Jump to content
Dogomania

Dwa latka stuknęły. Lilek zostaje z nami !


Recommended Posts

Podczas porannych głasków w "łóżeczku" zauważyłam, że Lilek ma bardzo długie pazury w przednich łapach, szczególnie dwa środkowe. Nie ma co się dziwić, bo chodzi tylko po miękkim. Aż strach pomyśleć co będzie jak sobie któryś złamie.

Nie wiem jak się do tego zabrać, bo on jest bardzo czujny. Nawet jak jest głaskany i mruczy z zadowolenia, to na każdy "podejrzany" ruch natychmiast wstaje i zwiewa. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie obcinałam psu pazurów. Muszę coś obmyśleć. I jak takiego psa adoptować ? Siostra jednak była inna. Dała się chociaż wziąć na ręce.

Link to comment
Share on other sites

Wpis nie na temat.

Właśnie dzisiaj doczytałam, że roślina bardzo podobna do krwawnika (kwiatostan, bo liście inne, właśnie marchewkowe), której pełno na mojej łące to dzika marchew. Ma mnóstwo zastosowań, zarówno korzeń jak i kwiaty i nasiona. W przyszłym roku wystąpi na bazarku.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Mazowszanka13 napisał:

Podczas porannych głasków w "łóżeczku" zauważyłam, że Lilek ma bardzo długie pazury w przednich łapach, szczególnie dwa środkowe. Nie ma co się dziwić, bo chodzi tylko po miękkim. Aż strach pomyśleć co będzie jak sobie któryś złamie.

Nie wiem jak się do tego zabrać, bo on jest bardzo czujny. Nawet jak jest głaskany i mruczy z zadowolenia, to na każdy "podejrzany" ruch natychmiast wstaje i zwiewa. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie obcinałam psu pazurów. Muszę coś obmyśleć. I jak takiego psa adoptować ? Siostra jednak była inna. Dała się chociaż wziąć na ręce.

To chyba znów podanie uspokajacza?.....

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, konfirm31 napisał:

O, kurczę! Niestety, takie niemiłe psie przygody, też się czasem zdarzają, ale niedobrze, że Lil ek tak reaguje po dłuższym pobycie u Was. Widocznie, jak dla niego, to jeszcze było zbyt wcześnie :(

Przytulam, Gosiu :*) 

Dzisiaj rano specjalnie dużo czasu poświęciłam na głaskanie, co przyjął z zadowoleniem. Ale jak poczuł się zagrożony to nie miało znaczenia.

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, pyra napisał:

Matko jedyna! Lilek aż taki strachulec? Czy to histeria?

On się pozwala głaskać, bo wie, że w każdej chwili może uciec. Jak widać Lilek źle znosi sytuacje osaczenia, kiedy nie ma drogi odwrotu. Tutaj, kiedy chwyciłam go za szelki, poczuł się zagrożony. Ze strachu dostał szału, najpierw zawył, potem wierzgał jak oszalały i kłapał zębami (jak widać skutecznie). Na koniec skupciał się i zesikał. Zachowywał się tak jakby walczył o życie. Podczas akcji zarzuciłam mu na głowę pachnący mną ręcznik, w ostateczności zrzuciłam na niego kapę z łóżka. Byłam zdesperowana, bo gdybym wtedy odpuściła, to drugi raz nie odważyłabym się powtórzyć tej całej akcji. Pazury obciął oczywiście lek.wet.

Oczywiście mogłabym sobie odpuścić te pazury, ale równie dobrze mógłby to być kleszcz wymagający wyjęcia czy zraniona na spacerze łapa. Kto ma psa czy kota ten wie, że jest mnóstwo sytuacji kiedy zwierzaka trzeba przytrzymać.

Po zabiegu wypadł jak strzała na zewnątrz i bał się wrócić, choć bardzo chciał. Ale w końcu się przemógł. Chyba nie obraził się na mnie, bo teraz zachowuje się normalnie, nawet nadstawia się do głaskania. Ale gdy dotykam szelek to jest nieufny.

