Jump to content
Dogomania

Szansa na cud - komu podarować życie :(


Recommended Posts

Tak się cieszę że się odezwałaś i że jesteście w komplecie :-)) 

Amos wciąż mobilizuje siły i walczy - taką wolę życia mają tylko psy które czują, że mimo iż wymagają ogromnej opieki nie są ciężarem ale są kochane ichciane a ich odejście byłoby dla opiekunów ciosem . One to czują, i dlatego póki mogą nie odpuszczają.

Zdjęcia Łatki na kocyku, z jabłkiem koło pyszczka  - przecudne :-))

Ścisnęło mnie w gardle  kiedy czytałam o pasji Łatki do jabłek - nasza dawno już nieżyjąca, prawie-owczarka Sammy też uwielbiała jabłka z naszego ogrodu, nie tyle się nimi bawić, ale po prostu je zbierać, kłaść koło siebie, a potem zjadać:-))  wróciły wspomnienia .....

Dla mnie też Łatka nie jest warzywem, jest Łatką która zachorowała i funkcjonuje inaczej, ale ważne jest właśnie to poczucie bezpieczeństwa które czuje, a które jej dajecie, właśnie to ciepło, te ręce które noszą, te głosy których nie rozpoznaje ale są bliskie i znajome ... tak pięknie to ujęłaś ..... 

Może tak to do mnie przemówiło, bo nasz Dżekuś też cierpi na demencję, nie taką jak Łatka, ale też często jest w swoim świecie, zawiesza się, w nocy bywa pobudzony, wręcz biega po domu, czasem nawet zdarza mu się ugryźć mnie czy męża bo nas nie poznaje ..... 

Ma jeszcze sporo chwil kiedy jest dawnym Dżekusiem - pogodnym, radosnym łobuzem którego wszędzie pełno, lubiącym się tulić  i wpatrzonym w ludzi (głównie we mnie :-)) ale świadomość że tych chwil będzie wciąż mniej, i nic na to nie mogę poradzić jest taka przygnębiająca ....

Ale dość smutku - żyjemy,, nasze psiaki wciąż są z nami, więc walczymy i cieszymy się z każdego wspólnego dnia :-)) 

 P.S  Z tego co napisałaś, mało brakowało a Łatka mogła mieszkać blisko mnie - też jestem ze Śląska 🙂

Trzymajcie się, wszystkiego dobrego dla całego Waszego stada.

Wysłalam Ci wiadomość :-))

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia 11.11.2021 o 18:43, limonka80 napisał:

Tak się cieszę że się odezwałaś i że jesteście w komplecie :-)) 

Amos wciąż mobilizuje siły i walczy - taką wolę życia mają tylko psy które czują, że mimo iż wymagają ogromnej opieki nie są ciężarem ale są kochane ichciane a ich odejście byłoby dla opiekunów ciosem . One to czują, i dlatego póki mogą nie odpuszczają.

Zdjęcia Łatki na kocyku, z jabłkiem koło pyszczka  - przecudne :-))

Ścisnęło mnie w gardle  kiedy czytałam o pasji Łatki do jabłek - nasza dawno już nieżyjąca, prawie-owczarka Sammy też uwielbiała jabłka z naszego ogrodu, nie tyle się nimi bawić, ale po prostu je zbierać, kłaść koło siebie, a potem zjadać:-))  wróciły wspomnienia .....

Dla mnie też Łatka nie jest warzywem, jest Łatką która zachorowała i funkcjonuje inaczej, ale ważne jest właśnie to poczucie bezpieczeństwa które czuje, a które jej dajecie, właśnie to ciepło, te ręce które noszą, te głosy których nie rozpoznaje ale są bliskie i znajome ... tak pięknie to ujęłaś ..... 

Może tak to do mnie przemówiło, bo nasz Dżekuś też cierpi na demencję, nie taką jak Łatka, ale też często jest w swoim świecie, zawiesza się, w nocy bywa pobudzony, wręcz biega po domu, czasem nawet zdarza mu się ugryźć mnie czy męża bo nas nie poznaje ..... 

Ma jeszcze sporo chwil kiedy jest dawnym Dżekusiem - pogodnym, radosnym łobuzem którego wszędzie pełno, lubiącym się tulić  i wpatrzonym w ludzi (głównie we mnie :-)) ale świadomość że tych chwil będzie wciąż mniej, i nic na to nie mogę poradzić jest taka przygnębiająca ....

Ale dość smutku - żyjemy,, nasze psiaki wciąż są z nami, więc walczymy i cieszymy się z każdego wspólnego dnia :-)) 

 P.S  Z tego co napisałaś, mało brakowało a Łatka mogła mieszkać blisko mnie - też jestem ze Śląska 🙂

Trzymajcie się, wszystkiego dobrego dla całego Waszego stada.

