Jump to content
Dogomania

W swoim dogomaniackim domku :) Mały piesek, co ZAMARZAŁ na środku wsi


Recommended Posts

Strasznie chuligani ten misio. Myśli, że mu wszystko wolno. Jest taki malutki i zawadiacki, że chociaż się na niego krzyczy, a on wtedy pokazuje brzuszek albo rozpłaszcza się na podłodze, to więcej się z tego śmiejemy, niż przyjdzie nam do głowy się gniewać. Wie, że na parterze, pod okiem pani, nie za bardzo może narozrabiać (ale stara się ciągle rozbić puszkę z chrupkami), to biegnie na piętro. Wczoraj zarządził koszem na śmieci w pokoju córki. Było co zbierać, ale najbardziej baliśmy się, czy nie zjadł przy okazji jakiejś folii czy innego plastiku, bo łapie wszystko, co zalatuje jedzeniem. Na szczęście nic takiego się nie stało, w każdym razie nie było objawów. Dzisiaj, w innym pokoju, narobił takiego rumoru, że prawie wbiegłam po schodach, co nie przychodzi mi wcale łatwo. Małe wskoczyło po krześle na stół zawalony różnymi rupieciami i buszowało w torebkach, próbując dostać się do jednej z zapomnianymi słodyczami. Zdążyłam w porę, bo tym razem nie obyłoby się bez zjedzenia przyklejonej folii, także aluminiowej. Próbował też swoich sił w kuchni, sięgając do talerzyka z kanapkami na blacie. Za mały, żeby dosięgnąć, ale udało mu się liznąć tu i tam. Cieszy się, że ma tyle wspaniałości dokoła, pewnie nigdy na raz tyle nie widział. Umie zdobyć jedzenie, więc raczej często zdarzało mu się życie na jakimś śmietniku albo w odpadkach, gdzie nikt go nie ścigał,  bo nie ma żadnego oporu przed kradziejstwem. On chyba uważa, że skoro jedzonko leży i nikt się do niego nie przyznaje, to można brać do woli. Nie widzi w tym nic złego i w pewnym sensie ma rację. Poza tym ludzie jakoś go karmili, bo dobrze wygląda, więc też może przyjmować za dobrą monetę dostęp do jedzenia. Jeszcze minie trochę czasu zanim nauczy się, że nie ma potrzeby kraść, że głód nie grozi, a jedzenie na pewno, ale się dostanie, a nie bierze samemu z miejsc niedostępnych i zakazanych psu. Tymczasem rozumie na pewno karcenie i szybko przyswaja, kiedy gniew, a kiedy można dokazywać. Zaczyna też reagować na swoje imię, ale tylko, gdy sam tego chce ;). Kiedy jest buszmenem, niczego słyszeć sobie nie życzy :).

Koledzy nie robią mu krzywdy, ustępują miejsca i bacznie obserwują poczynania przybysza. Muszą uważać, bo Karuś rozbija się swoim kołnierzem, a to dość bolesne spotkanie trzeciego stopnia i można nawet oczy stracić. Bez kołnierza, na podwórku, mały zaczepia do zabawy, szczególnie Pikusia.

Napadało śniegu i zimno, więc wizytę u weta chyba odłożymy do poniedziałku po pracy albo na później. Do tego czasu szwy się już powinny zrosnąć i będzie można zdjąć kapturek. Na chorego piesek nie wygląda, ale chyba ma nadziąślaka, bo mu jakiś mocno różowy guz sterczy w dolnej szczęce między zębami. To chyba nic groźnego, nie przeszkadza w obżeraniu się, ale od czasu do czasu psiak pociera pyskiem o ziemię i dlatego przyuważyłam ciało obce. Sprawdzimy na wizycie.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Karuś to bardzo mądry piesek, tylko wygląda na to, że nikt go niczego wcześniej nie uczył albo niewiele. W każdym razie kocha dom i bardzo chce w nim pozostać, więc się stara. Uczeń z niego pilny i pojętny.

