Jump to content
Dogomania

Agresor Tofik w DT u Kasi.


Recommended Posts

1 minutę temu, ewu napisał:

Behawiorystki nie atakował , przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Atakował jej psy i to też po jakimś czasie.

Panią Kasię kochał , był o Nią zazdrosny.

ewu, ja się na tym nie znam. Warto skonsultować z tesciową i mężem. Tak myślę. Przy okazji rozmowy wrzuciłam im temat Toffika. Usłyszłam, że to prawdopodobnie "mocny" pies. Ale nie znam wszystkich szczegółów i nie chcę się wypowiadac.

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, Perełka1 napisał:

ewu, ja się na tym nie znam. Warto skonsultować z tesciową i mężem. Tak myślę. Przy okazji rozmowy wrzuciłam im temat Toffika. Usłyszłam, że to prawdopodobnie "mocny" pies. Ale nie znam wszystkich szczegółów i nie chcę się wypowiadac.

Dziękuję.

Link to comment
Share on other sites

Ewu, podałam tylko przykład z wywiadu, nie odnosi się do Toffika. Chodzi o to, że pies, u którego zachowania socjalne powodują napięcia skutkujące wybuchem agresji, jest absolutnie nie do opanowania.  To rzadki przypadek, przez 40 lat słyszałam o dwóch takich psach.

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, ewu napisał:

On nie gryzie od razu,  to z pozoru bardzo sympatyczny psiak. Kiedy był pod Krakowem u Pani Haliny był naprawdę grzeczny.

Dopiero po czasie złapał Mamę tej Pani za rękę bo mu odbierała piłeczkę. Widziałam tą rękę , to było lekkie draśnięcie.

Po tym incydencie starsza Pani brała go na ręce, bawiła się z nim i nigdy więcej Jej  nie ugryzł. Pani Halina miała iść do szpitala na poważną operację i uznała że jednak nie może zostawić Mamy z Tofikiem po tym jak Ją ugryzł. Mama  to wiekowa Osoba.

Wtedy znalazł się dom w Rudzie ale tam nawarczał na Męża   Pani i  trzeba go natychmiast  było zabierać. Pojechał do anecik do hoteliku, tam był w porządku, pokazał zęby w czasie pakowania go do transportera przed wjazdem do  guccio  ale w takiej sytuacji niejeden pies potrafi ugryźć.

U guccio bardzo poważnie zaatakował ale też dopiero po jakimś czasie. Pogryzienie było poważne a najgorsze jest to,że guccio nie mogła nawet wejść do pokoju bo rzucał się jak oszalały. Synowi guccio nic nie zrobił , był w stosunku do Niego w porządku.

Stamtąd trafił na kilka dni do Lublina a z Lublina do Psiego Dworu. Tam po czasie zaczął atakować psy Opiekunki , notabene behawiorystki.W stosunku do Pani Kasi był w porządku. Od Pani Kasi musiał wyjechać i trafił do hoteliku gdzie zaczął też jakimś po czasie atakować poważnie Opiekunkę.  Od lipca przebywa w Artemidzie .

Podczytuję wątek Toffika od czasu tamtej nocy, kiedy pojechał do Lublina, bo wtedy  w nocy zadzwoniła do mnie ewu z prośbą o pomoc.

Z wpisu ewu wynika, że Artemida to jego 8 miejsce, czy tak?( był jeszcze u jakiegoś chłopaka, na samym początku).

Tak sobie myślę, że zdrowy psychicznie pies, po tylu zmianach w  swoim krótkim życiu, tylu nowych miejscach ,tylu napotkanych ludziach, tylu różnych wymaganiach, tylu rożnych metodach pracy przestałby chyba reagować tak całkiem normalnie.

W jakim stopniu ten brak stabilizacji, ciągłe wyjazdy, przenosiny mogą mieć wpływ  na psychikę Toffika, w jakim stopniu mogą zaburzać jego prawdziwy obraz.

Gdzieś wcześniej ktoś już o tym pisał, nie mogę teraz znalezc.

Przyznam, ze poraziła mnie  ta ilość przeprowadzek Toffika, jakoś tak do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze tyle tego było.

Rozumiem problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca dla takiego psa, to nie jest krytyka.

Ale może problem Toffika to w jakiejś tam części problem braku stabilizacji, tego jednego człowieka, jednego miejsca, jednych zasad.