Wysłalam Ci wiadomość :-))

 

Różne oblicza ma ta smutna demencja 😞 . U mnie ze wszystkich staruszków, które miałam pod opieką , Łatka jest pierwszym tak skrajnym przypadkiem, w większości to były "normalne" demencje, ostatnim zwyczajnie demencyjnym dziadeczkiem  był Ząbuś , dobry kumpel Łatki. Limonko, chyba nie miałaś okazji poznać Ząbka ? , gdzies  tutaj o nim pisałam, chociaż jego historia i jego własny wątek, to zupełnie inne czasy, ale wygrzebałam jeden z wcześniejszych wątków staruszków, które do mnie przyjeżdżały, żeby Ci pokazać Ząbeczka, akurat  tam też się "zaplątał się" , nawet Łaciczka jest, z jabłuszkiem 😞 

Łatka w pozycji do ćwiczenia nóżek 🙂

c23ebd81939dd546gen.jpg

4b7f58b2332127c4gen.jpg

71a523986c8b2228gen.jpg

f37dee57405c7538gen.jpg

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 16.11.2021 o 18:51, katakka napisał:

ostatnim zwyczajnie demencyjnym dziadeczkiem  był Ząbuś , dobry kumpel Łatki. Limonko, chyba nie miałaś okazji poznać Ząbka ? ,

Oczywiście że poznałam Ząbka 🙂 piękny, ciepły wątek, jak wszystkie Twoje, co prawda kiedy trafiłam na dogo Ząbek był już niestety za TM, ale jego historia wycisnęła parę łez kiedy czytałam, sposób w jaki to wszystko opisałaś, jak żegnałaś Ząbka ....

Zdjęcia siwych mordek, śpiących w cieple, na własnych posłaniach, spokojnych i bezpiecznych - bezcenne, ale zdjęcie "nóżki do ćwiczeń" Łaciczki - dla mnie hit :-))

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Ciesze się, że tak się Wam podobają  Łaciczkowe  nóżynki  :):):)

 

Limonko , dziękujemy serdecznie za pyszną przesyłke. Ciężko napisać , ile przyjemności potrafi sprawić , jak zwierzaki czekają na to, co będzie dla nich , ile mają radochy , kiedy wyjmuje psie niespodzianki . Dziękuje za pyszną karme i za uszczęśliwienie 9 ogonów .  Dziękuję za wsparcie dla kotełka. 


Miałam coś napisać o kici....a więc, było tak.... 
Za górami, za lasami, a właściwie to "tylko"w środku wielkiego lasu , błąka się mały , głodny, wychudzony kot bez oka . Któregoś dnia trafia na ludzi-firme, która w tymże lesie, stawia słupy energetyczne , albo jakieś inne, w każdym razie  wykonywała prace. Ludzie zaczęli ją dokarmiać, więc się trzymała miejsca . Jakiś czas później , do ekipy dołączył stróż , który pilnował pozostawionych po skończonym dniu pracy, maszyn. Od firmy dowiaduje się o kocie,  wpuszcza ją do swojej stróżówki i wtedy dostaje telefon  z informacją, że jest sobie kot bez oka , ale trzeba będzie wypuścić do lasu, bo co z nim zrobić i na co on komu?... Wyprosiłam przetrzymnie kota  i przywiezienie najszybciej jak to możliwe, chociaż pojęcia nie miałam co z nią zrobić.... Zanim ją stróż zabrał, pojechał do wsi oddalonej solidnie od miejsca w którym się znalazła, rozpytał ludzi z domów położonych najbliżej lasu , rozpytał w miejscowym sklepie i w leśniczówce  - nikt kota nie znał, nie kojarzył albo sie nie przyznawał  że zna. Jedno jest  pewne - kotka sama w głab lasu się nie zaprowadziła, bo od pierwszego dnia jak trafiła do mieszkania, siedziała w jednym miejscu jakby ją ktoś przykleił, robiła dwa kroki do miski z jedzeniem , poza tym nie ruszała się z miejsca na pół kroku, dopiero po wizycie u weterynarza okazało się , że na to oko które ma, widzi bardzo mało albo nic . Zanim ją odebrałam , przez dwa dni po zabraniu z lasu,mieszkała w domu stróża i jego rodziny. Troszkę liczyłam na to , że zostanie na stałe, zwłaszcza, że  złego słowa nie mozna było o niej powiedzieć i taką zresztą  dawano jej  nadzieję , no ale ostatecznie, okazała się "nieodpowiednia" , za mocno wybrakowana, za byle jaka, za brzydka, za biała, za czarna, za spokojna, wszystkiego było w niej "Za"  . Do domu nie mogłam jej przyniesć , jeśli nie chciałam odbierać jej życia  -u Nas skończyłaby szybko i bardzo marnie , biorąc pod uwage zamiłowanie Fary i Poli do polowań.....
 I tak koteczka spakowana w transporter, wyruszyła w drogę do Wrocławia, żeby chciał nie chciał, dołączyć do Vesuvi, Emilki i Antośki, no i Misi -mordercy obcych kotów - tutaj całą pracę - włączanie do stada, wytłumaczenie Misi , że ten kot jak pozostałe trzy, jest jej i nie wolno go zeżreć, wzięła na siebie Eliza. Początki były średnie, koty, mimo że nie są zbyt przyjacielskie w stosunku do obcych, przyjęły Felke nadzwyczaj obojętnie, natomiast Felce ciężko  zintegrować się ze stadem.  Do człowieka  przytulaśna, mrucząca, ogólnie bardzo grzeczna, idealnie kuwetkowa, do zwierząt rozsyczana i  rozburczana , no ale jak nic nie widzi, to sobie "pogadać" musi .Pierwszą wizytę u weterynarza zaliczyła jeszcze w Słupsku - ogólne oględziny, pierwsze odrobaczenie, usg - czy nie jest kotna, to tu okazało się, że była postrzelona śrutem, bo w kilku miejscach pod skórą ma duże grudki śrutu. Kolejne 2 wizyty to juz Wrocław , między innymi testy na kocie choroby zakaźne , żeby nie narobić biedy . W zaleceniach wizyta u okulisty, coby stwierdził czy kotka widzi cokolwiek i czy jest tu co ratować jeszcze . Potem sterylizacja, zszycie oka , przy okazji usunięcie śrutu. Koteczka =  wydatek bardzo  nieplanowany , ponad możliwości, dlatego bardzo jesteśmy wdzięczni za wsparcie dla Felicji - dziękujemy Limonko, możemy zrobić zapas żwirku , kupić worek karmy albo przeznaczyć na weterynarza - cokolwiek by to było, to będzie bardzo potrzebna pomoc.

