Jump to content
Dogomania

~ Pojechał do domku, na swoje :) Maleńki Pikuś, piesek z pola, złapany i jest u nas w bdt!!


malagos

Recommended Posts

Foresto i w ogóle obroże, nie bardzo się nadają dla kudłatych psów, bo muszą być blisko ciała, a nie w kudłach. 

http://www.esccap.pl/obroze-przeciwkleszczowe-glowne-przyczyny-obnizonego-dzialania/

Pomimo tego, kudłata Bliss, nosi ciasno zapiętą obrożę Kiltix, bo w przeciwieństwie do Bravecto, oprócz działania bójczego, ma ona  również działanie odstraszające. Poprzednio, przynosiła mi kleszcze do domu. Nie wiem też, czy preparat z obroży, dociera aż na koniec ogona ;). 

A tu, działania uboczne Foresto

http://vogueswing.blogspot.com/2016/03/foresto-nie-dla-nas.html?m=1

Po prostu, staramy się wybrać mniejsze zło, które u każdego psa, może być inne. 

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, konfirm31 napisał:

Foresto i w ogóle obroże, nie bardzo się nadają dla kudłatych psów, bo muszą być blisko ciała, a nie w kudłach. 

http://www.esccap.pl/obroze-przeciwkleszczowe-glowne-przyczyny-obnizonego-dzialania/

Pomimo tego, kudłata Bliss, nosi ciasno zapiętą obrożę Kiltix, bo w przeciwieństwie do Bravecto, oprócz działania bójczego, ma ona  również działanie odstraszające. Poprzednio, przynosiła mi kleszcze do domu. Nie wiem też, czy preparat z obroży, dociera aż na koniec ogona ;). 

A tu, działania uboczne Foresto

http://vogueswing.blogspot.com/2016/03/foresto-nie-dla-nas.html?m=1

Po prostu, staramy się wybrać mniejsze zło, które u każdego psa, może być inne. 

 
 Niechaj dzialaj jak najlepeiej
ja sie wszytkiego od lat boje
 tych wszytkich obrozek i kroplek
 ale ale trzeba
 wiec sie kropimy na karczusio
 a pisalam o Brawecto
 boc byly jakies straszne  komplikacje u wielu piesiow
 i dziewczyny na ktoryms watku pisalay ze nawet weci odradzaja
 ale jesli dziala i nie przynosi ubocznych
 to pewnie ze stosujcie
 u nas nie jest mozliwa zadna obrozeczka o u mojej ukochanej skarbuni absolutycznie ...
jeno kropelenki
                                      Pikusiu sciskam trzymam
Podobny obraz
Link to comment
Share on other sites

Nadziejko, większość skutków ubocznych po "niby" Bravecto nie zostało potwierdzonych - tzn. nie ma pewności czy nie zadziałały inne czynniki (np. dawno rozwijająca się choroba, zatrucie czymś na spacerze itd), a to tylko zbieg okoliczności, że akurat nastąpiło to po podaniu Bravecto. Nieraz prosiłam anty-bravectowców o potwierdzone (na 100%) przypadki psów, którym zaszkodziło Bravecto (i doprowadziło je do śmierci albo stanu niemal śmiertelnego), nie dostałam jeszcze takiego dowodu, jedynie spekulacje. Ja swojego psinka zawsze badam, kontroluję jego stan zdrowia i dopiero potem z wetem podejmuję decyzję o tabletce. Też dla mnie jest to najskuteczniejszy środek i przynajmniej mam spokój. Dwa razy przeżyłam u niego babeszjozę i o dwa razy za dużo, drugi raz tak szybko to wszystko przebiegło (rano kleszcz się wkuł, a o 12 zobaczyłam TYLKO że miał smutne oczy, bo reszty objawów nie miał, szybko do weta, a tam jak czekaliśmy na swoją kolej to pies zaczął walczyć o życie, słaniać się na łapach itd). Wet podziwiał ekspresową reakcję i przyznał, że gdybym poczekała do rana to nie miałabym psa... i że 3x pies już może nie przeżyć. Już nie ryzykuję. Tym razem zrobiłam psiakowi przerwę od bravecto, bo ma troszkę podwyższone parametry wątrobowe (rok temu podtruł się opryskami - i mi już dziadzieje pies), ale wiem że na jesień jak uda nam się ustabilizować trochę wyniki, to znowu mu podam. Teraz ma Foresto, ale boję się, że nie poskutkuje (ma ogromne futro i co z tego że ma przy samej skórze założoną obrożę jak nie mam pewności, że uda się znaleźć kleszcza) i tak trochę żyję w stresie... Rozumiem, że ktoś może mieć obawy, natomiast ja akurat nie mam nic do Bravecto.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

To już dzisiaj! Też trzymam kciuki za Pikusia ! 

