Jump to content
Dogomania

Dziękuję kochani, dzięki Waszej pomocy Lacky już w swoim domku!Pozbyli się mnie, oddali! chociaż...służyłem wiernie, kochałem całym sobą i znowu mnie oddali a mówili że Lacky to znaczy szczęściarz? Pomożesz mi??


Recommended Posts

 

Przekazanie psa może być na trzy sposoby:

1. Dotychczasowy opiekun na kilka dni przez wydaniem psa wyraźnie unika kontaktu, odtrąca uczuciowo psa od siebie, aby pies łatwiej nawiązał kontakt z nowym opiekunem. Nowi opiekunowie - przez zabraniem zwierzaka - przekazują przed przyjazdem przedmioty (podkoszulek, kocyk) dobrze nasycone zapachem swoim i nowego domu - pies, który przez kilka dni pozna ten zapach w domu poprzednim, łatwiej akceptuje nowy dom - nie jest już zapachowo obcy.

2. Tymczasowy opiekun odwozi psa, najlepiej razem z nowymi opiekunami, ale zachowuje się już obojętnie; wykluczone jest jakiekolwiek żegnanie się z psem, absolutnie wykluczone czułości na pożegnanie, bo to utrudni rozstanie dla psa.  - spokojne zostań, wyjście i już. Bez kolejnych wizyt kiedykolwiek. Można i warto zostawić jakiś przedmiot przesycony zapachem dotychczasowego domu i opiekuna - noszony kilka dni podkoszulek, kocyk, na którym pies spał w poprzednim domu.

3. Nowi opiekunowie przyjeżdżają na kilka dni, odwiedzają psa, karmią, wspólne spacery, potem sami zabierają na spacer - dotychczasowy opiekun uczuciowo jest lodowaty, wręcz nie zauważa psa.
 

Zawsze należy przekazać nowym opiekunom spis słów, na które pies nauczył się w dotychczasowym domu reagować. Na przykład - jeśli w poprzednim domu pies poznał znaczenie słowa "zostań" - to i nowi opiekunowi nie powinni mówić w analogicznej sytuacji "czekaj", tylko "zostań".

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, Patmol napisał:

Jeśli to nie jest kwestia tego, ze jednak nie jesteś pewna tych ludzi - to bym sobie odpuściła jechanie z psem. Moim zdaniem to mu tylko utrudni przejście z jednego domu do drugiego. On ma przecież Ciebie zapomnieć i przestawić się na tamtych ludzi. Nie jedzie tam na chwilę, na Twoją tymczasową nieobecność, na przeczekanie -tylko na zawsze. Czas z Tobą się dla niego kończy, a ma się zacząć nowy całkiem dla niego czas z nowymi ludźmi.

Jak z nim pojedziesz i będziesz  tam codziennie przychodzić -  to moim zdaniem tylko mu utrudnisz to przestawienie, tylko mu namieszasz, ze ma na Ciebie czekać, a w nowym domu jest chwilowo.  Jak mu będzie dobrze w nowym domu,  to  się przestawi szybko - psy maja niesłychane możliwości adaptacyjne ; i wtedy im bardziej zostaniesz z tyłu/ niepowiązana z nowym domem - tym powinno mu być łatwiej. A i ludziom będzie łatwiej bez Ciebie  -będą bardziej naturalni, i nie będa się czuli kontrolowani.

Ten pierwszy okres to czas ustalania zasad, obserwacji nowej sytuacji -  nawet jak trudny dla psa, to potrzebny przecież bardzo.

Ja bym odpuściła. Dla dobra psa, bo Tobie będzie tak trudniej. I wtedy tez nie obciążasz psa swoimi emocjami.

on się boi jazdy samochodem?

Tak, boi się. 

Kiedy jechaliśmy do weterynarza, trzeba było wsadzić Go siłą, co wcale nie było łatwe. Podczas jazdy, miotal się, slinil, był cały czas niespokojny. A to była ledwie kilkunastominutowa jazda...