52fbd3036d207b1dgen.jpg

c3e84ef6296ed14egen.jpg

4c52c40c66718a17gen.jpg

Kotu z lasu, niczego już nie zabraknie, zawsze będzie miał ciepło, sucho i brzuszek pełny, a co z innymi ? Takie to wszystko podłe, okrutne, niesprawiedliwe.  Koty ,głodne, zmarznięte, zasmarkane, niepotrzebne nikomu , nie zawsze bezdomne, bo ileż jest na wsiach kotów niby właścicielskich a cierpiących samotność, choroby i głód, jeśli nie są w stanie zadbać o siebie same 😞 . Zasadnicza różnica między nimi a psami wioskowymi , to  budy i łańcuchy 😞 Nawet jak to pisze, to mi na samą myśl niedobrze 😞

NIe znosze drogi przez Kaszuby , takie cenione przez turystów, podobno takie piękne... dla mnie są straszne, są dziesiątkami podwórek pełnych cierpienia i okrucieństwa.  Wiem, ze wszędzie jest tak samo, że świętokrzyskie, podlaskie, lubelskie i cała reszta , że wszędzie te same łańcuchy, rozpadajęce się budy i  wegetacja od wczesnego szczenięctwa do starości, ale zawsze kiedy zdarzało Nam się jechać przez Kaszuby, czułam się wyjątkowo źle. Za każdym razem wracałam z listą adresów z którymi nie było co zrobić. Dwa tygodnie temu jechaliśmy do Gdańska, nawigacja przeciągnęła Nas przez okolice Koscierzyny, Sierakowic i całą mase kaszubskich wiosek - wróciłam chora, zamykałam oczy i widziałam tylko te biedne psy dźwigające ciężkie łańcuchy, stojące w błocie , przy "budach"  . Wtedy pospisywałam adresy a wczoraj pojechaliśmy namierzyć raz jeszcze te podwórka i porobić zdjęcia. Nie dotarłam do wszystkich, smochód znowu pojechał inna drogą - a tam kolejne kwiatki 😞 . Ileż mikrusów na łańcuchach 😞 , cieszących się na widok przystającego samochodu...a ja tylko mogłam zrobić zdjęcie i mieć nadzieje, że ktoś, kto ma większą moc, zechce pomóc. Dziś rano wysłałam zdjęcia, wiadomości i maile z prośbą o interwencje. Póki co nie dostałam żadnej  odpowiedzi . Te przejechane przez Nas wczoraj wiochy, położone są pośrodku niczego - zero organizacji, zero fundacji, zero pomocy. Głuche i głupie gminy , najbliższe schronisko i możliwosci interwencyjne to Dąbrówka / Otoz , oddalona 50 km  - nie pozostaje mi nic więcej poza nikłą nadzieją, że ktoś się zlituje i pojedzie poprawić los tych skazańców. Zdjęcia takiej samej marnej jakości, (bo robione z drogi, samochodu), jak ich życie . Co to jest za życie... namierzyliśmy go tylko dlatego, bo wjechaliśmy w jakąś boczną uliczkę, sprawdzić co dzieje się tam, gdzie nikt nie patrzy, a tam on, może ona - nie wiem, zobojętniały na widok zatrzymującego się samochodu, tylko lekko wystawił z dziury głowę. Przed nim nie ma nic, hektar pola a on w mokrej budzie, na kawałku wydeptanej ziemi , brak śladu misek . NIe wiem ile ma lat, ale wszystkie które mu pozostały, będą wyglądac tak, jak na tym zdjęciu. Za rok, trzy, pięć lat, gdybym wkleiła świeże zdjęcie, to będą identyczne, chyba, że doczeka interwencji i szansy na odrobine lepsze życie

0f33711af926ac1fgen.jpg

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Kicia miała wielkie szczęście, psiaki o których piszesz niestety nie ....