8 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Nadziejko, większość skutków ubocznych po "niby" Bravecto nie zostało potwierdzonych - tzn. nie ma pewności czy nie zadziałały inne czynniki (np. dawno rozwijająca się choroba, zatrucie czymś na spacerze itd), a to tylko zbieg okoliczności, że akurat nastąpiło to po podaniu Bravecto. Nieraz prosiłam anty-bravectowców o potwierdzone (na 100%) przypadki psów, którym zaszkodziło Bravecto (i doprowadziło je do śmierci albo stanu niemal śmiertelnego), nie dostałam jeszcze takiego dowodu, jedynie spekulacje. Ja swojego psinka zawsze badam, kontroluję jego stan zdrowia i dopiero potem z wetem podejmuję decyzję o tabletce. Też dla mnie jest to najskuteczniejszy środek i przynajmniej mam spokój. Dwa razy przeżyłam u niego babeszjozę i o dwa razy za dużo, drugi raz tak szybko to wszystko przebiegło (rano kleszcz się wkuł, a o 12 zobaczyłam TYLKO że miał smutne oczy, bo reszty objawów nie miał, szybko do weta, a tam jak czekaliśmy na swoją kolej to pies zaczął walczyć o życie, słaniać się na łapach itd). Wet podziwiał ekspresową reakcję i przyznał, że gdybym poczekała do rana to nie miałabym psa... i że 3x pies już może nie przeżyć. Już nie ryzykuję. Tym razem zrobiłam psiakowi przerwę od bravecto, bo ma troszkę podwyższone parametry wątrobowe (rok temu podtruł się opryskami - i mi już dziadzieje pies), ale wiem że na jesień jak uda nam się ustabilizować trochę wyniki, to znowu mu podam. Teraz ma Foresto, ale boję się, że nie poskutkuje (ma ogromne futro i co z tego że ma przy samej skórze założoną obrożę jak nie mam pewności, że uda się znaleźć kleszcza) i tak trochę żyję w stresie... Rozumiem, że ktoś może mieć obawy, natomiast ja akurat nie mam nic do Bravecto.

Tyś, do tej obroży, dołącz krople Vectra 3D, ale w takiej dawce, żeby nie przekraczała wagi psa. Tj np Lerka waży 10 - 10,5 kg i dostaje takie 5-10kg, a nie 10-20. Bliss na podobnej zasadzie, no i oczywiście, ma Kiltix, wepchnięty maksymalnie pod kudły. Tak je zabezpieczam przez trzy miesiące w zimie (kropię wg ulotki, tj co miesiąc, a Bliss i na koniec ogona ;)). To jest ten okres, kiedy daję im odpocząć od Bravecto, bo kleszcze niestety, są i w zimie..... :((((

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, rozi napisał:

Kula miała reakcje neuro po WSZYSTKICH kroplach, ona padaczkowa, więc nie zabezpieczam od kleszczy, siedzimy na bombie :(

Zielona noc Pikusia  :D

Poczytaj o okrzemkach. Kotom wychodzącym niektórzy aplikują. Ja pruszę tym podbrzusze sznaucerowi. Minus jest taki że sierść jest bardzo szorstka. Mnie to nie przeszkadza.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, konfirm31 napisał:

To już dzisiaj! Też trzymam kciuki za Pikusia ! 

Tyś, do tej obroży, dołącz krople Vectra 3D, ale w takiej dawce, żeby nie przekraczała wagi psa. Tj np Lerka waży 10 - 10,5 kg i dostaje takie 5-10kg, a nie 10-20. Bliss na podobnej zasadzie, no i oczywiście, ma Kiltix, wepchnięty maksymalnie pod kudły. Tak je zabezpieczam przez trzy miesiące w zimie (kropię wg ulotki, tj co miesiąc, a Bliss i na koniec ogona ;)). To jest ten okres, kiedy daję im odpocząć od Bravecto, bo kleszcze niestety, są i w zimie..... :((((

Dziękuję, to jeszcze zakupię, bo trochę się boję samego Foresto - kiedyś działało, ale w okresie letnim, kiedy pies lepiej liniał, teraz już tak nie łysieje... U nas to będzie 10-20 (bo pies waży 17). Oby wszystko było dobrze :(

Pikuniu, kciuki trzymam od rana :)

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, konfirm31 napisał:

Foresto i w ogóle obroże, nie bardzo się nadają dla kudłatych psów, bo muszą być blisko ciała, a nie w kudłach. 

http://www.esccap.pl/obroze-przeciwkleszczowe-glowne-przyczyny-obnizonego-dzialania/

Pomimo tego, kudłata Bliss, nosi ciasno zapiętą obrożę Kiltix, bo w przeciwieństwie do Bravecto, oprócz działania bójczego, ma ona  również działanie odstraszające. Poprzednio, przynosiła mi kleszcze do domu. Nie wiem też, czy preparat z obroży, dociera aż na koniec ogona ;). 

