Jump to content
Dogomania

Z Ukrainy - Boston i Armand w DS, ukochany Baryton za TM :(


Recommended Posts

304 zł za wizytę u dr Olender chcę wziać na fakturę, żeby opłacić ze zbiorki. Do czasu wizyty nie dostałam danych, więc wzięłam zwykłe potwierdzenie i wyłozyłam tą kwotę. Nie wstawiam więc tego w rozliczeniu na razie. Z tu zebranych pieniędzy  chcę opłacić paliwo i bramki do Wrocławia na konsultację, bo tego na fundację nie rozliczę.

Kontaktowałam się z przychodnią na maila mam wysłać zdjecia w pliku medycznym, ale ja potrafię tylko same zdjecia, jak tu. Nie potrzqafię przesłac zawartości całej płytki. Musze więc dzwonić do Tychów i prosić, żeby przychodnia w wolnej chwili przesłąła tam te zdjęcia w wymaganej postaci.

Skan_20200713.jpg

Link to comment
Share on other sites

Baryton to lowelas, dziś zakochał się w Neli. Uśmiałam się, bo latał za nią, wręcz frunął. Nela nie była zachwycona, to stateczna 13-latka. Zdążyłam tylko uchwycić go za znikającą Nelką. Na FB wstaiwłam filmik.

20200713_134340.jpg

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, rozi napisał:

Dajcie spokój...   :)))

Może po podróży do lecznicy znów mu się przesunęły te pociski i teraz nie uciskają? Co na to lekarz?

Po przyjeździe nie było lepiej. Pisałam o tym. Tamtego dnia dostał tylko steryd, bez Gabapentyny, żeby obserwowac reakcję na pojedynczo wprowadzane leki. Poprawa nastąpiła po jej wprowadzeniu. Lekarka dlatego ją dała, że przewidywała efekt w tym rodzaju bólu. Na razie to tylko efekt leku, ale mam nadzieję, że uda się coś z tym na stałe zrobić.

Płytkę niestety będę chyba musiała wysłać do Wrocławia poczta, bo w przychodni tez nie potrafią przesłąć w oczekiwanej we Wrocławiu formie.

Link to comment
Share on other sites

Napisałam maila do Wrocławia, czekam na odpowiedź. I już martwię się, jak zebrać tyle pieniędzy na operację. Patrząc jak on teraz funkcjonuje, podstawia mi głowę do głaskania, wpycha pysio pod pachę, żeby mieć kontakt, bierze jedzenie z ręki wiem, że jeśli tylko neurochirurg  podejmie sie, to muszę tak to zorganizowac, żeby te pieniądze na operację zdobyć. 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Jaaga napisał:

Napisałam maila do Wrocławia, czekam na odpowiedź. I już martwię się, jak zebrać tyle pieniędzy na operację. Patrząc jak on teraz funkcjonuje, podstawia mi głowę do głaskania, wpycha pysio pod pachę, żeby mieć kontakt, bierze jedzenie z ręki wiem, że jeśli tylko neurochirurg  podejmie sie, to muszę tak to zorganizowac, żeby te pieniądze na operację zdobyć. 

bazarki się zrobi

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Poker napisał:

Co słychać u Barytona?

Na razie bez zmian (na szczęście). Nadal czekam na odpowiedź z Wrocławia. Chyba dzis popołudniu zadzwonię tam podpytac, czy neurolog juz widział jego dokumentację. Pies całkiem bezproblemowy, jesli tylko 3 razy dziennie podaje się leki i posiłki, wnosi i wynosi go.  Przywiozłam mu z Katowic materac z łożeczka po moich córkach. Teraz na nim ciągle spi. 

Nie macie kogos chętnego, sprawdzonego na wiekszego szczeniora?

