Jump to content
Dogomania

Z Ukrainy - Boston i Armand w DS, ukochany Baryton za TM :(


Recommended Posts

37 minut temu, bou napisał:

"zabić" - a skąd taki kolokwialny termin...uśpienie,czy eutanazja  - wbrew pozorom - nie są równoznaczne z "zabiciem"

 

Dla psa są.

Ta cała dyskusja to jakby brak szacunku dla Barytona. To powinno się rozegrać w ciszy, między nim, a opiekunką.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jestem ogłuszona ogromem nieszczęścia i bólu jaki dotknął tego kochanego psinkę! Słucham argumentów obu stron sporu o dalsze życie Barytona. Jaaga, to Ty widzisz codziennie jak on zmaga się z ogromnym bólem. Nie wiem czy to noszenie, wizyty, badania które na pewno ten ból potęgują są dobre dla niego i czy mają sens skoro szanse na poprawę jego egzystencji są bliskie zeru? Serce się kraje także jak pomyślę o Tobie! Jestem sercem przy Tobie. Bądź dzielna i rozsądna!!Podejmij właściwą decyzję, taką jaką sumienie Ci podpowiada a Marina? Na pewno będzie miała wątpliwości ale to TY widzisz psinkę codziennie i cierpisz co dzień razem z nim! 

Link to comment
Share on other sites

Jest na lekach przeciwbólowych od początku. teraz ma zmieniony lek, bo pyralginy nie zjada z powodu gorzkiego smaku. Dzis dostał pierwszą dawkę, bo wczoraj miałam go obserwować, jak zareaguje na steryd. Gdyby miał jednoczesnie wprowadzony ten lek, nie byłoby wiadomo, czy i na co jest reakcja. Odczuwa silny ból i jak okresliła dr Olender, która ma specjalizację z neurologii, z tym bólem tak żyć nie może. Tzn nie mozna mu pozwolić dalej żyć w ten sposób, gdyby nie miał byc w ogóle konsutowany przez neurochirurga, bo to nieludzkie. Żył juz tak 4 lata od czasu, kiedy został skatowany i trafił do schroniska. Gdybym wczoraj podjęła decyzję, że nic nie bede dalej robić, to zostałby uśpiony. Nie potrafiłam podjąć takiej decyzji, więc został zabezpieczony.

Byc może był w lepszym stanie w schronisku, a pociski przesunęły się w czasie transportu. Taka opcję zakłada tez p. doktor. Był przekładany do kolejnych klatek przez kolejnych przewoźników. Nie jest to łatwy pies, stawia opór, jest lękliwy, kłapie paszczą, kiedy się boi. Do tego głuchy, więc tak naprawdę nie wie, czego może się spodziewac po człowieku. Gdybym wiedziała, że ten transport dla niego jest niebezpieczny, to nie zdecydowałabym się go sprowadzić. Jednak on i tak ma dirofilarie, wieć pewnie odszedłby w końcu w schronisku na serce. 

Dlatego dostał te nowe leki, żeby był czas na konsultację z dr Niedzielskim. Tam tez są terminy, więc został tak zabezpieczony, żeby zminimalizowac jego cierpienia. Dostaje lek w zastrzyku, inne w tabletkach z jedzeniem, nic gorzkiego, bo nie wolno mu podawać na siłę. Zostałam pouczona, że nie wolno go czesać, podnosić mu głowy. Mam dzwonić i informowac o reakcjach. dr Oledner znam kilkanaście lat, w największej ostateczności, gdyby nie odpowiadał tel. dużurny, mam prywatny numer.

Sama mam problemy z kręgosłupem od urodzenia i wiem, jak czasem moze bolec. Wczoraj kiedy go zabierałam z ogrodu przy podnoszeniu dostałam takiego bólu, ze przez godzinę bolało przy kazdym oddechu, nie mówiąc o ruchu. 

Bou, dziękuję za twój wpis. To cenna uwaga specjalisty i nie chodzi o to, żeby ktoś więcej nie pisał na watku. Po prostu ja musze zmierzyć się z najtrudniejszą, ostateczną w konsekwencji decyzją. Każdy mówi i pisze coś innego. Wiem, że najrozsądniej byłoby mu oszczędzić bólu i uspić. Jednak to ja go zabrałam ze schroniska i po to, żeby ratować, a nie żeby spotkał śmierć zamiast rozpocząć życie od nowa. 

