Jump to content
Dogomania

Mały plaskaty Gucio z wielkim guzem na pyszczku za TM – nie udało mu się pokonać choroby:(


Recommended Posts

Jest mi bardzo źle ,że musiałam przekazać taką fatalną wiadomość.

Dodam jeszcze ,że doktor powiedział ,że ma też zżarte już podniebienie.

Nie widzimy Gucia na żywo , znamy z opisu jego chwilowe zachowania . Nie wiemy w jakim stopniu cierpi.A cierpi na pewno.

Myślę ,że dopóki je bez szczególnego wysiłku, cieszy się na widok ludzi, to dałabym mu pożyć może jeszcze te parę dni. A potem zrobiłabym tak jak radzi mądra Sowa z poparciem wielu tu osób.

Jeżeli chodzi o biopsję, to dr powiedział ,że jedynie pobranie tkanek z głęboko usadowionych zmian da odpowiedź jaki to nowotwór.

Zresztą czy to nowotwór w co  niektórzy nie chcą uwierzyć, czy inna cholera, pies cierpi i nie ma możliwości wyleczenia. Bo przedłużanie życia w takim dyskomforcie jak teraz jest nieuczciwe wobec psa.

Link to comment
Share on other sites

Ochłonęłam troszkę po pierwszym szoku i po przemyśleniach dalej podtrzymuję swoje zdanie, że dopóki Guciątko radzi sobie dobrze z jedzeniem i jest radosny nie podjęłam bym takiej decyzji i pozwoliłabym mu cieszyć się życiem ile się da.Lekarze z Lublina uważają ,że jest to wada genetyczna ,lekarz z Wrocławia że nowotwór więc można mieć wątpliwości. Poza tym nie jestem zwolennikiem utrzymania przy życiu psiaka za wszelką cenę a zwłaszcza za cenę cierpienia ale jeśli tylko widzę choćby malutkie światełko nadziei  to będę się go trzymać. Na dzień dzisiejszy mam tylko takie maleńkie marzenie, że to światełko się dla Guciątka świeci.

  • Like 2
  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Radiolog , u którego byłam nie jest profesorem jak na razie. Wszystko przed nim , bo pracuje na Uniwersytecie Przyrodniczym i zdobycie tytułu to tylko kwestia czasu.Korzystam z jego pomocy od 8 lat i uważam ,że jest świetny.

Wada genetyczna nie da  takiego obrazu w TK. Kości w strzępach , poszarpane , powygryzane przez nowotwór.

Jak są wątpliwości, to można skonsultować jeszcze z innym doświadczonym radiologiem.

 

Link to comment
Share on other sites

33 minuty temu, Jolanta08 napisał:

Ochłonęłam troszkę po pierwszym szoku i po przemyśleniach dalej podtrzymuję swoje zdanie, że dopóki Guciątko radzi sobie dobrze z jedzeniem i jest radosny nie podjęłam bym takiej decyzji i pozwoliłabym mu cieszyć się życiem ile się da.Lekarze z Lublina uważają ,że jest to wada genetyczna ,lekarz z Wrocławia że nowotwór więc można mieć wątpliwości. Poza tym nie jestem zwolennikiem utrzymania przy życiu psiaka za wszelką cenę a zwłaszcza za cenę cierpienia ale jeśli tylko widzę choćby malutkie światełko nadziei  to będę się go trzymać. Na dzień dzisiejszy mam tylko takie maleńkie marzenie, że to światełko się dla Guciątka świeci.

Piszecie miłe Panie, ze pies nie pokaże cierpienia.  Nie jest tak do konca. Brak apetytu, apatia, drzenie, to przeciez pierwsze objawy, ze coś jest "nie tak", które można zauważyć. Żadne stworzenie tego nie ukryje.  

No i zaden pies nie potrafi udawać!

Gucio jest radosny i ma apetyt. Na Boga, chyba za wcześnie myśleć o pozbawieniu Go życia.

