Jump to content
Dogomania

Skóra i kości na łańcuchu- PIES- bez pomocy, teren Wojtyszek. Udało się- JASMINEK ma DOM <3


Recommended Posts

1 godzinę temu, Sowa napisał:

Behawiorystą może ogłaszać się każdy. Ja też mogę bez ponoszenia odpowiedzialności nazwać się wróżką.

To święta prawda.... Chociaż i ja myślę jak AGAT że oni kłamał i żadnych konsultacji nie było.... 

 

Dziękuję Wam w ogóle z całego serca za wsparcie, za tyle dobrych słów. Naprawdę dziękuję. 

Mam jeszcze takie pytanie... Czy ewentualnie ktis mógłby pomóc nam i odebrać Jaszi i kawałek powieść w nasza stronę na wlkp?? Próbuje znalesc na szybko płatny transport ale to może trwać.... Na razie od rana telefon Fundacji jest wyłączony.... 

Link to comment
Share on other sites

Co za podli ludzie, po co tacy idioci biorą psa, żeby się dowartościować kosztem biednego zwierzaka? Kiyoshi, jesteś cudowną osobą, nie daj się zdołować takim chamom, dobrze że oddali psa bo moglóby się mu jeszcze stać doś gorszego w takim domu. Nieprzejmuj się, szkoda twoich nerwow i zdrowia, tutaj wszyscy wiemy jaka jesteś naprawdę i wspieramy cię całym sercem.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dziękuje dwbem, kochana jesteś <3

 

Dzwoniła do mnie Pani z Fundacji. Powiedziała mi, że Joshi miał dwa ataki padaczkowe w nocy i dziś popołudniu kolejny. Jest podobno w bardzo złym stanie psychicznym, zupełnie nieobecny. Jest w boksie wewnętrznym w ogrzewanym budynku, jest tam osoba która opiekuje się tymi najbardziej potrzebującymi psami 24 h na dobe. Pani z Fundacji umówiła Joszi do neurologa na najpilniejszy termin- we wtorek, a dziś jeszcze miał jechać do weta ogólnego na badania krwi itd i od razu przepisanie Luminolu. Pani kazała mi podjąć decyzje, czy mają pomagać psu czy checmy go zabrać. Rozmawiała ze mną bardzo miło, pocieszała wręcz.

U nas Joshi był normalnym, pogodnym, przyjacielskim, bardzo łagodnym psem, bardzo się lubił z Czokusiem, na spacery chodził przy nodze, zawsze skupiony na mnie, zawsze czekał na znak w którą pójdziemy stronę, lubił duzo węszyć, nie lubił jak się go przytula, czy nadmiernie głaska. Jego oczka były bystre, nie był nigdy nieobecny...może czasem uparty. On chyba nigdy nie był w domu...sądze, że przebywanie w boksie wewnętrznym/ zamkniętej przestrzeni.. może mu szkodzić....ale nie wiem na pewno.... NIe wiem co się stało w tym SPA co tak diametralnie zaważyło na psie...zastanawiam się czy Pani groomerka nie mogła mu czegos podać?? może to zbyt szalone...może po prostu stres tak zawazył na wszystkim ...:(

Co mam robić?? u nas będzie w kojcu sam, nawet nie będziemy w stanie dobrać mu dobrze dawki Luminolu bo do tego trzeba obserwować psa 24 h na dobe. Z drugiej strony boje się, że jak teraz oddam psa fundacji to moze potem nie będą mnie informowac o jego losie....juz nie będe miec żadnych "praw".///a Fundacji nie znam zupełnie :(

Błagam osoby z Warszawy, Fundacja jest w Falenicy- Fundacja pod Psim ANiołem, proszę popytajcie znajomych, moze ktos tam był/ jeździ, może ktoś ma stamtąd psa?? a może ktoś z Warszawy zgodzi się na ochotnika i w razie czego będzie mógł w moim imieniu podjechać tam, zabrać go na spacer itd. Proszę, czy w razie czego ktoś będzie mógł pomóc?? Prosze, błagam !!

 

Link to comment
Share on other sites

Oj, przykro mi ,że na takich  ludzi trafiłaś :/

A może ta rodzina w jakiś sposób przyczyniła się do tego , jak pies teraz się zachowuje?

Na początku mojej "przygody" z psiakami ze schorniska  zwracałam też uwagę na stronę Fundacji , o której mówisz. Jeśli nie zmienili się ludzie prowadzący od tego czasu, to wtedy bardzo fachowo opisywali pomoc psiakom. Ale dawno już nie patrzyłam na ich stronę , ograniczyłam się do dwoch , trzech , bo inaczej nie wyrabiałam się ze wszystkim. Popytam się znajomej, czy kogogś tam zna.