Te wiszące na łańcuchach psie nieszczęścia widział chyba każdy, kto podróżując zamiast autostrady wybrał drogę przez wsie i wioski. Najgorsze jest to, że nawet gdyby jakaś instytucja, urząd, fundacja, cokolwiek sprawiło że z  wszystkich adresów, wszystkich tych podwórek które odwiedziłaś udałoby się uratować wegetujące tam psy, to ocean bezduszności i braku elementarnej wrażliwości jest tak ogromny, że i tak pochłonie tysiące kolejnych .... 

Głuche i głupie gminy, głusi i głupi ludzie ..... C'est la vie ....

To przygnębia i dołuje, ale ja staram się myśleć o tych uratowanych, choć zawsze będzie ich za mało, ale są, są czyjeś,  szczęśliwe, kochane ....  Tak jak kot z lasu, któremu jak napisałaś - ,,niczego już nie zabraknie, zawsze będzie miał ciepło, sucho i brzuszek pełny " .

A swoją drogą, to Felka ma minę zakapiora który nie pozwwoli sobie w kaszę dmuchać :-)) (przynajmniej na pierwszym zdjęciu), za to na drugim widać śliczne różowe poduszeczki w łapkach :-))

Wygłaszcz ode mnie całe stado, szczególnie Łaciczkę :-))  

P.S.  wątek do którego link wkleiłaś w poprzednim poście przeczytałam cały, i choć nie jestem płaczliwa, to trochę mnie sponiewierał ....   - dawno nie czytałam tak wzruszająco opisanej historii życia i pożegnań z psami, które  wcześniej świat uznał za bezwartościowe, a które dla Ciebie były takie ważne .... 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nareszcie i ja się doczłapałam, tego wszystkiego nie da się pojąć i uregulować w żaden sposób. Jak my wszystkie wiemy, za takie źle traktowanie zwierząt należałoby nałożyć wysokie kary pieniężne bo pieniądz to jedyna rzecz, która przemawia do tych tępych łbów,  ale niestety brakuje przepisów ma ten temat i ja chyba już nie doczekam zmian na lepsze w tym zakresie. Nie ma co liczyć na zmianę mentalności,  bo jak widać cywilizacja jest, ale te grajdoły jakoś omija 😞

Link to comment
Share on other sites

Witamy się niedzielnie , w ten zaśnieżony, zimowy  dzień, mało fajny dla wszystkich, którzy nie mają w życiu szczęścia .


Dziękujemy za przesyłke , szmatki tak bardzo na co dzień potrzebne, że już widać dno. Z większego kolorowego kawałka materiału, uda się uszyć poszewke na poduszkę , a to bardzo dobra wiadomosć, bo poszewki w szybkim tempie ulegają  zniszczeniu, głównie za sprawą zębów Szyszki, więc poszewki, na poduszki, na kołdry, materiał z którego da się je uszyć - wszystko bardzo się przydaje i za każdą rzecz, którą od Was dostajemy, serdeczne dzięki.

 

c42d0b9901b2e103gen.jpg

601493059d2ab1ebgen.jpg

3167cd85d5b658d6gen.jpg

fec5bb1e1da546ecgen.jpg

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Dnia 23.11.2021 o 21:23, limonka80 napisał:

 

To przygnębia i dołuje, ale ja staram się myśleć o tych uratowanych, choć zawsze będzie ich za mało, ale są, są czyjeś,  szczęśliwe, kochane ....  Tak jak kot z lasu, któremu jak napisałaś - ,,niczego już nie zabraknie, zawsze będzie miał ciepło, sucho i brzuszek pełny " .

 


 - Zawsze było mi bardzo ciężko poukładać sobie to w głowie w taki sposób  ,każdy uratowany pies, zaopiekowany, bezpieczny - to była ogromna ulga i wielkie szczęście, ale kiedy przyjeżdżały zmaltretowane schroniskiem psy, te dobre emocje szybko przesłaniały myśli o tych, które zostały. Bezsilność zabija, mimo, że"znęcanie się nad sobą" nic nie pomoże, to nigdy nie umiałam  przykręcić swojej wyobraźni pokrętła...