Wiem, że musze podjać decyzję, ale wszystkie uwagi i doświadczenie innych są cenne. Moim problemem jest np jego zwyrodnienie kręgosłupa. Śpi z palcami tylnych łap przy pysiu własnie przez zwyrodnienia kregów. Nigdy nie miałam psa z tym. podobno wiele z tym zyje.

To chyba najtrudniejszy przypadek psa i na dokładkę jestem całkiem sama do podjęcia decyzji co dalej.

 

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Jaaga napisał:

Jest na lekach przeciwbólowych od początku. teraz ma zmieniony lek, bo pyralginy nie zjada z powodu gorzkiego smaku. Dzis dostał pierwszą dawkę, bo wczoraj miałam go obserwować, jak zareaguje na steryd. Gdyby miał jednoczesnie wprowadzony ten lek, nie byłoby wiadomo, czy i na co jest reakcja. Odczuwa silny ból i jak okresliła dr Olender, która ma specjalizację z neurologii, z tym bólem tak żyć nie może. Tzn nie mozna mu pozwolić dalej żyć w ten sposób, gdyby nie miał byc w ogóle konsutowany przez neurochirurga, bo to nieludzkie. Żył juz tak 4 lata od czasu, kiedy został skatowany i trafił do schroniska. Gdybym wczoraj podjęła decyzję, że nic nie bede dalej robić, to zostałby uśpiony. Nie potrafiłam podjąć takiej decyzji, więc został zabezpieczony.

Byc może był w lepszym stanie w schronisku, a pociski przesunęły się w czasie transportu. Taka opcję zakłada tez p. doktor. Był przekładany do kolejnych klatek przez kolejnych przewoźników. Nie jest to łatwy pies, stawia opór, jest lękliwy, kłapie paszczą, kiedy się boi. Do tego głuchy, więc tak naprawdę nie wie, czego może się spodziewac po człowieku. Gdybym wiedziała, że ten transport dla niego jest niebezpieczny, to nie zdecydowałabym się go sprowadzić. Jednak on i tak ma dirofilarie, wieć pewnie odszedłby w końcu w schronisku na serce. 

Dlatego dostał te nowe leki, żeby był czas na konsultację z dr Niedzielskim. Tam tez są terminy, więc został tak zabezpieczony, żeby zminimalizowac jego cierpienia. Dostaje lek w zastrzyku, inne w tabletkach z jedzeniem, nic gorzkiego, bo nie wolno mu podawać na siłę. Zostałam pouczona, że nie wolno go czesać, podnosić mu głowy. Mam dzwonić i informowac o reakcjach. dr Oledner znam kilkanaście lat, w największej ostateczności, gdyby nie odpowiadał tel. dużurny, mam prywatny numer.

Sama mam problemy z kręgosłupem od urodzenia i wiem, jak czasem moze bolec. Wczoraj kiedy go zabierałam z ogrodu przy podnoszeniu dostałam takiego bólu, ze przez godzinę bolało przy kazdym oddechu, nie mówiąc o ruchu. 

Bou, dziękuję za twój wpis. To cenna uwaga specjalisty i nie chodzi o to, żeby ktoś więcej nie pisał na watku. Po prostu ja musze zmierzyć się z najtrudniejszą, ostateczną w konsekwencji decyzją. Każdy mówi i pisze coś innego. Wiem, że najrozsądniej byłoby mu oszczędzić bólu i uspić. Jednak to ja go zabrałam ze schroniska i po to, żeby ratować, a nie żeby spotkał śmierć zamiast rozpocząć życie od nowa. 

Wiem, że musze podjać decyzję, ale wszystkie uwagi i doświadczenie innych są cenne. Moim problemem jest np jego zwyrodnienie kręgosłupa. Śpi z palcami tylnych łap przy pysiu własnie przez zwyrodnienia kregów. Nigdy nie miałam psa z tym. podobno wiele z tym zyje.

To chyba najtrudniejszy przypadek psa i na dokładkę jestem całkiem sama do podjęcia decyzji co dalej.

 

Jaaga, teraz jest wszystko jasne. 

Link to comment
Share on other sites

Ktoś wpłacił na zbiórke ogromną kwotę. Za tą wpłatę mozliwa jest konsultacja neurochirurgiczna. W poniedziałek zadzwonię do specjalisty, może zgodzi się, żeby przesłac te RTG. Może już coś powie na ich podstawie.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Jaaga napisał:

Ktoś wpłacił na zbiórke ogromną kwotę. Za tą wpłatę mozliwa jest konsultacja neurochirurgiczna. W poniedziałek zadzwonię do specjalisty, może zgodzi się, żeby przesłac te RTG. Może już coś powie na ich podstawie.

