ula.p Posted April 11, 2009 Share Posted April 11, 2009 Cześć :) Mam ochotę nauczyć Neski (seter irl.) szukania i przynoszenia przedmiotów np smycz, kapcie, noszenia koszyczka z zakupami. Suka ułożona, reagujaca na komendy - choc w momencie radosnego pobudzenia(dzieci, sąsiedzi, pies) trzeba do niej troche głosniej :mad: Z aportem bywa roznie, zazwyczaj pieknie wyszukuje, ale potem kombinuje jak by tego nie oddac. Jak sie upre i zdecydowanie pokaze palcem miejsce obok siebie i rzuce hasło"proszę do mnie" (jedyne jakie wykonuje jak na pilota) podchodzi ze spuszczoną glową i oddaje do rąk lub wypluwa pod nogi aport i siada. Poniewaz najwieksza radosc sprawia jej wyplaszanie bazantów u nas na polach nie cwiczylam z nia jakos specjalnie tego aportu. Chcialabym ja nauczyc czegos nowego. Czesto chodzi z nami do osiedlowego sklepiku gdzi jest uwielbiana i czeka grzecznie pod drzwiami. (prosze nie bic za zostawianie psa pod sklepem - osiedle jest mocno odizolowane od reszty miasta i w zasadzie atmsfera jest jak na malej wsi gdzie wszyscy sie znają, dzieci psow sie nie boją i ganiaja z nimi po placu zabaw, wszyscy prawie znaa sie po imieniu - wiec psy łazą czesto luzem i zawsze przed sklepiekiem kilka czeka na wlascicieli na smyczy, albo bawi sie z dziecmi sasiadów) Poradzcie jak zabrac sie do nauki psa odrózniania przedmiotów (smycz, kapcie ip) i pzynoszenie ich bez rzucania. No i jak nauczyc psa brania czegos do pyska i nie wypluwania podczas spaceru (koszyk na zakupy). Koło nogi chodzi grzecznie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanika Posted April 11, 2009 Share Posted April 11, 2009 Jeśli chodzi o noszenie przedmiotów na dworze, ja zaczęłam od noszenia gazety, z racji tego że Lana jest mała i z koszykiem by sobie nie poradziła. Dawałam jej do pyska gazete, mówiłam trzymaj i szłyśmy, początkowo na smyczy, z czasem odpinałam smycz i szła grzecznie i dumnie koło mnie z gazetą w pysku. Nosi też małe zakupy w reklamówce (małą kawe, batoniki, serek topiony i inne :lol:). Mieszkam na 3 piętrze - nauczyłam Lane noszenia kluczy, oddaje klucze dopiero przy drzwiach mieszkania. Komende trzymaj miałam wypracowaną już wcześniej - dawałam jej zabawkę do pyska i klikałam, za każdym razem wydłużając czas. Z domowych przedmiotów - potrafi przynieść tel komórkowy jak dzwoni i jak leży gdzie w zasięgu jej pyska (na łżku,kanapie, wszędzie tam gdzie ma pozwolenie wejść), jak leży np na stole to biegnie do telefonu i sie na niego gapi, wtedy podaje jej telefon do pyska odchodze parę kroków i ona mi go przynosi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
WŁADCZYNI Posted April 11, 2009 Share Posted April 11, 2009 Gazety zdecydowanie nie - ołów! [QUOTE]Poniewaz najwieksza radosc sprawia jej wyplaszanie bazantów u nas na polach nie cwiczylam z nia jakos specjalnie tego aportu.[/QUOTE] [B]Bażanty budują sobie gniazda na ziemi, pod osłoną traw lub gałęzi. Samice bażantów objęte są całoroczną ochroną.