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, Tola napisał:

Podczytuję wątek Toffika od czasu tamtej nocy, kiedy pojechał do Lublina, bo wtedy  w nocy zadzwoniła do mnie ewu z prośbą o pomoc.

Z wpisu ewu wynika, że Artemida to jego 8 miejsce, czy tak?( był jeszcze u jakiegoś chłopaka, na samym początku).

Tak sobie myślę, że zdrowy psychicznie pies, po tylu zmianach w  swoim krótkim życiu, tylu nowych miejscach ,tylu napotkanych ludziach, tylu różnych wymaganiach, tylu rożnych metodach pracy przestałby chyba reagować tak całkiem normalnie.

W jakim stopniu ten brak stabilizacji, ciągłe wyjazdy, przenosiny mogą mieć wpływ  na psychikę Toffika, w jakim stopniu mogą zaburzać jego prawdziwy obraz.

Gdzieś wcześniej ktoś już o tym pisał, nie mogę teraz znalezc.

Przyznam, ze poraziła mnie  ta ilość przeprowadzek Toffika, jakoś tak do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze tyle tego było.

Rozumiem problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca dla takiego psa, to nie jest krytyka.

Ale może problem Toffika to w jakiejś tam części problem braku stabilizacji, tego jednego człowieka, jednego miejsca, jednych zasad.

 

Tez tak myślę.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Sowa napisał:

W Artemidzie Toffi jest już od pół roku. Teoretycznie - w tak długim czasie powinien się jakoś "unormalnić", ustabilizować. Ale praktycznie to czy wiadomo, czy zajmuje się nim jedna trenerka, w jakich warunkach mieszka? 

A przynajmniej zrobić postępy. W przypadku mojego psa unormalnianie trwało 1,5 roku, a i tak w opinii niektórych sąsiadów to dalej krwiożercza bestia.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, uxmal napisał:

U Pani Kasi behawiorystki był ok 6 miesięcy.  

To prawda, był w nią wpatrzony jak w obrazek, jeździł autem, brał udział w tropieniach , siedział w kawiarni, u weta dawał się zbadać,u groomerki wszystkie zabiegi pielęgnacyjne bez najmniejszego problemu-rozmawiałam z nią pytając czy tak jak mówi P Kasia jes pełni obsługiwalnny jak to pies z "włosem" ,potwierdziła, określiła go jako miłego psa.

Co się stało,że zaczął atakować psa P Kasi i w końcu dotkliwie pogryzł  ? Chciał ją mieć na wyłączność.

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Bgra napisał:

To prawda, był w nią wpatrzony jak w obrazek, jeździł autem, brał udział w tropieniach , siedział w kawiarni, u weta dawał się zbadać,u groomerki wszystkie zabiegi pielęgnacyjne bez najmniejszego problemu-rozmawiałam z nią pytając czy tak jak mówi P Kasia jes pełni obsługiwalnny jak to pies z "włosem" ,potwierdziła, określiła go jako miłego psa.

Co się stało,że zaczął atakować psa P Kasi i w końcu dotkliwie pogryzł  ? Chciał ją mieć na wyłączność.

rywal?

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Perełka1 napisał:

rywal?

Zajmuję się głownie rasami  brachycefalicznymi i na nich się znam, zdarzają się psy agresywne, szybko się zmieniają bo to  dotychczas strach powodował ich agresję. Więc nie wiem czy mam prawo oceniać  zachowanie Tofika.

Tofiś to mądry pies,bystrzak.  Jak dla mnie to pies jednej osoby, jak widać płeć obojętna. Był w hotelu gdzie P Kasia robiła wszystko pod jego dyktando, zawarczał to odchodziła bo miał prawo mieć zły czas, i tak ilekroć czegoś sobie nie życzył. Agresji w kierunku P Kasi nie było.

 

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, Bgra napisał:

Był w hotelu gdzie P Kasia robiła wszystko pod jego dyktando, zawarczał to odchodziła bo miał prawo mieć zły czas, i tak ilekroć czegoś sobie nie życzył. Agresji w kierunku P Kasi nie było.

A zatem to bardziej niż pewne,że wcześniej,czy później pogryzłby i Panią Kasię.W swoim czasie,wtedy,kiedy miałby ..zły humor...

To już zakrawa na groteskę........wszelkie dywagacje na temat Tofika są jedynie biciem piany.Wyp[owiedziała się jedna z najlepszych specjalistek (dr Iracka) - jej słowa też nie przechylają szali...I jeszcze jedno - psychiatra nie ma potrzeby wysyłac pacjenta do neurologa,

jest w stanie sam ocenić stan pacjenta.Dr Iracka oceniła.