Wezmę pod uwagę Twoje sugestie, choć jednak nie uważam, by podróż ze mną miała być dla Niego trudniejsza, niż nagle, raptowne oderwanie. 

Tak jak z ludźmi, każdy pies jest inny, nie można generalizowac. Inaczej znosi i przeżywa zmianę domu pies młody,  który jeszcze nie zaznał złego, inaczej dojrzały.

Chce tylko oszczędzić mu szoku, kiedy obcy człowiek siłą wsadzi go do samochodu i będzie odjezdzal. A On będzie mnie widział za szybą i nic nie będzie mógł zrobić. 

Tu chyba nie ma dobrych rozwiązań,  to zwykle jest bardzo trudne przeżycie, zwłaszcza dla psa i to psa mądrego, po przejsciach.

To jest trudne też dla mnie. Myślę nawet, czy nie skończyć z tymczasowaniem. Strach o psa, świadomość, ze będzie cierpiał (wiem, tylko kilka dni, ale właśnie chodzi o te dni !), sprawia, ze w takich sytuacjach mówię sobie "nigdy więcej!".

Co innego mlodziutkie psy, one przestawiają sie błyskawicznie, choc i tak pierwsze dni bywają trudne, są zdezorientowane i smutne.

Naprawdę Patmol, z ręką na sercu, nie widzę, bym miała tym zrobić Mu krzywdę,  utrudnić to przejście do nowego domu.

Link to comment
Share on other sites

Psy to nie ludzie, inaczej postrzegają świat -i dzięki temu nawet pies po przejściach, po schronisku czy łańcuchowym zyciu ma szanse się odnaleźć w mieszkaniu; nie wspominając przeszłości tylko cieszyć sie teraźniejszością..

Zrobisz jak uważasz -to Twoja decyzja. Zapytałaś -to napisałam co myślę.

Wykorzystaj ten czas do adopcji na nauczenie psa wsiadania do samochodu , nawet stojącego i zapinania mu pasów. Żeby bezproblemowo wsiadał, zżeby samochód był mniej stresujący. Wtedy możesz mu dać do samochodu kocyk ze swoim zapachem, kazać mu wsiąść i zamknąć drzwi.  Nawet jesli sie zdecydujesz jechać z ludźmi, to Ty nakazujesz wsiąść psu, jeśli jest z tym kłopot, i potem siądziesz z przodu, albo zostaniesz -to juz twoja decyzja oczywiscie.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli pies tak bardzo boi się auta, może jeszcze zdążysz przeciwdziałać.

1. ktoś znajomy podjeżdża autem, Ty wchodzisz do środka,  auto stoi, pies to widzi, po chwili wysiadasz, podprowadzasz psa, dajesz smakol/miskę coraz bliżej auta. Nie wciągasz do środka.

2. Lacky widzi, ze inny - najlepiej zaprzyjaźniony pies wskazuje do auta za Tobą i tam jest karmiony, wysiadasz po chwili. 

3. Wkładasz do auta kocyk psa, wsiadasz, siedzisz przy otwartych drzwiach, nogi na zewnątrz, zachęcasz psa smakolem do podejścia, potem wysiadasz, wracacie do domu.

4. Powtarzasz to wszystko przy włączonym silniku. Potem ustawiasz coś w rodzaju drewnianego podestu ułatwiającego wejście do auta - uczysz psa smakolem przechodzenia po takiej rampie leżącej obok samochodu na ziemi, nagradzasz z powtarzanym hasłem każde przejście..i dopiero potem z tym samym hasłem wprowadzasz po takiej rampie psa do środka auta.

 

 

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Sowa napisał:

 

Przekazanie psa może być na trzy sposoby:

1. Dotychczasowy opiekun na kilka dni przez wydaniem psa wyraźnie unika kontaktu, odtrąca uczuciowo psa od siebie, aby pies łatwiej nawiązał kontakt z nowym opiekunem. Nowi opiekunowie - przez zabraniem zwierzaka - przekazują przed przyjazdem przedmioty (podkoszulek, kocyk) dobrze nasycone zapachem swoim i nowego domu - pies, który przez kilka dni pozna ten zapach w domu poprzednim, łatwiej akceptuje nowy dom - nie jest już zapachowo obcy.

