Jump to content
Dogomania

Oduczenie psa zabawy w domu


malami1001

Recommended Posts

Cześć :) Mam taki kłopot z moim psem. Mianowicie przez mojego byłego nauczony jest zabawy w domu. Różnie to bywało, piłeczka, szarpak, rozbijanie balonów, itp. Od 2 lat pies jest tylko ze mną i próbowałam to zmienić ale zanim zdiagnozowano u niego padaczkę i twierdzono, że to kręgosłup weterynarz zabronił bawić się w ten sposób. Zaczęłam więc chować po domu kawałki kiełbasy, uczyłam komend. Zna tych komend sporo ale taka zabawa jest krótka, dodatkowo mieszkanie mam małe więc tych miejsc gdzie można coś schować jest skończona ilość - od razu wie gdzie szukać. Matę węchową rozbraja w 10 sekund. Butelkę z dziurami wypełnioną smaczkami tak samo. Naukę komend rozciągałam w nieskończoność, żeby go choć trochę zmęczyć. Teraz możemy bawić się w cokolwiek, bo kręgosłup zdrowy więc jest pole do popisu. Próbowałam bawić się z nim na dworze ale niestety nic z tego. Zaczęłam zabierać na spacer piłeczkę i albo pobiegł raz, nie chciał oddać i biegał z tą piłką po parku aż gdzieś zostawił albo pobiegł i od razu porzucił. Zaczęłam więc zabierać dwie piłki żeby mieć na wymianę. I było już o niebo lepiej, aż chciało mi się iść na ten spacer. Ale taka frajda trwała tydzień. On woli chodzić i węszyć, mogę sobie sama biegać za tymi piłkami. A to jakiś inny piesek, a to krzaczek ładnie pachnie, a to można się w trawie wytarzać. Nic poza wąchaniem i innymi psami go nie interesuje. A ja przyznam szczerze mam już dość tych zabaw w domu. Na dworze pies się szybciej zmęczy, piłką można rzucić dalej, większa przestrzeń i spacer nie polega na łażeniu i gapieniu się przed siebie. No i oczywiście po powrocie ze spaceru wtedy on ma ochotę za zabawę, a ja już nie. I tu mamy kłopot. Bo ja się w domu bawić nie będę, a on się nie będzie bawić na spacerze. Efektem tego jest to, że każdy spacer ostatnio to kupa nerwów z mojej strony, bo pies dostaje szajby. Nauczony jest biegania bez smyczy, więc biega samopas po parku i nie reaguje na polecenia. Przestał nawet reagować na przywołanie awaryjne gwizdkiem. Jest niezmęczony w żaden sposób więc jak już wychodzi na ten spacer to mu odbija. Kiedyś się zupełnie nie przejmowałam tym, że gdzieś ucieknie, bo chodził sam ale rozglądał się za mną, trzymał się blisko, reagował na przywołanie, a już na gwizdek to był przy nodze w moment. Dzisiaj wychodzimy z klatki, a psa już nie ma. Jak zaczęłam go prowadzić wyłącznie na smyczy to nie daję rady w domu. Łazi wtedy po domu, piszczy, przeszkadza mi w pracy (pracuje z domu), zaczepia, przynosi te swoje zabawki pod moje nogi. No szlag człowieka trafia. Myślałam, ze po tygodniu takiego ostawienia wszelkiej aktywności zacznie biegać za tą piłką ale gdzie tam. Debilkę z siebie robię w tym parku, krzyczę, skaczę żeby go tą zabawą zainteresować - kompletnie nic nie działa. Tu piesek, tam krzaczek, spadł śnieg więc jest tarzanie do upadłego. Niby to labrador i aport to powinna być świętość ale aport to jest świętość ale w domu. Nie mam już pomysłu jak go oduczyć zabawy w domu i przenieść to na dwór. Coś poradzicie?

Link to comment
Share on other sites

Zacznij pracę węchową na spacerze - nie rzucanie piłki, nie chowanie smakołyków, ale chowanie przedmiotów o wlasnym czy znanym psu zapachu. Nauczenie sygnalizowania znalezienia takiego przedmiotu przez warowanie, albo aportowanie. Przydałoby się też szkolenie elementarnego posłuszeństwa, właśnie na spacerze. I nagradzanie zawsze pochwałą, a smakołyki rzadko.  Aport - każdy! - pies ma oddawać do rąk, nie na wymianę. Wtedy pracuje spokojniej i jest bardziej podporządkowany,

Link to comment
Share on other sites

Czyli co chować np piłeczkę w śniegu i kazać szukać? Nie wiem czy to przejdzie, bo jeśli jakiś krzaczek ładnie zapachnie to może zapomnieć, że szukał piłeczki. Ale spróbuję. Trudno go będzie oduczyć nagradzania smakołykami, bo kiedyś próbowałam z naszych sztuczek zrobić taki ciąg, wszystkie sztuczki, a potem dopiero nagroda to po trzeciej sztuczce patrzył się na mnie jak sroka w gnat z zapytaniem w oczach, a gdzie smakołyk? Ale też będę próbować. A jak nauczyć psa oddawać aport? Mój owszem jak widzi, że mam drugą piłkę w ręku to zostawi tą co przyniósł w jakiejś odległości ode mnie ale jeszcze nigdy nie oddał do ręki. Jak nie chce oddać i mówię stanowczo "zostaw" to za którymś razem zostawi ale minę ma taką jakbym mu matkę i ojca na jego oczach zamordowała, uszy po sobie, oczy cierpiętnika i traci ochotę na dalszą zabawę. trudna bestia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...