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, Bgra napisał:

Zajmuję się głownie rasami  brachycefalicznymi i na nich się znam, zdarzają się psy agresywne, szybko się zmieniają bo to  dotychczas strach powodował ich agresję. Więc nie wiem czy mam prawo oceniać  zachowanie Tofika.

Tofiś to mądry pies,bystrzak.  Jak dla mnie to pies jednej osoby, jak widać płeć obojętna. Był w hotelu gdzie P Kasia robiła wszystko pod jego dyktando, zawarczał to odchodziła bo miał prawo mieć zły czas, i tak ilekroć czegoś sobie nie życzył. Agresji w kierunku P Kasi nie było.

 

To po prawie odgryzieniu mi ręki niepohamowanym ataku Tofik był zagłaskiwany?

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, bou napisał:

 I jeszcze jedno - psychiatra nie ma potrzeby wysyłac pacjenta do neurologa, jest w stanie sam ocenić stan pacjenta.

Nie byłabym taka pewna. Może akurat w sytuacji Toffika jest tak . Bo jego zachowania na tyle długo trwają , że nie są spowodowane  guzem  mózgu. U psów chyba nie robi się EEG , a szkoda , bo napady agresji mogą być napadami padaczki.

Generalnie rzecz biorąc konsultacje neurologiczne w przypadku problemów psychicznych są często potrzebne.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, guccio napisał:

To po prawie odgryzieniu mi ręki niepohamowanym ataku Tofik był zagłaskiwany?

Taka metoda pracy Psiego dworu,popierana przez Chatę Leona.

Po tym jak Tofiś musiał zmienić hotel dostałam od szefa Chaty Leona  pytanie , czym jest argumentowany  mój żal do Jego trenerki. 

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Poker napisał:

U psów chyba nie robi się EEG , a szkoda , bo napady agresji mogą być napadami padaczki.

Więc pozostaje leczyć niezdiagnozowaną epi? W przypadku guza - pewnie juz by nie zył,masz rację.

 

5 minut temu, Poker napisał:

Generalnie rzecz biorąc konsultacje neurologiczne w przypadku problemów psychicznych są często potrzebne.

u psów ?

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, bou napisał:

Więc pozostaje leczyć niezdiagnozowaną epi? W przypadku guza - pewnie juz by nie zył,masz rację.

 

u psów ?

A dlaczego nie ? Jeżeli zachowanie  jest nowe , to może być przejawem guza mózgu. U Toffika nie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

26 minut temu, uxmal napisał:

A jak diagnozuje się epi u psów skoro EEG nie można wykonać i Pies nie ma drgawek.  Z krwi?  

Robi się rezonans i jak jest nieznanego pochodzenia to określa się jako idiopatyczna. Jeżeli jest po urazowa to wyjdzie. Nie wiem tylko jak to wygląda bez typowych ataków. Moja Abi ma padaczka i jej atatki też nie są standardowe i takie o których wiemy. Abi nie popuszcza natomista buja się do tyłu i obraca w koło przy czym sztywnieje jakby jej ktoś głowę chciał przywiazac do ogona. 

Link to comment
Share on other sites

Ataki padaczki u ludzie potrafią przebiegać w bardzo różny sposób. To jest choroba o bardzo wielu obliczach. Może i u psów tak jest tylko nie ma odpowiednich badań , które by zweryfikowały podejrzenia. Może te napady niepohamowanej agresji to są właśnie jej napady?  Kto to wie?

Ja mojemu psu metodą  prób i błędów zastosowałabym lek przeciwpadaczkowy.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Sowa napisał:

Joanienka, a możesz skatalogować, przewidzieć sytuacje, w których Twój pies jet gotowy atakować? Na ile to jest związane z jego stanem zdrowia?

TAK zawsze wiedziałam dlaczego zaatakował. A ataki były dużo częstsze i poważniejsze niż w przypadku Toffika, a na dodatek mój pies ma 25 kg i jest miksem owczarka belgijskiego. ALE mój pies był do uratowania, bo właśnie wiedziałam kiedy zaatakować może i dlaczego, a dzięki temu mogłam nad nim pracować. Najpierw nad zdrowiem, a potem od strony behawioralnej. I mam sukces. U Toffika ja tego nie widzę, uważam, że to przegrana sprawa, trzeba patrzeć realnie a nie życzeniowo.