Gdzieś czytałam, że najbardziej agresywne i nieprzewidywalne psy to są psy strachliwe.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O rany, współczuję nerwów przy tej akcji pazurowej :( No i ran.

Zgadzam się z pyrą. Myślę, że mu jednak przejdzie ten paniczny strach. Zna Cię i Ci jednak ufa. Stare lęki oczywiście, że wzięły górę w sytuacji stresowej, ale to doświadczenie przyniosło mu coś nowego. 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo współczuję :( Jak się goi ręka?

Psiaki niestety źle reagują na łapanie za łapy; to jedno z najbardziej newralgicznych miejsc. Lilek miał prawo poczuć się naprawdę zagrożony :( Wiem, że to demotywujące, ale nawet domowe, wychuchane pupilki, niemające żadnych traum, zwłaszcza te niepewne siebie, lękowe mogą bronić swoich łap - dlatego od początku należy uczyć szczeniaka/psiaka, bardzo stopnowo, że głaskanie po łapie, dotykanie ich, uciskanie opuszek itd. to nic strasznego, nie ma powodu do strachu. A skoro domowe wychuchane pieski miewają z tym problem... to co dopiero Lilek, psina po przejściach. https://piesologia.pl/jak-nie-glaskac-psa/

Jak głaskać psa? [INFOGRAFIKA] - Dom


Rozumiem Cię, mazowszanko że obciąć pazurki trzeba i jesteś zła, rozgoryczona, zdemotywowana..., tak tylko próbuję trochę usprawiedliwić psiaka.

Mam nadzieję, że ręka szybko się zagoi :( Współczuję, naprawdę!

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tyśka) napisał:

 

 

 

 

Tyśka, to nie była reakcja na dotykanie łap. To była reakcja na złapanie za szelki, a więc odebranie mu możliwości ucieczki. On zawsze musi mieć poczucie, że w każdej chwili może zwiać. Dlatego daje się głaskać, nawet po łapkach, bo wie, że zawsze może uciec spod mojej ręki.

Z ręką słabo (wierzch prawej dłoni). Byłam w przychodni po antybiotyk i szczepienie na tężec. Jeszcze czeka mnie (a właściwie Lilka) inspekcja weta, bo każdy lekarz ma obowiązek zgłoszenia pogryzienia do Sanepidu.

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki za Twoją rękę Małgoś. Przykładaj na noc kompres wysychający z sody ( łyżka sody na szklankę przegotowanej wody, dobrze nawilżyć gazę, zabandażować, żeby nie spadło). Ważne jest, żeby rana była otwarta, wilgotna( nie zasklepiła się), bo to ułatwia jej głębokie oczyszczenie. Teraz, z mojego ulubionego riwanolu, chirurdzy się wycofali i na topie jest soda. 

U Mazowszaki, włączył się tryb kobiety walecznej : "czekaj ch....o, ja ci pokażę, kto tu rządzi!" I to prawda, psy akceptują ten rodzaj przemocy i nie mają żalu. Gorzej z naszymi pogryzionymi rękami, ale moje ręce zagoiły się bez śladu, to i Twoje też :*) 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ha,ha ! Podobną walecznością wykazałam się podczas łapania bezpańskiego psa w naszej gminie. Po prostu wiedziałam, że drugi raz nie uda mi się z Warszawy przyjechać. Jeśli zaglądasz na ten wątek, Jo37, to pewnie pamiętasz. Pies wyjadł nam wszystkie smaczki, ale nie dał się złapać, trzymał dystans. Pomyślałam więc: teraz, albo nigdy. Podszedł do Jo37, a ja go capnęłam od tyłu, a był duży, i na siłę do samochodu. Teraz bym się na to już nie odważyła.

https://www.dogomania.com/forum/topic/138970-lisio-prawie-co

To był Lisio. Jedyny tymczas, którego żałuję, że nie zostawiłam. Ale on był duży, a ja miałam już trzy psy.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...