Jump to content
Dogomania

16.01.22 Borysek odszedł za Tęczowy Most [*] Tuptuś BORYSEK: wytupta sobie śmierć czy może godną starość? Od elficzkowa potuptał w ramiona swojej Rodziny.


Recommended Posts

10 godzin temu, Aldrumka napisał:

Mogę być skarbnikiem, tylko poczekajmy na Tysię spokojnie. Może nie ma zasięgu lub po prostu jest zajęta (bo mam nadzieję, że czuje się dobrze)

Super  b.dobrze.gif.0e461fde7cccc32c904ea3227e12d863.gif   1059818221_dajekwiat.gif.1bfc496328f3407bfeac6b1e2753bc1c.gif

To może już nie ma przeszkód w łapaniu psiaczka?

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.07.2020 o 10:11, Tyś(ka) napisał:

 

 

 

 

 

Ojej, bardzo bardzo Wam dziękuję. Dzisiaj do Pana Macieja zadzwonię i zapytam :) Jesteście rewelacyjni. Nie sądziłam, że Borysek tak szybko uzyska komplet deklaracji :) Teraz oby równie sprawnie udało się go złapać.

Czy ktoś mógłby być skarbnikiem?

Ten wpis jest 17 lipca. 18 lipca Tyśka była na innym  wątku. Tu już nie napisała nic. 

Nie będę tego komentować. Zaangażowałam się w pomóc dla Tuptusia i tylko dlatego jeszcze jestem na tym wątku. 

 

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam z panem Maciejem (dziękuję Bogusik za namiary), koszt to złotówka/1km, wstępnie powiedział o koszcie ok. 380-400zł. Na razie nie wiadomo kiedy uda się złapać psa (zebrać ekipę, przekonać Borysa do jedzenia z ręki), więc i ciężko ustalić konkrety. Problem taki, że pan może zawieźć do końca lipca i trzeba by było już teraz umówić się na konkretny dzień, a potem dopiero po 20. sierpnia. Od 1. do 18. sierpnia pan Maciej jest na urlopie. 

Jeśli chodzi o moją nieobecność to przepraszam, że poczuliście się "porzuceni", ale weekendy to czas dla mojej rodziny i unikam zaglądania i korzystania z internetu, jeśli coś nie jest bardzo pilnego. W sobotę na szybko napisałam tylko o wizycie p/a dla Amika, tutaj i na grupie wizytowej i już mnie nie było. Rozumiem Wasz niepokój i brak cierpliwości, ale ocenianie jest trochę nie na miejscu - 2/3 osób tutaj na wątku ma do mnie numer w razie pytań czy pilnych spraw, a nie jest naszym obowiązkiem zaglądać codziennie na Forum i rozliczać się ze swojego wolnego czasu. Tak czy inaczej, dzisiaj porozmawiam z Panią Marzenką o szansach na złapanie psiaka teraz, popytam też znajomych, którzy są na miejscu czy mogliby pomóc. I pozostaje mi przeprosić Was za to, że poczuliście się pominięci, z mojej strony nie było złych intencji. 

omi, jeśli chcesz to podaj mi na pw do siebie numer telefonu - jak będę coś wiedziała to do Ciebie zadzwonię i wtedy będziesz na bieżąco.

Mam nadzieję, że teraz jest już wszystko ok i się nie gniewacie.
Uciekam do swoich zajęć.

PS: Dziękuję Aldrumko za pomoc, wyrozumiałość i dobre myśli :) Wczoraj co prawda czułam się fatalnie i przespałam cały dzień, ale już dzisiaj jest lepiej.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam z elficzkową i panią Marzenką, jesteśmy tutaj zgodne, że w dwie drobne osoby nie uda się złapać Boryska - psiak ze strachu może kłapać zębami, a to spory pies... Przypomnę, że Morisek był 3x lapany, 2x przez fachowca, 1x kilkunasto-/kilkudziesięcioosobową ekipę... Ten teren jest trudny do łapania, wszędzie śmieci, bałagan, kontenery, palety, sporo terenu do chowania się + jak Borysek akurat będzie zamknięty na prywatnym placu to atrakcje typu skakanie przez 2m płot również w cenie ;)... Napisałam do lokalnej grupy pomocowej oraz do stowarzyszenia z prośbą o pomoc w łapaniu. Może uda się zebrać ekipę tak chociaż 8osobową, to wtedy jest większa szansa na powodzenie.Ja będę dopiero w połowie sierpnia na miejscu, ale też na wiele bym się nie zdała: lekarz na wizycie kontrolnej kazał mi się jeszcze oszczędzać, zabronił mi jeszcze takich akcji przynajmniej przez 3msc. 