 

16 minut temu, EdiAbija napisał:

Robi się rezonans i jak jest nieznanego pochodzenia to określa się jako idiopatyczna. Jeżeli jest po urazowa to wyjdzie. Nie wiem tylko jak to wygląda bez typowych ataków. Moja Abi ma padaczka i jej atatki też nie są standardowe i takie o których wiemy. Abi nie popuszcza natomista buja się do tyłu i obraca w koło przy czym sztywnieje jakby jej ktoś głowę chciał przywiazac do ogona. 

Widziałam już setki napadów padaczkowych, różnych, zarówno u ludzi jak i psów. I nie uważam, że Toffik ma padaczkę. To naprawdę wysoce mało prawdopodobne bez jakichkolwiek innych objawów. Oczywiście całkowicie wykluczyć może tylko badanie neurologiczne - o którym wcześniej pisałam.

Gdy mój pies wpadał w amok agresji spowodowanej padaczką - jego zachowanie było zupełnie inne niż w przypadku jego ataków spowodowanych agresją lękową (braki we wczesnej socjalizacji). Pies nie poznawał mnie, ani innych domowników, prawdopodobnie od uszkodzenia mózgu niedowidział i niedosłyszał. Gryzł w sposób chaotyczny i nieukierunkowany, czyli np wbiegł w drzewo i gryzł gałęzie, jak go odciągnęłam, to biegł do mnie i rzucał się  na mnie, ale starczyło odejść i atak był już gdzie indziej. On po prostu nie wiedział co się dzieje - i to jest charakterystyczne przy padaczce. Tzw aura powoduje psie adhd i pies wierci się biega, ma nieskoordynowane ruchy. Oczywiście piszę o ciężkim przypadku padaczki. Pomóc mogły tylko leki i byłam o krok od uśpienia, o czym tu często wylewnie pisałam - bo sama byłam na granicy załamania nerwowego. Blizny po pogryzieniach będę miała do końca życia juz.

U Tofika tego nie ma, on atakował w konkretnych sytuacjach, konkretne osoby np panią Alicję - to moim zdaniem całkiem wyklucza padaczkę jako przyczynę.

A teraz padaczkę mam pod kontrolą. A gdy atakuje na dworze np człowieka czy psa, to wiem, że powodem jest jego lęk. Teraz to bardzo rzadkie sytuacje i zawsze umiem określić, co przegapiłam, bo pies mój daje znać mową ciała, że granica zaraz będzie przekroczona i pies wybuchnie. Gaszę ogień przed pożarem, dzięki czemu od dawna nie było sytuacji gdy z MOJEJ winy na dworze pies zrobił burdę.

Przykre może co piszę, ale podtrzymuje moje stanowisko - Toffik musiałby zostać zaadoptowany przez osobę prawie idealną, a to nierealne. Stanowi zagrożenie, jego zachowanie jest nieprzewidywalne i powinien zostać uśpiony.

Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Poker napisał:

Ataki padaczki u ludzie potrafią przebiegać w bardzo różny sposób. To jest choroba o bardzo wielu obliczach. Może i psów tak jest tylko nie ma odpowiednich badań , które by zweryfikowały podejrzenia. Może te napady niepohamowanej agresji to są właśnie jej napady?  Kto to wie?

Ja mojemu psu metodą  prób i błędów zastosowałabym lek przeciwpadaczkowy.

Nie wierzę w to, bo:

1) agresja od padaczki to wynik uszkodzenia mózgu -> uszkodzenie mózgu powstaje nie w wyniku delikatnej bezobjawowej padaczki ale przy ataku typu grand mal czyli takiego z ostrymi drgawkami i wzrostem temperatury ciała, to głownie za wysoka temperatura w głowie uszkadza mózg (dlatego zawsze psa schładzałam lodem i okładami na łepetynie)

2) leki otępiają tak, ale nie zatrzymują stricte agresji tylko zatrzymują ataki typu grandmal czy też petitmal (mój jeszcze takie ma czyli np dziwne ruchy głową)

3) leki otępiłyby psa, spowodowały kłopoty motoryczne (z chodzeniem, równowagą), z czasem uszkodzą wątrobę, a sprawy nie załatwią - nie w tym przypadku, żaden wet nie przepisze luminalu bez konkretnych powtarzających się napadów.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...