jaguska Posted November 18, 2018 Share Posted November 18, 2018 Jaka cena, zbankrutowałabym, taki karton to dla moich jeden dzień zabawy, potem godzina sprzątania, u mnie dziesięć harpaganów dziczy i lata po domu, dosłownie ;)https://images86.fotosik.pl/591/e3fbbb90eb53449cmed.jpg Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 18, 2018 Author Share Posted November 18, 2018 Haha dobry ten :))) czym kleisz koty do okna :D :D właśnie też się boję ryzykować, że wcale te bardziej trwałe nie są.. ale pomysł fajny, można sobie powycinać i ułożyć samemu :) ...no i czekam na klatkę... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olena84 Posted November 18, 2018 Share Posted November 18, 2018 Hehe fajne zdjęcia;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 18, 2018 Author Share Posted November 18, 2018 ..klatka działa.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olena84 Posted November 18, 2018 Share Posted November 18, 2018 8 minut temu, Bębenek napisał: ..klatka działa.. to lis? i co z nim? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 18, 2018 Author Share Posted November 18, 2018 Po ogólnym przeanalizowaniu sytuacji mieszkaniowej, doszłam do wniosku że jednak zostać z nami nie może.. Teraz się śmieję, ale jak ściągnęłam ręcznik żeby zobaczyć co to, do śmiechu mi nie było.. Ale poważnie to chyba bardziej bał się mnie niż ja jego... To naprawdę spora fundacja, dużo robią, ale jak zadzwoniłam z wiadomością co się złapało akurat u mnie i pytaniem jak to to obsłużyć, dowiedziałam się że jako pierwsza takie szczęście miałam.. oczywiście kij od miotły za krótki był żeby nim klatkę obsłużyć.. ogólnie zwierz wyglądał na całego, nic mu nie dolegalo, klatki nie rozniósł, a w Rzeszowie po prostu lisy są, ale dorosłych kotów nie atakują tylko kocięta, więc moja stołówka nie jest bardziej zagrożona niż inne miejsce - tyle się dowiedziałam.. Po prostu jeśli jest jakieśkolwiek prawdopodobieństwo że coś się wydarzy, to u mnie się wydarzy.. nie wiem skąd takie szczęście mam koślawe (bo zasada ta nie nie dotyczy lotka - taki wyjątek potwierdzający regułę :)) 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 18, 2018 Share Posted November 18, 2018 Cytat Teraz się śmieję, ale jak ściągnęłam ręcznik żeby zobaczyć co to, do śmiechu mi nie było.. Nikomu by nie było. Jak mi kiedyś jeden taki śmignął wieczorem tuż za płotem to myślałam że zawału dostanę, tym bardziej że w ciemnościach wydawał się wielki jak niedźwiedź ;) Ciekawe co tam Ci się jeszcze złapie w tą klatkę ;))) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 18, 2018 Author Share Posted November 18, 2018 Nie mówiłam chyba, że mi się podobają świstaki :D ? Też mnie kiedyś jeden wystraszył pod Mnichem w Tatrach :) wyszłam się powspinac skoro świt, żeby cywilizowane i komercyjne miejsca minąć przed ludźmi, cisza, spokój... aż łomot jakby że trzy straże pożarne wokół :). Fajne są :) nie myślałam że one takie duże aż nie trafiłam na żywo :) tylko tu zerowe szanse na świstaka... Kilku zwierząt się tak właśnie przestraszyłam kiedy się ich nie spodziewałam, ale kucnąć nad klatką z latarką na najmniejszym świetle, żeby spojrzeć w oczy lisa - bezcenne doświadczenie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 20, 2018 Author Share Posted November 20, 2018 Nie byłam w stanie wczoraj naskrobac, późno wróciliśmy.. Byliśmy wczoraj w weta - coś mnie męczyło żeby kocikowi usg zrobić, w sumie tylko na szybko przejechaliśmy aparatem, dziś zrobimy porządnie. Wiadomo że jest oprócz masy kupy z robakami guz - w okolicy nerek. Wielki guz. Wielkości jak się palca wskazującego z kciukiem łączy.. dziś ma mieć porządnie usg zrobione jeszcze raz i będę decydować czy zabieg jutro czy w przyszłym tygodniu... Poprzedni miał w czwartek, ale muszę dokładnie za i przeciw poznać, żeby decyzję podjąć.. a te ufne oczka patrzą tak na mnie... Ma wpisane 7 lat, to już młodzik nie jest.. kocik jest przekochany.. A filcakowa nie złapana.