Jump to content
Dogomania

Dramaty u weterynarza - jak zbadać dużego psa?


Joanna_S

Recommended Posts

Moi Drodzy, mam pytanie jak opiekunowie bardzo dużych i silnych psów radzą sobie w przypadku konieczności wykonania czegokolwiek przy psie u weterynarza, gdy ten kompletnie odmawia współpracy a jedyną osobą, która w ogóle może cokolwiek przy nim zrobić jest jego stały opiekun?

Problemy skórne na łapach mojego owczara wymagają konkretnej diagnozy, występowały na przestrzeni ostatnich 11 lat kilkukrotnie ale udawało się je eliminować błyskawicznie za pomocą np. vagothylu, teraz od tygodni a wręcz już miesięcy nie działa nic, jest bardzo źle. 

Coroczna wizyta w celu zaszczepienia na wściekliznę przypomina koszmar, choć to tylko raz w roku więc do przeżycia - ale na ten moment nie wyobrażam sobie pobierania krwi, czy zeskrobiny, mój owczar nawet nie pozwoli weterynarzowi obejrzeć łap z odległości mniejszej niż np. 2 m, przytrzymać go po prostu nie da rady , jest zbyt silny .

Jestem umówiona w przyszłym tygodniu na rozmowę (bez psa), aby wymyśleć co dalej, chciałam też tutaj dopytać  jak w praktyce można poradzić sobie w takiej sytuacji, wszelkie pomysły przedyskutuję z weterynarzem, z góry bardzo dziękuję! 

 

Link to comment
Share on other sites

43 minuty temu, Joanna_S napisał:

Moi Drodzy, mam pytanie jak opiekunowie bardzo dużych i silnych psów radzą sobie w przypadku konieczności wykonania czegokolwiek przy psie u weterynarza, gdy ten kompletnie odmawia współpracy a jedyną osobą, która w ogóle może cokolwiek przy nim zrobić jest jego stały opiekun?

Problemy skórne na łapach mojego owczara wymagają konkretnej diagnozy, występowały na przestrzeni ostatnich 11 lat kilkukrotnie ale udawało się je eliminować błyskawicznie za pomocą np. vagothylu, teraz od tygodni a wręcz już miesięcy nie działa nic, jest bardzo źle. 

Coroczna wizyta w celu zaszczepienia na wściekliznę przypomina koszmar, choć to tylko raz w roku więc do przeżycia - ale na ten moment nie wyobrażam sobie pobierania krwi, czy zeskrobiny, mój owczar nawet nie pozwoli weterynarzowi obejrzeć łap z odległości mniejszej niż np. 2 m, przytrzymać go po prostu nie da rady , jest zbyt silny .

Jestem umówiona w przyszłym tygodniu na rozmowę (bez psa), aby wymyśleć co dalej, chciałam też tutaj dopytać  jak w praktyce można poradzić sobie w takiej sytuacji, wszelkie pomysły przedyskutuję z weterynarzem, z góry bardzo dziękuję! 

 

Mam 70 kg psicy (vide awatar).Nie wyobrażam sobie,przez co musisz przechodzić...Nie ma co teraz roztrząsać dlaczego pies tak reaguje,trzeba mysleć jak mu pomóc.Jedyne,co mi przychodzi do głowy,to przerowadzić wszystkie potrzebne badania w sedacji (zastrzyk domięśniowy).Pies zaśnie na kilka/naście minut i wet może zaszaleć...A Ty nie masz nikogo (sąsiad,znajomy..),kto poszedłby z Toba do weta?Kaganiec na mordkę ,żeby wyeliminować lęk i...działaj wecie.

Link to comment
Share on other sites

21 minut temu, bou napisał:

Mam 70 kg psicy (vide awatar).Nie wyobrażam sobie,przez co musisz przechodzić...Nie ma co teraz roztrząsać dlaczego pies tak reaguje,trzeba mysleć jak mu pomóc.Jedyne,co mi przychodzi do głowy,to przerowadzić wszystkie potrzebne badania w sedacji (zastrzyk domięśniowy).Pies zaśnie na kilka/naście minut i wet może zaszaleć...A Ty nie masz nikogo (sąsiad,znajomy..),kto poszedłby z Toba do weta?Kaganiec na mordkę ,żeby wyeliminować lęk i...działaj wecie.

Mieszkamy zasadniczo w lesie, trochę tu pusto :) mamy serdeczną sąsiadkę, którą Loganek bardzo lubi, ale dziewczyna jest po 3 operacjach kręgosłupa więc za bardzo się nie przyda do ewentualnych czynności wymagających użycia jakiejkolwiek siły .... Myślę teraz, czy by go nie odurzyć minimalnie np. sedalinem i zaprosić weta do nas, porozmawiam z nim o tym, tzn z weterynarzem, pies ewidentnie nie życzy sobie rozmów w tym temacie :))). 

Myślę, że tak reaguje bo jako szczeniak został mocno pogryziony przez dużego psa - weterynarz opatrywanie łapy, potem były problemy z uszami - bolesne czyszczenie, następnie podejrzenie kleszcza - to trudno nawet opisać co tam się działo, kroplówki nie udało się zrobić, staneło na chyba 3 ponoć bardzo bolesnych zastrzykach - no i wystarczyło chyba, żeby sobie zapamiętał już na zawsze, że to źli ludzie są heh.

Kaganiec wiadomo podstawa :)

Będziemy kombinować ,dziękuję. 

ps. foto łapki w załączeniu (plus dwie tylne ale znacznie lżej tam jest), moim zdaniem jest fatalnie, co się kawałek zaleczy - to przenosi się dalej, fiolet to pyoctatnini- próbujemy  to w tym tygodniu, ale ogólnie już widzę, że lipa, muszę uzyskać jakąś diagnozę.