Jutro zabiorę sie chyba za ogłaszanie Bostona. Ciezko mi to idzie. Przepadam za nim. Sama nie wiem,co mam mówić i jak szukac domu. Z jednej strony jest bardzo niepewny i lękliwy wobec obcych, z drugiej taki pies musi być dobrze prowadzony, zeby nie zrobić z niego psychola. To półroczny pies, który wazy ok 25 kg. Ma łapy wielkości mojego 43 kg Ciapciaka. Już jest wysokości Kaja w kłębie i od kilku dni zaczyna go zaczepiać. Do mnie jest cudowny, przytula się, daje całuski, milosnie mruzy oczy.  Kiedy ktos przyjeżdża lub zbliza się do domu i psy alarmuja o tym, to Boston ucieka za dom lub do mnie i chowa się za mną. Bardzo szybko jednak uczy się. Przedwoczoraj jak przyjechał kurier, to zaczał pierwszy raz szczekać. Dudniacym, głębokim głosem. Po odjeździe kuriera,  zaczął oszczekiwac mojego męża. Trwało to kilka godzin, ale wyglądał groźnie i nieciekawie.Jesli trafi na laików, to wyrośnie na terrorystę i owinie sobie ludzi wokół palca. Nie chcę tego. Zostawiłam go z jedzeniem w pokoju, gdzie mam sunie ze szczeniakami. Za chwilę słysze wycie, jojczenie i totalna histerię. Najpierw myslałam , że to Linda gdzies wózkiem się zaklinowała. Potem zorientowałam się, ze to Boston. lece na pietro, a on biedactwo siedzi wkomponowany w barierke w drzwiach i zawodzi z żalu, że został sam, bez ludzi i zamknięty. Nie mozna go na chwile zostawić samego. Takie przerosnięte dziecko, które wróciło do straconego w schroniskowym kojcu dzieciństwa.

Naprawdę nie wiem, co ująć w ogłoszeniu i jak szukac mu domu z kochającymi ludzmi, ale takimi, którzy są rozsądni i nie zrobią mu wody z mózgu.  Nie zmarnują tego masywnego podrostka z delikatna psychiką. Zabieram sie do tego i jakoś nie mogę.

Link to comment
Share on other sites

Chyba trzeba szukać domu z ogrodem. Na pewno nie może trafić do bloku w dużym mieście. Myślę, że masz rację, że to pies nie dla laików, nie powinien być czyimś pierwszym psem. Pies dla energicznych, kochających ruch i wszelkie zajęcia razem ze zwierzakiem.   

Link to comment
Share on other sites

Nie chcę "straszyć", ale... Boston z Twojego opisu przypomina mi trochę "mojego" Amika-Oriona. Pies wrażliwy na zachowanie człowieka, doskonały barometr ludzkich uczuć, a z drugiej strony dość terytorialny, przywiązujący się do jednej osoby i dość mocny w charakterze, wymagający mądrego przewodnika-lidera. Podobną sunię mam w rodzinie, rasy cane corso - jednocześnie ma delikatną strukturę psychiczną (lękowa i mocno reaktywna), rodzinna i ciepła,  meeega bystra, ale i z wszystkimi cechami psa bojowego. Niestety, z traumą do dzieci i prowadzona w szczenięctwie przez niedoświadczonego właściciela - teraz jest sporo do odkręcania, a i ze względu na swój wzrost stwarza niebezpieczeństwo. Generalnie mam co robić przy niej, zwłaszcza że jej właścicielem jest niekonsekwentna, miękka osoba. Faktycznie Bostonowi trzeba znaleźć mądrego przewodnika, który wie i chce pracować z psiakiem, i nie pozwoli sobie wejść na głowę. Trzymam kciuki...

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Sowa napisał:

A jak przy podawaniu przeciwbólowców? Może sam chodzić teraz?

Tak, sam chodzi. ładnie je, daje sie głaskać. Dostaje regularnie 3 razy dziennie. inne psy maja przed nim respekt. Nie podejdą, jak coś ma do jedzenia, bo tak je sobie ustawił.

Sowa, Tyś (ka), macie rację. Jest tak, jak opisujecie. Taka mieszanka wrażliwości z potencjałem energii i siły. Małe dzieci odpadają, bo jak skoczy czasem jeszcze na mnie, to naprawdę musze utrzymywac równowagę. Dziecko nie poradzi sobie. Zresztą nawet nie bardzo interesuje się moimi córkami,  nie reaguje na nie i jest obojętny.

Chyba jeszcze jednak rośnie, bo jest wyższy w kłębie od Lindy i identyczny na wysokość jak Kaj. Stale sie teraz z nim siłuje. Ma słabosć do gonienia małych psów, jak Freya. Musze pilnowac, bo zawału przy nim dostają, a on biega za nimi, jak tylko jest okazja. Co dziwne, bo kury go w ogóle nie interesują, choc są podobnej wielkosci i pierzaste.

