Jump to content
Dogomania

Cierpienie nie zna granic, postrzelona Linda na wózku, Kaj są z nami.


Recommended Posts

15 godzin temu, Anula napisał:

To Linda chyba nie powinna się poruszać? Takie przemieszczenia to tragedia.I tak,że sunia jakoś daje sobie radę z bólem.

Nie może się poruszać w wózku, bo wtedy może odczuwać właśnie ból. Na razie i gorset odłozony, bo zmienia ustawienie łapek. Wczoraj była pół dnia zamknięta w pokoju i była bardzo nieszczęśliwa. Nie wiem już co robić. Myślę, nad ustawieniem w ogrodzie zagródki z parasolem, żeby mogła tam przebywać, ale nie miała mozliwości za dużo się poruszać.

Ze stopami sobie poradzę owijaniem, tylko trzeba ustawiać jej stopy w pozycji, jakby stała i wtedy mam owijać wysoko. Za to na kolana nie mam żadnego sposobu, a one są najgorsze.

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Jaaga napisał:

Nie może się poruszać w wózku, bo wtedy może odczuwać właśnie ból. Na razie i gorset odłozony, bo zmienia ustawienie łapek. Wczoraj była pół dnia zamknięta w pokoju i była bardzo nieszczęśliwa. Nie wiem już co robić. Myślę, nad ustawieniem w ogrodzie zagródki z parasolem, żeby mogła tam przebywać, ale nie miała mozliwości za dużo się poruszać.

Ze stopami sobie poradzę owijaniem, tylko trzeba ustawiać jej stopy w pozycji, jakby stała i wtedy mam owijać wysoko. Za to na kolana nie mam żadnego sposobu, a one są najgorsze.

Pospieszyłaś się z zakupem wózka :(

Szkoda że wcześniej nie dopatrzyłaś się urazu tylnych łapek i neurolog też zgapił :(

Gorset + problemy z tylnymi łapkami powinno się uwzględnić kupując wózek. Wózek zamawiany / dobierany powinien być indywidualnie do potrzeb pieska.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Moli@ napisał:

Pospieszyłaś się z zakupem wózka :(

Szkoda że wcześniej nie dopatrzyłaś się urazu tylnych łapek i neurolog też zgapił :(

Gorset + problemy z tylnymi łapkami powinno się uwzględnić kupując wózek. Wózek zamawiany / dobierany powinien być indywidualnie do potrzeb pieska.

Nie kupowałam wózka, dostałam dwa po psach jej wielkości. Drugi czeka na zabranie do ukrainskiego schroniska. Pieniądze ze zbiórki zostaną przeznaczone na operacje łap.

Nikt nie dopatrzyłby się urazu biodra bez specjalistycznych RTG robionych w narkozie i w specjalnych ułożeniach. Była wcześniej cała prześwietlana, biodra także. Ze zdjęcia bocznego i "na żabę" nic nie wyszło. Pierwsze RTG miała robione jeszcze na Ukrainie, kolejne u nas. Zanipokoiło mnie "strzelanie" stawów w trakcie ćwiczeń. Myślałam, że to zwichnięta rzepka, a okazało się że biodra. Każdy skupił się na dziurze postrzałowej w kręgu jako przyczynie jej niechodzenia. Taką zresztą informację dostałam z Ukrainy. 

Wózek i tak pewnie się przyda. Na razie boję się, że może odczuwać ból, kiedy przemieszczona kość ociera o inną w trakcie poruszania się. Niestety, operacje moga nie przynieść skutku w postaci umiejętności chodzenia, bo zmiany są stare i doszło już dawno do przykurczu ścięgien. Do tego w uszkodzonym kręgu narasta zrost, który może zwiększyć ucisk na kanał kręgowy  i w rezultacie rdzeń. Po sterydzie obrzek zszedł i wróciło czucie głębokie, ale cudów już się nie zrobi. Tak więc nałożyły się dwa problemy: neurologiczny i ortopedyczny.

Mam nadzieję, że koteczkę, która do nas przyjedzie w przyszłym miesiącu uda się postawić na łapki, bo nie minie tyle czasu od urazu, co u Lindy. Najgorsze, że upływający czas działa na niekorzyść, a przepisy nie pozwalają na szybki przyjazd.

