Jump to content
Dogomania

Moje pięknie, niepokorne szarości za TM. SUVI - Stara, szara, bura, smutna zamojszczanka - jeszcze będzie pięknie, tylko proszę pomóż


Recommended Posts

Dnia 1.05.2021 o 13:46, beataczl napisał:

tak chyba zrobiła Murka z Lumi  i to  szybko  bez szczypania  się i się  udało  w jakimś stopniu.  Choć  pewnie  każdy pies inaczej może zareagować, nie znam się. 

Jak niby mam to zrobić? Mam największy rozmiar budy, muszę do połowy wejść do niej, żeby siegnąć do końca. To nie jest mała psinka. Ja tego nie zrobię. Nie utknę z twarzą i rękami w budzie z takim psem. Nie mogę pozwolić sobie na pogryzienie, bo nikt za mnie nie bedzie wykonywac moich obowiązków, ani kąpać i strzyc psów.

Gdyby miała od początku założoną smycz, to mogłabym ją próbować wyciagnąć. Tak samo, gdybysmy wiedzieli, co bedzie, to wzięlibyśmy ją od razu do domu. Choć jak juz napisałam wczesniej, to tez niewiele mogłoby zmienić, bo zamiast nie wychodzić z budy, mogłaby nie chcieć wychodzic z pokoju. Jednak nikt nie przewidział reakcji Suvi, więc jest jak jest.

Dodam, że gdyby ją dotykać ręką w rękawicy, to też trzeba częsciowo być w budzie i soba zablokowac wejście. Powoli ogarnia mnie bezradność.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Wielka szkoda,że nie została założona obroża Suvi w schronie.Nie wiem czy była wyprowadzana na chwytaku ale ten moment byłby najlepszy do założenia obroży.Być może nie była przygotowana obroża?Teraz wyłonił się problem i to spory.Ja osobiście też bym się bała wczołgać do budy do nieznanego mi psa.

Może jedzenie oddalić maksymalnie od budy tak aby Suvi do niego wychodziła i wtedy nawiązywać z nią kontakt.Trudno coś radzić jedynie jaaga tylko może szukać sposobu na kontakt z sunią.Ogólnie psy,które przebywają w kojcu w budzie,są oddzielone od człowieka czasowo to resocjalizacja takich psów jest ciężka ponieważ one nie potrzebują człowieka same sobie radzą ze sobą.

Link to comment
Share on other sites

Sama obroża też nie pomoże w wyciąganiu psa z budy zamkniętej u góry. Argument jedzenia działa na lekko przegłodzonego psa. Owszem, można codziennie ustawiać miskę o centymetr dalej. Czy ona wychodzi do jedzenia gdy widzi człowieka?

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Anula napisał:

Wielka szkoda,że nie została założona obroża Suvi w schronie.Nie wiem czy była wyprowadzana na chwytaku ale ten moment byłby najlepszy do założenia obroży.Być może nie była przygotowana obroża?Teraz wyłonił się problem i to spory.Ja osobiście też bym się bała wczołgać do budy do nieznanego mi psa.

Może jedzenie oddalić maksymalnie od budy tak aby Suvi do niego wychodziła i wtedy nawiązywać z nią kontakt.Trudno coś radzić jedynie jaaga tylko może szukać sposobu na kontakt z sunią.Ogólnie psy,które przebywają w kojcu w budzie,są oddzielone od człowieka czasowo to resocjalizacja takich psów jest ciężka ponieważ one nie potrzebują człowieka same sobie radzą ze sobą.

Wszystko było przygotowane - i smycz i obroża, ale to była niedziela, w schronisku był tylko jeden pracownik i od razu powiedział, że jeśli będzie miał  problemy z umieszczeniem suczki w klatce, to jej nie wyda. Proszenie go o dodatkowe mocowanie się ze spanikowanym  psem nie  było możliwe. Suvi była łapana chwytakiem w boksie i tam  wkładana do klatki,  nikt z nas nie mógł tam wejść ani pomoc. Obrożę i smycz podałam do Jagny. Gdybyśmy wtedy wiedzieli to, co wiemy dzisiaj, to na  pewno ktoś podjąłby próby założenia suni obroży. Po wcześniejszym wyjeździe ze schroniska Lumi wydawało się, że równie prosto będzie i z Suvi....

