Jump to content
Dogomania

Stało się to, o czym wszyscy marzyli - 3 kg TYCIA ZAMIESZKAŁA U POKER:)Złamana łapka, porzucenie, ulica, schronisko - to wszystko jest już tylko złym wspomnieniem.


Tola

Recommended Posts

Czy dałoby się Tycinkę nauczyć siadać na polecenie, pochwałą a potem zaraz podanym smakolem nagradzać siad? Wtedy po jakimś czasie samo "siad" stanie się zapowiedzią przyjemności, a więc najpierw siad, potem zapięcie smyczy, a potem smakol.

"Odwrażliwiać" smycz też można etapami - trzymać w ręce, odkładać, smakol - taka sekwencja też może być

33 minuty temu, Poker napisał:

A tym razem na wołanie męża zbiegła ochoczo

Czyżby te spacerowe spotkania pomagały? To byśmy szły w dobrym kierunku. Co ja się kiedyś nagimnastykowałam, żeby u znajomego psa znieść lęk przed napięciem smyczy, o jejku.

Link to comment
Share on other sites

Dziś na spacerku mąż wyszedł z domu pierwszy.  Dogoniłam ich , Tycia mnie widziała. Poszłam do przodu i schowałam się. Ciągnęła męża jak parowóz. Znalazła mnie za krzakiem , ale jak wyszłam mówiąc do niej , to przez sekundę machnięcie ogonkiem ,a potem panika w oczach. Ale jak już podeszłam i dałam smaka , to się wyluzowała.

Ona po wyjściu z domu , od furtki przez około 70 metrów cieszy się, idzie bardzo żwawo z zadartym ogonkiem , widać po niej szczęście. Po wejściu do parku zaczyna się lęk.

Wieczorem , gdy mąż tylko powiedział ,że idą na spacer, pierwsza popędziła .Zeszła i zatrzymała się na 5. schodku , miotała się co ma  zrobić . Próbowała wracać , ale ja stałam wyżej, patrzyła czy nie skoczyć w bok , ale mąż szybko tam stanął, więc nie miała wyjścia i zeszła na ostatni schodek ,  dała się zapiąć oczywiście popuszczając.

Link to comment
Share on other sites

Może Tycia w jakimś lesie lub parku została skrzywdzona lub porzucona? Może zaplątała się w jakieś chaszcze lub coś podobnego I straciła swego człowieka. 

Czy próbowałaś zmienić etap brania jej na spacer? Zapiąć ją ale nie wychodzić. Potem do kontenerka lub koszyczka (jeśli się da) I na łąke tam gdzie nie ma drzew.

Link to comment
Share on other sites

Ona nie boi się drzew.  U nas w parku są duże trawniki i szerokie alejki. Ona jak dama kroczy po nich, nawet koo robi na alejce  albo chodniku , a nie na trawie. Przecież królewna nie może łapek  i brzusia zmoczyć rosą.

Myślę , że lęk w parku jest spowodowany tym , że traci z oczu dom , no i napotkanymi potworami idącymi albo na rowerze.

Dziś nie było mnie kilka godzin. trzoda została z mężem. Kolacja nie zjedzona. Loczka płakała i piszczała na zmianę, Tyćka szczekała. Zwariowały baby.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 19.08.2020 o 23:36, uxmal napisał:

Może Tycia w jakimś lesie lub parku została skrzywdzona lub porzucona? Może zaplątała się w jakieś chaszcze lub coś podobnego I straciła swego człowieka. 

Czy próbowałaś zmienić etap brania jej na spacer? Zapiąć ją ale nie wychodzić. Potem do kontenerka lub koszyczka (jeśli się da) I na łąke tam gdzie nie ma drzew.

 

Dnia 20.08.2020 o 04:59, Sowa napisał:

Objawów urojonej ciąży nie ma?

Strachy nie nasilają się przed zmiana pogody? bo przed zmianą pogody może dokuczać operowana łapka. No i pozostanie zagadką, jak ona złamała tę łapinę.