2. Tymczasowy opiekun odwozi psa, najlepiej razem z nowymi opiekunami, ale zachowuje się już obojętnie; wykluczone jest jakiekolwiek żegnanie się z psem, absolutnie wykluczone czułości na pożegnanie, bo to utrudni rozstanie dla psa.  - spokojne zostań, wyjście i już. Bez kolejnych wizyt kiedykolwiek. Można i warto zostawić jakiś przedmiot przesycony zapachem dotychczasowego domu i opiekuna - noszony kilka dni podkoszulek, kocyk, na którym pies spał w poprzednim domu.

3. Nowi opiekunowie przyjeżdżają na kilka dni, odwiedzają psa, karmią, wspólne spacery, potem sami zabierają na spacer - dotychczasowy opiekun uczuciowo jest lodowaty, wręcz nie zauważa psa.
 

Zawsze należy przekazać nowym opiekunom spis słów, na które pies nauczył się w dotychczasowym domu reagować. Na przykład - jeśli w poprzednim domu pies poznał znaczenie słowa "zostań" - to i nowi opiekunowi nie powinni mówić w analogicznej sytuacji "czekaj", tylko "zostań".

 

Dziekuje Sowo za to, ze się zjawiłaś w tak ważnym momencie i służysz radami.

Pierwszy punkt odpada. Nie potrafilabym tak traktować psa. Wiem, to dla jego dobra a ono powinno byc sprawą nadrzędną. Jednak wiem, ze w oczach tak traktowanego psa, zobaczylabym najpierw zdziwienie, potem smutek i wyrzut, bo przeciez na tak nagłe odtracenie, niczym sobie nie zasłużył. 

Dla mnie nie ma nic gorszego, niż taki niemy wyrzut i żal w psich oczach.

Oczywiście trzeci punkt nie może już być zrealizowany,  pozostaje drugi.

Dzięki Bozi, za ten drugi!

Co prawda będę musiala powsciągnąć swe miłosne uczucia względem Lakiego, ale skoro tak radzisz, wypada posłuchać.

Za to wytarmoszę Go, wycaluję i wymęczę dzisiaj, bo dziś jeszcze mi wolno. Może przez to będzie mnie miał dosyć i tym sposobem ulatwie Mu jutrzejsza zmianę :). To mi bardziej pasuje...

 

Link to comment
Share on other sites

No i w aucie pies musi być przypięty; wtedy się nie miota , i jest bardziej stabilny - co dla samego psa jest i bezpieczniejsze i łatwiejsze, przy jechaniu -nie rzuca nim na wszystkie strony. Wiadomo, że najpierw trzeba zaczynać od tego co pisała Sowa.

Moja suka bardzo się bała jeżdżenia samochodem/autobusem, wymiotowała na wszystkie strony przy pierwszych próbach, ale to wszystko z czasem przecież sie zmienia na korzyść, pies przyzwyczaja się do nieznanej sytuacji, do zamknięcia i kołysania. jeśli oczywiscie przejażdżki   się kończą wycieczką, a nie wetem.  I jak ludzie się nie denerwują.

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Poker napisał:

Kciuki na pokład do czwartku.

Koniecznie :)

9 godzin temu, Gabi79 napisał:

Wspaniałe wieści, bardzo się cieszę!!! 

Nadal wszystkie serdeczne myśli są nam bardzo potrzebne! wprawdzie z p Marcinem założyliśmy wersję optymistyczną i wszystko kończy się bajkowo prosi.gif ustaliliśmy że plan jest taki -

w czwartek 15,08  rano, Państwo przyjeżdżają do Wrocławia /koniecznie musimy wymienić się telefonami i adresem z Figunią, Aniu napisz mi proszę swój adres ,żeby Pan Marcin mógł trafić / będą mieli coś z zapachem Łatka pójdą na spacer z Anią / mam trochę obawy, czysto techniczne???  jak wpakować Lakiego do auta bez,Ani ?!  proszę o jakieś rady /  po przyjeździe do domu, Pani Kasia zostaje na spacerku z Lakusiem a Pan Marcin ,idzie do domu z czymś z zapachem Lakiego, idą wszyscy na długi wspólny spacer ,ze smaczkami , po czym to ważne!  najpierw do domu idzie Laki, by po chwili, wszedł do swojego domu Łatek , gdzie zastanie swojego kompana z zabaw na łące , by po chwili dwa zmęczone chłopaki, grzecznie położyły się na posłanku...

