Jump to content
Dogomania

Cierpienie nie zna granic, postrzelona Linda na wózku, Kaj są z nami.


Recommended Posts

Ogromne Serca w tej krainie Jaagusiowej

 sciskam tulinkam za operacje Lindusi stokrosci

za tygryski wszystkie tez bardzo bardzo

Jaagunia nic czasu dla siebie

 wszytko dla lapeniek zabiedzonych z koszmarow zycia

 Niechaj sie wszystko ulozy

Znalezione obrazy dla zapytania gify misie szare tedi

 

Link to comment
Share on other sites

Co do wschodniej granicy, to są psy (inne zwierzęta też) w Czernobylu -są potomkami tych pozostawionych po ewakuacji ludzi, zakaz był zabierania, a teraz też nie wolno, jakaś fundacja z USA trochę nie radioaktywnych wywozi- ludzie budują tam obudowę/ sarkofag reaktora i trochę je dokarmiają, psy kręcą się przy stołówce, ale większość 4-6 lat, starych nie ma, młode są, choć fundacja sterylizuje,rodzą się,  inne zdziczały i żyją w lasach, ponoć było o tym w jakimś serialu ostatnio o Czernobylu, ja widziałam jakiś reportaż

 

Link to comment
Share on other sites

Linda wczoram miała operację usunięcia główki kości udowej. Podobno było ciężko oddzielić tam wszystko, bo tak była kość przemieszczona i pozrastane. Ma zrobioną łapkę w gorszym stanie. 

Zapłaciłam 860 zł + 21 zł za kołnierz. Fakturę poproszę, zeby wstawiła Tola, bo poszła od razu na fundacyjnego maila.

Przyjechały też kociaki. Są cudne. później zrobię zdjęcia. Jeśli dwóch liliowych pręgowanych nie uda mi się wyadoptować wśród znajomych, to zostaną wykastrowane, bo kocurek ma urodę brytyjczyka, a kotka z dłuższym włosem, Maine coona.

DSC01806.JPG

DSC01811.JPG

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Jaaga napisał:

Linda wczoram miała operację usunięcia główki kości udowej. Podobno było ciężko oddzielić tam wszystko, bo tak była kość przemieszczona i pozrastane. Ma zrobioną łapkę w gorszym stanie. 

Biedna Lindunia :( Czy  będzie mogła po tej operacji chodzić ?

A kociaki śliczności.

Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, elik napisał:

Biedna Lindunia :( Czy  będzie mogła po tej operacji chodzić ?

A kociaki śliczności.

Elu, na razie znowu zanika czucie głębokie, kiedy nie bierze sterydów. Nie chcę jej stale nimi faszerować, bo też nie są obojętne dla zdrowia. W operacji chodziło głównie o to, zeby nie bolało jej przy poruszaniu się. Jesli dałaby radę umieść się na tej łapie po rehabilitacji, to byłoby super. Ma zrobioną tą gorszą, która zakładała się na lewą i ją blokowała.

Kociaki śliczne, ale już napędziła mi stracha koteczka. Wczoraj zaczeła intensywnie wymiotować, jest na antybiotyku. Na szczęście po leku dziś przeszło. Czarno-biały chudzinek ma biegunkę. Na razie więc nie dam rady je oglaszać. Wczoraj była goraca linia, bo bałam się, że to pp, ale maluchy były jednak dwa razy zaszczepione.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Jaaga napisał:

Elu, na razie znowu zanika czucie głębokie, kiedy nie bierze sterydów. Nie chcę jej stale nimi faszerować, bo też nie są obojętne dla zdrowia. W operacji chodziło głównie o to, zeby nie bolało jej przy poruszaniu się. Jesli dałaby radę umieść się na tej łapie po rehabilitacji, to byłoby super. Ma zrobioną tą gorszą, która zakładała się na lewą i ją blokowała.

Kociaki śliczne, ale już napędziła mi stracha koteczka. Wczoraj zaczeła intensywnie wymiotować, jest na antybiotyku. Na szczęście po leku dziś przeszło. Czarno-biały chudzinek ma biegunkę. Na razie więc nie dam rady je oglaszać. Wczoraj była goraca linia, bo bałam się, że to pp, ale maluchy były jednak dwa razy zaszczepione.

Trzymam kciuki za Lindunię i oczywiście też za kociaki. Wszystkie są takie śliczne. Żal za serce ściska, że nie ma dla nich pomocy :(

Link to comment
Share on other sites

Dnia 16.07.2019 o 11:24, Jaaga napisał:

Linda wczoram miała operację usunięcia główki kości udowej. Podobno było ciężko oddzielić tam wszystko, bo tak była kość przemieszczona i pozrastane. Ma zrobioną łapkę w gorszym stanie. 

