Jump to content
Dogomania

Wątpliwości co do posiadania psa


poziom

Recommended Posts

Cześć,

Moja żona bardzo chce byśmy zakupili/wzięli psa. Ja póki co jestem bardzo ostrozny w tym temacie. Miałem dwa psy dawno temu. Kocham te zwierzęta ale wiem tez ile przy nich pracy i jaka to odpowiedzialność.

Tak się jednak złożyło, że na początku listopada podczas wędrówki w górach z kolegami, przypałętał się do nas pies...od razu rozpoznałem, że do Border Collie. Na obroży miał nr telefonu. Zadzwoniliśmy, odprowadziliśmy pieska do najbliższego schroniska (turystycznego oczywiście :)), gdzie spotkaliśmy się z właścicielem. Tych kilka godzin z tym psem chyba zadziałało na moją podświadomość...zacząłem powoli się przekonywać (nadal nie jestem przekonany, ale o tym za chwilę). Jestem powoli w stanie wyobrazić sobie wakacje z psem, choć to na pewno utrudnienie. Jestem w stanie przełknąc fakt zostawienia psa komuś na czas wyjazdu na narty (tydzień w roku). Póki co, nie jestem zbyt entuzjastyczny do trzymania psa w budzie, jak to widzi żona. Moje oba psy mieszkały w domu. Choć fakt...w naszym obecnym domu mamy na przykład drewniane podłogi i schody i...no właśnie, może być z nimi słabo. No i po wielu lekturach jestem w stanie przełknąc, że są rasy, którym to nie będzie przekszadzało jeśli chodzi o warunki atmosferyczne. Ja natomiast bardziej boję sie izolacji zwierzęcia, szczególnie w okresie jesiennym. Bo jakoś nie widzę nikogo z domowników hasającego po ciemku z psem w deszczu...byłby on, jak znam świat, sam w takie dni (nie licząc spacerów ze mną pewnie).

Mamy dwie córki, jedna ma 19 miesięcy, druga 5 lat. Młodsza szaleje za psami, ale to oczywiście żaden argument. Dziecko szybko sie może znudzić. Bardziej chodzi mi o dobry wpływ psów na dzieci i tu daję plus.

Jak się zacząłem jednak zastanawiać pod tym kątem, to przy małym dziecku wolałbym chyba rocznego psa, przygotowanego do adopcji i sprawdzonego w DT z dziećmi. Żona oczywiście jest za szczeniakiem, nie zdając chyba sobie sprawy ile to pracy. Mało tego wymyśliła póki co boksera, bo dobre do dzieci a i trochę stróżują (tu przełknęła by psa w domu, bo już Jej wyjaśniłem że bokser absolutnie nie nadaje się do budy). Tylko kolejny aspekt. Mieszkamy 10 km od miasta, miejsce 'zabite dechami'. W domu nie ma nikogo między 7.30 a 16. Tak przez 4 dni w tygodniu. I teraz tak. Główny pomysł żony poza tym, że tez kocha psy, to jakieś tam bezpieczeństwo. Nie chodzi Jej o obronę, bo, umówmy się, złodziej jak bedzie chciał "obejdzie" każdego psa tym czy innym sposobem. Ona czasem (np. moja delegacja) zostaje sama z dziećmi. A, ze dom na uboczu, blisko tylko pola i lasy, to pies miałby dac poczucie bezpieczeństwa. Ostrzec zawczasu. Także wszelkie Goldeny, labradory odpadają. Zresztą to za duży pies wg mnie, bo myśląc holistycznie, jeśli miałbym wziąć tą ferajnę na wakację, to musimy się do auta zmieścić. Mamy dwa małe SUVy, więc piec musiałby siedzieć przypiety w specjalnej uprzęzy między fotelikami dziećmi. Innej opcji nie widzę/nie znam (bagażnik zawalony rzeczami dziewczyn).

Jeśli miałby być rasowy, to mnie póki co wychodzi mały munsterlander lub owczarek szkocki krótkowłosy (ale dostać tego psa to niemal niemożliwe...). Tylko te psy muszą miec dużo ruchu.

