Jump to content
Dogomania

behawiorysta / zoopsycholog


ailata

Recommended Posts

Witam,
Chciałabym zapytać co myślicie o zawodzie behawiorysty / zoopsychologa.
Czy Waszym zdaniem jest potrzebny?
Czego byście od kogoś takiego oczekiwali?
Myślicie, że ten zawód ma szansę rozpowszechnić się w naszym kraju?
Pytam, bo tym właśnie zamierzam się zająć zawodowo - szkoleniem i terapią behawioralną. Ruszam 2 maja br. i jestem bardzo ciekawa Waszej opinii, rad, uwag itp.
Zapraszam też na moją stronę: [URL="http://www.szkolabaron.pl/"]www.szkolabaron.pl[/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 110
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 3 weeks later...

1) Co do strony www - napisz w kontakcie jaki rejon "obsługujesz", bo trudno się zorientować, a zakladam, że nie dojeżdżasz na drugi koniec Polski...
2) Co do meritum, to moje doświadczenie z behawiorystką było pozytywne. Ale pewnie jak w kazdym zawodzie trafiają się lepsi i gorsi specjaliści ...
Oczekiwania pewnie będą różne (włącznie ze wskazaniem przycisku na grzbiecie psa, który włączy lub wyłączy dane zachowanie :evil_lol:)
Oczekiwania właściceli psów z problemami są dość jednorodne - oczekują pomocy w rozwiązaniu problemu/problemów.
W zależności od ich "świadomości" są bardziej lub mniej skłonni pogodzić się z koniecznością włożenia pracy własnej i czasu...
Będą też pewnie tacy, którzy będa oczekiwać tylko "pozytywnych metod", ale będą i tacy, którzy nie będą określać metody tylko oczekiwać wyniku.
To wszystko zależy też od rodzaju problemu.
Ja swego czasu miałem szereg problemów z psem, m.in. taki, że raz na jakiś czas potrafił zaatakować zębami rękę która podawała mu przysmak ... :roll:. Bez widocznej zależności - różni ludzie (także właściciel), różne sytuacje, brak ostrzeżenia...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata']Witam,
Chciałabym zapytać co myślicie o zawodzie behawiorysty / zoopsychologa.
Czy Waszym zdaniem jest potrzebny?
[B]Czego byście od kogoś takiego oczekiwali?[/B][/QUOTE]
Solidnej wiedzy teoretycznej i [B] doświadczenia [/B] w szkoleniu psów
Doświadczenia zdobytego przez praktyke w dobrym osrodku szkoleniowym - tam gdzie przygotowuje sie psy do sportu (przede wszystkim IPO).
Dowodu na powyższe w postaci wyników wyszkolenia własnego psa (i/lub cudzych psów przez siebie "zrobionych" oraz potwierdzenia odbytej praktyki podpisanego przez właściciela szkoły.
Oprócz tego praktyki w pracy z psami problematycznymi (schroniskowymi i poschroniskowymi). Praktyki udokumentowanej, potwierdzonej i popartej odpowiednimi dowodami.
[QUOTE]Myślicie, że ten zawód ma szansę rozpowszechnić się w naszym kraju? [/QUOTE]Niestety rozpowszechnia sie w zastraszajacym tempie i przybywa "specjalistów" którzy wymachuja dyplomami korespondencyjnych kursów a tymczasem własnego psa nie umieja wyszkolic nie mówiac juz o psach z zaburzeniami....

[QUOTE]
Zapraszam też na moją stronę: [URL="http://www.szkolabaron.pl/"]www.szkolabaron.pl[/URL]
[/QUOTE]
Z całym szacunkiem ale tu nie trzeba behawiorysty bo z wiekszoscia tych problemów poradzi sobie nawet poczatkujacy średnio rozgarniety szkoleniowiec.....

