Jump to content
Dogomania

Stało się to, o czym wszyscy marzyli - 3 kg TYCIA ZAMIESZKAŁA U POKER:)Złamana łapka, porzucenie, ulica, schronisko - to wszystko jest już tylko złym wspomnieniem.


Tola

Recommended Posts

1 godzinę temu, Sowa napisał:

No to nam się zrobiła super szkoleniowa, wymianopoglądowodoświadczeniowa stronka:-)

I fajnie. Taki mały szkrab i jego problemy przyciągnęły życzliwe dusze.

Zapomniałam  napisać , że nie mam nikogo w Krakowie.

Loczce mogę wydać polecenie tylko gestem , bo ona nie słyszy.

Link to comment
Share on other sites

Gesty są bardziej zrozumiałe dla psa niż nasze słowa - tyle że nam trudno opanować taki "język migowy", żeby gesty zawsze były tak samo powtarzalne. Żeby był gest oznaczający pochwałę i zapowiedź nagrody także. I gest oznaczający "nie". To trudne, pamiętam ile napracowałyśmy się nad tym z właścicielką głuchej dalmatynki. 

Link to comment
Share on other sites

A co powiecie o tym aby pies nie skakał na człowieka przy wchodzeniu do domu, odwrócić się plecami i zająć się rozbieraniem?Miałam kilka tymczasików średnich pod względem wzrostu i ta metoda działała.W ten sposób ignorowałam psa nie patrząc się na niego nie zwracając na niego uwagi.Dopiero w kuchni rozpakowując zakupy pies siadał naprzeciwko mnie i wtedy zajmowałam się nim.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie różne metody działają, ale mnie akurat ignorowanie odpycha. Przecież psy to zwierzęta społeczne, pragną kontaktu, przynależności, a są zamknięte przez człowieka same i to w sumie na długo,  nie mogą same sobie zapewnić bodźców -jak te psy kiedyś, które chodziły gdzie chciały, miały życie społeczne poza człowiekiem. Nie były takie uziemione, jak te obecne psy.

Więc dla mnie ingerowanie psa jest niepotrzebnym dodatkowym karaniem psa i mieszaniem mu w głowie. Pies przecież i tak bardzo chce zadowolić człowieka, wystarczy tylko pokazać mu czego się od niego oczekuje.  Zaproponować inne zachowanie, zamiast skakania -i już; pies skacze  bo chce być blisko, ładnie się przywitać. 

No ale ja sie tak bardzo cieszę, jak widzę moje suki , że trudno byłoby mi je ignorować. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Loczka skacze za drzwiami. Ja to widzę w szybie zanim otworzę drzwi.

Tycia jest słodka. Znajomi bardzo ją lubią. Ostatnio odwiedza nas trochę znajomych i Tyćka trenuje nawiązywanie kontaktów. Różnie to idzie. Czasem podchodzi i daje się posmyrać.

Coraz więcej rozumie i reaguje na słowa i gesty. Uwielbia znosić żołędzie z ogródka , ale innych rzeczy nie chce nosić.

Co rano biega po ogródku jak szalona , aż się zazipie.

Niestety rano jak tylko spuszczę ją z oka, kupsko w pokoju albo holu walnie na 100 %.

Link to comment
Share on other sites

55 minut temu, Poker napisał:

Loczka skacze za drzwiami. Ja to widzę w szybie zanim otworzę drzwi.

Można zacząć ćwiczenie od tylko przejścia przez drzwi i powrotu przy otwartych, potem uchylonych, potem przymkniętych drzwiach.

Żeby tylko Tyćka tych żołędzi nie łyknęła...

Jeśli pies nosi cokolwiek, to da się to zachowanie poszerzyć na inne przedmioty - spróbuj z kłębuszkiem wełny na sznurku.Albo z miniworeczkiem-saszetką - a w środku żołędzie - zapach może pomóc.

Link to comment
Share on other sites

Tyćka zbzikowała i nie tylko ona. Normalnie nienormalnie sunie zrobią chyba ze mnie więźnia.