Przez 4 dni w tygodniu, miałyby spacer krótki rano (nie oszukujmy się, 15 minut) po powrocie z pracy, od 30 minut do godziny, i pewnie wieczorem jeszcze z 30 minut. W dzień gdy pracuje z domu (praktycznie każdy piątek, czasem nawet więcej niż tylko piątek) byłoby znacznie lepiej a w weekend sam teraz z Córą w wózku chodzę przynajmniej jeden spacer godzinny. Generalnie lubię spacery, tylko ciezko mi kogoś wyciągnąc. Liczę, że może choć trochę starszą córkę bym zachęcił, gdyby pojawił się pies. Ona lubi chodzić, ale sie szybko nudzi. Więc może miała by towarzysza zabaw po prostu. A chodzić gdzie u nas jest. Piszę o tym, bo był też pomysł buldoga francuskiego ale jakoś nie widze w nim kompana podczas dłuższych spacerów :). Z małych psów podoba mi się jedynie Jack Russell ale nie sądze żeby przy dwójce dzieci kolejny urwis to był dobry pomysł.

Napisałem to wszystko żeby poznac Waszą opinię, ja jestem w stanie poświęcić czas żeby ten pies jednak sie pojawił, ale jak widać mam wiele obaw.

Wiem, że ludzie w większości (nie oszukujmy się) nie spacerują z psami ile trzeba, zostawiają psy nawet na dłużej niż 8 h i jakoś jest...ale ja nie chcę jakoś. Co prawda przeczytałem tez ostatnio dwa fajne artykuły. Jeden na stronie jakiejś fundacji, ze pies woli 10h w swoim domu niż 24h w schornisku...a także że jacyś ponoć znani (piszę ponoć, bo sie nie znam:)) behawioryści od psów uznali, że pies wcale nie koniecznie powinien aportować, mieć zabawy w kategoruach o jakich my mówimy itp., ze to go stresuje (żeby nie spłycac tematu podaje link https://www.zpazurem.pl/artykuly/jak_spacerowac_z_psem_).

I sam juz nie wiem czy i jeśli tak, na jakiego typu psa mam warunki.

Dodam tylko, że dwa psy które miałem to był kundelek i potem wyżeł niemiecki krótkowłosy. Pierwszego miałem pomiędzy 9 a 15 rokiem życia, drugiego między 17 a 19, bo potem de facto został u rodziców w domu z dużym ogrodem, gdy ja pojechałem na studia. Przy pierwszym błąd na błędzie...nikt mi nie pomagała a ja byłem zwyczajnie za mały. Przy drugim dużo lepiej, nie miałem lepszej relacji z psem. Do końca swoich dni był bardzo za mną, no ale przemyślalnie wziąłem Go w wakacje i powoli wszystkiego uczyłem. Potem poszło to trochę na marne ale to juz inna historia.

BTW - nie ukrywam, że mam wciąż słabość do wyżłów niemieckich krótkowłosych ale..no właśnie, patrz: mój obecny tryb zycia.

 

Link to comment
Share on other sites

47 minut temu, poziom napisał:

ze to go stresuje (żeby nie spłycac tematu podaje link https://www.zpazurem.pl/artykuly/jak_spacerowac_z_psem_).

No nie sugerowałabym się przesadnie tym artykułem - autorzy powinni dokładać właścicielom psów  bezludną wyspę i służbę trzymającą psy za łapkę w puchach łabędzich przez 24 godziny na dobę, aby zwierzątek nigdy nic nie stresowało aby. Zalecane w tymże artykule  maksymalnie 10 minut spaceru z 3-miesięcznym szczeniakiem, to moim zdaniem niezły sposób na demolkę w domu.

Masz na pewno rację, że szczeniak przy malutkim dziecku to nie byłby najlepszy wybór; roczny pies jest trochę jak nastolatek,  dopiero wchodzi w okres dorastania, chyba lepszy zwierzak już dorosły, ze stabilnym charakterem.