  • Like 2
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Figunia napisał:

Piszecie miłe Panie, ze pies nie pokaże cierpienia.  Nie jest tak do konca. Brak apetytu, apatia, drzenie, to przeciez pierwsze objawy, ze coś jest "nie tak", które można zauważyć. Żadne stworzenie tego nie ukryje. 

Jak dają znać, jest już za późno, pies odchodzi w potwornych mękach. Nie chcę nikogo przekonywać do decyzji, po prostu nie wyobrażamy sobie czasem, jak zwierzaki są wytrwałe i jak długo mogą nie okazywać że coś im dolega. Od tego zależało zresztą kiedyś, że przetrwają - słabe osobniki były eliminowane.

Opowiem jeszcze jedną historię... Przytaragłam z lasu kiedyś kotkę (to ta, która nazwałam Hana), mała byłam, miałam może z 12lat... kotka próbowała coś pić i jeść, ale nie miała sił. Piła ze strzykawki.  jak miałam ją na kolanach to się przymilała, mruczeć próbowała, obskubałam ją z kleszczy (miała ich 32 - to pamiętam, bo pierwszy raz wyjmowałam kleszcze i liczyłam wszystkie, któe wkładałam do słoika), a ona zachwycona przysypiała mi na kolanach. Wieczorem zaczęła coś chodzić powolutku, szukała ciepłych miejsc. Następnego dnia (bo ja zawsze przywlekam coś w święta) z rodzicami zatargaliśmy ją do wetki, tak aby się upewnić czy ma babeszjozę.  No i badania... badań nie dało się zrobić, była tak odwodniona. Wychudzona, totalne zagłodzenie, żyły zapadłe. Nigdy więcej czegoś takiego nie widziałam. W końcu jakoś udało się dać jej kroplówkę i po paru godzinach miała robione badania, sporo. Nie pozostawały złudzeń: narządy doszczętnie zniszczone: wątroba praktycznie nie pracuje (marskość wątroby), nerki na wyczerpaniu. Do tego masę innych rzeczy, same najgorsze zło: babeszjoza, podejrzenie białaczki... Wetka powiedziała, że na pierwszy rzut oka nie było widać, w jakim stanie jest ta kotka, bo przecież po pierwszej kroplówce stawała na łapkach - wetka wstępnie obstawiałą jedynie babeszjozę... A to żywy trup. Cierpiący. Powiedziała, że jeżeli wyniki nie poprawią się przez dobę, że coś nie ruszy, to będzie trzeba uśpić kotkę, bo ona piekielnie się męczy. Tutaj nie musiałam podejmować decyzji. Kotka odeszła w sądnym dniu o godzinie 8rano... sama. Jeszcze na widok weterynarzy raniutko wstała, by się przywitać, potem przechadzała się, wskoczyła na swoją klatkę... a za chwilę odeszła we śnie. Miała szczęście, że we śnie. No ale musiała cierpieć, tylko po prostu miała ogromną wolę życia. 

Wg mnie Poker ma rację - nie ma co gdybać, warto byłoby Gucia pokazać innemu radiologowi dla pewności. Czy jest jakiś w okolicy sprawdzony radiolog?

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

38 minut temu, Poker napisał:

Radiolog , u którego byłam nie jest profesorem jak na razie. Wszystko przed nim , bo pracuje na Uniwersytecie Przyrodniczym i zdobycie tytułu to tylko kwestia czasu.Korzystam z jego pomocy od 8 lat i uważam ,że jest świetny.

Wada genetyczna nie da  takiego obrazu w TK. Kości w strzępach , poszarpane , powygryzane przez nowotwór.

Jak są wątpliwości, to można skonsultować jeszcze z innym doświadczonym radiologiem.

 

Jeśli są wątpliwości - można spróbowac przesłać płytę z wynikiem CT dr Jagielskiemu.obecnie najlepszemu onkologowi w Polsce.

