Jump to content
Dogomania

BEZA MA DS!!! Szkielet suni obleczony skórą - ratujemy Bezę i jej maleńką córeczkę.


Recommended Posts

Dnia 9.09.2019 o 13:52, Sowa napisał:

Na zachowania agresywne rady na odległość nie pomogą. Ale zawsze trzeba zacząć od wypracowania posłuszeństwa, bezwzględnego reagowania na siad i waruj. Także przy płocie, gdy ktoś podchodzi - właściciel mówi waruj, to jest waruj, a nie siłowe odciąganie - Beza objęła władzę w domu niestety. Tu konieczny jest trener na miejscu uczący właścicieli jak opanować zwierzę. Problem także w tym, że teraz być może ktoś z rodziny raz zaatakowany zacznie się bać, a suka wyczuje to bezbłędnie. Agresja jest samorozszerzalna niestety - pierwsza wygrana w takim starciu z człowiekiem  to takie pobudzenie dla psa, że dąży potem do następnych.  Co do ataku na zwierzę trzymane na rękach - Bezę można i trzeba nauczyć, że to, co bierzemy na ręce, podnosimy - nie należy do niej. Musi umieć siedzieć i patrzeć, jak podnosi się i podrzuca zabawkę na przykład. MUSI warować i patrzeć, jak turla się zabawkę dookoła niej.  Beza, jeśli jest pobudliwa jak terier,  i dodatkowo pobudzona nadmiarem testosteronu, mogła uznać, że sunia trzymana na rękach to taka świetna zabawka do szarpania.

Zwolnienie z pilnowania wymaga długiej pracy z udziałem kogoś, kto w trakcie szkolenia posłuszeństwa przechodzi za płotem, zatrzymuje się - a pies w tym czasie ma idealnie chodzić przy nodze, siadać, warować, odbiegać na wyznaczone miejsce. I tak będzie pilnować - ale w obecności właściciela będzie pod kontrolą.

Uwaga - wszelkie zabawy w przeciąganie są w tej chwili absolutnie niedopuszczalne dla Bezy. Najpierw musiałaby umieć wszystko miękko oddać do ręki na jedno ciche słowo. Ustawiczne rzucanie piłeczki, zabawki - też wykluczone, to nakręca, pobudza,  ona może gonić za zabawką tylko w nagrodę za poprzednio wykonane np przez kwadrans ćwiczenia z posłuszeństwa. I musi tę zabawkę przynosić do rąk.  Może szukać czegokolwiek schowanego w ogrodzie, praca węchowa wycisza, ale musi umieć albo warować przy znalezisku albo miękko zaaportować do rąk.   

Bardzo dziękuję za ten mądry skrót. Wygląda na to, że trzrba szukać dobrego trenera. Jaaga, masz jakieś kontakty z kimś, kto by pomógł tam na miejscu? 

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedna uwaga. Być może Beza przynosi rzucane zabawki i upuszcza przed dziewczynami  - nie wolno takiej zabawki podnosić, bo wtedy pies przejmuje prowadzenie zabawą lub jest to forma prowokacji  (no tylko spróbuj mi zabrać...). A Beza nie może teraz mieć żadnej możliwości "szefowania",  więc musi oddawać do rąk.    

Link to comment
Share on other sites

Dopiero przeczytałam. Wczoraj miałam operację u psa, mam też chorego dzikiego Jimmiego, obawiam się że to może być nowotwór, diagnozujemy. Do tego jeszcze jedna  operacja poważna nas czeka i Lindzie chyba przemieściła się kość udowa po 2 operacjach. Zaczęliśmy remont, nie mamy żadnej możliwości jeździć z nią teraz na szkolenia. Rady, co do zabaw przekażę dziewczynom, ale wiem, że Beza lubi robić różne skoki, biegi, slalomy za smaczki. Takie zabawy, wymagające zaangażowania uwagi i wysiłku. Nie przeciągają nic na pewno. Ja tego nie lubię, bo psy się pobudzają i dochodzi do spieć. Dopytam, co do piłeczki, ale to domena Ciapciaka i nie zauwazyłam, żeby Beza je nosiła.  Dziewczyny poćwiczą jej cierpliwość przy trzymaniu czegoś na rękach. Mam na tym punkcie uraz, ponieważ kiedyś na wystawie umówiłam się ze znajomą, że przyjdzie pokazać mi kupioną u nas yoreczkę. na moich oczach, kiedy do niej podchodziłam, amstaff prowadzony przed nami doskoczył do niej i na piersi w momencie zmiażdżył jej tą sunię. Dosłownie. To był koszmar, którego nigdy nie zapomnę. Z sypialni co rano Andrzej wynosi Lemura, ja malutkiego maltusia Beniusia. Teraz najpierw zamykamy Bezę w pokoju i wypuszczamy po zniesieniu psiaków na parter. Domownikom nigdy nie próbowała nic zrobić, jedynie do odwiedzających jest taka. Najgorzej właśnie jak są całkiem obcy za ogrodzeniem.  

