiorystów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata'] już i tak część mojej rodziny i wielu znajomych śmieje się, że chcę pracować z psami, skoro mogłabym zostać tłumaczem przysięgłym i zarabiać całkiem spore pieniądze. Niestety tylko nieliczni rozumieją.[/quote]

Jeżeli jesteś dobrym tłumaczem, to znacznie więcej zrobiłabyś dla psów zajmują się tłumaczeniem ksiązek. Poradników i pseudoporadników na rynku pełno, a dobrej literatury kynologicznej brak.
Mały przykład: dobry podręcznik do nauki agility stałby się przebojem rynkowym, brak dobrych monografii ras. Brak zarówno pozycji klasycznych jak i nowości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AnulaJ'] chodzi mi o stwierdzenie, że w Polsce nie ma behawiorystów.[/QUOTE]Jezeli chodzi o osoby posiadajace stosowny papierek to jest ich całkiem sporo. M. in. p. Kłosinski.
[SIZE="1"][I]"W latach 2004-2005 przeszedł kurs dyplomowy w Centre of Applied Pet Ethology w Wielkiej Brytanii pod kierunkiem dr. Petera Neville'a. W roku 2005 otrzymał dyplom Practical Aspects of Companion Animal Behaviour and Training (COAPE)"[/I][/SIZE]

Natomiast jezeli chodzi o faktyczne kompetencje to przychylam sie do tej opinii:
[quote name='Berek']Osobiście znam tylko jedną behawiorystkę (i lek. wet. przy tym!) w Polsce ktora ma rewelacyjne zdolności w dziedzinie szkolenia, wyszkoliła zresztą swojego czasu swoją sukę belga na wysoki poziom PT (wtedy jeszcze nie było obedience w Polsce) - jest to dr Joanna Iracka.
Do niej nie mam oporów ludzi odsyłać...[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

AnulaJ - Ty też z tego co widzę robisz właśnie COAPE? ;)

Na swojej stronie piszesz - "udzielam porad jako behawiorysta" - dalej piszesz - "aktualnie biorę udział w kursie dyplomowym Centre of Applied Pet Ethology" - czyli jeszcze go nie ukończyłaś?
To kiedy człowiek staje się behawiorystom? ;)

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=black][FONT=Verdana]PULI „Znam takich którzy pokonują regularnie wiele km zeby móc obserwowac prace mistrzów i praktykowac pod ich okiem....”[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Zgoda, da się. Niestety moja aktualna sytuacja rodzinna nie pozwala mi na tego typu rozwiązanie.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Dodam jeszcze, że chciałam w Łodzi pracować u kogoś ze szkoleniowców, nawet darmo lub dopłacając im. Nie uzyskałam zgody. Teraz myślę o praktykach poza Łodzią, ale nie wiem jeszcze czy to się uda.[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]PACZANGA „Czy ktoś z doświadczeniem zna sytuację psów Wam podsyłanych, jest przy Was gdy sugerujecie rozwiązania i pokazujecie jak je wdrożyć w życie?”[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Ktoś z doświadczeniem zna sytuację podsyłanych psów, ale nie ma go przy nas w czasie konsultacji – relacje są tylko przez Internet. Wiem, że to źle, że to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać – teoria nawet korespondencyjnie, z pracami do napisania, egzaminem teoretycznym na koniec, a kiedy już się widzimy, powinna być praktyka. Niestety jest to zorganizowane tak, a nie inaczej – na to nie mam już wpływu. Mogę się uczyć tak jak mi to proponuja, albo wcale [/FONT][/COLOR][COLOR=black][FONT=Wingdings][FONT=Wingdings]L[/FONT][/FONT][/COLOR][COLOR=black][FONT=Verdana][/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]„Pytajac mogłaś się spodziewać, że nie każdy przyklaśnie modzie na nowy zawód, szczególnie, że na forum są osoby, które od wielu lat zajmują się rozwiązywaniem psich problemów. Niektórych korespondecyjny sposób na pozyskiwanie uprawnień w tak żywej materii zwyczajnie razi. Myślę, że nie warto się dołować, ale lepiej przemyśleć dlaczego tak wiele osób przedstawia taki a nie inny punkt widzenia.”[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Najgorsze jest to, że ja się z Wami zgadzam… Tyle, że jak już opisałam – ni cholery nie udaje mi się wepchnąć się do kogoś dobrego na praktykę. Zostaje mi więc uczyć się na własnych błędach (i prosić o ew rady mailem np.A.Kłosińskiego).[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]SAINT „Jak chcesz stanąć oko w oko np. z amstaffem, czy z owczarkiem niemieckim z pokaźną agresją lękową, skoro nie masz praktycznego obycia w postępowaniu z takimi psami?” W sytuacji zagrożenia życia człowiek ponoć szybko się uczy ;)[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Cóż ja Ci mogę na to odpowiedzieć? Że każdy kiedyś „ten pierwszy raz” staje oko w oko z takim psem? Pewnie, że wolałabym najpierw obserwować jak robią to fachowcy…[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]SUGARR „[/FONT][/COLOR][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Bo mi ten behawiorysta (opisywany w tym temacie, nie mówię, że ogólnie) brzmi jak taki niedoszły szkoleniowiec, który już chce mieć biznes nie mając na to jeszcze ani doświadczenia ani papierów, zatem robi sobie kolorową stronkę i nazywa się behawiorystą”[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Szczerze mówiąc też na zjazdach COAPE mam to pytanie na końcu języka. Kolejny zjazd (ostatni) 20czerwca. Chyba zadam prowadzącym to pytanie. Domyślam się co odpowiedzą: szkoleniowiec nie ma wystarczającej wiedzy teoretycznej (jak gdyby nie mógł jej mieć) i często może być tak, że zmieni zachowanie psa nie rozwiązując przy tym problemu, więc pies zmuszony do rezygnacji z jednego problemowego zachowania zacznie wykazywać inne…[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Co byście na to odpowiedzieli?[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]BREZYL „Jeżeli jesteś dobrym tłumaczem, to znacznie więcej zrobiłabyś dla psów zajmują się tłumaczeniem ksiązek. Poradników i pseudoporadników na rynku pełno, a dobrej literatury kynologicznej brak.
Mały przykład: dobry podręcznik do nauki agility stałby się przebojem rynkowym, brak dobrych monografii ras. Brak zarówno pozycji klasycznych jak i nowości.”[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]O tłumaczeniach też już z Galaktyką rozmawiałam (jeszcze przed COAPE). Tyle, że sama muszę znaleźć odpowiednie książki do przetłumaczenia i jak już je przetłumaczę, to oni się zastanowią czy je wydać… Jedną książkę przetłumaczoną „do szuflady” już mam… Rozbiło się o cenę za prawa autorskie… [/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Tłumaczenie to masa czasu, ryzyko spore, że nic z tego nie będzie. Do tego trzeba jakoś kupić oryginał, a to kolejna kasa – kupić pewnie by było trzeba kilka pozycji i dopiero po przeczytaniu uznać, która się do czegoś nadaje. Kolejna kasa…[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ale tematu nie odpuściłam. Namierzyłam już kogoś, kto ma kontakt z ludźmi pracującymi z psami we Francji – jak skończę COAPE – zaczynam wiercić dziurę w brzuchu żeby ten ktoś wydobył od znajomego informację które pozycje są najbardziej wartościowe.[/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Ailata - do Wawki nie możesz jeździć od czasu do czasu...?
;)