Trzymaj się cieplutko:-)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli zdecydujesz się go zabrać, podwiozę go w Twoją stronę ile bede mogła w zależności od dnia. Myślę, ze jemu nie leków potrzeba tylko ludzi i miejsca, które zna i lubi i gdzie czuje się bezpiecznie. Odwiedzin w Falenicy nie mogę zaproponować, ledwo się wyrabiam z moimi sprawami :/

Link to comment
Share on other sites

Ja o tej Fundacji słyszałam dużo dobrego, tam są ludzie kochający psy, parę razy widziałam ich w telewizji i wyglądało to na całkiem przyzwoite miejsce i to nie na pokaz. Ale może ktos wie więcej, może tam był.Ja już nie dam rady się tam wybrać choć jestem z Warszawy ale wydają mi się dobrymi ludźmi i myślę, że można się z nimi dogadać, żeby nawet jak psiak u nich zostanie byli z tobą w kontakcie.

Link to comment
Share on other sites

Patmol, a dokąd ma go zabrać? Do budy w boksie w przytulisku ?

Myślę  , że w tej Fundacji otrzyma lepszą pomoc chociażby ze względu na lokalizację i możliwość korzystania z pomocy specjalistów. I jak ta pani mówiła , może być obserwowany bardziej , niż w Waszym przytulisku.

Dobrze by było, gdyby ktoś z zaufanych osób mógł podjechać i zobaczyć Joszi.

Trudno powiedzieć co się stało z pieskiem. Jednorazowe podanie uspokajacza przez groomerkę , nie dałoby takiego efektu.

Może to był moment kiedy ujawniła się choroba. Choroby na ogół nie zapowiadają swojego przyjścia.

kiyoshi, wiem  że się okrutnie zawiodłaś na tych paskudnych ludziach i masz wielki żal i złość w sobie. Ale nie przenoś tych uczuć na osoby z Fundacji, spróbuj zaufać. Inaczej stracisz zdrowie.

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Dziękuje dwbem, kochana jesteś <3

 

Dzwoniła do mnie Pani z Fundacji. Powiedziała mi, że Joshi miał dwa ataki padaczkowe w nocy i dziś popołudniu kolejny. Jest podobno w bardzo złym stanie psychicznym, zupełnie nieobecny. Jest w boksie wewnętrznym w ogrzewanym budynku, jest tam osoba która opiekuje się tymi najbardziej potrzebującymi psami 24 h na dobe. Pani z Fundacji umówiła Joszi do neurologa na najpilniejszy termin- we wtorek, a dziś jeszcze miał jechać do weta ogólnego na badania krwi itd i od razu przepisanie Luminolu. Pani kazała mi podjąć decyzje, czy mają pomagać psu czy checmy go zabrać. Rozmawiała ze mną bardzo miło, pocieszała wręcz.

U nas Joshi był normalnym, pogodnym, przyjacielskim, bardzo łagodnym psem, bardzo się lubił z Czokusiem, na spacery chodził przy nodze, zawsze skupiony na mnie, zawsze czekał na znak w którą pójdziemy stronę, lubił duzo węszyć, nie lubił jak się go przytula, czy nadmiernie głaska. Jego oczka były bystre, nie był nigdy nieobecny...może czasem uparty. On chyba nigdy nie był w domu...sądze, że przebywanie w boksie wewnętrznym/ zamkniętej przestrzeni.. może mu szkodzić....ale nie wiem na pewno.... NIe wiem co się stało w tym SPA co tak diametralnie zaważyło na psie...zastanawiam się czy Pani groomerka nie mogła mu czegos podać?? może to zbyt szalone...może po prostu stres tak zawazył na wszystkim ...:(

Co mam robić?? u nas będzie w kojcu sam, nawet nie będziemy w stanie dobrać mu dobrze dawki Luminolu bo do tego trzeba obserwować psa 24 h na dobe. Z drugiej strony boje się, że jak teraz oddam psa fundacji to moze potem nie będą mnie informowac o jego losie....juz nie będe miec żadnych "praw".///a Fundacji nie znam zupełnie :(

Błagam osoby z Warszawy, Fundacja jest w Falenicy- Fundacja pod Psim ANiołem, proszę popytajcie znajomych, moze ktos tam był/ jeździ, może ktoś ma stamtąd psa?? a może ktoś z Warszawy zgodzi się na ochotnika i w razie czego będzie mógł w moim imieniu podjechać tam, zabrać go na spacer itd. Proszę, czy w razie czego ktoś będzie mógł pomóc?? Prosze, błagam !!

 

Ja jestem z Warszawy jakby co mogę pomóc.