11 godzin temu, agat21 napisał:

Rany, bidulinka. Ona chyba ma po tych strasznych ranach i przeżyciach jakąś większą odporność na ból? :( Tak lata jakby nic jej nie dolegało. Niesamowita psina.

Też mnie to dziwi. Dawałam środek przeciwbólowy i nie było widocznej różnicy w jej zachowaniu. Jedynie z czasem widzę jej skłonność do kładzenia się w zimnych miejscach lub w kałużach.

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

30 minut temu, Jaaga napisał:

Dawałam środek przeciwbólowy i nie było widocznej różnicy w jej zachowaniu.

Dzikie zwierzęta starają się nie okazywać bólu, psy nie zatraciły tej cechy. Nawet bardzo cierpiące psy rzadko okazują ból, zwłaszcza gdy jest więcej niż jedna osoba czy więcej niż jedno zwierzę w otoczeniu.    

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Sowa napisał:

Dzikie zwierzęta starają się nie okazywać bólu, psy nie zatraciły tej cechy. Nawet bardzo cierpiące psy rzadko okazują ból, zwłaszcza gdy jest więcej niż jedna osoba czy więcej niż jedno zwierzę w otoczeniu.    

Sowo, czyli myślisz żeby i tak lek przeciwbólowy podawać do operacji? Nie chciałam jej już niszczyć żołądka,  skoro nie było widać różnicy.

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście dawałabym. Psy nie okazują bólu, ale przecież cierpią. Być może ona jeszcze za mało Cię zna, aby bodaj wyrazem oczu okazywała, że ją bardzo boli.

Znajoma mi wetka, specjalizująca się w leczeniu bólu i zaburzeń zachowań u psów i kotów, opisywała na kongresie Etovetu, jak minimalne różnice zachowań wskazują na ustawiczny ból. 

Acha, przy okazji - na ostatnim kongresie Etovetu zapowiadano, że następny będzie poświęcony starości, zaburzeniom wynikającym z chorób starczego wieku. Niestety wysłuchanie wykładów na tych dwudniowych kongresach tanie na pewno nie jest.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Bardzo proszę o ogłoszenia dla naszego podrzuconego Mariana. W końcu dojrzałam do szukania mu domu, bo w lipcu przyjeżdża do nas kociątko z Ukrainy. Dałam go na FB, ale zero udostepnień i odzewu.

Do adopcji młody kocurek Marian. Już  odrobaczony, zaszczepiony, wykastrowany, ma założoną książeczkę zdrowia. Najchętniej wydamy go do domu, gdzie już jest koci rezydent. Przyzwyczajony do psów, może zamieszkać z łagodnym pieskiem. Szuka domu niewychodzącego i z zabezpieczonymi oknami. Wzorcowo korzysta z kuwety. Ma apetyt, jest towarzyski. Nie do domu z małymi dziećmi. Przed adopcją spotkanie w potencjalnym domu, umowa adopcyjna. Tel. 660124623, woj. śląskie

DSC00344.JPG

DSC00352.JPG

DSC00364.JPG

 

DSC00342.JPG

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, elik napisał:

Zrobię mu ogłoszenie na OLX na Kraków i będę wyróżniała. Zrobię po południu.  Teraz muszę się pakować, bo jedziemy do Krakowa na 4 dni.

To ja zrobię może na Katowice lub Opole...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dziękuję bardzo za pomoc. Nie usuną tylu ogłoszeń z tymi samymi zdjeciami? Może dorobię? Dziś zrobię zdjecia małemu Alexikowi, ale wczoraj znowu miał brzydkie oczko. Nie mam już pomysłu, co mu wkraplać, nie działają te antybiotyki, które dostaje. Jedno wyleczyło się po dwóch dniach, ale drugie co jakiś czas puchnie i ropieje.