Chyba zrobię jej badania w pobliżu, bo Andrzej z kazdą operacją i chorobą jeździ po różnych specjalistach i praktycznie spędza po pół dnia w drodze. Nie ma czasu jechać do Mikołowa. Chciałabym już zrobić jej zabieg. Te zmiany w zachowaniu pojawiły się naraz i może zabieg ją uspokoi, zanim utrwali sobie nowe nawyki. 

Beza  z psami się zgadza, je razem ze szczeniakami i do nich jest super, delikatna,  nie próbuje im wyjadać ich jedzenia, nigdy nawet nie warknęła na którąś. Jeśli podchodzi do ogólnej miski z karmą , to też czeka aż chłopaki zjedzą. Tylko to pilnowanie.

Od dziś dziewczyny zaczną z nią pracować wg wskazówek Sowy.

Link to comment
Share on other sites

Fajnie, że przeczytałaś Jaaga:) 

Ja myślałam, żeby raczej ktoś przyjechal do Ciebie i pomógl w jej ustawieniu. Kiedy zabrałam do domu bardzo terytorialnego rottweilera ze złymi nawykami, bo mieszkał z bezdomnymi, wprowadzałam nowe osoby do domu po uprzedniem wyjściu na dwór z Rokusiem i poznaniem go z ludźmi. Wtedy bez problemu wpuszczal do domu. Powoli nauczył się, że ma juz emeryturę i nie musi pilnować.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Konrad Lorenz -" I tak człowiek trafił na psa", opisuje jak jego buldożek wprawdzie już tolerował małego kociaka, ale gdy kociak był brany na ręce - natychmiast pobudzało to psa do ataku, chwytu i szarpania tego, co człowiek ma w rękach. To dosyć częste zachowanie u psów - dlatego w domu, gdzie ma przyjść na świat dziecko, pies musi zostać nauczony, że przyszła mama bierze do rąk i nosi np zwinięty kocyk, a pies ma w tym czasie spokojnie warować. 

Link to comment
Share on other sites

Dostałyśmy dzisiaj z Elą 300 zl od Ewy K., ktora kilka lat temu adoptowała od nas Emi, a potem znalazła starszego Misia i przygarnęła go do domu. Pomogłyśmy jej w utrzymaniu go i Ewa teraz chciała dorzucić cegiełke do ratowania naszych psiaków. Jak dla mnie to całkiem pokaźna cegła jest:)

Podjęłyśmy decyzję, że podzielimy tę kwotę pomiędzy Bezę i Myszkę. 150 zł dostaje Beza. Ewciu, serdeczne dzięki!!!

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dziś Andrzej wziął Bezę na badanie krwi, niestety tylko do Pawłowic, bo już zaczęliśmy remont i nie może jechać nigdzie dalej. Dam znac, jak przyjdą wyniki.

Co do szkoleniowca, to i tak na razie trzeba troszkę poczekać, bo u nas totalny chaos, wszystkie psy są pobudzone. No i jesli wyniki będą ok, to chciałabym ją wysterylizowac jak najszybciej. Na razie musze ogarnąć Bezę, żeby nie zjadła nowego na kilka tygodni domownika, bo nie będzie miał mi kto zrobić remontu ;)  Jak coś, w razie potrzeby proszę o kontakt telefoniczny ze mną, bo nie bedę raczej miała czasu zaglądać tu często. Wyniki prześlę Ewie na maila.

