Jump to content
Dogomania

Przytulisko Czermin. Malutka babinka na granicy życia i śmierci-pod opieka w PsiArek. A teraz ma nowy DOM pod Puławami <3 O KUBUSIU od strony 12.


Recommended Posts

9 godzin temu, jankamałpa napisał:

A zglosiliscie to gdzieś ze piesek "zniknął", chociażby  do gminy? Bo jak go zabrali, a zgłoszą się do was że chcą psa z powrotem, a psa nie ma. Mogą działać perfidnie i was oczernic. No nie wiem za dużo myślę.  Trzymam kciuki za jutro.

kotuś..przecież to my prowadzimy gminne przytulisko, koleżanka jest pracownikiem gminy. Możemy zgłosic więc do siebie. Na naszej stronie jest informacja że zaginął.

 

Za chwile zawoże Perełke- dziękuje za kciuki i dobre myśłi, trzymajcie nadal.

 

A wczoraj po 22giej, miałam niespodzianke bardzo nie miłą, Pani od Fado skontaktowała się ze mną, że muszą natychmiast psa odwieśc, bo (!!!) syn dwukrotnie chciał go pogłaskac a on zawarczał i teraz syn się boi. Oczywiście sytuacja była standardowa- pies póżnym wieczorem leży w swoim legowisku, zapewne chce mieć cisze, spokój i zasnąć...ale nie- syn akurat chce głaskać. Jak raz pies zawarknął to nic przeciez, można za chwile zrobić drugie podejście...z tym samym skutkiem, więc pies nie nadaje się do dzieci i trzeba go oddać.

Taki w skrócie tok myślowy. Więc Fado wraca...

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, kiyoshi napisał:

kotuś..przecież to my prowadzimy gminne przytulisko, koleżanka jest pracownikiem gminy. Możemy zgłosic więc do siebie. Na naszej stronie jest informacja że zaginął.

 

Za chwile zawoże Perełke- dziękuje za kciuki i dobre myśłi, trzymajcie nadal.

 

A wczoraj po 22giej, miałam niespodzianke bardzo nie miłą, Pani od Fado skontaktowała się ze mną, że muszą natychmiast psa odwieśc, bo (!!!) syn dwukrotnie chciał go pogłaskac a on zawarczał i teraz syn się boi. Oczywiście sytuacja była standardowa- pies póżnym wieczorem leży w swoim legowisku, zapewne chce mieć cisze, spokój i zasnąć...ale nie- syn akurat chce głaskać. Jak raz pies zawarknął to nic przeciez, można za chwile zrobić drugie podejście...z tym samym skutkiem, więc pies nie nadaje się do dzieci i trzeba go oddać.

Taki w skrócie tok myślowy. Więc Fado wraca...

To może wydrukuj  i wręcz Pani zasady, które powinna przestrzegać, jeśli chce mieć psa. Niech się najpierw dobrze zastanowi.

Adoptowany pies

 

1. Wiele  psów znalezionych, przygarniętych z azylu, domu tymczasowego, ze schroniska  na pewno zostało  skrzywdzonych przez człowieka, ale nie wiemy przez kogo i w jaki sposób. Pies nie zrozumie od razu, że jesteś przyjacielem i  chcesz uratować mu życie.

2. Najważniejszy jest pierwszy miesiąc. Pies chętnie podporządkuje się tobie i twojej rodzinie, jeśli od razu nauczysz jakie zachowania nagradzasz. Przekazujący psa powie, jak psa chwalić i nagradzać. Jeśli pozwolisz psu na wszystko w pierwszym miesiącu i niczego nie nauczysz, to pies na pewno nie zrozumie, jak powinien się zachowywać i nie zrozumie, że jesteś opiekunem.

3. Każdy skrzywdzony pies może na wszelki wypadek się bronić lub uciekać przed każdym człowiekiem i przed tym czego nie zna - dlatego:

 - wyprowadzaj psa na smyczy i  ciasnych szelkach, zawsze z adresatką

 - jeśli chcesz kogoś zaprosić do domu, także z rodziny, koniecznie zamknij psa w innym pomieszczeniu, gdy gość wchodzi i wychodzi  . Jeśli chcesz, by gość poznał psa, najpierw niech gość usiądzie, dopiero wprowadzisz psa. Nie zmuszaj do żadnego kontaktu.