Muszę dziś odmówić Lindy operację, bo ma paskudne bakteryjne zapalenie pęcherza. Zaczął strasznie cuchnać jej mocz, ale myślałam że to może po witaminach z grupy B, które dostaje. Do tego mocz zaczął się jej sączyć, a ona go zlizuje. Wcześniej tego nie robiła. Przedwczoraj wieczorem wzięłam ją do siebie do łóżka i rano musiałam zmieniać wszystko do prześcieradła gumowego w łóżku z jej połowy, taki był smród. Popołudniu, jak ją odsikałam na prześcieradło, to została galaretowato- śluzowata sybstancja na materiale. Czesc zielonkawa, reszta już taka trochę krwista. Jeszcze takiego moczu nigdy nie widziałam. Dzwoniłam wczoraj do przychodni i ma już wprowadzony antybiotyk, mamy zobaczyć czy chwyci, bo w taki upał nie chcę jej wieźć po godzinie drogi do Tychów w nieklimatyzowanym dostawczym samochodzie, a tylko taki wynajmujemy jako zastępczy. Terminy pozno popołudniowo-wieczorne na dwa dni są wszystkie zarezerwowane. Dziś w nocy było już lepiej. 

Zastanawiam się, jak ona funkcjonowała rok w schronisku? Bez leczenia, zewnętrzny wybieg dla niepełnosprawnych psów jest wyścielony starymi dywanami, na które psy przecież się załatwiają i potem po tym wszystkie szorują zadami. Wewnętrzny kojec na filmiku miała maciupenki, z rzuconym jednym materiałem jako legowisko. Nikt nie był więc w stanie czyścić go jej na bieżąco. U nas ma na swoje nie przepuszczajace wilgoci legowisko położoną jeszcze poszewkę, żeby wchłaniała mocz, gdyby się zsikała pod siebie, podłoga jest myta Virkonem lub Domestosem, ma możliwość poruszania się wszędzie, gdzie da radę i jest problem z ranami na łapach, a teraz z infekcją pęcherza. Zakażony bakteriami mocz spływa jej na rany na łapach, więc w te temperatury mam ściereczkę, wodę z środkiem do odkażania i jej co jakiś czas zmywam tylne łapy. Dr Olender ostrzegała nas, że bedzie gorzej, jak zrobi się ciepło, ale przecież ona w takim stanie przezyła już jedno lato na Ukrainie.

Śmiałam się z Lindy, bo mam w sypialni szczury. Linda, jak wiele schroniskowych psów, szczurów nie cierpi i jak się zorientowała, co za "chomiki"  wieczorem piszczą i biegają w klatce, to popatrzyła na mnie z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem. Jednak zaakceptowała to niezrozumiałe dla niej dziwactwo i dała spokój domowym gryzoniom. To bardzo mądry i zrównoważony pies. Stale doświadcza czegoś nowego i to akceptuje. Jedynie lęku przed mężczyznami i trzymaniu czegoś w rękach nie potrafimy u niej przezwyciężyć.

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Jaaga napisał:


Muszę dziś odmówić Lindy operację, bo ma paskudne bakteryjne zapalenie pęcherza. Zaczął strasznie cuchnać jej mocz, ale myślałam że to może po witaminach z grupy B, które dostaje. Do tego mocz zaczął się jej sączyć, a ona go zlizuje. Wcześniej tego nie robiła. Przedwczoraj wieczorem wzięłam ją do siebie do łóżka i rano musiałam zmieniać wszystko do prześcieradła gumowego w łóżku z jej połowy, taki był smród. Popołudniu, jak ją odsikałam na prześcieradło, to została galaretowato- śluzowata sybstancja na materiale. Czesc zielonkawa, reszta już taka trochę krwista. Jeszcze takiego moczu nigdy nie widziałam.

Jaga,a jesteś pewna,że to nie ropomacicze?opisujesz ropny wyciek,z pęcherza - w takiej formie - to rzadkość.Przyjrzyj sie dokładnie skąd to płynie,poza tym - mocz może byc wtórnie nadkażony,ale przyczyna może być - jak wyzej.

Bosze...cóz to za nieszczęsny,potwornie skrzywdzony pies....

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Sowa napisał:

Ona nie była wysterylizowana? To chyba niemożliwe, żeby została pokryta w tamtym schronisku i teraz ma w sobie martwe płody?

Zapomniałam tu napisać, że okazało się, że była wysterylizowana. To na pewno jest mocz, bo ją ręcznie odsikuję i to jednym, dużym strumieniem wypłynęło z pęcherza. w nocy nie odsikiwałam i mocz się stale sączył. Rozmawiałam z lekarką, możliwa jest taka bakteryjna infekcja, że pojawia sie podbarwiony śluz.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...