[I][SIZE="1"]Przykładowe problemy poddające się terapii modyfikacji zachowań:
- załatwianie potrzeb fizjologicznych w mieszkaniu,
- agresja wobec innych psów,
- agresja wobec ludzi,
- niszczycielstwo,
- nadmierne szczekanie,
- ciągnięcie na smyczy,
- brak reakcji na przywołanie,
- skakanie na ludzi,
- pogoń za rowerzystami / biegaczami,
- pilnowanie zasobów,
- lęki, fobie (np. strach w czasie burzy, paniczna ucieczka po wystrzeleniu petardy itp.)
- strach przed jazdą samochodem,
- lęk separacyjny itp.
[/SIZE][/I]

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję za Wasze uwagi,
Puli, na stronie wymieniłam najczęściej pojawiające się problemy z psami. Nie twierdzę, że ktoś, kto ma pojęcie o psach, sam sobie z nimi nie poradzi - przy odrobinie dobrych chęci każdy może poczytać porady na dogomanii czy kupić kilka książek. Tyle, że chyba "przeciętny" właściciel, skoro już ma psa "problemowego" lub takiego, z którym sobie nie radzi, raczej nie będzie się zaczytywał co zrobić - gdyby każdemu się chciało poczytać, to nie byłoby (lub prawie) psów zaburzonych ani pełnych schronisk...
Nie kieruję swojej oferty do fachowców, szkoleniowców czy dogomaniaków, a raczej do "przeciętnych" właścicieli.
Każdy jest w stanie sam wyszkolić swojego psa, a jednak ludzie chodzą na szkolenia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata']
Puli, na stronie wymieniłam najczęściej pojawiające się problemy z psami.
[............]
Nie kieruję swojej oferty do fachowców, szkoleniowców czy dogomaniaków, a raczej do "przeciętnych" właścicieli.
Każdy jest w stanie sam wyszkolić swojego psa, a jednak ludzie chodzą na szkolenia.[/QUOTE]
Własnie o tym napisałam.
Wymienione problemy sa w zakładce o terapii behawioralnej a tymczasem to elementarne zadania dla [B]szkoleniowca[/B].

Link to comment
Share on other sites

[quote]
"lęk separacyjny czy paniczny strach przed petardami to Twoim zdaniem tematy dla szkoleniowca???"
[/quote]

To pierwsze - jak najbardziej (nawet bardziej dla szkoleniowca, niż "behawiorysty" - na razie wszelkie rady jakie dają osoby tej profesji a z jakimi udało mi się zapoznać mozna sobie o kant ... tenteges... potluc - ludziom jednak zależy na skuteczności działania :lol: ).

To drugie - jeśli, jak najczęściej, ma podloże genetyczne - co realnie działającego radzisz oprócz faszerowania psa lekami...? :lol:

[QUOTE]
"Dobry wywiad trwa ok 1,5-2godz. Ciekawe który szkoleniowiec zostanie tyle po zajęciach żeby pogadać z klientem... "
[/QUOTE]

Oto sendo sprawy. Behawioryści na ogół nie "brudzą" sobie rąk braniem do reki psa i dzialaniem z nim - zapewne także dlatego, że nie potrafią wiele uzyskać. Więc zamiast tego mamy pogadanki i psychoterapię dla włascicieli... :lol:
Osobiście znam tylko jedną behawiorystkę (i lek. wet. przy tym!) w Polsce ktora ma rewelacyjne zdolności w dziedzinie szkolenia, wyszkoliła zresztą swojego czasu swoją sukę belga na wysoki poziom PT (wtedy jeszcze nie było obedience w Polsce) - jest to dr Joanna Iracka.
Do niej nie mam oporów ludzi odsyłać... :lol:

Link to comment
Share on other sites

lęk separacyjny czy paniczny strach przed petardami to Twoim zdaniem tematy dla szkoleniowca???
fakt, że na szkoleniach ludzie pytają o wszystko i zazwyczaj dostają odpowiedź co zrobić. Tyle, że rzadko kiedy to daje efekty, bo żeby rozwiązać tego typu problem trzeba sporo wiedzieć o konkretnym psie, jego życiu, kontaktach z właścicielem itp. Inaczej strzelasz i zaproponowane rozwiązanie wcale nie musi pomóc. Dobry wywiad trwa ok 1,5-2godz. Ciekawe który szkoleniowiec zostanie tyle po zajęciach żeby pogadać z klientem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata']lęk separacyjny czy paniczny strach przed petardami to Twoim zdaniem tematy dla szkoleniowca???[/QUOTE]
Oczywiście. I jedno i drugie jest do wypracowania odpowiednim szkoleniem.
[quote name='Berek']To drugie - jeśli, jak najczęściej, ma podloże genetyczne - co realnie działającego radzisz oprócz faszerowania psa lekami...? [/QUOTE]
Ja mam pomysł ale niepozytywny i niebehawioralny :evil_lol:

[QUOTE] Dobry wywiad trwa ok 1,5-2godz. Ciekawe który szkoleniowiec zostanie tyle po zajęciach żeby pogadać z klientem...[/QUOTE]A behawiorysta gada po zajeciach czy w opłacanych przez klienta godzinach pracy??
Skoro klienta interesuje szkolenie grupowe to za to płaci i tego moze oczekiwac.
Jezeli wystepuje problem wystarczy poprosic szkoleniowca o poświecenie dodatkowego czasu. Zajecia indywidualne ma w ofercie prawie kazda szkoła..

Nawiasem mówiac koszt indywidualnych konsultacji u najlepszych szkoleniowców, fachowców z szeroka wiedza i wieloletnim doswiadczeniem jest porównywalna do kosztu pogawedki z behawiorystą po weekendowym kursie...

Link to comment
Share on other sites

"To drugie - jeśli, jak najczęściej, ma podloże genetyczne - co realnie działającego radzisz oprócz faszerowania psa lekami...? "
Skąd pomysł, że lęk przed petardami może być genetyczny??? A tym bardziej, że tak jest najczęściej???
Moim zdaniem to albo braki w socjalizacji albo lęk nabyty. Tak czy inaczej poradziłabym odczulanie. Leki w terapii czasem się stosuje, to fakt, ale zarezerwowane są / powinny być do przypadków kiedy pies jest w takim stresie, że bez farmakologii nie jest możliwa praca z nim.

"Behawioryści na ogół nie "brudzą" sobie rąk braniem do reki psa i dzialaniem z nim - zapewne także dlatego, że nie potrafią wiele uzyskać. Więc zamiast tego mamy pogadanki i psychoterapię dla włascicieli..."
Kiedy mowa jest o ćwiczeniach z psem, które behawiorysta zaleca, to akurat jak najbardziej powinien pokazać co i jak i przećwiczyć to z właścicielem. Problem polega na tym, że nie wszystko da się do tego sprowadzić. Często potrzebna jest zmiana w podejściu właściciela czy np.jego dzieci do psa, a to nie bardzo jest jak przećwiczyć. O tym właśnie można opowiedzieć - co zmienić, na co i dlaczego.
Na pewno wiesz jak działa Super Niania - można powiedzieć, że też tylko gada, a efekty są. Podobnie działa behawiorysta: bierze pod uwagę wiele czynników wpływających na zachowanie psa, kształtowanie jego samopoczucia, jak np. ilość ruchu, dieta, sposób zabawy, przeszłość psa itd itd i wyciąga wnioski co jest przyczyną problemowego zachowania. Dopiero wtedy mówi co należy zmienić.
Treningiem faktycznie można zdziałać wiele. Tyle, że bez poznania przyczyn problemu możesz spowodować, że np. pies, który panicznie boi się burzy faktycznie leży cicho (tak jak chciałeś) u siebie na posłaniu. Ryzykujesz jednak, że stres u tego psiaka wywoła kolejne kłopotliwe zachowania - np. samookaleczanie się pod wpływem stresu. Trening zmieni zachowanie, a nie rozwiąże problem! Problem właściciela może tak, ale psa już nie koniecznie...

Link to comment
Share on other sites

Generalnie jestem za stosowaniem brzytwy Ockhama w większości życiowych problemów - słowem, im bardziej komplikujemy, tym gorzej. :lol:

Ale rozumiem że wielomiesięczna psychoteriapia rozwiązująca problem kompleksu matki u bulmastifki rzucającej sięna psy (AUTENTYK! :lol:) przynosi lepsze (czyt. większe :lol:) owoce behawioryście bowiem w zachowaniu pacjenta nic się nie zmienia albo mało - ale za to zawsze można napawać się wysublimowanymi metodami które w mitycznej przyszłości poskutkują - za lat trzy, pięć albo nawet dziesięć ...
W zamian koniecznie trzeba przestraszyć klienta opowieściami o straszliwych skutkach jakie nastąpią niemal na pewno gdy działaniem dość prostym ino konsekwentnym spowodujemy przerwanie pewnych zachowań (albo skłonimy go do innych). :evil_lol:

BTW strach przed hałasem jest w przeważającej większości uwarunkowany genetycznie - często natomiast wyraźnie uwidacznia się dopiero u zwierząt juz dorosłych (ok. 3 lat na przykład). To nie znaczy, że zwierz przedtem się nie bał, tylko na początku pokazywał to bardzo delikatnie, a poniewaz własciciele totalnie nie umieją "czytać" swoich zwierzaków, to tego nie zauważali... :cool1:
Odczulanie typu wystawianie psa z początku na słabe, potem coraz silniejsze dźwięki skutkuje rewelacyjnie... u psów nieco nadwrażliwych na hałas, a nie naprawdę bojących się strzałów.