4. Każdy pies w azylu walczył o jedzenie z silniejszymi psami. Dlatego spokojnie przyzwyczajaj do jedzenia z miski stawianej  stopniowo coraz bliżej ciebie.

Opiekun przekazujący psa pokaże, czy pies potrafi brać smakołyki z ręki. Nie podawaj psu miski w obecności chodzących po mieszkaniu obcych dla psa ludzi.

5. Legowisko psa powinno być w spokojnym miejscu, nie pod drzwiami i nie w przedpokoju!!! Bezwzględnie zostaw w spokoju psa odpoczywającego na legowisku!!! Nie podchodź, nie głaszcz, nie pochylaj się nad zwierzęciem.

6. Pies z azylu może bać się miotły, węża ogrodowego, laski, odkurzacza, mopa, gwałtownego ruchu ręki, podniesienia czegokolwiek z ziemi – być może rzucano w niego kamieniami. Unikaj gwałtownych ruchów przy psie, unikaj gwałtownych powitań z domownikami. Nie rzucaj do niego piłki i innych zabawek.

 

7. Nie narzucaj się psu z czułościami. Pies może bać się wyciągniętej ręki. Jeśli podejdzie sam, najpierw tylko dotknij go jedną ręką. Żaden pies nie lubi wpatrywania się w oczy, , głaskania ręką opadającą na głowę, dotykania przednich łap, obejmowania obiema  rękami. Każdy pies może wtedy czuć się zagrożony i może się bronić najpierw warczą ,a potem gryząc..

 

8. Uważaj na dzieci. Dziecko nie rozumie, dlaczego pies nie chce się bawić, pies nie rozumie zachowania dziecka i może potraktować jego zachowanie jak atak.

 

9. Mów jak najmniej – żaden pies nie rozumie od razu znaczenia słów. Ucz psa najpierw imienia i słowa pochwały – przekazujący psa powie podczas wizyty przed adopcyjnej jak tego uczyć .

 

10. W razie jakichkolwiek wątpliwości porozum się z ludźmi, którzy przekazali ci psa, ale porozum się od razu jak pojawi się problem, a na pewno otrzymasz pomoc.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje. Ja to wszystko zawsze mówie ludziom, ale jesli uważasz że wysłuchać czy przeczytać to to samo co wprowadzić w życie...to niestety tak nie jest :( to jak walenie głową w mur...

Pani mi dziś zarzuciła, że syn cały czas przez te 2 dni się do psa PRZYTULAŁ i nic się nie działo i wczoraj wieczorem NAGLE atak psa na twarz...

Powiedziałam jej dokładnie dlaczego pies tak zrobił i że uważam, że to nie jest dobry pomysł, by brała jakiegokolwiek psa gdy ma już jednego (wyjątkowo cierpliwego) i dzieci. Oczywiście sytuacja była mega nieprzyjemna, ale ja po prostu już nie wchodze z tymi ludźmi w dyskusje Oddają psa to niech to robia i spadają i nie zawracają mi dłużej głowy...

Oczywiście wina jest obustronna, moja tez, bo na zapoznaniu w sobote wydawało mi się, że słyszałam, jak ten 11 latek mówił "boje sie go". Nawet zwróciłam tej Pani uwage, że chyba syn się boi, ale ona mnie przekonywała, że syn powiedział "NIE boje się go"....ale teraz myśle...po co miałby tak dziwnie wyrażać swój brak lęku? chyba tylko po to, by zadowolić mame, która tak bardzo chciała TEGO psa.... :(

 

 

Moja Perełka jest już w domu, wybudziła sie szybko, jest w pełni sil :) guzki wysłane na histopatologie, tylko jestem zdziwiona, bo mało zapłaciłam...wydawało mi się, że histopatologia kosztuje 150 zł za ppróbke...to tutaj 2 x powinno być 300 zł za same te badania...Mam racje???? czy cennik jest inny? ile trzeba czekac na wyniki?

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, kiyoshi napisał:

Pani mi dziś zarzuciła, że syn cały czas przez te 2 dni się do psa PRZYTULAŁ i nic się nie działo

o matko, biedny pies, jakiś wyjątkowo cierpliwy, aż cud że tak długo wytrzymał. Ludzie czasem mnie zadziwiają swoją ignorancją. 