Łapanie na środek usypiający odpada - pies tak słaby, tak schorowany, tak stary, że bałabym się że już by się nie obudził. Klatki-łapki tak dużej nikt nie ma, pytałam.Trzeba będzie łapać Borysa na chwytak/smycz z pętelką, odgradzając mu teren. A wtedy będzie się bronił, potrzeba chociaż dwóch silnych mężczyzn do tego. Ale mamy nadzieję, że uda się zorganizować ekipę i uda się umówić transport na przyszły tydzień. Czekam na odpowiedź tutejszych działaczy.

A może ktoś chętny z Dogomanii przyjechać i pomóc w łapaniu? 

PS: elficzkowa teraz pojechała do Boryska, ma nadzieję że go zobaczy.

Link to comment
Share on other sites

 

1 godzinę temu, Tyś(ka) napisał:

omi, jeśli chcesz to podaj mi na pw do siebie numer telefonu - jak będę coś wiedziała to do Ciebie zadzwonię i wtedy będziesz na bieżąco.

 

zanim coś napiszesz przeczytaj cały wątek 

Po Twoim wpisie zmieniłam zdanie :) odchodzę z wątku. Za stara jestem na takie pogrywanie. Deklaracje oczywiście będę uiszczać co miesiąc, jak tylko Tuptuś zamieszka u Moli@. 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, omi napisał:

 

 

zanim coś napiszesz przeczytaj cały wątek 

Po Twoim wpisie zmieniłam zdanie :) odchodzę z wątku. Za stara jestem na takie pogrywanie. Deklaracje oczywiście będę uiszczać co miesiąc, jak tylko Tuptuś zamieszka u Moli@. 

Jakie pogrywanie? omi, o czym Ty piszesz... :(  Przepraszam, jeśli czymkolwiek Cię uraziłam, naprawdę nie chciałam. Proszę Cię - bądź... nie dla mnie, ale dla Boryska, zaglądaj na wątek... oczywiście nikogo nie zmuszę, ale nie rozumiem po prostu :( Bardzo mi przykro, że tak odebrałaś tą całą sytuację... 

 

elficzkowa odwiedziła dzisiaj Boryska, niestety nie zastała go. Zostawiła jedzenie i wodę, i odjechała. 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.07.2020 o 18:49, Livka napisał:

Zapraszam do Cukierenki Livki - zbieramy na transport dla Tuptusia :)

Bardzo Ci dziękuję <3 Już zaglądam na wątek.

Dnia 19.07.2020 o 06:41, Moli@ napisał:

Cisza :(

Czy piesek jest już złapany..., jeżeli tak, to proszę o podanie + /_ ile waży i zdjęcie przy człowieku

 

 

Przepraszam Moli@, przepraszam wszystkich zaglądających na wątek.

Czy mimo wzrostu Boryska znajdziesz miejsce dla niego? :( On nie jest szkodliwy dla psiaków, ale jest... sporym średniakiem. 

Łapać będziemy dopiero jak zbierze się większa ekipa, a przynajmniej do pomocy będzie z dwóch mężczyzn, elficzkowa z Panią Marzenką nie dadzą rady same, mimo ich najszczerszych chęci.

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Bardzo Ci dziękuję <3 Już zaglądam na wątek.

Przepraszam Moli@, przepraszam wszystkich zaglądających na wątek.

Czy mimo wzrostu Boryska znajdziesz miejsce dla niego? :( On nie jest szkodliwy dla psiaków, ale jest... sporym średniakiem. 

Łapać będziemy dopiero jak zbierze się większa ekipa, a przynajmniej do pomocy będzie z dwóch mężczyzn, elficzkowa z Panią Marzenką nie dadzą rady same, mimo ich najszczerszych chęci.