Zapłaciłam 860 zł + 21 zł za kołnierz. Fakturę poproszę, zeby wstawiła Tola, bo poszła od razu na fundacyjnego maila.

Przyjechały też kociaki. Są cudne. później zrobię zdjęcia. Jeśli dwóch liliowych pręgowanych nie uda mi się wyadoptować wśród znajomych, to zostaną wykastrowane, bo kocurek ma urodę brytyjczyka, a kotka z dłuższym włosem, Maine coona.

 

 

Biedna Lindusia, serce pęka, ile ta sunia przeżyła złego, ile bólu, cierpienia.

Oby te wysiłki lekarzy i Twoj Jagna dały efekty, mocno wierzę, ze się da!

Wklejam fakturę.

IMG_20190717_203451.jpg

Link to comment
Share on other sites

Ja też zerkam do Lindusi. Tyle cierpienia sunia ma już za sobą. Żeby to, obecne przyniosło jak najszybciej oczekiwany skutek. Chciałabym bardzo zobaczyć Lindę stojącą na własnych nogach...

Jaaga, pomogę w ogłaszaniu kotków z Ukrainy, jak tylko będą zdjęcia. Gdyby tak jeszcze Marianek się załapał, to miałby większe szanse.

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Havanka napisał:

Ja też zerkam do Lindusi. Tyle cierpienia sunia ma już za sobą. Żeby to, obecne przyniosło jak najszybciej oczekiwany skutek. Chciałabym bardzo zobaczyć Lindę stojącą na własnych nogach...

Jaaga, pomogę w ogłaszaniu kotków z Ukrainy, jak tylko będą zdjęcia. Gdyby tak jeszcze Marianek się załapał, to miałby większe szanse.

Oj, ja też chciałabym bardzo. Od operacji wogóle nie wstaje i nie przesuwa się. Tylko zmienia boki. Martwi mnie to, ale widocznie to z bólu.Dostaje metacam. Mogła dostać też pyralginę, ale zaczęła wymiotować śliną ze pasmami brązowej krwi, czyli te środki p.bólowe już uderzyły jej w śluzówkę żołądka. Dałam już ranigast i wrócił jej apetyt.

Co do ogłoszeń, to bardzo dziękuję, bardzo się przydadzą. Wszystko opóźnilo się z powodu antybiotyku, teraz dopiero trzeba je odrobaczyć i czarno-biały będzie do adopcji. Natomiast te dwa liliowe maluchy najpierw wykastruję przed adopcją. Dostałam na to 200 zł. Kocie życie jest długie i różnie się układa, wole więc żeby były zabezpieczone. Tyle mogę dla nich zrobić.

Podobnie jak Marinie, jakoś ich urody nie udaj mi się uchwycić na zdjęciach, ale na zywo są cudne.

Miałam już wczoraj propozycję domu dla liliowego chłopaczka, tylko ludzie mają dom na uboczu, pod lasem i chcą kota wypuszczać. Mój Oggi trafił do nas z podobnych warunków, kiedy lis zabił mu matkę. Do tego wszędzie koło lasów kręcą się mysliwi. Na takiego kota również czychają więc niebezpieczeństwa, nie będę ryzykować jego życiem, odmówiłam ludziom. mieszkamy na wsi i mamy swoich 8 niewychodzących kotów, wiec nawet mając dom na uboczu nie jest problemem utrzymać koty w domu.

Tolu, jeszcze później dostarczę fakturę za kołnierz, ale gdzieś ją w roztargnieniu położyłam i nie mogłam znaleźć. Muszę kupić jej też maść ozonową i dermatol na rany na łapach, to razem wyśle. One są ogromnym problemem. Nie chodzi wcale, więc powinny się goić. Jednak zauważyłam już dawno, żeLinda je stale wylizuje i pogłębia. Praktycznie są głębokie na kilka mm. Lekarz też myślał, że to od chodzenia, ale teraz widzę, że sama je takimi robi. Pod opatrunkiem czy bucikiem slimaczą się. Dostała miod manuka na to, ale oczywiście miodzio jest super, więc do zywej krwi wylizała. Kołnierz budzi taka panike, że rozbija się na ścianach. Nie ma więc zabezpieczenia.