Poza tym - zmian nowotworowych,rozsianych I zaawansowanych ,nie da sie pomylić z niczym innym,(to a propos lek.z ktorym kontaktowala się Poker.)Ani u ludzi,ani u zwierząt..."koń jaki jest,każdy widzi".O ile rozumiem dylemat - cierpi-nie cierpi,o tyle podważanie diagnozy radiologa jest chwytaniem się brzytwy...

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Jolanta08, ostateczną i nieodwracalną decyzję można podjąć, gdy nie ma żadnych wątpliwości, że pies cierpi.

Teraz, gdy jeszcze cieszy się wszystkim, niech pożyje, może to jedyne szczęśliwe dni w jego życiu.

Opiekun na pewno zauważy zmiany w zachowaniu, apatię czy powolność.

 

  • Like 2
  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Poker napisał:

Czekamy na Tolę.

Jestem.

Bardzo dziękuję ci Poker za wizytę, chociaż nie ukrywam, że jestem w szoku  i że nie takich wieści się spodziewałam.

Czekałam raczej na sugestie w sprawie ewentualnej operacji, ryzyka z nią związanego, dalszych rokowań...

W tej chwili jestem totalnie skołowana i zupełnie nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.

Dziękuję wszystkim za opinie, chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego większość  zupełnie nie bierze pod uwagę diagnozy z Lublina.

Mamy 2 diametralnie różne opinie radiologów, a dalsze działania uzależnić trzeba tylko od jednej z nich.

Jest mi bardzo ciężko i pozwólcie że dzisiaj nic więcej nie napiszę, nie mogę.

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia ‎2018‎-‎05‎-‎25 o 17:57, Tola napisał:

Chciałam tez sprostować wczorajszą informację, bo dopiero dzisiaj rano ją otrzymałam - wyniki badań Gucia nie dotarły do dr Jagielskiego, tylko do jego współpracowników i to była ich ocena stanu psa

Przepraszam,tego nie doczytałam,i to dlatego wspomnialam o ewent.konsultacji u dr.Jagielskiego.

Link to comment
Share on other sites

Z jakiej specjalności wetem była rozmowa w Lublinie? Z radiologiem? Jest opis na papierze tego TK ? Jeżeli jest, to czy możesz Tolu go przepisać?

TK zawsze powinien opisać radiolog , taka jest zasada. A nie onkolog.

Bardzo bym chciała,żeby "mój" wet się mylił ,ale widziałam TK .

Niezależnie od wszystkiego , czas i Gucio pokażą jak sie potoczą jego losy.

Za tym ,że nie jest to wada wrodzona przemawia też wiek Gucia. Wątpię ,żeby ludzie na wsi trzymali szczeniaka z taką deformacją. prędzej by go ukatrupili . Żył gdzieś i jak zaczęła mu się deformować mordka , to został wywalony.

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Strasznie mi smutno.:-(.

Dwie różne interpretacje tego samego badania... to tak jak kilka lat temu u Mieci {TM], miejscowa wetka z najnowszą aparaturą, stwierdziła i leczyła /!/ narośl na wątrobie, a dr. Marciński, do którego sunia trafiła, podczas Usg, natychmiast stwierdził nowotwór żołądka, na leczenie z prawdziwego zdarzenia było już niestety za późno :-(.

Obawiam się, że w przypadku Gucia, rację ma doświadczony radiolog, z którym konsultowała się Poker...Lata praktyki i "to coś" - Iskra Boża? Patrzeć i wiedzieć na co się patrzy, zinterpretować właściwie...

Tolu współczuję...

Link to comment
Share on other sites

Opis zamieszczony przez Tolę nie jest jednoznaczny w żadną stronę.Jest zarówno sugestia wady wrodzonej ,jak I podejrzenie nowotworu ("rozrost przypominający zmianę guzowatą").Bardzo ostrożna ocena...