Fundacja jest dobra. Wspieram ją czasami. 

Falenica jest ode mnie daleko jak to w wawie ale jeśli coś będzie potrzebne daj znać. 

Link to comment
Share on other sites

Ja się chyba źle wyraziłam. Mogę podjechać i psa zobaczyć, regularne wizyty odpadają, nie dam rady. Tylko co to moje zobaczenie da? Ani psa nie znam, ani on mnie. :( Nie będę w stanie ocenić jego stanu.

Myślę, że jeśli ogromy stres spowodował ujawnienie jakiejś choroby, to powrót do miejsca, które zna i lubi i czuje się bezpieczny, może chorobę wyciszyć. Ładowanie w niego leków to nie rozwiązanie - takie jest moje zdanie. On zapewne jest potwornie zagubiony i te ataki tak liczne o tym świadczą. :(

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, kiyoshi napisał:

Powiedziała mi, że Joshi miał dwa ataki padaczkowe w nocy i dziś popołudniu kolejny. Jest podobno w bardzo złym stanie psychicznym, zupełnie nieobecny. Jest w boksie wewnętrznym w ogrzewanym budynku, jest tam osoba która opiekuje się tymi najbardziej potrzebującymi psami 24 h na dobe. Pani z Fundacji umówiła Joszi do neurologa na najpilniejszy termin- we wtorek, a dziś jeszcze miał jechać do weta ogólnego na badania krwi itd i od razu przepisanie Luminolu.

O matko, biedny Joshi.... nie wiedziałam że jego stan jest taki zły. Myślałam że to po prostu nieudana adopcja i chamscy ludzie. Żeby tylko udało się go doprowadzić do stanu poprzedniego. Może Agat ma rację i  powrót do miejsca w którym czuł się bezpieczny uspokoi go i wyciszy objawy ? Nie wiem, to trudna decyzja. Mieszkam w drugiej części Polski i bezpośrednio nie mogę pomóc ale dołożę się do kosztów transportu, leczenia, cokolwiek będzie potrzebne.

Co za ludzie, tak skrzywdzić psa.... 

Link to comment
Share on other sites

Dziś z samego rana czekała na mnie wiadomość od Pani z Fundacji. Stan psa się pogarsza, były kolejne ataki, prosza o decyzję na już. 

Serce mówi co innego a umysł powiedział mi to co napisała Poker. Choć jest mi potwornie ciężko w obecnej sytuacji nie mogłam odpowiedzieć inaczej. Joshi został przekazany pod opiekę fundacji. Pozostaje mi tylko wierzyć że jest w możliwie najlepszych rękach. Na pewno ma na wyciągnięcie ręki najlepszych specjalistów. Nie sądzę by choroba cofnela się bez wlasciwego leczenia. Nie pozostał mi żaden wybór.... 

Dziękuję serdecznie za Wasze wsparcie, za wszystkie komentarze. Były one dokładnym odzwierciedleniem tego co działo się w mojej głowie. 

Czekam teraz na telefon od Pani z Fundacji w celu ustalenia formalności oraz naszego udziału w kosztach leczenia Joszi. Wierzę że będzie to współpraca, że ten cudny pies wróci do zdrowia... 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Domyślam się że serce Ci krwawi, ale w obecnej sytuacji to najlepsze co można zrobić. 

Pies miał niesamowitego pecha, pojechał po nowe życie a spotkało go coś takiego...

Jednak ja wierzę że uda się mu pomóc, nie jest sam, jest pod opieką, na pewno lepszą niż u ludzi którzy mieli być jego rodziną. Całe szczęście że oddali go tak szybko, przynajmniej ma szansę na leczenie. Tyle osób dobrze życzy psiakowi, to nie jest przecież stary pies, trzeba mieć nadzieję że dojdzie do siebie.

Iza nie zamartwiaj się proszę, wierzę że zobaczymy go jeszcze w takiej formie jak go zapamiętałaś....

Tak jak wcześniej napisałam, pomogę finansowo.

Trzymaj się :-)

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, limonka80 napisał:

Wydaje mi się że piesek ze zdjęcia to Jaśminek - bohater wątku. 

Joshi był na wątku Przytulisko Czermin - Joshi- Joszko to psiak ze zdjęcia poniżej - to jego adoptujący oddali do fundacji 

 

Dziękuje Limonko :) dobrze to opisałaś. Joshi to piesek z innego watku, ale przez to , że wspomniałam tu o nim to potem zaczęłyśmy o nim pisać... Takiego pamiętam Joszka....

157383987_448103833105835_4033580968109451745_n.thumb.jpg.f229b44e15cd2a840d481dc887e62de5.jpg

 

Jesli chodzi o Jasminka, to pewnie pamietacie, że dziś miał miec gości....