Kilka dni temu wyszłam z domu na 4 godziny, Mąż i wnuk zostali z futrzakami. Były po kolacji , wysiusiane. Wkrótce po moim wyjściu Loczka zaczęła żałośnie zawodzić, a Tyćka szczekać. Odwracanie uwagi smaczkami , wielokrotne wychodzenie poza posesję nic nie dawało.  Jak przyszłam do domu  to był szał radości . Skakanie Loczki pod niebiosa i piski , ujadanie Tyćki. Istne szaleństwo. Moi panowie byli zmęczeni najbardziej bezsilnością i żałością , że sunie tak przeżywały moją nieobecność.

Tyćka nie chce też wychodzić beze mnie na spacer. Gdy idziemy w trójkę z trzema suniami , to jest OK. Tyćka nawet pięknie biega z wnukiem oczywiście oglądając się czy ja jestem. Dziś wydelegowałam panów samych, .Po chwili wnuk wrócił z Tyćką, bo w ogóle nie chciała iść , nawet zachęcana smaczkami. Stawała na tylnych łapkach . Ciągnęła do domu. I co z nią zrobić?

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Poker napisał:

. I co z nią zrobić?

Zacząć uczyć komend - chociaż siad - koniecznie.

Najlepiej żeby uczył przede wszystkim mąż, i wnuk, i tez Ty sporadycznie . a potem następne komendy. I smaczki za wykonanie komendy.; coś łatwego , co ona sama robi chętnie - siad, leżeć

Nie wiem na czym polega odwracanie uwagi smaczkami - za co są wtedy smaczki? ale wiem, że łatwiej jest, i dla człowieka i dla psa, jak smaczki są za konkretne działanie, a nie za powstrzymywanie się od działania. 

Nie jest trochę tak, ze ja Ciebie nie ma i suki sie denerwują to panowie wzmacniają swoim zachowaniem, i smaczkami, te obawy? Warunkują , niechcący, to zachowanie - jaki kiedyś robił Pawłow

Tak jak ktoś idzie z psem z i mija coś groźnego dla psa , pies się boi/ i np szczeka ze strachu, skomli skacze/, więc ten ktoś daje mu smoczka -myśląc, że odwraca jego uwagę od niebezpieczeństwa -a tak naprawę uczy  przecież psa, że należy się bać (szczekać ze strachu, skomleć) ; więc następnym razem pies znowu sie boi - i znowu dostaje smaczka , a potem boi się coraz bardziej - bo banie się jest nagradzane .

a powinno być tak- pies się boi ( i np szczeka ze strach, skomli, skacze ), każesz mu usiąść (lub cos innego -jakieś polecenie łatwe, które zna i i bez trudu wykona) , i nagradzasz siad,  po jakimś czasie (kilkunastu razach) pies siada na sam widok/poczucie zagrożenia - jego organizm reaguje siadaniem zamiast szczekaniem/skomleniem/baniem sie - taki  rodzaj warunkowania, bo siadanie jest nagradzane  i chwalone), a szczekanie/ skomlenie nie .

to tak trochę jak z pływaniem - ktoś wpada do wody, rzuca się, boi i tonie - ale wystarczy mu pokazać jakie ma wykonywać ruchy, żeby płynął -i jak zacznie płynąc -to strach mija -bo panuje nad sytuacją

Link to comment
Share on other sites

Bez szkolenia nie zmieni się nic, psie emocje będą coraz mniej kontrolowane.

Szkolenie naprawdę nie jest tylko dla naszej wygody - przede wszystkim potrzebne jest psu, aby czuł się bezpiecznie w świecie człowieka.