Czemu drewniane podłogi miałyby być problemem?

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim dziękuję za szybką odpowiedź. Artykułami żadnymi się do końca nie sugeruję ale próbuję wzbogacić swoją mizerną wiedzę w różnych źródłach. Natomiast niczego nie biorę za pewnik..tak zresztą jak przy poradnikach dla rodziców. Dzieci, zwierzęta to żywe istoty myślące i nie da sie napisać recepty jak z nimi postępować bo każde jest inne.

Drewniana podłoga może zostać zniszczona przez psiaka. po prostu, Pazury itd.

Co do zupełnie dorosłego psa...hmm, takiego to już miałbym po przejściach pewnie. Czy to aby dobry pomysł przy takiej ilości czasu, który mógłbym mu poświęcić?

Link to comment
Share on other sites

No i to jest właśnie jedna z kości niezgody pomiedzy mną i żoną.

Ja nie chcę trzymać psa na zewnątrz. Może da się podłogi i drewniane schody jakoś dodatkowo zabezpieczyć.

Co do długości porannego spaceru. Jeśli wystarczyłoby samotne pobieganie po działce to może i godzinę "latać". Bo ja wstaję wcześniej żeby wszystko poogarniać przed pobudką dziewczyn. Ale wiem, że to nie spacer...

Link to comment
Share on other sites

Ja mam drewniane podłogi i psa (i nawet kota). Kot podłogi nie rysuje nawet jak po niej szaleje, a pies już tak. Podłogę rysuje tylko jak po niej biega, ale nie sobie biega, biega tylko ostro biega, hamuje, zakręca z kuprem przy ziemie -asekuruje się pazurami (pazury ma regularnie przycinane, nic to nie pomaga). Rozwiązanie to - nie bawić się w taki sposób z psem w domu. Czyli bieganie i harce tylko tam, gdzie mamy inną podłogę lub na zewnątrz, a w domu tam gdzie mamy podłogę drewnianą tylko np. jakieś szkolenie, sztuczki. Ewentualnie są specjalne skarpetki dla psów, które powstały aby chronić podłogę, czy tam jak pies się ślizga. Są też nakładki na pazury, ale to chyba nie zdaje egzaminu.

A co do spacerów to nie liczy się ilość, tylko jakość. Mój pies jest hiperaktywny i spacer nawet 2h monotonny, zwykły to dla niego nuda. Lepiej zmęczy się 15-20 min sesją ze powtarzaniem trudnych sztuczek lub 45 min agility, czy frisbee.

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim widać u Ciebie rozsadek i miłość do psów- a to wcale i potencjalnego właściciela nie jest oczywiste. Więc masz plus :) Żona ma mniej doświadczenia, od razu widać niestety :( więc duża część pracy przypadnie Tobie- podołasz? Co do czasu pracy- moje psiury śpią w dzień naprawdę sporo (teraz mam okazje to sprawdzić) i ja im do tego nie jestem wcale potrzebna. Tak więc typowej pracy na etat naprawdę bym nie demonizowała. Nie miałam nigdy psa na dworze, ale zwykle jak już właścicielom spowszednieje to "lata sobie" czyli ujada pod płotem na przechodniów. Do tego taki pies jest, nie oszukujmy się- nie taki czysty i pachnący, dzieci potem niekoniecznie dostana wolną rękę w zabawie z nim :(. Więc znowu izolacja od rodziny. Dzieci nie będą znały psiego potencjału, tego jaki on jest- bo 95% czasu spędzą bez niego. I tu dobroczynny wpływ zwierzęcia niewiele da, skoro one go de facto nie poznają. Dla mnie pies rodzinny jest psem w domu. 

