Jump to content
Dogomania

Moje pięknie, niepokorne szarości za TM. SUVI - Stara, szara, bura, smutna zamojszczanka - jeszcze będzie pięknie, tylko proszę pomóż


Recommended Posts

A te homeopatyczne granulki,  o ktorych pisała Poker?

Dla podniesienia nastroju? Raczej na pewno nie zaszkodzą, jeśli nie pomogą.

Spróbuj może trochę ją przegłodzić. To brzmi okropnie, ale nic innego w tej chwili się nie da. I częściej jedzenie w takich małych porcjach, żeby nic nie zostało w misce. Czy buda jest otwierana od góry? Czy masz blisko jakiegoś trenera, który odpowiednio zabezpieczony (jak do sportu) wejdzie do kojca i od góry założy zaciskową pętlę ze smyczą?

Jak będzie głodna - tylko woda przed dwa dni - to wejdziesz z jedzeniem - mało, tyle żeby zjadła na jeden raz. Możesz rzucić w dystansie od siebie, ale przed budą. Albo tak jak robiła trenerka z agresywnym pekinem - wyciągała rękę z ogromną kością, obrośnietą mięsem, kością blokowała atak psa. Wejdź na nosem.pl, 

https://nosem.pl/pies-w-domu/pies-adoptowany/metamorfozy-historia-pekinczyka/

zobacz. Tam jest i drugie film o pracy z agresywnym psem - obroża i smycz musi być, inaczej nie zablokujesz ataku.

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, konfirm31 napisał:

Ja nie Sowa, ale bym podała przy pomocy weta jakiś usypiacz i nałożyła dopasowaną  obrożę ( nie szelki, bo przegryzie) i przypięła długą smycz.

Też dobry sposób, przecież bez obroży i smyczy nie da się nic. I na pewno jedzenie musi być dla niej ogromną atrakcją - jak będzie głodna, to wyjdzie do jedzenia z budy. Przecież już tak wychodziła?

Link to comment
Share on other sites

14 minut temu, konfirm31 napisał:

Ja nie Sowa, ale bym podała przy pomocy weta jakiś usypiacz i nałożyła dopasowaną  obrożę ( nie szelki, bo przegryzie) i przypięła długą smycz. Pies nie będzie miał traumy, będzie można ją wypuścić z klatki, a cała akcja, ulegnie zdecydowanemu przyspieszeniu. 

To starsza min. 10 letnia sunia. Żaden lekarz bez osłuchania serca nie poda niczego. Jedynym środkiem nie w zastrzyku jest Sedalin, a on ma różne skutki uboczne i niestety, przy źle działajacym sercu może spowodować zgon psa. Dla mnie to ostateczność, bo nie chciałabym mieć na sumieniu suni, która byc może tylko potrzebowała czasu. Własnie chodziło mi o obrożę i smycz, o których piszesz. Tak miały inne nieufne psiaki, które u nas były i to było bardzo pomocne. teraz jest sytuacja patowa - spora, warczaca sunia leżąca w tyle dużej budy, bez jakiejkolwiek opcji założenia jej czegoś.

Może rzeczywiście jakimś sposobem byłoby ograniczenie jej posiłków? Ma podawane gotowane, suchą stale w misce. Nie ma motywacji, żeby chcieć relacji z człowiekiem. Tylko nie wiem, jak to miałoby wyglądać. Raz w zyciu musiałam przegłodzić moją pierwszą yorkę, bo doszłyśmy do etapu, ze chodziłam na kolanach wokół łóżka, gdzie ona była i udawałam, jakie pyszne jest jedzenie, które powinna zjesć. jadła tylko raz jeden rodzaj posiłku. Nastepny musiał byc całkiem inny. Dostała juz krzywicy, ale nie jadła. dzięki pomocy fachowca jakoś wytrzymałam te pięć dni fochów i siłowania się i jak w końcu zaczeła jeść, to jadła już przez całe życie.

podałam jej juz Stress Out, bo to bezpieczny środek. Jednak ponoć na efekt trzeba dłużej czekać. Zastanawiam się ew. nad konsultacją z neurologiem i podaniem leków. Buda nie otwiera się. Nie wiem, czy szkoleniowiec ze sprzetem jest dobrym pomysłem. ona własnie w schronisku była łapana na petlę. Kolejny tak duży stres może spowodowac jej wycofanie się i dodatkową utratę zaufania do człowieka. W schronisku była już traktowana jak dzikuska i pracownicy zaznaczali, że warczała przy próbach zbliżenia się.