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 20, 2018 Share Posted November 20, 2018 Bębenku, tak mi przykro. Może nie będzie tak źle, czekam na wiadomości po dokładnym usg, nie zamartwiaj się na zapas, to może nie być nic strasznego. Wygłaskaj Filcusia. Filcakową w końcu też złapiesz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Olena84 Posted November 21, 2018 Share Posted November 21, 2018 :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 21, 2018 Author Share Posted November 21, 2018 Guza obejrzalysmy wczoraj dokładnie.. między nerką a wątrobą, wielki a na nim torbiele / czy jak się to zwie - takie pryszcze- narośla. W kupie wirus Giorgio (to chyba wirus - nie bakteria?) . No i na języku nadżerka (zapomniałam jak się zwie to co może się z tego wykluć, ale pamiętam kota z tym czymś i zdjęcia dokładne jego pysia). Na razie nic nie ruszymy w jego stanie, za szybko po zabiegu i Filcuś za słaby jeszcze.. nie boli go to, bo brzuszek wystawia do miziania. Złożyłam klatkę, dałam namiocik, ale i tak najlepszy karton, oczywiście po kolanach.. Z rana (a raczej o świcie) były glodomory znajome, potem coś wiercą / brzęczą w okolicy, nie wiem czy filcunia się pokaże.. klatki nie lubią kociaste - nawet dziczki z dwojga złego wolą mnie od klatki.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 21, 2018 Share Posted November 21, 2018 2 godziny temu, Bębenek napisał: wirus Giorgio Co to za wirus? Podjęłyście słuszną decyzję, najpierw Ficuś niech nabierze siły do walki z chorobami. Ma ciepło,, ma pełną miskę i ręce do miziania, co mu więcej do szczęścia potrzeba. Jak ja łapałam dzikuny na klatkę do sterylek to zawsze te same się łapały, już załatwione. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 21, 2018 Author Share Posted November 21, 2018 Męczę wujka googla i wygląda, że to będzie to https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Giardioza (znaczy literkę przekrecilam). Szczerze przyznam że z lekka olalam tą informację żeby jak najwięcej o guzie zapamiętać, nawet w bonusie to badanie było i nie wiedziałam że je wetka robi. Pierwszy raz o tym słyszę, widzę, czytam.. uznałam że jak to wyleczalne, to niech mi kocia leczy, a guz ważniejszy.. po przeczytaniu, to mi nawet ciężko stwierdzić czy on objawowy już czy nie - miękkie kupy, gazy - to wszystko też może mieć związek ze zmianą diety i regularnym jedzeniem (może nie do syta, bo by pękł..).. czy jest ospały też nie wiem, wstaje za każdym razem jak wchodzę na dłużej, a jak po coś tylko to glowke podnosi - nie wiem na ile odsypia, nie wiem ile był wyrzucony na dworze, w jakich warunkach tam nocował i co jadł oprócz u mnie.. z jednej strony wszystkie objawy pasują oprócz zielonej kupy, wymiotował tylko raz, ale to i się przejadł, z drugiej strony wszystkie objawy pasują do wyrzuconego nie młodego już kota, który się pochorował i był wygłodniały...takie to teraz wszystko niepewne.. zdrówko na pewno mu się posypało, teraz wychodzi wszystko, organizm już nie musi walczyć o przetrwanie w warunkach zewnętrznych, stres puszcza... No i Filcuś został oficjalnie Filcakiem. Mialo to być imię zastępcze - ot żeby coś w komputer wklepac na wynikach, a potem jakieś adopcyjne mu wymyślić, ale że jest kiepsko, a do badania wycinka daleko, to Filcak został ochrzczony ostatecznie. Jak dojedziemy do operacji i wyjdzie że to złośliwe paskudztwo urosło, to Filcuś zostaje na dożywocie u mnie.. a po wyglądzie tego guza (to co ja pryszczami nazwałam) lekarka nie daje dużej szansy na niezlosliwosc tego.. mi tam imię pasuje, kociołek sprzeciwów nie zgłaszał.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 21, 2018 Share Posted November 21, 2018 39 minut temu, Bębenek napisał: Jak dojedziemy do operacji i wyjdzie że to złośliwe paskudztwo urosło, to Filcuś zostaje na dożywocie u mnie.. Imię uważam jest ok, Filcak, Filcuś, ładnie. Na pewno ładniej niż mój pierwszy schroniskowy kot, oddany przez właściciela, faceta, a całkowicie nie radzący sobie w schronisku, Skarpetka, właściciel popisał się pomysłowością, ale imię zostawiłam bo kotka reagowała na nie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 22, 2018 Author Share Posted November 22, 2018 Skarpetka :) jakby nie było oryginalnie:) Filcuś - okupant kolan wczoraj dostał zestaw leków w zastrzyku, dzielny był bardzo, nawet próbował pieterka w gabinecie