 

Link to comment
Share on other sites

49 minut temu, Poker napisał:

No właśnie.

A czy ona załatwia się w budzie?

Nie, oczywiscie załatwia się na zewnatrz. przestała już wnosić miski do budy, jak robiła na początku. Ma jedną cześć kojca do jedzenia i picia, w drugiej załatwia się. Sama sobie tak podzieliła przestrzeń. Miskę stawiamy przy zewnętrznej sciance. Teraz, jak jest tak zimno i pada, to ona większosć czasu spędza w budzie i nie chce wyjść do jedzenia. Przy takiej pogodzie zajmuje się nią mój mąż, czeka przy misce, ale ona nie je przy nim. Niestety, ja nie moge wychodzić na zimno. W ciepłe dni siedziała sobie przy ogrodzeniu kojca i obserwowała. Juz nie zawodzi nocami, jak robiła na początku. Zjada całe porcje, które jej się przynosi. 

 

33 minuty temu, Tola napisał:

Wszystko było przygotowane - i smycz i obroża, ale to była niedziela, w schronisku był tylko jeden pracownik i od razu powiedział, że jeśli będzie miał  problemy z umieszczeniem suczki w klatce, to jej nie wyda. Proszenie go o dodatkowe mocowanie się ze spanikowanym  psem nie  było możliwe. Suvi była łapana chwytakiem w boksie i tam  wkładana do kenela, nikt z nas nie mógł tam wejść ani pomoc. Obrożę i smycz podałam do Jagny. Gdybyśmy wtedy wiedzieli to, co wiemy dzisiaj, to na  pewno ktoś podjąłby próby założenia suni obroży. Po wcześniejszym wyjeździe ze schroniska Lumi wydawało się, że równie prosto będzie i z Suvi....

 

Wiem Tolu, gdybyśmy wiedzieli jak bedzie, to pewnie inaczej wszystko zorganizowałoby się od początku.

38 minut temu, Sowa napisał:

Sama obroża też nie pomoże w wyciąganiu psa z budy zamkniętej u góry. Argument jedzenia działa na lekko przegłodzonego psa. Owszem, można codziennie ustawiać miskę o centymetr dalej. Czy ona wychodzi do jedzenia gdy widzi człowieka?

Od dwóch dni nie, bo jest zimno i mokro. Wczesniej wychodziła. Pisałam o tym, tylko musiałam odwrócić się plecami i trochę odejść. Wtedy jadła z miski. Jak patrzyłam to stała, ale nie jadła.

Link to comment
Share on other sites

Coś trzeba przedsięwziąć, bo stojąc w miejscu cofamy się. Ona zamieniła znany kojec z psami , które zna na nieznany kojec i samotność. Z jej punktu widzenia to nie jest dobra zmiana.

Trudno, ubierz się grubo, rękawica spawalnicza, smycz na szyję , żeby zacisnąc i wychodzimy.

Link to comment
Share on other sites

Nie robiłabym nic na siłę. Suvi na razie jest przerażona zmianą warunków, zdezorientowana nieznanym miejscem. Dajmy jej odpocząć, wyciszyć się i przyzwyczaić do nowego życia. Na razie niech miska ją karmi. Jaaga sama zdecyduje, kiedy zacząć podawać jej smaczki i zacznie z nią pracować. To potrwa ale nie można być niecierpliwym. Za szybkie, zdecydowane działania, założenie obroży i wyciąganie jej z budy nie przyniosą dobrych efektów. Skojarzą jej się z chwytakiem ze schroniska.

Nie naciskajmy, bo to tylko denerwuje Jaagę.

Przeczytajcie wątek Abi. Trzy lata trwało, żeby się otworzyła mimo pracy behawiorystki, zastosowania leków uspakajających i ciągłej pracy opiekunki wspieranej przez Sowę i Jolę. A i teraz ma problemy w relacjach z innymi psami i różne odgłosy to trauma dla niej. Wcale nie jest miłym psem dla ludzi, którzy dają jej tyle serca.