Gdyby ,coś jednak..... Pan Marcin musi wrócić z Lakusiem ,tego samego dnia do Wrocławia

...może dodam jeszcze, że zaproponowałam Panu Marcinowi zwrot kosztów za paliwo, Państwo zdecydowanie odmówili, ponieważ nie zdążyliśmy jeszcze Lakusia wykastrować a jest to warunek adopcji, również zaproponowałam ,że opłacimy za zabieg ,oraz że miał mieć zrobione RTG  ponieważ zachodzi podejrzenie ,że może mieć problemy z kręgosłupem, Państwo powiedzieli że jak najbardziej zabieg kastracji będzie ,tylko proszą o chwilę na zapoznanie się ,ustaliliśmy dwa miesiące , koszty proszą ,żeby zostawić po ich stronie...  jesteśmy w ciągłym kontakcie telefonicznym i smsowym, właśnie pani Kasia napisała prośbę o adres Figuni  a wcześniej że się nie mogą już doczekać Lakiego , a ja w rewanżu zasypałam Panią Kasię zdjęciami Lakiego  ;)

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, anica napisał:

Koniecznie :)

Nadal wszystkie serdeczne myśli są nam bardzo potrzebne! wprawdzie z p Marcinem założyliśmy wersję optymistyczną i wszystko kończy się bajkowo prosi.gif ustaliliśmy że plan jest taki -

w czwartek 15,08  rano, Państwo przyjeżdżają do Wrocławia /koniecznie musimy wymienić się telefonami i adresem z Figunią, Aniu napisz mi proszę swój adres ,żeby Pan Marcin mógł trafić / będą mieli coś z zapachem Łatka pójdą na spacer z Anią / mam trochę obawy, czysto techniczne???  jak wpakować Lakiego do auta bez,Ani ?!  proszę o jakieś rady /  po przyjeździe do domu, Pani Kasia zostaje na spacerku z Lakusiem a Pan Marcin ,idzie do domu z czymś z zapachem Lakiego, idą wszyscy na długi wspólny spacer ,ze smaczkami , po czym to ważne!  najpierw do domu idzie Laki, by po chwili, wszedł do swojego domu Łatek , gdzie zastanie swojego kompana z zabaw na łące , by po chwili dwa zmęczone chłopaki, grzecznie położyły się na posłanku...

Trudny ten plan, ale trzymam kciuki, żeby wszystko poszło pomyślnie. 

Nie macie kogoś kto się zna na psach/ jakiegoś dobrego trenera/ żeby przyjechał z Państwem doradzał na bieżąco  i pomógł w razie problemów? szczególnie u nich w domu

Link to comment
Share on other sites

Wieźliśmy Lakiego do weta i rzeczywiście był problem z wejściem do auta dopóki....nie załozyło mu się kagańca. Pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby pies sam wkładam pysk do kogańca :) Po założeniu żelastwa na pysk Laki sam wsiadł do samochodu, po czym ściągneło mu się kaganiec - proponuje spróbować jutro. 

W samochodzie sie trochę kręcił, ale było gorąco, auto bez klimy, balismy się otworzyć szeroko okna, bo dla Lakiego to niebyłby problem wyskoczyć, więc myśle, że to trochę nakręciło psa. Jeśli mają kombi i klime, to proponuje włączyć klime a psa do bagażnika. Trochę się pokręci, ale pewnie na autostradzie pojdzie spać. Woziłam gorszych wariatów ze schronu i z Lakim nie jest tak żle jesli chodzi o jazde samochodem, da chłopak rade :)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się w 100 % za Patmol.