Niestety nigdy się nie dowiemy, co strasznego wydarzyło się w życiu tego maleństwa.  Tycia została znaleziona na Rynku Starego Miasta w Zamościu,  ze złamana łapką, złamanie  było świeże. Ktoś właśnie tam ją porzucił, być może z powodu tej łapki? Może była zabawka dla dzieci, stąd ten jej zły stan psychiczny, lęki?

 

Link to comment
Share on other sites

Poczucie bezpieczeństwa często można wzmocnić nauką reagowania na wyuczone słowa. Jeśli pies (zanim przestraszy się potwora na ulicy - to "zanim" jest podstawą) usłyszy np "siad", siada i oczekuje pochwały i nagrody -  to już nie tylko ma przekierowaną uwagę, ale oczekiwanie na nagrodę jest najbardziej korzystną emocją  - i dla nas, i dla psa także. Jak widzisz, że trafiasz maksa w Totka, to jesteś w euforii - jak kasa już na koncie albo w skarpetce, to zaczyna się główkowanie, jak zabezpieczyć, komu się przyznać, co z tym zrobić, żeby nie stracić - czyż nie tak?

A dla psa nagradzanego za "siad" na spacerze" widok potwora - z daleka najpierw - może stać się sygnałem do siadania, dla bezpieczeństwa i nagrody. I wielki potwór będzie po jakimś czasie mniejszy od Tycinki.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Cieszę się , że  jesteście z nami.

Tyciula robi małe postępy.  Coraz chętniej zbiega w nocy na dół, żeby iść na ostatni spacer z pańciem. Już się nauczyła , że dźwięk smyczy i głos pańcia oznacza spacer i sama pędzi po schodach.

Dziś spotkałyśmy w parku pańcię Jogusia z dogo.  Oczywiście był amok , ale myśmy nie zważały i rozmawiałyśmy. Powiedziałam tylko spokojnym głosem" Tycia , nic się nie dzieje". Po chwili pani dała na wyciągniętej ręce i nie patrząc na Tyćkę smaka. Wzięła. Rozglądała się co prawda z przerażeniem w oczach , ale reagowała na Tycia i na parę sekund skupiała się na smaczku. W pewnym momencie sama ostrożnie podeszła do Jogusia i wąchała go.

Niestety jest problem z koopaniem w domu. Najczęściej w nocy , na spacerze nie robi, a potem rano ok. 8 na 100% będzie klocek w domu. Dziś wzięłam ją na ręce , żeby jej to uniemożliwić. Ale się ubierałam i na moment postawiłam na podłodze. Patrzę ,a pupsko już wypięte i wali. Krzyknęłam na nią i musnęłam koszulą nocną. Przerwała, uciekła na dół, za chwilę wróciła spokojnie. Szybko zeszłam na dół i poszłyśmy na spacer. Resztę koo  i sioo były w parku za co usłyszała BRAWO i dostała smakola.

Będziemy się uczyć SIAD.

I tak nam życie upływa.

Nie powiem , że się nudzę. Od poniedziałku znowu będę nauczycielką wnuka. Przychodzi na tydzień i będziemy powtarzać polski i matematykę. Właśnie szykuję zadania , dyktanda.

Link to comment
Share on other sites

31 minut temu, Poker napisał:

Powiedziałam tylko spokojnym głosem" Tycia , nic się nie dzieje".

Lepiej byłoby powiedzieć "Tycia, dobrze". Bo "dobrze" jest już skojarzone prawidłowo, prawda? Jako pochwała, jako zapowiedź nagrody.  A z "nic się nie dzieje", to ona mogła zrozumieć tylko "nie" czyli korekta, zakaz. Uspokoiły ją raczej nie słowa, ale ton głosu.

Tak czy tak, idziecie do przodu:-)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Sowa napisał:

... A dla psa nagradzanego za "siad" na spacerze" widok potwora - z daleka najpierw - może stać się sygnałem do siadania, dla bezpieczeństwa i nagrody. I wielki potwór będzie po jakimś czasie mniejszy od Tycinki.

U nas działa to na 100%.