Lumi jest łatwiejsza do obsługi, idzie na smyczy, daje się wyczesać, pozwala się głaskać. Ale nie pragnie towarzystwa człowieka, jest obojętna. Niczego nie oczekuje i nic nie chce od siebie dać. Dotarcie do niej wcale nie będzie łatwe.

Wspierajmy Jaagę i Suvi i zobaczymy co przyniesie czas. Miejmy nadzieję , że powoli się dogadają.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, Zagrodowy pies polski napisał:

Lumi jest łatwiejsza do obsługi

Lumi na fotkach, gdy biegła obok, uśmiechała się do Murki. Jednak w jakiś sposób zależało jej na kontakcie. Suvi jest bez porównania trudniejszym przypadkiem. A jeśli Jaaga zdecydowałaby się na siłowe wyciągnięcie Suvi z budy, to chyba lepiej, żeby zrobił to ktoś, dla kogo to nie będzie pierwsze takie doświadczenie. j

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Zagrodowy pies polski napisał:

Nie robiłabym nic na siłę. Suvi na razie jest przerażona zmianą warunków, zdezorientowana nieznanym miejscem. Dajmy jej odpocząć, wyciszyć się i przyzwyczaić do nowego życia. Na razie niech miska ją karmi. Jaaga sama zdecyduje, kiedy zacząć podawać jej smaczki i zacznie z nią pracować. To potrwa ale nie można być niecierpliwym. Za szybkie, zdecydowane działania, założenie obroży i wyciąganie jej z budy nie przyniosą dobrych efektów. Skojarzą jej się z chwytakiem ze schroniska

Wspierajmy Jaagę i Suvi i zobaczymy co przyniesie czas. Miejmy nadzieję , że powoli się dogadają.

Też tak samo myślę i pod tym się podpisuję.  Suvi potrzebuje czasu, tak wiele go straciła, tak wiele zła ją spotkało, nie będzie jej łatwo przekonać się do człowieka i dużo czasu może upłynąć, zanim to nastąpi. Założenie obroży siłą może pogorszyć sytuację, ona to miejsce powinna traktować jako bezpieczny azyl, gdzie nic jej nie grozi. Suvi potrzebuje czasu, a my - cierpliwości....

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Anula napisał:

A może jakiegoś behawiorystę poprosić o pomoc aby chociaż założył obrożę i przypiął smycz.Oni mają do czynienia z różnymi psami.Czy Suvi jest agresywna,warczy na człowieka?

Z Katowic jest Sonia i Mirosław Korkus.Może oni pomogą?

http://www.hsmkorkus.com/kontakt

Do niedawna warczała,na nasz widok, od paru dni tego nie robi. Mogę zadzwonić do Pani Heni Korkus i zapytać, czy jej syn nie przyjechałby, znam ich i tak samo przyjechał do mojej mamy do psa. Jednak zdajecie sobie sprawę, że to dla Suvi bedzie trauma i to większa, niz łapanie na pętlę w schronisku, bo teraz trzeba jakoś wywlec ją z budy? Może byc gorzej i ja mogę sobie z nią wtedy w domu nie poradzić. Pokój dla niej mam na piętrze. 

Może więc pomyśleć nad zmianą miejsca i ją od razu tam przewieźć po złapaniu? Lub np umieścić u Korkusów na jakiś czas, żeby z nią pracowali. to jedyni szkoleniowcy do których mam pełne zaufanie i znam od lat.  Tylko ceny niestety nie są bezdomniakowe. I Pani Henia (juz na emeryturze) ma podejście, że przy psach żyjących bez człowieka, cudów się nie zdziała. Juz wczesniej z Nią rozmawiałam na ten temat. 

Szczerze, to czuję się jak kiedyś przy Fado. Wszyscy naciskali, pouczali, dopytywali się stale o efekty i postępy. Byłam stale pod presją. Potem pojechał do hotelu do Jamora, gdzie nadal niezmiennie siedzi w swoim kojcu, nie ma postepów ani perspektyw na adopcję. Teraz wszyscy uznają, że jest ok. i Fado po prostu taki jest.