Poker, załóż zeszyt treningowy, 40 siad każdego dnia, w różnych sytuacjach, w różnych miejscach. Pies uczony siadać na polecenie tylko w salonie, nie usiądzie na ulicy, bo to inna sytuacja, pies nauczony siadania gdy właściciel przed nim stoi, nie usiądzie, gdy właściciel odwróci się tyłem - bo też inna sytuacja, pies uczy się inaczej niż człowiek, nie potrafi od razu zrozumieć, że siad to siad, chociaż zmieniło się miejsce i czas, chociaż raz jest na smyczy a raz luzem, 40 siad, po każdym pochwała, najpierw nagroda za pięć pierwszych siadów - tylko po pochwale, potem pochwała zawsze, nagroda nieregularnie. Inaczej się nie da.Cudów w szkoleniu nie ma, jest codzienna praca. Pracuj z Tycinką tak, jakby to było głuchonieme zaburzone emocjonalnie 3-letnie dziecko -i na dodatek od urodzenia trzymane w izolacji.

Link to comment
Share on other sites

Jedna moja koleżanka nagle postanowiła szkolić swojego, rocznego mniej więcej, psa mikrusa. Tak dla przyjemności. Nakupiła książek i skupiła się na szkoleniu. Pies niczego się nie nauczył, natomiast całkowicie stracił do niej zaufanie, w zasadzie zaczął jej unikać, bo bez przerwy coś od niego chciała  :)

Link to comment
Share on other sites

No to go nie szkoliła, tylko usiłowała wytresować widocznie.  

Moja jedna suka jest  w typie łajki zachodniosyberyjskiej, absolutnie nie uznaje przemocy wobec niej czy przymusu,  ma w każdej sprawie własne zdanie, ale nawet jej podoba się odrobina szkolenia -nie na siłę, i bez przesady. Sama się przypomina na spacerze, czy w domu o jakieś zadania (typu pies idzie przy nodze na smyczy i siada przy nodze, jak człowiek staje i tak kilkanaście razy - chwalę ją, i smaczki daje -jest naprawdę zachwycona;    jak czasem na spacerze z kimś się zagadam, i stanę, lub stanę na światłach -to też odruchowo siada-no bo tak jakos jej wychodzi; lubi wskakiwać i siadać na jakiś murkach na polecenie itd, przeskakiwać przez coś).

Jak ją uczyłam siad, jako szczeniaka,  to myślała 2 tygodnie nad tym czy ma siadać na polecenie czy nie. Nie mogła się zdecydować. Ona jest od dzikiej suki, wychowana przez dziką matkę, bez  ludzi -wiec wykonywanie poleceń to była dla niej abstrakcja. Po 2 tygodniach zaczęła siadać na polecenie, ale pokazywała, ze jak jest brudno/deszcz to ona nie siada do końca, boby się ubrudziła. I tak zostało. Ale z czasem zaczęła siadać odruchowo - nie myśli juz na tym. Przy czym wiem, że dla niej czystość jest ważna -wiec patrzę, gdzie jej każe usiąść.

Trudno powiedzieć, że ona jest wyszkolona; ale jakieś polecania zna, i jak juz sobie przemyśli jakies polecenie - to uznaje to za zabawę. Bo takie szkolenie to rodzaj zabawy, żartu, komunikacji z psem. Uczyłam ją, że na polecenie ma podejść, przejść za mną i usiąść koło lewej nogi. Nie pasowała jej to. Myślała nad tym, ze 3 tygodnie , a druga suka robiła. I w końcu mi pokazała, że to polecenie, według niej, to jest bez sensu, bo lepiej jest przejść z przodu, szybciej i łatwiej, i tez się siada przy nodze. No i racja przecież. Tak samo jak chciałam zeby się czołgała pod krzesłem, druga suka czołgała się bez namysłu, a ona  biegła na-ookoło krzesła -i pokazywała, że czołganie odpada -bo podłoga nie jest dość czysta jednak, no i szybciej jest biec niz się czołgać. 

Więc myślę, że dla każdego psa można to zrobić w formie zabawy, porozumienia, budowania zaufania - a nie wymagania efektów, i naciskania psa. Można wybierać zachowania, które pies lubi, i uczyć zeby je robił na polecenie, moje suki bardzo lubią skakać. I te, które sa potrzebne, jak "daj" czy "wypluj" "zostaw" bardzo sie przydaje, szczególnie  w terenie. My na spacerach nad rzeka spotykamy porzucone  całe grillowane kiełbasy, ćwiartki z kurczaka, mnóstwo kości  -wiosną latem-bardzo często, ostatnio wielka  kiełbasa leżała na alejce  w parku - to bezpieczne , gdy pies na "zostaw" tylko tęsknie popatrzy, ale nie weźmie do pyska.