No i mysle o kastracji przed adopcją, tylko z funduszami kiepsko, a to jednak wiekszy pies. Nie kastrowałabym go jeszcze, ale jakoś do ludzi nie mam zaufania. Najpierw wszyscy obiecują, a potem nie wykonują zabiegu. Jak u brata Ciapciaka. Ja go szybko wykastrowałam i mam stablinego, zrównowazonego przewodnika stada, a osoba wyadotowujaca jego brata tego nie zrobiła i pies 3-letni wrócił z adopcji

 z powodu agresji do ON, ktorego ludzie sobie sprawili później. Oczywiście nie wykastrowane oba dorosłe samce. Wiem, że znowu wylądował w hoteliku i długo czekał na dom. Nie mam pojęcia, jak w koncu zakończyła sie jego historia, czy znalazł się ktoś kolejny do adopcji. mam tylko nadzieje, ze nie wylądował w schronisku.

16 godzin temu, Poker napisał:

Dziękuję slicznie, juz zaglądam.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

52 minuty temu, Jaaga napisał:

No i mysle o kastracji przed adopcją

Słusznie, czasem ludziom imponuje siła i awanturniczość młodego psa, jeszcze pobudzają do wojowniczych zachowań, a potem nie radzą sobie z dorosłym. Kastracja w pracy ani w szkoleniu nie przeszkadza - psy ratownicze też mogą być wycięte, i pracują doskonale.

Acha, Boston to brzmi zbyt dobrodusznie dla tego Bohuna... Może zmień mu imię. Będzie bardziej pasowało do takiego kozaka z Ukrainy...

Link to comment
Share on other sites

Dnia 29.06.2020 o 10:32, Nadziejka napisał:

          Witajcie lapenki oczenka witaj dzielny jakze dzielny B B 

Jaguniu sciskam za Was wszystkich calem sercem 

                                Roliczam kramik dla Was , bedzie ok 160 zl

moze juz w tym tygodniu wszytko 

  jak tylko bede miec to zaraz posle Tobie

Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.07.2020 o 10:31, Poker napisał:

Próbujesz się dodzwonić do Niedzielskiego ?

Dzis mam oczekiwać tel odnośnie konsultacji. Jest nieźle. Baryton funkcjonuje sprawnie jak na swoje mozliwości, ładnie je, nauczył się sam wchodzić do domu. Podchodzi, wodzi za mna wzrokiem, czyli nawiązuje kontakt jak zwykły pies. Wczoraj wywalił się na trawie i dał brzuch do głaskania. Jak dla mnie zmienił się całkowicie. Kupiłam mu drugą dawkę Advocate na dirifilarie - 50 zł. Wyłożyłam na razie, bo wolałabym opłacić to na fakturę ze zbiórki. Tu mam jeszcze do rozliczenia paragon za leki - dziś wstawię. 

Niestety Baryton, to starszy pies, mało kogo wzrusza. Zbiórka idzie bardzo opornie. Poudostepniałam ją na wielu grupach, efektem są emotki lub udostepnianie, bez wpłat. Wpłaty pochodzą głównie od znajomych moich lub Oli.

Zrobiłam ogłoszenie Bostonowi na FB i tez efekt zerowy. Dotąd nie było o niego żadnego zapytania. To wspaniały podrostek, ale nie mogę napisac euforycznego tekstu o psie dla wszystkich, bo to nie mała maskotka, tylko pies który stale rosnie, nabiera masy i na razie nie jest świadom swoich mozliwości. Ma swoje lęki, więc potrzeba na tyle odpowiedzialnego domu, żeby złym podejściem na siłę nie wywołać w nim agresji lękowej w sytuacjach stresowych. Bardzo szybko wszystkiego uczy się. No i rozmiar też może kusić tych, co chcą oszczędzić na alarmie i szukaja psa do uwiazania przy budzie czy zamknieciu w kojcu.

W piątek zrobię mu OLX. Trzymajcie kciuki za moją cierpliwość do dzwoniących. Coraz bardziej mi jej brakuje.

DSC03905.JPG

DSC03901k.JPG

DSC03892.JPG

DSC03915.JPG

DSC03912.JPG

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dla takich widoków warto walczyć :)

Uśmiechnięty pies.  Podejrzewam , że i leki na tarczycę zrobiły swoje. Mój Artasek (*) miał niedoczynność i jak spadały mu hormony to od razu było widać po zachowaniu.   

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...