Sowo, opisany przypadek to zupełnie jak u nas. Małych psów stojących na podłodze Beza nawet unika, a do trzymanych na rękach aż się rwie. 

Link to comment
Share on other sites

Beza miala wczoraj mieć sterylkę. Podobno wyniki poprawiły się (jeszcze nie dostałam) . Niestety rano okazało się, że ma cieczkę:( Wetka zaleciła kolejną tabletkę zatrzymującą cieczkę. Martwi mnie to bardzo, bo z tego może być ropomacicze:( Mam nadzieję, że w ciągu 2 tygodni sunia będzie sterylizowana.

Link to comment
Share on other sites

Jestem  u Bezy. Nie mam sił do jej hormonów. Nie wiem, co jest nie tak. Srom był tylko lekko rozpulchniony, ale lekarka nie podjęła się zabiegu. Inni tez odmówili. Podała zastrzyk. Podobno do 4 dnia cieczki powinien zablokować ją. Pierwszy zastrzyk, podany w Mikołowie zamiast 3 mies. działał chyba 3 tyg., ten drugi nie dość, że nie zahamował, to jakby przyspieszył cieczkę. Dziś już krwawi, nadstawia się Baksterowi, on próbował ją pokryć, mimo że jest wykastrowany. Mam cyrk. Nie wiem, jak przetrzymamy cieczkę. Kaj nie jest wykastrowany, musze jeszcze z miesiąc z tym poczekać.

Ewo, wyników  nie przesłałam, bo ich dotąd nie otrzymałam z przychodni, przypominałam już dwa razy. Dziś zadzwonię jeszcze raz.

Dnia 10.09.2019 o 16:13, Sowa napisał:

I co teraz, jak zachowanie Bezy?

Sowo, bardzo prosze o radę. Beza po drugim zastrzyku hormonalnym zaczęła przy innych psach stawać przy mnie, praktycznie na mnie włazić, żeby je zablokowac i żeby one nie mogły do mnie dość. Ona nie reaguje na to, że nie wolno, odsuwanie jej działa na 2 sekundy i znowu mi wchodzi na głowę. Wpatruje się w nie wtedy świdrującym wzrokiem. Jeśli np kucam, to chciałaby wejść mi na kolana, nie pozwalam, ale do niej nie dociera i potrafi dziesieć razy z rzędu próbować. W końcu musze wstać, odejść. Poradź, jak rozładowac czy rozwiązać takie sytuacje. Zasłania mnie całym ciałem. Nie potrafię np założyć butów przy niej, bo się do mnie przykleja. 

Na szczęście przestała reagować na małe psy noszone na rekach. Wczoraj przechodziliśmy z dwoma miotami drących się kociaków.

 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Jaaga napisał:

Ewo, wyników  nie przesłałam, bo ich dotąd nie otrzymałam z przychodni, przypominałam już dwa razy. Dziś zadzwonię jeszcze raz.

 

Jaaga, wiem, że nie dostałaś. Niezbyt fortunnie sformułowałam zdanie, że nie dostałam. Nie dostałaś też Ty, ale wiemy jakie są wyniki, bo wetka mówiła przez telefon.

 

Bardzo mnie martwi zachowanie Bezy. Coraz bardziej utrudnia to przyszłą adopcję:( Co robić???

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Ewa Marta napisał:

Jaaga, wiem, że nie dostałaś. Niezbyt fortunnie sformułowałam zdanie, że nie dostałam. Nie dostałaś też Ty, ale wiemy jakie są wyniki, bo wetka mówiła przez telefon.

 

Bardzo mnie martwi zachowanie Bezy. Coraz bardziej utrudnia to przyszłą adopcję:( Co robić???

Zaczęła tak się zachowywać oczywiście po drugim zastrzyku. Myślę, że to wpływ hormonów, było już lepiej. Teraz wyszła do ogrodu, stoi na środku i nadstawia się, nawet jak nie ma psa w pobliżu. Jakiś obłęd, dni płodne powinna mieć za ok 10 dni, a po zastrzyku jakby jej wszystko przyspieszyło, zamiast przejść.

