Jump to content
Dogomania

Dwa latka stuknęły. Lilek zostaje z nami !


Recommended Posts

Dzisiaj kolejna nowość.

Wypuściłam w końcu Lilka na zewnątrz. Nie byłam pewna czy da radę, bo za płotem rosną wysokie trawy. Ale wśród nich jest wydeptana przez sunie i nas ścieżka. Wyszedł za mną, na końcu ścieżki nasikał, ale dalej głowy nie wychylił. Dalej też jest łąka, ale płaska, bo wygryziona przez krowy. Po wysikaniu wrócił z powrotem na teren. Myślę, że jutro będzie odważniejszy.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, rozi napisał:

O właśnie, chciałam pisać, żeby nasmarować czymś smycz (sznurek nawet) i kłaść luzem, a potem przywiązać taką pachnącą.

Smycz i "ogarek " smyczy są zaprzyjaźnione. Towarzyszą nam przy karmieniu. I pachną jak trzeba. Ale mimo to łapanie za obrożę i próba przypięcia wpędzaja go w popłoch. Może do szelek będzie łatwiej ? Ale do tego musiałabym go przymulić. Czeka go jeszcze wpakowanie do samochodu. Nie zaraz, ale w końcu będzie musiał opuścić to miłe miejsce. Z nami lub bez nas.

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 13.08.2020 o 00:15, Sowa napisał:

A gdybyś ze smyczy zrobiła bardzo dużą pętlę i smakolem skłoniła do wsunięcia głowy? Może potem poszłoby łatwiej.

To już lepsze szelki. Majstrowanie przy szyi wyraźnie źle mu się kojarzy.

Dnia 13.08.2020 o 00:33, Poker napisał:

A na czym polega popłoch?  Może on czuje Twoją uległość w stosunku do jego zachowań ?

Może tak, może nie. Nie wiem. Od TZ-a też odskakuje jak oparzony, gdy ten próbuje złapać go za obrożę. Jak chce to daje się głaskać i dotykać. Tylko łapania za obrożę nie lubi.

Teraz ćwiczymy wychodzenie na zewnątrz. Jest bardzo ostrożny i grzecznie wraca. To też ważne, bo życie w mieście to nie tylko przypinanie smyczy, ale także wyjście w nieznane z bezpiecznego domu.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Fajnie mu :) Oby tylko jeszcze opanował sztukę chodzenia na smyczy, za co trzymam kciuki.

Zwątpiłam. Jest bardzo czujny, każda próba zbliżenia się czy dotknięcia obroży kończy się gwałtownym odskokiem. Raz tylko dał sobie przypiąć smycz, ale od tego czasu jest ostrozniejszy. Ganianie go po domu czy zarzucanie koca na głowę tylko pogorszy sprawę. Jemu potrzebny jest dom z ogrodem i święty spokój. Tylko co zrobić z wetem ? Ma małe wyłysienia na łapkach. Próbowałam go spsikać Octeniseptem (póki co) trzymajac pojemnik ukryty w rękawie, bo na widok butelki ucieka, ale zrobił się czujny. U niego to chorobliwe. Nie wiem co mu robili w poprzednim życiu. W azylu też go "męczyli", bo miał kastrację, szczepienie i kołnierz. Owszem daje się głaskać po zadku, ale nie za często, kiedy i jak długo chce.

Na zewnątrz wychodzi bardzo ostrożnie i nie za daleko. Nie wyobrażam sobie spacerów w mieście.

Link to comment
Share on other sites

W środę przyjeżdza wetka z zastrzykami, ewentualnie szczepionką. Niestety, trochę go przymulimy. Przy okazji pomoże go "ubrać". Krysia konfirm proponuje dwie obroże, jedna blokuje drugą. Ja myślę, że szelki też konieczne, bo będzie łatwiej go przytrzymać. W azylu był w szelkach, więc je zna.

Na zewnątrz wychodzi ostrożnie, nie za daleko. Ledwo wyściubia nos za część trawiastą. "Krowiej" łąki trochę się boi. Przykład psów go nie zachęca. Za to jak wraca na teren, to na nie czeka, szczególnie na Małą.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Poker napisał:

Może szelki i obrożę? wszystko ciasno dopasowane. I 2 smycze.

Czym będzie przymulany? Bo Sedalin nie jest dobry. Będzie pamiętał.

Sedalin w żelu z jedzeniem. Wiem, że to nie jest zdrowe, ale nie widzę innej możliwości.

Dziś ma dobry dzień na przytulanie, nadstawiał się wielokrotnie: zadkiem, boczkiem i podbródkiem. Ale każda próba złapania go za obrożę czy przytrzymania kończy się odskokiem na pół metra. Czytam w mądrej książce jak przyzwyczajać psa do smyczy: otwierać, zamykać w powietrzu karabińczyk, przypinać, odpinać smycz, trzymać ją nad głową. U Lilka to się nie sprawdza. Przy takich próbach już go nie ma, nawet jeśli zamiast zwykłej smyczy używa się krótkiego jej fragmentu (ogarka jak ja mówię).

Link to comment
Share on other sites

Już po wizycie. Nie zasnął uparciuch, więc było trochę przepychanek. Dało się go ubrać w drugą obrożę i szelki. Przyczepiłam też kawałek smyczy. Dostał lek przeciwświądowy, antybiotyk i tabletki na skórę. Oczy podobno dobre.

Przydał się koc położony delikatnie na głowę.

Cała przyjemność kosztowała 170 zł.

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Poker napisał:

Dobudził się bez obrazy ?

Tak. Daje się głaskać/masować na posłanku co wcześniej było nie do pomyślenia. Tylko ta cząstka smyczy zwisająca z przodu przeszkadza mu w chodzeniu, ale pewnie się przyzwyczai.Jak pobiegnie do traktora za płotem to zapomni.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, betka napisał:

Podczytuje, ucząc się jak postępować z takimi strachulcami. Pamiętam suczkę u Poker, którą głaskano kocykiem, by oswoić z dotykiem. Może to jakiś pomysł... 

To prawda. Metoda była skuteczna. Mogłam przypiąć w końcu smycz.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...