Gdyby udało się ją jakoś wstawić do domu, to mozna by jej kupić feromony do kontaktu. Dzięki nim przetrwała i znormalniała zamojksa kotka dzikuska, która jest u nas.

Link to comment
Share on other sites

Pięć dni głodówki to nie tak dużo - byle była woda. Jak buda nie otwiera się, to nie da rady założyć czegokolwiek bez lekarstw. Pies bez jedzenia długo wytrzymuje,

Ona nie ma co tracić z zaufania, bo zaufanie i zainteresowanie kontaktem z człowiekiem nie istnieje u niej jak na razie. Gdyby widziała z budy - sama głodna - że stawiasz miskę z pachnącą mokrą karmą innemu psu i ten pies je blisko ciebie, to może ruszyłaby się z budy.

Link to comment
Share on other sites

No ja nie wiem. Mało że zamknięta w nieznanym miejscu, to jeszcze ją głodzić? Już jest na granicy depresji, tylko głodu brakuje do kompletu nowych doznań.

Ale suchego bym nie zostawiała na stałe. Tylko regularne posiłki plus próba podania jakiejś kości z ręki. Czy innego przysmaczka.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie lubię przykładania szablonów. Nieważne czy to psychiatra czy behawiorysta Każdy jest inny, każdy przypadek jest osobniczy, każdy reaguje inaczej. Na pewno nie zabierałabym jej jedzenia. Już wystarczająco opresyjnie się czuje.

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam z doktor Dorotą Sumińską. 

Pierwsze to, że zawsze lepsza marchewka niż kij i pies nie może się czuć opresyjnie, także ograniczanie jedzenia to nie jest dobry pomysł. Pies jest ciekawy jak dziecko i niezależnie od przeżyć należy stymulować go ciekawością. Nie usypiać, nie gmerać przy psie (o ile nie wymaga tego jego zdrowie), dać mu tyle czasu ile potrzebuje. U jednego to miesiąc, u drugiego tydzień. Jedzenie jest bardzo istotne i taki standard, jak podstawowe karmienie 2x dziennie psu się należy. I już. Wszystko ponad to, to extra, także ostatnia duża kość była w socjalizowaniu Suvi jak najbardziej wskazana. Teraz trzeba psa zainteresować. Niech siedzi w budzie i się gapi jak Jaaga siedzi pod kojcem, gada trochę do niej, trochę pociumka, coś zje śmierdzącego (poudaje), pomizia innego psa. To trzeba robić 3-4 razy dziennie przez kilkanaście minut. Im częściej tym lepiej. Oczywiście w miarę Jaagi możliwości. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, Aska7 napisał:

Rozmawiałam z doktor Dorotą Sumińską. 

Pierwsze to, że zawsze lepsza marchewka niż kij i pies nie może się czuć opresyjnie, także ograniczanie jedzenia to nie jest dobry pomysł. Pies jest ciekawy jak dziecko i niezależnie od przeżyć należy stymulować go ciekawością. Nie usypiać, nie gmerać przy psie (o ile nie wymaga tego jego zdrowie), dać mu tyle czasu ile potrzebuje. U jednego to miesiąc, u drugiego tydzień. Jedzenie jest bardzo istotne i taki standard, jak podstawowe karmienie 2x dziennie psu się należy. I już. Wszystko ponad to, to extra, także ostatnia duża kość była w socjalizowaniu Suvi jak najbardziej wskazana. Teraz trzeba psa zainteresować. Niech siedzi w budzie i się gapi jak Jaaga siedzi pod kojcem, gada trochę do niej, trochę pociumka, coś zje śmierdzącego (poudaje), pomizia innego psa. To trzeba robić 3-4 razy dziennie przez kilkanaście minut. Im częściej tym lepiej. Oczywiście w miarę Jaagi możliwości. 

Wspaniała kobieta, uwielbiam ją. Mam nadzieję, że Suvi da się zaciekawić, trzymam kciuki za Jaagę, zwłaszcza to udawanie jedzenia czegoś śmierdzącego :)

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Sowa napisał:

Czyli na razie rezygnacja z zakładania obroży i smyczy.

A co suka robi przy sprzątaniu kojca? Chowa się, warczy?

 

 

Nic nie robi, siedzi , patrzy i nie reaguje.

Też mysle, że trzeba czasu. Wiem, ze każdy chciałby szybko efekt, ale jakims siłowym działaniem możemy pogorszyć jeszcze jej podejście do człowieka, a ona przeciez jest do adopcji. Zobaczcie, ile czasu potrzebowała Amely. przyjechała na początku grudnia, uciekała ode mnie, nie dała się dotknąć. Gdyby miała budę, to pewnie w niej chowałaby się, jak Suvi. Teraz podchodzi, podbiega i merda nawet ogonkiem. Daje się trochę posmyrać za uchem czy podrapać po grzbiecie. Po tak koszmarnych przejściach, a są zdecydowane postepy. 

