Jump to content
Dogomania

Dwa latka stuknęły. Lilek zostaje z nami !


Recommended Posts

Ja niestety mam bardzo złe doświadczenia z psem z padaczką. Był to mój pierwszy tymczas i niestety musiałam ją oddać .Ataki były coraz silniejsze. U suczki nastąpiły zmiany w psychice i zaczęła atakować moje dzieci. Trzymam kciuki , żeby to był tylko jeden atak.

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, auraa napisał:

Ja niestety mam bardzo złe doświadczenia z psem z padaczką. Był to mój pierwszy tymczas i niestety musiałam ją oddać .Ataki były coraz silniejsze. U suczki nastąpiły zmiany w psychice i zaczęła atakować moje dzieci. Trzymam kciuki , żeby to był tylko jeden atak.

tylko gdzie oddać psa, z którym sobie nie radzisz? Tak, jak nasza Niunia - kto ją ode mnie weźmie? Masz jakiś pomysł? 

Link to comment
Share on other sites

Miejmy nadzieję, że u Lilka padaczka będzie niewielka i sporadyczna jak u Dropsa, ale tak czy inaczej, to zmniejsza szansę na adopcję :(.

Co do Niuni/ Pieni, może faktycznie pomyśleć o hotelu z trenerem, bo jej tylko przyzwoitego wyszkolenia potrzeba. Jak Bliss będzie już po operacji, deklaruję 50 zł miesięcznie na ten cel. Tylko niestety, oprócz Jamora, nie znam tego typu hotelu, w dodatku, przyjaznego cenowo dla dogomaniackich podopiecznych

Link to comment
Share on other sites

Lilek powolutku przekona się do smyczy, i tak jestem pełna podziwu dla sukcesów, które już ma na swoim koncie. A jaką masz smycz? Może spróbuj wziąć dłuższą i lżejszą? Dzikuski ulicowe potrzebowały paru miesięcy, aby przekonać się na 100% do smyczy, ale teraz już jest naprawdę dobrze. Mimisia z rowu też panikara okrutna i smycz parzyła bardzo długo, a teraz chodzi dość ładnie. Wszystko to kwestia czasu. Choć faktycznie w przypadku tych bardziej emocjonalnych ("histerycznych") psiaków idealnym rozwiązaniem jest dom z ogrodem, a nie mieszkanie w bloku.

Wiesz może co u siostry Lilka?

Link to comment
Share on other sites

Lilka daje się dotknąć, wskakuje na kolana, biega , szczeka, chce się bawić. Rano domaga się wyjścia za potrzebą, ale sika nadal w domu. Jak mąż wraca do domu, to się zamyka.

Utyła nieco i podobnie linieje po bokach jak Lilek.

Mam filmik, wieczorem wstawię.

Co do smyczy Lika, to myślę. Może przypiąć cieńszą (z tasiemki ?) Ale co będzie jak ją zje ? Może bardzo krótką ?

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, malagos napisał:

tylko gdzie oddać psa, z którym sobie nie radzisz? Tak, jak nasza Niunia - kto ją ode mnie weźmie? Masz jakiś pomysł? 

Lady trafiła do mnie z Ostródy. To były dawne czasy i wtedy wolontariuszki z tego schroniska działały prężnie na dogomanii. Lady trafiła do hotelu pod Częstochowę. Tam było kilka trudnych przypadków. Po roku odeszła z powodu nowotworu. U mnie tak czy owak nie mogła zostać. Niespodziewanie atakowała moją córkę i to nie były żarty. . Dominika bała się wychodzić z pokoju. Wcześniej spały w jednym łóżku

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, auraa napisał:

Lady trafiła do mnie z Ostródy. To były dawne czasy i wtedy wolontariuszki z tego schroniska działały prężnie na dogomanii. Lady trafiła do hotelu pod Częstochowę. Tam było kilka trudnych przypadków. Po roku odeszła z powodu nowotworu. U mnie tak czy owak nie mogła zostać. Niespodziewanie atakowała moją córkę i to nie były żarty. . Dominika bała się wychodzić z pokoju. Wcześniej spały w jednym łóżku

Może miała guza na mózgu ? Stąd padaczka i agresja.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, auraa napisał:

Lady trafiła do mnie z Ostródy. To były dawne czasy i wtedy wolontariuszki z tego schroniska działały prężnie na dogomanii. Lady trafiła do hotelu pod Częstochowę. Tam było kilka trudnych przypadków. Po roku odeszła z powodu nowotworu. U mnie tak czy owak nie mogła zostać. Niespodziewanie atakowała moją córkę i to nie były żarty. . Dominika bała się wychodzić z pokoju. Wcześniej spały w jednym łóżku

zazwyczaj dt sam się buja z takim kukułczym jajem :( Gorycz przez mnie przemawia, ale czasem mam dość być dt

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, auraa napisał:

nie był to guz mózgu ale to nie znaczy że padaczka musi wywoływać taką agresję...