 

2 godziny temu, kiyoshi napisał:

Moja Perełka jest już w domu, wybudziła sie szybko, jest w pełni sil :) guzki wysłane na histopatologie, tylko jestem zdziwiona, bo mało zapłaciłam...wydawało mi się, że histopatologia kosztuje 150 zł za ppróbke...to tutaj 2 x powinno być 300 zł za same te badania...Mam racje???? czy cennik jest inny? ile trzeba czekac na wyniki?

Ja nie badałam wyciętego guzka Dżeka, pozostałych i tak i nie można operować..... więc nie wiem nic na ten temat, ale bardzo się cieszę że już po i Perełka dobrze to zniosła. Wynik będzie o.k, zobaczysz :-)                                                                                   

O Pikusiu cisza?

Link to comment
Share on other sites

Strasznie Ci współczuję - tyle trudnych i stresujących przeżyć naraz :( Mam nadzieję, że badanie wycinków nie pokaże nic złego. A co do ludzi, to myślenie niestety niektórych wyraźnie boli, a empatia i to w dodatku w stosunku do zwierzęcia graniczy z cudem i nieopisanym heroizmem. Kij jej w oko, szkoda tylko psiny, która już u niej jest i ewentualnych następnych, które trafią do niej. I szkoda Fado, który miał być maskotką. Znajdzie dom, gdzie będzie normalnie traktowany. Nie martw się, szkoda Twojego zdrowia. 

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, limonka80 napisał:

                                                                              

O Pikusiu cisza?

Miejmy nadzieję że te wyniki będą dobre. 

O Pikusia totalna cisza. Nikt nie widział. Do tego domu gdzie mieszkała ta jego zmarła Pani podobno nie ma opcji dojechania. Leży u nas na bocznych drogach kilkadziesiąt cm śniegu... Więc nawet nie ma jak sprawdzić czy nie wrócił. 

Zresztą ta rodzina już nie ma zamiaru sprawdzać. Tam jest jakaś stodola z sianem w ktorej Pikuś mieszkal. To pies naucz ony trudnych warunków więc nie tracę nadziei że da radę i się odnajdzie... 

11 godzin temu, agat21 napisał:

Strasznie Ci współczuję - tyle trudnych i stresujących przeżyć naraz :( Mam nadzieję, że badanie wycinków nie pokaże nic złego. A co do ludzi, to myślenie niestety niektórych wyraźnie boli, a empatia i to w dodatku w stosunku do zwierzęcia graniczy z cudem i nieopisanym heroizmem. Kij jej w oko, szkoda tylko psiny, która już u niej jest i ewentualnych następnych, które trafią do niej. I szkoda Fado, który miał być maskotką. Znajdzie dom, gdzie będzie normalnie traktowany. Nie martw się, szkoda Twojego zdrowia. 

Tzn ten dom gdzie był Fado nie jest zły. Kobieta ma ogromną wiedzę o psach, rodzina też pisarzy i wiele maja psów z adopcji. Jej pies był adoptowany jako szczeniak, jest przepiękny, zadbany, o cudown charakterze dlatego też ie martwiłam się o tą adopcje. Sądziłam że to kobieta świadoma.... A tu się okazało że niestety nie :(

Nie wpisuje ich na czarną listę bo być może jakiś inny mega uległy piesek będzie tam jednak zaopiekowany. 

Dla Fado trzeba innego domu. Musimy go trochę poobserwowac teraz. Na pewno przydałaby się kastracja ale w warunkach przytuliska jeszcze zima nie ma co marzyć. 

 

Link to comment
Share on other sites

Chciałam tylko napisać że bazarek na fb na potrzeby Kubusia zakończył się wynikiem ponad 3000 zł. W sumie w połączeniu z 1sza edycja mamy odlozone 5090 zł na operację i rehabilitację :)))) 

Operacja umówiona na 3 marca więc już niedługo... 

