Jump to content
Dogomania

S.O.S. sunia spod lasu, teren Wojtyszek- odlowiona z 7 szczeniakami! 6 szczeniaczków już w DS, 1 szczeniak i mama zostają gdzie są...


kiyoshi

Recommended Posts

Co do przepisów  - zabrania się także chowu i hodowli psów i kotów w celach handlowych poza zarejestrowanymi organizacjami. A to, co robi obecna opiekunka pozostałych szczeniąt i suki, to właśnie chów. Czyli może się nimi opiekować, ale nie może sprzedawać. Zresztą - ja nie jestem prawnikiem, być może tu jest jeszcze inna interpretacja.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nawet nie wiem co napisać :(. Nie działaj pochopnie, nie rób nic na już.  Pośpiech to bardzo zły doradca. Gdybyś chciała pogadać to dzwoń o każdej porze. 

Trzeba zacisnąć zęby i doprowadzić sprawę do końca, czyli spróbować zabrać chociaż szczeniaki, może się uda. Jak tego nie zrobisz to będziesz się zamartwiać, czy nie dzieje się im krzywda. Może do tej Pani lepiej by było żeby  zadzwonił mężczyzna chcący zaadoptować psa, umówić się na wizytę, mieć z sobą od razu druk umowy, wypełnić i zabrać psiaka. Nie wiem co, ale coś trzeba obmyślić. 

Podobno jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Może jakaś osoba chcąca zaadoptować psiaka  z wdzięczności za opiekę zaproponowała by "jakiś" grosik - może wtedy Pani byłaby bardziej życzliwa? Bo teraz to już nie ma co się bawić w uprzejmości - walczy się tak jak pozwala przeciwnik. 

Link to comment
Share on other sites

Ja tu jeszcze przypomnę o suni.Przecież sunię trzeba wysterylizować obojętnie czy zostanie u pani czy nie bo powtórzy się historia ze szczeniakami.Ciężko to wszystko ogarnąć ale nie ma wyjścia,trzeba załatwić sprawę do końca.Jeżeli chodzi o umowy to umowy są na kiyoshi a więc nie do przekazania pani bo niby dlaczego umowa ma leżeć u pani jak nie jest na nią.Umowę ma mieć kiyoshi i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo przykre wieści i strasznie ciężki tydzień :( Kiyoshi, jestem z Tobą. Patmol bardzo dobrze pisze.

Umów pani Ania nie ma prawa się domagać, bo tam są dane wrażliwie, a ja nie życzyłabym sobie, żeby moje dane przechodziły z rąk do rąk, jestem na tym punkcie wyczulona i sama trzymam umowy w jednym miejscu, aby nie dostały się w drugie czy trzecie ręce. Uważam, że to też kwestia budowania zaufania ludzi, bo jak dowiedzą się, że ktoś poza Tobą ma ich dane i się im naprzykrza (a nie wiemy, co narodzi się w głowie pani Ani) to więcej psa nie adoptują...

Ta sytuacja przypomina mi sytuację z karmicielką dzikusków: Moriska, Tinki, Liki i Murzynka (Gucia). Była bardzo zatroskana, codziennie jeździła do psów i w rozmowie ze mną mówiła, że to nierealne, aby psy opuściły to miejsce, ale byłoby świetnie... a jak przyszło co do czego to utrudniała łapanie psów przez Jamora, specjalnie je karmiła o innej porze i próbowała odgonić... skończyło się awanturą i późniejsze łapanie Morisa było ukrywane. Karmicielka też uważała, że psom zrobi się krzywdę w bloku i nasłuchała się od kogoś, że nie dość że psy będą uśpione to za to dostanę (dostaniemy - ludzie zaangażowani w pomoc) duże pieniądze... to prosta kobieta... inaczej rozumiałyśmy pomoc. Dlatego wiele rzeczy trzeba było robić w tajemnicy przed nią, przyjechać i zabrać psy. Myślę, że p. Ania też inaczej rozumie pomoc i dobrostan psów :( Szkoda tylko, że skończyło się taką akcją. Brr, aż mam ciarki.

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, seramarias napisał:

Kiyoshi ja to bym się porządnie zastanowiła, czy te umowy  kopiować i przekazać tej Pani. Tam są dane dot. osób adoptujących, jeśli nie masz ich zgody na udostępnianie tych danych to dość ryzykowne w związku z RODO. Tak przynajmniej mi się wydaje, myślę, że warto przemyśleć tą kwestię, żebyś sobie dodatkowych kłopotów nie narobiła.

dziękuje, już kilka osób tutaj o tym pisało..nie przekaże jej umów...dostała numery telefonów.