A może ktoś miałby dużą siatkę albo jakąś plandekę aby na niego zarzucić i go dopaść w grubych rękawicach, tylko musi mieć dobre oko.Na zdjęciach było widać,że Borysek był bardzo blisko elficzkowej.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Anula napisał:

A może ktoś miałby dużą siatkę albo jakąś plandekę aby na niego zarzucić i go dopaść w grubych rękawicach, tylko musi mieć dobre oko.Na zdjęciach było widać,że Borysek był bardzo blisko elficzkowej.

To bardzo dobry pomysł, dziękuję. Przydałoby się zagrodzić psiakowi drogę ucieczki i wtedy próbować go łapać na mniejszej przestrzeni.  Już pytam znajomej czy ma siatkę (wędkarska chyba przejdzie...?), myślę że pożyczy jeśli jeszcze ma.

Na pewno z Panią Marzenką i elficzkową chcemy, aby za tydzień Borysek jechał do Moli@, dlatego w tym tygodniu musimy mieć plan oraz łapać psiaka... może w weekend? Wciąż szukam odważnych znajomych do pomocy w łapaniu.

Link to comment
Share on other sites

Ale dlaczego uważacie, że on będzie gryzł itd., może wystarczy go podejść, zarzucić pętelkę i już, czy wykazywał jakieś zachowania agresywne? Nieufny jest tylko, trudno się dziwić, a prawdę mówiąc, kiedy Tysia napisała, że Elficzkowa tam jedzie, to mi się cisnęło, że może i złapie  :)

Link to comment
Share on other sites

59 minut temu, rozi napisał:

Ale dlaczego uważacie, że on będzie gryzł itd., może wystarczy go podejść, zarzucić pętelkę i już, czy wykazywał jakieś zachowania agresywne? Nieufny jest tylko, trudno się dziwić, a prawdę mówiąc, kiedy Tysia napisała, że Elficzkowa tam jedzie, to mi się cisnęło, że może i złapie  :)

Rozi, ja za każdym razem jak jadę to biorę smycz i obrożę a w bagażniku mam koc... i mam nadzieję, że go złapię. Bardziej niż pogryzienia boję się, że jeśli zaczniemy go łapać i się to nie uda to Borysek znajdzie sobie inne miejsce i tyle go będziemy widzieli. Jak wyciągałam rękę ze smyczą to robił uskok do tyłu. Robiłam to kilkakrotnie w końcu się wkurzył i uciekł przez dziurę w płocie na prywatny teren. Dzisiaj na pewno też tam był ale ponieważ na prywatnym terenie stał tir z pracującym silnikiem to nawet tam nie wchodziłam. Stoi tam duża naczepa pod którą Borysek sie chowa, trzeba by jakoś go wywabić jeśli go tam zastaniemy podczas łapania. To naprawdę duży teren z różnymi zakamarkami. Zresztą kto śledził watek dzikusków to wie, że kryjówek jest tam sporo. Jutro z rana znowu tam jadę. Oczywiście jadę ze smyczą obrożą i kocem i oczywiście z nadzieją, że tym razem to już wrócę razem z Boryskiem...

  • Like 5
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Za każdym razem mam nadzieję, że Borysek już w samochodzie...

Wczoraj wieczorem pani Marzenka odwiedziła Boryska i jej się ujrzał. Przebywał z innymi psiakami na tym prywatnym placu, z tyłu chłodni. Zostawiła jeść.

f0844633e262d9d9med.jpg

(Ten białasek to pies średniej wielkości)
aec6e362b29adf1amed.jpg

Lokalna organizacja zapytała mnie tylko o dokładną lokalizację Boryska, nic poza tym.

 

Link to comment
Share on other sites

Trochę jak Zuzia, Pikusia...

Jeżeli starszy, głuchy i ma problemy z nogami to nie powinno być większych problemów ze złapaniem..., oczywiście dla kogoś kto wie jak się do tego zabrać. Trzymam kciuki :)

Niedawno jeździłam przeprowadzić dwie duże panienki ( w typie ON) - właścicielskie / stróżujące. Panny jeździły na sterylkę (do klatek wprowadzone przez właścicieli)..., po zabiegu - umieszczone w dużych kenelach bez problemu ale po 10 dniach już nie było chętnych do wyprowadzenia, wprowadzenia do kontenerów żeby odwieźć do domu ,)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Na razie brakuje rąk do pomocy :( Pytałam dzisiaj shoto czy ktoś mógłby od nich pomóc, ma pytać. 