Jeszcze dodam, że jestem oczarowana profesjonalizmem dr Grzebinogi. Gorąco polecam przy problemach ortopedycznych. Znowu miał dla nas czas, żeby nawet pokazać buciki w katalogu, wszystko wyjaśnić, dostosować wszystko Lindzie. Zabieg poszedł ekspresowo. Sam wyszukał i założył lindzie opatrunek i buciki. gdzie indziej lekarz, który operował często się nie pojawia. Tu był od naszego wejścia do przychodni do jej opuszczenia. Zostaliśmy we wszystko zaopatrzeni na miejscu. 

DSC01862.JPG

DSC01868.JPG

DSC01841.JPG

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Też nie dałabym kota do takiego domu.

Dobrze byłoby wykastrować je przed adopcją, ale ogłoszenia już mogą być publikowane. Nie wiadomo, czy od razu TEN właściwy domek sie znajdzie. Dlatego nie czekałabym z robieniem ogłoszeń. Te ostatnie zdjecia są świetne. Napisz mi w wolnej chwili Jaaguś w jakim są wieku, czy korzystają z kuwety. Zrobię jednak OLX.

Link to comment
Share on other sites

Piękne kiciule. Pisałam na dogomanii już kiedyś, ja wychodzące domy traktuję jako ostateczność, w przypadku kotów, które faktycznie nie umieją przystosować się wyłącznie do mieszkaniowych warunków. Poza tym - nie wyobrażam sobie puszczać kota, za dużo kotów zdrapałam z ulicy i próbowałam ratować, kiedy w agonii leżały na ulicy... Kocinki są prześliczne, ten liliowy to mnie aż zrobił ciepło na serduchu :) Myślę, że prędko pofrunie do siebie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Pisałam na dogomanii już kiedyś, ja wychodzące domy traktuję jako ostateczność, w przypadku kotów, które faktycznie nie umieją przystosować się wyłącznie do mieszkaniowych warunków.

No widzisz, też tak miałam, a po przeczytaniu wywiadu z Dorotą Sumińską, którą zresztą bardzo cenię, mam już mieszane uczucia. I wydaje mi się, że robię krzywdę mojej osobistej kocicy trzymając ją w domu niewychodzącym. Tu ten wywiad, chodzi mi o wypowiedzi na 2 stronie. 

https://www.styl.pl/raporty/raport-w-kocim-stylu/kocie-sprawy/news-jak-stac-sie-opiekunem-szczesliwego-kota,nId,2960569,nPack,1

Link to comment
Share on other sites

27 minut temu, Isiak napisał:

No widzisz, też tak miałam, a po przeczytaniu wywiadu z Dorotą Sumińską, którą zresztą bardzo cenię, mam już mieszane uczucia. I wydaje mi się, że robię krzywdę mojej osobistej kocicy trzymając ją w domu niewychodzącym. Tu ten wywiad, chodzi mi o wypowiedzi na 2 stronie. 

https://www.styl.pl/raporty/raport-w-kocim-stylu/kocie-sprawy/news-jak-stac-sie-opiekunem-szczesliwego-kota,nId,2960569,nPack,1

Mnie bardziej przekonuje stanowisko osób, które opierają swoje zdanie na wiedzy i badaniach oraz doświadczeniu innych, a nie tylko własnych odczuciach, np. odsyłam tutaj do Animalus'a, Pana Piotra Piliczewskiego i kocich behawiorystów. Też kiedyś myślałam, że robię swojemu kotu krzywdę. Robiłam, jak się później okazało. Ale nie tym, że nie wychodzi, a że nie mam pojęcia o zajmowaniu się kotem (jak się z nim bawić, jak zaspokajać jego potrzeby, co potrzebuje do szczęścia). I teraz uważam, że tak - kot szczęśliwy to kot żywy, a jako odpowiedzialny opiekun mam obowiązek zadbać o bezpieczeństwo: nie zapewnię, wypuszczając go (kot ma mentalność dziecka dwuletniego, dwulatka ludzkiego jakoś nie puszczę na ulicę bez opieki). Ostatni kot, jakiego próbowałam ratować to był młody, może półroczny kocurek: zadbany, domowy - potrącił go samochód. Musiał dopiero co zostać uśmiercony, bo jeszcze był ciepły. Ryczałam za nim jak za własnym, od razu zaczęłam myśleć czy cierpiał, jak długo trwała jego agonia i czy jego następca skończy tak samo. A kotek był wypuszczany, wydawało się: w bezpiecznej okolicy. Dla mnie to bezsensowna śmierć z winy właściciela. Ale to temat bardzo poboczny, przepraszam, już milknę.

Jaaga, chciałam tylko napisać, że popieram Twoją decyzję.