17 godzin temu, b-d napisał:

Czytam od dawna. Przyznam, że nic już z tego nie rozumiem :-(

Z jednrj strony wygląda to tak,  jakby Pani bardzo się martwila o dalszy los szczeniaczków i stąd być moze takie dzisiejsze zachowanie. Z drugiej strony zniknięcie lepszej karmy i zastąpienie jej taką (...) marketową plus mleko, buda, potencjalne oddanie na łańcuch ? Nie rozumiem.

A jesli chodzi o podejrzenia Tianku, to chyba nie, bo najdziwniejsze jest w tym wszystkim zachowanie córki Pani. O co chodzi córce Pani? Bo jeśli Pani miałaby wahania nastroju, to chyba córka Pani staralaby się łagodzic sytuację i chyba byłaby za tym, żeby matka oddała dodatkowy "inwentarz". Kiyoshi, a ta córka Pani to zna Ciebie dobrze - w sensie - czy wie, że zajmujesz się wyciąganiem psich bid ze schronów, pomaganiem... itd. Czy ogolnie mówiac - wie jak to wygląda, czy z tej strony może się nie orientuje o Twojej działalności, że robisz to z dobroci serca, a nie w innych celach? Bo wiesz  - może tak jest, że niby znasz kogoś z pracy, bo siedzi obok, ale o życiu prywatnym nic nie wiesz .

Co do przekazywania umów, to przekazalbym kopie koniecznie z zamazanymi (zasłoniętymi) danymi adoptujących. 

Przepraszam, że się wtrącam. Współczuję tej całej historii - szkoda szczeniaczków i suczki, no i Twojego zdrowia.

 

dziękuje, że zaglądasz...dokładnie  tak to wygląda...trudno zrozumieć Pania bo jest tyle sprzeczności:(

Jeszcze trudniej jest mi zrozumieć jej córke- owszem znamy się bardzo dobrze od blisko 6 lat (w lutym minie) prawda jest taka że byłam jedyną osobą, która zawsze stała w pracy po jej stronie....chyba dlatego najmocniej jakoś to przezywam...bo od początku czułam że się wplątam tam w problemy, broniłam się, nawet poprosiłam inną koleżanke by tam pomogła z łapaniem tej suni itd., ale po jednym spotkaniu z Panią Anią ta znajoma-wolontariuszka, powiedziała, że nie będzie miec czasu.... Córka zna doskonale moje dzaiłania w schronisku. Czesto pytała jakie mamy psy, chwaliła jak mamy czysto w schronisku itd oglądała zdjęcia i filmiki z adopcji, zawsze się cieszyła, doceniała...Od wielu lat wiedziała w jaki sposób szukam domów itd. jeden nawet piesek którego wydałam do adopcji mieszka dwa bloki od niej i czasem go dla mnie z okna obserwuje....

Nie jestem w stanie pojąć jej zachowań. też sądziłam, że będzie próbowała rozsądnie tlumaczyć, a tymczasem jest dokładnie na odwrót...Przecież to ona do diabła mnie tam ściągnęła błagając, żeby żaden dodatkowy pies nie został u mamy....

One obie są samotnymi kobietami, spotykaja się tylko w wekendy, pewnie teraz im spasowało mieć wspólnego wroga ...tak myśle- nawzajem się nakręcają i wymyślaja....będa musiały powrócić do dokuczania sobie nawzajem skoro to lubią...ja juz tam nie pojawie się nigdy...

 

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, Patmol napisał:

ależ są - oddajesz je chyba do adopcji jako właściciel?  co jest w umowach adopcyjnych?

jak je teraz zostawisz to je porzucisz

a pani Ani tylko je przechowuje dla Ciebie  - zawarłyście ustną umowę przechowania -  https://www.arslege.pl/kodeks-cywilny/k9/s2040/

Przez umowę przechowania przechowawca (pani Ania) zobowiązuje się zachować w stanie nie pogorszonym rzecz ruchomą (szczeniaki) oddaną mu na przechowanie.

Składający (  czyli TY)  może w każdym czasie żądać zwrotu rzeczy oddanej na przechowanie.

dobrze to ujęłaś....dokładnie tak było, tylko nie miałam pojęcia że jest coś takiego prawnie uregulowane....