 Od ostatniego wpisu , odbijam sie od ścian, próbując pomóc psom  z mojej "drogowej listy" .  Czy to coś  daje ?  -  niby cokolwiek daje, chociaż to cokolwiek, to tyle co nic.   Mam ciągle nadzieję, na przyzwoite zakończenie . Na razie w sprawie psów z Kaszub , czekam - od maila do maila, jedni przekazują sprawę drugim, trzeba pisać, przypominać się, prosić . Kolejny pies/kolejna gmina -  długo cisza, potem piszą, żeby im podać dokładny adres, ulice , numer domu , bo podobno nie ma numeru 1 w podanej  przeze mnie wsi ...  3 następne psy  - kolejna gmina  - wysłany mail w sprawie, po kilku dniach dostałam notatkę służbową z kontroli o którą prosiłam . Odpowiedź taka , jakiej się spodziewałam , albo i gorsza, bo jeśli ślepa, bezduszna gmina jest w stanie dostrzec i napisać , że zalecono poprawe kondycji i zdrowia psa , to musi być w naprawdę w nie najlepszym stanie - o to się martwie - poszedł drugi mail w sprawie rekontroli . Najprościej i można wierzyć że skuteczniej, byłoby zgłosić sprawe organizacji, co też uczyniłam natychmiast po powrocie z drogi, tyle że organizacja do której zgłaszałam psy , ma na wszystko wywalone - zdziwiona nie jestem, bo co niektórym najlepiej wychodzi nic nie robienie i zbiórki. Wnętrzności mi się wywracają, jak widzę, ile z każdego kąta ciągną karmy i funduszy a robią wielkie gówno , a inni (mówię ogólnie)szarpią się z codziennością, żeby pomagać , chociaż możliwości pomocy skończyły się 5 psów temu 😞


Ale wiesz co Limonko? , tak jak Ty starasz się cieszyć z tych zwierzaków które uratowane, grzeją futerka w ciepłych domach, tak Ja cieszę się  (mimo wszystko ), że cokolwiek się wydarzyło . Wieś to wieś, są ludzie, są w oknach domów ciekawskie oczy , są  plotki,...Wieści szybko się rozchodzą a jak zacznie się gadanie, ze Gmina była u tych spod 7 , 16 i 37 sprawdzać czy buda ocieplona, czy łańcuch długości zgodnej z przepisami itd, to jest marna nadzieja , że ktoś pomyśli nad tym, co się u niego na podwórku dzieje , a żeby wstydu nie było i o nim nie plotkowali jak on teraz o innych, to może takim to przypadkiem, psu poprawi warunki .  Nawet jeśli to będzie jeden pies na całą wieś, któremu uszczelnią budę i woda nie będzie się lała do środka , włożą słomy, to warto poświęcić na to, każdy czas i wszystkie zszarpane nerwy.


W tym samym czasie co w sprawie powyżej, pisałam do gmin , które wysyłają swoje psy do jednej z prywatnych krain szczęśliwości, gdzie psy, które siedzą za kratami po 3 - 5 lat , nie mają nawet jednego zdjęcia. Dowiedziałam się z odpowiedzi na moje pytania do gminy , że psy bez zdjęć, to takie, które nie miały kontaktu z człowiekiem i potrzebują resocjalizacji  Odpowiedzi obu, były bardzo zbliżone, ale o ile na gmine Szubin nie ma lekarstwa , to ta druga , szybko postarała się o to, żeby każdy  pies z jej terenu , tkwiący w schronisku, miał zdjęcie . I tak po kilku latach od odłowienia, nieistniejące psy, zostały chociaż w ten symboliczny sposób , przywrócone światu. Wniosek - warto, warto widzieć psy niewidzialne dla setek przejeżdżających drogą samochodów , warto czasem "zabłądzić" i zajrzeć jakie nieszczęście kryje się za zakrętem bocznej drogi, warto pisać, zgłaszać, truć i nie odpuszczać . Bez tego nie mają szans na ratunek a oczy szeroko otwarte i garść dobrej woli , mogą uratować życie .


Wracając na nasze podwórko  - wszyscy cali i w komplecie.
Amos zaptrzyjaźniony z tramalem, nie poddaje się życiu, ogromną ma wole bycia na tym świecie, czasem mnie samą zadziwia swoją siłą . 
Łaciczka trochę zmarniała,sierść zaczęła z niej lecieć garściami , pewnie posypały się wyniki ,Matyldzie dokuczają mocno niesprawne płuca , Farelka coraz częściej sika  pod siebie - może guz się jeszcze bardziej  rozrósł i jest jakiś ucisk na pęcherz . Wszystkie trzy,  powinny udać się na badania .


