morris91 Posted September 25, 2019 Share Posted September 25, 2019 Witajcie serdecznie! Zwracam się do Was w sprawie mojego 13 letniego labradora z prośbą o poradę i opinie. Mianowicie w obecnej chwili pies ma zdiagnozowanego guza złośliwego na łapie (nie chcemy poddawać go chemioterapii w tym wieku), podejrzenie demencji starczej, zwyrodnienie kręgosłupa, problemy ze słuchem i wzrokiem. Stale obecnie przyjmuje: - karsivan - amantix - synoquin - carprophen - neurovit - syrop aptus apto-flex - wdrażamy forthyron na tarczyce Największym problemem jest to, że pies bardzo często dyszy, popiskuje nerwowo, czasami szczeka z niewiadomych przyczyn, snuje się po mieszkaniu, nie potrafi sobie znaleźć odpowiedniej pozycji (czasami kręci się 10 razy wokół siebie, aż się położy), ma spuszczony ogon, ewidentnie go boli najpewniej kręgosłup. Zdarza mu się spaść ze schodów, ma bardzo słabe tylnie nogi, czasami się na nich chwieje, potyka i upada. Ciężko mu wstawać i stać na łapach. Niestety leki, które otrzymuje nie niwelują w pełni jego niepokoju i bólu. Czy macie jakieś porady i sugestie, co robić by psisko się nie męczyło i nie cierpiało? Czy jest jakaś nadzieja i ratunek? Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bou Posted September 25, 2019 Share Posted September 25, 2019 7 godzin temu, morris91 napisał: Czy macie jakieś porady i sugestie, co robić by psisko się nie męczyło i nie cierpiało? Czy jest jakaś nadzieja i ratunek? Myślę,że wiesz co byłoby dla Seniora najlepszym rozwiązaniem....rozumiem też,że szukasz słow,które może w czymś pomogą... Morris...13 lat Pies był Waszym przyjacielem,nie zawiedz go,on Ci bezgranicznie ufa,nie skazuj na cierpienie,nie patrz jak się męczy,ta droga prowadzi do nikąd...Psisko zasłużyło,żeby odejść bez bólu,żeby sie od niego uwolnić.Tylko Ty możesz mu pomóc...Choroba nowotworowa u Twojego przyjaciela jest wyrokiem śmierci...Pomóż mu nie cierpieć......................Myśl o nim,nie o swoich uczuciach,to on jest teraz wazniejszy od tego co Ty czujesz....A przede wszystkim,zanim podejmiesz decyzję co dalej - natychmiast zażądaj od weta silnych leków p/bólowych - nie ma ich na liście środków,które pies przyjmuje,to karygodne.... Dużo siły ci życzę i - odwagi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dwbem Posted September 25, 2019 Share Posted September 25, 2019 Zgadzam się z Bou, niedawno pożegnałam swoją 14-letnią rottkę, nie miała raka, po prostu w pewnym momencie przestała chodzić i jeść, pomogłam jej odejść w spokoju i nie cierpieć mimo, że ja cierpię do dziś. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
morris91 Posted September 25, 2019 Author Share Posted September 25, 2019 1 godzinę temu, bou napisał: Myślę,że wiesz co byłoby dla Seniora najlepszym rozwiązaniem....rozumiem też,że szukasz słow,które może w czymś pomogą... Morris...13 lat Pies był Waszym przyjacielem,nie zawiedz go,on Ci bezgranicznie ufa,nie skazuj na cierpienie,nie patrz jak się męczy,ta droga prowadzi do nikąd...Psisko zasłużyło,żeby odejść bez bólu,żeby sie od niego uwolnić.Tylko Ty możesz mu pomóc...Choroba nowotworowa u Twojego przyjaciela jest wyrokiem śmierci...Pomóż mu nie cierpieć......................Myśl o nim,nie o swoich uczuciach,to on jest teraz wazniejszy od tego co Ty czujesz....A przede wszystkim,zanim podejmiesz decyzję co dalej - natychmiast zażądaj od weta silnych leków p/bólowych - nie ma ich na liście środków,które pies przyjmuje,to karygodne.... Dużo siły ci życzę i - odwagi. Dziękuję.. ciężka sprawa bardzo. O jakich lekach np. mówisz? bo nie dostaliśmy nic poza tym od weta i mówił że nic więcej nie ma. Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bou Posted September 25, 2019 Share Posted September 25, 2019 21 godzin temu, morris91 napisał: O jakich lekach np. mówisz? O silnych p/bólowych!Przecież pies cierpi...i będzie cierpiał nadal,a te leki na krótko ,ale jednak - zniwelują nieco ból. Morris - kochasz psa...pozwól mu odejść w Twoich ramionach,bez męki umierania na raka... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hanka112 Posted November 1, 2019 Share Posted November 1, 2019 Dnia 25.09.2019 o 11:09, morris91 napisał: Witajcie serdecznie! Zwracam się do Was w sprawie mojego 13 letniego labradora z prośbą o poradę i opinie. Mianowicie w obecnej chwili pies ma zdiagnozowanego guza złośliwego na łapie (nie chcemy poddawać go chemioterapii w tym wieku), podejrzenie demencji starczej, zwyrodnienie kręgosłupa, problemy ze słuchem i wzrokiem. Stale obecnie przyjmuje: - karsivan - amantix - synoquin - carprophen - neurovit - syrop aptus apto-flex - wdrażamy forthyron na tarczyce Największym problemem jest to, że pies bardzo często dyszy, popiskuje nerwowo, czasami szczeka z niewiadomych przyczyn, snuje się po mieszkaniu, nie potrafi sobie znaleźć odpowiedniej pozycji (czasami kręci się 10 razy wokół siebie, aż się położy), ma spuszczony ogon, ewidentnie go boli najpewniej kręgosłup. Zdarza mu się spaść ze schodów, ma bardzo słabe tylnie nogi, czasami się na nich chwieje, potyka i upada. Ciężko mu wstawać i stać na łapach. Niestety leki, które otrzymuje nie niwelują w pełni jego niepokoju i bólu. Czy macie jakieś porady i sugestie, co robić by psisko się nie męczyło i nie cierpiało? Czy jest jakaś nadzieja i ratunek? Pozdrawiam Och, jak bardzo rozumiem co czujesz.... 3-ego października pożegnałam swoją Torisię , 15 -letnią labradorkę. ... Podobnie, jak Twój piesek miała raka (też łapki) , a ja, tak samo jak Ty, za wszelką cenę szukałam dla niej ratunku. Mimo tego, że można powiedzieć dożyła labradorowego maksa....Ale to wcale nie pomagało... Dlatego tak dobrze Cię rozumiem. Nawet , kiedy mój piesek nie był w stanie samodzielnie wyjść na dwór , a ja karmiłam ją z ręki , nadal walczyłam o następny dzień razem. Wtedy przeczytałam gdzieś mądre słowa (nie pamiętam niestety gdzie),że póki walczysz z psem o psa to jest ok. Jeśli zaczynasz walczyć o psa dla siebie...No właśnie. Wreszcie podjęłam tą ekstremalną decyzję....I wiesz, nawet kiedy przyjechał do domu weterynarz (szczęśliwie moja dobra znajoma), jeszcze do ostatniej chwili pytałam , czy można jeszcze jakoś pomóc mojej suni...Odpowiedź była bolesna, ale dziś wiem , że słuszna. Do ostatniej sekundy zastanawiałam się, czy nie za wcześnie, dziś dręczy mnie myśl, czy nie za późno.... Miała dobrą śmierć, odeszła z głową na moich kolanach, otoczona rodziną. We własnym domu. Zanim przyjechała firma , żeby zabrać ją do kremacji, była w domu jeszcze godzinę. Dziś jest z nami pod inną postacią, w niewielkim , pięknym, drewnianym pudełku, a ja codziennie palę jej świeczki.... Tak, rozpacz była straszna i płaczę po Niej dalej. Ale wiem, że musiałam znaleźć w sobie tą siłę i pozwolić przestać jej cierpieć. Wiem, że warto dobrze przygotować się na ten moment, zadbać o to, żeby odbył się w spokoju, ciszy, w domu, na ulubionym kocyku, wśród rodziny. Zadbać o to, co potem, żeby również po śmierci ciało naszego przyjaciela zostało potraktowane z szacunkiem, a nie poddane utylizacji...straszne słowo. Podjęłam decyzję, że chcę wziąć kolejnego psa. Też labradora, też suczkę, też biszkoptową. I choć moment rozstania jest straszny, to warto zapłacić nawet tak wysoką cenę, za wiele lat przyjaźni.Mam nadzieję na załatanie mojego złamanego serca. Bardzo współczuję CI choroby przyjaciela i życzę Wam dużo siły. pozdrawiam Dnia 25.09.2019 o 11:09, morris91 napisał: Dnia 25.09.2019 o 11:09, morris91 napisał: Dnia 25.09.2019 o 11:09, morris91 napisał: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.