 

 

88160435_526143451439561_657303989708128256_n.jpg

87816849_2594427370876295_2493955339758600192_n.jpg

Link to comment
Share on other sites

Współczuje, ja na szczęście miałam psy też duże bo najpierw ONki a potem ponad 37 lat rottki ale one jakoś dawały się leczyć choć ONki mniej ale rottki przez 34 lata miały swojego weta, który przyjeżdżał do nas do domu i którego lubiły, niestety niedawno mi zmarł i nie wiem jak będzie dalej ale teraz mam średnie pinczery to łatwiej utrzymać w razie czego.

Chyba faktycznie pozostaje go jakoś na krotko uśpić, żeby móc solitnie zbadać.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Joanna_S napisał:

Myślę teraz, czy by go nie odurzyć minimalnie np. sedalinem

Niech Cię wszyscy święci i nieświęci - bronią! Nie rób tego.

Jedynie w lecznicy wet go moze spacyfikować,szybciutko zastrzyk zrobić i - działać.

Łapy są w opłakanym,strasznym stanie...czy tam nie ma infekcji bakteryjnej?Gronkowca?Czy dobrze cztytam,,że przez 11 lat nie ma diagnozy?

Link to comment
Share on other sites

Tzn źle się wyraziłam, pieseł ma 11 lat, a nie brak diagnozy :) kilka lat temu wystąpiła pierwsza zmiana, na biodrze z tyłu, określono ją wtedy po prostu jako hot spot, ja trochę spanikowałam i drążyłam temat, pobrano krew (wyszła czysta) i dostał zastrzyk, zeskrobiny się nie udało bo zdemolował prawie cały gabinet, również vagothyl dostał i po kilku dniach zagoiło się i porosło sierścią

następnie ok. 1,5 r. później mała zmiana (może 1-2 cm) na obu tylnych łapach - vagothyl ponownie, i po tygodniu spokój, i rok później to samo.

konsultowałam się w międzyczasie z 3 czy 4 wetami - każdy z nich twierdził, że skoro to przypadki rzadkie, sytuacja nie pogarsza się tylko polepsza i mija kompletnie po kilku dniach leczenia, to nie ma co fundować psu na ten moment dodatkowego stresu.

No ale tym razem już trzeba, ponieważ od wielu tygodni są różne środki i nic...     

Link to comment
Share on other sites

38 minut temu, Joanna_S napisał:

No ale tym razem już trzeba, ponieważ od wielu tygodni są różne środki i nic...     

No tak.Dogadaj się z wetem jak widzi krótkotrwałe ,dożylne znieczulenie.Pobrałby sobie ,co tylko by się dało.:)

Joanno,a może...trzeba poszukać innego weta?Myslałaś o tym?Dobry weterynarz da sobie radę z każdą  "bestią".

Link to comment
Share on other sites

14 minut temu, bou napisał:

No tak.Dogadaj się z wetem jak widzi krótkotrwałe ,dożylne znieczulenie.Pobrałby sobie ,co tylko by się dało.:)

Joanno,a może...trzeba poszukać innego weta?Myslałaś o tym?Dobry weterynarz da sobie radę z każdą  "bestią".

Jestem gotowa szukać pomocy nawet i na Grenlandii, w końcu to moje maleństwo najukochańsze  :)))

Zobaczymy co przyniesie rozmowa, na razie jestem dobrej myśli, wet przyjmuje w okolicach wiejskich, gdzie wiadomo psy warunki mają różne i bywają traktowane bardzo niefajnie,  a kocha je miłością bezgraniczną i ma super podejście, chyba 4 lata temu jako jedyny do tej pory zrobił Logankowi zastrzyk wścieklizny tak, że ten się nawet za bardzo nie zorientował, bo zasugerował wyjście poza gabinet i spacerek przy ogrodzeniu - wiadomo tyle zapachów nowych, że szał i świat się nie liczy, niestety więcej to już się to nie udało ;) 

Dziękuję za pomoc, jakoś to musi się rozwiązać :)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 29.02.2020 o 21:38, Joanna_S napisał:

Jestem gotowa szukać pomocy nawet i na Grenlandii, w końcu to moje maleństwo najukochańsze  :)))

Zobaczymy co przyniesie rozmowa, na razie jestem dobrej myśli, wet przyjmuje w okolicach wiejskich, gdzie wiadomo psy warunki mają różne i bywają traktowane bardzo niefajnie,  a kocha je miłością bezgraniczną i ma super podejście, chyba 4 lata temu jako jedyny do tej pory zrobił Logankowi zastrzyk wścieklizny tak, że ten się nawet za bardzo nie zorientował, bo zasugerował wyjście poza gabinet i spacerek przy ogrodzeniu - wiadomo tyle zapachów nowych, że szał i świat się nie liczy, niestety więcej to już się to nie udało ;) 

Dziękuję za pomoc, jakoś to musi się rozwiązać :)

No i jak Twoja psina? 

Też moja psinka delikatnie mówiąc nie chciała się poddać badaniom i żeby pobrać krew trzymalismy Go w 4 osoby :-(

A to jest na podłożu alergicznym czy nic nie wiadomo? Karmę je dla alergików? Pchelek nie ma? Jakichś roztoczy - jakie posłanie ma?

U mnie niestety skończyło się żle :-(  

Nalozylo się kilka rzeczy. Ale nie lekceważ proszę... 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...