Jump to content
Dogomania

Spacery ze staruszkiem


siejwiatr

Recommended Posts

Moi drodzy

Moje starszawe psisko (wg weterynarza ok 15 lat) już prawie nie widzi, nie słyszy, ma zaburzoną motorykę. Na spacerach potrafi biec do cienia na ścianie, chodzi w kółko i wsadza łebsko w jakiś krzak, tak że nie potrafi już wyjść (wycofać się tyłem). Ludzie na nas patrzą, pytają w jakim wieku jest chłopak a ja cały czas zastanawiam się nad sensem tych spacerów. Ogólnie staram się wychodzić często (raz przed pracą, i ok 4 razy po pracy) a spacery trwają w sumie ok 1,5 godz. 

Tyle, że często wygląda to tak, że ja idę a on za mną drepcze. Czasami coś powącha (zdarza się, że pochylając głowę upada - naprawde przykry widok, a nie zawsze zdążę zareagować i go przytrzymać); chętnie podbiega do innych psów - zawsze bardzo wszystkie lubił. I to w zasadzie tyle. 

Pytanie - skąd mam wiedzieć na ile mu to jeszcze sprawia przyjemność a na ile jest to jakaś moja "potrzeba" zapewniania mu "odpowiedniej" porcji ruchu?

Niektórzy mówią mi, że męczę go spacerując 20 minut. Że 5 minut, siku i zaraz do domu.

Jakie jest wasze zdanie? 

Link to comment
Share on other sites

Uważam, że spacery są dalej potrzebne! Dla psa to wielka radość! Mój pies co prawda jest młodszy, ale schorowany i na dużej ilości leków, przez co często smętnie się ciągnie za mną jak Twój staruszek. Ale i tak z zainteresowaniem obwąchuje trawki, krzaczki, sprawdza co widać w okienkach piwnicznych bloków, czasem przystanie i po prostu ogląda co się dzieje. Tak, trwa to długo i czasem muszę mu fizycznie pomagać przy powrocie, wejściu/zejściu ze schodów. Ale jest mu to potrzebne, raz dla zdrowia (i tak za mało bo utył!), dwa dla psychiki, bo lubi to, cieszy się z każdego wyjścia. U niego cieszenie się to niemrawe podrygi ogonem ale znam go na tyle, że wiem, że to ogromny entuzjazm (on ogólnie nie liże, nie merda, nie skacze, jest cichy).

Tak, mój pies też czasem upada na głowę. Czasem wpada w krzaki przy sikaniu i nie ma siły wyjść... Czasem potknie się o gałąź i cały sie na bok przewróci. Czasem spadnie z kilku stopni schodów. Czasem po napadzie padaczki wejdzie i uderzy w ścianę, bo jej nie widzi... Ale i tak wiem, że spacery są mu bardzo potrzebne i nie zrezygnujemy z nich.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Też uważam, że spacery są potrzebne. Raz, że jednak stymulują chociaż trochę psi mózg, a dwa - pozawalają na wspólne spędzenie czasu. Bywa, że Tina sunie za mną łapa za łapą, czasami podskakuje jak szczeniak, a jak źle się czuje, to załatwia potrzeby i sama zawraca nas do domu.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Wam za te odpowiedzi. Fajnie wiedzieć, że ktoś przeżywa coś podobnego ze swoim psiakiem.

Wiem, że spacery są potrzebne i nawet mi do głowy nie przyszło z nich zrezygnować. Za każdym razem gdy łapię za smycz to jest radość i obijanie się po ścianach;)

Chodzi mi raczej o to, ile powinny trwać.

Na jak długo wychodzicie?

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, siejwiatr napisał:

Na jak długo wychodzicie?

Zależy od tego jak danego dnia pies się czuje. Jak widzę, że jest ożywiony to i na godzinę mogę wyjść daleko w teren. Ale jak się przewraca, to siusiu, kupka, potuptamy w koło bloku i do domu. A ostatnio po nowych lekach ciągnął łapy, więc zwracam uwagę aby chodził tylko po miękkiej trawie, unikam chodników, jakiś czas ubierałam mu skarpety - zdarł sobie pazury do krwi. Teraz jest lepiej. Dzisiaj rano około 40 minut spaceru po parku i osiedlu więc nie było najgorzej. Chyba trzeba psa obserwować i pamiętać,  że oprócz dojścia gdzieś, trzeba też wrócić (najlepiej nie z psem na rękach)

Link to comment
Share on other sites

Ja obecnie wychodzę z nim przed pracą na jakieś 15 - 20 minut. Też żeby go troszkę zmęczyć na czas kiedy mnie nie będzie (mieszkam tylko z nim). Po pracy wychodzimy ok. 4 razy (tak mniej więcej co 2 godz) i na każdy reaguje bardzo entuzjastycznie (wręcz za bardzo, bo mi się o ściany obija i przewraca). Kiedyś sobie wymyśliłam, że żaden z tych spacerów nie powinien być krótszy niż 20 minut ale teraz coraz częściej odnoszę wrażenie, że to bez sensu. Nawet jeśli go puszczę ze smyczy (mieszkam przy samym parku), to on po chwili wpada w jakiegoś krzaka i nie może iść, więc raczej staram się go zawsze asekurować smyczą. 

Szkoda, że sam nie może mi powiedzieć "bez sensu, wracajmy" albo "połaźmy jeszcze chwilę". 

Link to comment
Share on other sites

Moja blisko 14-letnia staruszka też już nie chce długo chodzić, jak chce wracać do domu to staje i patrzy na mnie wymownie, pytam wtedy "wracamy do domu?" a ona zawraca i tupta w stronę domu. A i tak dziwię się, że jeszcze chodzi bo ma starczy zanik mięśni i łapy jej się coraz bardziej plączą, czasem nawet w domu jej się rozjeżdżają i muszę jej pomagać wstać ale na szczęście rzadko bo gdzie mogą to są dywany, chodniki, maty. Ale nic ją nie boli, ma jeszcze apetyt więc wspomagam jak mogę i modlę się, żeby sama usnęła zanim przestanie chodzić bo mimo chudości to jednak jest to duża rottweilerka i na ręce jej nie dam rady wziąć bo sama też już jestem stara - 78 lat i nieduża.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

a Malibu nie ma pojęcia w która stronę jest dom... Na "dom" nie reaguje bo głuchy.

Na tę chwilę przyjęłam, żeby w sumie z tych spacerów wychodziła przynajmniej godzina/półtorej. Oczywiście uwzględniając to jak on się czuję, pogodę itd.

Innego pomysłu nie mam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...