Radiolog,z którym badanie konsultowała Poker ,wypowiedział sie juz bardzo jednoznacznie.Lekarze dr.Jagielskiego tez sugerowali zmiany rakowe.

Można ,oczywiście szukać trzeciego radiologa,żeby nie pozostawić najmniejszych wątpliwości co do choroby Gucia.

Jeszcze jedno - o tym wspomniała Poker - lekarz absolutnie kompetentny do oceny obrazu CT,to wyłącznie radiolog.

W przypadku medycyny ludzkiej,lekarze onkolodzy zawsze opierają się na ocenie radiologów.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

21 godzin temu, Poker napisał:

Z jakiej specjalności wetem była rozmowa w Lublinie? Z radiologiem? Jest opis na papierze tego TK ? Jeżeli jest, to czy możesz Tolu go przepisać?

TK zawsze powinien opisać radiolog , taka jest zasada. A nie onkolog.

Bardzo bym chciała,żeby "mój" wet się mylił ,ale widziałam TK .

Niezależnie od wszystkiego , czas i Gucio pokażą jak sie potoczą jego losy.

Za tym ,że nie jest to wada wrodzona przemawia też wiek Gucia. Wątpię ,żeby ludzie na wsi trzymali szczeniaka z taką deformacją. prędzej by go ukatrupili . Żył gdzieś i jak zaczęła mu się deformować mordka , to został wywalony.

 

Poker - ja tez bardzo chciałabym, aby "Twój" wet się mylił, ale niestety nie mamy na to żadnego wpływu.

Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas; wiem, ze masz teraz dużo pracy  w domu.

Jeśli chodzi o weta z Lublina to oczywiście badanie wykonywał i opisywał radiolog, wrzucałam na wątek informacje o nim.

 

Link to comment
Share on other sites

Mnie nadal bardzo trudno zrozumieć wszystkie te rozbieżności, a są one od początku diagnozowania Gucia.

To te  tak różne interpretacje wyników badań powodują, że właściwie nadal nie ma pewności, co Gutkowi dolega, nawet tutaj na wątku zdania są podzielone.

Bo przypominam,  co się działo: najpierw zdjęcia RTG i wynik biopsji był wysłany do 2 ośrodków - z Vetspec przyszła informacja, że nowotworu nie ma,  od pracowników dr Jagielskiego, że Gucio ma nowotwór.

Zdecydowaliśmy się więc na wykonanie badania TK no i sytuacja powtórzyła się - znowu dwie zupełnie różne interpretacje tego samego badania.

Jest jeszcze Gutek, który jest pod opieką wetów w Zamościu  - pies ma apetyt, przybył znowu na wadze, jest żywotny, bawi się, regularnie robione badania krwi są coraz lepsze.

Trudno mi uwierzyć, że w takiej sytuacji, przy tak rozbieżnych opisach wyników badań  ktoś z Was zdecydowałby się jutro czy pojutrze  zakończyć życie Gucia.

Żeby podjąć taką ciężką decyzję trzeba mieć pewność, ja niestety nadal jej nie mam:(

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Szok i niedowierzanie. Dopiero teraz mogłam wejść na wątek. Dla mnie osobiście kluczowe byłoby stwierdzenie czy Gucio ma szanse jeszcze na życie bez cierpienia. Jeśli są takie straszne braki już w twarzoczaszce to aż trudno sobie wyobrazić jak on biedny funkcjonuje.. A jednak funkcjonuje i podobno nawet radośnie. Jacy my jednak jesteśmy głupi i bezradni wobec zwierząt, w sumie tak niewiele o nich wiemy. O ich psychice, odczuciach i uczuciach. Może to głupio zabrzmi, ale może psi psycholog powinien Guciątko zobaczyć? Ktoś kto odczyta maksymalnie trafnie sygnały od niego płynące. Już sama nie wiem... :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...