A tu, działania uboczne Foresto

http://vogueswing.blogspot.com/2016/03/foresto-nie-dla-nas.html?m=1

Po prostu, staramy się wybrać mniejsze zło, które u każdego psa, może być inne. 

Dzieki,poczytalam.I jak najbardziej zgadzam się z Toba,wybieramy to co dla naszego psa jest najlepsze.I co by nie stosować zawsze mogą być skutki uboczne

Kiedys stosowałam Frontline,ale trzeba było pilnować czasu kolejnej aplikacji:(

 

 

Link to comment
Share on other sites

No to tak......

Pojechał....

Mój mały Pikulinek pojechał do swoich, mam nadzieję, ludzi i swojego, mam nadzieję, DOMKU.

Państwo bardzo sympatyczni, pani serdeczna, ciepła, pan energiczny i taki "swojski". Jako że nie jedzą słodyczy od jakiegoś czasu, to nie upiekłam ciasta, ale kartoflaka,  z domowym kiszonym ogóreczkiem. Zjedliśmy w południe, poszliśmy na spacer na dwie smycze - ja z Dianą, państwo na zmianę z Pikusiem. Kupiona wyprawka, w tym adresówka, którą zaraz Tomek przyczepił do obroży, i prosiłam o niezdejmowanie obróżki przez cały czas. Szelki ma nowe, identyczne z tymi naszymi starymi :)

Pikuś podchodził do nowych znajomych po smaczki, ale pana bardziej unikał. Potem położył się koło moich nóg - on doskonale wiedział, ze coś się kroi :( Jak już wszystko zostało podpisane (umowa z TOZ Wyszków, ja podpisałam i postawiłam pieczątkę, jako inspektor oddziałowy, a co!...), wzięłam Pikusia na ręce i zaniosłam do samochodu. Bardzo był stremowany, oglądał się na Dianę :(

Po 2 godzinach SMS - ze już w domu, i że ma chorobę lokomocyjną, ale że to nic, ze już w porządku.

  • Like 4
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, malagos napisał:

No to tak......

Pojechał....

Mój mały Pikulinek pojechał do swoich, mam nadzieję, ludzi i swojego, mam nadzieję, DOMKU.

Państwo bardzo sympatyczni, pani serdeczna, ciepła, pan energiczny i taki "swojski". Jako że nie jedzą słodyczy od jakiegoś czasu, to nie upiekłam ciasta, ale kartoflaka,  z domowym kiszonym ogóreczkiem. Zjedliśmy w południe, poszliśmy na spacer na dwie smycze - ja z Dianą, państwo na zmianę z Pikusiem. Kupiona wyprawka, w tym adresówka, którą zaraz Tomek przyczepił do obroży, i prosiłam o niezdejmowanie obróżki przez cały czas. Szelki ma nowe, identyczne z tymi naszymi starymi :)

Pikuś podchodził do nowych znajomych po smaczki, ale pana bardziej unikał. Potem położył się koło moich nóg - on doskonale wiedział, ze coś się kroi :( Jak już wszystko zostało podpisane (umowa z TOZ Wyszków, ja podpisałam i postawiłam pieczątkę, jako inspektor oddziałowy, a co!...), wzięłam Pikusia na ręce i zaniosłam do samochodu. Bardzo był stremowany, oglądał się na Dianę :(

Po 2 godzinach SMS - ze już w domu, i że ma chorobę lokomocyjną, ale że to nic, ze już w porządku.

Nie jedzą słodyczy:-D się nie dziwię.

Pan obiecal,ze będzie chodził na dlugie spacery.Motywacje ma.:-D

A dałaś coś z domku,zeby zapach mial.?

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, malagos napisał:

No to tak......

Pojechał....

Mój mały Pikulinek pojechał do swoich, mam nadzieję, ludzi i swojego, mam nadzieję, DOMKU.