Podłogi- jakie one dokładnie są? Bo są różne, taki dąb sporo wytrzyma :) Dzieci swoją drogą też niszczą podłogi, a jakoś nikt ich nie izoluje od domu ;P Pies też członek rodziny. Jak to parkiet to i tak wymaga co jakiś czas cyklinowania. Jak coś delikatniejszego- nie macie np. kuchni, przedpokoju wyłożonego płytkami? Pies nie musi mieć dostępu do wszystkich pomieszczeń. Krótkie pazury wskazane, krótkie to są wtedy gdy ich nie słychać jak pies idzie, czyli niewiele zniszczy, jak sie wyszaleje na spacerach. No właśnie- spacery. Moje psiury chodzą rano na poł godziny- to minimum wg mojej pani weterynarz, żeby pies trochę się zmęczył i był spokojny.  A to już tylko 15 minut wiecej niż Twoje planowane 15 min :) moim zdaniem- warto, nauczone takiego trybu idą spać (mogą dostać konga, albo dwa, albo nawet trzy ze śniadaniem- niech sobie wyciągaja pomalutku). Po pracy godzina, poźniej pół- moje mają podobnie, czasem mniej- ostatni spacer króciutki. Ważne, żeby na spacerze coś się działo - na moim przykładzie to widać (wątek o atrakcyjnym spacerze na tym forum jakbyś miał ochotę). Tylko że wtedy spacer to też praca, fajna praca, ale nie odpoczynek dla człowieków -trzeba sie przestawić. Za to dla dzieci dużo ciekawiej niż tylko chodzenie no i ma okazje zobaczyć, jak to fajnie jest miec psa :)

Rasa bokser jest rodzinna, żonie sie podoba, ma posturę skłaniającą do szacunku, wydaje mi się, że to dobry wybór. Z dobrej hodowli powinien być zdrowszy (mam nadzieję...). Ewentualnie przygarnięcie jakiegos sprawdzonego pod kątem dzieci z DT- na SOS owczarki były psy w typie collie krótkowłosego jakiś czas temu, kiedy rozglądałam sie za suczką. 

Link to comment
Share on other sites

55 minut temu, poziom napisał:

O, dzięki za te informację i dotyczące podłogi i spacerów. Mogę zapytać jakiego masz psa? Kundelek, rasa jakaś?

Ja mam bernardyna...70 kg.I słowo - nic nie rysuje,ewentualnie ... z faflunów wytrzepuje tzw.(sorry):) - gluty.Da się ścierać.Też mam drewniane podłogi...

Link to comment
Share on other sites

Tak mnie natchnęło- widzę u Ciebie sznaucera, rozmiar sobie sami wybierzcie. Jest czarny (dla niektórych to ma znaczenie- czarny pies=groźny, a wcale nie musi być naprawdę), wymaga ruchu, owszem, ale to nie mała petarda jak Jack Russell. Rodzinny, stabilny stróż, przy regularnym trymowaniu nie zostawia tyle syfu w domu. Czasem mu trzeba brodę wytrzeć :) Oczywiście jeszcze większy wybór jest przy kundelkach. 

Link to comment
Share on other sites

Zabawy typu piłeczka są jak alkohol dla ludzi- jedni nie powinni wcale, inni z umiarem, nikt nie powinien cały czas :) Moja sucz nie powinna- jej emocje i tak są wybujałe, wyciszam ją i skłaniam do pracy, sztuczek itp. Gdybym jej zaczęła rzucać regularnie aport to pewnie ręka by mi odpadła po pewnym czasie, a jej kondycja pozwoliłaby na nieograniczony bieg. Psu, spokojnemu i zabawowemu wystarczy porzucać kwadrans- jest zmeczony i wybawiony. Czyli ok. 

Link to comment
Share on other sites

22 minuty temu, shnooreck napisał:

Psu, spokojnemu i zabawowemu wystarczy porzucać kwadrans- jest zmeczony i wybawiony. Czyli ok. 

Przepraszam za uwagę poza tematem - ale praca z aportem jest naprawdę ważna. Moim zdaniem aport może i powinien być dla psa zdobyczą zastępczą - polowanie na aport staje się najlepszą, najbardziej naturalną nagrodą, zgodną z łańcuchem zachowań łowieckich.  Nie rzucanie przez kwadrans, ale nagradzanie jednym  rzutem aportowym dłuższej pracy węchowej  (to najlepiej) lub nagradzanie reagowania na dowolne polecenie. Przy pobudliwym psie można ograniczać dystans pościgu za aportem - po prostu podać do noszenia. Tyle że nie każdy pies chętnie przestawia się na zdobycz zastępczą. 