Dobra, to ja Ci podpowiem - choć nie wiem, czy okaże się przydatne.

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Domyślam się co odpowiedzą: szkoleniowiec nie ma wystarczającej wiedzy teoretycznej (jak gdyby nie mógł jej mieć) i często może być tak, że zmieni zachowanie psa nie rozwiązując przy tym problemu, więc pies zmuszony do rezygnacji z jednego problemowego zachowania zacznie wykazywać inne…
Co byście na to odpowiedzieli?[/SIZE][/FONT]

Bardzo często słyszę takie wypowiedzi. Oczywiście, że warto zawsze przyjrzeć się psu i jego sytuacji domowej - w końcu nic nie dzieje się bez przyczyny... ale też często opowieść o tym, że psu (kolokwialnie mowiąc) "odbije w innej dziedzinie" należy do pewnych mitów które skrupulatnie są powielane na tego typu kursach. :shake: Najczęściej - powiem cynicznie - dlatego że SKORO działanie zwykłego" szkoleniowca pomaga, to po co te kursy, ten zawód w ogóle...? Trzeba utrzymywac wrażenie istnienia "wiedzy tajemnej" ktorej zdobycie wymaga więcej, niż tylko "taka prostacka" praktyka łażenia za szkoleniowcem w blocie, deszczu i śniegu - więc, skoro już mamy fakt że szkoleniowe metody jednak przynoszą skutek - to trzeba szybko wymyślić cos innego, choćby to, że "zaszkodzą w innej sferze".
Ja naprawdę nie znam takich akurat przypadków - znam za to sporo takich, w ktorych psa niewłaściwymi metodami działania nie tylko nie "napawiono", ale i "zepsuto" - tyle, ze to kwestia DOBREJ i ZŁEJ ROBOTY DOBREGO LUB ZŁEGO SZKOLENIOWCA, a nie kwestii tego, że za psa wziął się trener, a nie behawiorysta. :roll:
Niekiedy np. fakt że własciciel zaczyna z psem coś robić zmienia sytuację; często jest też tak, ze pies sam "nakręca się" swoimi zachowaniami (na przykład, bo ja wiem, ośmiogodzinne wycie w samotności) i nagle, dziw nad dziwy, gdy się mu uniemożliwi powtórzenie zachowania, gdy przestaje je powtarzać - nie tylko nie "wariuje" w innych sferach, ale i jego psychika zmienia się na plus. :lol:

Link to comment
Share on other sites

P.S.
I jeszcze trochę mam oporów przed specyficznymi sformułowaniami.
Bowiem, tak naprawdę, co to znaczy "zmienić zachowanie nie rozwiazując problemu"?
Problemem jest tak naprawdę to konkretne zachowanie.
Owszem, możemy dociekać podłoża problemu - np. pies wyje, "bo się boi, bo ma lęk separacyjny" - O.K., wiemy o tym, ale ten lęk w psie JEST; możemy zwierzaka np. wygłuszyc lekami - przykre na dłuższą metę...; możemy pokazywac mu, że samotnośc nie jest tak naprawdę taka straszna - i to się na ogół robi - ale PROBLEM jest i to już, teraz, bowiem pies nauczył się, że wszelką frustrację - wcale nie musi być ona wielka, ponadnormatywna, przerażająca - rozwiązuje za pomocą wycia. Nikt go nie nauczyl, że w mieszkaniu zachowujemy się cicho... I często, jakże często tak jest, że ten pies tak się nakręca, sam sobie robi taką krzywdę, że zachowuje się jak ostatni neurotyk ktorym tak naprawdę nie jest.

Link to comment
Share on other sites

Pół dnia dzisiaj o tym wszystkim myślę i obawiam się, że w 100% masz rację ("obawiam się" bo trochę to nie po mojej myśli ;) ). Faktycznie zawód behawiorysty jest "naciągany" - jest chyba milej dla eleganckiej pani żeby ktoś mądrze się nazywający przyjechał do niej do pięknego domu niż pojechać do zwykłego szkoleniowca na plac...
Smutne to, ale tak chyba faktycznie to wygląda...
Wiem za to co jeszcze pewnie mi na kursie odpowiedzą na pyt. jaka jest różnica między treserem a behawiorystą. Poza teorią, behawiorysta ma (lub nie ma, ale mieć powinien) podstawową wiedzę z farmakologii. Oczywiście leki mają umożliwić terapię w skrajnych wypadkach, a nie zastąpić trening.
Tyle, że o lekach treser też może sobie poczytać i osobiście nie wiem dlaczego to miałoby dać mniej niż nam wykład. Nadal się zastanawiam po kiego były nam wykłady o budowie mózgu (ludzkiego), neuronów itp.
Jak dla mnie dziwne jest też to, że nie ma żadnego egzaminu na koniec... Faktycznie wypuszczą na rynek masę ludzi bez doświadczenia, praktyki i z teorią, którą wcale nie koniecznie przyswoili...
Ciekawe czy tak samo to wygląda w UK. Podobno tak - ponoć polski kurs to to samo, tylko w innej wersji językowej.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
"Poza teorią, behawiorysta ma (lub nie ma, ale mieć powinien) podstawową wiedzę z farmakologii. Oczywiście leki mają umożliwić terapię w skrajnych wypadkach, a nie zastąpić trening."
[/QUOTE]

O rany Julek, w tym momencie śmiem zakrzyknąć, że wobec tego tylko weterynarze powinni miec możliwość robienia "dodatkowego fakultetu" - jeśli beahwiorysta ma zarządzać podawanie LEKÓW - nieraz niestety psychotropów - psu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']O rany Julek, w tym momencie śmiem zakrzyknąć, że wobec tego tylko weterynarze powinni miec możliwość robienia "dodatkowego fakultetu" - jeśli beahwiorysta ma zarządzać podawanie LEKÓW - nieraz niestety psychotropów - psu.[/QUOTE]
Nie brakuje weterynarzy, którzy ładuja w psy leki (równiez psychotropy) na zyczenie właściciela który nie umie albo w ogóle nie próbował sobie poradzic za pomoca szkolenia z pewnymi zachowaniami....

[QUOTE]Ciekawe czy tak samo to wygląda w UK. Podobno tak - ponoć polski kurs to to samo, tylko w innej wersji językowej.[/QUOTE]A ja jestem ciekawa jakie znaczenie ma taki kurs w UK.
Czy np. jest mile widziany przy staraniu sie o zatrudnienie w schronisku, czy mozna go sobie powiesic nad psia buda podobnie jak dyplom korespondencyjnego kursu szydełkowania? :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint']AnulaJ - Ty też z tego co widzę robisz właśnie COAPE? ;)

Na swojej stronie piszesz - "udzielam porad jako behawiorysta" - dalej piszesz - "aktualnie biorę udział w kursie dyplomowym Centre of Applied Pet Ethology" - czyli jeszcze go nie ukończyłaś?
To kiedy człowiek staje się behawiorystom? ;)[/quote]

Nie, nie ukończyłam, podobnie jak wielu innych kursów/seminariów, w których mam zamiar wziąć udział - nie dla papierka, ale dla wymiany doświadczeń. Jest mi obojętne czy ktoś nazwie mnie behawiorystką, trenerem, psią nianią, czy panią Anią - robię to co robię, nie zostawiam ludzi z konspektem, pracuję tak długo, aż są efekty.Nie mam pędu do autopromocji, również mam wiele wątpliwości odnośnie "zawodu behawiorysta" i odnośnie wielu spraw zwiazanych z kynologią. Jednak pewne rzeczy trzeba nazwać, bo to pozwala ludziom znaleźć pomoc. Każdy pies, którego swoją pracą ochronię przed schroniskiem lub eutanazją jest tego wart.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...