Nie wiem jak to jest u Was , ale ten rok jest ciężki a szykuje się jeszcze gorszy. Czuję ogromną różnicę w utrzymaniu zwierząt, w porównianiu do lat poprzednich. Kiedyś bywało ich znacznie więcej a było łatwiej, teraz jest  tylko dziewiątka a koszty utrzymania, leczenia i leków, wgniatają mnie w ziemie.  I teraz ten najgorszy okres a gaz poszybował w górę jak szalony . W zeszłym roku za butle z gazem, płaciłam 45 zł , w tym roku płacę 70 zł (na razie ) a butli m-cznie potrzebuje 6 , żeby w domku, gdzie mieszka Lunka i Amos , utrzymać  przez całą dobe stałą temperaturę, żeby mieszkały w warunkach w jakim powinny. Ogrzewanie , mięso , którego dzień w dzień potrzeba kilka ładnych kilogramów   -  kosmiczne ceny . Wspomnieniem zostały czasy , kiedy robiłam systematycznie, duuuże zamówienia w sklepach internetowych,  psy wcinały suche karmy z górnych półek, dobre puszki robiły za przerywniki między gotowanymi kolacjami, na stanie zawsze były jakieś smaczki .


I na koniec coś z nowinek - takie teraz ptaki przylatują na dokarmianie :

e960110524373ffcgen.jpg

a16e88c35e70298agen.jpg


-  każdy ranek, zaczynam od karmienia wróbli, sikorek, rudzików , kosów i połowy przylatującego lasu, chociaż tego lasu wcale blisko nie ma, to jak tylko spada mocno temperatura, albo przysypuje śniegiem, droge do miejsca z żarełkiem, znajdują wszyscy (chociaz tu udało się uchwycić tylko wróble , i tylko kilka 🙂 )
I tak sobie siedzę wczoraj i patrzę, a tu nowy, dziwny głodomorek - nikt nic nie wie, nikt nie zna, nikt nie słyszał i nic nie widział . Kotka wystraszona na maksa a patrząc na to, jak łapczywie zlizywała resztki po ptakach, bardzo była głodna. Próby nawiązania kontaktu, spełzły na niczym , tempo ucieczki miała szybsze, niż  ptaki na widok psów. Przychodziła jeszcze 3 razy i 3 razy ze złapanym jedzeniem uciekała w popłochu. Wieczorem  w psiej pustej budzie, gdzie do tej pory leżą dry bedy Kamusi ,więc jest miękko i ciepło, namierzyła ją Pola , niestety. NIe wiedziałam , ze tam siedzi, buda jest tak zbudowana, że trzeba się trochę nawyginać, żeby zajrzeć do środka . Schowała się sierota przed mrozem , ale wystraszona widokiem i ujadaniem psa, uciekła i już nie wróciła . I tak tu jest z kotami u nas - moje średnio sympatyczne psy i pomoc kotom , nie idą w parze. Mam nadzieję, że sierota jeszcze wróci i że jakimś cudem uda się ją złapać.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

I jeszcze jedno - Ogórku , śniłeś mi się dziś pół nocy 🙂 🙂 , ale to pewnie dlatego, że rozmawialiśmy o Tobie ostatnio, bardzo chcieliśmy Ciebie odwiedzić, jeśli można,  tak na sekundke, przejazdem, bo będziemy  na święta prawdopodobnie jechać do Elizy, nie wiem czy uda Nam się zrobić okrężną trase, żeby przystanąć i przywitać się chociaż, mógłbyś zobaczyć swoich kumpli , bo będą jechały oczywiście z Nami, nie wiem jeszcze w jakiej liczbie, ale pewnie więcej niż normalnie, więcej niż Łatka i Matylda 😉

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 12.12.2021 o 13:21, katakka napisał:


 - Zawsze było mi bardzo ciężko poukładać sobie to w głowie w taki sposób  ,każdy uratowany pies, zaopiekowany, bezpieczny - to była ogromna ulga i wielkie szczęście, ale kiedy przyjeżdżały zmaltretowane schroniskiem psy, te dobre emocje szybko przesłaniały myśli o tych, które zostały. Bezsilność zabija, mimo, że"znęcanie się nad sobą" nic nie pomoże, to nigdy nie umiałam  przykręcić swojej wyobraźni pokrętła...


 Od ostatniego wpisu , odbijam sie od ścian, próbując pomóc psom  z mojej "drogowej listy" .  Czy to coś  daje ?  -  niby cokolwiek daje, chociaż to cokolwiek, to tyle co nic.   Mam ciągle nadzieję, na przyzwoite zakończenie . Na razie w sprawie psów z Kaszub , czekam - od maila do maila, jedni przekazują sprawę drugim, trzeba pisać, przypominać się, prosić . Kolejny pies/kolejna gmina -  długo cisza, potem piszą, żeby im podać dokładny adres, ulice , numer domu , bo podobno nie ma numeru 1 w podanej  przeze mnie wsi ...  3 następne psy  - kolejna gmina  - wysłany mail w sprawie, po kilku dniach dostałam notatkę służbową z kontroli o którą prosiłam . Odpowiedź taka , jakiej się spodziewałam , albo i gorsza, bo jeśli ślepa, bezduszna gmina jest w stanie dostrzec i napisać , że zalecono poprawe kondycji i zdrowia psa , to musi być w naprawdę w nie najlepszym stanie - o to się martwie - poszedł drugi mail w sprawie rekontroli . Najprościej i można wierzyć że skuteczniej, byłoby zgłosić sprawe organizacji, co też uczyniłam natychmiast po powrocie z drogi, tyle że organizacja do której zgłaszałam psy , ma na wszystko wywalone - zdziwiona nie jestem, bo co niektórym najlepiej wychodzi nic nie robienie i zbiórki. Wnętrzności mi się wywracają, jak widzę, ile z każdego kąta ciągną karmy i funduszy a robią wielkie gówno , a inni (mówię ogólnie)szarpią się z codziennością, żeby pomagać , chociaż możliwości pomocy skończyły się 5 psów temu 😞