A nie można wcześniej zadzwonić? Może ma dyżur akurat.

Link to comment
Share on other sites

Kocham psy, mam je ponad 53 lata ale zgadzam się z Sową i Poker - dlaa psa ważne jest życie bez bólu, cierpienia, to jest wegetacją w połączeniu z torturą i uważam, że nie wolno go męczyć bo we własnym przekonasniu robi się dobrze tylko nbależy skrócić ciderpienisa. Ja swoje psy dopóki one chciały żyć leczyłam i ratowałam na ile się dało, miałam wspaniałego weta , ale jak pieś się poddawał i rezygnował z walki usypiałam choć zawsze zrycxałam się jak bóbr. Ale dla mnie waźniejsze od mojego żalu było to, że moje ukochane zwierzątko już nie cierpi.

Link to comment
Share on other sites

Czyli lek zadziałał . To dobrze, bo mniej cierpi skoro zaczął chodzić i jeść. Pewnie przydałby sie kołnierz, ale pewnie nie da rady mu założyć no i miałby dodatkowy stres.

Jak z utrzymywaniem czystości ?

Jaaga, wyobrażam sobie w jaki Ty jesteś stresie. Współczuję z całego serca tej bezsilności .

Link to comment
Share on other sites

Mało mnie teraz na dogo, więc może nie powinnam się wypowiadać, ale mam chwilowy dostęp do netu no i zajrzałam.

Ja doradzam jednak konsultację i dopiero wtedy podejmowanie decyzji, bo na ten ostatni spacer zawsze będzie czas.

Skoro ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby wyrwać go z tego piekła, to moim zdaniem zasadne jest, aby tutaj na miejscu upewnić się, że pies nie ma już rzeczywiście żadnych szans.

Myślę, Jaaga, że jak teraz patrzysz codziennie na uśmiech Lindy to wiesz, o czym piszę.

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Tola napisał:

Ja doradzam jednak konsultację i dopiero wtedy podejmowanie decyzji, bo na ten ostatni spacer zawsze będzie czas.

Skoro ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby wyrwać go z tego piekła, to moim zdaniem zasadne jest, aby tutaj na miejscu upewnić się, że pies nie ma już rzeczywiście żadnych szans.

Myślę, Jaaga, że jak teraz patrzysz codziennie na uśmiech Lindy to wiesz, o czym piszę.

 

Dzięki Marto za te słowa, bo napisałaś to, co mi siedzi w głowie. Decyzji o eutanacji w piątek nie podjęłabym za nic. Wpłata 1560 zł dokonana przez anonimowego darczyńcę była dla mnie takim znakiem, że trzeba próbować, bo się da. Do tego momentu, kiedy neurochirurg powie, co robić dalej.

Poznajecie tego pana? bo ja nie 

Dziś Baryton chodzi po ogrodzie, nawet podszedł w moim kierunku, a to co robi na zdjeciach to ogryza znalezioną starą kość! Sam ją sobie znalazł, przytrzymuje łapami i gryzie. Osobnik pożerający moją dłoń to Boston.

 

DSC03536.JPG

DSC03545.JPG

DSC03546.JPG

DSC03548.JPG

DSC03557.JPG

  • Like 6
Link to comment
Share on other sites

22 minuty temu, Anula napisał:

Jak dla mnie to jest cudna wiadomość.Trzeba mu kupić jakąś większą kość i koniecznie ranę smarować.Nie da się jej jakoś zawinąć?

Mam wieksze kości, on dostawał suszone przełyki, uszy i żwacze, ale nie dał rady gryźć, nawet zwykłego jedzenia. Tą sobie gdzieś wykopał i nie miałam mu sumienia obrzydliwki zabrać, jak zobaczyłam ten zapał. Moje psy są nauczone, że wieczorem rozdaję suszone gryzaki. Rany nie zawinę, jest na samym środku zadu, na zaokraglonej cześci. Zrobię mu później propolisem, moze nie zasmakuje. mam miód manuka, ale wiem po Lindzie, że po sekundzie bedzie zjedzony.