Ale prosze o czas, jutro wszystko Wam opowiem o Jaśminku i gościach...

 

5 godzin temu, Poker napisał:

Może rósł guz mózgu stąd gwałtowne i częste ataki. Współczuję.

Pani z Fundacji tez o tym powiedziała, że może tak być...

NIestety dzis do mnie nie oddzwoniła. WIęc nic nie wiem. SPróbuje do niej zadzwonic ok. 20tej ....

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, krajanka napisał:

 

Trzymam kciuki, może wszystko dobrze się ułoży:-)

Dziękuję. Dziś też patrzę bardziej optymistycznie. Pani z Fundacji jest niezwykle empatyczna osoba. Mimo że na pewno ma mnóstwo innych spraw to napisała dziś że Joshi od środy wieczór przyjmuje leki i od tego momentu nie miał ataków. Wczoraj już zaczął się normalnie zachowywac. Jego wyniki krwi są bardzo dobre. Pani też zapewniła po raz kolejny że naprawdę dbają o podopiecznych i żebym się absolutnie nie martwiła. Tak więc odnajduje w sobie coraz więcej zaufania... 

 

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, kiyoshi napisał:

Joshi od środy wieczór przyjmuje leki i od tego momentu nie miał ataków. Wczoraj już zaczął się normalnie zachowywac.

Wspaniałe nowiny ! 

Psiak został już oficjalnie, na stałe przekazany pod opiekę fundacji, czy tylko do zdiagnozowania ?

Link to comment
Share on other sites

Chyba w tym całym nieszczęściu to Joszi i kiyoshi mieli szczęście.  Wyobraźcie sobie co by mogło się wydarzyć, gdyby piesio dostał stanu padaczkowego w nocy , w przytulisku bez pomocy.

Dobrze , że trafił do fundacji , która się nim zajęła.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, limonka80 napisał:

Wspaniałe nowiny ! 

Psiak został już oficjalnie, na stałe przekazany pod opiekę fundacji, czy tylko do zdiagnozowania ?

Oficjalnie...

Pani z Fundacji nie zgodziła się na żadne polowiczne rozwiązania. 

 

 

Link to comment
Share on other sites

A teraz wracając do bohatera tego wątku czyli JASMINKA.... 

Chciałam przede wszystkim bardzo podziękować Anecie. Wizyta ludzi u Jasminka była umówiona dużo wcześniej, potem odeszła babcia Anetki i te odwiedziny u Jaśmina tak pechowo zbiegły się w czasie. W związku z tym wszystkim i cała sytuacja z Joshim chciałam całkowicie odwołać ta wizytę i zrezygnować.

Aneta jednak podtrzymala mnie na duchu i mimo bardzo trudnej osobistej sytuacji wykazała się wielkim profesjonalizmem. 

Chciałam jej za to ogromnie podziękować także tutaj. Państwo przyjechali wczoraj do Jasminka, spędzili z nim 2 h, poszli na wspólny długi spacer a potem rozmawiali z Anecik która poruszyła wszystkie ważne kwestie i odnośnie charakteru psa i odnośnie opieki poadopcyjnej. Naprawdę spisała się na medal. 

Wspieramy ja dzisiaj w tym bardzo bardzo trudnym dla niej dniu....

A co dalej w tej opowieści o Jaśminku.... To już jutro.... 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Kochane, juz pisze, bo potrzebuje PILNIE porady, najlepiej od Sowy (może tu zagląda?).

Jasminek oczywiście pojechał z Pąństwem do Jawora. POtem dokładnie opisze, ale na szybko potrzebuje podpowiedzi. Pani codziennie zdaje relacje i dziś jest trochę zaniepokojona, bo Jasmin nadal załatwia się w domu tzn Pani napisała, że robi kupy w domu, a ma kilka spacerów- 1szy o 6tej a ostatni o 21szej...nie wiem, czy to może być kwestia braku pewnści siębie w nowym miejscu? spacery ma bardzo długie nawet po 2 h. Ja pomyśłałam, że może lepiej chodzić z nim na razie ciągle ta sama trasą, żeby sobie ja zapamiętał, poznaczył, chwalić zawsze gdy załatwi się na zewnątrz, w chwili gdyby zobaczyć że akurat sie napina w domu to można powiedzieć np: fuuu i wyprowadzić na zewnątrz...Czy coś jeszcze Wam przychodzi do głowy???

 

ps. DOPYTAŁAM kupy robi na spacerze ale w nocy robi tez w domu :( MOże za późno dostaje ostatni posiłek? co myslicie???

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...