Jump to content
Dogomania

Tymczasy u Nesiowatej . Ares po operacji guza odbytu zaprasza. Ptysie za TM:(


Recommended Posts

Przed chwilą, Nadziejka napisał:

Tulinkam matuszenku caluni czas za wszystko

miejmy nadzieje ze bedzie duzo lepiej 

Teraz jest zupełnie inny, nawet zainteresowała go przejeżdżająca na sygnale karetka. No i  znów trochę zjadł, bez oporów. Miejmy nadzieję, że to nie będzie chwilowe.

Link to comment
Share on other sites

Ptyś spokojnie przespał noc, o 4 obudził się na siusiu i położył się od nowa. Teraz powoli jemy śniadanie (wcześniej już wypił rozpuszczoną w wodzie witaminę U). Pewniej trzyma się na  łapkach. Miejmy nadzieje, że będzie tak dalej. Zniknęło to jego pomrukiwanie, na dworze rozgląda się z zaciekawieniem i nasłuchuje. Oczka jeszcze trochę łzawią. Ale pewnie i to z czasem zniknie. W każdym bądź razie - w nocy nie budził się, przespał wiele godzin bez żadnych sensacji.

Link to comment
Share on other sites

Już jesteśmy po wizycie. Ptyś dostojnie wmaszerował do gabinetu, nawet chciał go zwiedzać. Kłopoty były z samym przekroczeniem drzwi wejściowych,  wolał spacerować na powietrzu. Tak więc wujek weterynarz od razu wiedział, że chłopak jest w lepszym stanie (we wtorek brat zaniósł go na rękach). Tym razem były 4 zastrzyki. Już nawet nie pytałam co to takiego. Poprosiłam tylko o sprawdzenie zębów i gardła. Nic złego się nie dzieje.W sobotę znµw na kontrolę. Badania kontrolne (łącznie z kałem) przy końcu miesiąca i będziemy myśleć o kastracji. Spytałam, czy będzie to możliwe. Podobno tak. A badania przy końcu miesiąca żeby zadziałały podawane teraz leki. Dziś znów miał osłuchane serce. Jakoś obyło się bez żadnych nerwowych ruchµów psiaka, spokojnie sobie leżał, nawet nie mruczał. Jednak po czwartym zastrzyku wstał. Chyba stwierdził że dość już tego. Paragon wstawię jutro.

Teraz Ptysiek dokończył śniadanie i spokojnie odpoczywa (tzn. śpi). Zaraz po przyjeździe troch sobie pochodził na podwórku.

trzymajcie kciuki za lepsze jutro.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

I jesteśmy po kolejnej wizycie  u weterynarza. I po dwóch zastrzykach. Dziś  Ptysiek po drugim podniósł się  oznajmiającym tym samym wszem i wobec, że to koniec zabawy. Ponieważ wczoraj trochę wymiotował- musimy pokazać się jeszcze we wtorek.  Po powrocie trochę pojadł, podreptał na słońcu i śpi ile wlezie. Dziś były pozajmowane wszelkie miejsca parkingowe i z tego tytułu chłopak musiał przejść całkiem niezły kawałek drogi (jak na jego możliwości) na własnych nogach. Pewnie zbytnio zadowolony nie był ale jakoś dał radę.

I dzisiejszy paragon

 

DSCF2946_wynik.jpg

Link to comment
Share on other sites

Biedny Ptyś i biedna Nesiowata. Zaraz zrobię przelew za obie wizyty. Mało mnie na dogo, bo przygotowuję bazarek. Jestem na etapie robienia zdjęć i ich obróbki. Chcę go uruchomić w przyszłym tygodniu więc muszę się poświęcić maksimum czasu na bazarek.

Link to comment
Share on other sites

Niestety - Ptysia już nie ma. Odszedł już dziś, po północy. Spokojnie, choć kilka razy próbował zawyć Ale kiedy tylko pogłaskałam go - od razu był cichutko. Jedynie Neska i lala szalały. Przy każdym wydanym prze niego dźwięku szczekały przeraźliwie. I nie dały się uspokoić. A Ptysiek był właściwie psem milczącym. Słowa weterynarza spełniły się. Wczoraj powiedział, że chłopak przestał walczyć, mam się przygotować na to, że nie przeżyje nocy. Wszystko zaczęło się przedwczoraj po południu. Nie chciał łykać papki. Rozwodniµłam jeszcze bardziej i karmiłam go strzykawką, kupiłam nutridrinki. To mu smakowało. Wieczorem jeszcze sobie normalnie spacerował. A rano  - plątały mu się łapki, rzucało go na boki. Pojechaliśmy do weterynarza. Okazało się, że jest odwodniony, przestają działać nerki i wątroba. Kroplówka, zastrzyki. Nawet nie wiem ile ich dostał bo po 5 przestałam liczyć. I kolejna wizyta następnego dnia. Ale od razu usłyszałam, że zaczynamy przegrywać i nie wiadomo czy przeżyje noc. A ja byłam pewna, że  ta kolejna wizyta nie będzie ostatnia, że on da radę. Niestety - nie miałam racji. Leżał już na posłaniu, okryty kocem, po południu już nie mógł utrzymać się na łapkach. Wyniosłam go na dwór ale musiałam trzymać na  rękach - od razu kładł się na boku. Zjadł trochę rozwodnionej papki, pił nutridrink i spokojnie sobie leżał do wieczora. A teraz już go nie ma. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Przecież mógł żyć. Spokojniutki, wdzięczny za wszystko schodzący z drogi dziewczynom. Przepraszam, ale piszę chaotycznie i na raty. Ciągle mam µłzy w oczach. Kiepsko mi to idzie. Nie tak miało być.

I ostatni jego paragon z lecznicy

 

DSCF2949_wynik.jpg

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Niestety - Ptysia już nie ma. Odszedł już dziś, po północy. Spokojnie, choć kilka razy próbował zawyć Ale kiedy tylko pogłaskałam go - od razu był cichutko.

Nesiu ogromnie Ci współczuję, przytulam, trzymaj się. Dałaś mu wszystko co było możliwe. Może gbyby wcześniej trafił do Ciebie, nie tak wyniszczony, żyłby dłużej. Jego dni były policzone już kiedy trafił do Ciebie, tylko nie wiedzieliśmy o tym. Dzięki Tobie odchodził w spokoju i poczuciu, że jest kochany i zaopiekowany. I dzięki Ci za to. Wielkie dzięki.

Ptysiu kochany już za tęczowym mostem   2139631328_zatczowym...jpg.083056f3e1777f17322490381d5b05ec.jpg   576611170_wieczkazapk.jpg.eaeb01d63f55216bebfdcdba8d460fea.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...