Link to comment
Share on other sites

Jaaga, na skutki terapii hormonalnej ja nie znam rady. Pies znajomych po takim zastrzyku (chemiczna kastracja), który w teorii miał go wyciszyć, był na przemian albo przerażony albo skłonny do awantur. Wynormalniał, gdy osłabło działanie zastrzyku. Jedyne co mogę sugerować, co nie przyniesie szkody,  to ograniczenie białka w jedzeniu, bardzo skromna, wręcz biedna miska, nie ilościowo, ale jakościowo. I bardzo chłodne traktowanie, zero czułości,  jak najczęstsze wymaganie pozostawania na siad i waruj w dystansie od Ciebie. W domu - cały czas przypięta krótka smycz treningowa, aby w razie konieczności zablokować włażenie na Twoje kolana lub próby ustawiania innych psów.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Sowa napisał:

Jaaga, na skutki terapii hormonalnej ja nie znam rady. Pies znajomych po takim zastrzyku (chemiczna kastracja), który w teorii miał go wyciszyć, był na przemian albo przerażony albo skłonny do awantur. Wynormalniał, gdy osłabło działanie zastrzyku. Jedyne co mogę sugerować, co nie przyniesie szkody,  to ograniczenie białka w jedzeniu, bardzo skromna, wręcz biedna miska, nie ilościowo, ale jakościowo. I bardzo chłodne traktowanie, zero czułości,  jak najczęstsze wymaganie pozostawania na siad i waruj w dystansie od Ciebie. W domu - cały czas przypięta krótka smycz treningowa, aby w razie konieczności zablokować włażenie na Twoje kolana lub próby ustawiania innych psów.

Dziękuję za pomoc, tak się obawiałam, skoro różnice są widoczne przy zmianie hormonów. Własnie założyłam jej szelki, bo na obroży trudno było ją opanować, a jak chwytam za część szelek na grzbiecie, to znacznie lepiej reaguje. Spróbuję smycz, choć przy swoich przybranych córkach - zamojskich Ryjkach długo chyba ona nie przetrwa. Z tym jedzeniem jest problem, najwyżej dam jej karmę średniej jakości, bo ze względu na lamblie, z kórymi tyle czasu walczylismy, miała anemię i bardzo złe wyniki, więc dostawała dobre jedzenie, dokarmiałam ją mięsem. Siad i waruj  u niej to dla mnie mrzonki, ona jakby głucha była. Jedynie jeszcze na to przytrzymanie szelek reaguje, jakoś ją to dekoncentruje.

 

Link to comment
Share on other sites

Są psy - i to sporo - które znacznie lepiej reagują na chwyt za szorki niż na obrożę. Wydaje mi się to naturalne, zwłaszcza przy pobudzeniu. A gdybyś połowę dziennej porcji przeznaczyła na nagrodę za reagowanie - po naprowadzeniu ręką z karmą - na siad i waruj? 40 siad i 40 waruj w ciągu dnia to trochę zmęczy ją psychicznie, może się wyciszy. Oczywiście kulka karmy nie za każdym razem, nieregularnie, pochwała zawsze przed daniem smakola. I zwolnienie z siad czy waruj jakimś słowem - po podaniu smakola. To można robić nie przerywając domowych obowiązków.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Sowa napisał:

Są psy - i to sporo - które znacznie lepiej reagują na chwyt za szorki niż na obrożę. Wydaje mi się to naturalne, zwłaszcza przy pobudzeniu. A gdybyś połowę dziennej porcji przeznaczyła na nagrodę za reagowanie - po naprowadzeniu ręką z karmą - na siad i waruj? 40 siad i 40 waruj w ciągu dnia to trochę zmęczy ją psychicznie, może się wyciszy. Oczywiście kulka karmy nie za każdym razem, nieregularnie, pochwała zawsze przed daniem smakola. I zwolnienie z siad czy waruj jakimś słowem - po podaniu smakola. To można robić nie przerywając domowych obowiązków.

To niestety teraz fizycznie niewykonalne, bo wczoraj Ewu zadzwoniła, że potrzebny jest tymczas z ręcznym odkarmieniem dla dwóch miotów kociąt, żeby nie zostały uśpione w schronisku. No i nie miałam sumienia odmówić. Spałam dziś 4 godziny, teraz szukam wszędzie pomocy i innego DT na za tydzień, kiedy Linda bedzie miała trzecią operację. Ledwo kończę karmić ostatniego, to zaraz budzą się pierwsze.Może jak pojawi się jakaś opcja dla maluchów, to dam radę tak ćwiczyć. Na razie walcze o przetrwanie.