Fado pojechał do nowego domu znów do Wrocławia ale tym razem do młodych ludzi bez dzieci i innych zwierząt. Bardzo ciepli się wydają. Póki co reklamacji nie zglaszali

Pikusia nadal nie ma. Mimo tego co piszą o nas na fb Panie dobre rady z dużych miast - szukamy go. Znamy jednak swoją okolice i wiemy że na wsiach ludzie nie śledzą postów na spotted (i innych portalach fb)- jedyne strony jakie tutaj trafiają do ludzi to albo strona UG albo strona naszego przytuliska. Rozwiesilysmy też plakaty papierowe. Mamy jednak coraz więcej podejrzeń że to jednak tamtą rodzina pomogła Pikusiowy uciec. W ogóle nie interesują się losem psa, wręcz sugerują na by go nie szukać bo najpewniej wpadł pod auto albo zastrzelił go myśliwy. Nie pozwalają nam sprawdzić posesji gdzie żył bo najpierw nie dało się tam dojechać a teraz na pewno go tam nie ma.... 

Co mogli z nim zrobić? I dlaczego po prostu legalnie go nie odebrali? To zapewne zemsta na nas za kilka mocnych komentarzy jakie poczytali o sobie na naszym fb.... 

Na domy czekają nadal Czokus i maleńki Remik... 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, kiyoshi napisał:

Chciałam tylko napisać że bazarek na fb na potrzeby Kubusia zakończył się wynikiem ponad 3000 zł. W sumie w połączeniu z 1sza edycja mamy odlozone 5090 zł na operację i rehabilitację :)))) 

Operacja umówiona na 3 marca więc już niedługo... 

Fado pojechał do nowego domu znów do Wrocławia ale tym razem do młodych ludzi bez dzieci i innych zwierząt. Bardzo ciepli się wydają. Póki co reklamacji nie zglaszali

Pikusia nadal nie ma. Mimo tego co piszą o nas na fb Panie dobre rady z dużych miast - szukamy go. Znamy jednak swoją okolice i wiemy że na wsiach ludzie nie śledzą postów na spotted (i innych portalach fb)- jedyne strony jakie tutaj trafiają do ludzi to albo strona UG albo strona naszego przytuliska. Rozwiesilysmy też plakaty papierowe. Mamy jednak coraz więcej podejrzeń że to jednak tamtą rodzina pomogła Pikusiowy uciec. W ogóle nie interesują się losem psa, wręcz sugerują na by go nie szukać bo najpewniej wpadł pod auto albo zastrzelił go myśliwy. Nie pozwalają nam sprawdzić posesji gdzie żył bo najpierw nie dało się tam dojechać a teraz na pewno go tam nie ma.... 

Co mogli z nim zrobić? I dlaczego po prostu legalnie go nie odebrali? To zapewne zemsta na nas za kilka mocnych komentarzy jakie poczytali o sobie na naszym fb.... 

Na domy czekają nadal Czokus i maleńki Remik... 

Wspaniale, że Kubuś zebrał tyle na operację dzięki Waszym wysiłkom :)

Natomiast to, co piszesz o Pikusiu jest przerażające. Ewidentnie coś mu zrobili :/ Boże...

Link to comment
Share on other sites

Zaglądam tu z nadzieją że coś wiadomo o Pikusiu....

50 minut temu, agat21 napisał:

Natomiast to, co piszesz o Pikusiu jest przerażające. Ewidentnie coś mu zrobili :/

Nie mów tak proszę, odganiajmy takie myśli...  ja ciągle wierzę że jest nic mu nie jest. Łudzę się, że ludzie nie są aż tak podli żeby wykraść psa, którego sami oddali, tylko po to by zrobić mu krzywdę....

3 godziny temu, kiyoshi napisał:

Chciałam tylko napisać że bazarek na fb na potrzeby Kubusia zakończył się wynikiem ponad 3000 zł. W sumie w połączeniu z 1sza edycja mamy odlozone 5090 zł na operację i rehabilitację :)))) 

Operacja umówiona na 3 marca więc już niedługo... 

Super wieści !!! Bogaty chłopak :-) teraz tylko operacja musi pójść dobrze i Kubuś będzie śmigał jak nowy :-))

Link to comment
Share on other sites

Mi też trudno uwierzyć że mogli go wykrasc ale tylko z nimi by poszedł. Gdyby sam uciekł na pewno ktos by go zauważył. Nas tutaj wszyscy ludzie znają. 