Linda zaufała po roku, Amely teraz po 5 mies, przychodzi się głaskać, ale na ręcę nadal trzeba ją brac w kocu, a Jimmi pozostał dziki, choć nauczył się reagowac na wołanie i w domu normalnie funkcjonuje. Niestety, czasem trzeba czasu i to wiecej, a czasem pies zatrzymuje się na jakimś etapie relacji z człowiekiem. Suvi żyła ok 10 lat bez bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Gdyby to był mój pies, to po prostu czekałabym.

Dawanie tu przykładu Lumi nic nie da. Każdy pies inaczej reaguje. Naprawdę chciałabym, żeby Suvi reagowała jak Lumi. Mam Nelę, która była w schronisku 9 tal. Żyje sobie z nami, ale nie jesteśmy jej za bardzo potrzebni opócz zaspakajania potrzeb. Czasem sama dopomina się o głaskanie, zupełnie nie boi się, ale na jakies formy bliższego kontaktu np. podniesienie na rękach, przytulanie zareagowałaby zębami.

Decydujcie, co robić. Tylko ja na pewno nie wejdę do budy i jej nie będę łapać. Pracuję rękami, nie zaryzykuję pogryzienia.

Dostaje Stess Out, ale na jego działanie tez potrzeba czasu. Mogę zapytac neurologa o lek przeciwstresowy. Jak dla mnie to lepsze wyjście, niż stosowanie siły.

Podyskutujcie, zadecydujcie i dajcie znać. Zupełnie nie zaprzeczam, że to trudny pies i może ktoś inny poradziłby sobie z nią lepiej. 

Powiem szczerze, że od już chyba ok 2 lat razem z Tolą starałam się jej znaleźć dom, żeby nie odeszła w schronisku. Zawsze jednak słyszałam, że to dziki pies, o nieznanych reakcjach i nikt nie zaryzykuje opieki nad nią lub wzięcia jej a opieka może trwać latami, bo może być nieadopcyjna. Dlatego zaproponowałam jej miejsce, kiedy usłyszałam, że coś się ruszyło i ludzie chca jej już tym razem naprawdę pomóc. Może rzeczywiście lepiej umieścić ją w miejscu, gdzie ktos ma duże doświadczenie z takimi psami ? 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

jaaga,ja tylko pod presją postów zaproponowałam jedynie aby rozwiązać problem obroży i smyczy i to łańcuszkowej i dać Suvi spokój,absolutnie nie wyciągać jej na siłę z budy,kojca.Chodzi mi o pierwszy krok przyzwyczajenie psa do obroży i smyczy.Też swojego tymczasika zaczęłam socjalizować od założenia obroży i krótkiej smyczy.To był dla mnie bardzo trudny czas,mnóstwo wątpliwości,załamki,że sobie z tym psem nie poradzę ale faktycznie tylko czas zdziałał cud,że pies stał się normalnym psem i został zaadoptowany.

Przenoszenie Suvi w inne otoczenie by było dla niej szkodą,ona już pomalutku przyzwyczaja się do otoczenia, budy,do kojca,jest to na pewno już jej azyl.Szkoda by było tego zmarnować i narażać Suvi na ponowny stres.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Jaaga napisał:

Do niedawna warczała,na nasz widok, od paru dni tego nie robi. Mogę zadzwonić do Pani Heni Korkus i zapytać, czy jej syn nie przyjechałby, znam ich i tak samo przyjechał do mojej mamy do psa. Jednak zdajecie sobie sprawę, że to dla Suvi bedzie trauma i to większa, niz łapanie na pętlę w schronisku, bo teraz trzeba jakoś wywlec ją z budy?

Za każdym razem, na myśl żeby siłą zmuszać do czegoś psa który już tyle wycierpiał cierpnie mi skóra.

Przecież Suvi robi postępy, malutkie ale jednak, zasługuje na więcej czasu. Wszyscy chcielibyśmy żeby była radosna, szczęśliwa i otwarta, ale taka nie jest i to nie jej wina. Należy jej się  nasza cierpliwość i czas, myślę że kolejna zmiana miejsca tylko pogorszy sprawę. 