Link to comment
Share on other sites

Ale Beza daje popalić. Jest zamknięta większość czasu, wychodzi tylko na spacery. Wyje ciągle, rozorała pazurami już ścianę przy drzwiach i same drzwi, stale łupie łapami po nich. Idzie oszaleć. Nie wiem, jak to będzie 3 tyg. Ledwo wychodzi, to się nadstawia, chłopaki głupieją. Miałam nadzieję, że się uspokoi jej cieczka, jednak hormon jej nie zatrzymał.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Jaaga napisał:

Ale Beza daje popalić. Jest zamknięta większość czasu, wychodzi tylko na spacery. Wyje ciągle, rozorała pazurami już ścianę przy drzwiach i same drzwi, stale łupie łapami po nich. Idzie oszaleć. Nie wiem, jak to będzie 3 tyg. Ledwo wychodzi, to się nadstawia, chłopaki głupieją. Miałam nadzieję, że się uspokoi jej cieczka, jednak hormon jej nie zatrzymał.

Moim zdaniem ta druga tabletka ją dobiła. Taka huśtwaka hormonalna, masakra. Oby jak najszybciej udało się ją wysterylizować. Może warto popytać w innych lecznicach, do których mogłabyś dojechać, czy nie mogliby sterylizować już teraz. To nie jest norma, ale można sterylizować w czasie cieczki, trzeba tylko zadbać o leki przeciwkrwotoczne na wszelki wypadek.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Ewa Marta napisał:

Moim zdaniem ta druga tabletka ją dobiła. Taka huśtwaka hormonalna, masakra. Oby jak najszybciej udało się ją wysterylizować. Może warto popytać w innych lecznicach, do których mogłabyś dojechać, czy nie mogliby sterylizować już teraz. To nie jest norma, ale można sterylizować w czasie cieczki, trzeba tylko zadbać o leki przeciwkrwotoczne na wszelki wypadek.

Mówiłam Ci, że już pytałam. Tu nikt nie wysterylizuje w cieczce. Lekarze boją się odpowiedzialności. Szaleje, bo chce się dostać do chłopców. Z małymi suniami nie ma żadnego problemu z cieczkami, ale dziwię się ludziom, którzy mają większe sunie i ich nie sterylizują. Oszaleć można. Nie dziw, że potem ludziom suki uciekają, jak są tak zdesperowane jak Beza. Nie mogłabym być chyba hodowcą większej rasy, bo nie wytrzymałabym cieczek. Już zastanawiam się, czy od razu Kaja nie wykastrowac, bo zaczął właśnie podnosić łapę i znaczyć. Dotąd jeszcze siusiał w kucki. Zapach Beza musi mieć  też inny, niż moje sunie, bo chłopaki nigdy nie reagowali na cieczki u małych, a teraz wszystkim odbija i chcą kryć, mimo kastracji.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Jaaga napisał:

Mówiłam Ci, że już pytałam. Tu nikt nie wysterylizuje w cieczce. Lekarze boją się odpowiedzialności. Szaleje, bo chce się dostać do chłopców. Z małymi suniami nie ma żadnego problemu z cieczkami, ale dziwię się ludziom, którzy mają większe sunie i ich nie sterylizują. Oszaleć można. Nie dziw, że potem ludziom suki uciekają, jak są tak zdesperowane jak Beza. Nie mogłabym być chyba hodowcą większej rasy, bo nie wytrzymałabym cieczek. Już zastanawiam się, czy od razu Kaja nie wykastrowac, bo zaczął właśnie podnosić łapę i znaczyć. Dotąd jeszcze siusiał w kucki. Zapach Beza musi mieć  też inny, niż moje sunie, bo chłopaki nigdy nie reagowali na cieczki u małych, a teraz wszystkim odbija i chcą kryć, mimo kastracji.

O matko, ale się umęczycie :( Nie ma rady trzeba przetrwać ten okres i jak tylko będzie można sterylizować Bezę i sio do domu bo już najwyższa na nią pora . Oby po odstawieniu hormonów i sterylizacji wyciszyła się i zaprzestała w tych zapędach terytorialnych. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...