Państwo bardzo sympatyczni, pani serdeczna, ciepła, pan energiczny i taki "swojski". Jako że nie jedzą słodyczy od jakiegoś czasu, to nie upiekłam ciasta, ale kartoflaka,  z domowym kiszonym ogóreczkiem. Zjedliśmy w południe, poszliśmy na spacer na dwie smycze - ja z Dianą, państwo na zmianę z Pikusiem. Kupiona wyprawka, w tym adresówka, którą zaraz Tomek przyczepił do obroży, i prosiłam o niezdejmowanie obróżki przez cały czas. Szelki ma nowe, identyczne z tymi naszymi starymi :)

Pikuś podchodził do nowych znajomych po smaczki, ale pana bardziej unikał. Potem położył się koło moich nóg - on doskonale wiedział, ze coś się kroi :( Jak już wszystko zostało podpisane (umowa z TOZ Wyszków, ja podpisałam i postawiłam pieczątkę, jako inspektor oddziałowy, a co!...), wzięłam Pikusia na ręce i zaniosłam do samochodu. Bardzo był stremowany, oglądał się na Dianę :(

Po 2 godzinach SMS - ze już w domu, i że ma chorobę lokomocyjną, ale że to nic, ze już w porządku.

Współczuję rozstania z Pikuniem. Każde psiątko zabiera kawałek serca. Dobrze Malgoniu, że masz ogromne serducho, bo inaczej marnie by było przy tylu psiakach, którym pomogliście.

A Pikusiowi cudownego domu i szybkiej aklimatyzacji życzę. Niech ten trudny moment minie jak najszybciej.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, Nadziejka napisał:

O matuniu ale sie dzialo

 Najlepszego Najlepsiutkiego maluszkowi Panstwu

 i Wam ciociu malagosiu

 nie placz calunia niocka ...boc wszytko plywac bedzie .... tulnkam

ciężko, jest ciężko bez Niego, ale... w kolejce czeka biała sunia Bezia z gminnego kojca :(

15 godzin temu, Poker napisał:

Łojojoj malagosku , a to współczuję rozstania. Rozum każe co innego ,a serca mówi co innego.

Jest szansa ,że PIkuś nie ma choroby lokomocyjnej tylko wymiotował ze stresu.

Powodzenia malutki.

 

i ja tak myślę, w końcu jechał tylko trzy razy samochodem: do nas z Wyszkowa, i na kastrację i z powrotem do Makowa.

14 godzin temu, konfirm31 napisał:

Podpisuję się pod Poker. Smutne są takie rozstania.... 

I też myślę, że to stress był u  Pikusia. Trraz trzymam kciuki za szybką jego adaptację do nowego domku i Pańciostwa. I niech póki co, wychodzi na dwóch smyczach. 

dałam moc przykazań, mam nadzieję, ze je państwo zastosują....

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, UlaFeta napisał:

Nie jedzą słodyczy:-D się nie dziwię.

Pan obiecal,ze będzie chodził na dlugie spacery.Motywacje ma.:-D

A dałaś coś z domku,zeby zapach mial.?

Dałam, "skórkę" od ulubionego pluszaka i mały kocyk ze wspólnego dużego posłania

13 godzin temu, agat21 napisał:

Współczuję rozstania z Pikuniem. Każde psiątko zabiera kawałek serca. Dobrze Malgoniu, że masz ogromne serducho, bo inaczej marnie by było przy tylu psiakach, którym pomogliście.

A Pikusiowi cudownego domu i szybkiej aklimatyzacji życzę. Niech ten trudny moment minie jak najszybciej.

Dziękuję, czekam na wieści jak minęła noc.

12 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

malagos, przy takich przyjmowaniu Rodzin Adopcyjnych to aż się chce do Ciebie przyjechać po psa ;-)

Trzymam kciuki za aklimatyzację Pikusia, wierzę że jemu ciężko i Tobie... ale i że niedługo Pikunek odda serduszko Swojej Rodzinie.

A jakoś tak wypada przyjąć ludzi poczęstunkiem, jak już zdecydowali się przyjechać AŻ z Warszawy :) he, he :)

Link to comment
Share on other sites

A jeszcze jedna dobra wieść - państwo po Asika z naszego kojca przyjadą wcześniej niż zapowiadali, za dwa dni :) Kojec się zwolni, będzie można wziąć Bezię bliżej nas, wysterylizować i szukać domku :)

Po malutką sunię szczeniaczkę przyjedzie pani z Legionowa w niedzielę, teraz szykuje wyprawkę.

Podpowiedzcie, proszę, jakie zabawki/gryzaki przygotować takiej malutkiej? Sunia wielkości świnki morskiej :)

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Same dobre wieści :). Ja jako zabawki/gryzaki, stosuję wyłącznie sznury bawełniane, w postaci szarpaków i piłek. Nawet jak pies coś odgryzie i zje, to mu nie zaszkodzi. Wielkość proporcjonalna do psa. 

PS. Jeszcze oryginalne piłki do tenisa ziemnego. Nie do połknięcia i raczej trudne do pogryzienia. Kupuję używane na allegro. Jak Twój TZ wpadnie do nas, to mu dam że dwie

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...