A ta rodzina zachowuje się tak podejrzanie... Żałuję że od razu nie poblokowalysmy tych komentarzy na temat rodziny na fb. 

Nie sądzę jednak by zrobili mu krzywdę. Sama go od nich odbierałem i to nie są tacy ludzie. Oni po prostu albo go wypuścili na tą opuszczona posesję spowrotem albo gdzieś komuś przekazali... Nie ma innej opcji chyba. 

My jeździmy po gminie, ale to są ogromne powierzchnię pół, lasów, nieuxytkow, opuszczonych gospodarstw--to jak szukanie igły w stogu siana... 

Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, kiyoshi napisał:

Mi też trudno uwierzyć że mogli go wykrasc ale tylko z nimi by poszedł. Gdyby sam uciekł na pewno ktos by go zauważył. Nas tutaj wszyscy ludzie znają. 

A ta rodzina zachowuje się tak podejrzanie... Żałuję że od razu nie poblokowalysmy tych komentarzy na temat rodziny na fb. 

Nie sądzę jednak by zrobili mu krzywdę. Sama go od nich odbierałem i to nie są tacy ludzie. Oni po prostu albo go wypuścili na tą opuszczona posesję spowrotem albo gdzieś komuś przekazali... Nie ma innej opcji chyba. 

My jeździmy po gminie, ale to są ogromne powierzchnię pół, lasów, nieuxytkow, opuszczonych gospodarstw--to jak szukanie igły w stogu siana... 

To dobrze, że masz wrażenie, że nie zrobiliby mu krzywdy. Oby tak było. Pytanie czy jak jest na tej opuszczonej posesji, to nie zginie tam z głodu :(

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, agat21 napisał:

To dobrze, że masz wrażenie, że nie zrobiliby mu krzywdy. Oby tak było. Pytanie czy jak jest na tej opuszczonej posesji, to nie zginie tam z głodu :(

Nie wiem, wszystko jest możliwe, ale pies który żył tyle lat wolno... Ma dużo talentów, wie na pewno gdzie można znalesc resztki itd. Dokładnie niestety nie wiemy ktira to posesja... Domek pośród pół... A tu takich jest multum :((( chciałam tam pojechać wierz mi, ale ta rodzina odmówiła podania lokalizacji bo psa na pewno tam nie ma. 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
9 godzin temu, limonka80 napisał:

Jutro ważny dzień. Będę mocno trzymać kciuki od rana.  

Kubuś wyczerpał już swój limit pecha, tym razem wszystko musi pójść dobrze.

 

8 godzin temu, agat21 napisał:

Trzymaj się Kubusiu! Oby wszystko poszło dobrze.

 

3 godziny temu, Nesiowata napisał:

Powodzenia!

Dziękuje Wam kochane, że jesteście. Strasznie mi niezręcznie, ale.....Ewa wczoraj do mnie zadzwoniła, że jednak NIE zawozi dzisiaj Kubusia na operacje...Czułam że tak będzie, bo od kilku dni próbowałam się z nią skontaktować ale ani nie odpisywała ani nie odbierała....Co się wydarzyło- już Wam opisuje

Niedzielski kazał odstawic wszystkie leki przeciwbólowe nim dojdzie do operacji więc już prawie m-c Kubuś nic nie przyjmuje i.....chodzi zupełnie normalnie, nie kuleje, nie oszczędza zadnej łapki, biega, jedynie na zmiany pogody zdarza mu się że gryzie się po łapie, ale głównie po tej już operowanej. Ewa poszła z nim na szczepienia do weta ogólnego i rozmawiali o tej operacji u Niedzielskiego. Nie wiem dokładnie co tam usłyszała, ale wyszło na to, że ten wet jej odradził tak poważną operacje, powiedział jej, że póki pies dobrze chodzi to on by się wstrzymał, pojechał jeszcze gdzie indziej na konsultacje. Ewa ufa temu swojemu wetkowi, bo znają się od lat. Także chce w ciagu 2 tygodni umówić się do Wąsiatycza- ortopedy psiego z Poznania. Chce zrobić nowe RTG i dopiero podjąć decyzje.