elficzkowa się dzisiaj zawzięła i jeździ co chwila do Boryska, aby go złapać. Ale... Boryska nie ma... gdzieś potuptał. Szukała po zakamarkach, zaglądała w różne możliwe kryjówki, ale bezskutecznie. Rano zostawiła jedzenie i za około godzinę już go nie było, ale raczej wątpliwe, aby to Borysek się pożywił. Spotkała za to córkę pana od piesków i ta opowiedziała, że Borysek dzisiaj został przegoniony przez białą sunię (tę ze zdjęcia). Został obwarczany i gdzieś poszedł, i od tego czasu go nie widać. Dziewczynka też wskazała miejsce, w którym najczęściej Borysek śpi: pod naczepą, a elficzkowa zauważyła, że jest tam obok wykopana jamka (przez Boryska?), niestety. Stamtąd psiaka się nie wyciągnie jak już tam wejdzie, będzie trzeba zrobić wszystko, aby nie miał drogi ucieczki.

Koło 17. elficzkowa planuje znowu podjechać do Boryska, może tym razem z panią Marzenką - i jeśli Borysek będzie, podejmą się łapania. 

A ja zaczynam się zastanawiać czy nie lepiej jest wezwać przytulisko... może im uda się złapać Boryska - co prawda wtedy tuptuś będzie musiał przejść 2. tygodniową kwarantannę u nich (w kojcu) i nie wiadomo czy przytulisko psiaka nam wyda, ale może im się uda złapać... i chociaż będzie zabezpieczony, nie wejdzie na ulicę. Już sama nie wiem, i tak źle, i tak niedobrze :(

Link to comment
Share on other sites

Niestety, dzielne Dziewczyny (elficzkowa, Jej Siostra i p. Marzenka) wczoraj długo starały się złapać Boryska - bezskutecznie. elficzkowa napisała mi, że Borysek przypomina jej w zachowaniu, znajomości terenu Moriska, który również doskonale wiedział, gdzie iść, aby "źli" ludzie dali mu spokój. Może to brzmieć mało realnie, że pies który jest tak schorowanym staruszkiem nie daje się złapać. Ale nie daje - psy w poczuciu zagrożenia mają niewiarygodnie dużo siły. Od razu przypomina mi się mocno ciężarna Tinka, tuż przed porodem... która normalnie ledwo szła łapa za łapą a gdy przyjechali Dogomaniacy z okolic Zambrowa i Warszawy to mimo dobrego planu, upału, siatek i klatek, sunia o ruchach dinozaura nie dała nam się złapać - uciekła mimo zagradzania jej drogi (znała szczelinę, której my nie widzieliśmy), a wieczorem urodziła szczenięta. Borysek umie też czmychnąć i robi to na razie skutecznie.  Podejść łapania już nie da się zliczyć, wczoraj było kilka, a wieczorem długo, długo dziewczyny starały się go złapać... A i tak jak Borys miał dość to się zabrał i zniknął z pola widzenia. 
Dziewczyny spotkały też najpierw właściciela placu, potem jego żonę i teścia - okazało się, że pies jest tutaj już ok. dwóch lat, dokarmiają go, czuje się jak u siebie, zna wszystkie zakamarki, ma swoje utarte ścieżki, którymi chadza, zimą śpi w budzie z psami tych państwa, a mimo to nie daje do siebie podejść nikomu. Unika każdego, nawet tych, którzy karmią go od dwóch lat i kojarzą mu się z czymś pysznym... :( Nikt go nie jest w stanie dotknąć czy dać mu jedzenie z ręki. Panowie powiedzieli, że pies tutaj nikomu nie zawadza, więc tak sobie żyje. Wyrazili też obawy co do naszych intencji, boją się, że chcemy go złapać i uśpić. Może się mylę, ale wg mnie to te same myślenie, jakie miała karmicielka Dzikusków - że starych drzew się nie przesadza, a psy nie mają źle (nawet jak wychodzą na ulicę i na niej leżą - jak Lika; albo rodzą i nie mają opieki weterynaryjnej - jak sunie czy starszy Murzynek-Gucio), więc po co to zmieniać, lepiej nie zgłaszać psów nigdzie, bo mogły trafić gorzej itd. I jakby naokoło dostaliśmy odpowiedź czemu Borys (nazywany przez właścicieli placu Miśkiem) nie został nigdy zgłoszony przytulisku, nikt się nim zainteresował - dla ludzi ten pies nie ma źle, mimo że jest chory i na pewno niejedno go boli. 