Nie można robić psu z mózgu wodę , nie mówiąc o skrępowaniu nowych właścicieli. Osobista opieka DT się kończy  w momencie przekazania psa.

Może Lakuś zrobi niespodziankę i sam wejdzie do samochodu za smakolem.

My zawsze tak robimy przy przekazywaniu psa u nas, że proszę DS o  zaparkowanie kawałek od naszego domu. Idziemy wszyscy na spacer, żegnamy się z psem i w pewnym momencie  po cichu ulatniamy się za drzewa czy za winkiel , a nowi właściciele  idą dalej szybszym krokiem. Potem wsiadają do samochodu i odjeżdżają. My schowani, obserwujemy co się dzieje.

Oczywiście Lakuś powinien pojechać ze swoim zapachem w postaci legowiska czy kocyka + zabawkami.

Dopiero teraz pojawiły się wcześniejsze posty.

Widzę , że Sowa udzieliła porad.

Ja też nie potrafię być obojętna do psa , nie mówiąc o moim mężu.

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Figunia napisał:

Tą wielką radość przycmiewa myśl, ze Laki może cierpieć, czuć się porzuconym. To jest najgorsze i tym bardzo sie martwię. 

Przyszło mi do głowy, poprosić Pana,bym mogla jechać razem z Nimi. Nie wyobrażam sobie, ze wepchnie się psa do auta na siłę (po dobroci raczej nie wejdzie) i odjedzie i będzie mnie widział...co może czuć pies w takiej sytuacji. Ktoś nieznany zabiera go z jego domu, miejsca ktore zna i osoby, której już zaufał. 

Moim zdaniem to nie jest dobry pomysł

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Zaglądam czasem po cichu do Lakiego, więc też pozwolę sobie napisać co sądzę :)

Zdecydowanie zgadzam się z dziewczynami, że odwiedzanie przez Ciebie Figuniu Lakiego po adopcji to nie jest dobry pomysł. To Lakiemu nie ułatwi a wręcz może utrudnić proces adaptacji - za każdym razem kiedy się pojawisz będzie oczekiwał, że zabierzesz go z powrotem ze sobą do domu, będzie przeżywał rozstanie z Tobą nie raz, tylko wielokrotnie przez te kilka dni.

W ogóle z mojego doświadczenia wynika, że psy zdecydowanie lepiej znoszą rozstanie z tymczasowym opiekunem, kiedy nowi właściciele po nie przyjeżdżają i zabierają z DT niż kiedy zawozi się samemu psa do domu stałego i wychodzi bez niego. Mówiąc obrazowo, wydaje mi się, że psu jest łatwiej kiedy zostaje "porwany" przez nowych właścicieli, niż kiedy zostaje "porzucony" przez DT. Ten drugi scenariusz potrafi kończyć się paniką i próbą wyjścia za wszelką cenę z nowego domu razem z tymczasowym opiekunem.

Dlatego w wypadku Lakiego też uważam, że lepiej by było, gdyby nowi właściciele zabrali go od Ciebie, albo, jeśli zależy Ci żeby być z nim w czasie podróży samochodem, to wykorzystałabym bardzo dobry sposób Poker - ulotniła się podczas spaceru zaraz po przyjeździe.

W każdym razie, jakiej decyzji byś nie podjęła trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze i żeby Laki szybko zaaklimatyzował się w swoim domu :)

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Przypomina mi się, jak pojechaliśmy po moją sunię do dt. Weszła do do auta, całe dwie godziny, siedząc patrzyła w okno, wypatrywała pewnie to, do czego zdążyła się już przyzwyczaić, drżała cały czas. Siedziałam z nią z tyłu, mówiłam miękkim głosem miłe słówka i delikatnie głaskałam. W domu przywitał ją nasz pies, kulturalnie, zgrzytów żadnych nie było. Noc przespała spokojnie koło mojego łóżka, a rano......wylizała mi na powitanie całą twarz, gdy otworzyłam oczy. I było, jakby od zawsze tu mieszkała. Życzę Lakiemu też takiego szybkiego zaklimatyzowania się w nowym domu.