Szczeniaki oddaje do adopcji jako tymczasowy opiekun....i tak tez suatliłam z Panią Ania w czasie rozmowy...ona chciała te szczeniaki zgłosić do gminy, bo prawnie to musi być jakoś uregulowane...wtedy jej powiedziałam, że ja przejmuje na siebie odpowiedzialność, podpisuje umowy z chętnymi jako dotychczasowy opiekun, w umowie zawieram warunki w tym konieczność sterylizacji (co sprawdze w przeciągu roku), domy wszystkie mają wczesenij wizyty wolontariuszyz danego terenu, którzy też potem doglądają psów...

Wszystko to jej bardzo dokładnie tłumaczyłam i wydawało się, że jest zadowolona, że wszystko rozumie....ale to było 19tego w drodze na szczepienia z małymi

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Ta sytuacja przypomina mi sytuację z karmicielką dzikusków: Moriska, Tinki, Liki i Murzynka (Gucia). Była bardzo zatroskana, codziennie jeździła do psów i w rozmowie ze mną mówiła, że to nierealne, aby psy opuściły to miejsce, ale byłoby świetnie... a jak przyszło co do czego to utrudniała łapanie psów przez Jamora, specjalnie je karmiła o innej porze i próbowała odgonić... skończyło się awanturą i późniejsze łapanie Morisa było ukrywane. Karmicielka też uważała, że psom zrobi się krzywdę w bloku i nasłuchała się od kogoś, że nie dość że psy będą uśpione to za to dostanę (dostaniemy - ludzie zaangażowani w pomoc) duże pieniądze... to prosta kobieta... inaczej rozumiałyśmy pomoc. Dlatego wiele rzeczy trzeba było robić w tajemnicy przed nią, przyjechać i zabrać psy. Myślę, że p. Ania też inaczej rozumie pomoc i dobrostan psów :( Szkoda tylko, że skończyło się taką akcją. Brr, aż mam ciarki.

i tu Tysiu trafiłas...to co opisujesz z karmicielką najbardziej mi przypomina obecną sytuacje....ten sam schemat myślenia...

małe mogą być nawet na łańcuchu u sąsiada, ale na oku...a nie żeby obcy mieli wywieść....bo na pewno cos knują....

 

no...w sumie knują....spróbuje mimo wszystko znaleśc domy do konca, ale zdanie podtrzymuje- moja noga w tamtym wariatkowie juz nie postanie

 

DZIĘKI KOCHANI ZA WSZYSTKO

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

3 godziny temu, kiyoshi napisał:

ś

3 godziny temu, kiyoshi napisał:

 moja noga w tamtym wariatkowie juz nie postanie
 

 

 

  nigdy nie mów nigdy 

2f51416acc12a6842d3df8ec1d69bbf0.gif    przecież (i to piszę bez ironii) jesteś za anioła dla tych szczeniaków ;innego nie mają

jak córka pani Ani miała jakiś dług wdzięczności wobec Ciebie - no to nic dziwnego, że musiała na Tobie odreagować - czy miało to sens czy nie - zawsze jakoś tak jest

odreagowała,rachunek wyrównany,to teraz będzie z górki

3 godziny temu, kiyoshi napisał:

Jeszcze trudniej jest mi zrozumieć jej córke- owszem znamy się bardzo dobrze od blisko 6 lat (w lutym minie) prawda jest taka że byłam jedyną osobą, która zawsze stała w pracy po jej stronie....

 

 

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, b-d napisał:

O rany, Kiyoshi... tyle pracy, załatwiania, dojazdów, tyle serca włożyłas i takie "podziękowanie".

Ale mimo tych kłód, które miałaś rzucane pod nogi tak wiele zrobiłaś...

dziękuje za miłe słowa...mój mąz też podobnie ta sytuacje skomentował...

 

ale mam dobre wieści...Pamiętacie, pisałam wczoraj że dałam numer do Pani Ani pewnej Pani Kamili z Poznania...nie liczyłam że sie uda...o domu wiem mało, tyle że to dom z ogrodem, dwóch synów nastoletnich i wczesniej w domu był labek od szczeniaka, dlatego Pani od razu się uśmiechnęła, że dobrze wie co to szczeniak. Wczoraj wieczorem podesłałam jej zdjęcia dwóch brązowych suniek które zostały....

I przed chwilą z głupa napisałam do niej ...a ona odpisuje, że MAJA JUZ SUNIE....i zdjęcie...zobaczcie TO STRACHULKA...ma dom!! niestety nie wiem czy Pani podpisała jakąkolwiek umowe, ale ważne, że sunia nie trafi na żadne gospodarstwo, na pewno będzie zaopiekowana. Mała dostała na imie Kluseczka <3 i podobno bardzo się boi....ale będzie dobrze :)

<3

5d737e15fd46.jpg

 

  • Like 6
Link to comment
Share on other sites

Jakoś tak przeważnie jest, ze jak się bardzo dużo robi; to ta druga strona jeszcze przywali.