Oczywiście przepraszała mnie bardzo, ale ja jestem jednoznacznie zdania, że to ona opiekuje się psem każdego dnia i tylko ona ma prawo o nim decydować. Powiedziałam jedynie, że moim zdaniem w Poznaniu usłyszy to samo, a kolano bez operacji będzie się pogarszać a zmiany zwyrodnieniowe- pogłebiać....

Mimo to Ewa powiedziała, że wydaje jej się, że u dr N. to jest wszystko taka "taśmówka"....operacja za operacją raz raz, bez podejścia indywidualnego. Nie zaufała mu.

Przykro mi. Mam zamrożone na koncie prawie 5000 zł....umówiłam się z Ewą że do wakacji je trzymam, musi do tego czasu podjąć decyzje czy inwestujemy w operacje, rehabilitacje...czy jak.

Co o tym myslicie? ? wiele osób zaangażowało się w zbiórkę na tą operacje....i fantami i wpłacając i w ogóle promując bazarek....no a teraz musze "świecić oczami"...:( ale chciałam tylko napisać, że wspieram Ewe w każdej jej decyzji, nigdzie indziej Kubuś nie miałby takiej opieki i troski

 

Na forum ortopedycznym ostatnio pojawiły się też bardzo krzepiące informacje, że wkrótce będzie dostępny nowy sposób leczenie bólu w chorobach zwyrodnieniowych psich stawów- terapia przeciwciałami monoklonalnymi. Monitoruje to pod kątem Kubusia.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Co do sytuacji w przytulisku, to nadal nie ma śladu Pikusia. W zeszły wekend przemierzałam okolice z nowym psiakiem Joshim- zaglądałam po gospodarstwach tam gdzie sa jakies opcje skrycia się psa itd. plakaty wiszą w okolicy...śladu po psie nie ma :( Jeszcze miałyśmy nadzieje, bo zgłoszono do nas psa który od ok. 3 tygodni bładzi w okolicznej wsi i zagryza kury- czarny podpalany z białym krawatem, ale...Pan po zdjęciu powiedział że to nie jest Pikuś :( oczywiście jest akcja łapania tego biedaka, klatka łapka rozstawiona i ludzie w okolicy wiedzą by zabezpieczyć gdyby się udało.. 

Mamy teraz tez w przytulisku zmiany, bo niestety nasz jedyny pracownik wpadł już w taki ciąg alkoholowy....że zapadła decyzja o jego zwolnieniu :( równiez w nawiązaniu do ucieczki Pikusia, gdy w wekend bramy były pootwierane, bo zapomniał pozamykać. To już sie staje nieznośne, ale i niebezpieczne dla wszystkich. No więc nie mamy póki co żadnego pracownika ..... Ten przynajmniej dobrze radzi sobie z odławianiem psów...a tak, nie wiem jak to będzie.

Pokaże Wam jeszcze nowego Joszka.

IMG_20210227_145722.jpg.2651abb5bbf046e133c37ec57a2d38c4.jpg

Link to comment
Share on other sites

Joszek prześliczny :) Wygląda na subtelnego psiaka.

Przykra bardzo sprawa z przytuliskiem, ale co zrobić - na pewne rzeczy są poza Waszym zasięgiem. Robicie, co możecie. Może znajdzie się ktoś inny?

Pani Ania chce jak najlepiej dla Kubusia, rozumiem ją. Myślę, że nikt nie będzie miał pretensji - w końcu liczy się dobro psa. A w sumie nie wiadomo co będzie w przyszłości mu potrzebne, także pieniądze jeszcze jak najbardziej mogą się przydać.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Ewa wczoraj do mnie zadzwoniła, że jednak NIE zawozi dzisiaj Kubusia na operacje.

 

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Niedzielski kazał odstawic wszystkie leki przeciwbólowe nim dojdzie do operacji więc już prawie m-c Kubuś nic nie przyjmuje i.....chodzi zupełnie normalnie, nie kuleje, nie oszczędza zadnej łapki, biega,

To w sumie chyba dobre wieści, trochę się bałam o Kubę, zawsze to poważna operacja....  Nie "świecisz oczami", to opiekun decyduje o sposobie leczenia psa, i myślę że darczyńcy też tak uważają, a pieniądze zawsze są w razie potrzeby, tym bardziej że pojawiła się szansa na nowy sposób leczenia - może lepszy dla Kubusia. 