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zawsze po moje tymczasiki przyjeżdżali ludzie i po wspólnym spacerze wsadzałam psa albo sam wskakiwał do samochodu na tył,przeważnie do swojego legowiska albo na kocyk.Zawsze jedna osoba siedziała z tyłu.Psiak miał na sobie pełną uprząż wraz z adresatką.Zawsze pojawiał się sygnał nauczony wcześniej, zostań(stanowczym tonem).I informacja wcześniejsza dla adoptujących-przy wysiadaniu(na postojach);najpierw smycz do ręki później otwieranie drzwi.

Nie chciałam nigdy do tego dopuścić aby zawieźć psiaka,zostawić go w obcym domu i odejść bo jestem pewna,że by czekał na mnie aż wrócę po niego w tych pierwszych dniach.W moim odczuciu jak dla mnie było by to porzucenie.

No ale decyzja należy do Ani.

Jeszcze coś napiszę,że każda adopcja była dla nas bardzo ciężka,a pierwsze dni po adopcji wyciskały łzy.Do każdego tymczasika piorunem się przywiązywaliśmy i to był nas słaby punkt.A jak Sawana odeszła to przeszliśmy koszmar psychiczny,nie mogliśmy dojść do siebie.W domu totalna pustka i cisza,każdy był pochłonięty myślami o Sawani,nawet nasz Miki,zaglądał do sypialni i sprawdzał czy wróciła Sawana z ogrodu.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

51 minut temu, Marysia O. napisał:

Zaglądam czasem po cichu do Lakiego, więc też pozwolę sobie napisać co sądzę :)

Zdecydowanie zgadzam się z dziewczynami, że odwiedzanie przez Ciebie Figuniu Lakiego po adopcji to nie jest dobry pomysł. To Lakiemu nie ułatwi a wręcz może utrudnić proces adaptacji - za każdym razem kiedy się pojawisz będzie oczekiwał, że zabierzesz go z powrotem ze sobą do domu, będzie przeżywał rozstanie z Tobą nie raz, tylko wielokrotnie przez te kilka dni.

W ogóle z mojego doświadczenia wynika, że psy zdecydowanie lepiej znoszą rozstanie z tymczasowym opiekunem, kiedy nowi właściciele po nie przyjeżdżają i zabierają z DT niż kiedy zawozi się samemu psa do domu stałego i wychodzi bez niego. Mówiąc obrazowo, wydaje mi się, że psu jest łatwiej kiedy zostaje "porwany" przez nowych właścicieli, niż kiedy zostaje "porzucony" przez DT. Ten drugi scenariusz potrafi kończyć się paniką i próbą wyjścia za wszelką cenę z nowego domu razem z tymczasowym opiekunem.

Dlatego w wypadku Lakiego też uważam, że lepiej by było, gdyby nowi właściciele zabrali go od Ciebie, albo, jeśli zależy Ci żeby być z nim w czasie podróży samochodem, to wykorzystałabym bardzo dobry sposób Poker - ulotniła się podczas spaceru zaraz po przyjeździe.

W każdym razie, jakiej decyzji byś nie podjęła trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze i żeby Laki szybko zaaklimatyzował się w swoim domu :)

Zgadzam się w 100%ach.

Wszystkie moje tymczasowe sunie zostały zabrane przez nowych opiekunów z jednym wyjątkiem, który skończył się powrotem z adopcji.

Pamiętam, jak  Zdzisław przyjechał po Nuteczkę, nie chciała iść, wziął ją na ręce.

Nie zapomnę jej wzroku i mojego cierpienia.

Jednak po przyjeździe do DS cały czas pilnowała się Pana, chodziła za nim krok w krok, Pani była na drugim miejscu.

Po kilku tygodniach pojechaliśmy z TZ (byłym) w odwiedziny. Nutka szalała ze szczęścia, ale po tym wybuchu radości zaraz podeszła do swoich ludzi, jakby chciała nam pokazać, że cieszy się z naszej wizyty, ale  teraz jest ich i tu jest jej dom.