Dusieńka - bardzo płochliwa. Stosowanie różnych, opanowanych wcześniej, komend w czasie spaceru odwraca jej uwagę od obserwacji/wypatrywania zagrożeń. Wyraźne ją rozluźnia i skupia na człowieku i jego "lewej kieszeni" - smaczkowej :) 

Stój/siad stosowaliśmy, kiedy nadjeżdżał samochód, bo miała nawyk odskakiwania w bok. Teraz na dźwięk samochodu zwalnia i ogląda się na człowieka. I wtedy wystarczy gest ręką na "zostań" albo "siad". 

 

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Dusia-Duszka napisał:

Wyraźne ją rozluźnia i skupia na człowieku i jego "lewej kieszeni" - smaczkowej :) 

Próbowałaś nagradzać polowaniem na zabawkę? albo noszeniem zabawki? Pies ze zdobyczą w pyszczku - zdobycz może być pluszowa - - czuje się jak młody kierowca w lamborghini...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, Sowa napisał:

Próbowałaś nagradzać polowaniem na zabawkę? albo noszeniem zabawki? Pies ze zdobyczą w pyszczku - zdobycz może być pluszowa - - czuje się jak młody kierowca w lamborghini...

Tak, tak przy powitaniach w domu wyciszamy ją. Cztery łapy na podłodze=to zabawka w pysk i wtedy chodzi jak tygrys w klatce zamiast skakania i pisku :) 

Link to comment
Share on other sites

Ten siad działa cuda, potwierdzam :) Pracuję z dorosłą moloską, jest lękowa, ale u niej lęk okazywany jest aktywnie, a nie biernie, więc jak namierzy jakiegoś (mniemanego) wroga na horyzoncie to wyskakuje z bulgotem caluśka najeżona i wtedy w fazie amoku nie da się do niej dotrzeć słowami (a każdy dotyk tylko wzmacniałby jej amok). Szybko pojęła jednak, że na widok psa, którego się boi (nie zna jego zamiaru) albo ją... wkurza swoją waleczną postawą (najczęście jorki...) ma usiąść i poczekać na nagrodę. To samo przy dzieciach albo dziwnych dorosłych ludziach jej zadaniem jest usiąść i przeczekać. Parę wypadów i... teraz jak czuje się niepewnie po prostu siada przy nodze (choć nieco za opiekunem, nie przed). Pamiętam jej początki, kiedy uczyła się, że jak siądzie to otrzyma wsparcie,  nie ona musi bronić i kontrolować sytuację - zawsze po komendzie "siad" i zauważeniu że jednak ktoś straszny idzie... serwowała szybkie spojrzenie na opiekuna, po czym słyszała z jego ust "doooobrze".... i... jak głośno nie wypuści powietrze: ufff, wszystko gra :)
A czasem przy takich spacerach socjalizacyjnych, kiedy widać, że jest spięta mocno... wyciąga się wymemłaną zabawkę, którą sama kiedyś znalazła (najulubieńsza!), zabawka ożywa... potem trafia do psiej mordy i stres znika. Z ludzkich twarzy też, bo jednak duży, czarny pies, który się najeżył i chodzi cały spięty nie jest dobrze odbierany... a ten sam pies już z różową zabawką, no cóż... to już nie ludożerca, ale "wyrośnięty labrador" :)

Tak btw. Tyćka jednak chyba ma wiele wspólnego z Mimi. Oszczekiwanie pana męża w domu, panika na spacerach, posikiwanie przy kontakcie... jakbym o rudej czytała... Mam nadzieję, że uda się jak najwięcej oswoić strachów. Trzymam kciuki.

 

Link to comment
Share on other sites

I właśnie po to moim zdaniem każdemu psu potrzebne jest szkolenie. To elementarne, nie wyczyn sportowy, ale takie, by pies bez lęku i bez lękowej agresji odnalazł się w świecie człowieka. Żeby rozumiał, jakie zachowanie przynosi korzyści. To bardzo ważne dla każdego psa, ale dla psów z trudną przeszłością najważniejsze.