[/B] więc pozwalanie psu na coś takiego to przestępstwo! Samce nie są objęte całoroczną ochroną ale również trzeba mieć pozwolenie na polowanie. Niedopuszczalnym jest aby pies sobie radośnie hulał niepokojąc inne zwierzęta.:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanika Posted April 11, 2009 Share Posted April 11, 2009 [quote name='WŁADCZYNI']Gazety zdecydowanie nie - ołów! [/quote] ołów i kadm i inne metale ciężkie. idąc tym tokiem myślenia nie powinnam karmić Lany puszkowym i innym jedzeniem w opakowaniu, bo z opakowania jak wiesz, do żywności przedostają sie różne substancje - gł. Al (glin). Nie powinnam jej też pozwalać skubać trawy na dworze - bo przecież mamy do czynienia z antropologicznym zanieczyszczeniem gleby metalami ciężkimi i siarką, które to przedostają się do trawy. Już nawet nie wspomne o BARFie - hormony i metale cieżkie z paszy. Zawartość ołowiu w farbach drukarskich z tego co pamiętam nie powinna przekraczać 100ppm, LD wynosi 600mg/kg. Zatem Lana, niosąc od czasu do czasu gazete, nie zatruje się ołowiem. Co do bażantów czy innych zwierząt - nawet jak psa jesteś w stanie odwołać na 100%, to i tak zdąrzy wypłoszyć zwierzyne. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
WŁADCZYNI Posted April 11, 2009 Share Posted April 11, 2009 Ja mimo wszystko nie zaryzykuję trucia psa metalami ciężkimi - wystarczy to czego się nawdycha z powietrza, dokładać więcej nie ma sensu. Dlatego nie puszczałabym w miejscu gdzie można się na bażanty natknąć - nie spaceruję w miejscach gdzie mój pies może niepokoić takie zwierzaki. A już na pewno nie pozwoliłabym na śmiganie specjalnie w poszukiwaniu bażantów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ula.p Posted April 16, 2009 Author Share Posted April 16, 2009 Akurat te pola po których spacerujemy są tuż obok sporego osiedla i to jedyne miejsce gdzie mozna puscic psa i łazi tu cale osiedle z psami. Nie zapuszczamy sie dalej niz 200-300 metrów od osiedla. Z reszta niedługo i tego nie bedzie bo osiedle jest rozbudowywane, a za rok ma tu stanac kilkadziesiat domów jednorodzinnych. Wiec to nie psy są głownym zagrozeniem dla owych bażantów. Bazanty ktore Neska płoszy to małe stadka które przychodzą pod osiedle na zer - 2 pola porzeczek, szczypiorek, koperek, rabarbar, cała reszta wygolona na zero - dopiero zaczynają wybijać pokrzywy. Nikt, nigdy tutaj nie znalazł gniazda - zreszta chyba nawet nie bardzo sa akurat warunki na gniazdowanie. Za to kilometr-dwa dalej za miasto a i owszem. Tyle ze tak daleko to my nie chodzimy. Specjalnei sie przeprowadzilismy na obzeze miasta zeby seter mógł pobiegać... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dunia77 Posted April 20, 2009 Share Posted April 20, 2009 Ohoho, ja na temat aportowania i tym podobnych mogłabym napisać doktorat :evil_lol: Spyker nie ma ani jednego genu aportującego, więc klikałam wszystko, nawet dotknięcie nosem danego przedmiotu. Jeśli Twój pies ładnie wyszukuje i przynosi przedmioty, a po prostu nie chce ich oddawać - ja uciekłabym się do przekupstwa. Pies oddaje dany przedmiot, dostaje najlepsiejszy przysmak (którego nie dostaje w żadnych innych okolicznościach) ORAZ z powrotem to, co przyniósł. Oczywiście z czasem ograniczasz "handel" - nie oddajesz psu aportu - ale tak najłatwiej jest zacząć. U Spykera działała też wyciągnięta ręka - wiedział, że tam ma położyć aportowany przedmiot. (Teraz jestem już taka wredna, że uczę go podnosić kartę kredytową ze śliskiej podłogi :diabloti:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.