Ale wiesz co Limonko? , tak jak Ty starasz się cieszyć z tych zwierzaków które uratowane, grzeją futerka w ciepłych domach, tak Ja cieszę się  (mimo wszystko ), że cokolwiek się wydarzyło . Wieś to wieś, są ludzie, są w oknach domów ciekawskie oczy , są  plotki,...Wieści szybko się rozchodzą a jak zacznie się gadanie, ze Gmina była u tych spod 7 , 16 i 37 sprawdzać czy buda ocieplona, czy łańcuch długości zgodnej z przepisami itd, to jest marna nadzieja , że ktoś pomyśli nad tym, co się u niego na podwórku dzieje , a żeby wstydu nie było i o nim nie plotkowali jak on teraz o innych, to może takim to przypadkiem, psu poprawi warunki .  Nawet jeśli to będzie jeden pies na całą wieś, któremu uszczelnią budę i woda nie będzie się lała do środka , włożą słomy, to warto poświęcić na to, każdy czas i wszystkie zszarpane nerwy.


W tym samym czasie co w sprawie powyżej, pisałam do gmin , które wysyłają swoje psy do jednej z prywatnych krain szczęśliwości, gdzie psy, które siedzą za kratami po 3 - 5 lat , nie mają nawet jednego zdjęcia. Dowiedziałam się z odpowiedzi na moje pytania do gminy , że psy bez zdjęć, to takie, które nie miały kontaktu z człowiekiem i potrzebują resocjalizacji  Odpowiedzi obu, były bardzo zbliżone, ale o ile na gmine Szubin nie ma lekarstwa , to ta druga , szybko postarała się o to, żeby każdy  pies z jej terenu , tkwiący w schronisku, miał zdjęcie . I tak po kilku latach od odłowienia, nieistniejące psy, zostały chociaż w ten symboliczny sposób , przywrócone światu. Wniosek - warto, warto widzieć psy niewidzialne dla setek przejeżdżających drogą samochodów , warto czasem "zabłądzić" i zajrzeć jakie nieszczęście kryje się za zakrętem bocznej drogi, warto pisać, zgłaszać, truć i nie odpuszczać . Bez tego nie mają szans na ratunek a oczy szeroko otwarte i garść dobrej woli , mogą uratować życie .


Wracając na nasze podwórko  - wszyscy cali i w komplecie.
Amos zaptrzyjaźniony z tramalem, nie poddaje się życiu, ogromną ma wole bycia na tym świecie, czasem mnie samą zadziwia swoją siłą . 
Łaciczka trochę zmarniała,sierść zaczęła z niej lecieć garściami , pewnie posypały się wyniki ,Matyldzie dokuczają mocno niesprawne płuca , Farelka coraz częściej sika  pod siebie - może guz się jeszcze bardziej  rozrósł i jest jakiś ucisk na pęcherz . Wszystkie trzy,  powinny udać się na badania .


Nie wiem jak to jest u Was , ale ten rok jest ciężki a szykuje się jeszcze gorszy. Czuję ogromną różnicę w utrzymaniu zwierząt, w porównianiu do lat poprzednich. Kiedyś bywało ich znacznie więcej a było łatwiej, teraz jest  tylko dziewiątka a koszty utrzymania, leczenia i leków, wgniatają mnie w ziemie.  I teraz ten najgorszy okres a gaz poszybował w górę jak szalony . W zeszłym roku za butle z gazem, płaciłam 45 zł , w tym roku płacę 70 zł (na razie ) a butli m-cznie potrzebuje 6 , żeby w domku, gdzie mieszka Lunka i Amos , utrzymać  przez całą dobe stałą temperaturę, żeby mieszkały w warunkach w jakim powinny. Ogrzewanie , mięso , którego dzień w dzień potrzeba kilka ładnych kilogramów   -  kosmiczne ceny . Wspomnieniem zostały czasy , kiedy robiłam systematycznie, duuuże zamówienia w sklepach internetowych,  psy wcinały suche karmy z górnych półek, dobre puszki robiły za przerywniki między gotowanymi kolacjami, na stanie zawsze były jakieś smaczki .