Jak się nie chce oberwać to  trzeba albo drugą stronę zmuszać, żeby tez dużo robiła albo udawać, że się niewiele robi. I równowagi pilnować.

To jest i w układach rodzinnych,i  w pracy, i przy dzieciach (jak rodzice zyły sobie wypruwają, a dzieci nic nie robią;  ). Jak  się nieproporcjonalnie więcej zrobi niz druga strona,i ta druga strona  to wie - to  przywali w jakiejś formie na 99 procent. Lepiej być na to przygotowanym psychicznie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 1.12.2019 o 18:42, Patmol napisał:

Jakoś tak przeważnie jest, ze jak się bardzo dużo robi; to ta druga strona jeszcze przywali.

Jak się nie chce oberwać to  trzeba albo drugą stronę zmuszać, żeby tez dużo robiła albo udawać, że się niewiele robi. I równowagi pilnować.

To jest i w układach rodzinnych,i  w pracy, i przy dzieciach (jak rodzice zyły sobie wypruwają, a dzieci nic nie robią;  ). Jak  się nieproporcjonalnie więcej zrobi niz druga strona,i ta druga strona  to wie - to  przywali w jakiejś formie na 99 procent. Lepiej być na to przygotowanym psychicznie.

wiele razy czytałam ten twój wpis i jest w nim wielka mądrość...chyba własnie tak jest, a ja jestem taką "Zosią samosią" która dużo na siebie bierze i może przez to innych jakoś zniechęca czy "przewrotnie" przytłacza zamiast odciążyć...Wezme sobie do serca i spróbuje działać troszke inaczej w przyszłości...

Dnia 1.12.2019 o 20:16, Poker napisał:

Super  ,że malutka już u siebie.  p.Anna jednak wydała ją , to dobrze wróży , że ostatnią maluchę też wyda. Gorzej z Lulu.

Czy Lulu jest ogłaszana?

tak...mysle, że jeśli znajde dobry dom dla Pipi to Pani tez ją wyda...zwłaszcza gdy mnie tam nie będzie ;)

Lule ogłaszam...ale nie zapominajmy, że jest opcja dla niej domu u rodziny Imbirka...wszystko zlezy od Pani...jesli postanowi Lule zostawić, to ja ostatecznie...nie będe stała na drodze, sunia nie będzie miała tam źle, a w razie czego nawet za kilka lat będę mogła ją "przejąć",...a może przyjąć do siebie...kto wie jak się zycie ułoży....to cudna po prostu sunia <3

Dnia 1.12.2019 o 21:06, agat21 napisał:

Cudnie, że Kluseczka w dobrym domu! Wielki kamień z serca, co? :)

tak, żałuje tylko, że nie były wizyty PA i że nie podpisałam umowy :( ale postaram się czasem skontaktowac z Panią Kamilą i pytać tez o tą sunie.zwłaszcza że to moje "oczko w głowie" było...:)

 

KOchani...chciałam wszystkim z całego serca podziękować. Wiele osób pomogło mi jakoś ogarniać temat:) maluszki maja ciepłe i dobre domy, będe tutaj wstawiać co jakiś czas wieści ...

Mysle, że nie ma sensu przetrzymywac zebranych tu pieniązków...a jest to sporo bo ponad 600 zł...przeglądałam dzisiaj dogo i są dwie psie rodzinki w trudnej sytuacji, wymagające dużych nakładów. Proszę może darczyńców by wypowiedzieli sie, czy zgodzą się te pieniążki przekazac w wiekszości np. tej rodzince??

https://www.dogomania.com/forum/topic/350990-suczka-marta-i-jej-6-cioro-dzieci-w-wielkiej-potrzebie/

 

?? a może jakies inne małe są w potrzebie?? mysle, że byłoby najbardziej fair, żeby jedne szczeniaki pomogły kolejnym...na karme, szczepienia itd....

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Lule ogłaszam...ale nie zapominajmy, że jest opcja dla niej domu u rodziny Imbirka...wszystko zlezy od Pani...jesli postanowi Lule zostawić, to ja ostatecznie...nie będe stała na drodze, sunia nie będzie miała tam źle,

Iza a sterylka ? Żeby przy następnej cieczce historia się nie powtórzyła :(

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, mdk8 napisał:

Iza a sterylka ? Żeby przy następnej cieczce historia się nie powtórzyła :(

Wiem Małgosiu...ale obie Pani są na tyle swiadome, że wiedzą jakie będa konsekwencje braku zabiegu...Ja nie moge wchodzić w butami w czyjeś życie :( pani Ania miała wczesniej sunie Muszke która była sterylizowana, więc wie o co chodzi ...