Ja mam zaufanie do metod i intuicji Jagi, nie poganiajmy jej, ma wyczucie i doświadczenie które podpowie jej kiedy i jak motywować Suvi do otwierania się na człowieka. Myślę że to dla Suvi najlepsze miejsce. 

Dołożę się do kosztów utrzymania suni - 50 zł/mc.

 

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Przy parciu na postępy taki smutny, wiele lat niechciany piesek czuje w dodatku, że nie spelnia oczekiwań. To obniża samoocenę i z pewnością nie pomaga w oswajaniu. Nie otworzy się, póki choć przez chwilę nie poczuje się fajny i potrzebny. Moim zdaniem.

Link to comment
Share on other sites

Nie mam wystarczającej wiedzy na temat pracy z takimi psami, ale też wydaje mi  się, że wszelkie rozwiązania siłowe mogą tylko pogorszyć sytuację, bo Suvi straci zupełnie poczucie bezpieczeństwa, a teraz ono jest jej najbardziej potrzebne.  Jest w nowym miejscu, z nowymi ludźmi po tylu latach życia na pustkowiu i za siatką boksu.  Ja wiem,  że chciałoby się dla niej jak najlepiej i że wydaje się, że szkoda kolejnych dni i tygodni, ale każdy pies pokonuje swoje lęki i demony w swoim czasie, a Suvi jest u Jagny chwilkę w porównaniu ze swoim poprzednim życiem. Nie mam teraz czasu, ale wieczorem znajdę zdjęcia zamojskiej malutkiej  Sofi, też z naszego schroniska. Straciła szansę na wyjazd do szafirki, bo miała opinię dzikuski. Zabrała ją Agnieszka z Warszawy (teraz jest pod jej opieką Leo i Fiszka że schroniska) i okazało się, że jest gorzej niż się wydawało. Nie można było  zabrać suczki do domu, bo nie dała do siebie podejść, gryzła,  nie było mowy o założeniu szelek, więc została w zamkniętym kojcu z budą. Przez dwa miesiące jej opiekunka starała się jak najwięcej czasu spędzać przy tym kojcu, wykonywać tam różne czynności, bo o zobaczeniu Sofi nie było mowy, tak mocno zaszyła się w budzie.  Wydawało się, że postępy będą żadne i nagle po chyba 2 mies. nastąpił przełom. Teraz Sofi mieszka w Gdyni, chodzi na spacery, miałam wspaniale  filmiki,  tylko nie mogę ich znaleźć na zamojskim. Mam nadzieje, że Suvi też potrzebny jest czas i że też doczekamy się   przełomu.    

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Wiem, że moje postępowanie z psami nie podoba się wielu osobom ale działa.

Przyjmuję psy do domu i nie mam wyjścia muszę ogarnąć delikwenta na dzień dobry. Nie zastanawiam się - dziabnie czy nie bo zawsze może się zdarzyć i zdarzyło się.

Obrożę zakładam od razu ( jeżeli nie ma a przywożą w klatce - klatkę wnosimy na teren - wyjmuję psa i zakładam. Robię to przy osobach które psa przywożą i klatka wraca z nimi.

Najważniejsze są pierwsze minuty, godziny w nowym domu. Pies jest zestresowany, przerażony i to w tym momencie najłatwiej jest coś przy nim zrobić. 

Czyściutki odsapnie..., pierwszy szok zacznie mijać..., odeśpi w spokojnym miejscu (z którego ma podgląd na towarzystwo). Teraz można dać święty spokój na jakiś czas :)

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jak działałam jako bdt (krótko), mieszkając w mieszkaniu w bloku, to też dla mnie i psa nie było innej opcji. Byliśmy od początku skazani na siebie :). Każdy dom tymczasowy, działa w oparciu o własną " bazę materialną" ;) i własne doświadczenia.

Trzymam kciuki za Jagnę i Suvi :) 

 

Link to comment
Share on other sites

Problem z Savi polega min.  na tym, że właśnie nie miala  założonej obroży zaraz po przyjezdzie, inaczej byłaby już u Jagny w domu. A teraz są te szczeniaki wszystko e obawy, że pogorszy się jej stan. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...