I na koniec coś z nowinek - takie teraz ptaki przylatują na dokarmianie :

e960110524373ffcgen.jpg

a16e88c35e70298agen.jpg


-  każdy ranek, zaczynam od karmienia wróbli, sikorek, rudzików , kosów i połowy przylatującego lasu, chociaż tego lasu wcale blisko nie ma, to jak tylko spada mocno temperatura, albo przysypuje śniegiem, droge do miejsca z żarełkiem, znajdują wszyscy (chociaz tu udało się uchwycić tylko wróble , i tylko kilka 🙂 )
I tak sobie siedzę wczoraj i patrzę, a tu nowy, dziwny głodomorek - nikt nic nie wie, nikt nie zna, nikt nie słyszał i nic nie widział . Kotka wystraszona na maksa a patrząc na to, jak łapczywie zlizywała resztki po ptakach, bardzo była głodna. Próby nawiązania kontaktu, spełzły na niczym , tempo ucieczki miała szybsze, niż  ptaki na widok psów. Przychodziła jeszcze 3 razy i 3 razy ze złapanym jedzeniem uciekała w popłochu. Wieczorem  w psiej pustej budzie, gdzie do tej pory leżą dry bedy Kamusi ,więc jest miękko i ciepło, namierzyła ją Pola , niestety. NIe wiedziałam , ze tam siedzi, buda jest tak zbudowana, że trzeba się trochę nawyginać, żeby zajrzeć do środka . Schowała się sierota przed mrozem , ale wystraszona widokiem i ujadaniem psa, uciekła i już nie wróciła . I tak tu jest z kotami u nas - moje średnio sympatyczne psy i pomoc kotom , nie idą w parze. Mam nadzieję, że sierota jeszcze wróci i że jakimś cudem uda się ją złapać.

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.12.2021 o 13:21, katakka napisał:

Kotka wystraszona na maksa a patrząc na to, jak łapczywie zlizywała resztki po ptakach, bardzo była głodna. Próby nawiązania kontaktu, spełzły na niczym , tempo ucieczki miała szybsze, niż  ptaki na widok psów. Przychodziła jeszcze 3 razy i 3 razy ze złapanym jedzeniem uciekała w popłochu. Wieczorem  w psiej pustej budzie, gdzie do tej pory leżą dry bedy Kamusi ,więc jest miękko i ciepło, Schowała się sierota przed mrozem , ale wystraszona widokiem i ujadaniem psa, uciekła i już nie wróciła . Mam nadzieję, że sierota jeszcze wróci i że jakimś cudem uda się ją złapać.

Ja też mam nadzieję, że może wróci ....

Mam też nadzieję, że spędzicie święta, a potem przywitacie Nowy Rok w pełnym składzie .....

Wszystkiego dobrego dla Was i czterołapych, wszystkiego tego, czego pragniemy zawsze dla naszych ukochanych przyjaciół,  - by były z nami, zdrowe i szczęśliwe jak najdłużej :-))

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 23.12.2021 o 13:56, limonka80 napisał:

Ja też mam nadzieję, że może wróci ....

Mam też nadzieję, że spędzicie święta, a potem przywitacie Nowy Rok w pełnym składzie .....

Wszystkiego dobrego dla Was i czterołapych, wszystkiego tego, czego pragniemy zawsze dla naszych ukochanych przyjaciół,  - by były z nami, zdrowe i szczęśliwe jak najdłużej :-))

Limonko, serdeczne dzięki za wsparcie dla futer :):)

Jesteśmy w pełnym składzie, ledwo, ale jesteśmy....

 

e2b282c40a2f2e04gen.jpg

4766b6e792d01a3cgen.jpg

gościnnie, świątecznie 🙂 -

dcf0925f1736aa98gen.jpg

082efe1c21f92afcgen.jpg

poświąteczna wycieczka krajoznawcza , MIsia i Matylda 🙂

d743d92623fde35fgen.jpg

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 31.12.2021 o 20:15, katakka napisał:

Jesteśmy w pełnym składzie, ledwo, ale jesteśmy....

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !!! Twoje życzenia ze zdjęcia zawsze aktualne, oby w tym roku  wielu psom się spełniły ....

Amosik widzę słabiutki .... tak spokojnie wygląda jak śpi ....

Najpiękniejsze kanapy to takie jak Twoja, gdzie pokotem leży kilka futer 🙂 Żaden model Klera nie może się z tym widokiem równać :-))

A Łaciczka - cudowna jak zawsze, choć te dwa zdjęcia obrazują jak czas zmienia wszystko czego dotknie  ....

Spojrzenie nieobecne, bezradne, pyszczek pobielał, nawet te śliczne czarne brewki zniknęły wśród bieli, ale mimo to Łaciczka wciąż jest, trwa i mam nadzieję że jeszcze długo czas jej nie pokona, tak jak i reszty stada.

Trzymajcie się :-))

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...