 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi! Nie spodziewałem się aż takiego odzewu.

Co do podłogi. Mamy salon około 40m2 i około 2/3 jest w podłodze drewnianej Tarkett dąb, lakierowany.

Reszta parteru jest w płytkach (ogrzewanie podłogowe).

Piętro panele o wysokiej klasie ścieralności.

Co do Bokserów to ciągle trafiam na opinię, że akurat je ciężko do zostawania samemu w domu przyzwyczaić.

Kolor psa natomiast nie ma znaczenia :). Bardziej ma ostrzegać, a nie być 'odstraszaczem'.

Dzięki jeszcze raz za wszystkie wpisy. Mam materiał do przemyśleń. Temat założyłem już teraz, bo nie chcę podejmować decyzji pochopnie. Na tę ostateczną mam czas. I tak wcześniej niż w lutym pieska nie wezmę, bo mamy już opłacony wyjazd narciarski.

A jeśli weźmiemy psa, to przecież nie zostawię go po jakimś miesiącu/dwóch u kogoś, bo pies mocno to przeżyje.

W ogóle pierwszy tydzień, jeśli się zdecydujemy, będę cały z domu pracował. Mam taką opcję i wtedy zamierzam z niej skorzystać, żeby psu i nam maksymalnie ułatwić ten trudny czas.

Link to comment
Share on other sites

Jak tak duża część jest w plytkach i parkiet dębowy do ewentualnego odnowienia po okresie szczenięcym to ja nie widze problemu. Można zawsze zamontować bramke do salonu jeśli wielkość wejścia na to pozwala lub po prostu nauczyć psa by nie przebywał w salonie. Zawsze to 100 razy lepiej niż na dworze. Na piętro również może nie mieć wstępu- wasz wybór. Trudno psa nauczyć, ale da sie. czas, cierpliwosc, konsekwencja :)

Ostrzegacz może być faktycznie kazdego koloru :) Odstraszacz preferowany czarny :) Co do bokserów to ta rasa, kiedyś bardzo popularna, ostatnio jest rzadziej spotykana. Może warto założyć nawet specjalny wątek? Kiedyś trudno było znaleźć cokolwiek na temat leku separacyjnego może te opinie pochodzą sprzed kilku/kilkunastu lat? Ale zaznaczam, że ekspertem nie jestem. 

Miłego pobytu na nartach, my jedziemy na święto 3 Króli, pieseły przeżyją na pewno. Na wakacje zabieramy tzn. na przedłużone weekendy bo taki system preferujemy. Da się, spokojnie  i Wy wszystko ułożycie. Zwykle spotykamy się z życzliwościa i zainteresowaniem.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.11.2019 o 16:11, poziom napisał:

O, dzięki za te informację i dotyczące podłogi i spacerów. Mogę zapytać jakiego masz psa? Kundelek, rasa jakaś?

Kundel, mały 10 kg, ale tak jak napisałam hiperaktywny. Polecam też coś ze schroniska - najlepsze, oryginalne, niepowtarzalne, a przede wszystkim odmienione i uratowane, a dla dzieci cenna nauka. A jak się boicie o podłogę, to od razu kupić skarpetki i psa do nich przyzwyczaić, albo uczyć psa, że w domu nie szalejemy.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.11.2019 o 17:08, shnooreck napisał:

Krótkie pazury wskazane, krótkie to są wtedy gdy ich nie słychać jak pies idzie, czyli niewiele zniszczy, jak sie wyszaleje na spacerach.