Przetestował już wszystkie chyba dostępne mu wersje "skok do łóżka" i zrozumiał, że ma przecież własne, bo tylko z niego nikt go nie wypędza i nie wyprasza. No, może tylko Pikuś, ale są dwa legowiska na wymianę, więc zawsze jedno jest wolne ;). Wprawdzie bardziej mu pasowała duża miednica ze swetrami młodej pani przeznaczonymi do prania, bo to wymarzone legowisko z zapachami, a że stało na podłodze, to samo zapraszało do zajęcia. No ale niestety, okazało się, że pan sobie nie życzy, żeby Karuś tam się wylegiwał, więc pewnie sam postanowił je zająć. I tak piesek wrócił na swoje.

Stara się towarzyszyć mi wszędzie i bacznie obserwuje, co robię. Jeśli mówię: "Wyjdź!", grzecznie wychodzi. Rozumie już wołanie "Chodź" i wie, że Karuś, to on. Jedzenie wciąż jest u niego priorytetem i trzeba go wręcz odpychać od miski, żeby pozwolił nasypać do niej chrupek. Jak tylko może, poluje na jedzenie koleżeństwa, więc najpierw to on dostaje jedzenie, a potem staramy się go wypuścić na dwór albo zamknąć w pokoju, gdy przyśnie (szybko zasypia) i dopiero karmimy pozostałe psy.

Na dwór wychodzi, gdy czuje potrzebę, razem z innymi psami, a te są wypuszczane często w ciągu dnia. Nie za każdym razem jednak Karuś chce wyjść, ciągle chyba obawia się, że już go na dworze zostawią, no i wciąż u nas zimno. Szczególnie wieczorem sobie nie życzy żadnego wychodzenia i pan przysłowiowymi wołami, czyli na rękach, wystawia go na ostatnie siusiu, bo pewnie wstawałby z kurami i nie dał spać albo załatwiłby się w domu rano. Zdarzyło mu się to tylko raz, nawet nie wiemy, w którym momencie. Poza pierwszym znaczeniem terenu i tym jednym siusiu nie załatwił się w domu. Na dworze bawi się z koleżeństwem i zaczął już z nimi szczekać. Ładny ma szczek, nie jazgocze.

U weta jeszcze nie był, czekamy na całkowite ocieplenie i rozpuszczenie śniegu, bo po ulicy chodzę z chodzikiem i nie chce mi się brnąć przez zlodowaciałą bryłę (u nas śniegu na ogół miasto nie sprząta). Na wycieczkę samochodem za blisko, tylko kilka minut drogi. Niemniej nie chodzi już w kapturku, szew się zrósł i wreszcie piesek może się domyć, co czyni często i chętnie. Wciąż jednak saneczkuje, a jest odrobaczony drugą serią aniprazolu, więc widocznie potrzebuje czyszczenia gruczołów. Tymczasem staramy się nie wpuszczać go na dywany albo wypraszamy, gdy zaczyna się jakaś akcja. Karo jest karny i od razu się słucha. Gdy się go za coś karci, przywiera do podłogi albo pokazuje brzuszek, ale od razu przyswaja, o co chodzi i stara się nie powtarzać błędów. Zwyczajnie, uczy się domu i jego zwyczajów, już kocha ten dom (także jako możliwość przebywania pod dachem) i swoje stado, więc robi, co może, by się dostosować. Nawet swój niemyty zapach prawie od razu stracił i spokojnie można z kąpielą czekać, aż się całkiem ociepli.

No to się napisałam :). Czas do roboty, a piesek będzie "robił" ze mną, zwłaszcza w kuchni. Oj, jak on lubi tę kuchenną robotę :)!

  • Like 1
  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, wawer napisał:

Bo mam zimno w domu (gaz drogi) i baterie w aparacie się wyczerpują ;). Wiesz, człowiek i pies wytrzyma, ale bateria niekoniecznie ;).

u mnie na odwrót jest

mnie zimno, a bateria w aparacie trzyma  bardzo długo, nawet mróz jej niestraszny

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

A zdjątko jest, świeżutkie i na dowód! Tak sobie z Pikusiem komarujemy... Na czarno, bo dzisiaj Czarny Protest. Wprawdzie ten protest to wbrew naszym interesom byłby, ale niech tam! Pies czarny, drugi pies czarny i posłanko czarne... więc my sobie protestujemy na czarno przeciw czarnej, psiej bezdomności! A co!

I kto zgaduj-zgadula, który z nas jest który, ha!

5ab5263d60283_2018_03.23Piku_Karomini.JPG.21648a9bc5db1af7534bb1dc01348a33.JPG

  • Like 2
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...