Tak czy inaczej, pani Marzenka i elficzkowa wróciły załamane. W tej chwili nie wiadomo co robić i co robić, aby złapać psa - już wiedzą, że w 3. osoby nie dadzą rady, a nikt z miejscowych wolontariuszy nie odpisał na moje usilne prośby o pomoc - mimo, że co jakiś czas wyłapują zdziczałe/lękliwe psy na terenie gminy (z rowu/opuszczonej szopy/pola) i posiadają doświadczenie - pewnie nie mają czasu... 

A każda kolejna nieudana próba złapania oddala od sukcesu - Borys staje się coraz bardziej czujny i podejrzliwy. Chyba faktycznie pozostaje zgłosić psa przytulisku albo... odpuścić? :( Osobiście czuję się bezsilna, od psa jestem oddalona o 590km, niewiele mogę zdziałać.

Link to comment
Share on other sites

Tysiu, prześlę Ci zaraz nr.telefonu i przekaż dziewczynom namiary do p.Damiana,(Pan,który pomagał  nam łapać Morisa).Jak tylko zobaczyłam na wątku dzikusków staruszka poprosiłam Moli o DT i jestem z Damianem w kontakcie,prosiłam go  o złapanie,przetrzymał by u siebie,ale mówi,że psiak nieufny do ludzi,pomimo prób,nie nawiązuje kontaktu z człowiekiem (nie wygląda na dzikusa,a raczej na skrzywdzonego przez ludzi)  i sam go nie złapie,chętnie jednak pomoże,poprosi jeszcze znajomego.Borys często przebywa z dwoma pieskami (m.in.biały )na posesji w ślepej uliczce,chodzi razem z nimi i ich właścicielem do sklepu,ale z tym panem nie idzie się dogadać,aby pomógł w łapaniu i nie ma co liczyć na niego.Tak powiedział mi p.Damian.

Bez klatki łapki raczej się nie obejdzie :(

Link to comment
Share on other sites

Pan Damian rozmawiał z p. Marzenką i faktycznie zaoferował się z pomocą w złapaniu, nawet tutaj opisywałam ich spotkanie - i wtedy pomyślałam, że być może zadzwoniłaś do niego. Dziękuję. Jeżeli uda mu się faktycznie jakiegoś znajomego zaangażować to byłoby wspaniale, bo brakuje męskiej ręki. Poproszę o numer telefonu, bo nie wiem czy ostatecznie podał namiary do siebie pani Marzence, czy tylko podjechał i porozmawiał. 

Klatki-łapki (takiej dużej) nikt w okolicy nie ma (mówiąc okolicę, mam na myśli odległość 100km), jak już są to tylko kocie.

Link to comment
Share on other sites

No dobrze, ale skoro pies jest tam od dwóch lat i nie daje się dotknąć, unika nawet ludzi, którzy go karmią, to co Molly z nim zrobi?

A w przytulisku zamkną go w kojcu, odbiorą mu wszystko, co ma teraz, wolność i ścieżki i wędrówki, i co dostanie w zamian - nic, więzienie. Może się załamać.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, rozi napisał:

No dobrze, ale skoro pies jest tam od dwóch lat i nie daje się dotknąć, unika nawet ludzi, którzy go karmią, to co Molly z nim zrobi?

A w przytulisku zamkną go w kojcu, odbiorą mu wszystko, co ma teraz, wolność i ścieżki i wędrówki, i co dostanie w zamian - nic, więzienie. Może się załamać.

Masz rację tu może być kłopot :(

-  piesek od 2 lat mieszka "pod płotem" nie podchodzi do człowieka i nie jest maluchem :(

Link to comment
Share on other sites

Dobre pytanie. Wczoraj doszłyśmy do tego samego punktu. Że tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia w tej sytuacji i czy nie lepiej go tutaj zostawić?  Psiak będzie miał problem zaufać, tym bardziej że coraz słabiej widzi i słyszy. Ja nie upieram się przy łapaniu, po prostu sytuacja jest przykra i patowa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...