Pytałam ostatnio przed odjazdem co zamierza z sunią, powiedziała, że zostaje u niej... więc moja "misja" się kończy...zostałam że tak powiem oddelegowana...:(

Link to comment
Share on other sites

Nie czytałam ostatnich paru stron na bieżąco, nie dałam rady, ale nadrobiłam to dzisiaj i  czytałam pełna skrajnych emocji - złości na opiekunkę za paskudne zachowanie, strachu, że zostaje tam 2 maluszki  i wreszcie radości, ze wszytko tak dobre się skończyło.

Słowa uznania dla Ciebie kiyoshi za cierpliwość, upór i siłę - uratowałaś te małe życia i teraz tylko to się liczy:).

Maluszkom życzę dużo miłości, kiyoshi odpoczynku,  chociaż w tej działalności będzie  to b.trudne...

Oby jeszcze udało się ze sterylką suni.

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, kiyoshi napisał:

KOCHANI, CZY MOGE ZAMÓWIC DLA JAAGI WOREK JOSERA FAMILY z tych pieniążków co tutaj mamy?? dla tej rodzinki z wątku? prosze.... (cena 154 zł)

https://www.dogomania.com/forum/topic/350990-suczka-marta-i-jej-6-cioro-dzieci-w-wielkiej-potrzebie/page/2/?tab=comments#comment-17548787

 

A jak to działa, jak zostały pieniądze? Czy wszystkie osoby  wpłacające muszą wyrazić zgodę ? Te maluchy biedne są bardzo :(.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Tola napisał:

Nie czytałam ostatnich paru stron na bieżąco, nie dałam rady, ale nadrobiłam to dzisiaj i  czytałam pełna skrajnych emocji - złości na opiekunkę za paskudne zachowanie, strachu, że zostaje tam 2 maluszki  i wreszcie radości, ze wszytko tak dobre się skończyło.

Słowa uznania dla Ciebie kiyoshi za cierpliwość, upór i siłę - uratowałaś te małe życia i teraz tylko to się liczy:).

Maluszkom życzę dużo miłości, kiyoshi odpoczynku,  chociaż w tej działalności będzie  to b.trudne...

Oby jeszcze udało się ze sterylką suni.

dziękuje Tolu... tak, tez bym chciała jeszcze pomóc przy sterylizacji suni, ale z drugiej strony wiem na 99% że ta Pani sobie sama poradzi

Luli nikt tam krzywdy nie zrobi...z kolei Pipi- szczeniak który został, to absolutnia ulubienica Pani, więc w najgorszym razie pewnie też ją zostawią...ale sądze, że do 2 tygodni znajde jej dom i nie będzie problemu.

Ciesze się natomiast bo czytałam na wątku Twojej Fionki, że - szykuje się dla niej dom :) ale...była jednak w ciązy- dobrze że udało się jej pomóc, bo pewnie zimy ani ona ani małe nie przetrwałyby na "wolności"....

4 godziny temu, jankamałpa napisał:

A jak to działa, jak zostały pieniądze? Czy wszystkie osoby  wpłacające muszą wyrazić zgodę ? Te maluchy biedne są bardzo :(.

chciałabym poczekac aż się też inne osoby wypowiedzą. Może jeszcze jakiś watek znajdziemy potrzebujących.

Na razie na szybko kupiłam dla Jaagi i dwóch rodzinek u niej worek 15 kg Josera Family...jak dojdzie do Jaagi to myśle, że potwierdzi tez tutaj. To jest na pewno najpotrzebniejsze, żeby psiaki miały pełne brzuszki.

Link to comment
Share on other sites

kyioshi, rób z pieniędzmi co uważasz. Ja jednak myślę , że oprócz pomocy dla suniek ze szczeniaczkami, przyda się też grosz na opłacenie hoteliku Kori.  Chętnie z kasy uzyskanej z mojego bazarku 200 zł bym przeznaczyła na szczeniaki , a resztę na Korusia.

Link to comment
Share on other sites

Dziś ma dzwonić do Pani Ani rodzina zainteresowana adopcja Pipi..dom sprawdzony z Gniezna.

Poprosiłam Pana, żeby dał mi znać, czy ją adoptują, czy zostaje gdzie jest czy jak to się potoczy...więc w wekend pewnie będzie można zakończyć ten watek ostatecznie... 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...