Tyśka, w Goszczy pod Krakowem będzie bardzo ciekawe seminarium z Anetą Grzegorczyk o psich problemach i emocjach. Informacja pełna na portalu nosem.pl

 

 

Link to comment
Share on other sites

Świadomie powiedziałam BRAWO , a nie DOBRZE. Ale się poprawię.

Wróciłam do domu po 1,5 godzinie. Jazgot Tykolca nie do opanowania. Ona jak zacznie, to nie umie skończyć.Ogon lata jak śmigło. I co mam wtedy robić? Witać się ? Ignorować?

Link to comment
Share on other sites

Jeśli BRAWO to o stopień wyżej niż dobrze, albo jeśli skojarzone jako pochwała za kupę czy siki we właściwym miejscu, to nie zmieniaj....

Nie ignorowałabym przy powitaniu. Dałabym coś bardzo twardego do gryzienia i na tyle dużego, aby nie zjadła od razu. Żeby z tym czymś odbiegła. No i starałabym się tym czymś naprowadzać w siad - przed poczęstowaniem.

 

Link to comment
Share on other sites

35 minut temu, Sowa napisał:

Jeśli BRAWO to o stopień wyżej niż dobrze, albo jeśli skojarzone jako pochwała za kupę czy siki we właściwym miejscu, to nie zmieniaj....

Nie ignorowałabym przy powitaniu. Dałabym coś bardzo twardego do gryzienia i na tyle dużego, aby nie zjadła od razu. Żeby z tym czymś odbiegła. No i starałabym się tym czymś naprowadzać w siad - przed poczęstowaniem.

 

właśnie tak to BRAWO zastosowałam.

U mnie niektóre rady są trudne do wykonania , bo ja mam 3 paszcze do witania.

Loczka, mimo że nie powinna ze względu na kręgosłup, skacze jak piłeczka na wysokość ok. 30-40 cm od podłogi. Szybko ją usadzam. Tyćka się drze, Sunia próbuje  skakać , a też jeszcze nie powinna. A ja obładowana siatami z zakupami. Rąk brakuje , by wykonać kilka czynności naraz. No i 3 smaki jednocześnie musiałabym pakować do paszcz.

Spróbuję , jak mąż będzie wchodził , zatkać Tyćkę czymś większym tylko mam obawy czy ona nie potraktuje tego  jako nagrody za szczekanie?

Link to comment
Share on other sites

To lepiej niech mąż ją zatka. Spróbowałabym nauczyć spokojnego witania "na sucho". Czyli np najpierw po minucie wyjścia tylko za drzwi,  stania za drzwiami, wchodzenia bez siatek. I tak kilka razy - po 10 minutach, po wyjściu na kwadrans, ręce wtedy wolne. Jak psu zobojętnisz wejście, to spokojnie poczeka, aż odłożysz siaty i podasz coś do dzioba, a  potem poczeka tylko na pochwałę.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

I jeszcze - przy nauce "na sucho" można zacząć od jednego zwierza przed drzwiami. Potem dwa, potem wszystkie. Poskutkowało przy dwóch omc (o mało co) azylowych szalonych belgach. A skakały na wysokość twarzy i ponad też... No to i na Twoje podziała.

Nie masz aby rodzinki w Krakowie, żeby tu z Tycinką zawitać?

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, Sowa napisał:

To lepiej niech mąż ją zatka. Spróbowałabym nauczyć spokojnego witania "na sucho". Czyli np najpierw po minucie wyjścia tylko za drzwi,  stania za drzwiami, wchodzenia bez siatek. I tak kilka razy - po 10 minutach, po wyjściu na kwadrans, ręce wtedy wolne. Jak psu zobojętnisz wejście, to spokojnie poczeka, aż odłożysz siaty i podasz coś do dzioba, a  potem poczeka tylko na pochwałę.

potwierdzam, że się da

moje dwie suki , po 20 kg każda, grzbietem do kolan, nie skaczą na mnie jak wchodzę, tylko przybiegają sie pokazać, zachwycone, że  jestem,  i  biegną w miejsce gdzie siadam, jak juz zdejme buty, odłożę siaty, zimą -płaszcz, bo ZAWSZE tam potem od razu  idę , siadam obok  i długo je głaszczę 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...