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że masz faktycznie marne doświadczenia z behawiorystami... Z tego co piszesz widać, że chyba jakiś zwykły naciągacz Ci (lub komuś, od kogo znasz historie) się trafił...
Terapia, która ma przynieść efekty za kilka lat... faktycznie o kant kuli z czymś takim.
Mam tylko pytanie skąd informacja, że strach przed petardami jest genetyczny???????
Możesz podać jakieś źródło, artykuł, powołać się na jakieś badania?
Bardzo chętnie sprawdzę, bo jak słowo daję, wierzyć mi się nie chce.

Link to comment
Share on other sites

A ja - zamiast wdawać się w rozważania ukochane np. na forach pozytywnych - przerzucanie się cytatami z literatury - odwrócę pytanie - ile psów z prawdziwym strachem przed strzałami miałaś w swojej praktyce...? ;) Nie dało Ci to do myślenia...? Choć troszkę...? Tzn. te przypadki...?
(jeszcze jest kwestia sprawdzania lęku przed strzałami w niektorych rasach - marze o tym, zeby wprowadzono ów obowiązek we wszystkich - ozdóbka z taką fobią też jest bardzo uciążliwa... :lol: - po co to w ogóle się praktykuje, skoro to i tak rzecz nabyta...? :evil_lol:).

Link to comment
Share on other sites

Powiedz lepiej jak Twoim zdaniem ocenić, że dany lęk jest "prawdziwy"?
Bardzo proszę żebyś jednak podał jakieś cytaty czy źródła, na podstawie których twierdzisz, że lęk przed petardami może być genetyczny. Bez tego takie twierdzenie też można o kant kuli...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata']Powiedz lepiej jak Twoim zdaniem ocenić, że dany lęk jest "prawdziwy"?
Bardzo proszę żebyś jednak podał jakieś cytaty czy źródła, na podstawie których twierdzisz, że lęk przed petardami może być genetyczny. Bez tego takie twierdzenie też można o kant kuli...[/QUOTE]O tym wiedzieli juz od wieków pasterze, mysliwi i wojownicy. Gdy w miotach zdarzały sie szczenieta reagujace lękliwie na hałas, bezlitośnie ukrecali im łebki bo z takiego wyrastał pies nieprzydatny ani do pracy ani do reprodukcji...

Prawdziwy wysyp psów nadwrazliwych nastapił kiedy zaczeto je rozmnazac nie do pracy tylko w celu ozdabiania kanap.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata'] tym właśnie zamierzam się zająć zawodowo - szkoleniem i terapią behawioralną. [/quote]

a jak długo, jeśli można zapytać, zajmowałaś się psami niezawodowo?
Czy prócz kursów korespondencyjnych miałaś kontakt z różnymi psami? Z psami, które oprócz zwykłych problemów wychowawczych nastręczały naprawdę kłopotliwych sytuacji?