A skoro Kubuś będzie konsultowany u innego lekarza to może jednak dr Cymbryłowicz w Gliwicach :-)) ? 

Żal Pikusia, często o nim myślę, wierzę że jest w dobrym miejscu.... A Joszko też cudny :-))

 

Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, agat21 napisał:

Joszek prześliczny :) Wygląda na subtelnego psiaka.

Przykra bardzo sprawa z przytuliskiem, ale co zrobić - na pewne rzeczy są poza Waszym zasięgiem. Robicie, co możecie. Może znajdzie się ktoś inny?

Pani Ania chce jak najlepiej dla Kubusia, rozumiem ją. Myślę, że nikt nie będzie miał pretensji - w końcu liczy się dobro psa. A w sumie nie wiadomo co będzie w przyszłości mu potrzebne, także pieniądze jeszcze jak najbardziej mogą się przydać.

Joshi jest trochę w typie Korcia i takich psów a'la jakis daleki krewni shiba inu czy akity nawet. Ma swój mocny charakter, ale jest psem świetnie skupiającym sie na opiekunie, oczywiście bez nadmiaru czułości.

Lubi za to niestety dominować, i jak coś idzie nie po jego myśli to wskakuje by kopulować. Taki as ;)

 

Wiesz, co do Kubusia to wiadome że pieniądze się przydadzą jeszcze. Sądze, że operacja i tak się odbędzie a to tylko odwlekanie nieuniknionego....co niestety pogorszy zwyrodnienia stawu :(  bo tu  w prypadku tego psa są dwie sprawy- jedna to zerwane więzadła krzyżowe, a druga to zmainy zwyrodnieniowe. jak nam Nadzieleski tłumaczył najpierw trzeba się zająć więzadłami i ustabiizowac stawy. czyli operacja. potem już tylko leczenie tych zwyrodnień. I tu były dotąd opcje np kwasem hialuronowym, teraz pojawiła się szansa że skuteczne okażą się przeciwciała monoklonalne. Więc taka powinna być ta ścieżka jego leczenia chyba....

NO ale może faktycznie poczekajmy co powie ten z Poznania. Wśród moich znajomych związanych z weterynarią ma bardzo dobre opinie.

Ja to myśle, że Kubuś tak dobrze chodzi bo on po prostu nauczył się już żyć z tym bólem i nie okazywać go :( :(

ale nic nie zrobie więcej niż mogę....

29 minut temu, limonka80 napisał:

 

To w sumie chyba dobre wieści, trochę się bałam o Kubę, zawsze to poważna operacja....  Nie "świecisz oczami", to opiekun decyduje o sposobie leczenia psa, i myślę że darczyńcy też tak uważają, a pieniądze zawsze są w razie potrzeby, tym bardziej że pojawiła się szansa na nowy sposób leczenia - może lepszy dla Kubusia. 

A skoro Kubuś będzie konsultowany u innego lekarza to może jednak dr Cymbryłowicz w Gliwicach :-)) ?

 

ZObaczymy, na razie Ewa chce jechać do Poznania...niech więc tak będzie.

Ściskam Was serdecznie i dziękuje dziewczyny za ogromne wsparcie i zrozumienie <3 Będe informowac co dalej

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, kiyoshi napisał:

Sądze, że operacja i tak się odbędzie a to tylko odwlekanie nieuniknionego....co niestety pogorszy zwyrodnienia stawu :(  bo tu  w prypadku tego psa są dwie sprawy- jedna to zerwane więzadła krzyżowe, a druga to zmainy zwyrodnieniowe.

A ja się ucieszyłam że nie ma operacji, bo myslałam że mu się poprawiło i to już na dobre. No to może szkoda że nie pojechał, już by było po.....

 

10 godzin temu, kiyoshi napisał:

Ja to myśle, że Kubuś tak dobrze chodzi bo on po prostu nauczył się już żyć z tym bólem i nie okazywać go :( :(

Ooo... dzielny psiak ale szkoda go, no i żeby sobie nie pogorszył... 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 3.03.2021 o 19:56, limonka80 napisał:

A ja się ucieszyłam że nie ma operacji, bo myslałam że mu się poprawiło i to już na dobre. No to może szkoda że nie pojechał, już by było po.....