Link to comment
Share on other sites

Z całym szacunkiem dla Pani Sumińskiej, ale mam takie samo zdanie na temat wychodzenia kotów bez dozoru, jak Ty Tysiu. Tak jak dziecku nie można pozwolić na wszystko na co ma ochotę, tak samo i zwierzęciu. Jedne i drugie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia.  A czemu to niby psów nie należałoby puszczać na spacery samych? Z pewnością też miałyby ochotę.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, helli napisał:

Na sączące się rany, używa się też cukru, na oczyszczoną ranę, musi być go sporo, na to gaza, bandaż, wymiana min. 2 x / dzień, osusza/pobiera wilgoć z rany, przyspiesza ziarninowanie, pies nie może mieć dostępu pyskiem, obrazki np.tu

https://todaysveterinarypractice.com/unique-therapies-for-difficult-wounds/

Z cukrem uważałabym bardzo..., szczerze, nigdy bym nie zastosowała. Bardzo łatwo o dodatkową infekcję.

Można polać/ przemyć solą 10%.....umytą ranę. Bezpośrednio po zdjęciu starego gazika ściągnąć resztki ropy, martwej skóry itp np., roztworem pioktaniny z wodą / solą fizjologiczną. Jeżeli coś tam przyschło przyłożyć nasączony gazik na chwilę. Czystą ranę skropić solą 10%. - przyspiesza ziarninowanie / gojenie / osusza i zmniejsza świąd. Na koniec maść (chyba wet coś zlecił)

 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nie miałam dostępu do internetu przez ponad tydzień. Lindzie rozeszło się szycie w czasie ruchu. Najpierw wypłynęła żywa krew między szwami, a potem rana się otworzyła. To dziwne, bo po 10 dniach, kiedy już powinno być wszystko pogojone.  Dostaje znowu antybiotyk. Jutro jedziemy to pokazać. Rozeszły się szwy na mięśniach, więc gdyby była potrzebna poprawka, to znowu trzeba ją usypiać. Nie wiem, czy za szybko nici się rozpuściły? Nie widać ani jednej niteczki na mięśniach, zostały tylko te zewnętrzne na skórze.

O cukrze wcześniej czytałam, ale jakoś boję się zastosować, przynajmniej przy resekcji kości. Ludzie sobie chwalą, ale wydaje mi się, że na cukrze, bakterie będą jeszcze bardziej się namnażać. Na tak poważną ranę nie chcę ryzykowac, żeby nie wdało się zakażenie i nie skończyło się amputacją całej kończyny. W końcu częśc kości jest odcięta. Czytałam, że świetnie działa glukoza dmuchana na chorą rogówkę oka i nawet hodowcy  podają cukier, żeby szczeniakom uszy stanęły. Kiedyś spróbuję przy mniej poważnej ranie cukru. 

Kupiłam jej chitopan i jeszcze maść propolisową od pszczelarza. Rany na łapach po tym się zasklepiają. Między łapami, na brzuchu posypuję Dermatolem. 

Co do kociaków, to są już po kastracji i sterylce. Dostałam na to 200 zł i prawie się zmiesciłam w kosztach, resztę dodałam ze swoich. Teraz już bezpieczniej szukać domów. Okazało się, że koteczka, ta z dłuższym włosem, panicznie boi się psów. Z trudem toleruje obecność dwóch chi od córki, które są praktycznie jej wiekości. Koniecznie więc będzie szukała domu bez psa. Nie mam żadnej kociej adopcji, więc mamy 13 kotów. Żwirek idzie w ilościach hurtowych, nawet teraz nie ma w Castoramie peletu, żeby wyszło taniej. O jedzeniu nie wspomnę. Małe jedzą jak smoki i stale są głodne. 

Porobię zdjecia i będe wdzięczna za pomoc w ogłaszaniu.

Link to comment
Share on other sites

Czy mogę prosić o ogłoszenie na Katowice? Dostępne do adopcji 4-mies. kociaki: liliowa pręgowana kotka z półdługim włosem i liliowy pręgowany z białymi znaczeniami kocurek. Zaszczepione, z paszportami, po kastracji. Szukają odpowiedzialnych domów bez możliwości wychodzenia. Kocurek może zamieszkać ze spokojnym psem. Oboje mogą zamieszkać z innym kotem. Korzystają z kuwety. Szukają domów bez małych dzieci. Obowiązuje procedura adopcyjna: wizyta i umowa. Osoby zainteresowane adopcją proszę o kontakt telefoniczny: 660124623. Odbiór kociaka w Jarząbkowicach lub Katowicach, woj. śląskie.

DSC02036.JPG

DSC02043.JPG

DSC02048.JPG

DSC02052.JPG

DSC02063.JPG

DSC02072.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...