pozwiedzać. Teraz mam obserwować i jak nic się nie będzie działo to w poniedziałek się widzimy... a w drodze była taka kuuuupa- że była dosłownie wszędzie.. A małą to miałam ochotę udusić.. wychodząc coś mi nie pasowało.. po prostu coś. Myślę,wrócę przepakuje jak dalej to coś będzie.. wracam- niby ok. Zjadła mniej, no ale kot się przyzwyczaił że jest co jeść, to nie będzie jadł ponad puszki 400 g dziennie..kolejna noc wycia do księżyca.. wrr.. przenioslam się ze spaniem do chomiczarni..bo nic jej nie dolega. Wyje tylko do okna.. w szybę dosłownie ujada,a potem leci do mnie / po mnie w podskokach...w międzyczasie rozbiła do końca telefon, już miałam ochotę ryczec bo kolejny wydatek żeby okno na świat było- bez tego ani znosnego netu, zdjęć, ogłoszeń... a dziś odkryłam chyba przyczynę głodówki- bardzo przyziemna wbrew pozorom...dieta była zbyt mało urozmaicona i się pannica wypiela na nią.. co będzie monotonnie jeść- na biegu wciągnęła saszetke gourneta potem tą zwykłą saszetke z biedronki..bo co - kot też człowiek i w końcu i fast food'a musi od czasu do czasu :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aldrumka Posted November 22, 2018 Share Posted November 22, 2018 trafiłam tu, wszystko przeczytałam no i trzymam kciuki za Filcaka i całą kompanię Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 22, 2018 Author Share Posted November 22, 2018 Kciuki jak najbardziej potrzebne, bo biedny stworek..jeszcze się tak zupełnie nie wyluzowal, ale na kolana pomału wskakuje. Najpierw tylko wchodził jak na podłodze siadalam, już wystarczy na wannie usiąść i jest przylepka :) i tak wymownie prosto w oczy patrzy.. Przeglądam jakie zdjęcia straciłam po Łatkowej rewolucji...i wyłoniło mi się kilka starszych niektórych dziczkow. Je ciężko złapać, bo pryskaja od razu Między innymi taką dzieciarnie kiedyś przywleklam - te jeszcze z tydzień do dzielenia miały.. A tu już same panienki na kolejny tydzień razem I chłopaki w trojakach Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aldrumka Posted November 22, 2018 Share Posted November 22, 2018 jeden dziczek patrzy w oczy :) a co zrobiłaś z tą dzieciarnią Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 22, 2018 Author Share Posted November 22, 2018 Z dzieciarni został Krzykacz i Gryzak - znaczy w tamtym czasie dwie takie dzieciarnie przyjechały- jedna starsza już pogryziona i te małe pierdolki. No i Tluscioch na stałe przeszedł. Dwa pierwsze sobie siedzą też wygodnie, nie chce mi się już ich nawet ogłaszać...znaczy one też teoretycznie do adopcji, ale, że tak powiem - warunkowej :) bo one z wymaganiami specjalnymi :) Z Filcusia schodzą już powoli strupki tam gdzie miał tą zniszczoną skórę. Dziś zauważyłam że boi się ręki tak z góry. Już myślałam że on luzak, ale widać nie do końca.. Zazwyczaj do niego kucam albo siadam na podłodze, chciałam tak z góry pogłaskać to się wycofał. Za to dopiero co kompletnie kółka do góry wystawił :) bo dotąd było tak ukosem- znaczy był brzusio wystawiony, ale leżał między plecami a boczkiem. Bzucha mogę smyrac do woli kompletnie bezkarnie :) Trzeba będzie coś do czesania też nabyć.. bo wstyd się przyznać, ale ja tych ze zwykłym wlosem nigdy nie czesalam..wiem że ludzie czesza - nawet moja mama czesze, ja tylko sciagalam to co wychodziło wilgotnymi rękami żeby się kocioł nie zaklaczyl zlizujac..nawet jak kić miał brzydką sierść, to mu odrastala po odkarnieniu i sam się naprawial. Te bezdomniaki które się regularnie stoluja też są ładne i błyszczące.. a Filcuś ekspresowo odrasta i z jego czupryna tak łatwo nie będzie :) to na główce swoim grzebieniem - takim gęstym od pedzelka do farbowania próbowałam..nie wiem ile to dało, ale jak leżał na kolanach to na zadowolonego wyglądał. A takie patrzenie w oczy, w przyczajce to często u moich lobuzow ostatni stan przed prysnieciem. Wtedy zazwyczaj ja na bezdechu w bezruchu i kocioł :))) / Coś mnie jeszcze tknelo, że Łatka mogła zostać źle wysterylizowana...drze tą japę że się nie da...no naprawdę się nie da przy niej spać, myśleć, czytać, robić cokolwiek...ja się na drugą noc do chomiczarni wynioslam...kotka w rui jak nic... :( milusia jest, potrafi spać ż człowiekiem w ludzkim czasie spania, ale to wycie..wywraca białka oczu i piluje po zębach ten charakterystyczny pisk.. Ja mało delikatna jestem - ale tego się nie da... / Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 23, 2018 Share Posted November 23, 2018 A czy Łatka jest słysząca? Bo moja Bianka tak drze japę, ale ona jest głucha i nie panuje nad głosem;), jak ją w nocy najdzie to też spać się nie da. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 23, 2018 Author Share Posted November 23, 2018 Kurczę, wiesz że nawet tego nie wzięłam pod uwagę.. ale wydaje mi się że słyszy..nie zaskoczylam/ nie przestarszylam jej nigdy, a jak np zadkiem do mnie odwrócona zajada i cmokam to uszami strzyże, czy oczy otwiera. Na imię ani żadne moje gadanie nie reaguje..to też ma swój urok, bo mogę ją powyzywac jak odwala w środku nocy taniec wampira:D boję się chwalić dzień przed zachodem słońca (albo księżyca), ale...jakby zluzowala trochę.. znaczy wyje ale głośność trochę przykrecila i ton mniej pilujacy zęby;) I jakby nieco więcej zjadła.. Filcusiowi dziś masowalam brzuszek, bo jeszcze wczoraj były trzy kupy, dziś jedna, ale wymasowalam co trzeba i się udał przed moim pójściem spać do swojej kuwetki.. tak ten brzuszek i wzdęcia obserwuję...on wiecznie głodny ale jakby mu dac do syta jeść, to by kilo dziennie zjadal...i wcale nie przesadzam...ma dzielone jedzonko, bo się boję że układ pokarmowy nie dałby rady tego przerobić, a mamy w Filcusiu guza którego też lepiej nie uciskać.. efekt tego taki że jedzenie dosłownie łyka- co też sprzyja gazom i wzdeciom... Zazwyczaj kilka dni po zabiegu futra dostawaly ile chciały, a gazy/baki/rzadkie/śmierdzące kupy ustępowały w kilka dni... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 24, 2018 Author Share Posted November 24, 2018 Mama przyszła- mama masuj https://uploadfile.pl/pokaz/1562385---ysyx.html A potem drugi boczek...no i trzeci też https://uploadfile.pl/pokaz/1562442---sz4o.html Kocia można wszędzie i w każdym kierunku mietolic bo taką skorupke ma na sobie , która schodzić zaczyna..pewnie potwornie swędzi I żeby nie było - aż tak kiepsko to wygląda tylko kiedy się gnieździ na kolanach, normalnie się rusza jak na schorowanego, nie najmłodszego kocia https://uploadfile.pl/pokaz/1562453---powt.html A Łatka będzie jak opanuje jak to zrobić żeby nie rozmazywalo, bo z jej prędkością to się kompletnie nie uda.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jaguska Posted November 24, 2018 Share Posted November 24, 2018 Oooo jak mu dobrze, aż języczek pokazuje. Bidulek trafił do Ciebie i nic złego mu już nie grozi, skóra się zagoi, futerko odrośnie i będzie Mister Filcak :) Bianka chyba Twoją Łatkę usłyszała bo wczoraj w nocy też podśpiewywała :) Dobrej nocy, dużo głasków dla futerek, a co tam słychować u pani Filcakowej? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bębenek Posted November 24, 2018 Author Share Posted November 24, 2018 Uffff, no Łatka się zaczyna zachowywać normalnie jak na Łatkę. Znaczy trochę mam podbródek trochę stoliczek podgrzewany no i trochę mam zwisa (jakkolwiek to nie brzmi /i też nie wiem, nie wytłumaczę gdzie logiki szukać i od której strony patrzeć;)) Filcunie raz widziałam na dniach. Chyba jadła na stołówce, bo się oddalala z zasięgu wzroku akurat, a jedzenia poszło więcej niż dla stałych wyjadaczy w nocy :) i na tym koniec dobrych wieści niestety.. nikt nie widział, nikt nie słyszał, nikt nie kojarzy... kiciac po zmroku nie mam co, bo prędzej się w głębszą dziurę schowa niż wyjdzie do mnie. Klatki nie chcę na razie - nie wiem czy za bardzo jej nie stresuje taki twór..moze za słabo zna miejsce i okolice żeby się odwazyla do klatki wejść. Nie wiem czy jak przemarznie, czy wejdzie do budki..ale obawiam się że jeśli nie wróci po pomoc, czy na kogoś innego nie trafi to sobie zimą nie poradzi:( zaglądam, spaceruje dookoła w drodze do domu, czy ze śmieciami, chociaż to bez sensu, jeśli ma do mnie podejść to chyba prędzej w miejscu gdzie jeść daje.. niby ciepłe to futro ma, ale jak to puchate futro zmoknie i mróz przyjdzie, to już tak fajnie nie będzie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.