Dosia miała padaczkę do końca życia (odeszła niespodziewanie na atak serca w wieku 14 lat) i nie miała żadnych odchyleń od normalnego zachowania psa rozrabiaki :)). Żyła też normalnie, biegała z nami nad wodę per pedes 8 km w jedną stronę, tam odpoczywała, kąpała się a nawet nurkowała za patykiem , potem również na własnych łapach wracała zadowolona z życia. A ataki miewała bardzo różne, od chwilowej niemocy aż do ogromnego powyginania ciała łącznie z ogonem! Lilek ma szansę na adopcję, ale trzeba znaleźć dom mający wiedzę lub najlepiej doświadczenie z padaczkowy psem. Więcej optymizmu życzę:))

Link to comment
Share on other sites

 

zazwyczaj dt sam się buja z takim kukułczym jajem :( Gorycz przez mnie przemawia, ale czasem mam dość być dt

 

Tak , to niestety prawda. Wtedy suczke wzięłam od fundacji więc było trochę inaczej. Kiedyś jednak wzięłam  też od jakiejś grupy dziewczyn na tymczas ratlerkowatą sunię, która okazała się około 10kg. psem. Przywiózł mi go hycel w drodze do schroniska. Co miałam zrobić? wzięłam. Na szczęście dogadał się z moimi psami. Wtedy nie miałam z kim rozmawiać. Jedna zrzucała odpowiedzialność za psa na drugą. Nie miał kto zwrócić ani za leczenie ani za szczepienia mimo, że to one miały pokrywać koszty leczenia.

Link to comment
Share on other sites

Lilek miał wczoraj cofkę. Bał sie wejść do domu mimo kuszenia jedzeniem. A na zewnątrz deszcz i burza. Nie chciałam go zostawiać na noc w takich warunkach, ale nic nie skutkowało. W końcu trzasnął piorun i wszedł.

Znacznie wcześniej miał starcie z Małą w sionce. Krótkie, na jedno szczeknięcie. Nawet nie wiem, które szczeknęło. Ale to nie powód do takiego zachowania ! trochę mnie to martwi, bo łatwo nie będzie. Myślę, że oprócz trudnej przeszłości Lilek jest po prostu psem strachliwym (może nazbyt ostrożnym ?) i histerykiem.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Poker napisał:

Trafił Ci się trudny egzemplarz, współczuję.

Najgorsze, że czas nas ogranicza. Nawet jak zdecyduję się zabrać go do Warszawy, to na tym etapie on się po prostu do miasta nie nadaje. Chyba, że będzie "psem niewychodzącym" czyli utytym baleronem.

Dziś już lepiej, wchodzi, wychodzi.

Link to comment
Share on other sites

Lilek test na gości zdał dzisiaj na szóstkę. Najpierw pobiegł ze stadem na parking sprawdzić kto przyjechał, obszczekał psa-gościa. Nie schował sie do mysiej nory, cały czas był obecny w towarzystwie. Nawet, podobno, dał sie pogłaskać po głowie (!?). Nie byłam przy tym, nie widziałam, ale nie mam powodu nie wierzyć.

Nie taki dzikus jak go malują.

  • Like 5
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No i super, czyli robi postępy tak cichcem. Jest nadzieja, że do listopada się ogarnie.

Do mnie trafiały zazwyczaj psy bez pośrednictwa jakichkolwiek organizacji. I tak wolę , bo wtedy jestem niezależna i nie muszę się z niczego i nikomu tłumaczyć.

Ja też miałam sporo trudnych przypadków. Gryzelda to małe piwo w porównaniu z dużą Lady, która pogryzła mnie dotkliwie 2 razy w tym za jednym podejściem w rękę i udo. Ręka była szyta, a na udzie wisi  do dziś worek ze skóry , pod którą był chyba pół litrowy krwiak.

Na szczęście wszystkie znalazły domy i nie było zwrotów. Tfu, tfu.

 

Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, malagos napisał:

Fajny ten Lilek :) Widziałam, ciumkałam, ale nie podszedł. Obszczekał nas z Tomkiem, i wycofał się na posłanie. Niewielki, rudy - fajny :)

Nie dał się dotknąć, to prawda. Chyba ma jakąś obsesję na tym tle. Ale podszedł do Tomka powąchać jego wyciągnietą dłoń. No i nie schował się do mysiej dziury na Wasz widok :)

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Nie każdy psiak lubi dotyk. Znałam parę psiaków niedotykalskich (kotów jeszcze więcej), z reguły były to psy z zaprzepaszczoną socjalizacją z człowiekiem... lubiły towarzystwo ludzi, ale na odległość. I tak im zostało.
Lilek (być może) powinien szukać domu wśród kociarzy, oni są bardziej wyrozumiali na humory pupilowe i ich królowanie w domu :) Czyli można go ogłaszać jako kotka w ciele psa, który sam decyduje, kiedy jest czas na pieszczoty. Ale to też ma plusy: pies nie jest nachalny, taki królewicz, który rządzi się w cichości, ręce zostają wolne na pracę i obowiązki, a psiak zachwycony że może nam towarzyszyć w czymś :). Dobrze, że Lilek nie ma długiej sierści to nie ma kłopotu z pielęgnacją... a jeszcze bardziej cieszy to, że robi postępy - dyskretnie, ale robi :)

Miał szczęście, że spotkał Mazowszankę na swojej drodze :) Mazowszanko, wielki szacun dla Was :)

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...