Jeden jedyny raz odwiozłam z dziewczynami  z Dogo Figunię do DS, jej pisk i lament po naszym wyjściu był ogromny, nie mogła się uspokoić, ludzie odpuścili i odwieźli ją do mnie po kilku godzinach.

Potem pojechała do DS do Bydgoszczy. Przyjechał po nią syn nowej Pani ze znajomymi. W aucie od razu usadowiła się na jego kolanach i dawała buziaki.

Dlatego jestem za tym, by nowi opiekunowie przyjeżdżali po psa.

Nam może się wydawać to straszne, że psiak wyrusza po nowe życie z zupełnie obcymi ludźmi.

Na pewno jest to duży stres, ale na pewno mniejszy, niż w przypadku, gdy my wychodzimy od nowych właścicieli, a psiak zostaje, czując się porzucony.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Marysia O. napisał:

Zaglądam czasem po cichu do Lakiego, więc też pozwolę sobie napisać co sądzę :)

Zdecydowanie zgadzam się z dziewczynami, że odwiedzanie przez Ciebie Figuniu Lakiego po adopcji to nie jest dobry pomysł. To Lakiemu nie ułatwi a wręcz może utrudnić proces adaptacji - za każdym razem kiedy się pojawisz będzie oczekiwał, że zabierzesz go z powrotem ze sobą do domu, będzie przeżywał rozstanie z Tobą nie raz, tylko wielokrotnie przez te kilka dni.

W ogóle z mojego doświadczenia wynika, że psy zdecydowanie lepiej znoszą rozstanie z tymczasowym opiekunem, kiedy nowi właściciele po nie przyjeżdżają i zabierają z DT niż kiedy zawozi się samemu psa do domu stałego i wychodzi bez niego. Mówiąc obrazowo, wydaje mi się, że psu jest łatwiej kiedy zostaje "porwany" przez nowych właścicieli, niż kiedy zostaje "porzucony" przez DT. Ten drugi scenariusz potrafi kończyć się paniką i próbą wyjścia za wszelką cenę z nowego domu razem z tymczasowym opiekunem.

Dlatego w wypadku Lakiego też uważam, że lepiej by było, gdyby nowi właściciele zabrali go od Ciebie, albo, jeśli zależy Ci żeby być z nim w czasie podróży samochodem, to wykorzystałabym bardzo dobry sposób Poker - ulotniła się podczas spaceru zaraz po przyjeździe.

W każdym razie, jakiej decyzji byś nie podjęła trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze i żeby Laki szybko zaaklimatyzował się w swoim domu :)

Przekonalyscie mnie, odpuszczam zawożenie Lakiego do domu.

Jest inny problem. Laki ma biegunkę. Dostał węgiel i zero jedzenia, oprócz śniadania, które zjadł, bo rano było jeszcze wszystko w porzadku.

Nie mam już chyba Nifuroksazydu (byłam pewna,ze mam,jeszcze poszukam). Mam tylko Loperamid, ale czytam, ze z tym trzeba ostrożnie w niektorych rasach psow i przy niedomagajacej wątrobie.

Nie wiem, czy liczyć na to, ze do jutra mu przejdzie (kiedyś też miał taki jednorazowy epizod i szybko przeszlo),czy odwoływać jutrzejsza adopcję.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Marysia O. napisał:

Zaglądam czasem po cichu do Lakiego, więc też pozwolę sobie napisać co sądzę :)

Zdecydowanie zgadzam się z dziewczynami, że odwiedzanie przez Ciebie Figuniu Lakiego po adopcji to nie jest dobry pomysł. To Lakiemu nie ułatwi a wręcz może utrudnić proces adaptacji - za każdym razem kiedy się pojawisz będzie oczekiwał, że zabierzesz go z powrotem ze sobą do domu, będzie przeżywał rozstanie z Tobą nie raz, tylko wielokrotnie przez te kilka dni.