Na grupie "Choroby ortopedyczne psów i kotów" na fb ostatnio dr Zdyb poprowadził wykład (charytatywny, bo za datki na leczenie ciężko chorego kolegi) nt. zerwania więzadła krzyzowego przedniego. Obie z Ewą słuchałyśmy, niestety wszystko jest tak jak nam mówił Niedzielski. Co najgorsze- powikłanie po nie leczenie zerwadła jest już bardzo poważna kontuzja łękotki....mam nadzieje, że do tego nie dojdzie. Wizyta u Wąsatycza za miesiac, Ewa obiecała, że zaraz na początku wakacji będzie operować....

 

Ja dostałam wyniki histopato Perełki. Okazało sie, że malutka, ok. 1 cm różowa kulka na skórze była nowotworem złośliwym- mastocytoma, jednak całe szczęście stopień G1, low-grade, więc rokowania dobre. Zmiane udało się wyciąć w całości z dużym marginesem zdrowej tkanki- tak napisali na wynikach z laboratorium. Wetka mimo to zasugerowała nam podanie Palladi zapobiegawczo, jednak chyba się nie zdecyduje- na zrójnowaną wątrobe i nerki nie ędzie już ratunku, a dobrze wyciąty guz G1 daje praktycznie 100% wyleczenia....

A jak Twój piesek LIMONKO????

 

Dziś w przytulisku mam wizyte rodziny na zapoznanie Joshi. Remik od tygodnia jest w swoim domu w Poznaniu :)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, kiyoshi napisał:

Dziś w przytulisku mam wizyte rodziny na zapoznanie Joshi. Remik od tygodnia jest w swoim domu w Poznaniu :)

Bardzo fajne wieści :-))

 

11 godzin temu, kiyoshi napisał:

A jak Twój piesek LIMONKO???

Było całkiem dobrze, niestety od środy popołudniu gorzej. Dżeki podczas spaceru zupełnie niespodziewanie stracił przytomność. Bez jakichkolwiek wcześniejszych niepokojących symptomów. Pies idzie - pies leży. Świadomość odzyskał po 2-3 minutach. Zanim dojechaliśmy do weterynarza już był w pełni świadomy. Ani echo serca nic ani usg jamy brzusznej nic nie wykazało. Wyniki badania krwi prawie identyczne jak te robione pod koniec stycznia przed wycinaniem guzka znad oka. Idealne nie są, ale nie tłumaczą zasłabnięcia. Wet uważa że może to mieć związek z podaczką (Dżeki od 2,5 roku bierze luminal i nie miał ataków) i kazał zwiększyć dawkę. W czwartek i piątek było O.K ale dziś powtórka. Ani jeden z dwóch "naszych" weterynarzy nie pracuje w soboty więc pojechaliśmy do obcego weta. Nic mądrego nie powiedział, a ponieważ Dżek tak jak poprzednio szybko doszedł do siebie wróciliśmy do domu.

W poniedziałek ustalimy jakie jeszcze badania trzeba zrobić. Martwię się, bo Dżekuś ostatnio ma też  kilkuminutowe epizody ciężkiego dyszenia (bez wcześniejszego wysiłku) w ciągu dnia, potrafi się też obudzić się w środku nocy, wstać i długo i ciężko dyszeć.  Nie jestem też przekonana do tej padaczki, bo omdlenie było zupełnie inne niż te pierwsze po których zdiagnozowano padaczkę. Tym tazem nie było kręcenia się w kółko, wzdłuż ścian, upadł nagle  i był wiotki, leciał przec ręcę, bez drgawek czy prężenia mięśni. Nie było też żadnej aury popadaczkowej, od razu oprzytomniał. no ale nie jestem wetem... Nie wspomnę już o tym, że Dżeki momentami jest bardzo podeksytowany, by po chwili zupełnie nagle siąść bez ruchu  jak odcięty od zasilania...  Czasem kładąc się nagle bezwładnie wali głową o podłoże, jakby nie starczylo mu sił by ją utrzymać i powoli położyć łepek.

Bardzo się martwię że coś mu rośnie w głowie ..... tym bardziej że ten guz na boku urósł....   

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...