Link to comment
Share on other sites

To znaczy, że Baryton był jednym wielkim bólem. Ogromna ulga, że można ten ból ograniczyć, teraz tylko trzymać kciuki aby dało się go pozbyć (tak mi się zamarzyło :)) ) lub chociaż w jakiś sposób ujarzmić! Pozdrawiam

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

15 minut temu, rozi napisał:

Moja wetka mówi, że propolis dla psa nie. Zmywałam na cito z łapki, tak na mnie wrzasnęła  :)

To nie wiedziałam nawet. miałam zrobiony roztwór i przemywałam kiedyś gardła szczeniakom, wetka nic nie mówiła. Nie wiesz dlaczego? Mam taką fajną, tłustą maść.

 

8 minut temu, pyra napisał:

To znaczy, że Baryton był jednym wielkim bólem. Ogromna ulga, że można ten ból ograniczyć, teraz tylko trzymać kciuki aby dało się go pozbyć (tak mi się zamarzyło :)) ) lub chociaż w jakiś sposób ujarzmić! Pozdrawiam

Tak, odpowiednio dobrany lek na taki rodzaj bólu i reakcja niesamowita. Ola podała mi w sumie trzy leki, jakie stosuje się w takich przypadkach i tez bardzo pozytywnie wyrazała się o działaniu tego leku na ten rodzaj bólu. jej pacjenci też to biorą. chciałam jeszcze wprowadzić mu olejek cbd, bo Ola sprawdziiła, że nie ma przeciwskazań, ale gdzieś schowałam i nie potrafię znaleźć.

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Moli@ napisał:

Mam pieska z bardzo dużymi zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa w odcinku szyjnym..., ze zmianami zwyrodnieniowymi ze źle zrośniętą łapką po wypadku + ze śrutem w okolicy kręgosłupa. Dostawał Cimalgex - działał 

Własnie on też dostawał i róznica była tylko taka, że spał. Nie chodził sam, nie podnosił się i głowy, nie chciał jeść, miał zalegający w jelitach kał. Wczesniej u nas cimalgex zawsze działał na inne rodzaje bólu. Baryton teraz zrobił obchód całego ogrodu po wieczornym spacerze psów, wszystko obwachał. Dostał michę, podszedł do mnie bez problemu, wziął z dłoni kulkę mięsa z kapsułką. W czesniej przy mnie nie tykał wcale jedzenia, nie mówiąc żeby z ręki. Naprawdę widac różnicę. No i stale chodzi praktycznie od godziny.

  • Like 3
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Jaaga napisał:

Własnie on też dostawał i róznica była tylko taka, że spał. Nie chodził sam, nie podnosił się i głowy, nie chciał jeść, miał zalegający w jelitach kał. Wczesniej u nas cimalgex zawsze działał na inne rodzaje bólu. Baryton teraz zrobił obchód całego ogrodu po wieczornym spacerze psów, wszystko obwachał. Dostał michę, podszedł do mnie bez problemu, wziął z dłoni kulkę mięsa z kapsułką. W czesniej przy mnie nie tykał wcale jedzenia, nie mówiąc żeby z ręki. Naprawdę widac różnicę. No i stale chodzi praktycznie od godziny.

Dlatego tak jak wcześniej pisałam - jeżeli jest chociaż maleńka szansa , że można mu pomóc to trzeba próbować . Uśpić można w każdej chwili .

Link to comment
Share on other sites

29 minut temu, Jaaga napisał:

Własnie on też dostawał i róznica była tylko taka, że spał. Nie chodził sam, nie podnosił się i głowy, nie chciał jeść, miał zalegający w jelitach kał. Wczesniej u nas cimalgex zawsze działał na inne rodzaje bólu. Baryton teraz zrobił obchód całego ogrodu po wieczornym spacerze psów, wszystko obwachał. Dostał michę, podszedł do mnie bez problemu, wziął z dłoni kulkę mięsa z kapsułką. W czesniej przy mnie nie tykał wcale jedzenia, nie mówiąc żeby z ręki. Naprawdę widac różnicę. No i stale chodzi praktycznie od godziny.

Chwała wszystkim świętym i nieświętym,że p/bólowy działa....

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, bou napisał:

Chwała wszystkim świętym i nieświętym,że p/bólowy działa....

Chwała lekarce, która zna się na rodzajach bólu i ich tłumieniu. Raczej żaden zwykły wet nie wpadłby na podanie Gabapentyny.

 

1 godzinę temu, Moli@ napisał:

W końcu dobra wiadomość...dająca nadzieję. Super :)

Jaki lek zadziałał?

 

Gabapentyna

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...