W ogóle z mojego doświadczenia wynika, że psy zdecydowanie lepiej znoszą rozstanie z tymczasowym opiekunem, kiedy nowi właściciele po nie przyjeżdżają i zabierają z DT niż kiedy zawozi się samemu psa do domu stałego i wychodzi bez niego. Mówiąc obrazowo, wydaje mi się, że psu jest łatwiej kiedy zostaje "porwany" przez nowych właścicieli, niż kiedy zostaje "porzucony" przez DT. Ten drugi scenariusz potrafi kończyć się paniką i próbą wyjścia za wszelką cenę z nowego domu razem z tymczasowym opiekunem.

Dlatego w wypadku Lakiego też uważam, że lepiej by było, gdyby nowi właściciele zabrali go od Ciebie, albo, jeśli zależy Ci żeby być z nim w czasie podróży samochodem, to wykorzystałabym bardzo dobry sposób Poker - ulotniła się podczas spaceru zaraz po przyjeździe.

W każdym razie, jakiej decyzji byś nie podjęła trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze i żeby Laki szybko zaaklimatyzował się w swoim domu 

Dziękuję za rady. Węgiel dostał już drugi raz, pił sporo wody i to często. Teraz śpi, ale wydaje mi sie, jakiś nieswoj. Nie wiem, czy uda mi sie zasnąć. Ugotowałam kleik ryżowy, na wypadek, gdyby bardzo chciał coś zjeść. Jak dawalam węgiel, zapakowany w pasztet, to mało ręki mi nie zjadł, wiec apetyt ma.

Acha, bo z nerwów zapominam napisać. Bylo ćwiczenie wsiadania do samochodu. I choć sądziłam, ze skończy się tylko na punkcie nr 1, to Laki zaskoczył nas całkowicie. Kiedy tylko usiadłam (on miał stać i patrzeć, potem miałam kusić go smakolami, coraz blizej auta), natychmiast przebiegł do auta i usiłował wejsc mi na kolana. Sam wpychal się do samochodu i to tak energicznie, tak się w nim "rządził",wszędzie chciał wejść, ze aż bałam się, ze go rozniesie... I zamiast oswajac Go, zapraszać, musiałam go hamować...

Potem jeszcze spróbowaliśmy jazdy, już na tylnych siedzeniach i też było ok, choć trochę się wiercil.

Oby tak tez zachował się jutro...W co niestety, wątpię. 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Figunia napisał:

Teraz śpi, ale wydaje mi sie, jakiś nieswoj.

Jemu udzielają się Twoje emocje, stąd niepokój. Można się bardzo starać, aby nie okazać psu emocji, ale on i tak wie po zapachu naszego ciała, że szarpią nami inne emocje. Każdy skok naszej adrenaliny jest wyczuwalny dla psa.

Co do auta - możesz wrzucić tam coś, co będzie pachniało Tobą (stary podkoszulek) - łatwiej wskoczy sam. I być może spokojniej pojedzie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Sowa napisał:

Jemu udzielają się Twoje emocje, stąd niepokój. Można się bardzo starać, aby nie okazać psu emocji, ale on i tak wie po zapachu naszego ciała, że szarpią nami inne emocje. Każdy skok naszej adrenaliny jest wyczuwalny dla psa.

Co do auta - możesz wrzucić tam coś, co będzie pachniało Tobą (stary podkoszulek) - łatwiej wskoczy sam. I być może spokojniej pojedzie.

Dziękuję Sowo, tak zrobię. 

Laki  niestety, pomimo węgla i diety, nadal ma biegunkę, dziś nad ranem doszły wymioty żółtym płynem z pianą. 

Przyjechał zaraz Znajomy i Laki dostał porcję Smecty do buzi i Sylimarol.

Wciąż myślę, jak zrobić,  by mu na spacerze zniknąć. Przecież On nie spuszcza mnie z oczu. Nawet jak idzie na smyczy, wciąż ogląda się, czy jestem. Czy jak już zniknę, wejdzie do samochodu?

Jeśli nowy Pan, wsadzi go tam siłą, czy Laki nie uprzedzi się do Niego?

Boję się tej akcji, boje sie, ze bedzie dramatyczna i Jemu i mnie rozwali serce.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...