Z tym to różnie jest, zależy od sposobu chodzenia psa. Mam w domu panele i zawsze słyszę jak pies po nich idzie, bo trochę ciągnie łapy, pazurki ma mega krótkie, nigdy ich nie podcinam, bo same się wycierają (raz aż za bardzo, bo krwawił). Pies nie na zawsze będzie szczeniakiem, czy młodym psem. Przyjdzie starość, przyjdzie choroba, a wtedy może i pazurami ciągnąć po tych drewnach....

Ja mojemu zakładałam doraźnie skarpety z abeesami po moich dzieciach :) ale widziałam fajne w zooplus specjalne dla piesków:

https://www.zooplus.pl/shop/psy/obroza_dla_psa/buty/746951

W necie wyszukałam też kiedyś całkiem stylowe buciki. Nie zakupiłam, bo mój pies dość szybko doszedł do siebie po lekach i już tak mocno nie ciągnie łapami jak wcześniej.

Link to comment
Share on other sites

To nie jest tak, że pies chodzi po drewnianej podłodze i ją niszczy. Tak jak napisałam powyżej nie niszczy nawet jak biega, ale normalnie biega. Przy ostrej zabawie już tak, ponieważ pies asekuruje się tymi pazurami, jakkolwiek krótki by nie były. Jak przybiera zakręty na pełnym biegu, czy hamuje, ewentualnie zauważyłam również ślady w miejscach gdzie suka przeciągała się ze mną szarpakiem albo w miejscu gdzie mamy wielką skrzynię z jej milionem zabawek i przed skrzynią też są ślady (nie wiem w jaki sposób powstały, pewnie tam skakała mocno, jak wyciągałam coś dla niej). Ślady są widocznie, ale nie na pierwszy rzut oka (może zrobię potem zdjęcie z bliska). Żaden z poprzednich moich psów nigdy podłóg nie niszczył, ten jest szczególny pod względem aktywności (między innymi). A drewno nie jest aż tak delikatne, pazury muszą zostać wbite i pociągnięte przez psa (np hamuje z biegu).

 

Edit. Przypomniało mi się, poprzedni pies jednak niszczył drewnianą podłogę. Na to również musimy się przygotować. Tą podłogę w holu na dole i górze musieliśmy wymienić, ponieważ była zniszczona doszczętnie, nie dało się nawet cyklinować. Mój poprzedni pies dożył 17,5 roku, pod koniec życia miał problemy z nerkami no i ogólne ze względu na starość i sikał pod siebie. Nawet przy szybkim ścieraniu wszystkiego, podłoga ciągłe była mokra i poległa w tym boju. Tutaj może dobrym rozwiązaniem byłyby podkłady, może pieluchy dla psa, my nie stosowaliśmy i podłoga poszła do wymiany. 

Link to comment
Share on other sites

U mnie podłogi bardziej niszczył mąż niż psy a mam je ponad 50 lat.

A co do bokserów niestety znałam kilka i wszystkie miały lęk separacyjny, jeden zostawiany w domu na czas pracy właścicieli demolował mieszkanie w straszliwy sposób na szczęście właściciele zarabiali nieźle i stać ich było na naprawy ale ja bym chyba takiego co najmniej oddała bo uśpić jednak żal.

Link to comment
Share on other sites

No też takie opinie o bokserach słyszałem. Mnie sie podobają gończe polskie, ale za mało miałbym czasu dla takiego psa.

Może, o ile w ogóle rasowy, owczarek szkocki, lub sheltie. Mam też słabość do PONów ale ilość sierści no i też czasu potrzeba im więcej poświęcić, to samo z Shibu.

Co do podłogi. Pewnie w praniu wyszłoby czy trzeba by było psu 'kapcie' kupować :)

Link to comment
Share on other sites

36 minut temu, poziom napisał:

No też takie opinie o bokserach słyszałem. Mnie sie podobają gończe polskie, ale za mało miałbym czasu dla takiego psa.

Może, o ile w ogóle rasowy, owczarek szkocki, lub sheltie. Mam też słabość do PONów ale ilość sierści no i też czasu potrzeba im więcej poświęcić, to samo z Shibu.