 

Link to comment
Share on other sites

Rozi, widocznie Twoja koleżanka jest nie tylko antytalentem szkoleniowym, ale albo kupila nieodpowiednie książki, albo nie umie czytać ze zrozumieniem. Pies - mały drapieżnik  - żył (bez człowieka) w grupach społecznych, gdzie podstawą przetrwania jest porozumienie i współpraca. Jeśli człowiek nie potrafi oczekiwanych od psa zachowań wbudować w łańcuch zachowań łowieckich ani motywować psa tym, co dla niego cenne - to powinien mieć tylko pluszowe zwierzątka. Dobrostan psa wymaga realizacji zachowań typowych dla gatunku - a te pies może w naszym świecie realizować tylko we współpracy z człowiekiem.

Link to comment
Share on other sites

Patmol, te mikrusy są specyficzne. Bywają specyficzne, lepiej tak powiedzieć. Gdybyś chciała moją Kulę czegoś nauczyć, takiego czegoś na polecenie, siad na przykład, to się schowa za zasłoną w najdalszym kącie mieszkania i będzie tam uciekać na mój widok za każdym razem, kiedy nabiorę oddechu, żeby coś powiedzieć  :)

Normalny piesek to całkiem co innego.

Link to comment
Share on other sites

Może. Nigdy nie miałam mikrusa. Ale, teoretycznie, to każde zwierzę można czegoś nauczyć, skoro uczono nawet kury i gołębie, to pewnie i Twoja Kule by się dało nauczyć siad.  

I nie mam na myśli nawet klikera -tylko czytałam opisy, jak ludzie mieli stado kur i uczyli je rożnych rzeczy. 

 

Link to comment
Share on other sites

Chihuahua duża raczej nie jest, a startowała z sukcesem w zawodach psów tropiących. Jamnik miniaturowy też nie olbrzym, a suka jamniczka miniaturowa była ozdobą pokazów w szkolenia w Krakowie.  Pinczer miniaturowy występował jako "przedskoczek" w MP w obronie - oczywiście pozorant miał rękaw dopasowany wielkością do możliwości psa. miniaturowy pudel był drugi po owczarku niemieckim na egzaminie posłuszeństwa, w którym startowało dwadzieścia kilka psów różnych ras.

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, Patmol napisał:

Może. Nigdy nie miałam mikrusa. Ale, teoretycznie, to każde zwierzę można czegoś nauczyć, skoro uczono nawet kury i gołębie, to pewnie i Twoja Kule by się dało nauczyć siad.  

 

No właśnie mikrus to całkiem co innego. Sowa pewnie też nie miała. Kula jest bardzo mądra, nie mam z nią żadnych problemów, nie używam smyczy na ulicy, idzie koło mnie, wykonuje natychmiast "stój", "poczekaj", takie polecenia, które mają dla niej sens. Jak już pisałam - nie wszystkie mikrusy takie są, ale takie też są. Można, oczywiście, próbować. Dla mnie to bez sensu, wolę zrozumieć Kulę, niż upierać się, żeby ona zrozumiała mnie.

Link to comment
Share on other sites

Szkoliłam miniaturową jamniczkę  - Gina, ta właśnie jamnisia  na pokazie aportowała przez przeszkodę. Tyle że przeszkodą była moja warująca owczarka niemiecka, a aportem - mała drewniana łyżeczka.   

 Z obecnych startujących w zawodach zawodników z psami małych gabarytów proponuje wygooglować taki temat - Toro zawody obedience.

Jeśli Kuli nie sprawia krzywdy reagowanie na stój, to czy ma jakieś problemy ze zdrowiem, które wykluczają możliwość siadania? Niby dlaczego "siad" miałoby nie mieć sensu, skoro może zatrzymać się na "stój"?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...