Tak myśle, ze nawet gdyby na jakimś środku zleconym przez weta udało się Suvi przyspaną zabrac do domu, to mogłoby sytuacji nie poprawić wiele. Pokój dla niej jest na piętrze. Na pewno sama nie chciałaby poruszac się po domu. Gdyby była warcząca i wycofana, to też siedziałaby w tym pokoju, bo bałaby się przejsć schodami na parter. Pamiętacie zamojską Tanię. Ona też długo nie potrafiła zaufać. jednak stopniowo zaczeła poruszac się sama i wychodzić. Na nasz widok początkowo czmychała do transportera i wychodziła jeść tylko nocą. Suvi zjada posiłki, kiedy tylko odwrócę się do niej plecami.

Siadam z nią co dzień w kojcu z psami. Może po kilku dniach tez bedzie jednak chciała wyjść. Pamiętajmy, że znała tylko jedno miejsce i swoje psie towarzyszki od lat. Nasze psy też są dla niej obce. 

 

Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, Jaaga napisał:

Wiem, ze każdy chciałby szybko efekt, ale jakims siłowym działaniem możemy pogorszyć jeszcze jej podejście do człowieka, a ona przeciez jest do adopcji.

Sama zastawiałaś się nad możliwością założenia smyczy - nie dałoby rady inaczej niż na siłę albo przyśpieniem. Wolisz teraz wstrzymać się z tym - widzisz ją i decydujesz jaka droga lepsza.  

Link to comment
Share on other sites

Zamojska Tania, o której wspomina Jaaga ma teraz własny dom u p. Oli i funkcjonuje w nim jak normalny zdrowy pies, a za ojcem Oli wprost przepada, chociaż na początku to faceci wzbudzali w niej  największy strach i panikę.

Przykład Tani, Amely i wielu innych psów u Jaaga i tutaj na forum pozwala  wierzyć, że i na Suvi przyjdzie czas. Nie wiemy ile go potrzebuje, ale poczekajmy jeszcze trochę.

Wierzę, że i Suvi  nas pozytywnie zaskoczy, niech tylko poczuje się bezpiecznie. 

Podejrzewam, że długo będzie miała uraz do obroży i zakładania czegokolwiek na szyję, bo przed wyjazdem była wyciągana na tym chwytaku, na pewno też nie raz przez te lata widziała takie wyłapywanie w  boksie.

 

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Sowa napisał:

Sama zastawiałaś się nad możliwością założenia smyczy - nie dałoby rady inaczej niż na siłę albo przyśpieniem. Wolisz teraz wstrzymać się z tym - widzisz ją i decydujesz jaka droga lepsza.  

Chodzi mi o to, że nie chciałabym na siłę czy lekami bez zbadania jej. Wiem, że tu wszyscy czekaja na postęp. chciałabym, żeby coś ruszyło do przodu, ale chyba nie kosztem ryzykowania jej życiem czy  stresem związanym z wyciaganiem jej przez odzianego w ochronną odzież szkoleniowca. Bo potem w domu niekoniecznie musi być lepiej. No to chyba tylko pozostaje nam czekac. Ze smakowitym jedzeniem i psami to już u niej  bywam co dzień. zabiorę miskę z suchą karmą.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Jak mówiła pewna Wspaniała Polonistka w mojej szkole podstawowej.Tylko spokój uratuje.

Sznupko teriery tak mają. Siedzą, patrzą, wyciągają wnioski a potem decyzja.

Nie ma nic na wyrost I z bezmyślnym zaufaniem. Może ją ten spokój spolegliwość wybawiały z potencjalnych opresji.

I tak dostała łatkę dzikuski.

Może to wspaniały introwertyk. Niepopularna cecha aktualnie :)

Wszystko spokojnie :))

Ja sobie też siedzę I czekam. Może będzie taka już cały czas a może nie.

Jakby mnie introwertyka-chciał ktoś na siłę zmieniać to miałby przechlapane.

  • Like 3
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Jaaga napisał:

chyba nie kosztem ryzykowania jej życiem czy  stresem związanym z wyciaganiem jej przez odzianego w ochronną odzież szkoleniowca.

Oczywiście, tyle że w obecnej sytuacji nie dałoby się inaczej. Dlatego opisałam Ci dokładnie, jakby to musiało wyglądać. Może za tydzień sama podejdzie do Ciebie, zaakceptuje dotknięcie, oby.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...