W ostatnich latach zawód behawiorysty i elologa zyskał masę zainteresowania. Pięknie i wspaniale, gdyby nie to, że ludzi przygotowuje się do tego korespondencyjne lub zaocznie. Jedyną praktyką, choć i nie zawsze, jest kilkugodzinny pokaz wyszkolonych psów.
I o pomstę do nieba woła praktycznie każda porada takiego behawiorysty. Ale to nie tylko oni są winni takiej sytuacji - to przede wszystkim wina prowadzących - sama uczestniczyłam w studium podyplomowym "Pies i jego rola w społeczeństwie" na SGGW i grozą npawały mnie słowa prowadzących "powiesicie w swych gabinetach dyplomy..." Jakich gabinetach? Chciałoby się krzyczeć - to tylko zarys podstawowej wiedzy, jaką powinien mieć każdy zajmujący się amatorsko psami. A co z zawodowstwem?
Właśnie - i zawodowcy nie są bez winy. Behawiorystyka stała się modna, więc co druga szkoła oferuje porady behawioralne... Ale nie są na to przygotowani - w przypadku psów o nieznanej historii zaburzeń, zwłaszcza psów ze schroniska - owe porady i opinie behawioralne kończą się eutanazją. 100 zł za godzinę
Behawiorystyka to bardzo skomplikowana dziedzina, w której sam behawiorysta nieiwele zdziała. Wszyscy chyba wiemy, że w tym zakresie powinien współdziałać właściciel, weterynarz, behawiorysta i szkoleniowiec. No i niestety tu jest pies pogrzebany - bo brak tym "zawodowym" stronom szacunku dla samych siebie i szacunku dla psa. Pokory więcej.
Każdy w tym kraju może założyć szkołę tresury psów, każdy może skończyć kilkutygodniowy kurs korespondencyjny i uzdrawiać psy - bo brak nam właśnie, jako społeczeństwu, pokory i szacunku dla innych
Od kilkunastu lat zajmuję się psami - w bardzo różnym zakresie. Amatorsko powiedziałabym. Zawodowo tylko służbowymi. Z potrzeby serca - tymi ze schronisk. Nie śmiałabym określić się ani mianem szkoleniowca ani behawiorysty. Jestem amatorem

Link to comment
Share on other sites

Dodam tylko, że etologiem może nazywać się ktoś, kto naukowo zajmuje się tematem i jest czynnym pracownikiem jednostki badawczej (uniwersytetu, akademii, etc.), a co za tym idzie posiada ku temu odpowiednie stopnie naukowe (od doktoratu zaczynając).

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
"Powiedz lepiej jak Twoim zdaniem ocenić, że dany lęk jest "prawdziwy"?"
[/QUOTE]

Pies siedzi trzy dni z głową w muszli klozetowej.:razz:

[QUOTE]Bardzo proszę żebyś jednak podał jakieś cytaty czy źródła, na podstawie których twierdzisz, że lęk przed petardami może być genetyczny. Bez tego takie twierdzenie też można o kant kuli... [/QUOTE]

Taaa... ja właśnie wyraźnie piszę, iż NIE CHCĘ się przerzucać cytatami z mądrych książek - i tu wyszło potwierdzenie mojej tezy. Ogłaszajacy się tu i ówdzie "behawioryści" na ogół sprowadzają każdą kwestię do teorii - podpierając się cytatami, bowiem tego ich w procesie ich "kształcenia" nazwijmy to nauczono.
Tu czują sie bezpiecznie, na polu teoretycznych rozważań.
Proste i jasne pytanie - skoro lęk przed hałasem nie jest dziedziczny, po co sprawdza się go u psów przed ich dopuszczeniem do rozrodu? :shake:

Link to comment
Share on other sites

PULI: "O tym wiedzieli juz od wieków pasterze, mysliwi i wojownicy. Gdy w miotach zdarzały sie szczenieta reagujace lękliwie na hałas, bezlitośnie ukrecali im łebki bo z takiego wyrastał pies nieprzydatny ani do pracy ani do reprodukcji..."
Ja bym powiedziała, że psy, podobnie jak ludzie, rodzą się z jakąś odpornością, na różne bodźce; z predyspozycjami do pewnych chorób, zachowań itp. Tyle tylko, że jeśli mam większe "szanse" na zachorowanie np. na raka, to jeszcze nie oznacza, że na pewno na niego zachoruję.
Nie zgodzę się natomiast, że genetycznie może być uwarunkowany lęk przed petardami!
Jeżeli urodziłam się np. jako jednostka mało odporna na stres nie oznacza, że nigdy nie nauczę się radzić sobie z nim.
Jasne, że niektóre psy są odważniejsze niż inne, co nie oznacza, że te bardziej lękliwe z pewnością będą się wszystkiego bały w dorosłym życiu.
Dawni myśliwi wybierali do pracy i rozrodu "najlepsze" psy, co nie oznacza jeszcze, że z pozostałych, gdyby poświęcić im więcej pracy nie mogłyby wyrosnąć psy przydatne do pracy! To jest właśnie selekcja: wybiera się te najlepsze / najpiękniejsze jednostki - te, które najlepiej się nadają do czegoś, czego od nich oczekujemy, co nie oznacza, że z pozostałych nic nie będzie - te po prostu wymagałyby więcej pracy, a i tak - być może - miałyby gorsze efekty.
AGA - CZAKRA :"a jak długo, jeśli można zapytać, zajmowałaś się psami niezawodowo?
Czy prócz kursów korespondencyjnych miałaś kontakt z różnymi psami? Z psami, które oprócz zwykłych problemów wychowawczych nastręczały naprawdę kłopotliwych sytuacji?"
Z psami miałam kontakt całe życie i bardzo trudno jest mi określić moment, od którego mogę powiedzieć, że się nimi zajmowałam. Mam 29 lat, więc na pewno nie odważyłabym się powiedzieć, że np. szkolę psy od kilkunastu lat, bo jak miałam lat 10 i szkoliłam swojego psa, czy też podpowiadałam koleżankom jak i co zrobić, pewnie się nie liczy?
Kontakt z psami miałam, nie potrafię sobie przypomnieć czasów kiedy nie wsłuchiwałam się w rozmowy o psach, nie brałam w nich udziału czy nie podpowiadałam znajomym co mogą zrobić żeby pies coś robił / czegoś nie robił.
Zgadzam się w zupełności, że poziom kursów jest często żenujący. Tyle, że szczerze mówiąc, nie bardzo mam inną opcję: nie mam szansy na wieloletni staż u światowej sławy specjalistów... Fakt, że kursy dają tylko jakąś niewielką bazę, ale od czegoś trzeba zacząć. Nikt nie ma od razu doświadczenia - trzeba je zdobyć.
"Wszyscy chyba wiemy, że w tym zakresie powinien współdziałać właściciel, weterynarz, behawiorysta i szkoleniowiec." To też prawda. Bez współpracy właściciela nie da się zrobić nic. Z weterynarzami staram się współpracować. Niestety nie są zbyt chętni do tego - zawsze mam wrażenie, że patrzą na mnie z góry z wyrazem twarzy mówiącym: dziewczynko, daruj sobie, i tak nic z tego nie będzie...
SAINT: czyli ktoś, kto skończył etologię, nie jest etologiem, jeśli zakończył edukację na poziomie magistra?
W każdej dziedzinie są fachowcy i są partacze. W każdej dziedzinie studia to tylko podstawa - dalej każdy zdobywa praktykę i nie da się tego przeskoczyć. Każdy kiedyś zaczyna. Czy ktoś po medycynie nie jest lekarzem, bo nie zrobił doktoratu? Czy jeśli dopiero zaczyna praktykę, to ma się nazywać amatorem, bo jeszcze nie ma lat pracy i doświadczeń za sobą?
BEREK: "Powiedz lepiej jak Twoim zdaniem ocenić, że dany lęk jest "prawdziwy"? "Pies siedzi trzy dni z głową w muszli klozetowej". Ja bym powiedziała, że to świadczy o nasileniu lęku, a nie o tym, że ma on podłoże genetyczne, a jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to "prawdziwym" lękiem nazywasz ten, o podłożu genetycznym?
Co do źródeł, to wydaje mi się raczej, ze nie NIE CHCESZ, a NIE MOŻESZ się na nic powołać.
A tezy bez poparcia są guzik warte. Dawniej też wszyscy wiedzieli, że jak dziecko chore, to na 3 zdrowaśki do pieca, że ziemia jest płaska itp. Dzisiaj wiele rzeczy można potwierdzić na podstawie badań. Jest to jakiś dowód, że teza jest prawdziwa. Bez tego każdy może sobie twierdzić co chce.
Ty mówisz, że lęk przed petardami jest genetyczny, a ja spokojnie mogę napisać, że to bzdura. Do czego to prowadzi? Widzi mi się niczego nie potwierdza, to puste gadanie o niczym.
"i tu wyszło potwierdzenie mojej tezy. Ogłaszajacy się tu i ówdzie "behawioryści" na ogół sprowadzają każdą kwestię do teorii - podpierając się cytatami, bowiem tego ich w procesie ich "kształcenia" nazwijmy to nauczono." Nie widzę nic złego w znajomości teorii. Bez tego działasz po omacku, na czuja. Dzięki wiedzy teoretycznej, którą tak gardzisz każdy na własną rękę dochodziłby metodą prób i błędów do prawd, które gdzieś są już opisane. Tak jest szybciej i lepiej, bo nie popełniasz błędów, których da się uniknąć mając jakąś wiedzę. Jasne, że teoria to nie wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć! Praktyka i wiedza powinny iść w parze.
"Proste i jasne pytanie - skoro lęk przed hałasem nie jest dziedziczny, po co sprawdza się go u psów przed ich dopuszczeniem do rozrodu?"
Tak jak już napisałam w odpowiedzi na post Puli: wszyscy mamy (psy też) wrodzoną odporność na różne bodźce, stres itp. co nie oznacza, że jednostki bardziej lękliwe jako dorosłe na pewno będą się bały petard! Wymagają tylko więcej pracy. Do rozrodu wybiera się najlepsze egzemplarze. Tutaj: te, które najmniej boją się hałasu. Tyle.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
"Ja bym powiedziała, że to świadczy o nasileniu lęku, a nie o tym, że ma on podłoże genetyczne, a jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to "prawdziwym" lękiem nazywasz ten, o podłożu genetycznym?"
[/QUOTE]