Co do podłogi. Pewnie w praniu wyszłoby czy trzeba by było psu 'kapcie' kupować :)

Lepiej jest przyzwyczaić psa od początku do skarpetek (np jak bierzesz szczeniaka). A jak nie będzie rysować to mu ich nie zakładać.

Z wymienionych przez Ciebie ras, PONy są o tyle fajne, że nie linieją - mniej sprzątania, ale czesać trzeba, rasa występuje w dość wąskim kręgu, nie jest zniszczona przez modę. Shiba to takie często półkoty-półpsy (ale niekoniecznie tak musi być). A owczarki to owczarki - trzeba z nimi zapewne trochę więcej pracować, bo one to tak mają i lubią.

Z jednej strony każdego psa można do siebie dostosować. Najlepiej przemyśleć, dlaczego/po co my chcemy mieć psa? Najczęstsza odpowiedź to dla samej chęci posiadania psa - czyli generalnie każdy powiedzmy średnio aktywny się nada.

Z drugiej jednak strony, to musisz wybrać cechę charakteru jaką oczekujesz od psa. Rozbieżność ras, które podałeś jest trochę spora.

Link to comment
Share on other sites

Gdybym miała kiedyś zaszaleć to bym wzięła 3 x rodowodowe sheltie, każdy w innym kolorze, w odstępie 2-3 lat. (A co, pomarzyć nie można? ;P )

Jedna rzecz gorsza od kudłów w domu to rzep w sierści. Przejdź sie po okolicy pod tym katem bo to może naprawdę uprzykrzyć życie. U nas są, tylko jeden raz wczepił sie no właśnie, w psi ogon. Nie zauważyłam tego, cała noc z głowy bo pies go zjadł :((( Nie polecam doświadczenia. Jeśli też masz obfitość tych roślinek zrezygnuj z kudłacza, zwłaszcza z takiego jak sheltie :( chyba, że chcesz po każdym spacerze przeglądać całego psa i mozolnie wyczesywać/wycinać sierść.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, shnooreck napisał:

Gdybym miała kiedyś zaszaleć to bym wzięła 3 x rodowodowe sheltie, każdy w innym kolorze, w odstępie 2-3 lat. (A co, pomarzyć nie można? ;P )

Jedna rzecz gorsza od kudłów w domu to rzep w sierści. Przejdź sie po okolicy pod tym katem bo to może naprawdę uprzykrzyć życie. U nas są, tylko jeden raz wczepił sie no właśnie, w psi ogon. Nie zauważyłam tego, cała noc z głowy bo pies go zjadł :((( Nie polecam doświadczenia. Jeśli też masz obfitość tych roślinek zrezygnuj z kudłacza, zwłaszcza z takiego jak sheltie :( chyba, że chcesz po każdym spacerze przeglądać całego psa i mozolnie wyczesywać/wycinać sierść.

Albo się wycina nożyczkami, ale tym takim (kurde zapomniałam jak to się nazywa) filcak? Taki przecinka, ostry do wycinania kołtunów i potem wystarczy wyczesać. I rzepy nie straszne. Po wielu latach z pudlem, takie rzeczy to błahostka.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wtedy doszłam do wniosku, że kudłacze (zwłaszcza 3 kudłacze!) to nie dla mnie....Wyczesywanie to praca systematyczna i dokładna-takiej nie lubię ;P . Wolę sie w tym czasie poszarpać się z psiurem starą skarpetką :) Ale sa ludzie gotowi zgłebić temat i dojść do wprawy :)

Link to comment
Share on other sites

Nie przyszło  by mi do głowy, nie brać psa (jeśli bym go chciała oczywiście) z powodu rzepów w okolicy, za długiej sierści, czy podłogi drewnianej. Podłogę można wyłożyć dywanami, chodnikami, rzepów można unikać, a jeśli już są, to wyskubać, a włos i tak trzeba czesać, bo to normalna pielęgnacja. Trzeba się trochę napracować, to fakt, ale żeby urastało to do rangi jakiegoś problemu, to dziwne dla mnie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...