Nie. Mówię o psie ktory naprawdę się boi - nie jest tylko leciutko nadwrażliwny na hałas.


Dla wyjaśnienia - nie gardzę wiedzą teoretyczną, co więcej, bardzo ją doceniam.
Proszę jedynie aby akurat w tej dyskusji nie przenosić się na grunt czysto teoretycznych "Coppinger twierdzi..." "Skinner powiada..." itd.

Poniewaz nie jesteś, najwyraźniej , w stanie jednak wyjść poza taką płaszczyznę - cóz, ni do gips, to ni do.
:evil_lol: Smuci mnie demagogia - te pogardliwe wypowiedzi o zdrowaśkach itd.
Ale widać taka droga wydaje Ci się najlepsza.
:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ailata']


[quote name='Berek'] Proste i jasne pytanie - skoro lęk przed hałasem nie jest dziedziczny, po co sprawdza się go u psów przed ich dopuszczeniem do rozrodu? [/QUOTE]
Tak jak już napisałam w odpowiedzi na post Puli: wszyscy mamy (psy też) wrodzoną odporność na różne bodźce, stres itp. co nie oznacza, że jednostki bardziej lękliwe jako dorosłe na pewno będą się bały petard! Wymagają tylko więcej pracy. [/QUOTE]O.K.
Skoro wystarczy z takimi psami tylko popracowac, to klientów Ci nie zabraknie. Właściciele psów które nie zaliczyły próby strzału powinni Cie ozłocić za skuteczne przygotowanie ich do powtórnego testu.
[QUOTE]Do rozrodu wybiera się najlepsze egzemplarze. Tutaj: te, które najmniej boją się hałasu. Tyle.
[/QUOTE]
Nie.
Właściwym zachowaniem psa jest[U] całkowity brak reakcji [/U] na strzały, spokój i równowaga.

Link to comment
Share on other sites

Ah..
Chciałbym jeszcze raz (po raz trzeci!) zapytać, ile godzin praktycznych zajęć z psami problemowymi (bądź jakimikolwiek psami..) przewiduje kurs COAPE?

Z racji, że i tym razem zapewne nie doczekam się odpowiedzi, odpowiem sobie sam:
0.. słownie: zero godzin zajęć praktycznych.

;)

Zatem pytanie, czy nazywanie siebie behawiorystą nie jest przez przypadek przez tych wszystkich polskich "specjalistów" mówiąc delikatnie.. nieetyczne? ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest ajsonowa

[quote name='ailata']Zgadzam się w zupełności, że poziom kursów jest często żenujący. Tyle, że szczerze mówiąc, nie bardzo mam inną opcję: nie mam szansy na wieloletni staż u światowej sławy specjalistów... Fakt, że kursy dają tylko jakąś niewielką bazę, [U]ale od czegoś trzeba zacząć[/U]. Nikt nie ma od razu doświadczenia - trzeba je zdobyć.
[/quote]

Jak sama napisalaś "od czegoś trzeba zacząć", ale dlaczego podchodzisz do tego odrazu "zawodowo" ?? Zanim się odpowiednio wykwalifikujesz, zdarzysz zarobić niezła kase z taką autopromocja :razz:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...